Dziś 13. rocznica tragedii smoleńskiej. Prezydent, premier, a także prezes PiS oraz inni bliscy ofiar uczcili ich pamięć. 10 kwietnia 2010 r. w drodze na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, pierwsza dama Maria Kaczyńska i wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria, wysocy rangą urzędnicy państwowi i dowódcy wojskowi, parlamentarzyści, duchowni różnych wyznań, działacze społeczni, członkowie rodzin katyńskich, załoga samolotu. W Smoleńsku zginęło 96 osób. To byli ludzie bardzo dla Polski zasłużeni, którzy wiele dla niej zrobili. Do dzisiaj wielki żal pozostaje, że nie mogli dalej kontynuować swojego dzieła, nie mogli dla Polski dalej pracować, ale robimy co w swojej mocy, żeby te sprawy dalej prowadzić. Mam nadzieję, tak jak oni by sobie wyobrażali. Prezydent upamiętnił parę prezydencką pochowaną w krypcie na Wawelu. Złożył też wieniec na grobie ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Andrzej Duda złożył też hołd ofiarom tragedii smoleńskiej przed pomnikami na cmentarzu wojskowym na warszawskich Powązkach i na placu Piłsudskiego. Przed pomnikami ofiar tragedii smoleńskiej oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego ich pamięć uczcili także premier i prezes PiS. Premier przypomniał, że uczestnicy delegacji państwowej zginęli w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Jarosław Kaczyński wziął także udział w mszy w intencji ojczyzny i ofiar katastrofy smoleńskiej na Jasnej Górze. Aby po raz kolejny wpisać dramat osób z kwietnia 1940 r. oraz tragiczny lot w służbie ojczyzny z prezydentem Polski w tajemnicę śmierci Chrystusa na Golgocie. W rocznicę 10 kwietnia miejsca pochówku ofiar odwiedzają nie tylko rodziny i przyjaciele. Czas leczy rany. Natomiast na pewno nie zabija pamięci, nie odbiera przeżyć. To rzeczywiście wraca. Wspominamy te pierwsze informacje, te kadry z telewizji, to wszystko, co do nas zaczynało napływać. To jest strata, której właściwie nic nie może zastąpić. Ale my musimy dalej żyć, my mamy obowiązki. Musimy spełnić to, co oni by robili, gdyby dzisiaj żyli wśród nas. 10 kwietnia 2010 r. połączył Polaków, którzy wspominają, jak poczuli potrzebę, by być wtedy razem. To był wstrząs dla nas wszystkich. To była największa tragedia, jaka dotknęła Polskę po II wojnie światowej. Była cisza absolutna. Ja tego nie zapomnę. Ludzie mieli na kolanach żonkile, żółte kwiaty, ale nic nie dawali znać, że oni jadą pod pałac prezydencki. Główne obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej ze względu na święta wielkanocne zostały przeniesione na przyszłą niedzielę. Od samego początku Rosjanie robili co mogli, by prawda o przyczynach tragedii smoleńskiej nie ujrzała światła dziennego. Do dziś nie oddali Polsce wraku prezydenckiego samolotu. Niestety mocno pomogły im polskie władze, na czele z Donaldem Tuskiem, który zgodził się na oddanie śledztwa w ręce Rosjan. Wrak rządowego Tupolewa. Niszczony przez Rosjan. Można się zastanawiać, jaka tajemnica stoi za tą katastrofą lotniczą, że Rosja nie daje dostępu do tych kluczowych elementów, dowodów rzeczowych. To główny dowód w sprawie. Z jakiegoś powodu Rosjanie nigdy nie chcieli oddać go Polakom. Mamy do czynienia z rosyjskim samolotem, remontowanym w Rosji, który lądował na rosyjskim lotnisku bez jakiejkolwiek osłony ze strony Polski, już to budziło najwyższe możliwe wątpliwości. Podobnie jak to, co działo się po tragedii. Tu Putin i Siergiej Szojgu, dziś głównie kojarzony z bandycką napaścią na Ukrainę, tłumaczą Donaldowi Tuskowi co się wydarzyło. Tłumaczą tuż po katastrofie. Gdy jeszcze nic nie mogło być nawet dokładnie zbadane. Władimir Putin nie chciał, żeby Polacy dotykali tego śledztwa, a Donald Tusk posłusznie spełnił wolę Putina. Tusk, czyli ówczesny premier, zgodził się na de facto oddanie badania okoliczności tragedii w rosyjskie ręce. To przyznawali nawet jego ludzie. Raport przygotowuje strona rosyjska, my mamy projekt raportu, żeby było jasne. My mamy 60 dni na odpowiedź i wszystko. Oni tą odpowiedź, te nasze uwagi, mogą uznać, albo nie. Czego bardzo obawiał się Donald Tusk? Tego, że ktoś choćby mógł pomyśleć, że w katastrofie palce maczali Rosjanie. Po latach powstał raport. Efekt wielu lat pracy podkomisji smoleńskiej. Wiele dowodów jest jednoznacznie wskazujących na zbrodnie smoleńską, przede wszystkim olbrzymia ilość materiałów wybuchowych, które komisja zidentyfikowała na szczątkach samolotu, ale także zniszczenie ciał. Od jakiego czasu głośno mówią o tym także politycy i eksperci na świecie. Im więcej wolności będziemy mieli, tym więcej będzie gwarancji dla sprawiedliwości, więcej gwarancji, że nasz wspólny wróg będzie ponosił odpowiedzialność za Bykownię, Buczę, za Katyń i Smoleńsk, będzie ponosił odpowiedzialność do końca życia, tutaj na Ziemi i na wieki. W jednym szeregu ukraiński prezydent mówi o Bykowni, Buczy, Katyniu i Smoleńsku. A to juz były szef Pentagonu: Byłem niedawno na uroczystościach upamiętniających prezydenta Kaczyńskiego i członków jego delegacji, którzy 12 lat temu zostali brutalnie zamordowani przez Putina. No i wpis byłego rosyjskiego wicepremiera. Bezczelny, prowokacyjny, skierowany do Jarosława Kaczyńskiego: Przeszłość Rosji, niegdyś Związku Radzieckiego, zawsze pokazywała, że przywódcy tego kraju, ale także obywatele, są zdolni do wszystkiego To - co robią teraz na Ukrainie - tylko tę teorię potwierdza. O godzinie 21.00 w TVP INFO film "Tragedia Smoleńska: wnioski z Raportu Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego" Fundamentem polityki zagranicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego była polityka wschodnia. W najbliższą niedzielę, 16 kwietnia, o 20.00 w TVP1 i TVP Info reportaż Marii Stepan "Nie wolno ustępować". Czołem panie prezydencie! Ja bym bardzo chciał, żeby te lata, kiedy będę pełnił funkcję prezydenta, były latami kontynuacji tego powrotu, który zaczął się niedawno, znaczy powrotu do patriotyzmu. Koniec 2005 r. Czasy, gdy na Kremlu tęsknią za Związkiem Sowieckim. Rozpad Związku Sowieckiego był nie tylko największą geopolityczną katastrofą XX w., ale też prawdziwym dramatem dla rosyjskiego narodu. Prezydent Lech Kaczyński był jedną z niewielu osób, które dostrzegły w putinowskiej Rosji dążenie do odtworzenia imperium. To ucywilizowanie Rosji przez handel zakładało pogłębienie relacji, w tym tych energetycznych. Im więcej współpracy, tym ich zdaniem oddalało to perspektywę Rosji agresywnej. Problem polega na tym, że Rosja myślała o tym zupełnie inaczej. Napaść Rosji na Gruzję. Świat jest w szoku. A Lech Kaczyński zabiera ze sobą prezydentów Ukrainy, Litwy, Estonii i łotewskiego premiera w podróż do Tbilisi. Jesteśmy tutaj po to, żeby wyrazić całkowitą solidarność. My też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj - na Polskę. Był wizjonerem, dlatego że zbudował pewną wspólną nić łączącą I Rzeczpospolitą, II i tą współczesną, nadał sens historyczny i wyznaczył nasze kierunki polityki wschodniej. Scena polityczna świata może ulegać ewolucji w najbliższych latach. Polska musi z tego wyciągać wnioski. Trzeba się skupić i myśleć. To jest sprawa w tej chwili podstawowa. Witam państwa serdecznie na spotkaniu z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Prezydent jak i ja omówiliśmy też rolę, jaką Polska może odegrać, jeśli taką decyzję będzie chciała podjąć, ale jest to decyzja tylko i wyłącznie Polski, jeśli chodzi o kwestię wspólnej obrony wewnątrz NATO. Ostatnią misją prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polskiej delegacji było złożenie hołdu polskim bohaterom, którzy zginęli za to, że byli Polakami. Prawie 22 tys. oficerów wojska polskiego, naukowców, prawników, lekarzy i przedstawicieli polskiej inteligencji zostało zamordowanych przez Rosjan wiosną 1940 r. To miała być niewola. Długa, być może trudna, ale jednak z wizją powrotu, gdy wojna dobiegnie końca. 21 768 Polaków myślało tak przez długi czas. Pisali listy, tęsknili, czekali. Przeżywałam aresztowanie ojca okropnie, ja jako dziecko 6-letnie to nie wiedziałam co będzie, że może ojciec wróci, może nad ranem ojciec wróci czy w południe, nie zdawaliśmy sobie w ogóle sprawy. Ojciec pani Haliny został zamordowany w podkijowskiej Bykowni. 1 z 4 po Charkowie, Miednoje i Katyniu miejsc rosyjskiej zbrodni. Polacy byli winni swojej polskości. To dla Stalina wystarczyło, by wydać rozkaz ludobójstwa. Metodycznie. Związane ręce, spętane z szyją, strzał w tył głowy... następny i tak blisko 22 tys. razy. W Katyniu i innych miejscach tej kaźni ginął kwiat polskiej inteligencji i polskie elity, w tym samym czasie, kiedy Niemcy likwidowali polskie elity w ramach akcji AB. Przez lata Moskwa twierdziła, że za zbrodnią w Katyniu stali Niemcy. Do dzisiaj Rosjanie negują fakty dotyczące ludobójstwa. Zbrodni, która została podjęta i wykonana przez najwyższych funkcjonariuszy Związku Sowieckiego. Ale etos polskich bohaterów i pamięć o Katyniu nie przeminęły mimo prób wymazania ich. Nasza ojczyzna zmartwychwstała po latach zniewolenia komunistycznego i to dzięki nim. Stąd hołd i ciągła pamięć, symbolicznie w kolejną rocznicę. Pamięć tych, którzy polegli, bo do końca byli wierni swojej przysiędze, do końca wierni swojej ojczyźnie. Tegoroczne obchody odbyły się bez udziału delegacji rodzin katyńskich. Nie jest to możliwe przez wojnę toczącą się na Ukrainie. Przypomniał o tym polski ambasador przy ONZ. Polscy jeńcy, ze związanymi rękami, zostali zastrzeleni w tył głowy i wrzuceni do nieoznaczonych masowych grobów. Niech nikt się nie dziwi wobec tego, że obrazy z wydarzeń z Buczy i Irpienia w ubiegłym roku przyniosły nam te okropne wspomnienia z naszej przeszłości. Rosja po raz kolejny pokazuje znane Polakom, prawdziwe oblicze. Dziś poniedziałek wielkanocny. Kościół obchodzi Święta Zmartwychwstania Pańskiego przez cały tydzień, aż do kolejnej niedzieli - Niedzieli Miłosierdzia Bożego. 8 dni świętowania, czyli oktawa Świąt Wielkiej Nocy, to jedno wielkie święto. Dla chrześcijan - to najważniejszy czas w roku. Święta, święta i po świętach? Zdecydowanie nie. Święta wielkanocne trwają w najlepsze. Dzisiaj, jutro, pojutrze, aż do niedzieli włącznie, obchodzimy cały czas uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Od niedzieli do niedzieli włącznie. Razem 8 dni. Dlatego mówimy o Oktawie Wielkiej Nocy. To jest właśnie takie przedłużone świętowanie. Można powiedzieć językiem świeckim: poprawiny. O ile jesteśmy przyzwyczajeni do takich poprawin jednodniowych, jedynie w górach może się jeszcze gdzieś zdarza 3-dniowe poprawiny, to w Kościele, w tę największą uroczystość - mamy aż 8-dniowe. Dlaczego świętujemy tak długo? Zmartwychwstanie Pańskie, ta tajemnica i prawda, to podstawa naszej wiary, a skoro jest to coś najważniejszego, to trzeba to dłużej przeżywać, dłużej kontemplować, dłużej się nad tym zastanawiać. Jezus Chrystus zmartwychwstał, dając nam wszystkim życie, dając nam wszystkim nadzieję na życie wieczne. Że to, co jest smutne dzisiaj, cierpienie, śmierć, to wszystko jest skończone dzięki Jezusowi Chrystusowi. Jak dobrze przeżyć poniedziałek wielkanocny i całą oktawę? Musimy tę radość zmartwychwstania Chrystusa wnieść w życie. Aby ta prawda o zmartwychwstaniu wypełniała nasze serce, abyśmy tę prawdę nieśli też innym. Przede wszystkim - do naszych rodzin. Będę starała się tę radość wnosić w domu i swoim otoczeniu. Tą miłością bezpośrednio mamy się dzielić z innymi, więc również w doświadczeniu, w spotkaniu z rodziną, z bliskimi, ale też z tymi, którzy może nie mają się z kim spotkać. Chcemy się dzielić tą radością, chcemy pokazywać innym jak świętujemy zmartwychwstanie, że nie jest to właśnie tylko to zwykłe poświęcenie pokarmów, uwiędnięcie do wspólnego stołu, ale przede wszystkim - radość poranka zmartwychwstania i pokój, który pragniemy nieść wszystkim. Oktawa zakończy się w najbliższą niedzielę. W niedzielę Miłosierdzia Bożego. Wielka uroczystość, wielkie święto, które ustanowił św. Jan Paweł II. Coraz więcej Ukraińców chce obchodzić Wielkanoc według kalendarza zachodniego. Na Ukrainie już od kilku lat toczy się dyskusja o przejściu na kalendarz gregoriański, ale napaść Rosji znacznie przyspiesza tę decyzję. Byłoby to także symbolicznym oderwaniem się od wroga. Tegoroczną Wielkanoc ponad 1/3 przebywających w Polsce Ukraińców będzie obchodzić zgodnie z tradycją wschodnią - 16 kwietnia. Ale aż 1/5 zgodnie z kalendarzem, którym posługuje się Kościół katolicki. Większość prawosławnych Ukraińców dąży do odłączenia się od Rosji i takim symbolicznym tego znakiem mogłoby być wspólne obchodzenie razem z Kościołem zachodnim Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Na Ukrainie jest ponad 20 tys. parafii różnych wyznań, ponad 13 tys. podlegało Cerkwi w Moskwie. Wielu biskupów ukraińskiej Cerkwi prawosławnej poparło agresję Rosji przeciwko Ukrainie, wielu z nich ma podwójne obywatelstwo, nie tylko ukraińskie, lecz także rosyjskie, więc można powiedzieć, że ma też podwójną lojalność. Patriarcha Moskwy i całej Rusi, Cyryl, jawnie wspiera Putina i jego agresję. Jak kasę zbiera w ruskiej cerkwi, to wiadomo, ze te pieniądze idą do Rosji, nie do Ukrainy. A Rosja ma czym do nas strzelać. Bo ta kasa finansuje ich kraj, nie nasz. 4 lata temu prawosławny Kościół ukraiński przeszedł z moskiewskiego pod bezpośrednie zwierzchnictwo Konstantynopola. Odłączenie się spod zwierzchnictwa moskiewskiej Cerkwi to utrata przez nią majątku i wpływów. Tak naprawdę to jest 5. kolumna na Ukrainie, to są przede wszystkim szpiedzy ukryci, którzy przekazywali dużo informacji do Rosji. Kolejnym etapem wyzwalania się z wpływów Rosji będzie przejście ukraińskich prawosławnych na zachodni kalendarz. Będzie jedna Cerkiew, Cerkiew ukraińska, która musi być, i społeczeństwo do tego dojdzie. Po rosyjskiej napaści prawosławny Kościół ukraiński pozwolił wiernym obchodzić święta według kalendarza zachodniego. Nie musi być niczego wspólnego u nas z Rosji. Są blisko najbardziej potrzebujących w najbardziej niebezpiecznych rejonach świata - wielu księży i zakonników za swoją wiarę i pomoc innym wciąż płaci najwyższą cenę. Trwające święta wielu spędza w miejscach naznaczonych wojną i cierpieniem. Między innymi w Aleppo w Syrii. Franciszkanie w Aleppo uczą bezinteresownej pomocy i odwagi. Przez wiele miesięcy wojny w Syrii tuż obok przebiegała linia walk, oni nigdy nie zrezygnowali, stając się jednym z symboli wyjątkowo tragicznie doświadczonego miasta. Często słyszę: ponieważ tu jesteście, to my zostajemy. Jesteśmy więc punktem odniesienia, nadzieją, dla ludzi, że mogą nadal żyć tutaj w Syrii. Po 12 latach wojny, kiedy bieda i śmierć stały się codziennością, to właśnie nadzieja jest tym, czego w Syrii brakuje najbardziej. Doświadczyliśmy tylu nieszczęść: wojna, prześladowania, załamanie gospodarcze, covid i trzęsienia ziemi, wciąż jednak trwamy i chcemy dawać nadzieję. Kiedy sami ją tracimy, zawsze i do nas ktoś wyciąga rękę, otrzymujemy wsparcie na przykład z Polski. Wielu duchownych za swoją wiarę i pomoc najsłabszym nie tylko przez lata wojny w Syrii zapłaciło najwyższą cenę. Tylko w ubiegłym roku na świecie zabito 17 księży i zakonników, wielu innych porwano. Najgorsza sytuacja jest w Afryce, ale również i tam wciąż pomaga wielu duchownych, także z Polski. W Sudanie Południowym posługuje ojciec Krzysztof Zębik. Poza ewangelizacją zajmuje się też pomoc humanitarną. Wspomagamy rodziny w żywność, szukamy sponsorów, jest u nas bardzo dużo osób, które naprawę cierpią z powodu głodu. W takich miejscach ich posługa i pomoc są wszystkim, na co mogą liczyć najbardziej potrzebujący. Mamy około 2 tys. najlepszych ambasadorów, to jest najlepsza służba dyplomatyczna, jaką możemy sobie wymarzyć i w wielu krajach Afryki czy Ameryki Południowej oni pięknie zapisują kartę bycia Polakiem. Niosą wiarę, pomoc i nadzieję najbardziej potrzebującym, często za cenę własnego życia. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Silna i dobrze uzbrojona armia - Polacy popierają wydatki na obronność. Wędrówki siwków, konne misteria, śmigus-dyngus, czyli polskie świąteczne tradycje. Po raz kolejny rośnie napięcie na linii Pekin-Tajpej. Chińskie wojska przeprowadziły symulowany atak na Tajwan. To element trwających na zachodnim Pacyfiku manewrów chińskiej Armii Ludowej. W ramach tych ćwiczeń Chińczycy kilkukrotnie niebezpiecznie zbliżyli się do wybrzeży Tajwanu. 59 chińskich myśliwców oraz 11 okrętów dziś rano przekroczyło dzielącą Chiny od Tajwanu linię mediany Cieśniny Tajwańskiej. Rozpoczynamy ćwiczenia wojskowe wokół Tajwanu, które mają być surowym ostrzeżeniem przed zmową separatystów oraz sił zewnętrznych dążących do niepodległości tej wyspy. Działania chińskiej armii zaniepokoiły władze w Tajpej. Ostatnie coraz częstsze manewry przeprowadzane przez chińską armię ludową zdestabilizowały region. Tym razem pretekstem była wizyta prezydenta Tajwanu w USA. I właściwie za każdym razem, gdy tajwańscy politycy spotykają się z zachodnimi, Pekin reaguje, wysyłając w pobliże Tajwanu swoje wojska. Podobnie było w zeszłym roku, gdy na wyspę przyjechała spikerka amerykańskiej Izby Reprezentantów - Nancy Pelosi. Ćwiczenia te są niezbędne do ochrony narodowej suwerenności i integralności terytorialnej naszego kraju. Zasada jednych Chin jest ustalonym międzynarodowym konsensusem. Komunistyczne władze w Pekinie uznają demokratycznie rządzony Tajwan za część Chin i dążą do przejęcia nad nim kontroli. Nie wykluczają przy tym możliwości użycia siły. Testujemy nowe metody walki przy użyciu naszego sprzętu i poprawiamy nasze możliwości precyzyjnego uderzenia na wielu kierunkach z dużej odległości. Chińskie dowództwo nie tylko w warunkach polowych przetestowało różne warianty ofensywne. Ale też opublikowało na swojej stronie animację symulowanych ataków na Tajwan. Sytuacja po raz kolejny staje na ostrzu noża, bo Chińczycy nie wykluczają militarnej blokady Tajwanu, a władze w Tajpej po raz kolejny rozmawiają z Amerykanami o zacieśnieniu współpracy. Świadomi zagrożeń, które płyną ze Wschodu, Polacy chcą silnej armii, która byłaby w stanie samodzielnie odeprzeć atak agresora - tak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl. Zapytano respondentów: jaką armię powinna mieć Polska? Aż 68% badanych uważa, że powinniśmy mieć armię, która umożliwi samodzielne odparcie ataku. 32% pytanych wybrało odpowiedź, według której polska armia powinna umożliwić obronę, dopóki nie nadejdzie pomoc. O inwestycjach w polską armię w materiale Marcina Szewczaka. Polska armia rośnie w siłę, co doceniają i popierają Polacy. W obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę ustawa o obronie ojczyzny stworzyła szansę na znaczne zwiększenie wydatków na wojsko nawet do 4 % PKB. Daje możliwość otworzenia nowego rozdziału w historii polskiej wojskowości, gdzie nie tylko się stawia na zakupy, ale również się stawia na mądre zorganizowanie się armii, aby była w stanie w sytuacji zagrożenia wypełnić swoje zadania. Zakupy dla polskiej armii to najnowocześniejszy sprzęt, m.in. amerykańskie czołgi Abrams, system rakietowy Patriot, wyrzutnie Himars czy myśliwce F35, południowokoreańskie czołgi K2, haubice K9. To efekt silnych i stabilnych sojuszy, ale stawiamy też na rodzimą produkcję i to, co możemy - zamawiamy w kraju: haubice samobieżne Krab, zestawy przeciwlotnicze Piorun, karabinki Grot czy transportery opancerzone Rosomak już doskonale sprawdziły się w boju. Ten proces modernizacji armii, przestawienie na takie nowoczesne uzbrojenie XXI w., i zwiększanie armii to podstawa naszego bezpieczeństwa. Jednak nie zawsze tak było. Za rządów PO-PSL armia tak naprawdę polska się zwijała. Mieliśmy likwidację jednostek Wojska Polskiego, nie mieliśmy inwestycji na tak dużą skalę, to się zmieniło po 2015 r. kiedy PiS, Zjednoczona Prawica otwarcie mówiły o potrzebie silnej nowoczesnej armii. Jutro rozpoczyna się wizyta premiera Mateusza Morawickiego w Stanach Zjednoczonych. W planach spotkanie z wiceprezydent Kamalą Harris i rozmowy z przedstawicielami amerykańskich firm zbrojeniowych. Tych firm, które produkują dla nas czołgi Abrams oraz myśliwce F35, więc też ważne rozmowy dotyczące tych kontraktów oraz możliwych rozmów co do przyszłych kontraktów, które mogłyby być podpisane. Silna armia i silne sojusze to gwarancja bezpieczeństwa. Intrygi, romanse i afery kryminalne. Już za chwilę kolejny odcinek hitowego serialu, który podbił państwa serca - "Polowanie na ćmy". To dramat kostiumowy, opowiadający o życiu Polaków pod rosyjskim zaborem. Wiem kim pani jest, madame Szlimakowska. Kobiety, które zapragnęły zawalczyć o wolną Polskę. Historia o często zapomnianej rewolucji, która była jedną z dróg prowadzących do odzyskania niepodległości. Jest zrobiony z niezwykłym rozmachem, jest faktycznie wehikułem czasu, który może nas przenieść do 1905 r. i wręcz namacalnie możemy dotknąć i poczuć klimat tamtych czasów. "Polowanie na ćmy", już za chwilę, o 20.20 w TVP1. Zaczynamy 10. jubileuszową edycję "Rolnik szuka żony". Najpopularniejszy program Telewizji Polskiej powraca z nowymi bohaterami. Kilka par jest połączonych, więc chyba ludzie są szczęśliwi i szukają drugiej połowy. Czy i tym razem uczestnicy kultowego programu znajdą drugą połowę? W dzisiejszym odcinku poznamy historie rolników i rolniczek, którzy na państwa oczach będą szukali upragnionej miłości. Żeby była uczciwa i pracowita, a ja ją tu nauczę, czego nie będzie umiała. "Rolnik szuka żony" dziś o 21.20. Polewanie wodą to ta najbardziej znana, ale są też nietypowe, jak wędrówki siwków w Wielkopolsce czy konne misteria na Śląsku. Tradycje - te wielkanocne. Niektóre w kulturze słowiańskiej znane są od setek lat, inne od niedawna. 50 lat temu wyjeżdżali, by oblewać wodą dachy kamienic. Dziś strażacy z Kazimierza Dolnego przy okazji oblewają też mieszkańców. Wszyscy wierzymy, że woda jest szczególna i wszyscy dzisiaj oblani będą szczęśliwi, zdrowi. Oraz chronieni przed wszelkim złem. Stąd na rynku takie tłumy. Całą kurtkę mi oblali. Ale fajnie chyba było? Tak. Co roku przyjeżdżamy, taka nasza tradycja rodzinna. Tu wodną bitwę zaczyna najmłodszy strażak, a potem dziewczyny stają przeciwko chłopcom. W Przelewicach na Pomorzu Zachodnim bardzo się przelewa. Solidnie nas wymoczyli, jak co roku, 5 tys. litrów wody. To jest najważniejsze, żeby mieć dobrą zabawę z tej tradycji i przekazywać ją dalej. Jak wiadomo dziewcząt nie polewamy ot tak, po prostu, to forma wyrażenia uczuć. Jeśli nie była polana, znaczy nikt jej nie chciał, więc to było bardzo ważne, żeby każdą dziewczynę zmoczyć wodą. Stawało się z wiadrami na górze, koleżanki szły po ulicy z kościoła i to była piękna tradycja. Wciąż jest, a dziewczyny - to Szczecin - gonią za chłopakami równie szybko. U nas wszystko mokre, kołdry się suszą, prześcieradła się suszą. Ja byłam przygotowana, koleżanki oblałam dzisiaj. Tu nie leją, tylko idą w pochodzie przebierańców. Niepruszewo w Wielkopolsce, jedno z niewielu miejsc, gdzie spotkamy siwki wielkanocne. Od 1960 r. są zdjęcia, kiedy to pierwsze siwki wychodziły na naszą wieś. Na ziemi raciborskiej tradycją jest konna procesja. Największa i najstarsza, bo sięgająca późnego średniowiecza, przeszła ulicami Pietrowic Wielkich. Procesja błagalno-dziękczynna. Błagamy o dobre plony w tym roku, dziękujemy za stary rok. To jest pierwsza procesja naszej Lilianki, też już dzisiaj jedzie z mamą w powozie z malutkim kucykiem. Próbujemy zaszczepić to, żeby tradycja przetrwała. Ta i pozostałe tworzą wyjątkową tradycję świętowania Wielkanocy. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.