Obietnice prezydenta dla rolników. Pytanie, co z ich realizacją. W piątek bezpośrednie rozmowy Trump - Putin. Czujność na wagę życia - warszawski motorniczy uratował przed samobójczym skokiem. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zapraszam na "19.30". W kampanii wyborczej wśród rolników zyskał zdecydowane poparcie - na starcie urzędowania odwiedza ich jako prezydent. Karol Nawrocki spotkał się z rolnikami w miejscowości Krąpiel w Zachodniopomorskiem. "Polska nie będzie bezpieczna bez bezpieczeństwa żywnościowego" - apelował do rządu prezydent, składając kolejne obietnice. Rządzący odpowiadają - ktoś wprowadził pana prezydenta w błąd, dodając że część obietnic jest już spełniona, a część problemów to efekt działań Zjednoczonej Prawicy. Podpisanie projektu ustawy ochrona polskiej wsi. To kolejny prezydencki projekt, który ogłasza Karol Nawrocki. Tym razem w otoczeniu rolników, którym dziękował za głosy. 80% z nich poparło go w drugiej turze. Nie tylko wieś jest za Karolem, ale Karol jest też za rolnikami i za polską wsią. W projekcie wzywa rząd do przedłużenia zakazu sprzedaży polskiej ziemi należącej do skarbu państwa. Polska ziemia powinna być w rękach polskiego rolnika i zasobów państwa. Sęk w tym, że ministerstwo rolnictwa ma już projekt, który wydłuża zakaz o kolejne 10 lat, czyli do 2026 roku. Ci, którzy dzisiaj doradzają panu prezydentowi w aspekcie rolnictwa wprowadzili go w błąd. My polską ziemię dla polskiego rolnika chronimy. Jednocześnie rządzący przypominają, że to za czasów PiS sprzedano najwięcej ziemi obcokrajowcom. Najwięcej w 2022 roku - ponad pięć tysięcy hektarów. Po zmianie rządu - spadek. Prezydent mówił dziś o bolączkach rolników. Wiszące gdzieś nad polskim rolnikiem rozwiązania Zielonego Ładu. Panie prezydencie, to politycy PiS zgodzili na europejski Zielony Ład. Promowany przez byłego komisarza jako rolny program PiS. Było też o zagrożeniu importem z Ukrainy. Dzięki interwencji rządu udało się w jakiś sposób dojść do porozumienia. - Rządu Zjednoczonej Prawicy. Kto doprowadził do wjazdu na teren Polski zboża technicznego? Zakaz importu wprowadzono dopiero w czerwcu 2023 roku, ponad rok po wybuchu wojny w Ukrainie. I po miesiącach masowych protestów rolniczych. Karol Nawrocki zaapelował dziś też o nowy zapis w tzw. "konstytucji polskiego rolnictwa". Da nam szanse i rządowi, i prezydentowi reagować w sytuacji, gdy wejdzie umowa UE z Mercosur. To obecny rząd sprzeciwił się umowie z Mercosur - przypomina wicepremier z PSL i sugeruje, by prawica też włączyła się w budowaną koalicję międzynarodową. Jeżeli pan prezydent chce nam pomóc znaleźć mniejszość blokującą to prosimy go chociażby o rozmowę z panią premier Meloni. To nawiązanie do dobrych relacji polityków PiS z premier Włoch. Postulaty z kampanii wyborczej są realizowane i one wszystkie zostaną zrealizowane. Ja bym chciał generalnie, żeby prezydent Nawrocki już wyszedł z kampanii wyborczej. Na co liczą rolnicy słuchając polityków? Paweł Rochala ze wsi Bukowiec w Łódzkiem mówi krótko - stabilność i opłacalność. Środki do produkcji, żeby były niedrogie, ale żebyśmy dostawali za te płody rolne pieniądze satysfakcjonujące. Bo jeśli to jest poniżej kosztów to niejednokrotnie gospodarstwa nie wytrzymują. Franciszek Nowak ze wsi Jeziorki w Wielkopolsce wskazuje na bezpieczeństwo żywnościowe na granicach oraz skutki zmian klimatycznych. Im mniej polityki, a więcej gospodarki tym lepiej dla całego narodu. Jeżeli czegoś będzie brakowało to momentalnie do Polski przyjeżdża. Dzisiejszy projekt to trzeci po CPK i zerowym picie dla rodzin jaki ogłasza Karol Nawrocki. Polska nie będzie bezpieczna, jeśli nie będzie bezpieczna żywnościowo. A to polski rolnik, jak żołnierz w wojsku, odpowiada za bezpieczeństwo żywnościowe Polski. Zapraszamy do współpracy. Proszę nie słuchać rad tych politycznych awanturników. Można powiedzieć tak - koń jaki jest, każdy widzi. Widzimy to zwłaszcza w Janowie Podlaskim. I politycy PiS jacy są każdy widzi. Za rządów PiS stadnina w Janowie Podlaskim, gdzie ministrowie zwołali konferencję, miała aż ośmioro prezesów. Donald Trump zaprosił Karola Nawrockiego do Białego Domu - poinformował szef Gabinetu Prezydenta Paweł Szefernaker. Spotkanie ma się odbyć 3 września. Amerykański prezydent zaprosił prezydenta Nawrockiego w oficjalnym liście gratulacyjnym, przekazanym w dniu zaprzysiężenia. Ma to być spotkanie robocze. Karol Nawrocki w drugiej połowie września będzie gościł w USA ponownie - weźmie udział w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku. Sesja zaplanowana jest na 24 września. Nie milkną echa afery dotyczącej wydatkowania środków z Krajowego Planu Odbudowy. Premier pisze o konsekwencjach dla każdego, kto popełnił błędy. Wyniki kontroli mamy poznać we wrześniu, ale przedsiębiorcy już teraz podkreślają, że się jej nie boją. Wyjaśnień domaga się Komisja Europejska i opozycja. Dla tej ostatniej to skandal, który dowodzi, że konieczna jest zmiana zasad przyznawania środków. W tym miejscu w Gorzowie z pieniędzy Krajowego Planu Odbudowy powstaje nowy, większy blok operacyjny, będą też nowoczesne urządzenia do diagnostyki. Wszystko za 80 mln złotych. To będzie oznaczało, że my więcej pacjentów będziemy mogli zoperować, szczególnie z chorobami onkologicznymi. To jedna z tysięcy inwestycji realizowanych z KPO. Funduszy, z których Polska otrzyma około 255 mld zł. Tyle, że przez lata rządów Zjednoczonej Prawicy były zablokowane - przypominają politycy PO. Większą aferą jest, moim zdaniem to, jak odbywał się taki proces, że rządzący politycy przez wiele lat nie chcieli, aby pieniądze z KPO w ogóle do Polski trafiły. To reakcja na wpisy i wypowiedzi polityków PiS-u i konfederacji, którzy krytykują sposób wydawania pieniędzy z programu HoReCa - wsparcia przedsiębiorców z branży hotelowo-gastronomicznej po pandemii. Na rozszerzenie działalności i rozwój tych firm w KPO przewidziano 1,25 mld złotych, czyli zaledwie 0,5% całej puli. I zrobił to w 2021 rząd PiS. Jesteśmy świadkami największego złodziejstwa. Każdy, kto popełnił błędy, poniesie konsekwencje. Dowiedzieliśmy się wczoraj, że 400 tys. złotych trafia na piwo bezalkoholowe w Wejherowie. Mówi europoseł, który dziś przed siedzibą premiera postawił taczkę i próbował wbić taki znak. - Czy się wbiło? - Niewystarczająco. Politycy PiS od wczoraj powtarzają fejk newsy. A właściciel browaru wyjaśnia: po pierwsze złożył wniosek nie o pieniądze na piwo, a linię do produkcji bezalkoholowego, po drugie - dofinansowania z KPO nie dostał. Przedsiębiorcy mają żal do polityków. Joanna Widyńska-Hamad prowadzi firmę Kebab House. Od 25 lat działamy w branży horeca, zatrudniamy pracowników, nie zwolniliśmy żadnego pracownika w czasie covidu, ponieśliśmy ogromne straty. Żeby zdywersyfikować biznes, zainwestowała w branżę hotelarską, za dotację z KPO chciała wyremontować 4 pokoje. Nie dostaliśmy do tej pory ani złotówki z tego programu, ponieważ wypłata środków została wstrzymana, czyli tak naprawdę wszystkie koszty które pokrywamy, pokrywamy z własnej działalności, z własnej kieszeni. Najbardziej wyszydzany przez polityków PiS-u był zakup jachtu przez firmę Pawła Adamskiego. Przedsiębiorca tłumaczy, że w pandemii jego kina objazdowe nie mogły funkcjonować i tak pojawiał się pomysł na nowy biznes. Ta forma spędzania czasu stała się bardzo popularna, nie tylko podczas covidu, ale ostatnimi czasy. Przedsiębiorcy najpierw musieli zainwestować własne pieniądze, a później ewentualnie dostają zwrot 90% poniesionych kosztów. I jak podkreślają o wyniki kontroli są spokojni. Oglądają państwo "19.30" w sobotę. Co jeszcze przed nami? Kierunek - prohibicja. Nie będziemy po 23.00 sprzedawać alkoholu do 6.00 rano. Niepotrzebny w nocy alkohol nikomu. Mała czarna spod Big Bena. Serwujemy już angielską herbatę, więc czas na angielską kawę. Na pewno skuszę się na taką kawę. Donald Trump i Władimir Putin spotkają się w najbliższy piątek na Alasce. Amerykański prezydent pisze o długo oczekiwanym spotkaniu i obiecuje więcej szczegółów wkrótce. Najlepszą obietnicą byłoby zakończenie rosyjskiej agresji w Ukrainie - więcej słychać jednak o wymianie terytoriów i Putinie, który wciąż gra na własnych zasadach. Zamiast szumnie zapowiadanych sankcji na Rosję będą rozmowy w cztery oczy z rosyjskim dyktatorem. Wkrótce spotkam się z prezydentem Putinem. Kiedy i gdzie do niego dojdzie? Niebawem ogłosimy miejsce spotkania. Spekulacji było wiele: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Szwajcaria i Rzym. Ale ten wpis prezydenta USA rozwiał wszelkie wątpliwości. Będą to pierwsze rozmowy przywódców w cztery oczy od powrotu Trumpa do Białego Domu. Wybór miejsca - nieprzypadkowy. I Kreml jest z niego zadowolony. Rosja i USA są bliskimi sąsiadami, dzielącymi wspólną granicę. Wydaje się całkiem logiczne, Odległość między położonymi w Cieśninie Beringa Wyspami Diomedesa, z których jedna należy do USA, a druga do Rosji, wynosi zaledwie trzy i pół kilometra. Gubernator stanu Alaska mówi o moście łączącym narody. Dotyczące wojny w Ukrainie, problem w tym, że bez jej przedstawicieli. Prezydent Wołodymyr Zełenski w spotkaniu udziału nie weźmie. Wśród Ukraińców niepokój i rozczarowanie. Nie, nie wierzę w te rozmowy. Nie wierzę ani Putinowi, ani Trumpowi. Choć wielu liczy na zakończenie wojny. Chcę pokoju. Chcę, żeby dzieci chodziły do szkoły. Chcę, żeby wszystko było dobrze. Za jaką cenę? Tylko zwycięstwa Ukrainy. Donald Trump chce jednak, by ceną za pokój były ustępstwa Kijowa. Czy Zełenski będzie musiał oddać terytorium? Dokonamy wymiany części terytoriów, aby poprawić sytuację obu stron. Szczegółów prezydent USA nie zdradził. Pytanie, czy Rosjanie są gotowi oddać jakiekolwiek okupowane obszary. Ukraina, jak wynika z nieoficjalnych doniesień, miałaby stracić Donbas i Krym. Niejednokrotnie mówiono też o obwodach Zaporoskim i Chersońskim. Tu Wołodymyr Zełenski stawia sprawę jasno. Odpowiedź na ukraińską kwestię terytorialną jest już zawarta w Konstytucji Ukrainy. Ukraińcy nie oddadzą swojej ziemi okupantowi. Wołodymyr Zełenski dodał, że jest gotowy na sprawiedliwy i trwały pokój, a zasada "nic o Ukrainie, bez Ukrainy" - wciąż pozostaje aktualna. Pięć lat białoruskiego oporu. Dziś kolejna rocznica sfałszowanych przez Aleksandra Łukaszenkę wyborów, które wywołały ogromne protesty i omal nie obaliły dyktatora. Ostatecznie manifestacje zostały rozpędzone, w przepełnionych aresztach są dziesiątki więźniów politycznych, wśród nich dziennikarz i lider mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut. Białorusini marzą o wolnym kraju, często poza jego granicami - także w Polsce. Izolacja, tortury, znęcanie się psychiczne. Ta klatka ustawiona w centrum Warszawy, ma przypominać, że pięć lat po protestach przeciwko sfałszowaniu wyborów - reżim Łukaszenki wciąż przetrzymuje około 1200 tak zwanych więźniów sumienia. Jednym z nich był Andrej Czapiuk. Został skazany za przygotowywanie masowych zamieszek. Już od samego zatrzymania stosowano wobec mnie i fizyczną, i psychiczną przemoc. W ten sposób śledczy ułatwiali sobie zadanie, by stworzyć zarzuty i mnie posadzić, ale im się to nie udawało. Śledztwo ciągnęło się tak przez półtora roku. W areszcie śledczym i więzieniu spędził cztery i pół roku. Wyszedł kilka miesięcy temu. Nie mógł znaleźć pracy, bo trafił na listę ekstremistów. Bezpiecznie poczuł się dopiero w Polsce. I otwarcie mówi o protestach sprzed pięciu lat. Białoruskie społeczeństwo zobaczyło wreszcie jak represyjny potrafi być ten reżim, gdyby nie protesty, ludzie nie byliby tego świadomi. Na własnej skórze o brutalności reżimu przekonała się też Hana. Pięciokrotnie zatrzymywana i bita przez milicję. Byłam po prostu bita po nogach taką pałą za jakieś nieodpowiednie odpowiedzi na pytania. Ale białoruska milicja często jest bardziej brutalna. Jako Amnesty International wielokrotnie potwierdziliśmy, że tortury są w Białorusi wykorzystywane w sposób systemowy i instytucjonalny, co oznacza, że nie są wyłącznie incydentem. Na Łukaszence można jednak wymuszać ustępstwa. Dowodem jest choćby to, że kilka tygodni temu został uwolniony Siarhiej Cichanouski, a więc jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy białoruskiej opozycji. Uwolnienia gratulował mu szef polskiej dyplomacji. I zapowiedział dalsze działania. W 2011 roku prokuratura oskarżyła Poczobuta o znieważenia Aleksandra Łukaszenki. W 2023 roku Andrzej Poczobut został skazany na 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Nie ma kontaktu z rodziną. Liczba 1200 więźniów sumienia nie jest pełna, nie uwzględnia tych opozycjonistów, którym reżim stawia zarzuty kryminalne. Sytuacja od pięciu lat się pogarsza. Reżim Łukaszenki stara się wsadzić do więzień jak najwięcej ludzi, żeby przestali mówić prawdę. Każdego dnia 10, 15 osób jest zatrzymywanych, to wygląda jak w czasach stalinowskich. Ale przez te pięć lat, dlaczego Łukaszenka nie zaprzestał represji? Bo wie, że kiedy ich zaprzestanie, ludzie wyjdą na ulice. Dziś Białorusini, którzy tysiącami zjechali do Warszawy mogą na chwilę zapomnieć o represjach. W Warszawie występuje dziś białoruski raper Maks Korża. Bilety na wydarzenie na Stadionie Narodowym sprzedały się w pięć dni. To historia o dramatycznych decyzjach i uważności drugiego człowieka, która pojawiła się na czas. Motorniczy z Warszawy jak co dzień był w tramwaju, gdy na jednym z mostów po zewnętrznej stronie barierki zauważył kobietę. Pan Artur natychmiast do niej podbiegł, nie pozwalając by spadła. To warty pokazania przykład odwagi i tego, jak nie być obojętnym, gdy obok jest ktoś, kto dramatycznie, choć często w ciszy, woła o wsparcie. Była 5.20 nad ranem. Pan Piotr, motorniczy, zauważył kobietę, która wspinała się na barierki mostu nad Wisłą. Nawiązał z nią kontakt słowny, ale gdy orientował się, że sytuacja może być poważna podbiegł do barierki, przekładając ręce przez metalowe elementy ogrodzenia, przytrzymał panią za ubranie i uratował przed spadnięciem w dół. Do akcji włączyli się także pasażerowie i inni motorniczowie, którzy zatrzymali swoje tramwaje. Wspólnie udało się panią przytrzymać i przełożyć przez barierkę na tę część mostową, gdzie była bezpieczna. Kobietą zaopiekowali się ratownicy medyczni. A o postawie dzielnych motorniczych zaczęli rozpisywać się internauci. Brawo za reakcję. Pani życzę dużo zdrowia i żeby się poukładało. Szacunek że nie pozostali obojętni. O takich wydarzeniach powinno się mówić i tacy ludzie powinni otrzymywać najwyższe ordery państwowe. W świecie społecznej znieczulicy każdy ludzki odruch na wagę złota. Według psychologów znieczulicy społecznej nie ma, ale brak nam wiedzy, jak pomóc ludziom w takich sytuacjach. Jeszcze ważniejsza jest umiejętność zauważenia problemu wśród bliskich, którzy mówią o samobójstwie. To jest sygnał ostrzegawczy. To jest ukryte wołanie o ratunek. I istnieje sporo sposobów, aby ludziom, którzy mają takie skłonności, takie myśli - pomóc. Taką pomoc bezpłatnie oferują ośrodki interwencji kryzysowej. W całej Polsce jest ich 170. Targnięcie się na własne życie wiąże się z sytuacjami takimi jak: Szczególnie trudne jest ta ostatnia, bo potencjalni samobójcy często przeżywają długotrwałe stany depresyjne. Pomóc im może leczenie i zrozumienie ze strony bliskich. Według danych Komendy Głównej Policji w ostatniej dekadzie w Polsce odnotowano spadek liczby samobójstw o około jedną piątą. Rośnie jednak liczba prób samobójczych. Takich jak ta Warszawie. Tu trudno mówić o konkretnych danych. O setkach takich prób nikt nie informuje, nikt się nimi nie chwali. Ważna zmiana w Szczecinie. Od wczoraj w mieście obowiązuje nocna prohibicja, co oznacza że między 23.00 a 6.00 rano w sklepach nie kupimy alkoholu. Szczecin wpisuje się w trend. Na mapie Polski jest już około 180 gmin z nocną prohibicją, wśród nich duże miasta, jak Kraków, Gdańsk, a także część dzielnic Wrocławia, Poznania, Rzeszowa czy Katowic. Przedsiębiorcy w Szczecinie skarżą nowe przepisy, a Maria Guzek sprawdza, jakie są pierwsze efekty wprowadzonych zmian. Nie będziemy po 23.00 sprzedawać alkoholu do 6.00 rano. Tak jest w Szczecinie, gdzie nocna prohibicja o północy stała się faktem. Jak będą chcieli to ludzie i tak kupią. Dla mnie to jest śmieszne. Mieszkańcy będą się zaopatrzać wcześniej w trunki wysokoprocentowe, które i tak będą spożywać po tych godzinach. Zakaz nie dotyczy lokali gastronomicznych a sklepów. Ich właściciele - mocno zaniepokojeni. Żyjemy z handlu nocą. Już doszło do zwolnienia jednej osoby, spółka zastanawia się nad całkowitym zamknięciem. Sprzedaż będzie niższa. Być może ludzie się przystosują i będą przed 23.00 przychodzić po ten alkohol. Szczecin to już kolejne miasto, które zdecydowało się na nocną prohibicję. Rozwiązanie obowiązuje w około 180 gminach w kraju. Dziś do tej listy dołączyło podwarszawskie Legionowo. A w lipcu Słupsk. Mamy przykłady wielu miast w Polsce, gdzie ograniczenie sprzedaży nocnej miało wpływ ma podniesienie bezpieczeństwa, ładu i porządku. I właśnie ze względu na bezpieczeństwo prohibicji w nocy chcą też mieszkańcy Nowego Targu. Skarżą się na ekscesy różne, które mają miejsce w nocy. Pochodzące od osób, które piją alkohol. W Zakopanem już to jest aktualne, więc nie widzę żadnych problemów, żeby to było też w Nowym Targu. Miasto przygotowuje projekt uchwały. Ma być gotowy we wrześniu. Ostateczną decyzje podejmą radni. Prekursorem był Kraków - dwa lata temu jako pierwszy w Polsce zdecydował się na taki przepis. I udowadnia, że to ma sens. Po pierwszym roku obowiązywania tej uchwały w przypadku policji prawie 50% mniej związanych z zakłócaniem porządku po wypiciu alkoholu, więc to naprawdę duży spadek. Przed decyzją o wprowadzeniu nocnej prohibicji stoi Warszawa. Radni dzielnic obecnie opiniują dwa projekty - Rafała Trzaskowskiego oraz Klubu Lewicy i Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Najpopularniejsze w historii konsultacje zakończyły się takim wynikiem, że ponad 80% osób, które brały w nich udział chce tego nocnego zakazu sprzedaży alkoholu. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia przeciętny dorosły Polak spożywa rocznie około 11 litrów czystego alkoholu. To o niemal o 2 litry więcej niż przeciętny Europejczyk. Udało się odnaleźć jedną z nastolatek, które uciekły z boiska Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Krakowie - cztery wciąż są poszukiwane. Policja publikuje wizerunki nastolatek i prosi o każdy sygnał, który może pomóc w ich odnalezieniu. Jak podopieczni trafiają do takich miejsc? I co jak się okazuje całkiem często - skłania ich do ucieczki? Policja prosi o pomoc. Te nastolatki, które uciekły z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Krakowie od kilku dni są poszukiwane przez służby. Dziewczęta samowolnie opuściły placówkę prowadzoną przez siostry zakonne. Trzy dziewczyny, nagle, niespodziewanie, po prostu przeskoczyły przez ogrodzenie, a za drugim razem dwie dziewczyny przeskoczyły przez bramę wjazdową. Wychowawcy natychmiast powiadomili odpowiednie służby, aby zajęły się poszukiwaniem dziewcząt, aby były bezpieczne. Jedna z nich na szczęście została odnaleziona. Ta dziewczyna udała się w rejon Dolnego Śląska i tam, w Wałbrzychu, przebywała u swojej znajomej. Tę informację policjanci otrzymali już wcześniej. Los pozostałych nastolatek jest nieznany. Ośrodek, z którego uciekły, to placówka, do której trafia młodzież po wyrokach sądu rodzinnego. Najczęściej za takie przewinienia, jak uciekanie ze szkoły, jakieś używki, kradzieże. To jest ośrodek wychowawczy. To nie jest więzienie, to nie jest ośrodek poprawczy. Tutaj panują zasady wychowawcze, a nie jakieś restrykcyjne izolacje. Nie poszukujemy osób niebezpiecznych, tylko osób, które można traktować jako te, które zaginęły, oddaliły się w nieznanym kierunku. One są jeszcze niepełnoletnie, więc nie mogą decydować o swoim losie. Służby poszukują czterech nastolatek. Oliwia Bomska, wzrost około 1,8 metra, w dniu zaginięcia była ubrana w szare spodnie dresowe i czarną bluzę z krótkim rękawem. Amelia Korlak, wzrost około 1,6 metra, Dziewczyny mają od 15 do 17 lat. Mogą przebywać zarówno oddzielnie, jak i w grupie, w której podjęły ucieczkę. Grupa rówieśnicza, szczególnie w okresie dorastania, jest szczególnie ważna. To znaczy indywidualnie często podejmowalibyśmy inne decyzje niż w przypadku decydowania w grupie. Służby apelują do wszystkich osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje na temat zaginionych dziewcząt o niezwłoczny kontakt z najbliższym komisariatem policji. Więcej informacji o poszukiwanych można znaleźć pod adresem internetowym krakow.policja.gov.pl. Europa w ogniu. Pożary pustoszą Grecję, najwyższe alerty także w Hiszpanii i Portugalii, Francja z katastrofą na niespotykaną dotąd skalę. Susza, utrzymujący się upał i silny wiatr nie poprawiają sytuacji, eksperci mówią o klimatycznej wojnie, na której jest Europa ocieplająca się dwukrotnie szybciej niż wskazuje światowa średnia. Dom Eirini spłonął doszczętnie. Wszystko zostało zrównane z ziemią. Nic nie zostało. Pod Atenami, gdzie mieszka, od piątku szaleje pożar. Akcję gaśniczą utrudnia pogoda. Podmuchy wiatru są tak silne, że woda nie dociera do ognia, wiatr ją odpycha. A do tego susza. W rejonie tym od kilku miesięcy nie spadła nawet kropla deszczu. Płonie także Portugalia i Hiszpania. Zginęło kilka osób, a tysiące - zarówno mieszkańców, jak i turystów - zostały zmuszone do ewakuacji. To było przerażające. Baliśmy się, bo czuliśmy, że nie mamy jak uciec. W znacznej części Hiszpanii obowiązują najwyższe alerty pogodowe. Podobnie w Portugalii. Mieszkańcy kraju mają zakaz wchodzenia do lasów, rozpalania ognisk i wykonywania prac polowych przy użyciu urządzeń, które mogłyby spowodować zaprószenie ognia. Z pożarem, który premier François Bayrou określił mianem "katastrofy na niespotykaną skalę" jeszcze kilka dni temu walczyła Francja. Pożar wybuchł w departamencie Aude we wtorek i rozprzestrzeniał w zastraszającym tempie: w 24 godziny dotarł do 30 wsi i strawił 16 tys. hektarów pól i lasów. Zginęła 65-letnia kobieta, 23 osoby zostały ranne. Pożar jest pod już kontrolą, ale według strażaków to największa taka katastrofa we Francji od 75 lat. A eksperci podkreślają: południowa Europa znajduje się na pierwszej linii frontu zmian klimatycznych. Europa ociepla się w tempie około dwukrotnie szybszym niż średnia światowa. Efekt to fale upałów, susze, wichury i szybki wzrost ilości łatwopalnej roślinności. I rosnąca liczba śmiercionośnych pożarów. Jesteśmy na wojnie. Tylko w UE do końca lipca spłonęły 292 tys. hektarów ziemi - to prawie sześciokrotna powierzchnia Warszawy. A ekstremalne pożary to nie tylko śmierć ludzi i straty materialne. Obserwujemy również większą emisję dwutlenku węgla, dlatego istnieje duże zaniepokojenie wzrostem liczby pożarów lasów. Według Europejskiej Służby Meteorologicznej w czerwcu i lipcu emisje z pożarów były rekordowe. W Grecja, Turcja, Cypr i Wielka Brytania. Tak źle nie było od ponad 20 lat. Należy ją pić wyłącznie z filiżance, najlepiej dodając do mleka. Ma być mocna, wyrazista i odpowiednio parzona. Kultura picia herbaty w Wielkiej Brytanii sławę zyskała na całym świecie, ale jak się okazuje Brytyjczycy mają także swoją odpowiedź na zagrożoną ze względu na zmiany klimatyczne arabicę. Jak naukowcy z londyńskich Królewskich Ogrodów Botanicznych chcą ratować kawę? Jest wielkim miłośnikiem kawy, ale dziś uczuciem równym tej miłości jest strach. Dlatego Dr Aaron Davis od lat szuka sposobu, by zapobiec dramatowi, który grozi wielbicielom małej albo większej czarnej. Dziś uprawa kawy na całym świecie staje się coraz trudniejsza z powodu drastycznie rosnących temperatur i gwałtownych opadów. Wielu plantatorów zbiera coraz mniej kawy, która staje się produktem luksusowym. Jeśli nic się nie zmieni w tropikach będzie zbyt gorąco, by produkować ulubiony napój świata. Naukowcy z Kew Gardens ruszyli do Afryki, a tam odkryli zapomniany gatunek Coffea stenophylla. Po kilku genetycznych modyfikacjach roślina może być uprawiany w mniej tropikalnych warunkach. 89% najbardziej znanych ekspertów od kawy na świecie uznało ją za arabicę, w dodatku pochodzącą z Rwandy, czyli jakościowo najlepszą. Niektórym smakowała nawet bardziej. A testy przeprowadzono w taki sposób, by eksperci nie wiedzieli, co degustują. Odmiana z Kew Gardens jest już uprawiana na południu Europy. Niewykluczone, że jeśli klimat będzie się nadal ocieplał, jej drzewka pojawią się także na Wyspach Brytyjskich. To byłaby rewolucja, na którą czeka właściciel tej najstarszej kawiarni w Londynie. Tu mała czarną serwuje się od 125 lat. Serwujemy już angielską herbatę, mimo że nie uprawiamy jej zbyt wiele w tym kraju, a głównie sprowadzamy ją z różnych stron świata, więc czas na angielską kawę. Na razie naukowcy z Kew prowadzą analizę genetyczną ponad 1000 próbek kawy z całego świata, by znaleźć te najbardziej odporne i jednocześnie smaczne. Dla przemysłu wartego ponad 100 mld dolarów rocznie to może być klucz do przetrwania. Dla mnie pochodzenie kawy nie ma właściwie żadnego znaczenia. To po prostu musi być kawa. Na pewno skuszę się na kawę pochodzącą z innego miejsca niż kawa, którą pijemy zazwyczaj. Przyznam, że sam pomysł brzmi dość ciekawie. To nie są już żarty z angielskiej pogody po tym, jak pewien ambitny Szkot próbował założyć plantację herbaty w mglistych górach Highlands, naukowcy naprawdę zastanawiają się, czy kawa mogłaby rosnąć w Wielkiej Brytanii. Bo zmiany klimatu już dziś zagrażają tradycyjnym uprawom arabici. I jeśli naukowcy nie znajdą odpornej alternatywy, kawa naprawdę może stać się luksusem. A wtedy poranki będą znacznie trudniejsze. W "19.30" to już wszystko. Bardzo państwu dziękuję. I na koniec jeszcze muzyczne zaproszenie do telewizyjnej Dwójki na koncert "Lata z Radiem i Telewizją Polską". Tym razem wakacyjna trasa zawitała do Lublina, strat imprezy na placu Zamkowym już za chwilę. Dobrego wieczoru, do zobaczenia.