Nadchodzi czas porządkowania. Zmiany w rządzie. Można spodziewać się otwartej polityki, przejrzystej polityki. Demonstracja w stolicy. UE musi się wycofać z tego Zielonego Ładu. Precz z Zielonym Ładem - to jest także nasze hasło. Złóżcie wotum nieufności wobec prezesa Kaczyńskiego, który patronował wprowadzeniu Zielonego Ładu w UE. Gigantyczny pożar. To jest tragedia, katastrofa. Chmury pożarowe i te zanieczyszczenia przesuwają się w różnych kierunkach. Dogaszanie może potrwać jeszcze wiele godzin. "Nadchodzi czas porządkowania" - mówi premier i przedstawia skład rządu po zmianach. Tomasz Siemoniak został ministrem spraw wewnętrznych, Jakub Jaworowski ministrem aktywów a Krzysztof Paszyk ministrem rozwoju. Hanna Wróblewska stanęła na czele Ministerstwa Kultury. To pierwsza, ale nie ostatnia rekonstrukcja rządu. Donald Tusk zaznaczył, że nikt nie powinien się przywiązywać, bo nie jest wieczny. Witam serdecznie. Rządowe powitania i pożegnania. A panów żegnam. Zapowiadana od kilku tygodni rekonstrukcja stała się faktem. Jej godzina... Zgodnie z zapowiedzią 9.12. Jesteśmy punktualnie. ...pierwszy raz pojawiła się w środę, kiedy dziennikarze pytali premiera o zmiany. O której godzinie? Ale pan precyzyjny. O 9.12. Słowo się rzekło. O 9.12 rozpoczęło się spotkanie z mediami. Nikt łącznie ze mną nie powinien się przywiązywać za bardzo do myśli, że jest wieczny. Liczy się wyłącznie interes publiczny, interes państwowy. Zmiany dotyczą czterech ministrów, którzy startują w eurowyborach. Potwierdziły się nasze informacje. Ministrem rozwoju w miejsce Krzysztofa Hetmana zostanie Krzysztof Paszyk, dotychczasowy szef klubu PSL. Tomasz Siemoniak, obecny koordynator służb specjalnych, będzie też szefem MSWIA za Marcina Kierwińskiego. Sytuacja w Polsce na naszych granicach, ten ciągły stan zagrożenia, m.in. relacja z Białorusią - to wszystko każe nam wzmocnić rząd i służby Nową ministrą kultury, jak podaliśmy, zostanie osoba spoza polityki. Samo nazwisko do końca było tajemnicą. To Hanna Wróblewska. Ludzie kultury i sztuki znają ją bardzo dobrze. To historyczka sztuki i kuratorka. Była dyrektorką "Zachęty", pracowała w Muzeum Getta Warszawskiego. Od ubiegłego roku w resorcie kultury. Dajcie jej czas. Ona naprawdę wie, co należy zrobić, gdzie należy jeszcze posprzątać, co należy zrobić, żeby strategia kultury szła do przodu. Tu trzeba zmienić linię polityczną, a nie jedną czy dwie osoby. Jedna czy dwie osoby nie zmieni tego, bo i tak decyduje Donald Tusk. Drugim debiutantem w rządzie jest Jakub Jaworowski, który zastąpi Borysa Budkę w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Mimo młodego wieku człowiek renesansu. Bedzie odpowiadał za aktywa państwowe. Ekonomista, historyk, w przeszłości pracował już w KPRM. W departamencie analiz strategicznych i jako sekretarz Rady Gospodarczej przy Premierze. Ostatnio jako ekspert i konsultant w zagranicznych firmach. Nawet kojarzę gościa z twarzy. Jaworowski, przepraszam. Nie pamiętam jeszcze dokładnie nazwiska, ale mam do niego numer telefonu. Dwie osoby całkowicie spoza polityki. Mam tu pewne obawy o siłę polityczną, Premier dziękował odchodzącym ministrom. Wykonali swoje zadanie. Mówił m.in. o zmianach w mediach publicznych, spółkach Skarbu Państwa czy służbach. To były miesiące rozbijania muru. Dziś nadchodzi czas porządkowania. Z kolei opozycja wytyka ustępującym ministrom, że chcą zamienić Warszawę na Brukselę po zaledwie kilku miesiącach pracy w rządzie. Paniczna ucieczka z okrętu, który się chwieje. My chcemy te wybory wygrać. Kto miałby być lokomotywa tej kampanii europejskiej, jeśli wykluczylibyśmy ministrów, najbardziej popularnych polityków? Dzisiejsza rekonstrukcja nie oznacza, że nie będzie kolejnych. Spieszmy się kochać ministrów. Tak szybko odchodzą. Premier ogłosił dymisje i nominacje. Ale formalnie starzy ministrowie odejdą, a nowi obejmą funkcje w poniedziałek. Wtedy zaprzysiężenie w Pałacu Prezydenckim. Tomasz Szmydt z zarzutami szpiegostwa na rzecz obcego państwa. Śledczy mają skierować do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie byłego już sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uciekł na Białoruś. Po tym wydany zostanie list gończy. Jego sprawą zajmuje się Kolegium do spraw Służb Specjalnych. A także reaktywowana komisja do spraw rosyjskich wpływów. Tomasz Szmydt nie jest już sędzią. To decyzja prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego po oświadczeniu Szmydta w białoruskiej telewizji. Pan prezes i kolegium NSA uznało, że w sposób wystarczający dostatecznie wyraził wolę zrzeczenia się stanowiska sędziego. Wobec byłego już sędziego będzie toczyło się postępowanie dyscyplinarne, nie ma już też immunitetu. To wszystko otwiera drogę do kolejnych czynności procesowych ws. pana Szmydta w kontekście oczywiście tego, o co jest podejrzewany, czyli zarzutu szpiegostwa. Zarzut, za który grozi nawet dożywocie, postawiła Prokuratura Krajowa. Z mediów społecznościowych Szmydta wynika, że cały czas przebywa na Białorusi. Jak tu pięknie! W Polsce trwa dyskusja o jego powiązaniach z politykami Zjednoczonej Prawicy. Nie wiem, kto to jest. Wczoraj wiceminister sprawiedliwości przedstawił dokumenty, z których wynika, że pod wnioskami o dostęp do informacji niejawnych oraz delegacje dla Tomasza Szmydta do resortu sprawiedliwości czy biura w Krajowej Radzie Sądownictwa podpisywali się Zbigniew Ziobro i jego zastępcy Michał Wójcik i Łukasz Piebiak. Ten ostatni stracił funkcję wiceministra po aferze hejterskiej w resorcie. Brał w niej udział m.in. Szmydt oraz sędzia Arkadiusz Cichocki, który tak przed laty wspierał kandydaturę Szmydta w KRS. Panie sędzio, jeśli pan się zdecyduje z nim pracować, to muszę powiedzieć, że to jest wspaniały człowiek, Pracował w KRS jako dyrektor wydziału prawnego, mając dostęp do najbardziej wrażliwych dokumentów. Koalicja Obywatelska chce komisji śledczej w sprawie afery hejterskiej i udziału w niej Tomasza Szmydta. Ale także przede wszystkim wyjaśnienia jego powiązań z obecnymi członkami neo-KRS. Za sprawą byłego już sędziego wrócił temat powołania komisji, badającej rosyjskie wpływy w Polsce. Dziś dyskutowali o niej członkowie ponownie zwołanego kolegium do spraw służb specjalnych. Powstanie taka już konstytucyjna i skuteczna komisja, która będzie badała wpływy w poprzednich latach, wpływy Rosji i Białorusi na to, co w Polsce się działo. Planowane jest przyjęcie projektu przez Radę Ministrów 21 maja i skierowanie na najbliższe posiedzenie Sejmu. Możliwe jest porozumienie z prezydentem. Przedstawiciel prezydenta na posiedzeniu Kolegium zadeklarował gotowość współpracy. Do konkretnych propozycji prezydent odniesie się po ich przedstawieniu. Prawo i Sprawiedliwość też czeka na projekt. Tylko to muszą robić odpowiedni ludzie i musi być cały okres zrobiony. Muszą tam funkcjonować eksperci, którzy będą w stanie ocenić pracę służb specjalnych, prokuratury i polityków pełniących najwyższe funkcje. Wczoraj w Sejmie w bardzo mocnych słowach premier mówił o rosyjskich wpływach w PIS. Skończyła się bezradność polskiego państwa i skończyła się bezkarność także tych, którzy tu siedzą. Bezkarność, jeśli chodzi o kompletny brak reakcji, złą wolę albo wprost agenturę, jeśli chodzi o działania waszych ludzi w relacji ze wschodnimi służbami. Donald Tusk w tej chwili próbuje odwracać kota ogonem. Na kolegium do spraw służb specjalnych poruszono także temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, na której jak słyszymy cały czas trwa kryzys. Może nie narasta, on jest cały czas permanentny i musimy tej granicy chronić. Jutro na granicy premier ma spotkać się z funkcjonariuszami i żołnierzami. "Precz z Zielonym Ładem" - to hasło protestujących w Warszawie rolników. Manifestację w centrum stolicy zorganizowała Solidarność. Wzięli w niej udział także politycy PiS. Jarosław Kaczyński unijną strategię nazwał szaleństwem klimatycznym. Rządzący przypominają, że niemal równo trzy lata temu prezes PiS przekonywał, że brak jej akceptacji oznaczałby ustawienie się na marginesie. Tym razem pod flagą Solidarności i z hasłem "Precz z Zielonym Ładem" rolnicy wrócili do Warszawy. Zielony Ład przede wszystkim. - Do kosza czy do zmian? - Do kosza. My jesteśmy po prostu pod ścianą, ponieważ wyprodukowaliśmy poniżej kosztów produkcji. Solidarność proponuje referendum. Rolników wspierali kolejarze, górnicy i rybacy, a także politycy PiS na czele z prezesem partii. Każdy przyszedł tu bronić swoich internesów. Z ust polityków partii rządzącej słychać o politycznym wymiarze manifestacji. Solidarność jest taką w mojej ocenie taką bardzo precyzyjną przybudówką polityki Zjednocznej Prawicy. Bo mimo zapewnień prezesa... Bierzemy w tym udział bez naszych sztandarów. ...logo PiS pojawiło się na marszu. Były także takie banery i takie hasła. PiS już nie ukrywa swoich zamiarów. Bo chyba nikt nie wierzy, że to rolnicy chcą wyjść z Unii i systemu dopłat. Ten transparent z dzisiejszej manifestacji dobrze definiuje istotę wyborów. Były także takie wypowiedzi protestujących. Takie oczekiwania, że wreszcie obalić rząd. Który według protestujących w sprawie Zielonego Ładu nie podejmuje żadnych działań. Jeśli chcecie skutecznie odwołać tych wszystkich, którzy odpowiadają za wprowadzenie Zielonego Ladu, jedźcie na Nowogrodzką. Odpowiada premier, a prezes PiS... Zielony Ład to jest m.in. dzieło PO. ...już zapomniał, że to jego partia forsowała Zielony Ład. Wystarczy przypomnieć te słowa sprzed kilku lat. Ten plan jest po prostu czymś, w czym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę. A to już spot unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego także z PiS. Wspólna polityka rolna i Zielony Ład to wielka szansa dla rolnictwa w Polsce. W lutym Jarosław Kaczyński zaapelował do komisarza, aby ten podał się do dymisji. Wojciechowski tego nie zrobił. Dzisiaj politycy PiS... Spot komisarza, którego tu nie ma. ...odcinają się od kolegi. Wielki marsz w Warszawie to niejedyny protest rolników. Od wczoraj Sejm okupują ci ze związku Orka. To tajemnicza organizacja, bo związek został zarejestrowany dwa tygodnie temu. "Dziś 90% rolników otwiera oczy i pyta, co to za związek" - mówi Wiesław Gryn ze stowarzyszenia Oszukana Wieś. Grupa rolników pojawiła się w Sejmie w czwartek na zaproszenie posłów PiS i Konfederacji. Jesteśmy dalej, strajkujemy, czekamy aż Donald Tusk znajdzie te 15 minut dla nas czasu, żeby z nami się spotkać, żeby z nami porozmawiać." Na razie do rolników przyszedł minister rolnictwa. To nie jest miejsce do negocjacji. I lider Solidarności, który wcześniej spotkał się z marszałkiem Hołownią. Dobre spotkanie w bardzo takiej spokojnej i merytorycznej atmosferze. Oczywiście nie rozwiązaliśmy wszystkich problemów, ale poruszyliśmy wiele wątków. Według szacunków Stołecznego Biura Bezpieczeństwa w manifestacji uczestniczyło około 35 tysięcy osób. Oglądają państwo "19:30". Już za chwilę: Wyrok za wybuch gazu, w którym zginęło 8 osób. Wyścigi wagi ciężkiej. Gigantyczny pożar na Górnym Śląsku. Ogień pojawił się na składowisku odpadów. Płonęły pojemniki z rozpuszczalnikami i plastikiem, takie, w których składuje się nielegalne odpady. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało ostrzeżenia dla mieszkańców. Według prezydenta Siemianowic Śląskich podobnych tykających bomb są w Polsce setki. Kłęby dymu widać było z okolicznych miast. W ogniu stanęły niebezpieczne chemikalia na nielegalnym składowisku. Łącznie około 19 tysięcy ton rozpuszczalników i plastiku i wód czerwonych, które powstają przy produkcji trotylu. To jest tragedia, katastrofa. Ten cały opad - to my to wdychamy i tego się nie pozbędziemy Powiadamiali SMS-ami, jeździło auto i ogłaszali, żeby pozamykać okna. Ten alert, żeby pozamykać okna i nie wychodzić z domów, wydało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Nie tylko dla mieszkańców Siemianowic Śląskich, ale też okolicznych miejscowości. Alert jest po to, żeby trochę dmuchać na zimne i żeby zachować większą ostrożność, niż być odrobinę nieostrożnym, bo wtedy skutki i konsekwencje mogą być dużo bardziej poważne. Zwołano posiedzenie sztabu kryzysowego. Na bieżąco mierzony jest poziom zanieczyszczeń wody i powietrza. M.in. przy użyciu mobilnych stacji badawczych. Ten samochód jeździł po Siemianowicach i sprawdzał stan powietrza, czy nie ma jakichś przekroczeń stężeń substancji niebezpiecznych. Takich przekroczeń nie stwierdzono. Na nielegalnym składowisku w kulminacyjnym momencie z płomieniami walczyło 160 strażaków. Powierzchnia jest dosyć obszerna. Temperatura pożaru powoduje, że te poszczególne pojemniki zostają rozszczelnione, co podsyca ten pożar. To uchwycone przez nasze kamery eksplozje rozszczelniających się pojemników. Te środki oczywiście są bardzo mocno niezidentyfikowane i ich palność jest dla nas w każdym momencie zaskoczeniem. Firma, która od 2017 roku składowała odpady na terenie byłego zakładu Fabud, jest dobrze znana lokalnym władzom. Miasto przeprowadziło kontrolę tego terenu w 2019 roku. Po tej kontroli zgłosiliśmy do marszałka pewne nieprawidłowości oraz do prokuratury. W 2020 roku, gdzie wojewódzki inspektorat wstrzymał działalność, i posiadacz odpadów mógł tylko gospodarować odpadami już zgromadzonymi, tak że od tego czasu nie powinny być żadne odpady dowożone. Ogień już się nie rozprzestrzenia, ale nie wiadomo, jak długo może potrwać akcja strażaków. Pogorzelisko a w nim ludzkie szczątki. Makabryczne odkrycie w Małopolsce. Policjanci znaleźli na prywatnej posesji w gminie Szczucin w powiecie dąbrowskim ciała dwóch dziewczynek w wieku 3 i 5 lat. Według funkcjonariuszy do ich śmierci przyczyniła się mieszkająca z nimi 40-letnia matka. Nie było informacji, aby ta rodzina korzystała z gminnego ośrodka pomocy społecznej, jak również nie była objęta niebieską kartą. Nie było żadnych sygnałów świadczących, że może się coś tak negatywnego zdarzyć. Od godzin porannych na miejscu zdarzenia są wykonywane czynności, gdzie pracuje grupa dochodzeniowo-śledcza. Zabezpieczane są ślady na miejscu zdarzenia, które mają na celu ustalenie okoliczności zdarzenia. Jest wyrok w głośnej sprawie wybuchu gazu w Szczyrku w 2019 roku. W eksplozji zginęła 8-osobowa rodzina, w tym czworo dzieci. Bielski sąd okręgowy wymierzył karę od 3 do 6 lat więzienia wszystkim sześciorgu oskarżonym. Uznał, że nie działali celowo, co zarzucali im śledczy. Przyczyną tragedii było przewiercenie gazociągu przebiegającego pod drogą. Na 6 lat więzienia skazano szefa firmy zlecającej przewiert w Szczyrku. Według sądu - prace doprowadziły do potężnej eksplozji gazu, w której zginęła 8 osobowa rodzina. Nie zachował ostrożności w danych okolicznościach i sprowadził zdarzenie zagrażające zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach stanowiących katastrofę budowlaną. Z 6 oskarżonych na sali rozpraw dziś było tylko dwóch. To Marcin S. wykonujący przewiert i Józef D. jego pomocnik. Zostali skazani na 4 i 3 lata więzienia. Mój klient jest niewinny, ponieważ nie mógł wiedzieć, że te jego działania mogą doprowadzić do przerwania rurociągu gazowego. Ustalenia sądu nie pozostawiają złudzeń - katastrofa była wynikiem ciągu nieprawidłowości, uchybień i zaniedbań na różnych etapach prac. Roman D., dziś nie było go w sądzie, tak tłumaczył się 3 lata temu. Jaki był problem, żeby zapytać właściciela czy tam tego kierownika, który zlecał prace, czy ten gaz płynie? No bo to spowodowało dalsze jakieś kroki, tak? Gdzie był problem? No chyba w sumie nie było problemu. Pozostałych oskarżonych za nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej i matactwo sąd skazał 4 lat więzienia. Cała szóstka otrzymała zakaz wykonywania zawodu przez 10 lat. Z tym wyrokiem nie możemy się zgodzić i z całą pewnością ten wyrok będzie musiał zostać zaskarżony. Z wyrokiem nie zgadza się również prokuratura. Sąd zmienił kwalifikację i uznał, że trzech głównych oskarżonych nie działało umyślnie. Nie jest to wyrok satysfakcjonujący dla prokuratury. Wnioskowane kary były zdecydowanie wyższe. Do tragedii doszło 4 grudnia 2019 roku. Przy ulicy Leszczynowej 6 w Szczyrku eksplodował gaz. Miałam wrażenie, jakby coś spadło wielkiego na dach. Zatrzęsło całym budynkiem i ten błysk. Skala była ogromna, ponieważ cały ten budynek uległ zawaleniu. Kiedy przyjechały pierwsze zastępy to jeszcze tam trwał pożar. To była największa katastrofa w historii Szczyrku. Z tej rodziny, która zginęła matka i babcia w jednej osobie także już nie żyje. Takie przeżycia nie są bez wpływu na nasze zdrowie. Pod gruzami zginęła cała rodzina - 8 osób, w tym czworo dzieci. Żal mi tych dzieci, tych rodziców, bo to młodzi ludzie. Dziadków i wnuka, tak że nie mogę już nic mówić, bo mi się łzy cisną. Dziś tam, gdzie 4 lata temu stał dom, stoi znicz. Symbol tej niewyobrażalnej tragedii. Poznaliśmy numery list komitetów, "Jeśli będziemy musieli, będziemy walczyć paznokciami" - mówi Benjamin Netanjahu. Izraelski premier potwierdza, że jego armia uderzy w Rafah nawet bez wsparcia USA. Na miasto już lecą bomby, szpitale są przepełnione, a rozmowy o rozejmie w Strefie Gazy właśnie utknęły w martwym punkcie. Ataku nie chcą nawet najwierniejsi sojusznicy Izraela. Izrael bombarduje Rafah z powietrza i ostrzeliwuje artylerią coraz intensywniej. A to tylko preludium. "Znam Joego Bidena od ponad 40 lat. Nieraz przezwyciężaliśmy nieporozumienia. I mam nadzieję, że przezwyciężymy je i teraz. Ale zrobimy to, co musimy, aby chronić nasz kraj. A to oznacza, że pokonamy Hamas także w Rafah. Nie mamy innego wyboru. W ten sposób Benjamin Netanjahu odpowiada na groźby amerykańskiego prezydenta. Ten mówi o wstrzymaniu dostaw amunicji do Izraela, jeśli Tel Awiw dalej będzie ignorował los palestyńskich cywilów. Prezydent jasno powiedział, że mamy obawy dotyczące potencjalnej operacji wojskowej w Rafah. Jesteśmy jej przeciwni. I jak zauważył prezydent, nie udostępnimy Izraelowi pewnego rodzaju pomocy wojskowej do wykorzystania w kampanii w Rafah. Chodzi głównie o tysiące takich bomb. Najcięższe ważą nawet tonę. Izrael nie ma broni o większej sile rażenia. Ale nie oznacza to, że nie może bez niej działać. Mamy wszelką broń potrzebną do zrealizowania zaplanowanych misji, w tym misji w Rafah. I mówię to w kontekście tego, co usłyszeliśmy od USA. Tel Awiw twierdzi, że musi uderzyć w Rafah, bo ukrywa się tam kilka tysięcy terrorystów z Hamasu. Tam też przetrzymywani są zakładnicy. Wschodnie rubieże miasta już są pod kontrolą izraelskich wojsk, w tym przejście graniczne z Egiptem. Jeśli będziemy musieli walczyć samotnie, to będziemy. Będziemy walczyć nawet i paznokciami, ale mamy znacznie więcej niż paznokcie. W dzisiejszym izraelskim ostrzale kolejni Palestyńczycy stracili swoje domy. Znów zginęli cywile. Nie ma bezpiecznego miejsca ani w Rafah, ani w żadnej innej części Strefy Gazy. Okupanci chcą, żebyśmy wszyscy zginęli. Z miasta, w którym do tej pory chroniło się niemal 1,5 mln Palestyńczyków, w ostatnich dniach uciekło ponad sto tysięcy ludzi. Skalę exodusu pokazują te zdjęcia satelitarne. I rosnące obozowiska w mieście Dajr al-Balah w środkowej części Gazy. Nie ma dla nas tutaj miejsca. Nie możemy znaleźć skrawka wolnej ziemi. Dokąd niby mamy się udać? Z powodu operacji w Rafah dziś zostały wstrzymane rozmowy pokojowe Izraela z Hamasem. Lekarze z Gdańska przeprowadzili pierwszą w Polsce operację przepukliny. Na sali operacyjnej pomagał im robot. Ze swoją precyzją i możliwościami udowodnił nie pierwszy raz, że jest przyszłością medycyny. Również dzięki niemu operowany wczoraj pacjent będzie mógł wrócić do sportu. Marcin Pech prowadzi aktywne życie, lubi sport. Przepuklina pojawiła się u niego nagle, podczas ćwiczeń na siłowni. I od 3 miesięcy uniemożliwiała mu treningi. Poczułem w pachwinie no jak porażenie prądem, tak jakby ktoś mnie paralizatorem w to miejsce uderzył. To pierwszy w Polsce pacjent operowany na przepuklinę ze wsparciem robota. Większość takich zabiegów wykonuje się na otwartych powłokach brzusznych. W krajach europejskich technika laparoskopowa jest już standardem, nad Wisłą stosuje ją tylko co 10. ośrodek. Operacja ze wsparciem robota to kolejny krok naprzód. Widać świetnie, tak powiem. Bezpieczeństwo jest dużo wyższe, dlatego że widać wszystkie struktury anatomiczne. Dodatkowym zabezpieczeniem przed nawracającą przepukliną jest siatka, którą wszczepia się pod skórę. Wykonana z polipropylenu, jest nieodczuwalna dla pacjenta i zostaje z nim na zawsze. Chirurg, który za parę lat musiałby operować pacjenta w tym miejscu, nie zobaczy jej. Ona tak zrośnie z tkankami, że nie będzie widoczna. W Polsce robi się ok. 45 tys. operacji przepuklin rocznie. 3/4 pacjentów to mężczyźni. Najczęstsza przyczyna to genetycznie odziedziczona budowa tkanki mięśniowej. Przepuklina często nie daje się we znaki, ale jeśli pojawią się już objawy, to jest to wskazanie do operacji. Im wcześniej, tym lepiej. Operacje, które przeprowadza się w trybie nagłym, bywają niebezpieczne. Tak było kilka dni temu w szpitalu Czerniakowskim w Warszawie, gdzie jedna z pacjentek trafiła na ostry dyżur z niedrożnością jelita, zablokowanego w przepuklinie. Wiedziała o obecności przepukliny pachwinowej, ale ponieważ objawy nie były nasilone, zbagatelizowała je. Skończyło się resekcją jelita. Po operacji robotycznej uszkodzenia tkanek są mniejsze, a czas powrotu do pełnej do sprawności krótszy. Pacjent juz w pierwszej dobie może wykonywać praktycznie wszystko. Ograniczeniem jednym jest tutaj natura, bo jakby organizm musi mieć czas, by komórki przyswoić i żeby ta rana się mogła zagoić. Po dobrze wykonanej operacji przepuklina nie powinna nawracać. Marcin Pech znów wsiądzie na rower - na co bardzo czeka. Przez dwa tygodnie nie może tylko dźwigać ciężarów. A skoro o ciężarach mowa, to teraz wyścigi wagi ciężkiej, czyli najlepsi w stolicy kierowcy autobusów w akcji. Walczyli o tytuł mistrza warszawskiego transportu publicznego. Ważna była nie tylko precyzja i szybkość reakcji. Liczyło się także opanowanie w wyjątkowo stresujących sytuacjach gwałtownych startów i nagłego hamowania. Warszawskie ulice zamienili na tor przeszkód. 25 najlepszych kierowców Warszawskiego Transportu Publicznego rywalizowało w 5 konkurencjach. Chodzi o spokój, o to, żeby te konkurencje wykonać jak najbardziej bezpiecznie. Przebicie balonu, szpicą zamontowaną na autobusie do łatwych nie należy. Chodzi o precyzję. Odpowiadamy za bezpieczeństwo pasażerów. Każdy nieuważny ruch może skończyć się jakimś wypadkiem. W ruchu drogowym mogą się zdarzyć i takie sytuacje jak na takiej płycie poślizgowej. Ślisko bywa na przejściach dla pieszych czy brukowanych uliczkach. Torowiska potrafią takie poślizgi zrobić dla autobusów przegłubowych. Także wszystko z głową. Trzeba mieć tam z tyłu głowy, żeby nie przesadzać z prędkością. Slalom bramkowy symulował zatłoczoną ulicę. A dobre zaplanowanie skrętu może zapobiec zablokowaniu ruchu. Osoba, wjeżdżając w jeden zakręt, od razu musi widzieć całą sekwencję zakrętów. Po jeździe po torze parkowanie tyłem. To, co jest zmorą młodych kierowców, dla kierowców autobusów problemem nie jest. Trochę tak z tym, że tutaj trochę większe emocje, bo jednak jest konkurencja, są zawody. To z kolei urządzenie dobrze znane kierowcom F1. Refleksometr sprawdza koordynację ruchową i czas reakcji. Im krótszy, tym lepiej. Powinien się mieścić w czasie jednej sekundy. Czas reakcji jest kluczowy. To jest bardzo ważna rzecz, żeby odpowiednio i w czas zareagować na zaistniałą sytuację, W tym roku zaskoczyła reprezentacja kobiet. To fajna praca. Dużo adrenaliny daje. Trzeba być bardzo asertywnym na mieście, szybko podejmować decyzje. Jednak nie tylko o dobą zabawę tu chodzi. Mistrzostwa to okazja, żeby kierowcy mogli się doszkolić. Najważniejszy cel tego wydarzenia to jest podnoszenie kompetencji pracowników, kobiet i mężczyzn, którzy siadają za kierownicami naszych autobusów. Bo bezpieczeństwo pasażerów w transporcie publicznym jest najważniejsze. Ja już państwu dziękuję, czas na "Pytanie Dnia". U Justyny Dobrosz-Oracz dziś minister finansów Andrzej Domański. Ja widzę się z państwem jutro o 19:30. Do zobaczenia!