Będzie specjalna taryfa na prąd m.in. dla samorządów, szkół czy szpitali oraz małych i średnich przedsiębiorców. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. W miarę sprzedaży węgla zapewniamy kolejne dostawy, tak by na placu była wystarczająca ilość dla wszystkich. Samorządowcy wspierają rząd pomimo sabotażu opozycji. To jest działanie antypaństwowe i destrukcyjne dla naszej klasy politycznej. Brukselscy biurokraci rozszerzają swoje kompetencje bez jakichkolwiek podstaw traktatowych. Eurokraci chcą odebrać suwerenność unijnym państwom. Myślą nad tym, aby zagrozić narodom, które nie chcą się podporządkować ich dyktatom. Grupa obiecująca, dająca duże szanse na to, żeby zagrać na turnieju. Znamy rywali naszych piłkarzy w eliminacjach do EURO 2024. Liczy się to, co jest na boisku i jaki jest wynik. Rząd właśnie kończy prace nad kolejnym pakietem rozwiązań dotyczących ograczenia wzrostu cen prądu. Nowe rozwiązania będą dotyczyły m.in. odbiorców wrażliwych jak szkoły czy szpitale. To pomoc szczególnie ważna dla samorządów. To dzisiejsze zdjęcia zrobione w porcie w Szczecinie. Jak widać, węgiel w Polsce jest i cały czas rozładowywane są kolejne jego dostawy. Później węgiel trafia do składów, jak tutaj do podwarszawskiego Otwocka, gdzie surowiec pomogła zorganizować Polska Grupa Energetyczna. W miarę sprzedaży węgla zapewniamy kolejne dostawy, tak by na placu była wystarczająca ilość dla wszystkich, którzy są zainteresowani zakupem tego surowca opałowego. Na razie pomocą Polskiej Grupy Energetycznej nie są zainteresowani samorządowcy opozycji. W piątek zorganizowali za to protest w Warszawie. Od tego cieplej w naszych domach nie będzie. To prezydent Sopotu, miasta graniczącego z Gdańskiem, gdzie znajduje się port z węglem. Już słyszeliśmy o tym węglu za 1000 zł, że jego będzie pod dostatkiem. Mówił o tym pan prezydent Duda. Paradoksalnie Sopot ma problem z węglem, a nie ma go odległy o ponad 300 km Otwock, który zdecydował się na współpracę ze spółką PGE. W ich głowach pojawia się takie światełko w tunelu, że jeżeli Polakom tej zimy będzie zimno w domach, to rzeczywiście ich opcje polityczne dzisiejsza opozycja, głównie Platforma, miałaby większe szanse na wygraną w przyszłorocznych wyborach. Ale to jest działanie antypaństwowe i destrukcyjne dla naszej klasy politycznej. Opozycja gra kryzysem energetycznym już od miesięcy. Dziś wykorzystuje sytuację, jaka powstała w Europie po wprowadzeniu unijnego embarga, choć jeszcze w kwietniu krytykowała rząd, że nie wprowadził embarga wcześniej. Polski rząd, premier Morawiecki, mają w ręku możliwość podjęcia natychmiastowej, z dnia na dzień decyzji, różnych decyzji, które mogą zatrzymać zakup przez Polskę, przez polskie firmy, przez spółki Skarbu Państwa tego węgla. Mimo sabotowania przez opozycje dostaw węgla, rząd wprowadza kolejne rozwiązania łagodzące skutki kryzysu. To spora zmiana w podejściu państwa do kryzysów. Ja Wam wójta nie wybierałem. Wielu Polaków pamięta bezradność rządów Platformy Obywatelskiej, PSL i SLD w czasie klęsk żywiołowych, kiedy ludzie byli zostawieni bez pomocy. Ludzie poszkodowani w wyniku powodzi nie mogą liczyć na żadne odszkodowania z rezerwy budżetu państwa. Powinni się ubezpieczyć. Podczas powodzi tysiąclecia, gdy premierem był Włodzimierz Cimoszewicz z SLD, rząd umył ręce od odpowiedzialności, choć skala tragedii była ogromna. Gminy i województwa ogarnięte powodzią nie dadzą sobie rady z usuwaniem jej skutków. Wójt gminy Kłodzko oszacował straty regionu na 200 mln zł. W całej kotlinie sięgnęły one prawdopodobnie miliarda. Zapas w budżecie państwa to jedynie 80 mln, z czego już 40 rozdysponowano. Dlatego pomoc rządu jest nieodzowna. Tymczasem dwa dni temu premier Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że nie ma możliwości wydzielenia z budżetu państwa środków dla ofiar powodzi. Na szczęście to już tylko przykre wspomnienie. Dziś państwo działa zupełnie inaczej. Rząd podejmuje zdecydowane działania chroniące polskie rodziny przed kolejnymi kryzysami wywołanymi przez pandemię koronawirusa oraz rosyjską inwazję na Ukrainę. Polacy otrzymali pieniądze na zakup węgla. Z końcem września zamrożona została tzw. opłata mocowa, nakładana na producentów prądu, a Sejm przyjął ustawę o zamrożeniu w przyszłym roku cen prądu do limitu zużycia. W najbliższych dniach mamy poznać też program zablokowania podwyżek energii dla samorządów. Po wczorajszym wybuchu i pożarze na moście krymskim Rosja szuka kolejnych sposobów, by jeszcze bardziej eskalować sytuację na Ukrainie. W nocnym rosyjskim ostrzale rakietowym miasta Zaporoże na południowym wschodzie Ukrainy zginęło kilkanaście osób. Wiele wskazuje na to, że coraz większy nacisk wywierany jest na władze Białorusi. w Kijowie jest Tomasz Jędruchów. Tomku, ukraińscy dyplomaci otrzymali niecodzienną notę od władz w Mińsku. Co dokładnie ona zawierała? Łukaszenka zarzuca Ukrainie zamiar zaatakowania Białorusi. Oskarżenia te natychmiast odrzuciło MSZ w Kijowie. Zdaniem Ukraińców to kolejny pomysł Moskwy, jak wciągnąć białoruskie wojsko w tę wojnę. Kijów wzywa też Białorusinów, by nie ulegali rosyjskim prowokacjom i przestali spełniać zachcianki Kremla. Za porażki na froncie rosyjscy barbarzyńcy mszczą się w najbardziej bestialski sposób - atakując zwykłych ludzi. Teraz wzięli na cel mieszkańców Zaporoża. Dziś nad ranem w stolicę obwodu zaporoskiego okupanci wystrzelili co najmniej 10 rakiet. Wszystkie wycelowali w budynki mieszkalne. Był wielki wybuch, wszystko zaczęło się trząść. Schowaliśmy się tu, inaczej nie wiem, co by z nami było. Te zdjęcia przejdą do historii: płonący most krymski, symbol upadku rosyjskich okupantów. Tak zawaliła się nie tylko część nielegalnej konstrukcji, ale też symbolicznie legł w gruzach plan podboju Ukrainy. To był piękny i w większości słoneczny dzień w naszej ojczyźnie. Płonący most krymski to cios bezpośrednio w Władimira Putina. Rosyjski zbrodniarz wojenny osobiście go otwierał. Jedna z dwóch jezdni zawaliła się po wybuchu. Teraz to droga donikąd. Rosjanie mówią o zamachu terrorystycznym i bombie w ciężarówce. Ukraiński wywiad zwraca uwagę na trop moskiewski. Niewykluczone, że na szczytach władzy polecą głowy. Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu i szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow mają osobiście odpowiedzieć za porażki na froncie. A i sam Putin traci grunt pod nogami. W tej chwili Kreml to jest takie terrarium, gdzie po prostu oni nawzajem nienawidzą siebie, ale tak naprawdę nikt nie wie, co robić. Putin jest w sytuacji dość słabej, bo oczywiście jako taki twardy przywódca, na którego zawsze siebie kreował, no nie osiąga tego, co miał osiągnąć w ciągu kilku dni. W Moskwie aresztowania urzędników i ludzi powiązanych ze służbami. W Rosji na szczytach władzy zaczyna się ostra rywalizacja, kto zajmie pozycję numer 2, bo do niedawna takim człowiekiem był właśnie minister Szojgu. Bohaterski opór ukraińskich żołnierzy doprowadził nie tylko do zwycięstw na froncie, ale i do chaosu na Kremlu. Niemcy oskarżają Polskę o blokowanie pomocy Ukrainie. Chodzi o naprawę przekazanych na front zepsutych niemieckich armatohaubic. Berlin chce, aby były remontowane w naszym kraju, ale na ich warunkach. Naprawa miałaby się odbywać nie dalej niż 80 km od granicy z Ukrainą. Armatohaubica PzH 2000. Po tym, jak Niemcy przekazały Ukrainie kilka sztuk takiej broni, okazało się, że część z nich jest zepsuta. Padła propozycja, aby zostały naprawione w Polsce. Warszawa się zgodziła, ale Niemcy zaczęli stawiać warunki. Zażądano np. remontowania haubic nie w zakładach zbrojenionywych, co jest pewnym standardem, ale w wydzielonych jednostkach wojskowych. Polski resort obrony wskazał 6 lokalizacji oddalonych o maksymalnie 150 km od granicy z Ukrainą. Berlin uznał, że to za daleko i zażądał miejsc położonych nie dalej niż 80 km od granicy, najlepiej w Rzeszowie. Rzeszów, gdzie stacjonują także żołnierze amerykańscy, jest na tej pierwszej linii. Stamtąd idzie realna, prawdziwa pomoc. Stamtąd prowadzone są działania koordynacyjne. Stąd też trudno, żeby wszystkie elementy, wszystkie składy pchać tam. Głusi na te argumenty Niemcy oskarżyli Polskę o blokowanie pomocy Ukrainie. Polska nie jest gotowa do utrzymania i naprawy na swoim terenie Stąd komentarze, że Niemcy nie tylko pozorują pomoc dla Ukrainy, ale też przerzucają odpowiedzialność na Polskę. Uwiera ich to, że tworzy się pewna kostelacja geopolityczna polsko-ukraińska, pewien system bezpieczeństwa, który wyłania się i jest alternatywą do tego układu niemiecko-rosyjskiego, stąd tak ich taka zupełnie iluzoryczna pomoc dla Ukrańców i stąd ciągłe ataki na Polskę. Tymczasem dwa tygodnie temu niemiecką politykę dotyczącą dostaw sprzętu dla Ukrainy - m.in. odmowę przekazania czołgów Leopard - skrytykował też prezydent Wołodymyr Zełenski. Jeśli jesteście gotowi ratować ludzi, dajcie nam te czołgi. Jeśli tego nie chcecie, bez obrazy, to wasza sprawa, ale nie mówcie, że "najpierw USA, potem Niemcy, potem Polska". Polska zajmuje 3. miejsce po USA i Wielkiej Brytanii pod względem wartości pomocy wojskowej przekazanej Ukrainie. Reżim Aleksandra Łukaszenki znów prowokuje. Mińsk wzywa ambasadora Ukrainy i oskarża Kijów o planowanie ataku na terytorium Białorusi. Dyktator z Mińska boi się otwartego zaangażowania w wojnę, bo może to dla niego skończyć się buntem armii, protestami społecznymi i utratą władzy. To kolejna prowokacja białoruskiego reżimu. Władze Białorusi twierdzą, że Ukraina chce zaatakować ich terytorium. To insynuacja - odpowiada Kijów. Białoruś od początku wojny wspiera rosyjską agresję, udostępniając teren, infrastrukturę i przestrzeń powietrzną. Putin w obliczu kolejnych klęsk na froncie domaga się od Mińska większego zaangażowania. Planowane jest wejście większej grupy wojsk rosyjskich na terytorium Białorusi. Przygotowywana jest cała infrastruktura kolejowa. Białoruski dyktator boi się otwartego zaangażowania w wojnę. Ma bardzo wiele do stracenia. Łukaszenka boi się wprowadzenia wojsk białoruskich na terytorium Ukrainy, bo boi się, że to może spowodować wewnętrzne protesty. Białoruscy opozycjoniści są przekonani, że reżim będzie obawiał się też przeprowadzenia poboru do wojska i uzbrojenia własnych obywateli. Jak wiadomo, 70% białoruskiego społeczeństwa nienawidzi tego reżimu, więc dawać broń w ręce ludzi, którzy nie lubią władzy, jest też niebezpiecznie. Aleksander Łukaszenka ma coraz mniejsze pole manewru, dlatego zaostrza represje wobec opozycji. O czym boleśnie przekonują się też Polacy na Białorusi. Represje są większe niż 2020 roku. Zatrzymują ludzi codziennie. Więcej niż po tych protestach we wrześniu i październiku. Po prostu tego nie widać, bo cały świat patrzy na Ukrainę. Rozumiemy, że Łukaszenka czuje się bardzo niepewnie i on cały czas musi zwiększać skalę tych represji. Aresztowany w marcu ubiegłego roku Andrzej Poczobut został w tym tygodniu wpisany przez białoruski reżim na listę terrorystów. Znajduje się na niej blisko 200 osób, w tym liderka opozycji Swietłana Cichanouska. W obliczu rosyjskich gróźb i destabilizacji bezpieczeństwa w regionie kraje wschodniej flanki NATO inwestują w rozwój i modernizację swoich wojsk. Równolegle trwa aktywizacja obywatelska. Oblężenie przeżywają strzelnice i stowarzyszenia paramilitarne. Naprzeciw oczekiwaniom w Polsce wyszło Ministerstwo Obrony, organizując cykl szkoleń pod hasłem "Trenuj z wojskiem". Wojskowe Ogólnokształcące Liceum Informatyczne. Przyszli specjaliści do walki z zagrożeniami cybernetycznymi. Od teraz z nowym sztandarem - imienia polskich kryptologów. Pierwsi maturzyści, którzy zdali maturę w tym roku, trafili do uczelni wojskowych, osiągnęli tak dobre wyniki w nauce. Kształcenie przyszłych kadr Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni to jeden z fundamentów nowej doktryny obrony kraju. Dziś jednak, w obliczu zagrożenia ze wschodu, potrzeba ludzi w zasadzie na każdej płaszczyźnie służby wojskowej. Stąd otwarcie armii na społeczeństwo i zaproszenie skierowane do wszystkich w ramach cyklu jednodniowych szkoleń dla pełnoletnich cywilów do 65. roku życia. Szkielet umiejętności, które w razie sytuacji kryzysowych chyba jest niezbędny w tej chwili każdemu. Pierwsza pomoc, obsługa broni, zabezpieczenie jej. Z jednej strony poznanie podstaw, z drugiej dla wielu może to być pierwszy krok do prawdziwej służby. Elementy, które przedstawili panowie, na pewno się przydadzą. Nie są to trudne elementy, które można łatwo przyswoić. Fajnie, że wojsko się otworzyło na cywilów, że można wejść zobaczyć, jak to wygląda na żywo i w skali 1:1 spróbować żołnierskiego życia. Szkolenia będą odbywać się cyklicznie w każdą sobotę do końca listopada. Najbliższe 15 października odbędą się w Toruniu, Warszawie, Morągu i Hrubieszowie. Obok szkoleń można też poznać kryteria naboru do dobrowolnej służby. W ramach ustawy o obronie ojczyzny Polska chce zwiększyć liczebność armii do 300 tys. żołnierzy. Zaczynając od tej najbardziej, powiedzmy, górnolotnej motywacji patriotycznej: służba dla ojczyzny. Ale są takie bardziej materialne czynniki jak zachęty finansowe, jak zdobycie nowych umiejętności, nowego wykształcenia, obsługa nowego sprzętu. Bo to kolejny element łączący nową armię z modernizacją i wprowadzaniem do służby nowego sprzętu. Wielu rekrutów rozpoczynających dzisiaj służbę będzie docelowo szkolonych do obsługi uzbrojenia nowego typu. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Polskie siatkarki w ćwierćfinale mistrzostw świata po raz pierwszy od 60 lat! Europa jest tworzona z narodów wolnych i suwerennych - tak w Madrycie mówił premier Mateusz Morawiecki podczas kongresu hiszpańskiej narodowo-konserwatywnej partii VOX. Udział w spotkaniu wzięła też najprawdopodobniej przyszła premier Włoch Giorgia Meloni, której konserwatywne ugrupowanie jeszcze przed wyborami było atakowane przez szefową Komisji Europejskiej. Zdaniem ekspertów to pokazuje podwójne standardy unijnych biurokratów, którzy nawet przekraczając swoje kompetencje chcą niszczyć prawicowe rządy w Europie. Tysiące ludzi przed sceną podczas kongresu konserwatywnej hiszpański partii VOX to kolejny dowód na zmianę w europejskiej polityce, gdzie lewicowo-liberalne partie tracą popularność na rzecz prawicy. VOX jest częścią Frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim. Do tej frakcji należy również Prawo i Sprawiedliwość. Byliśmy dwoma skrzydłami Europy, a mocą tych skrzydeł była wierność tradycji. Dzisiaj Unia Europejska chce odwrócić się plecami do tradycji, podcinając w ten sposób te skrzydła. Niewielka liczba biurokratów w Brukseli uważa, że może tworzyć Europe, ale mylą się. Europa jest tworzona z narodów wolnych i suwerennych. Do zgromadzonych przemówiła Giorgia Meloni, której ugrupowanie wygrało wybory we Włoszech. Konserwatyści mówili o tych słabościach Europy, która mówiła o sprawach drugorzędnych, która nie odpowiadała ogromnym tematom strategicznym. Teraz widzimy, że historia przyznała nam racje. To konserwatywne ugrupowanie Meloni jeszcze przed wyborami zostało zaatakowane przez szefową Komisji Europejskiej Niemkę Ursulę von der Leyen. Zobaczymy wynik głosowania we Włoszech. Były też wybory w Szwecji. Jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku, mamy narzędzia, jak w przypadku Polski i Węgier. Po wyborach i zmianie władzy ataki jeszcze się nasiliły, tym razem ze strony Francji. Oczywiście pod płaszczykiem tak zwanej praworządności. Liderka zwycięskiej włoskiej partii odpowiada wprost, że tego typu słowa traktuje jako groźbę wobec swojego kraju. I właśnie kwestie unijnych dyktatów poruszano także dzisiaj w Madrycie. Myślą nad tym, aby zagrozić narodom, które nie chcą się podporządkować ich dyktatom albo nie głosują tak, jak oni sobie życzą. Widzieliśmy to teraz we Włoszech, widzimy to od dawna w formie ciągłego ataku, którym biurokraci poddają Węgry i Polskę za to, że bronią oni swoich wartości, za to, że bronią tego, czego nauczyli ich przodkowie w obronie swojej suwerenności, za obronę swojej demokracji. Brukselscy biurokraci rozszerzają swoje kompetencje bez jakichkolwiek podstaw traktatowych. Nie możemy na to pozwolić. W ten sposób będą tak naprawdę stworzyć transnarodową bestie bez faktycznych i tradycyjnych wartości. Eksperci wskazują, że eurokraci stosują polityczny szantaż, żeby wymusić posłuszeństwo państw członkowskich wobec Brukseli. Chodzi o różnego rodzaju interesy polityczne, które są rozbieżne. Np. z jednej strony między Francją a Niemcami, a innym państwem członkowskim różnica interesów jest przyczyną tego nacisku politycznego ze strony instytucji unijnych. W przypadku Polski szefowa Komisji Europejskiej mówi wprost, że unijnych pieniędy z KPO dla Polski nie będzie, choć plan został już zaakceptowany przez Brukselę. Ale eurokraci stawiają kolejne absurdalne żądania. M.in. chcą, żeby polskie władze nie uznawały wyroków naszego Trybunału Konstytucyjnego. Polski Trybunał Konstytucyjny podobnie jak państwo polskie podlega jakimś szczególnym ocenom, ocenom irracjonalnym, bezprawnym ocenom UE. Kwestionuje się nasze orzeczenia lub w ogóle nie bierze się ich pod uwagę. Moje pytanie jest takie: dlaczego Komisja Europejska nie zajmuje się innymi państwami? Dlaczego nie bada innych kwestii? Eurokraci nie ukrywają, że ich celem jest zmiana polskiego rządu na proniemiecki, który zrezygnuje z ubiegania się. Donaldzie pamiętaj: kiedy spotkamy się ponownie, zobaczymy ciebie, jak sam powiedziałeś, jako premiera. To, co słyszymy w Berlinie, słyszymy z ust polityków opozycji, nie zaskakuje. To wielokrotnie decyzje, które podejmowali, były przyjmowane z uśmiechem, poklepywaniem po ramieniu oraz zadowoleniem w Berlinie czy Paryżu. My myślimy najpierw o Polsce, o naszych przodkach, ale i przyszłych pokoleniach. Coraz wyraźniej widać, także za sprawą działań eurokratów, które ugrupowania w Polsce są propolskie, a które proniemieckie. Teraz powrót do przeszłości - wstydliwej. Konkretnie do prześladowanego przez białoruski reżim opozycjonisty Alesia Bialackiego, który został właśnie laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Jego historia niestety ma swoją czarną polską kartę. To decyzją polskiej prokuratury za rządów koalicji PO-PSL ujawnione zostały dane opozycjonisty, które pomogły reżimowi Łukaszenki wsadzić go do więzienia. Opozycjonista Aleś Bialacki - przez białoruski reżim wtrącony do więzienia. Pokojowej Nagrody Nobla przyznanej właśnie w Oslo pewnie nie będzie mógł odebrać. Ale w tej ponurej historii dręczonego przez białoruski reżim opozycjonisty ważne jest coś jeszcze. Coś, z czego Polska nie może być dumna. To, co zrobiła pani prokurator Anna Adamiak w sprawie Alesia Białackiego, jest jednym wielkim skandalem. Prokurator Anna Adamiak, rok 2011, w Polsce rządzi koalicja PO/PSL. Adamiak podjęła decyzję o udzieleniu pomocy prawnej białoruskiemu reżimowi, który poprosił o dane o przepływach finansowych na koncie Alesia Bialackiego. Tam zbierane były pieniądze na działalność opozycyjną. Mężczyzna trafił do więzienia. O skandalicznej sytuacji pisze portal i.pl. Ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet, gdy sprawa wyszła na jaw, mówił m.in. o nieuwadze, nierzetelności i braku kompetencji. Ale nie tylko. Jestem zawiedziony postawą niektórych podległych mi prokuratorów, albowiem wykonanie tego wniosku w takiej właśnie formie, jak to nastąpiło, oznacza zlekceważenie określonych dyspozycji i poleceń, jakie wydałem. Czy mogło wtedy dojść do zwykłej pomyłki wynikającej np. z braku doświadczenia prokurator, która decyzję podejmowała? Startowała nawet w konkursie na prokuratora generalnego, więc trudno mówić tutaj o pomyłce bądź też niewiedzy. Pracowała w departamencie, który zajmował się sprawami zagranicznymi. Zdumiewająca była także reakcja ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie stanął po stronie opozycjonistów, wręcz przeciwnie. Z pewnym zdumieniem też myślę, dlaczego koledzy sami też nie zabezpieczyli się. Tym, że Annie Adamiak włos z głowy nie spadł, zaskoczony jest profesor Waldemar Gontarski. który w tej sprawie sporządzał opinię. Byłem przekonany, że prokurator, która zaniedbała tych swoich obowiązków, została postawiona pod sąd karny. Dziś Anna Adamiak staje w rzędzie z innymi przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, którzy sami uważają się wręcz za rzekomo prześladowanych przez polskie władze. Znalazła się zresztą na takiej liście, stworzonej przez Stowarzyszenie Sędziów Iustitia, które delikatnie mówiąc od polityki nie stroni. Jest szokujące i szczytem hipokryzji, że osoby, które dzisiaj kreują się na męczenników i obrońców praworządności, kiedyś pokazywały nadgorliwość i służalczość wobec reżimu białoruskiego. Takie słowa jak "szok" czy "skandal" pojawiają sie częściej w przypadku polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dopiero co Senat, w którym opozycja ma większość, wybrał 30 ławników do Sądu Najwyższego. Aż 26 zgłosił KOD. Wielu z nich to polityczni hejterzy. Polskie siatkarki po 60 latach zagrają w ćwierćfinale mistrzostw świata! Czechy, Albania, Wyspy Owcze i Mołdawia będą rywalami reprezentacji Polski w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy. Losowanie odbyło się we Frankfurcie nad Menem, a turniej zostanie rozegrany w 2024 roku w Niemczech. We Frankfurcie jest Mateusz Nowak. Jak oceniane jest to losowanie? Czy jesteśmy faworytem do awansu? Nie ma wątpliwości, że wylosowaliśmy bardzo dobrze. Można stwierdzić, że to grupa marzeń. Udało nam się uniknąć piłkarskich potęg. Wylosowaliśmy nie najmocniejszych rywali. Wszystko jasne! O finały Euro 2024 powalczymy z Czechami, Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią! Myślę, że Czesi, Albania i my to są te trzy zespoły, które będą walczyć o dwa miejsca premiowane awansem. Oczywiście pojedyncze niespodzianki Mołdawia czy Wyspy Owcze mogą sprawić. Z Czechami graliśmy ostatnio ze zmiennym szczęściem. W 2018 roku przegraliśmy 1:0, 3 lata wcześniej to my byliśmy lepsi. Świeższe wspomnienia mamy z meczów z Albanią, którą dwukrotnie pokonaliśmy w eliminacjach do mundialu w Katarze. Szanując wszystkich rywali musimy zdać sobie sprawę, że przy tym formacie turnieju mistrzostw Europy, że przy 24 reprezentacjach, czyli połowa drużyn, która przystępuje, jedzie na turniej finałowy, nie wyobrażam sobie, żeby reprezentacja Polski miała nie wystąpić w turnieju finałowym. W podobnym tonie wypowiadają się trenerzy naszych grupowych rywali. Polska jest faworytem. To jedyna drużyna z naszej grupy, które jedzie na mundial. Mają wielu świetnych piłkarzy. Graliśmy już z Polską ostatnio i oba mecze przegraliśmy. Bardzo niewygodnie gra się z Waszym zespołem. Według komputerowej symulacji Polska ma po losowaniu ponad 96% szans na awans! Oprócz naszej grupy kibice najuważniej powinni śledzić mecze grupy B, w której zagrają m.in. Holandia, Francja i Irlandia, i C z Włochami, Anglią i Ukrainą. Nie znamy jeszcze dokładnego terminarza, ale pierwsze mecze UEFA wyznaczyła na koniec marca. Z każdym trzeba wygrać i trzeba wyjść na boisko, bo przeciwnik się nie położy. Czy to jest przeciwnik niżej notowany, nieważne. Liczy się to, co jest na boisku i jaki jest wynik. A ten, nie mamy wątpliwości, będzie korzystny dla Polaków. Wszystkie mecze eliminacji EURO zobaczą państwo w TVP. Za tydzień 44. rocznica wyboru Karola Wojtyły na papieża, Polskie siatkarki po 60 latach zagrają w ćwierćfinale mistrzostw świata! Choć przed rozpoczęciem rozgrywek planem maksimum było wyjście z grupy, podopieczne Stefano Lavariniego pokazały, że stać je na wiele więcej. We wtorek zmierzą się z broniącymi tytułu Serbkami. Transmisja w TVP1. I to jest punkt dla nas! I to jest koniec meczu! Biało-czerwone wygrały z Niemkami 3:2 i tym samym zameldowały się w ćwierćfinale mistrzostw świata. Nie było łatwo, to nie było podane na tacy, tak że jestem mega dumna z tego zespołu. Pierwszego seta reprezentacja Polski wygrała. Druga partia należała już do Niemek. Choć żaden punkt nie przychodził Polkom łatwo, trzeciego seta wygrały do 18. W czwartym secie Polki miały 2 piłki meczowe. Jednak w ostatecznym rozrachunku przegrały partię. Zwycięstwo rozstrzygnął dopiero tie-break. Każdy mecz jest tak naprawdę o coś i wyszarpujemy te zwycięstwa. Jesteśmy walecznym zespołem. Polki zajęły 4. miejsce w grupie, co oznacza, że o półfinał zagrają z reprezentacją Serbii, która broni tytuł sprzed 4 lat. Myślę, że osiągnęliśmy wspaniały wynik docierając do ćwierćfinału. Nawet jeżeli dziś nie najlepiej sobie radziliśmy, drugi dzień gramy 5 setów. Było bardzo ciężko. Ćwierćfinał już we wtorek. Transmisja w TVP1 od 20.15. Duże zainteresowanie widzów konkursem skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego, rekordy frekwencji w Muzeum Narodowym w Krakowie i ogromne kolejki na wystawę o Witkacym w Muzeum Narodowym w Warszawie. Nic dziwnego, bo kultura wysoka w Polsce ma co zaoferować. Tak od rana wyglądał dziedziniec Muzeum Narodowego w Warszawie. Dziś ostatni dzień wystawy "Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia". By obejrzeć ekspozycję, tłumy czekały w kolejkach nawet kilka godzin. Czekam na mamę, która dopiero wychodzi z domu z moimi siostrami, i trzymam tę kolejkę. To, że w ogóle muzeum jest czynne dłużej do 22.00, to też jest świetny pomysł, sądząc po tym, co się dzieje i ile osób chce zobaczyć wystawę. Uważam, że to jest bardzo ważne, szczególnie żeby dzieciom pokazywać, że jest coś ważniejszego w życiu niż gry, telewizja itd., i kultura wyższa jest bardzo ważna. Już jeden synek czeka tam, drugi tu. Ludzie zjechali z całej Polski, by podziwiać prace jednego z najwybitniejszych twórców XX wieku. Jestem zaskoczony ilością ludzi. Przyjechaliśmy ze Szczecina. Ja jestem z Sieradza. Wystawa to ponad 500 prac Witkacego, w tym fotografie, rysunki i szkice. Wystawa fantastyczna, Witkacy w pełni formy. Przepiękna wystawa naprawdę, jestem oczarowana. Od lipca odwiedziło ją ponad 100 tys. osób. W krakowskim Muzeum Narodowym też tłumy. Przyciąga Jacek Malczewski i Tamara Łempicka. Dostaliśmy od naszych gości piękny prezent na 143. urodziny muzeum. Przekroczyliśmy właśnie milion zwiedzających od początku tego roku. A to w tym roku jeden z najbardziej prestiżowych konkursów skrzypcowych na świecie. W Poznaniu trwa 16. Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. H. Wieniawskiego. W I etapie przesłuchań bierze udział m.in. Klara Gronet, która przyznaje, że publiczność i jury jest bardzo wymagające.