Zginęli na służbie, wypełniając polski obowiązek. Chcieli złożyć hołd ofiarom zbrodni katyńskiej i przypomnieć, że "Kłamstwo dzieli ludzi i narody. Przynosi nienawiść i złość. Prawda pokazuje drogę do pojednania" - to słowa niewygłoszonego 10 kwietnia w Katyniu przemówienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Michał Adamczyk. Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Polska pamięta. To już 12 lat od katastrofy w Smoleńsku. W drodze do Katynia zginął prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka i 94 inne osoby: politycy, wojskowi, duchowni, członkowie załogi . Dziś najważniejsze osoby w państwie oddały im hołd. 10 kwietnia 12 lat później. Hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej oddały najważniejsze osoby w państwie na placu Piłsudskiego przed pomnikiem ofiar tragedii, na warszawskich Powązkach i na Wawelu, gdzie na grobie Marii i Lecha Kaczyńskich kwiaty złożył prezydent. Andrzej Duda odniósł się do proroczych słów prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji o imperialnych zapędach Rosji. Naszym obowiązkiem rozwijania ojczyzny i czynienia jej jak najlepszą dla nas wszystkich każdego dnia jest to właśnie, żeby nigdy nie nastąpiło to: "A potem mój kraj, Polska". W budynku parlamentu - prezydium Sejmu na czele z marszałek Elżbietą Witek i wieniec, który jest hołdem dla wszystkich, którzy za służbę Polsce zapłacili najwyższą cenę. Miał być tutaj dzisiaj prezydent Rzeczypospolitej. Szanowni państwo, niestety pana prezydenta nie ma z nami. Doszło do katastrofy lotniczej. Trudno było uwierzyć, kiedy przychodziły pierwsze informacje z lotniska, że samolot się rozbił. Wszyscy mieliśmy jednak nadzieję, że to jest jakiś niegroźny incydent, że wszyscy przeżyli, nikomu się nic nie stało. Wiadomość, że wszyscy zginęli, wstrząsnęła Polską. Para prezydencka, ostatni prezydent na uchodźstwie, wysocy rangą urzędnicy państwowi, dowódcy wojskowi, przedstawiciele rodzin katyńskich, członkowie załogi i funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Dziś wspominaliśmy ich w całym kraju. Mieliśmy takie odczucie, że zostali zgładzeni przez tych, którzy zgładzili tych, których chcieliśmy uczcić. Prezydent śp. Lech Kaczyński naraził się Putinowi. Na miejscu katastrofy ofiary tragedii smoleńskiej upamiętnili polscy dyplomaci. Stoimy dziś tutaj i nie mamy pewności, czy nie zostanie nam odebrana możliwość oddawania czci pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej w miejscu ich śmierci. Jest to tragiczne i smutne zarazem, ale nie może w żadnym stopniu skłonić nas do milczenia. 10 kwietnia 2010 roku czas zatrzymał się dla Polaków. Ludzie spontanicznie ruszyli na Krakowskie Przedmieście przed Pałac Prezydencki. To był prezydent naszego kraju niezależnie od tego, czy się z tym zgadzamy, czy nie. Gdy do kraju wracały trumny z ciałami ofiar, na trasie przejazdu konduktu żałobnego zmarłym w ostatniej drodze towarzyszyły tłumy. Dziś Polacy też pamiętają. Serce nas boli, że śmietanka naszych polityków... Ta rocznica napawa nas żalem. Dobrze, że czas leczy rany, ale myślę, że ta nieprędko się zagoi. Polską tragedię narodową uczcili Ukraińcy. W Kijowie kwiaty pod pomnikiem Anny Walentynowicz złożył minister obrony Ukrainy. W archikatedrze św. Jana trwa msza w intencji wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej. W katastrofie smoleńskiej zginęło 96 wybitnych Polaków. Politycy, działacze, duchowni. Ludzie ważni dla Polski. Ale też mężowie, żony, matki, ojcowie, najbliżsi. To właśnie ich wspominają dziś rodziny. Tego dnia sprzed 12 lat Barbara Stasiak nie zapomni nigdy. Zadzwoniła do mnie mama mojego męża i nawet nie była w stanie słowa powiedzieć... tylko po prostu przez telefon puściła mi relację telewizyjną, z której wynikało, że coś się dzieje. Pozostała tęsknota i wspomnienia. Palma z ostatniej wspólnej Wielkanocy, ślubne zdjęcie. Przyniósł czerwoną różę i tak to się zaczęło. Miałam takie poczucie, odkąd się poznaliśmy, że spotkałam kogoś wyjątkowego. Władysław Stasiak był oddany rodzinie i ojczyźnie. Minister spraw wewnętrznych i administracji, szef BBN, szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z jednej strony był bardzo silny, bardzo prawy, pełen zasad, a z drugiej był człowiekiem, który był wrażliwy na innych. Dariusz Fedorowicz każdego dnia tęskni za bratem. Tamten 10 kwietnia wciąż wraca w pamięci. Jak zatrzymane kadry w filmie. Pamiętam, że dosłownie ugięły mi się nogi. Padłem na kolana, kiedy ta informacja się pojawiła... i nie mogłem wstać. Aleksander Fedorowicz, dyplomata, tłumacz prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To był młody człowiek, on nie skończył 40 lat, zabrakło mu niewielu miesięcy. Dzień przed wylotem do Smoleńska zadzwonił, by się pożegnać. "Jutro wypatrujcie mnie u boku prezydenta". No i tak go wypatrujemy do dzisiaj. Stefan Melak. Dbał o pamięć o ofiarach zbrodni katyńskiej - o pomniki, tablice, krzyże. Jestem dumny z tego, że miałem takiego brata. Dokonaliśmy wspólnie tego, co zostało w historii Polski. Zbigniew Wassermann. Brakuje przede wszystkim jego oparcia. Tata był taką najsilniejszą osobą w naszej rodzinie. Był oparciem dla mamy, dla nas jako dzieci. Minęło 12 lat, ale czas nie zaleczył bólu i tęsknoty bliskich. Pozostaje pamięć. 12 lat po największej dla Polski i Polaków tragedii po II wojnie światowej wciąż nie ma jednoznacznej i ostatecznej odpowiedzi na podstawowe pytanie: co było przyczyną śmierci całej polskiej delegacji do Katynia? Śledztwo prowadzi prokuratura, a jutro swój raport ma przedstawić podkomisja smoleńska. 12 lat stawiania pytań, hipotez, 12 lat dochodzenia do prawdy i zmagań z dezinformacją. Brat zmarłego w katastrofie prezydenta, Jarosław Kaczyński, jest pewny: to, co było intuicją wtedy, zaraz po tragedii, potwierdza się. W śledztwie w sprawie katastrofy prokuratura nie wyklucza żadnej z hipotez. Ich weryfikacja jest trudna, bo Rosjanie wciąż blokują najważniejsze dowody, w tym wrak samolotu i czarne skrzynki. To konsekwencje oddania 12 lat temu dochodzenia przyczyn katastrofy Rosjanom przez rządzącą wówczas ekipę PO-PSL. Zdecydowały o tym takie, a nie inne interesy polityczne, że nikogo nie obchodziło, jaka była prawda. Chciano po prostu przekonać społeczeństwo do pewnej wersji. Błąd techniki pilotowania, błędne zachowanie załogi TU-154... Ta wersja praktycznie od początku zakładała winę załogi i wykluczała inne przyczyny. Przeprowadzone czynności wykluczyły zamach. To było powtórzenie wersji wymyślonej w Moskwie, a zaprezentowanej już w Smoleńsku nad szczątkami ofiar tragedii. W Polsce pytania i wątpliwości politycy PO-PSL wyśmiewali. To jest sekta smoleńska. A tych, którzy stawiali pytania, oskarżali o instrumentalizowanie tragedii. Chodzi o to, żeby utrzymać w pewnym amoku pewne grupy społeczne. W poczuciu strachu przed spodziewaną reakcją Kremla na podejrzenia Polaków utrzymywał rząd. Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest to, czy zrobili to Rosjanie. Nie jestem w stanie wyjaśnić, dlaczego Donald Tusk dał się wprząc w grę operacyjną Kremla, dlaczego dobrowolnie stał się pionkiem w wielkiej kampanii dezinformacyjnej, którą wtedy prowadził Putin. Dziś, gdy Putin prowadzi brutalną wojnę przeciw Ukrainie, mordując tysiące ludzi, wraca pytanie, czy mógł stać za tragedią w Smoleńsku. Z najnowszego sondażu wynika, że taką możliwość dopuszcza niemal połowa Polaków. Zwracam się z prośbą o minutę ciszy. Minuta ciszy w pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. Jutro swój raport ma zaprezentować podkomisja kierowana przez Antoniego Macierewicza. Polska delegacja na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej składała się z przedstawicieli wszystkich opcji politycznych. Ale ich śmierć nie złagodziła tonu politycznego sporu. Przeciwnie. Wielu przedstawicieli opozycji już od pierwszych dni po tragedii robiło wszystko, aby Smoleńsk zamiast jednoczyć, dzielił Polaków. 8.41. Dźwięk syren alarmowych rozległ się w godzinę tragedii smoleńskiej niemal w całym kraju. Niemal, bo w niektórych samorządach kontrolowanych przez opozycję syreny nie zabrzmiały. To nie jest chyba dobry pomysł, żeby syrenami czcić rocznicę smoleńską. Rzekomo chodzi o uchodźców z Ukrainy, u których dźwięk syren mógłby przywołać wojenne wspomnienia. Przebywający w Polsce uchodźcy zostali jednak uprzedzeni o takiej formie upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej, a jej okoliczności wyjaśnił ambasador Ukrainy w Polsce. Stąd opinie, że w rzeczywistości opozycja chce wykorzystać rocznicę tragedii smoleńskiej, by znów dzielić Polaków. PO walczy z pamięcią o Smoleńsku, walczy z upamiętnianiem tej tragedii. Pretekstem do politycznej awantury stało się nawet miejsce pochówku prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii. Kościół wybrał Wawel, obecna opozycja była przeciwna. Był słabym prezydentem i nie był politykiem, który zasługuje na pochówek na Wawelu. Dość upolitycznianiu Katynia, upolitycznianiu Smoleńska. Politykom opozycji przeszkadzał też krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Najpierw policja siłą usunęła modlących się tam Polaków, potem z Krakowskiego Przedmieścia usunięto krzyż, wszystkie znicze i kwiaty. Wszystko, co tym awanturnikom utrudnia ich awantury, jest dobre dla Polski, tak że cieszę się z tego. Politycy opozycji utrudniali też budowę pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Ostatecznie pomnik wybudowano na placu Piłsudskiego - czemu też PO była przeciwna. Regularnie zakłócane były organizowane przez 8 lat miesięcznice, czyli uroczystości upamiętniające każdą z 96 ofiar. Miesięcznica jest symbolem nienawiści. To był element tego, co dziś znamy jako wojna hybrydowa. Próbowano zamazać pamięć, wszelką pamięć, dlatego nie pozwalano stawiać pomników, nazywać ulic, atakowano, bito modlących się pod krzyżem. Bojówki opozycji do tej pory próbują przeszkadzać tym politykom, którzy co miesiąc składają kwiaty przed pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej. A dziś na płocie przy siedzibie PiS członkowie Lotnej Brygady Opozycji narysowali literę Z - symbol rosyjskiej agresji na Ukrainę. Kolejne sankcje co tydzień. Bez końca. Ich zaostrzanie to jedyna droga do powstrzymania Putina. Taką deklarację osobiście złożył w Kijowie premier Wielkiej Brytanii Borys Johnson, który spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Ukraina nie jest i nie zostanie sama ani teraz, ani w przyszłości, gdy trzeba będzie odbudować kraj po wojnie. To było wielkie zaskoczenie dla mieszkańców ukraińskiej stolicy. Premier Wielkiej Brytanii na spacerze z prezydentem Ukrainy ulicami Kijowa. Ta wizyta była trzymana w tajemnicy. Nie tylko z powodów bezpieczeństwa, ale też przesłania, z jakim Borys Johnson przyjechał na Ukrainę. Wspólnie z naszymi sojusznikami zwiększymy presję ekonomiczną i będziemy rozszerzać sankcje tydzień po tygodniu. Nie tylko mrozić majątek Rosji w bankach i sankcjonować oligarchów, ale też odchodzić od rosyjskich paliw kopalnych. Wielka Brytania wyśle na Ukrainę ponad sto pojazdów opancerzonych i rakiety przeciwokrętowe. Zwiększy też pomoc humanitarną. Dla Kijowa teraz istotne jest głównie wsparcie wojskowe. Musimy wywierać jeszcze większy nacisk na Federację Rosyjską, presję wywiera wspieranie Ukrainy. Naszą obroną jest również presja w postaci sankcji. Po wycofaniu się rosyjskich wojsk z okolic Kijowa na Ukrainie pojawiają się pierwsze delegacje polityków, tak jak ta wizyta przewodniczącej KE czy kanclerza Austrii. Ostatni raz widzieliśmy się całkiem niedawno. W Brukseli... w czasach pokoju. Takie wizyty mają ogromne znaczenie - pokazują, że ukraińska państwowość jest niepodważalna. Podkreślał to również prezydent Andrzej Duda w specjalnym orędziu, wskazując, że Rosja wykorzystuje kłamstwa do usprawiedliwiania zbrodni od dziesięcioleci. W Polsce nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem, ale wielu przedstawicieli zachodniego świata dopiero dziś dostrzega skalę rosyjskiej manipulacji i zakłamania. Rosja próbuje wmawiać światu, że Ukraina nie ma prawa do samostanowienia. Takie brednie rosyjskie agencje informacyjne próbują wbijać do głów Rosjanom z jednego powodu - próby usprawiedliwiania wojny. Trudno by było wytłumaczyć żołnierzowi, że ma walczyć z ludźmi, którzy są rosyjskojęzyczni tak jak on. Tym bardziej że Rosjanie nie mają już żołnierzy. Bez masowej mobilizacji nie osiągną żadnego z wyznaczonych celów. Z kolei pobór cywilów będzie dla Rosjan oznaczał, że to, co opowiadał przez ostatni miesiąc Kreml, było kłamstwem. Putinowcy rozpoczęli ofensywę w Donbasie. Jak informują ukraińskie władze, Rosjanie będą próbowali atakować jednocześnie z północy i południa. Wróg próbuje przebić się przez obronę jednostek Sił Zbrojnych Ukrainy na terenie miasta Izium i zdobyć Mariupol. Mieszkańcy dalej położonych miejscowości szykują się do obrony. Pistolet, stary czy nie, najważniejsze, że działa. W naszych rękach wszystko działa, nawet kij strzeli. Nie ustają ataki na Charków. Ostatniej doby miasto ostrzelano prawie 70 razy. Zginęło co najmniej 9 osób. Zadanie jest jasne: jak najszybciej zakończyć tę wojnę. Wyzwolić naszą ziemię od najeźdźców i zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy i w konsekwencji Europy Wschodniej. Armia Putina na froncie nie odnosi większych sukcesów. We wsi Nowomajorskie w obwodzie donieckim Ukraińcy zniszczyli rosyjski skład amunicji. Aby zrekompensować sobie porażki, putinowcy mordują ludność cywilną. Kolejne uwalniane od najeźdźców miasta odsłaniają piekło, jakiego doświadczyli mieszkańcy. W Buzowej niedaleko Kijowa znaleziono kolejny masowy grób. Zginęło ponad 50 osób. Rosjanie strzelali do nich z bliskiej odległości. W samochodzie żywcem spłonął 17-latek, zostały tylko kości. Kobiecie odstrzelili połowę głowy. Do 57 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych piątkowego ataku na dworzec w Kramatorsku w obwodzie donieckim. Ponad 100 osób jest rannych. Są ciężko ranni, bez rąk, bez nóg. Lekarze robią, co w ich mocy, aby ratować życie. W Mariupolu putinowcy prowadzą czystki, fotografują się z ciałami, a potem palą je w mobilnych krematoriach. To są zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości. Prowadzimy już około 5600 postępowań w tej sprawie. Mimo oczywistych dowodów na putinowskie zbrodnie w Niemczech w wielu miastach odbyły się prorosyjskie demonstracje, np. w Hanowerze pod hasłem: "Przeciw mowie nienawiści, zastraszaniu i dyskryminacji ludności rosyjskiej". Francja wybiera. Już wkrótce poznamy wyniki I tury wyborów prezydenckich, która niemal na pewno nie będzie decydująca. W Paryżu jest nasz korespondent Maksymilian Maszenda. Czy można już przewidywać, kto znajdzie się w II turze i czy możemy mówić o wyraźnym faworycie lub faworytce tych wyborów? Jeszcze przed dzisiejszym głosowaniem było pewne, że walka o prezydenturę rozegra się w II turze. Najważniejsze jest to, żeby ludzie poszli głosować. Myślę, że to bardzo ważne, ponieważ tak wybieramy nasz kierunek. Jego najgroźniejsza rywalka Marine Le Pen w końcówce kampanii dogoniła go w sondażach i ma realne szanse na ostateczne zwycięstwo. Czuję się dobrze, czuję spokój od początku tej kampanii. To koniec długich miesięcy pracy. Nową i ważną postacią we francuskiej polityce jest też Eric Zemmour. Ostatnie sondaże nie dawały mu szans na II turę, ale silne poparcie kolejnego kandydata prawicy może mieć decydujące znaczenie. Było bardzo ciężko, ale wybieram Zemmoura. Zobaczymy, czy to dobrze, czy nie. Francja jest podzielona. Ja głosuję na Macrona, bo inaczej wygra Marin Le Pen albo inny ekstremista. A ja na Marine Le Pen. To szansa na to, że coś się zmieni. Walka na pewno będzie zacięta. Tuż przed I turą wyborów co piąty uprawniony do głosowania nie wiedział, kogo wybrać. Nikt z najważniejszych kandydatów mnie nie przekonuje. Obecnie urzędujący prezydent starał się przekonać wyborców m.in. wizerunkiem męża stanu, który jako jedyny mimo zbrodni Putina wciąż z nim rozmawia, co wielu we Francji się podobało. To dobrze, że Macron rozmawia z Putinem. To ważny i konstruktywny dialog. Innym razem Macron próbował wykorzystać popularność Wołodymyra Zełenskiego. Jego sesja z Pałacu Elizejskiego, nieogolonego i w bluzie dresowej, mogła przypominać zdjęcia Wołodymyra Zełenskiego z oblężonego Kijowa, z tą tylko różnicą, że stała się powodem do żartów z prezydenta Francji. Ponad 2 mln 200 tys. widzów obejrzało wczoraj na antenach TVP film "Nasz człowiek w Warszawie" opowiadający o tym, jak świat zachodni przez lata tolerował kolejne rosyjskie zbrodnie i ubijał z Putinem polityczno-biznesowe deale, przykładając tym samym rękę do rosyjskiej agresji. I jak Tusk nazywany był przez Rosjan "ich człowiekiem w Warszawie". Taka jest Rosja. Taki jest Putin. Od lat to samo. I to było wiadomo już wtedy, gdy Donald Tusk został w Polsce premierem. Chcemy dialogu z Rosją. Taką, jaką ona jest. Te słowa padły już po chociażby Czeczeni. Tusk w Moskwie tak bardzo się podobał, że szybko dorobił się miana "ich człowieka". I odpowiedź Tuska w tym samym tonie. Równie dobrze można by powiedzieć, na to wskazywała atmosfera rozmów, "prezydencie Putinie, nasz człowieku w Moskwie". Tyle samo by znaczyło. To robiono bardzo sprytnie, bo polityka gry na Moskwę była autoryzowana przez Berlin i w jakiejś mierze przez UE. Europa - także rząd Tuska - prowadziła politykę ugłaskiwania Putina. A ten atakował. Gruzja. Ukraiński Krym i Donbas. Nie jest nam potrzebna, nic nam tak naprawdę nie daje, gra potencjałów złożonych z rakiet, tarcz przeciw tym rakietom, z czołgów i z min. Taka gra potencjałów czyni nasze społeczeństwa martwymi. Po 10 kwietnia 2010 roku, gdy zginął prezydent Lech Kaczyński, polityka prezydenta Bronisława Komorowskiego i polskiego rządu była już zbieżna. my wciśniemy ten guzik. Chodziło o reset z Rosją. Rosja osiągnęła w Polsce taką zmianę polityczną, o jaką dzisiaj żołdacy Putina biją się, mordując, paląc. Moskwa mogła liczyć i na Berlin, i na Warszawę. Przez lata Europa uzależniała się od rosyjskich surowców. Powstawały gazociągi łączące Rosję z Niemcami. Polska podpisała skrajnie niekorzystny kontrakt gazowy. A Putin napadał i mordował. Tak jak teraz. 65 tys. wiernych uczestniczyło w obchodach Niedzieli Palmowej pod przewodnictwem papieża Franciszka na placu św. Piotra. To pierwsza uroczystość w obecności tłumów wiernych od rozpoczęcia pandemii. Podczas celebry rozpoczynającej Wielki Tydzień nie zabrakło też odniesień do toczącej się krwawej wojny na Ukrainie. W Watykanie jest Magdalena Wolińska-Riedi. Mimo że prawosławną Wielkanoc będą obchodzić za 2 tygodnie, już dziś Ukraińcy, którzy znaleźli u nas schronienie, wspólnie z Polakami przygotowywali świąteczne potrawy i malowali pisanki. Najlepiej to się poznać przy wspólnym stole, kiedy wszyscy przy nim siadamy, rozmawiamy, jemy pyszne rzeczy. W Nowym Targu też wspólne świąteczne spotkanie. Ci, którzy musieli uciekać z własnych domów, tu poczuli rodzinna atmosferę. Chcemy tą radością Zmartwychwstania tym przygotowaniem do świąt Wielkiej Nocy podzielić się z Ukraińcami, żeby ich na duchu podnieść. O wielkanocny rozejm na Ukrainie, który przyniesie pokój, apelował papież Franciszek. Mówił, że w szaleństwie wojny znów krzyżuje się Chrystusa. Chrystus kolejny raz jest przybijany do krzyża - w matkach, które opłakują niesprawiedliwą śmierć swoich mężów i dzieci. Jest krzyżowany w uciekających przed bombami uchodźcach z dziećmi na rękach. Jest krzyżowany w starcach pozostawionych na śmierć. Ten początek Wielkiego Tygodnia w Kościele katolickim ma zupełnie inny wymiar - podkreślał metropolita warszawski. Co najbardziej można dołączyć do krzyża Chrystusowego jak nie cierpienie Ukraińców, że po tym wszystkim przyjdzie zmartwychwstanie i Alleluja, że Bóg zwycięży. Dzisiejsza liturgia jest pamiątką uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy 5 dni przed ukrzyżowaniem. W tej Niedzieli Palmowej On przypomina nam, że z jednej strony chwała, z drugiej ofiara są ze sobą nierozerwalnie związane. Już tradycyjnie Lipnica Murowana w Małopolsce to w Niedziele Palmową stolica tych pięknych suszonych dzieł. Konkurs palm, który wrócił do formuły sprzed pandemii, zgromadził setki turystów. Zwycięska najwyższa palma mierzyła ponad 25 metrów. To jest jednak wartościowe. Nie każdy jest w stanie się zmotywować i zrobić taką palmę. Wielu rówieśnikom się nie chce. A to ważny symbol odradzającego się życia. Dobrze być na takim święceniu, bo to tak wzmacnia duchowo człowieka, umacnia.