Piątek, 10 stycznia, w programie m.in.: Przełom w sprawie ekshumacji ofiar Wołynia - jest pierwsza decyzja. Burza po uchwale rządu, która chroni Benjamina Netanjahu. Wstrząs w polskim wojsku - dymisja i zarzuty za zagubione miny. Dobry wieczór, zaczynamy "19.30". Jest decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA. Wreszcie przełom - ocenia premier. Polska od lat domagała się od władz w Kijowie zmiany stanowiska w tej sprawie. W kwestii rzezi wołyńskiej głos zabrał też kandydat na prezydenta popierany przez PiS. Karol Nawrocki stwierdził, że do czasu rozliczenia się z przeszłością nie widzi Ukrainy ani w Unii Europejskiej, ani w NATO, co wywołało burzę. Gdy za naszą wschodnią granicą codziennie giną cywile, wsparcie dla walczącej Ukrainy nie powinno budzić niczyich wątpliwości. Dlatego nie dziwi tak mocna reakcja Kijowa na słowa Karola Nawrockiego, w której czytamy o tendencyjnych i manipulacyjnych wypowiedziach, a także o aplauzie na Kremlu. Chodzi o tę wczorajszą wypowiedź. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której państwo odpowiedzialne za śmierć 120 tysięcy Polaków, niewyrażające zgody na podjęcie ekshumacji, będzie współtworzyło międzynarodowe instytucje, tak jak UE czy NATO. Kwestia rzezi wołyńskiej i ekshumacji dzieliła Kijów i Warszawę. Ale dziś popłynął ważny komunikat: W listopadzie ministrowie spraw zagranicznych Polski i Ukrainy zawarli historyczne porozumienie - w nim zgoda Kijowa na ekshumacje. Tym bardziej dziwią słowa Nawrockiego. Niech naprawdę powie, o co chodzi w tej bardzo niemądrej i bardzo niebezpiecznej wypowiedzi. My mówimy tutaj o naszym bezpieczeństwie. Tacy ludzie, jak Karol Nawrocki, naruszają, moim zdaniem świadomie, fundamenty naszego bezpieczeństwa. Do tej pory panowała ponadpartyjna zgoda co do wspierania Ukrainy w drodze do Unii Europejskiej i NATO. Lech Kaczyński prowadził aktywną politykę na rzecz integracji. Chcielibyśmy wesprzeć Ukrainę w jej prozachodnim kursie. Chcemy, żeby od tego kursu nie było odejścia żadnego. Jasno już po wybuchu wojny mówił o tym także prezydent Andrzej Duda. Jesteśmy adwokatem Ukrainy w jej staraniach o członkostwo w UE i w ramach NATO. Zdecydowany w wypowiedziach był też rząd zjednoczonej prawicy. Polska była głównym ambasadorem przyznania statusu kandydackiego dla Ukrainy. Dziś politycy PiS mówią już coś zupełnie innego. Podzielam opinię pana doktora Karola Nawrockiego. Opinię, w której o członkostwie Ukrainy w UE i NATO Nawrocki mówi tak: Nie wyobrażam sobie. Myślę, że potrzebujemy polityków z większą wyobraźnią, którzy nie tylko potrafią wyobrazić sobie Ukrainę i Mołdawię w UE. Na słowa Nawrockiego z zadowoleniem zareagowała Rosja. Prokremlowskie portale cytują jego słowa. To woda na młyn dla putinowskich mediów. Nie jestem po raz pierwszy bohaterem rosyjskiej telewizji publicznej i rosyjskiej prasy, tak że to dla mnie rzecz naturalna. Był, ale jako wróg Kremla, krytykowany za demontowanie sowieckich pomników, teraz dla Kremla staje się bohaterem. Stawianie pod znakiem zapytania członkostwa Ukrainy w UE czy NATO przeczy naszej racji stanu. Ukraina w zeszłym roku zaczęła negocjacje akcesyjne w sprawie członkostwa w Unii. A teraz burza po uchwale rządu, która chroni Benjamina Netanjahu. Donald Tusk zapewnił, że ktokolwiek będzie reprezentował Izrael na uroczystościach w Auschwitz-Birkenau, będzie miał zapewnione bezpieczeństwo i nie zostanie zatrzymany. Także izraelski premier, ścigany listem gończym w związku z oskarżeniem o zbrodnie wojenne w Strefie Gazy. To stawia nas na minę - mówią politycy Lewicy. Rząd potyka się o własne nogi - grzmi opozycja. Każdy, kto będzie chciał wziąć udział w obchodach w Auschwitz, każdy przedstawiciel państwa Izrael, będzie miał zapewnione bezpieczeństwo. To konkluzja z tej uchwały rządu przygotowanej przez ministrów: sprawiedliwości i spraw zagranicznych. Wcześniej w zagranicznych mediach pojawiła się informacja o liście prezydenta do rządzących. Andrzej Duda napisał, że polskie władze powinny zagwarantować ochronę przed aresztowaniem premierowi Izraela, jeśli ten pojawi się w Oświęcimiu. W listopadzie nakaz aresztowania Benjamina Netanjahu wydał Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze - w uzasadnieniu pisał o zbrodniach wojennych w Strefie Gazy. Wysłanie pisma potwierdziła szefowa kancelarii głowy państwa. Każda osoba z Izraela, każdy przedstawiciel władz z tego państwa, powinien mieć, jeśli będzie miał taką wolę i możliwość, wzięcia udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu. Za kilkanaście dni w Oświęcimiu odbędą się uroczystości 80. rocznicy wyzwolenia Byłego Niemieckiego Nazistowskiego Obozu Koncentracyjnego i Zagłady Auschwitz-Birkenau. Prezydent zwrócił się do rządu, choć nie było informacji, by Netanjahu miał przyjechać do Polski. Zaproszeń do głów państw nie wysyła także muzeum. Pojawiły się pytania o motywacje prezydenta Dudy. Czy chciał po prostu zrobić na złość rządowi polskiemu, czy też chciał zachęcić pana Netanjahu, żeby przyjechał do Polski i pogłębił kryzys i kłopot, no w każdym razie było to absolutnie zachowanie niewłaściwe, nie w porę, niepolityczne i niepatriotyczne. Wątpliwości co do intencji Andrzeja Dudy nie mają rządzący. Te działania są absolutnie prowokacyjne i działające absolutnie na szkodę naszego kraju i wizerunku. Kwestia premiera Netanjahu wymaga delikatności i takiej wytrawności dyplomatycznej. Czasami mam wrażenie, że 10 lat prezydentury i wszystko jak krew w piach. Są sprawy, które powinno się załatwiać w dyskrecji. Politycy PiS odsyłają do otoczenia prezydenta. Jednocześnie zarzucają rządzącym wywołanie tematu aresztu Netanjahu. Gdyby kierowali się dobrymi zwyczajami dyplomatycznymi i pewną regułą dyplomatyczną, to dzisiaj byśmy o tym nie rozmawiali. Przypominają wywiad wiceministra spraw zagranicznych Władysława Teofila Bartoszewskiego, który mówił o obowiązku Polski i przestrzeganiu nakazów wydanych przez MTK. Ale, jak zapewnił wiceminister, nigdy nie wspomniał o tym, że Netanjahu będzie aresztowany. Trybunał w Hadze na prośbę o komentarz do decyzji polskiego rządu pisze: Co jeśli Polska by się nie zastosowała do nakazu? Złamie statut MTK, który przyjęliśmy już dość dawno temu. Wątpliwości ma także koalicjant. Ale jak czytamy w uchwale, rząd bierze pod uwagę wpisanie Auschwitz-Birkenau na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a zapewnienie bezpieczeństwa władzom Izraela wpisuje się w oddanie hołdu narodowi żydowskiemu. Biorąc pod uwagę te szczególne okoliczności, Polska ma prawo wydać właśnie tego typu stanowisko, rząd RP. I oczywiście może się zdarzyć, że Polska będzie za to krytykowana, ale to jest ważenie różnych dóbr. Według izraelskich mediów Benjamin Netanjahu wyśle na uroczystości do Polski swojego ministra edukacji. Trwa przerzucanie piłeczki w sprawie wypłaty pieniędzy z subwencji dla PiS. Minister finansów chce wyjaśnień od Państwowej Komisji Wyborczej, a jej szef domaga się podstawy prawnej tego żądania. Chodzi o głośną decyzję PKW o ostatecznym przyjęciu sprawozdania partii. Na konkretną wykładnię szanse są jednak niewielkie. A pat może trwać, pytanie - jak długo?. Proceduralny ping-pong w sprawie subwencji dla PiS trwa, choć w sprawie chodzi o odpowiedź na proste pytanie. Czy to: idźcie do wyborów, głosujcie na Prawo i Sprawiedliwość można uznać za kampanię wyborczą. Tusk to personifikacja zła w Polsce. Te słowa padły w 2023 roku, dwa miesiące przed wyborami do Sejmu, na pikniku wojskowym organizowanym przez MON. To jedno z kilkudziesięciu takich wydarzeń, na które resort wydał ponad 1,7 miliona złotych. Ich uczestnicy usłyszeli między innymi to: do urn i głos na Zjednoczoną Prawicę, na Prawo i Sprawiedliwość. Kodeks wyborczy mówi jasno, że finansowanie kampanii poza funduszem komitetu wyborczego jest zabronione. Największym przestępstwem jest kampania na lewo, za pieniądze, które nie są wliczone w fundusz wyborczy. I tutaj mamy bardzo twardo udokumentowane przekroczenie funduszu wyborczego o kwotę 3,6 mln zł. Obok takich pikników chodzi także o działania tego polityka PIS, który dwa lata temu jako szef Rządowego Centrum Legislacji miał oddelegować 7 pracowników do pracy przy swojej kampanii. Prokuratura, która w tej sprawie złożyła wniosek o uchylenie mu immunitetu, wyliczyła, że budżet państwa stracił na tym 900 tysięcy złotych. PiS miało fundusz wyborczy na sterydach, czyli środki z resortów publicznych. I gdyby teraz PiS dostało pieniądze, jakby nigdy nic się nie stało, to znaczy, że każda partia polityczna, która by rządziła, może robić dokładnie tak samo. Nie, nie może. O to samo pytamy polityków PiS. Skoro uważa pan, że pieniądze PiS się należą, to czy można wykorzystywać pracowników ministerstw do kampanii wyborczej? Jeszcze raz powiedziałem: PKW stwierdziło jasno. Panie pośle, czy można, bo skoro pan mówi, że PiS pieniądze się należą, a PiS to robiło, to czy można to robić? Jeszcze raz podkreślam: PKW przyjęło sprawozdanie PiS. Ale wcześniej, w sierpniu, je odrzuciło z powodu właśnie finansowego dopingu. PiS odwołało się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego - to ta, która przez europejskie trybunały nie jest uznawana za sąd. Izba przyznała rację PiS-owi. Po czym PKW większością głosów przyjęła sprawozdanie partii, dodając jednak, że nie przesądza o statusie Izby. Taka decyzja trafiła do ministra finansów, który teraz pyta PKW, jak ją rozumieć. Odpowiedział mu przewodniczący, że pytać nie ma prawa. Nieskończoność jest w kosmosie, w polityce kiedyś się ta nieskończoność zamknie, natomiast jeśli prowadziło się kampanię wyborcza na wspomaganiu środkami publicznymi, dziś trzeba za to ponieść konsekwencje. Dziś politycy PiS nazywają to inaczej. To jest jeden z elementów niszczenia opozycji. Ale na pytania o zasady prowadzenia kampanii... - Można wykorzystywać pieniądze publiczne w kampanii? - A skąd to pytanie? ...reagują w ten sposób. Oglądają państwo "19.30". Już za chwilę zgubione miny i dymisja generała, a później jeszcze: 400 tysięcy złotych dla ofiary księdza pedofila. Kolejne ofiary pożaru w Los Angeles. Jej startami żyła cała Polska - legenda polskiego sportu potrzebuje pomocy. Wstrząs w wojsku. Dymisja i zarzuty za doprowadzenie do zaginięcia 240 min przeciwczołgowych latem ubiegło roku. Podejrzani wojskowi odpowiedzą za niewłaściwy nadzór nad bronią i amunicją. Zgubiony ładunek wystarczający do zniszczenia dwóch wieżowców przez blisko dwa tygodnie krążył po Polsce w wagonie PKP. Teren wojskowy w miejscowości Mosty koło Szczecina. To tu stacjonuje pierwsza Regionalna Baza Logistyczna. W tym miejscu doszło do poważnych zaniedbań, bo wojsko zgubiło ponad dwie tony materiałów wybuchowych. Dla fachowca sabotażysty jest to doskonały materiał, aby dokonać wysadzenia tych wszystkich min w jednym miejscu w jednym czasie, np. na stacji kolejowej. Ale od początku. Jest lipiec ubiegłego roku. Według Onetu z wojskowego składu amunicji w Hajnówce rusza pociąg wyładowany sprzętem wojskowym. Skład dociera właśnie do Mostów pod Szczecinem. Tam żołnierze wyładowują towar. Nie cały. Przeoczyli 240 min przeciwpancernych. Pociąg rusza dalej, zatrzymując się w dużych i małych miastach. W końcu po 11 dniach 40 skrzyń z minami odnajduje się koło magazynu sklepu meblowego. W tej sprawie zdymisjonowano generała Artura Kępczyńskiego, szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, czyli w skrócie osobę odpowiedzialną za logistykę. Powód? Były wyciągnięte konsekwencje, które pan generał miał wyciągnąć. Uważam jednak, że można było zrobić więcej, dlatego też ta ostateczna decyzja dotyczyła już szefa Inspektoratu. Kowal zawinił, a Cygana powiesili. A więc żołnierzy o niższej randze starają się obarczyć odpowiedzialnością za zaniechania własne. Stróżyk do dymisji. Zdaniem byłego ministra obrony stanowisko powinien stracić szef SKW, który odpowiada za zabezpieczenie takiego transportu. Tu odpowiedź szefa MON jest jasna. Ja oceniam wysoko generała Stróżyka czy pułkownika Duszę. Śledztwo prowadzi prokuratura, która postawiła wojskowym zarzuty niedopełniania obowiązków przy rozładunku min. 4 osoby, żołnierze, usłyszeli zarzuty w tej sprawie. Nikt się nie przyznał. Wszyscy złożyli wyjaśnienia. Grozi im za to 5 lat więzienia. Służby państwa działają, nie ma próby mataczenia, jak to było w okresie rządu PiS, kiedy tam trudno było znaleźć odpowiedzialnego. Odpowiedzialnego politycy PiS już znaleźli, bez zaskoczenia. Żądają dymisji szefa MON. Przede wszystkim dlatego, że ukrywał przed opinią publiczną ten fakt. Ale warto przypomnieć sprawę rakiety, która spadła koło Bydgoszczy. Minister Błaszczak miał być na bieżąco informowany, ale opinia publiczna dowiedziała się o sprawie kilka miesięcy później. Rakietę znalazła w lesie kobieta, która udała się na przejażdżkę konną. On się śmieszenie tłumaczył, ale ta sprawa jest bardzo poważna. Marusz Błaszczak pozostał wtedy na stanowisku. Chciał 3 mln złotych zadośćuczynienia - dziś bielski sąd okręgowy zdecydował, że diecezja bielsko-żywiecka musi zapłacić 400 tys. złotych Januszowi Szymikowi, wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza. Mężczyzna w latach 80. padł ofiarą Janusza W., byłego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim. Koszmar Szymika miał trwać 5 lat, zgłaszał nadużycia, ale reakcji nie było. Zasądza od strony pozwanej diecezji bielsko-żywieckiej na rzecz powoda Janusza Szymika kwotę 400 tys. złotych. Na ten dzień Janusz Szymik czekał od lat. To najważniejszy dzień w moim życiu. To jest bardzo ciężkie, ale to jest kwintesencja całości żywota mojego, który dziś znalazł jakieś rozstrzygnięcie w tym wyroku sądu. Jego koszmar zaczął się, gdy miał 12 lat i jako ministrant służył w międzybrodzkiej parafii. Latami był gwałcony przez ówczesnego proboszcza. Dla mnie może jest pocieszające to, że wszystkie winy, wszystkie przestępstwa, jakich dopuścił się na mojej osobie Jan W., zostały bezsprzecznie udowodnione. Poszkodowany przyznaje, że wyrok nie do końca go satysfakcjonuje. Spodziewałem się trochę innego rozstrzygnięcia. Domagał się 3 mln złotych odszkodowania. Sąd zdecydował, że kuria bielsko-żywiecka ma zapłacić 400 tysięcy złotych wyłącznie za tuszowanie sprawy. W ocenie biegłych uszczerbek na zdrowiu psychicznym w związku z brakiem reakcji na zgłoszone nadużycia jest znaczny. Sąd uznał, że odszkodowania za molestowanie powinien domagać się od diecezji krakowskiej, ze względu na zmiany administracyjne. Kiedy dochodziło do gwałtów, diecezja bielsko-żywiecka jeszcze nie istniała. Od samego początku prezentowaliśmy takie stanowisko. Minęły ponad trzy dekady, od kiedy Szymik po raz pierwszy zgłosił molestowanie przełożonemu swojego oprawcy - biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Kościół latami tuszował sprawę. Dopiero w ubiegłym roku biskup został ukarany przez watykańską Kongregację Nauki Wiary za brak reakcji. Z kolei oprawca został skazany wyrokiem kanonicznym na 5 lat życia w odosobnieniu. Państwowa Komisja do Spraw Przeciwdziałania Wykorzystywaniu Nieletnich informowała w pierwszym raporcie, że nawet 30% spraw, którymi się zajmuje, to są w nich jako sprawcy wskazane osoby duchowne. Historia Szymika pokazuje jak w soczewce problemy związane z rozliczeniem pedofilii w polskim Kościele. Niestety najwięcej się zmienia pod presją mediów i wyroków sądowych i to stawia nas w złym świetle. Kościół ma problem z przeszłością, jeśli chodzi o nowe sprawy, to wszystkie, które są zgłaszane, są załatwiane, także dlatego, że niezałatwienie tych spraw oznacza dla nich odwołanie. Janusz Szymik traktuje wyrok jako krok w stronę rozliczeń z przeszłością, dla niego najważniejsza jest sprawiedliwość. Już zapowiedział, że złoży apelację. 10 tysięcy zniszczonych budynków i krajobraz jak po wybuchu bomby atomowej. Pożary nadal szaleją w Los Angeles. To jedna z największych katastrof naturalnych, która uderzyła w Miasto Aniołów. Ogień już strawił obszar ponad dwa razy większy od Manhattanu. Co najmniej 10 osób nie żyje. Pojawiają się też doniesienia o grabieżach opuszczonych w popłochu posiadłości. Kelly Forester wraz z dziećmi po raz pierwszy po ewakuacji wróciła do Pacific Palisades. Wcześniej wyobrażała sobie, jak staje przed drzwiami swojego domu. Stanęła. Ale za nimi nie było już niczego. Nie potrafię tego Nie mam słów na to. W gruzach szuka teraz skrawków dawnego życia. Więcej szczęścia miała aktorka Alicja Bachleda-Curuś, od lat mieszkająca w Los Angeles. Przenieśliśmy się do hotelu, żeby uciec przed pożarem. Na szczęście nasze domy stoją. Dzisiaj emocje już trochę opadły, jednak przez ostatnie trzy dni żyliśmy w niepewności, nie spaliśmy. Ogień strawił już tysiące budynków na obszarze równym San Francisco. Zdjęcia z najbardziej zdewastowanych obszarów - Pacific Palisades oraz Eaton - przypominają te z linii frontu. I tam wciąż strażakom nie udało się opanować ognia. Te tereny wyglądają jak po wybuchu bomby atomowej. Z wielkim niepokojem przyglądamy się rozwojowi sytuacji. Wiatr, suche powietrze, przerwy w dostawach prądu i brak wody w hydrantach. Z takimi wyzwaniami mierzą się mieszkańcy i służby Los Angeles. Kolejnym są grabieże opuszczonych w popłochu posiadłości. Zareagował gubernator Kalifornii i posłał na ulice Gwardię Narodową. Nawet nie wiem, jak to powiedzieć, ale ktokolwiek odważy się wejść do domów, splądrować czyjąś własność, będzie ścigany z pełną surowością prawa. Coraz więcej jest też dyskusji o tym, jak mogło dojść do tak wielkiej katastrofy. Mieszkańcy oskarżają władze, że w porę ich nie ostrzegły i nie przygotowały się na walkę z żywiołem. Reporter Sky News zasypał burmistrzynię Los Angeles pytaniami. Ale pozostały bez odpowiedzi. Czy zamierza pani przeprosić za swoją nieobecność, gdy ich domy płonęły? Czy żałuje pani cięć w budżecie straży pożarnej o miliony dolarów? Czy nie ma pani nic do powiedzenia? Przyczyna pożarów dotąd nie została ustalona. Choć aresztowano bezdomnego, który może mieć związek z jednym z nich. Pomoc poszkodowanym obiecał prezydent Joe Biden: rząd federalny pokryje w całości koszty odbudowy. Powiedziałem gubernatorowi i lokalnym urzędnikom, aby nie oszczędzali i zrobili to, co muszą zrobić, aby powstrzymać te pożary i odbudować to, co zostało tak zdewastowane. By Los Angeles - Miasto Aniołów - nie wyglądało jak rodem z piekła. Prezydent elekt Donald Trump został skazany za popełnienie 34 przestępstw w sprawie dotyczącej zapłaty za milczenie aktorki porno. Sąd uznał, że jest winny, ale kary więzienia ani grzywny nie zasądzi. Łączymy się z Marcinem Antosiewiczem. Jak sąd swoją decyzję uzasadnił? Nadzwyczajną ochroną urzędu prezydenta. Zwyczajnemu śmiertelnikowi groziłyby 4 lat więzienia albo chociaż grzywna do 5000 dolarów za każdy z 34 zarzutów. Trump nie poniesie żadnej kary, oprócz symbolicznej - od teraz można go oficjalnie nazywać skazanym przestępcą. Nigdy jeszcze w historii Ameryki skazany przestępca nie był prezydentem, ale w tym kraju wszyscy od maja wiedzieli, że Trump został uznany za winnego i większości Amerykanów to nie przeszkodziło, by dać mu drugą kadencję. Sam Trump dziś nie pojawił się osobiście w sądzie w Nowym Jorku. Połączył się przez Internet z Florydy. Powtórzył, że nie zrobił niczego złego, że proces to polowanie na czarownice. A dzisiejszy wyrok to odwrócenie uwagi od pożarów w Los Angeles i przestępczości w Nowym Jorku. Trump i jego sztab doskonale wykorzystali sąd jako scenę do kampanii wyborczej. Dziś ta saga się kończy. Za 10 dni zaczyna się rządzenie krajem. To może być największa śnieżyca tej zimy. Na północy już sypnęło, niebawem biało zrobi się wszędzie. Może spaść nawet do 20 cm białego puchu. Synoptycy już wydali ostrzeżenia przed intensywnymi opadami śniegu, silnym wiatrem, zawiejami i zamieciami. Na Bałtyku może pojawić się sztorm. Na Kaszubach zima w pełni, dla kierowców to nie powód do zadowolenia. W sercu regionu - Czarnej Dąbrówce - na jednej ze stacji benzynowych było o krok od tragedii. Kierowca chciał wyjechać ze stacji benzynowej, nie udało się, zsunęło go na dystrybutor i później jest opcja taka, żeby tylko z naszą pomocą wyjechać. Bez pomocy służb nie byłoby łatwo także pieszym. Łopaty do odśnieżania poszły w ruch już o 6.00 rano. Żeby te szczególne miejsca, szkoła i ośrodek zdrowia, były szczególnie dostępne. W Szczecinie zaczęło sypać już wczoraj wieczorem. Na warunki narzekali nie tylko kierowcy osobówek, ale też komunikacji miejskiej. Jeden z autobusów wpadł w poślizg i stanął w poprzek jezdni. Nad ranem śnieg zaczął topnieć także w położonych godzinę od Szczecina Gryficach. Ciężko, droga jest nieodśnieżona, mieliśmy miały wypadek, jadąc do logopedy. W najbliższych dniach będzie ślisko, i to w całym kraju. IMGW wydało ostrzeżenia pierwszego stopnia przed oblodzeniem. Noga z gazu - apelują eksperci, ale to nie wszystko. Zachowanie odstępu od poprzedzającego pojazdu, pamiętajmy o tym, żeby nie siadać nikomu na zderzak. Na północy Polski znów zrobi się biało. Ostrzeżenia pierwszego stopnia przed intensywnymi opadami śniegu wydano dla województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, części warmińsko-mazurskiego, północnej wielkopolski i województwa kujawskiego. Miejscami spadnie nawet 30 cm śniegu. Wszystkiemu winny niż Charlie. Ten niż przyniesie nam silny wiatr, opady śniegu, również burze śnieżne pojawią się na północy kraju, i ochłodzenie. Na Bałtyku sztorm. 48 godzin sztormu to jest dość długi okres czasu, żeby spowodować niebezpieczne spiętrzenie wody, wysokie falowanie. Stracimy w wielu miejscach sporo plaży. Na południu na opady śniegu liczą właściciele stoków narciarskich, m.in. w miejscowości Rzeczka w Górach Sowich. Jak mówią: jest biało, ale nie tak jak powinno. Na bezrybiu i rak ryba, no i tak jak mówię, tutaj zawsze tak mało śniegu jest. Zimowa aura utrzyma się do środy. Jej startami żyła cała Polska. Dwukrotna medalistka olimpijska dała kibicom w naszym kraju wiele emocji. Teraz Agata Wróbel, jedna z najwybitniejszych polskich sztangistek w historii, potrzebuje pomocy. W dramatycznym internetowym wpisie przyznała, że straciła wzrok. Na szczęście nie została sama. Słynna Kruszyna za kilkadziesiąt godzin będzie pacjentką jednego z najlepszych szpitali w Krakowie. To była wielka chwila polskiego sportu. Ćwierć wieku temu Agata Wróbel zdobyła srebrny medal igrzysk olimpijskich w Sydney. Agata Wróbel to fenomen, jeśli chodzi o podnoszenie ciężarów, wychowana w wiejskich warunkach, a więc te czynności codzienne uformowały wielką atletkę, do tego talent ruchowy i te jej rezultaty. Cztery lata później na igrzyskach w Atenach na jej szyi zawisł brązowy krążek. Oprócz tego zdobyła mistrzostwo świata i trzykrotnie Europy. Dziś nadal walczy, ale o godne życie. Ja dla siebie już nic nie chcę, naprawdę nic. Odkąd straciłam wzrok, w zasadzie czuję się wykluczona ze społeczeństwa. Taki wpis Agata Wróbel opublikowała w mediach społecznościowych, zachęcając do kupna kubków z jej autografem. Medalistka olimpijska mieszkająca w Beskidach zmaga się nie tylko z problemami zdrowotnymi. Została oszukana. Mistrzyni olimpijska w takich warunkach tutaj zaczęła mieszkać. Bez wody, bez prądu, bez ogrzewania. Tragedia. Na trudną sytuację naszej sztangistki zareagował dziś rząd. Premier Donald Tusk przyznał dzisiaj dożywotnią rentę specjalną w wysokości 5 tys. złotych miesięcznie naszej medalistce olimpijskiej pani Agacie Wróbel. Swoją pomoc zaoferowały także władze gminy Porębka. Chcemy pomóc pod względem mieszkaniowym, bo pani Agata ma problem w tym mieszkaniu, w którym przebywa, bo musi się z niego wyprowadzić. Swoją byłą zawodniczką zaopiekuje się także Polski Związek Podnoszenia Ciężarów. Sportsmenka ma trafić na leczenie do krakowskiego szpitala uniwersyteckiego, a koszty zobowiązali się pokryć działacze. Wspaniała zawodniczka, z wielką empatią, opiekująca się zwierzętami, co świadczy też o jej charakterze. Dla wielu sportowców zawodowych zakończenie kariery i przejście do życia codziennego wiąże się z dramatycznymi zmianami. To są najtrudniejsze momenty dla każdego sportowca, kiedy nie przygotował się na ten moment, kiedy musi skończyć karierę sportową i nie wie, co ze sobą zrobić. Wtedy ważne jest wsparcie. Wsparcie bliskich, otoczenia. Z tą myślą Polski Komitet Olimpijski przygotował programy dla byłych sportowców - przygotowują się do rozpoczęcia kolejnej kariery, a tak naprawdę czasem do nowego życia. Mamy dla nich szkolenia, programy mentoringowe, żeby im pokazać, jakie są możliwości, żeby równocześnie z karierą móc rozwijać inne kompetencje. Które będą im niezbędne do tego, żeby osiągać kolejne zwycięstwa, tym razem w życiu codziennym. Na koniec chcielibyśmy państwu podziękować. Dzięki akcji charytatywnej Telewizji Polskiej Reklama Dzieciom udało się zebrać 2,2 mln złotych, czyli o ponad pół miliona więcej niż w ubiegłym roku. TVP 1 emitowała specjalny blok reklamowy 25 i 26 grudnia, tuż po "19.30". W świątecznej akcji TVP wzięło udział 20 reklamodawców. Pieniądze z tegorocznej edycji będą przeznaczone m.in. na wyposażenie sal rehabilitacyjnych, terapeutycznych, zakup sprzętu dla młodzieży niepełnosprawnej oraz organizację turnusów i wycieczek. TVP od ponad 30 lat wspiera najbardziej potrzebujące dzieci. Do tej pory zebrała na ten cel niemal 37 mln zł. Bardzo dziękuję za uwagę. Spokojnego wieczoru. Do zobaczenia jutro o 19.30. Za chwilę "Pytanie dnia", gościem Doroty Wysockiej-Schnepf jest dziś profesor Adam Leszczyński, członek komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy.