Chrystus zmartwychwstał! Takie pozdrowienie w najważniejsze chrześcijańskie święto wypowiadają wierni. Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego to czas radości i świętowania, które rozpoczęło się jeszcze w nocy, podczas wigilii paschalnej. To wtedy w kościołach święcone są woda i ogień. Chrystus wczoraj i dziś, początek i koniec. Alfa i omega. Po zmroku we wszystkich kościołach rozpoczęła się wigilia paschalna. Ciemności kościoła rozbłysły światłością poświęconego ognia. Od jednej zapalonej świecy można rozpalić setki innych. Ale setki świec zgaszonych nie zapalą nawet jednej. Światło Chrystusa, który zwyciężył śmierć, to największy cud i tajemnica chrześcijańskiej wiary. Umęczony i uśmiercony w Wielki Piątek Jezus stał się dla apostołów i wierzących w niego najpierw przyczyną zwątpienia, zawodu i ucieczki. Wielki Piątek był dla uczniów po ludzku rzecz biorąc dramatem. Oni nie widzieli sensu tego cierpienia i tej śmierci. Jakby przy tym zapomnieli, że Chrystus trzykrotnie im zapowiadał, że po swojej męce i śmierci trzeciego dnia zmartwychwstanie. Powstały z grobu staje się nadzieją od 2000 lat dla mld ludzi na całym świecie. Przychodzi dziś do nas Chrystus Zmartwychwstały i mówi: "Nie bój się, bo jam zwyciężył świat. Nie bój się, bo jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata". To jest, można powiedzieć, fenomen w ogóle chrześcijaństwa, że to, co wydaje się być porażką, okazuje się zwycięstwem, a w każdej trudnej sytuacji, w każdym doświadczeniu, w każdym grobie kryje się nadzieja zmartwychwstania. Głośno, radośnie i uroczyście Kościół głosi Zmartwychwstanie podczas rezurekcji - uroczystej procesji i mszy świętej wczesnym rankiem. Dużo radości, bo Jezus zmartwychwstał. I my chcemy zmartwychwstać. Procesje obchodzą świątynie trzykrotnie. W Wilnie odżyła wielowiekowa tradycja obchodzenia nie tylko kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny na Piaskach, ale całego klasztoru. Jest to wielkie wydarzenie, bo my też zmartwychwstaniemy. Wielka nadzieja: wiemy, ku czemu zmierzamy i kto na nas czeka. Odnowieni możemy zasiąść do wielkanocnego stołu. Uroczyste śniadanie zaczyna się od poświęconych potraw, które wcześniej wspólnie trzeba przygotować. Każdy pomaga, każdy się stara zrobić jak najwięcej. Spędzamy razem czas, robimy coś wspólnie, co bardzo łączy wszystkich domowników. Coraz więcej organizacji i ludzi dobrej woli organizuje śniadania wielkanocne dla potrzebujących. Naprawdę są wspaniałe historie. Tworzą się przyjaźnie na lata, tworzą się małżeństwa, tak że warto wyjść z domu i spędzić czas z innymi. To często ludzie samotni, którzy pragną rodzinnego ciepła. Zwracając się do dziesiątek tysięcy wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, papież Franciszek nawiązał do wojny na Ukrainie. Prosił Boga o szybkie zakończenie konfliktu oraz o pocieszenie dla rannych i tych, którzy stracili na wojnie swoich bliskich. W Watykanie jest Anna Ołdakowska-Somaini. Powiedz, o czym jeszcze mówił papież? Główna część orędzia była poświęcona konfliktom na świecie. Franciszek powierzył Bogu Jerozolimę jako 1 świadka Zmartwychwstania. Nie jesteśmy sami. Jezus Żyjący jest z nami na zawsze. Niech radują się Kościół i świat, bo dziś nasze nadzieje nie rozbijają się o mur śmierci, lecz Pan otworzył nam pomost do życia. Tak, bracia i siostry, w Dniu Paschalnym odmieniły się losy świata. Orędzie już okrzyknięto jako wołanie o pokój na świecie. Po orędziu udzielił błogosławieństwa Urbi et Orbi. By świętować Zmartwychwstanie Chrystusa tysiące pielgrzymów tradycyjnie przybyło też do Jerozolimy. Jak co roku zabrzmiało tu radosne "Alleluja", po którym przeszła procesja wokół pustego Grobu Pańskiego. W jej trakcie diakoni symbolicznie ogłosili na cztery strony świata, że Chrystus Zmartwychwstał! M.in. w Jerozolimie wierni Cerkwi prawosławnej obchodzili dziś Niedzielę Palmową, czyli wjazd Jezusa właśnie do tego miasta przed Jego męką i Zmartwychwstaniem. Wielkanoc wierni Kościoła wschodniego będą świętować za tydzień. "Możemy mieć różne tradycje, ale jedna jest wspólna - to obrona ojczystej ziemi" - powiedział prezydent Ukrainy Wołodomyr Zełenski w życzeniach Wielkanocnych skierowanych do całego wolnego świata. Dodał, że na straży tego świata stoi dziś walcząca o swoją ziemię i swoje wartości Ukraina. Śmierć, cierpienie, okrucieństwo i zadawane od ponad 400 dni pytania: Gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Pytania, na które konsekwentnie odpowiada m.in. ksiądz Waldemar Pawelec, posługujący w Kijowie. To tylko w kontekście wiary, życia wiecznego można sobie uświadomić to, co strasznego nas spotyka - okrucieństwo wojny - ale też ogromna fala miłosierdzia i ogromna fala dobroci, która do nas przychodzi. To wszystko można zrozumieć tylko w kontekście Chrystusa. Wszystkim, którzy obchodzą Wielkanoc na pierwszej linii frontu, świąteczne życzenia złożył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Skierował je też do ludzi, którzy świętują zwycięstwo życia nad śmiercią w rożnych krajach i częściach świata. Świąteczne życzenia walczącym z rosyjskim okupantem Ukraińcom złożył premier Mateusz Morawiecki. Wolny świat jest zgodny, że musi to być pokój na warunkach Ukrainy. Stąd oczekiwanie na sukces Kijowa w spodziewanej w najbliższych tygodniach kontrofensywie. Gdyby dzisiaj nastąpiło zawieszenie broni, to najprawdopodobniej Rosjanie by to wykorzystali na przegrupowanie swoich sił, odpoczynek dla żołnierzy i uzupełnienie zapasów. Dlatego USA zapewniają, że nadal będą wspierać Ukrainę. Tymczasem niemiecki Der Spiegel dotarł do listu, w którym Siegfried Wolf, członek rady nadzorczej Porsche, zaoferował Putinowi układ z Volkswagenem. Za 60 mld rubli Wolf byłby w stanie "uratować rosyjską motoryzację" i zapewnić produkcję w Rosji co najmniej 270 tys. aut rocznie. Wojna sprawiła, że wielu z nich nie może spędzić świąt w rodzinnym domu. Często nie mają po prostu gdzie wracać. Choć prawosławna Wielkanoc przypada za tydzień, to już dziś Polacy, którzy przyjęli uchodźców wojennych, wspólnie zasiedli przy stole z nadzieją na pokój. Choć większość z nich Wielkanoc obchodzić będzie za tydzień, to dziś nie zabrakło tego, co łączy: kolorowania pisanek czy świątecznych wypieków. Myślę, że już taka tradycja zostanie dla nas na całe życie, do końca życia dla mnie, dla mojej rodziny, dla moich dzieci. Wiele organizacji w całej Polsce, w tym Caritas, zorganizowało polsko-ukraińskie świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego. Żebyśmy my Polacy poznawali kulturę ukraińską, ale też Ukraińcy bardziej widzieli, jak wygląda kultura polska. Wszyscy uchodźcy święta woleliby spędzić u siebie. Niestety wielu nie ma gdzie wracać. Jak siostry Tatiana i Anastazja z dziećmi, które uciekły z Mariupola. Moje mieszkanie spłonęło, wszystko spłonęło, samochód, wszystkie prace, biznes, nic nie ma. 22 dni siedziałam w piwnicy, bez wody, bez jedzenia. Polacy milionom zapewnili schronienie, pomogli odnaleźć się na obczyźnie. Podejmują tą pracę, dużo osób pracuje. Czekamy na wiosnę, bo zawsze te zamówienia na produkcjach z wiosną są trochę większe. Pani Julia znalazła pracę w cukierni. Przygotowałam ukraińskie paschyi, wielkanocne babki, drożdżowe ciasto z rodzynkami, masłem, jajkiem i cukrem. Wielu z nas otworzyło nie tylko swoje serca, ale i domy. Jak rodzina Żebrowskich. Umówiliśmy się tutaj z sąsiadami, pojechaliśmy na granicę, przywieźliśmy dwie rodziny z Ukrainy. Pani Julia wraz matką i synem uciekła z okolic Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, obleganej przez wojska Putina. Codziennie nasze miasto bombardują. Mój mąż, mój brat teraz walczy na wschodzie. Mały Mukhailo docenia polską gościnność. Bardzo lubię Polskę. Podobnie jak inni uchodźcy, którzy w Polsce znaleźli bezpieczeństwo i wsparcie. Za wszystko wam dziękuję i kłaniam się nisko. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami. Nadzieja na nowy początek, czyli polska pomoc w Syrii. Kierowca, który inspiruje do pokonywania własnych barier. Po Świętach do Sejmu mają trafić pierwsze ustawy podpisane przez nowego ministra rolnictwa. Wśród propozycji są m.in. rozwiązania dotyczące przechodzenia rolników na emeryturę. Formalnie ma zostać także podpisane porozumienie z rządem Ukrainy o zakazie wjazdu do Polski ukraińskiego zboża. To, co różni europejskie kraje, to fakt, że każdy ma inne tradycyjne potrawy wielkanocne. W Hiszpanii taką potrawą jest słodki przysmak przyrządzany ze smażonego ciasta. To, co łączy wszystkie europejskie kraje, to fakt, że wszędzie przygotowanie świątecznych potraw było w tym roku drogie. Ceny mleka, jajek, mąki i oleju, na którym je smażymy, poszły w górę. Wszystkie podstawowe produkty, z których można go zrobić, podrożały, więc nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko nieznacznie podnieść cenę. Europejska inflacja nie ominęła też Polski. Choć seniorom łatwiej było sfinansować przedświąteczne zakupy, bo część z nich jeszcze przed świętami otrzymała 13. emerytury. Wyższe świadczenia niż w poprzednich latach otrzymali też rolnicy. Bo od marca emerytury z KRUS nie mogą być niższe niż najniższa emerytura w ZUS, co poprawi budżet zwłaszcza mieszkańców wsi. To dobrze, bo po prostu zawsze te z KRUS-u były emerytury niższe. Po prostu należy się tym rolnikom za ciężką pracę. A to nie koniec zmian, bo nowy minister zapowiada kolejne rozwiązania dla rolników. Prace legislacyjne ruszą po świętach. Przygotowujemy pakiet ustaw rolnych, które są obiecane rolnikom, i chcemy je zrealizować jeszcze teraz w najbliższym czasie. Jeszcze przed świętami udało się zawrzeć porozumienie ze stroną ukraińską w sprawie zboża, które za zgodą Brukseli wjeżdża do unijnych krajów bez cła. Teraz takie zboże będzie mogło wjeżdżać do Polski jedynie jako tranzyt do innych państw. Skuteczność w pierwszych godzinach Pana Roberta Telusa, nowego ministra, przy wsparciu i premiera i prezydenta, bo to wynikało również z rozmów z prezydentem Zełeńskim, pokazała, że potrafimy się porozumieć z Ukrainą i wstrzymać czasowo import co najmniej do lipca. Jednocześnie Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych rozpoczęła już przyjmowanie ofert od rolników, którzy chcą sprzedać nadmiar zboża. Ostatniej doby grupa 20 agresywnych migrantów siłą próbowała sforsować granicę polsko-białoruską. Próby nielegalnego przedostania się do Polski wciąż są inspirowane przez Moskwę i Mińsk. Ale polskich granic także w święta pilnują strażnicy graniczni. Jesteśmy na odcinku granicy państwowej ochranianej przez placówke w Michałowie. Granica ta ma prawie 19 km długości. Ten odcinek granicy polsko-białoruskiej to nie tylko pas przygraniczny i zapora chroniąca nasz kraj przed napływem nielegalnych migrantów. Są tutaj domy, których widok z okien wychodzi na Białoruś. Straż Graniczna pełni służbę bez przerwy, także w święta. I choć są z dala od domu... Jak rodzina i byli tacy zaprzyjaźnieni, że naprawdę my byliśmy jak po prostu najbliższa rodzina. ...to nie z dala od tej rodziny z pogranicza. Ulka, ja chcę z tobą! Jezu kochany, Matko Boska, tyle lat, Uleczko, tyle lat! Michał. Przy okazji świąt zostaliśmy zaproszeni przez jedną z mieszkanek pania Halinę, którą bardzo dobrze znamy, do wspólnego świętowania, i też był czas na pełnienie służby, na wywiązywanie się ze swoich obowiązków, ale też czas na podzielenie się jajkiem i złożeniem sobie życzeń. Mimo nieco większej liczby wezwań czas na tradycyjne świętowanie znajdują też ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Robimy normalnie tak jak wyglądają święta w domu. Tak samo staramy się tutaj przygotować, żeby było śniadanie wielkanocne. Jedni jadą święcić jajka, inne pokarmy. Święta to niejednokrotnie czas wzmożonej pracy dla operatów numeru ratunkowego 112. Można powiedzieć, że święta to jest nasza codzienność. Taka jest charakterystyka, taki jest typ tej pracy, że w święta pracujemy tak samo, z takim samym zaangażowaniem, czasami nawet większym niż w dni powszednie. W dyspozycji pozostają cały czas zespoły ratownictwa medycznego, a także policjanci i strażacy - wszyscy gotowi wypełniać swoją misję czuwania nad bezpieczeństwem i ratowania ludzkiego życia. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera dotknięte wieloletnią, okrutną wojną Aleppo w Syrii. Pomoc z Polski trafia tam do najbardziej potrzebujących, przede wszystkim dzieci. W sąsiednim Libanie jest Maksymilian Maszenda. Udało ci się, jako jednemu z nielicznych reporterów z Zachodu, odwiedzić Aleppo już po trzęsieniu. Powiedz, jak wygląda tam sytuacja? Udało nam się wyjechać do Syrii i dotrzeć do Aleppo. Ze względów bezpieczeństwa i na obowiązujące w Syrii przepisy nie mogliśmy się stamtąd połączyć. To, co zobaczyliśmy, jest przejmujące. Zniszczenia po 12 latach wojny i po tragicznym trzęsieniu ziemi z lutego tego roku. Syria potrzebuje pomocy. M.in. pomocy z Polski, która już tam trafia. Większość ludzi żyje za 20 USD miesięcznie. To niecałe 100 zł. Pomoc z Polski, która tu w Syrii ratuje życie, zorganizowało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. To trzęsienie ziemi przypomniało nam, tak jak ten wybuch w porcie w Libanie, pomogło nam zobaczyć niestety na nowo sytuację i dramat Syryjczyków. Ciężarówki z pomocą humanitarną z Polski wyruszają ze stolicy Libanu Bejrutu. Część już dotarła, kolejne transporty właśnie docierają do Syrii - łącznie kilkadziesiąt ton żywności, chemii i ubrań dla dzieci. To dlatego ta pomoc jest tak bardzo potrzebna. Wiele miejsc w Aleppo wygląda w ten sposób. To, czego nie zniszczyła długa wojna, zniszczyło tragiczne trzęsienie ziemi. Allisar urodziła się w Aleppo. W pomoc dla tutejszych dzieci zaangażowała się już wiele lat temu, ale po trzęsieniu ziemi zajmuje się wyłącznie tym. Tu w Aleppo każdy ten kamień mógłby opowiedzieć tragiczną historię. Dlatego bardzo dziękujemy Polsce za pomoc, którą otrzymujemy. To niezwykłe, co dla nas robicie. Na terenach dotkniętych trzęsieniem ziemi w Syrii dach nad głową straciło niemal milion osób. Tysiące wciąż zamieszkanych budynków może w każdym momencie runąć. Tylko tu mamy 12 tys. rodzin, które wciąż nie mają się gdzie podziać. Nocują w kościołach i meczetach. Możemy im pomagać dzięki wam, dzięki Polsce. Syria po latach wyniszczającej wojny pogrąża się w coraz większym społecznym i gospodarczym kryzysie, którego końca nie widać. Jak słyszeliśmy tutaj od księży i sióstr pracujących, jak gdyby na nowo niektórzy stracili tutaj nadzieję, dlatego tym bardziej dziękuję wam wszystkim, moi kochani, za to, co robimy dla Syryjczyków, dzięki życzliwości darczyńców i tych indywidualnych, i tych, których zorganizował pan wicepremier Sasin. Ciężko prowadzi się samochód jedną ręką, trudno wyobrazić sobie prowadzenie bez rąk, a Bartosz Ostałowski udowadnia, że można samochodem driftować, używając do tego tylko nóg! Co więcej, ma już na swoim koncie sukcesy - m.in. wicemistrzostwo Polski! Na początku ostrzegamy! To, co zobaczą państwo w materiale, jest wykonywane przez profesjonalistę. Nie powtarzajcie tego w swoim samochodzie! Tego, co wyprawia Bartek, nie potrafi nikt inny na świecie. Jest jedynym profesjonalnym kierowcą, prowadzącym samochód stopą! Chcemy pokazywać, że niemożliwe nie istnieje - tym, że prowadzę, tym w jaki sposób prowadzę, że właśnie jeżdżę na równych zasadach z pozostałymi kierowcami. To motywuje wiele osób, inspiruje do pokonywania własnych barier. Bartek w wieku 19 lat stracił obie ręce w wypadku. Nie poddał się. Efektem m.in. rekord Guinnessa, gdy driftował z prędkością ponad 230 km/h. Musimy tak ustawić auto, żeby Bartek miał zawsze powtarzalność. Kierowca mający pełną sprawność zawsze może sobie jakoś pomóc, poradzić. Tu jest troszkę inaczej. Tutaj przód, tył - występuje zmiana biegów u mnie. A tutaj powstała jeszcze taka dźwignia - ona odpowiada za hamulec. Ten zwykły, bo ten ręczny jest nad gazem, czyli naciska się go prawą stopą. Ważne, że Bartek to ogarnia. Nie tylko to zresztą. Tu prowadzi stopą gokarta, tu w ramach szkolenia motywacyjnego jego pilotem była osoba niewidoma! A gdyby coś stało się z którymś z jego samochodów, to sam, stopami, zlutuje przewody. Człowiek ambitny - na torze i poza nim! Cel jest jeden: walczymy o mistrza Polski! W zeszłym sezonie zabrakło nam nieco szczęścia, ale wyciągnęliśmy wnioski, co można poprawić! Z jego zapałem i motywacją mistrzostwo Polski to kwestia czasu. Wracamy do historii chorego na zespół TAR Wojtusia ze Swarzewa na Pomorzu, którego widzowie Wiadomości poznali 4 lata temu, właśnie w Wielkanoc. Wtedy dzięki państwa pomocy udało się uratować zdrowie chłopca. Teraz czeka go ostatnia już operacja, która pozwoli mu dogonić rówieśników i spełniać marzenia. Dla rodziców 6-letniego Wojtka Wielkanoc to czas nadziei. Moim marzeniem jest, żeby był sprawny, samodzielny i mógł realizować swoje marzenia. Chłopiec zmaga się z genetyczną chorobą krwi i kości - zespołem TAR. Widzowie Wiadomości poznali Wojtka w Wielkanoc 4 lata temu i pomogli zebrać pieniądze na operację wykrzywionych nóżek i rączek, której podjął się amerykański ortopeda. Bardzo byśmy chcieli podziękować widzom Wiadomości za pierwszą pomoc w operacji Wojtka. Dzięki tej pomocy mogliśmy w ogóle zacząć leczenie. Którego efekty przeszły najśmielsze oczekiwania. Wojtek chodzi już na prostych nóżkach, lubi pomagać rodzicom w gospodarstwie i ma poważne plany na przyszłość. Chce zostać rolnikiem. Zawód ten jest najlepszy. Rolnik sadzi warzywa i owoce, a ja tak lubię. To ostatnia prosta w walce Wojtka z chorobą. Już prawie widać metę. Została jeszcze jedna operacja i długa 9-miesięczna rehabilitacja. Wojtek będzie miał założone aparaty na obie rączki na raz i te aparaty będą wydłużały kość. Mam krótkie rączki, a po operacji będę miał dłuższe. - O ile? - O 5 centymetrów. Boi się, ale tłumaczyliśmy mu, że będziemy razem, będziemy go wspierać. Pomagają mieszkańcy rodzinnego Swarzewa, dobrzy ludzie. Ale brakuje 300 tys. zł. Rodzice założyli zbiórkę na portalu siepomaga. Już raz widzowie Wiadomości pomogli nam w zbiórce i teraz po raz kolejny prosimy o pomoc. Wojtek ma kochających rodziców, młodszą siostrę i brata. Wszyscy marzą o dniu, w którym Wojtuś będzie zdrowy. Czekamy z utęsknieniem na ten dzień. Będzie to święto, radość przede wszystkim i na pewno popłyną łzy szczęścia. To niezwykłe miejsce, w którym cierpienie przeplata się z nadzieją. Czas Wielkanocy w hospicjum księdza Michała Sopoćki w Wilnie jest szczególny, choć rzeczy niezwykłe, kiedy człowiek staje przy człowieku z miłością, są tam na porządku dziennym. Hospicjum błogosławionego księdza Michała Sopoćki w Wilnie. Miejsce przepełnione miłością, nadzieją, a także radością ze Zmartwychwstania Chrystusa. Wolontariuszki przygotowały dekoracje, żeby każdy pacjent miał na swojej szafce obok łóżka świąteczno-wielkanocną dekorację, która też daje poczucie takiej radości i też takie poczucie świąt. W czasie których nie może zabraknąć życzeń. Tu nabierają szczególnego znaczenia. Jest ta głębia tych życzeń, bo składamy sobie życzenia, patrząc głęboko w oczy, przytulając się, tak że to nie jest tylko zwyczaj. Hospicjum w Wilnie to jedyny tego typu ośrodek na Litwie. Ciężko chorzy pacjenci otaczani są opieką i wsparciem. Pomaga nadzieja, pomaga, wiara. Było i rozpaczy, i żalu, i oczywiście to pytanie: "Dlaczego ja i dlaczego dla mnie?". Jak jest wiara, to łatwiej odszukać jakąś odpowiedz na to pytanie. Jak podkreślają wolontariusze i pracownicy placówki, czas Wielkanocy przypomina każdemu z nas o perspektywie życia wiecznego. Zmartwychwstanie jest tym potrzebnym akcentem w naszym zagonionym, pełnym niepokoju świecie. Jeżeli będziemy razem, będziemy mieć nadzieję, a tę nadzieję daje wiara i wzajemne wsparcie, to będzie wszystko w porządku. Tego uczą Święta Wielkanocne, że życie raz się zaczyna i ono się zmieni, ale nigdy się nie skończy. Wielkanoc to najważniejsze chrześcijańskie święto, a śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa to najważniejsze motywy w sztuce sakralnej. Zwycięstwo życia nad śmiercią, dobra nad złem i światła nad ciemnością fascynowały od początku, a ukryta symbolika w dziełach sztuki do dziś jest odkrywana przez wiernych. Religia potrzebowała odniesień do tego, co zrozumiałe. Sztuka stała się nośnikiem wspólnoty, zrozumieniem tego, co było wielką religijną tajemnicą. Już w późnym średniowieczu przedstawiano Chrystusa, jak wychodzi z grobu czy też stoi na grobie bądź przed grobem wykutym w skale. Jezus, który łąmie czy stoi na połamanych wrotach piekieł, u jego stop leży podeptany Szatan. Życie i śmierć Jezusa fascynowały największych mistrzów. Rafael, El Greco czy Da Vinci są autorami sakralnych arcydzieł. Najsłynniejsze Alleluja w historii wybrzmiewa w oratorium "Mesjasz" Georga Haendla. Sztuka sakralna ewoluowała wraz z epokami i rewolucją kulturalną. Zmartwychwstanie stało się jednym z najważniejszych tematów w kinematografii. Obok Mela Gibsona, absolutnej "Pasji", bezwzględnie perfekcyjnej, który kończy się zmartwychwstaniem, mamy szereg znakomitych - opera "Jesus Christ Superstar", mamy filmy "Maria, matka Jezusa", "Zabić Jezusa. Opowieść o Zbawicielu" - klasyka filmowa, która zawsze pociągała ludzi, ponieważ dotyka najistotniejszych spraw - życia, śmierci, życia wiecznego, sensu życia, to, co będzie kiedyś w perspektywie dalszej. Film "Ewangelia według świętego Mateusza" Piera Paolo Pasoliniego z 1964 roku znalazł się na watykańskiej liście 45 ważnych i wartościowych filmów fabularnych. Nie bał się rozmawiać z komunistami, którzy dążyli do ateizacji Polski. Kardynał Stefan Wyszyński - to o nim opowiada film "Prorok", którego premiera telewizyjna już dziś w TVP1. Koproducentem filmu jest Telewizja Polska. Los komunizmu rozstrzygnie się w Polsce. Jaki masz plan? Komunistyczne władze starały się go zniszczyć. Tytuł produkcji nawiązuje do prowadzonej przez komunistów operacji pod kryptonimem "Prorok". Operacji wymierzonej w kardynała Wyszyńskiego. Dialogi w filmie pochodzą z odtajnionych podsłuchów bezpieki. Śledzimy każdy jego krok, każde słowo, zdanie, list, a nawet gest. Stefan Wyszyński nie bał się rozmawiać z władzami komunistycznymi, by wynegocjować więcej praw dla Kościoła i udręczonego narodu. Pozorne porozumienie zmieniło się w cichą wojnę - walkę o wolność religijną i godność człowieka. Matko narodu naszego, której wizerunek jest znakiem jedności i polskości, dość! Zdecydowałem się na realizację tego filmu ze względu na prymasa, na jego działalność nie religijną, tylko właśnie działalność polityczną. Prorok dziś o 20.20 w TVP1. Zło pokonamy tylko dobrem i prawdą. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.