W Polsce podano łącznie ponad 35 mln dawek szczepionek przeciw koronawirusowi. W pełni zaszczepionych jest już 18 milionów Polaków. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam i zapraszam na Wiadomości. Ułatwi to życie mieszkańcom i wszystkim. Wielkie inwestycje w nowe drogi. To wzmocni polską gospodarkę, stworzy nowe miejsca pracy, umożliwi firmom rozwój. Ekstremalna walka polskich służb z pożarami w Turcji. Gdy wlecimy tam w góry, naprawdę ciężko jest w tych dolinach, dym się kanalizuje. Wystartował Tour de Pologne. Zapowiada się piękne sportowe święto, przez 7 dni przejedziemy ponad 1300 km przez całą Polskę. Prawie 300 mld zł - to kwota, jaką rząd przeznaczy na budowę dróg szybkiego ruchu do 2030 r. Będzie to co najmniej 8 tys. km bezpiecznych tras, które w wygodny sposób skomunikują całą Polskę. Ma to być również gwarancja dla przedsiębiorców, którzy dzięki takim inwestycjom strategicznym już mogą planować kontrakty na najbliższe 10 lat. Nowy program PiS ma poprawić jakość życia Polaków, również dzięki nowoczesnej infrastrukturze w całym kraju. Ułatwi to życie mieszkańcom i wszystkim. W ciągu ostatnich 5 lat mapa drogowa w Polsce powiększyła się niemal o połowę. Jest lepiej, dużo lepiej. Naprawdę widać różnicę. Z roku na rok jest coraz lepiej. Od dziś kierowcy mają do dyspozycji kolejny 35-kilometrowy odcinek trasy Via Baltica w okolicy wsi Piątnica Poduchowna. Bardzo fajnie i szybko się jedzie. Via Baltica będzie liczyć 311 km. Będzie to część międzynarodowej trasy łączącej kraje bałtyckie z Warszawą i dalej z zachodnią Europą. Każdy kilometr drogi to nowe, dodatkowe możliwości. To możliwości przyciągania przedsiębiorców, możliwości rozwojowe dla danego regionu. Program Budowy Dróg w ramach Polskiego Ładu będzie warty 290 mld zł. Są kolejne lata realizacji inwestycji. Wchodzimy już w lata 30. Zapewniamy przedsiębiorcom realizację ich planów strategicznych, czyli rozwoju firm. Do 2030 r. powstanie ponad 8000 km nowych dróg szybkiego ruchu, które połączą wszystkie regiony Polski. To wzmocni polską gospodarkę, stworzy nowe miejsca pracy, umożliwi firmom rozwój i sprawniejszą też komunikację z krajami Europy Zachodniej. W Polsce buduje się też coraz więcej mieszkań. Tylko w ubiegłym roku oddano ich ponad 220 tys. To niewiele mniej niż budowano w czasie rządów Edwarda Gierka. A Polski Ład zakłada, że takie mieszkania będą dostępne bez wkładu własnego. Kolejna propozycja to dom do 70 m2 bez pozwolenia. Jest szereg ciekawych programów, które dadzą możliwość budowy domów energooszczędnych. Bo rząd stawia też na ekologię. Na Śląsku ruszą wkrótce profesjonalne badania jakości powietrza. W niedługim czasie pojawi się po prostu aparatura, która będzie weryfikowała stan zanieczyszczenia, następnie po analizie będziemy wiedzieli, jakie kroki następnie podjąć. To odpowiedź na skargi mieszkańców Dąbrowy Górniczej. To trzeba po prostu zbadać, zmierzyć, zobaczyć, kto za to odpowiada, pomóc tej społeczności lokalnej. Zaostrzone mają też być kary za nielegalne zaśmiecanie i trucie środowiska. Zmiany w naszym kraju coraz wyraźniej widzi Europa. Według niemieckiej prasy Polskę jako miejsce do życia wybiera coraz więcej mieszkańców Europy Południowej. U siebie nie mogą znaleźć pracy, a nad Wisłą znajdują zatrudnienie np. w centrach usług biznesowych. Co dziesiąty pracownik zagraniczny w tych centrach pochodzi z Włoch, niemal tyle samo z Hiszpanii. Polski Ład ma w ciągu kilku lat podnieść jakość życia Polaków - zarówno tych mieszkających w dużych miastach, jak i w małych wsiach - do poziomu, jakim cieszą się mieszkańcy bogatych państw UE. Polskie rezerwy walutowe są obecnie największe w historii. NBP dysponuje gotówką o wartości blisko 140 mld euro. A to sprawia, że polski złoty jest mniej narażony na ataki spekulantów. Przeliczając zasoby walutowe NBP na złote - dziś w jego skarbcach jest o 250 mld zł więcej niż jeszcze 5 lat temu. Poziom rezerw walutowych jest bardzo ważnym czynnikiem ekonomicznym, który służy wzmocnieniu wiarygodności państwa, obniżeniu kosztu pozyskiwania kapitału za granicą. Wzrost zasobów banku centralnego, w tym także złota, to efekt polityki prezesa Adama Glapińskiego, którego zaatakował Donald Tusk. Ja bym mu nie powierzył szkolnej kasy oszczędności. Do słów tych nie będę się odnosił, bo takie słowa są niepoważne w ustach polityka, więc trudno mi to komentować dziecinne zabawy, natomiast ja oceniam NBP - szczególnie w okresie pandemii - znakomicie. Podobną opinię ma wielu zagranicznych ekonomistów. Ekonomiści Komisji Europejskiej szacują, że dzięki podjętym w Polsce działaniom - także NBP - nasz kraj jest jednym z liderów wychodzenia z kryzysu. Polskę chwaliła też szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W tym kryzysie Polska podjęła wszystkie odpowiednie kroki tak szybko, jak było potrzebne. Rolą NBP jest dbanie o stabilność całego sektora finansowego w Polsce. W ostatnich dniach Europejski Urząd Nadzoru Bankowego przeprowadził badanie 50 europejskich banków i ich odporności na zawirowania. Na podium najodporniejszych banków na kontynencie znalazł się bank z Polski. Okazało się, że jesteśmy 2. bankiem najbardziej stabilnie przechodzącym te ćwiczenia. I to jest powód do radości, pokazuje siłę polskich banków. Inną niż światowe ośrodki ekonomiczne opinię o Polsce ma Donald Tusk. Ja naprawdę nie mam żadnej gwarancji, że za chwilę nie będzie 7-8% inflacji. Tusk próbuje zyskać kapitał polityczny na inflacji, która obecnie w Polsce wynosi 5%. 5% w porównaniu do okresu sprzed roku, gdy ceny były niższe, bo wiele przedsiębiorców obniżyło ceny z powodu pandemii koronawirusa. Zawsze w gospodarkach świata po okresie kryzysów następuje wzrost cen, bo przedsiębiorcy chcą zrekompensować sobie trudny okres. Tak samo było po kryzysie w 2008 r. W maju 2010 r. inflacja wyniosła 5%. Wówczas premierem w Polsce był Donald Tusk. Ci, którzy rozumieją elementarnie gospodarkę, wiedzą, że gdyby rząd miał guziki i na jednym byłoby napisane "niskie ceny żywności", a na drugim "wysokie", to ja bym nic innego nie robił, tylko naciskał guziki "niskie ceny". Ale takich guzików nie ma. Wówczas jednak inflacja była znacznie poważniejszym problemem dla Polaków. Inaczej niż obecnie, ceny rosły znacznie szybciej niż płace. Bezrobocie było dwukrotnie wyższe niż dzisiaj, a Polacy nie mieli dostępu do programów społecznych, które teraz łagodzą skutki tego, co dzieje się w gospodarkach na całym świecie. Dziś zarejestrowano 64 nowe zakażenia koronawirusem w naszym kraju. Ostatniej doby z powodu Sars-Cov-2 nie zmarła ani jedna osoba. Niska liczba zainfekowanych cieszy, ale to dane po weekendzie. Wtedy liczby zawsze są mniejsze. W pełni zaszczepionych jest blisko 18 mln z nas. To - jak przekonują lekarze - wciąż za mało, aby powstrzymać szalejący w Europie wariant delta koronawirusa. Szczepionek w Polsce z pewnością nie zabraknie. Dziś do magazynu w Wąwale dotarł transport 1 miliona 400 tysięcy dawek szczepionki firmy Pfizer i 400 tysięcy Moderny. W Polsce wykonano już ponad 35 milionów szczepień. Żeby być bezpieczniejszym, żeby pojechać na wakacje i przede wszystkim bronić bliskich. Może wrócimy na uczelnię w końcu w normalnym trybie, a nie trybie zdalnym przed komputerem. Aby pokonać pandemię, zaszczepić musi się każdy. Także bezdomni, których odporność jest często zmniejszona. Stąd mobilne punkty - takie ja ten we Wrocławiu. Ułatwienie to zawsze, bo nie zawsze każdy ma dostęp do telefonu, żeby zadzwonić na infolinię, żeby dowiedzieć się, gdzie może się zaszczepić, a takie darmowe są fajne ambulansy mobilne. Wariant delta koronawirusa odpowiedzialny jest już za ponad 80% nowych zakażeń w Polsce. W jego wykrywaniu pomoże nowoczesne laboratorium śląskiego sanepidu, gdzie będzie możliwa szybka identyfikacja różnych wariantów Sars-Cov-2. Sekwencjonowanie jest niezwykle ważną technologią, która w epidemiologii pozwala nam zdecydowanie lepiej nadzorować ogniska, monitorować rozprzestrzenianie się wirusa oraz określać, w jaki sposób dochodzi do zakażeń. W wielu szpitalach łóżka covidowe są zajęte tylko i wyłącznie przez osoby niezaszczepione. Sytuacja na południu Europy jest dramatyczna. Walka z pożarami trwa w Hiszpanii, Turcji i Grecji. W pomóc włączają się polscy strażacy. W regionie są nasi reporterzy. W Turcji sytuację obserwuje Żaklina Skowrońska, a na greckiej wyspie Evia jest Łukasz Miąsik. Jaka pomoc jest teraz najbardziej potrzebna? Potrzebna jest każda pomoc. W miejscach takich jak to, gdzie ogień się tli albo gdzie jest bardziej niebezpiecznie, potrzebny jest specjalistyczny strażacki sprzęt oraz profesjonaliści. Strażacy z Polski włączają się w walkę z żywiołem. Na pogorzeliskach też potrzeba pomocy. Wolontariusze rozwożą wodę i żywność. Pożary nie tylko w Grecji. W ogniu - także Turcja. I także tam pomagają Polacy. W Dalaman jest Żaklina Skowrońska. Jak oceniana jest ich praca? Bohaterowie z Polski - tak o polskich strażakach mówią Turcy. Doceniają ich wysiłek. Poza zrzucaniem wody strażacy zajmują się wyszukiwaniem źródeł ognia. Z pokładu śmigłowca widać straszny obszar spustoszonej pożarami Turcji. Takiej akcji jeszcze w historii polskich służb nie było. Polscy policjanci i strażacy na pokładzie śmigłowca wspólnie walczą z największymi od pół wieku pożarami w Turcji. Trzeba być czujnym, wykonywać bezpiecznie, współpracować ze służbami naziemnymi, ze strażą pożarną, którą mamy na pokładzie, z koordynatorem z Turcji i generalnie wszystko sukcesywnie realizujemy zgodnie z założonym planem. Jak mówią piloci, potrzebna jest ciągła koncentracja i skupienie. Z ziemi tego nie widać. Gdy wlecimy tam w góry, naprawdę ciężko jest w tych dolinach, dym się kanalizuje, utrudnia pewne operacje, musimy uważać na to, co się dzieje, jest bardzo dużo załóg w powietrzu, to ograniczenie widoczności jest dla nas dość niebezpieczne. Takich pożarów Turcja nie pamięta. Płonie w zasadzie całe zachodnie wybrzeże. Ogień pojawia się nagle i błyskawicznie się rozprzestrzenia. Pożar wybuchł w jednej chwili. To było jak bomba. Według doniesień tureckich mediów wczoraj zatrzymano dwóch obywateli Rosji, którzy mieli podkładać ogień na przedmieściach Adany. W Grecji sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę. Najgorzej jest na wyspie Evia. Wszyscy w północnej Evii krzyczą o pomoc z całego świata. Jeśli ktoś może przyjechać, to będziemy mu za to bardzo wdzięczni. Pomoc jest nam potrzebna. Pomoc jest w drodze. Polski kontyngent straży pożarnej powinien dotrzeć do Grecji jutro rano. To ponad 140 strażaków z 50 wozami gaśniczymi i całym zapleczem logistycznym. Pompy dużej wydajności, samochody wężowe z odcinkami o przekroju 110 mm, na każdym z tych samochodów wężowych znajduje się zapas 3 km tego odcinka, tak że możemy zbudować magistrale oddalone w znacznej odległości od punktu czerpania wody. Według prognoz będzie tylko gorzej. Nie ma w nich deszczu, a temperatura sięgająca 40 stopni w cieniu utrzymać się ma jeszcze przez co najmniej tydzień. Obok Turcji i Grecji pożary wybuchają też na Bałkanach, we Włoszech i w Hiszpanii. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Macierzyństwo udręką - zdaniem Donalda Tuska. Zatrzymano 57 osób podczas zamieszek przed komisariatem w Lubinie. Kilkuset protestujących obrzuciło budynek kamieniami, butelkami i koktajlami mołotowa. Falę przemocy wywołała piątkowa policyjna interwencja. Funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego 34-letniego mężczyzny. Zatrzymany został zawieziony do szpitala, gdzie - według informacji policji - zmarł 2 godziny później. W chwili, kiedy funkcjonariusze policji przekazywali tego człowieka pod opiekę zespołowi medycznemu, były zachowane jego funkcje życiowe, czyli był oddech i wyczuwalne było tętno. W piątek rano lubińscy policjanci otrzymali zgłoszenie o agresywnym i mocno pobudzonym mężczyźnie, który miał rzucać kamieniami w okna. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, która zaznaczyła, że syn nadużywa narkotyków. Interweniujący policjanci wezwali pogotowie, które zabrało mężczyznę do szpitala, gdzie zmarł. Chuligani, którzy zaatakowali policyjny komisariat, o śmierć 34-latka obwiniają funkcjonariuszy. Sprawę bada prokuratura. "Prowokacja Obywatelska Wojskowych Służb Informacyjnych" - tygodnik "Do Rzeczy" odsłania kulisy afery z udziałem polityków PO, w tym byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, a także agentów wojskowych służb. O szczegółach tej szokującej spraw, którą przez lata próbowano wyciszyć - Maksymilian Maszenda. Prowokacje służb, WSI i czołowi politycy PO - historyk i publicysta Sławomir Cenckiewicz opisał szczegóły jednej z najbardziej tajemniczych afer współczesnej Polski. Istota artykułu, jest to jak kierownictwo PO, weszło w prowokację przygotowaną przez płk Leszka Tobiasza z WSI. Opinia publiczna nie zdawała sobie sprawy ze skali manipulacji. Sprawa dotyczyła tajnego aneksu z "Raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych" - w mediach zaczęły pojawiać się informacje oczerniające osoby chcące oczyścić służby specjalne. Chodziło o to, żeby konkretne osoby, a przede wszystkim szefa komisji WSI ministra Antoniego Macierewicza, przedstawić jako osobę skorumpowaną, nieuczciwą, podobnie jak czołowych likwidatorów typu Piotr Woyciechowski czy prof. Cenckiewicz. Tzw. "Afera marszałkowa" zaczęła się jesienią 2007 r. Sprawą raportu zainteresowany był czołowy polityk PO Bronisław Komorowski - ówczesny marszałek Sejmu. Odbył on potajemne spotkania z udziałem pułkownika WSI Leszka Tobiasza i stojącego wtedy na czele ABW Krzysztofa Bondaryka, a także Pawła Grasia - zaufanego człowieka Donalda Tuska. Ta prowokacja polegała na opowieściach, wynurzeniach płk Tobiasza, który wymyślił historię rzekomej korupcji, która miała towarzyszyć weryfikacji i likwidacji żołnierzy. W wyroku warszawskiego sądu, który badał aferę, pada stwierdzenie o prowokacji i politykach PO. W sprawie dotyczącej afery marszałkowej przesłuchiwany był wtedy już prezydent RP Bronisław Komorowski. Nie pokazywała tego jednak żadna ogólnopolska telewizja. Wyjątkiem była Telewizja Republika, choć jako jedyna nie dostała akredytacji dla operatora kamery - reporter stacji Michał Rachoń transmitował rozprawę komórką. Donald Tusk zmaga się nie tylko z ogromnym problemem politycznym, ale i wizerunkowym - mówią komentatorzy. Jego ostatnie słowa dotyczące macierzyństwa przez wiele środowisk zostały odebrane jako wyraz pogardy. Ja poświęciłam swoje życie dla dzieci, dla mnie to był piękny czas i tak wybrałam. To są wyzwania, obowiązki, dużo cierpliwości, dużo czasu, ale to jest jednak magia. Dla pytanych przez nas Polek macierzyństwo to piękny i niepowtarzalny czas. Dla Donalda Tuska to udręka. Urodzenie dziecka, już nie mówiąc o dwójce, trójce, czwórce, to jest demograficznie fajna rzecz, ale dla kobiety jakże często to jest udręka na najbliższe 20 lat życia. Może on tak twierdzi. Na pewno nie ja. To jest samo szczęście. Dzieci są szczęściem i powinno ich być dużo. O nie, to nie jest udręka! Udręką bym tego nie nazwała. Stąd opinia, że słowa Tuska były wyrazem pogardy. Myślę, że tymi słowami wiele kobiet skrzywdził. Wiele kobiet jakoś dotknął. W wielu przypadkach mamy do czynienia z jakimś dysonansem, niezrozumieniem. Szokujące i zadziwiające słowa. Myślę, że sprzeczne z doświadczeniem większości matek. Sprzeczności w tym, co mówi Donald Tusk, jest więcej. Pan mówi, że nie było pieniędzy. Niech pan nie opowiada takich głupot. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Komentatorzy zwracają uwagę, że Tusk po prostu kłamie, twierdząc, że to rząd PO chciał wprowadzić program 500+, tylko nie zdążył. Wygrywają wybory i miesiąc później rozdają największe pieniądze socjalne w historii. Skąd się te pieniądze wzięły? Niech pan się zastanowi. Pieniędzy na te obietnice, które PiS składał podczas kampanii wyborczej, po prostu nie ma i nie będzie. W rzeczywistości program 500+ nie został wprowadzony miesiąc po wygranych przez PiS wyborach w październiku 2015 r. Wszedł w życie kilka miesięcy później - w kwietniu 2016 r. Po uszczelnieniu luki podatkowej i wojnie wydanej mafiom VAT-owskim, które za rządów Tuska drenowały budżet państwa. Donald Tusk wyciągnął wnioski z doktryny Palikota, że tylko za pomocą kłamstwa można obalić rząd PiS. Ma w tym doświadczenie w przeszłości. Okłamywał Polaków, składając obietnice, których nie wypełniał. To nie przeszkadza Tuskowi w zaklinaniu rzeczywistości. Ostatnio wbrew faktom stwierdził, że 500+ był pomysłem Ewy Kopacz. Ewa Kopacz miała już przygotowany projekt. W dzisiejszym budżecie państwa na rok 2016 nie ma środków na tego typu pomysły. Kłamstwa Tuska niezwykle łatwo zweryfikować. Myśli pan, że ja nie chciałbym dać ludziom? W Polsce na każde drugie i kolejne dziecko żeby państwo płaciło 500 zł miesięcznie. Według mojej najlepszej wiedzy nie ma możliwości sfinansowania tego projektu. Jeśli ktoś w Polsce wie, gdzie te miliardy leżą zakopane, bo w Zakopanem - nie. Pan mówi, że nie było pieniędzy. Niech pan nie opowiada takich głupot. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Hipokryzję widać jak na dłoni. Polska skutecznie odzyskuje dzieła sztuki zrabowane w czasie II wojny światowej przez Niemców. Wkrótce do Wrocławia wrócą akwarelowe portrety małżeństwa Amalii i Josepha Kalterów. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy w Polsce toczy się dyskusja o niemieckich reparacjach wojennych dla naszego kraju. Autoportret Josepha Kaltera z około 1811 r. Niemiecki malarz był nauczycielem rysunku we wrocławskich gimnazjach. On także był autorem drugiego odzyskanego portretu - jego żony Amalii. Prowadzili oni w domu prywatną szkołę rysunku. Przed wojną obydwa dzieła sztuki znajdowały się w zbiorach wrocławskiego Śląskiego Muzeum Przemysłu Artystycznego i Starożytności. W czasie wojny zrabowali je Niemcy. W ubiegłym roku pracownicy Muzeum Narodowego we Wrocławiu odnaleźli dzieła w jednym z domów aukcyjnych. Odzyskujemy systematycznie te dzieła, choć nie jest to łatwe. Każde dzieło ma indywidualny status prawny, on musi być badany. Co ważne, dom aukcyjny, w którym znaleziono obrazy, oddał je bezpłatnie. Teraz wrócą do Wrocławia i trafią na ekspozycję tamtejszego Muzeum Narodowego. Nadzieja, że i przyszłość będzie nam sprzyjała, że będzie przynosiła nam kolejne niespodzianki, bo śmiem twierdzić, że takowe się pojawią. To bardziej niż pewne. Polska w czasie wojny straciła ponad pół miliona dzieł sztuki. W połowie lipca do naszego kraju wróciły portret "Dama w pawich piórach" Teodora Axentowicza i 5 rysunków Michała Andriollego z cyklu ilustracji do utworu "Maria" Antoniego Malczewskiego. Straty wojenne są elementem dyskusji o należnych Polsce reparacjach od Niemiec. Sejmowy zespół ds. reparacji obliczył, że nasz zachodni sąsiad powinien oddać nam 850 mld dolarów. Nigdy ta kwestia nie została rozwiązana. Warto przypomnieć, że Niemcy bardzo wiele lat płacili po I wojnie światowej swoje reparacje i całkiem niedawno, bo kilkanaście lat temu, spłacili odsetki od tych reparacji. Nie ma też żadnego oficjalnego dokumentu, w którym wolna i niepodległa Polska zrzekałaby się reparacji wojennych od Niemiec. Igrzyska Olimpijskie za nami. W Tokio nasi sportowcy spisali się na medal, a dokładnie na 14 medali, co dało im wysokie, 17. miejsce w klasyfikacji. W osiągnięciu tych wyników pomogło wsparcie spółek Skarbu Państwa, dzięki któremu Biało-Czerwoni mogli spokojnie doskonalić swoje umiejętności przed najważniejszymi zawodami. Sto lat, sto lat niech żyją, żyją nam! Kolejne medalistki Igrzysk Olimpijskich wylądowały w Warszawie. Karolina Naja i Anna Puławska najpierw zdobyły srebro w konkurencji K2 na 500 m, potem na tym samym dystansie wywalczyły brąz w czwórce razem z Heleną Wiśniewską i Justyną Iskrzycką. Dziś w Polsce przywitali ich kibice i rodzina. Niesamowite uczucie. Jestem naprawdę bardzo szczęśliwa, że rodzina mnie tak przywitała. Zawsze można na nią liczyć. Dziękuję z całego serca! My, kibice, też dziękujemy. Dziś swoją wdzięczność mogli wyrazić mieszkańcy Raciborza, którzy w piękny sposób przywitali swoją Justynę - mistrzynię olimpijską. Nie mogłam się doczekać, aż wrócę tutaj do miasta rodzinnego, wiedziałam, że coś się kroi, ale nie przypuszczałam, że będzie to takie spotkanie, że przyjdzie tylu wspaniałych ludzi i na pewno dzisiaj jeszcze niejedną łezkę uronię tutaj. Justyna Święty-Ersetic, podobnie jak wielu innych naszych lekkoatletów, należy do Grupy Sportowej ORLEN, która od wielu lat wspiera m.in. naszych olimpijczyków. Chciałem z tego miejsca podziękować wszystkim sportowcom, wszystkim naszym wspaniałym sportowcom. Dostarczyliście nam niesamowitych wrażeń. Takich wrażeń się nie zapomina, takie wrażenia i takie chwile zostają w nas. Dziękujemy za wsparcie, za wsparcie, kiedy zdobywaliśmy sukcesy sportowe, za wsparcie w czasach pandemii dla nas wszystkich trudnych, za wsparcie w czasach kontuzji. To wsparcie zapewnia też Polska Fundacja Narodowa. Od 2017 r. PFN pomaga 250 sportowcom w 28 dyscyplinach olimpijskich i 12 paraolimpijskich. To oni właśnie realizują chyba naczelny cel Polskiej Fundacji Narodowej, no bo pięknie opowiadają o Polsce przez swoje sukcesy, wzbudzają w nas dumę, emocje, sprawiają, że czujemy się członkami pewnej wspólnoty narodowej. Budowa tej wspólnoty i silnego polskiego sportu to hasło Totalizatora Sportowego. Tylko za 2020 r. przekazaliśmy ponad 820 mln zł właśnie na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej. Pomóc rozwijać młode talenty chce PZU. Grupa przekaże środki na rozwój Akademii Piłkarskiej Stali Mielec. Liczymy bardzo na rozwój naszej akademii, bo potrzeba nam jest dobrych drużyn, z których będą wychodzić zawodnicy, którzy zasilą naszą ekstraklasową drużynę. A w przypadku młodych ważne, by oprócz fachowego szkolenia mieli też gdzie rozwijać swoje talenty. Od 2016 r. na rozwój infrastruktury sportowej polski rząd przeznaczył blisko 3 mld zł. My zajmujemy się nie tylko sportem olimpijskim, nie tylko sportem wyczynowym, ale także sportem masowym oraz budową i wsparciem dla powstawania infrastruktury sportowej. I tak miesiąc temu w Zakopanem otwarto zmodernizowany kompleks średniej krokwi. Ułatwi to zdecydowanie szkolenie, podniesie poziom szkolenia i mam nadzieję, w przyszłości pozwoli na wychowanie nowych mistrzów w tej dyscyplinie sportu. A nam pozwoli przeżywać kolejne piękne chwile. Sportowi kibice nie narzekają w ostatnim czasie na nudę. Jeszcze nie opadły emocje po zakończonych wczoraj igrzyskach olimpijskich, a już dziś rozpoczęła się największa cykliczna impreza sportowa w Polsce - kolarski wyścig Tour de Pologne. Już na 1. etapie nie brakowało wielkich emocji. To właśnie na takie kolarskie emocje czekali wszyscy kibice w Polsce. Za nami 1. etap długo wyczekiwanego, najważniejszego wyścigu w naszym kraju - 78. Tour de Pologne. Na mecie w Chełmie po 216 km najszybszy był Niemiec Phil Bauhaus. Pierwszym liderem klasyfikacji górskiej - reprezentant Polski - Michał Paluta, uczestnik ucieczki dnia. Szkoda tylko, że zabrało nas, 3 kolarzy tylko, bo jednak dystans był długi, było dosyć ciepło i na pewno gdyby było nas 5 czy 6, ta ucieczka, nie chcę mówić, że byłaby łatwiejsza, ale na pewno ułatwiłoby to nam uciekanie przed peletonem. Nasz narodowy wyścig rozpoczął się w Lublinie. 47. Tour de Pologne właśnie wyruszył. Przez najbliższe 7 dni elita światowego peletonu przejedzie ponad 1000 km. Odwiedzi m.in. Zamość, Przemyśl, Sanok, Rzeszów, Bukowinę Tatrzańską, Katowice czy Zabrze. Na starcie stanęło 153 kolarzy, w tym 12 Polaków. Etapy są naprawdę tak pomyślane, żeby na każdym etapie coś się działo. Zapowiada się piękne sportowe święto, przez 7 dni przejedziemy ponad 1300 km przez całą Polskę. To już 78. edycja polskiego wyścigu, pierwsza odbyła się w 1928 r. Od 17 lat polski tour należy do kolarskiej Ligi Mistrzów. Od tego czasu, czyli od 2005 r., na liście zwycięzców - 2 Polaków - w 2014 r. najlepszy był Rafał Majka. Jest zwycięstwo, proszę państwa! 3 lata temu triumfował Michał Kwiatkowski - jeden z faworytów tegorocznego wyścigu. Jest Michał po raz drugi! Ja oczywiście zawsze daję z siebie wszystko i wiem, że nie chciałbym wystartować Tour de Pologne przed własną publicznością i nie móc włączyć się w walkę o zwycięstwo, dlatego jestem w pełni zmotywowany. Meta 78. Tour de Pologne - w niedzielę, 15 sierpnia w Krakowie. Transmisję ze wszystkich etapów oczywiście na antenach TVP. Warto oglądać ten wyścig od początku do końca. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.