Elon Musk grozi Ukrainie ws. systemu Starlink i obraża polskiego ministra spraw zagranicznych. Dwugłos w PiS ws. Donalda Trumpa i jego polityki. Cyberatak na szpital w Krakowie. Nie działa system elektronicznej dokumentacji medycznej. Monika Sawka, dobry wieczór. "19.30" zaczynamy od satelitarnego szantażu Elona Muska. Szef amerykańskiego Departamentu Wydajności Państwa grozi Ukrainie. Ostrzega przed wyłączeniem systemu Starlink. Jego zdaniem może to doprowadzić do całkowitego załamania frontu. Miliarderowi odpowiedział szef polskiego MSZ i przypomniał, że za sprzęt płaci Polska. Do tych słów odniósł się amerykański sekretarz stanu. I sam Musk, który obraził Radosława Sikorskiego. Ta gigantyczna flaga to symbol wsparcia Amerykanów dla walczącej Ukrainy. Większość z nas naprawdę popiera pomoc USA dla Kijowa! Musimy pomagać, a nie kłaniać się Rosji! Protestujący w Waszyngtonie domagają się by Donald Trump cofnął decyzję o wstrzymaniu pomocy dla Kijowa i odcięciu go od danych wywiadowczych. Mamy moralny obowiązek wobec Ukrainy. To coś więcej niż tylko transakcyjna sprawa z dolarami. Czuję się rozczarowany. Nasze przywództwo obiera niemoralną ścieżkę. Apele nie zatrzymują jednak amerykańskiej administracji. Dziś Elon Musk wezwał do nałożenia sankcji na największych oligarchów Ukrainy. A w kolejnym internetowym wpisie już wprost zagroził. Firma Muska dostarczyła Ukrainie dziesiątki tysięcy terminali, które są podłączone do sieci satelitarnej Starlink. System umożliwia funkcjonowanie w Ukrainie aplikacji do komunikacji. Dzięki nim wojsko może identyfikować wroga i jego sprzęt. Na tę groźbę Muska błyskawicznie odpowiedział szef polskiego MSZ: Wpis wywołał prawdziwą burzę. Sekretarz stanu USA stwierdził, że to "zmyślanie" i nikt nie grozi odcięciem Ukrainy od Starlinków. Oliwy do ognia dodał Elon Musk, który obraził szefa polskiej dyplomacji: Amerykański reset z Rosją to test dla europejskiej solidarności - dlatego Unia Europejska stawia teraz na obronność, chce przeznaczyć 800 mld euro na dozbrajanie Europy, a Kijów zapewnia o pomocy. Coś fundamentalnego uległo zmianie. Nasze europejskie wartości, demokracja, wolność, rządy prawa, są zagrożone. Widzimy, że suwerenność, ale także żelazne zobowiązania, są kwestionowane. Wszystko stało się transakcyjne, więc tempo zmian przyspieszyło. Jutro w Arabii Saudyjskiej rozpocznie się wizyta delegacji Ukrainy i USA. Kijów twierdzi, że jest gotowy do podpisania umowy w sprawie minerałów. Jestem przekonany, że spotkanie będzie produktywne. My na Ukrainie jesteśmy zdeterminowani. Negocjacje pokojowe mają ruszyć we wtorek. Tym razem bez Rosji. A teraz kłopot PiS z Donaldem Trumpem. Do niedawna gospodarz Białego Domu uważany był przez polityków PiS za politycznego patrona. Dziś krytycznych głosów wobec amerykańskiej administracji nie brakuje. Pojawiły się po tym, jak Waszyngton zablokował militarne wsparcie dla Ukrainy. Niektórzy politycy opozycji za decyzjami Trumpa stoją jednak murem. Jak wytłumaczyć tę strategię? Powinniśmy się chyba wszyscy cieszyć, że przyszedł moment otrzeźwienia w Zjednoczonej Prawicy. Tak rządzący reagują... Dzisiaj próbują się rakiem z tego wycofać. na zmianę narracji PiS-u w stosunku do działań amerykańskiej administracji. To posłanka PiS i pytanie, czy nie jest rozczarowana tym, co robi Donald Trump. Ta krytyczna wypowiedź polityczki PiS-u wobec działań Trumpa może dziwić. Bo równo tydzień temu, w tym samym radiowym studiu z ust polityka PiS-u padły te słowa: Bardziej pozytywne dla nas rozwiązanie - sojusz, który odbywałby się pomiędzy Trumpem i Putinem, nawet na tych warunkach, niż to, że Zełenski obraża się i wyjeżdża. Dzień później koledzy Grzegorza Pudy prostowali jego wypowiedź. Nie czepiajmy się słów w ferworze dyskusji. Ale to było przejęzyczenie? Myślę, że tak. A sam prezes Jarosław Kaczyński musiał interweniować po takiej wypowiedzi partyjnego podwładnego. No głupek, prawda, no głupek byśmy powiedzieli. Tak się zachował niestety i tu nie ma co owijać słów w bawełnę. Tak się zachował prezydent Ukrainy. Nie należy używać takich słów. Uważam, że tutaj mojego kolegę troszeczkę poniosło. Choć dziś politycy PiS-u nadal krytycznie oceniają postawę Zełenskiego... Igrasz z III wojną światową. podczas tej wizyty w Białym Domu. To słów Przemysława Czarnka nikt nie chce powtarzać. Pan by nazwał Zełenskiego głupkiem? Nie, ja raczej unikam takich wypowiedzi. Ale konkretniej można powiedzieć, że on tam sobie nie poradził najlepiej. - Mówił dziś polityk PiS. Ale rządzący ostrzegają: nie dajcie się na to nabrać. Te zdarzenia, które widzieliśmy pokazały prawdziwą twarz PiS-u. Że oni tak naprawdę, w głębi duszy są prorosyjscy i pracują na rosyjski order przyjaźni. Obowiązująca jeszcze na początku tygodnia strategia Prawa i Sprawiedliwości, która sprowadzała się do hasła " murem za Donaldem Trumpem" zaczęła się sypać. Gdy amerykańska administracja zdecydowała o wstrzymaniu dostaw sprzętu wojskowego dla Ukrainy i odcięciu jej od informacji wywiadowczych. To konkretne działania. A to zapowiedź działań przedstawiciela administracji Trumpa, z ust którego padło słowo "reset". W podejściu prezydenta Trumpa do tej wojny istnieje szersza strategia, która opiera się na uświadomieniu sobie, że USA muszą zresetować stosunki z Rosją. W przeszłości to politycy PiS-u... Ten reset nie był potrzebny Polsce. używali sformułowania "reset", by oskarżać Donalda Tuska i jego partię o rzekomą prorosyjskość. Prorosyjskie działania i działania resetu z Rosją podejmował rząd Donalda Tuska. Teraz to ekipa Trumpa, z którą tak bardzo blisko był PiS... Donald Trump! Donald Trump! zapowiada reset stosunków z Rosją Jestem przeciwnikiem resetu z Rosją, ktokolwiek go robi. I jednocześnie próbuje wymazać takie zdjęcia z pamięci. Założyłby pan tę czapeczkę "Make America Great Again"? Panie redaktorze, widzę, że pan się skupia na rzeczach całkiem nieistotnych, na czapeczkach. Ale to wy zakładaliście te czapeczki, to nie ja je zakładałem. Teraz gra o bezpieczeństwo w kampanii prezydenckiej. To bez wątpienia kluczowy temat dla niemal wszystkich kandydatów. Jest o czym rozmawiać po zapowiedziach o masowym szkoleniu wojskowym i wpisaniu wydatków na obronność do konstytucji. Co o tych planach i pomysłach mówią walczący o głosy? To jest historyczny moment, szukamy jedności. To słowa z piątku, kiedy rząd mówił o rekordowych wydatkach na zbrojenia. Mówimy w tym momencie o półmilionowej armii, łącznie z rezerwistami. Obecnie to ponad 200 tys. żołnierzy, co oznacza, że mamy najliczniejszą armię w Unii Europejskiej. Przodujemy też w wydatkach na zbrojenia, przeznaczając na ten cel największy procent PKB w całym NATO. Polska jest przykładem w wielu kwestiach, w tym w wydatkach na obronę, budowaniu polskiej gotowości wojskowej. To nie tylko opinia szefa Pentagonu. Brytyjski The Economist pisze o odradzającej się polskiej husarii. Francuski Le figaro o ambitnym programie wojskowym. Amerykański portal Politico docenia poziom wydatków na zbrojenia. Te fakty warto przypomnieć, bo ten kandydat... na spotkaniach przekonuje, że świat jest w błędzie. Polscy żołnierze butów nie mają, nie mają też namiotów, śpiworów, bo im politycy tego nie zapewnili. Mamy zapasów amunicji na kilka dni wojny. Będziemy w Rosjan rzucać kamieniami? Pytani o te słowa politycy Koalicji rządzącej oraz PiS są wyjątkowo zgodni. I mówią wprost - o dezinformacji. Próba grania bezpieczeństwem naszego kraju, w sytuacji gdy jest zagrożenie ze wschodu, z jednej strony jest po prostu zdradą. Z drugiej strony chyba głupotą. Więcej wyrozumiałości politycy PiS mają dla tego kandydata, który wbrew słowom rządu... Swoich sympatyków przestrzega przed rzekomymi obowiązkowymi szkoleniami wojskowymi. Gdzie Karol Nawrocki usłyszał taką informację? Tego politycy PiS wskazać nie potrafią. Ale i tak przekonują, że to prawda. Do czasów wyborów premier będzie mówił jedno, a robił zupełnie co innego. Ci, którzy w tym momencie sieją dezinformację, dla jakichś egoistycznych celów, patrząc na słupki - są nieodpowiedzialni. O jedność w temacie bezpieczeństwa apeluje kandydat Koalicji Obywatelskiej. Naprawdę, jesteśmy tak podzieleni, że akurat w sprawie bezpieczeństwa wszyscy kandydaci, którym powinno zależeć na bezpiecznej Polsce, mogliby mówić tutaj jednym głosem. Co wzmocniłoby również Polskę w relacjach międzynarodowych. W podobnym tonie w piątek wypowiadał się Andrzej Duda. Potrzebujemy w Polsce jedności w sprawie bezpieczeństwa. Proponując dodanie do konstytucji zapisu o minimalnych wydatkach na zbrojenia w wysokości 4% PKB. Będziemy to rozważać. Odpowiadają koalicjanci, ale dyskusje na ten temat wolą przełożyć na okres po wyborczy. Otwierania konstytucji, budowanie kolejnego sporu politycznego jest zagrożeniem. Może być znakomitym potencjałem dla Rosji w dziedzinie dezinformacji. Wspólny głos w sprawie obronności - to także wyzwanie dla Unii, o czym mówiła dziś szefowa Komisji Europejskiej. Musimy być odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo. Pierwszym krokiem jest Pakiet obronny. Potrzebujemy wspólnych zamówień, aby kraje członkowskie mogły zawierać wieloletnie umowy na zakup tarczy obrony przeciwlotniczej, rakiet, dronów i amunicji. To wszystko ma pomóc także Polsce wzmocnić możliwości obronne. Cyberatak na szpital MSWIA w Krakowie. Przestał działać system elektronicznej dokumentacji medycznej. Placówka musiała wstrzymać przyjęcia. Minister cyfryzacji zapewnia, że nie ma zagrożenia dla życia oraz zdrowia pacjentów. Nie wiadomo, czy ze szpitalnego systemu wyciekły dane. Trwa poszukiwanie sprawców. Szpital MSWiA w Krakowie - tym razem hakerzy zaatakowali instytucję o znaczeniu strategicznym. Przestały działać systemy operacyjne, które dotyczą między innymi dawkowania leków. To jest system elektronicznej dokumentacji medycznej, który umożliwia nam przyjęcie pacjenta do szpitala, wprowadzamy do niego dane pacjenta, zlecamy i otrzymujemy wyniki badań. Aktualnie pod opieką placówki jest blisko stu chorych. Sytuacja była na tyle poważna, że wstrzymano przyjęcia kolejnych pacjentów. Niestety ataki na takie jednostki jak szpitale, czasem mogą kosztować czyjeś życie. Dlatego tego typu jednostki powinny być dobrze zabezpieczane. Do incydentu doszło w sobotę po południu, od tego czasu placówka działa w trybie awaryjnym. A Ministerstwo cyfryzacji przyznaje, że atak był groźny Rzeczywiście potwierdzam, że szpital padł celem ataku hakerów, zostały podjęte wszelkie możliwe środki, żeby przywrócić działalność systemów operacyjnych szpitala. Zdaniem Adama Behara, specjalisty od cyberbezpieczeństwa, wszystko wskazuje na to, że był to atak typu Ransomware. To jest najpopularniejszy obecnie atak sieciowy, polegający na zaszyfrowaniu wszystkich nośników informacji, będących w dyspozycji danego podmiotu połączonych z oczekiwaniem okupu w zamian za klucz, który umożliwi odszyfrowanie. Nie wiadomo, kto stoi za atakiem i dlaczego celem był małopolski szpital, i czy doszło też do wycieku danych pacjentów. To kolejny poważny cyberatak w ostatnim czasie. Tydzień temu zhakowano Polską Agencję Kosmiczną. Eksperci szacują, że Polska mierzy się nawet z 2000 tego typu ataków dziennie. Do sprawy na platformie X odniósł się minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Ministerstwo cyfryzacji zapewnia, że służby robią wszystko, żeby zidentyfikować sprawców. Szpital działa, a życie pacjentów nie jest zagrożone. Mowa nienawiści ze względu na wiek, niepełnosprawność, płeć czy orientację seksualną - będzie karana. Sejm przegłosował zmiany w kodeksie karnym. Przeciwko był PiS, Konfederacja i... Władysław Kosiniak-Kamysz. O zmiany od lat walczyło środowisko LGBT. Chciało gwarancji poczucia bezpieczeństwa. Przeciwnicy mówią o kneblowaniu i cenzurze rodem z PRL-u. Aktywista LGBT Bart Staszewski pokazuje nam, z czym się mierzy niemal każdego dnia. "Geje powinni być utylizowani" - to jeden z wielu przerażających wpisów. Odmawia się istnienia, życia. Za rządów PiS-u jad sączył się miedzy innymi z Telewizji Publicznej, głównie za akcję "strefy wolne od LGBT", którą Staszewski zorganizował w proteście przeciwko uchwałom niektórych samorządów. Teraz aktywista ma być chroniony przez prawo - bo dzięki zmianom w kodeksie karnym nie będzie można bezkarnie nękać i hejtować innych, nie tylko ze względu na ich wyznanie czy narodowość, ale też ze względu na ich niepełnosprawność, wiek, orientacje seksualną czy płeć. To jest taki pierwszy krok wyciągnięty w stronę osób LGBT. Żebyśmy się poczuli bezpieczniej. Mi się wydaje, że po ośmiu latach takiego zalewu nienawiści, jaki miał miejsce za czasów PiS-u, mówienia, że osoby LGBT to nie ludzie... Nareszcie wsadzamy takie bezpieczniki, taką naszą demokrację. Tym bezpiecznikiem ma być odpowiedzialność władzy wobec obywateli. Czy ich chronić, czy wystawić na pożarcie internetowym hienom, internetowym hejterom, wszystkim tym, którzy są kompletnie obojętni na to, czy słowami, groźbami, przemocą, mogą doprowadzić do tragedii. Przeciwko nowelizacji było PiS, Konfederacja i z koalicji Władysław Kosiniak-Kamysz. Reszta posłów poparła rządowy projekt. Nareszcie podejmowane są konkretne działania przeciw nienawiści. Z zarzutem cenzury nie zgadza się Bogusław Chrabota - uważa, że profesjonalne dziennikarstwo nie maltretuje i nie obraża. Ja jeśli będę się kierował etyką poszanowania wartości, nigdy nie zaatakuje innego człowieka ze względu na jego odmienną płeć, wiek bądź orientację seksualną. Jego zdaniem teraz kluczowe będzie egzekwowanie tego prawa, o to nie martwi się profesor Michał Bilewicz z Centrum Badan nad Uprzedzeniami, który od lat zabiegał o tę, jak mówi "epokową ustawę". Pojawią się narzędzia, które ułatwią policji, prokuratorom lepsze oddziaływanie i człowiek, który będzie wrzucał treści homofobiczne, antysemickie czy islamofobiczne do internetu, dwa razy się zastanowi. Za groźby i przemoc do pięciu lat więzienia, za nawoływanie do nienawiści do trzech. A za znieważenie do dwóch lat pozbawienia wolności. To wielki krok. Profesor ma badania potwierdzające, ze nienawiść w internecie prowadzi wielu młodych ludzi do depresji, stresu pourazowego, a także w wielu przypadkach do samobójstw. Tutaj zaczynają się granice wolności słowa, tam gdzie zaczyna się krzywda. Ustawa trafiła do Senatu. Skandal na narciarskich Mistrzostwach Świata. Czołowi norwescy skoczkowie zostali zdyskwalifikowani. Międzynarodowa Federacja Narciarska uznała, że stosowali doping technologiczny. Manipulowali przy kombinezonach i wszywali w nie specjalny sznurek. Dzięki tym kombinacjom ich loty były dłuższe. Dowodem w sprawie jest film nagrany z ukrycia, który za chwilę państwo zobaczą. To nagranie wstrząsnęło światem skoków narciarskich. Ujawnił je dziennikarz sport.pl. Widać na nim wyraźnie maszyny do szycia, manipulacje przy kombinezonach, a w tle widać trenera norweskiej reprezentacji. Norwegowie robili to po kryjomu. W specjalnych pokojach tutaj na mistrzostwach świata. Widać na nich, jak ten sznurek jest wsuwany do kombinezonu. Norweg Marius Lindvik tym skokiem, zagwarantował sobie wczoraj srebro mistrzostw świata na dużej skoczni w norweskim Trondheim. Jednak po ujawnieniu nagrań i kontroli kombinezonów, jeszcze zanim dostał medal, usłyszał, że został zdyskwalifikowany. Te kombinezony nie są zwykle sprawdzane tak, że je się otwiera, rozcina. Tam doszło to rozcięcia kombinezonów i okazało się, że wewnątrz mają nielegalne elementy. Elementy usztywniające kombinezon, które norweskim skoczkom dawały przewagę. Myślę, że zwiększenie powierzchni lotnej przez bardziej obszerny kombinezon powoduje to, że zaryzykuje stwierdzenie 5-6 metrów dłuższy skok jest, bo jest większa powierzchnia nośna. A często dużo mniejsze odległości decydują o tym, czy ktoś się znajdzie na podium czy poza nim. Tak jeszcze wczoraj tłumaczył się - uwieczniony na nagraniach - norweski trener. Kombinezon był sprawdzany kilka razy i na końcu okazało się, że kombinezon był... To znaczy, że szew w kroku kombinezonu był zbyt mało elastyczny. To nie jest oszustwo. To naruszenie zasad. Gospodarze mistrzostwa świata, na własnych obiektach dopuścili się takiego przewinienia. Po prostu oszukiwali i śmieją się nam w twarz. Norwescy dziennikarze są w szoku. To straszne. To porażka norweskiej drużyny narodowej. Oprócz tego, że Norwegowie mieli wszywane w kombinezony nielegalne elementy, być może doszło też do przeszywania chipów z zatwierdzonych wcześniej kombinezonów, do tych, które norm nie spełniają. I mogli to robić nie po raz pierwszy, dlatego dziś próbują tłumaczyć. Nic nie wskazuje na to, że ta forma manipulacji była stosowana wcześniej. Międzynarodowa Federacja Narciarska prowadzi własne dochodzenie w tej sprawie. To mogą być najważniejsze wybory w historii Grenlandii. Mieszkańcy największej wyspy na świecie we wtorek zdecydują o składzie parlamentu. Wyspa od wieków powiązana jest z Danią. Chrapkę ma nią jednak Donald Tramp. Jego zainteresowanie lodowym pustkowiem rozbudziło niepodległościowe dążenia Grenlandczyków. Co takiego jest na wyspie mającej mniej mieszkańców niż Siedlce? To flaga Grenlandii, ale rdzenni Inuici, to prawie 90% mieszkańców, nazywają swój kraj Kalaallit Nunaat. To ważne zwłaszcza na ostatniej prostej przed wyborami, gdzie temat suwerenności jest wiodący. Wizja uniezależnienia się i bycia tutaj, w naszym własnym domu, pojawiała się od dawna. Dawno o rozwodzie z Danią nie mówiono tak głośno. Chcemy szybkiego procesu. I gdy tylko się rozpocznie, chcemy podjąć negocjacje obronne z USA. Żyje tu zaledwie 57 tys. osób. Choć Grenlandia ma własny rząd, decydujący głos należy do Kopenhagi. Donald Trump chce to zmienić. Zdecydowanie popieramy wasze prawo do decydowania o własnej przyszłości. A jeśli się na to zdecydujecie, powitamy was w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Są Inuici, którzy wyobrażają sobie Grenlandię jako 51 stan USA... To Trump w grenlandzkim stroju narodowym z wiosłem w dłoni. wierząc w zastrzyk gotówki. Choć Dania przekazuje Grenlandii 500 mln euro rocznie, kraj zmaga się z problemami. Myślę, że powinni przeznaczyć więcej pieniędzy na poszukiwanie ropy, gazu i minerałów, a nasze dochody wzrosną. Zdecydowana większość nie chce jednak, aby wyspa stała się częścią USA. Kto w 2025 roku próbuje kupić kraj? Kim rzeźbi tradycyjne grenlandzkie symbole. Jest jednym z tych, którzy chcą prawdziwej niepodległości. Grenlandia nie jest na sprzedaż. Wszyscy tak uważamy. Amerykanów kuszą bogactwa mineralne. Według najnowszych badań - na Grenlandii odkryto 25 z 34 minerałów określonych jako "krytyczne surowce". Wśród nich metale ziem rzadkich - kluczowe dla produkcji nowoczesnych technologii. Bardzo jasne w administracji Trumpa jest duże zainteresowanie złożami surowców krytycznych. Grenlandia, Ukraina - to ta sama historia. Jest też aspekt wojskowy. Amerykanie stacjonują tu od początku lat 50. Wtedy rywalizowano ze Związkiem Radzieckim. Teraz chodzi o rosnącą aktywność Chin i Rosji w Arktyce. Potrzebujemy Grenlandii dla bezpieczeństwa narodowego, a nawet międzynarodowego, współpracujemy ze wszystkimi stronami, aby spróbować ją zdobyć. Kopenhaga nie komentuje nadchodzących wyborów, ale wcześniej premier Danii wyraziła się jasno. Grenlandia jest obecnie częścią Królestwa Danii, jest częścią naszego terytorium i nie jest na sprzedaż. We wtorek wypowiedzą się sami Grenlandczycy. Wszystkie główne partie deklarują dążenie do niepodległości. Sztuczna inteligencja - na pomoc rolnikom. Na Podlasiu AI wspiera hodowców krów. Zwierzęta mają specjalne nadajniki, które gospodarzowi przekazują informacje o ich aktywności. Krowy są monitorowane przez cały rok. Wiadomo na przykład, kiedy żują trawę i jaką mają temperaturę ciała. Pozwolą na lepsze dbanie o ich zdrowie. Jak to działa? Są takie rzeczy, które Orwellowi się nie śniły. Folwark zwierzęcy i wielki brat w jednym. To możliwe. W województwie podlaskim inwigilacja krów w słusznym celu, i to na smartfonie. System pozwala na bieżąco monitorować najważniejsze czynniki, które dzieją się na oborze. Bo system wyłapuje wcześniej to, czego człowiek nie zauważy. Czujniki w obrożach zbierają dane o stanie zdrowia krów, czy jedzą, ile się ruszają, jak długo przeżuwają i czy nie jest im za ciepło. A wszystko to przekłada się na mleko. Sztuczna inteligencja i ten system to jest jak dodatkowy pracownik w gospodarstwie. Bo nie potrzebujemy tutaj człowieka, który 24 godziny, 7 dni w tygodniu chodziłby i obserwował te krowy. Zbieranie danych o tym, jak się czują krowy, pomaga w planowaniu pracy, ale nie tylko. Pomaga przede wszystkim rolnikom w optymalizacji kosztów. Dbaniu o zdrowie właśnie tych krów. Jak również pomaga dobrze zarządzać żywieniem. Sztuczna inteligencja pomaga rolnikom na całym świecie. W Indiach monitoruje, czy drzewa granatu wymagają podlewania lub nawożenia. Otrzymujemy raporty pogodowe. Utrzymując cztery czynniki - nawadnianie, opryski pestycydami, nawożenie i aktualizacje pogody - pod kontrolą, jesteśmy w stanie osiągnąć dobre plony. Wszystkim tym zarządzamy z aplikacji. Tu każde cięcie ma znaczenie, a dzięki wirtualnej rzeczywistości nowi adepci winiarstwa mogą uczyć się bez szkody dla krzewów. W wirtualnym szkoleniu uczniowie mogą popełniać błędy, wracać i próbować ponownie na tej samej winorośli, co jest główną zaletą, która usprawnia naukę. Cyfrowa rewolucja na polach już trwa. W rolnictwie coraz bardziej liczy się precyzja i gromadzenie danych. Ogrom danych, a będzie ich jeszcze więcej. I mam namyśli nie tylko dane satelitarne, ale z różnego rodzaju czujników, a nawet dronów. Na polach już nie brony, a drony. Może teraz dzięki sztucznej inteligencji wreszcie się dowiemy, czy krowa, która dużo ryczy, rzeczywiście mało mleka daje. Ja już państwu dziękuję. Czas na Pytanie Dnia. U Aleksandry Pawlickiej dziś prof. Wojciech Sadurski, konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski.