Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy "19.30" w środę, na początek skrót najważniejszych wydarzeń dnia. Deklaracja solidarności. Zbudowaliśmy globalną koalicję, która stoi po stronie Ukrainy. Jesteśmy razem, stoimy twardo, oprzemy się niebezpieczeństwu. O krok od tragedii. W samo południe kobieta zostawiła dziecko w aucie. Temperatura w ciągu kilkunastu minut może wzrosnąć do 80-90 stopni. Mecz o finał. Mam nadzieję, że wieczorem będę miał powody do świętowania. Wygramy z Anglią i z Hiszpanią. Waszyngtoński szczyt NATO. W jubileuszowej odsłonie, w cieniu rosyjskiej agresji i w atmosferze niepewności przed jesiennymi wyborami prezydenckimi w USA. Są konkretne decyzje dotyczące wsparcia Ukrainy, ale zaproszenia do Sojuszu na razie nie będzie. Łączymy się z Waszyngtonem, gdzie są nasi reporterzy: Marcin Antosiewicz i Witold Tabaka. Jak członkowie Sojuszu chcą zapewnić Ukrainie przetrwanie? Przetrwanie to jest dobre słowo. Jest kilka ważnych konkretów dla Ukrainy. NATO szykuje się na długą wojnę z Rosją. Takie chce sprawiać wrażenie. Rosja jest największym zagrożeniem dla NATO. Amerykanie dodają, żeby nie zapominać o Chińczykach. Bez ich pomocy Rosjanie nie byliby w stanie wciąż prowadzić wojny w Ukrainie. Nieobecnymi są Putin i Trump. Z perspektywy jubileuszowego szczytu wszystko wygląda dostojnie. I spokojnie. Ustępujący sekretarz generalny inicjuje mecz baseballa... A kanadyjski premier zaczyna dzień od joggingu... Dzisiaj NATO jest potężniejsze niż kiedykolwiek. Jest też najbardziej zagrożone niż kiedykolwiek - odpowiadają kraje naszego regionu i ukraiński prezydent, znany z tego, że nie traci czasu na kurtuazję. Nadszedł czas, aby wyjść z cienia, podjąć zdecydowane decyzje, zacząć działać, a nie czekać na listopad czy inne miesiące. Ukraińcy boją się, że jeśli do Białego Domu wróci Donald Trump, to zaproszenia do członkostwa w NATO nie dostaną nigdy. A miłe deklaracje z waszyngtońskiego szczytu źle się zestarzeją. Ukraina może i powstrzyma Putina. Gdy Biden witał przywódców w Waszyngtonie, Donald Trump na wiecu w Miami wspominał swój pierwszy szczyt. Pojechałem tam, nawet nie wiedziałem, czym, do cholery, jest NATO, ale nie zajęło mi dużo czasu, aby to rozgryźć. Jakieś dwie minuty. Pierwszą rzeczą, jaką zrozumiałem, było to, że oni nie płacili. My płaciliśmy. Płaciliśmy prawie w całości za NATO. By dalej nie drażnić Trumpa, 23 z 32 krajów spełnią w tym roku zobowiązania wydawania 2% PKB na obronność. Liderem z budżetem ponad 4% jest Polska, co w Waszyngtonie wszyscy zauważyli. Sojusz przygotowuje Ukrainę do wstąpienia w jego struktury, przekaże dodatkowe pieniądze i sprzęt wojskowy. W tym pięć systemów obrony przeciwlotniczej i 80 myśliwców F-16. Mając Rosję za sąsiada nie można uniknąć kosztów, ale największe ryzyko poniesiemy, jeśli Rosja wygra na Ukrainie. Szacunkowa wielkość rosyjskich wydatków na zbrojenia to obecnie blisko 7% PKB. Rosja rozwija nowe technologie w służbie armii. Amerykanie opublikowali raport o tym, jak Rosjanie rozwijają sztuczną inteligencję do analizowania danych z ukraińskiego frontu. Czy sankcje działają, czy powstrzymują Rosję przed rozwojem sztucznej inteligencji? Nie jest to jasne. Prawdopodobnie całkowite powstrzymanie rozwoju rosyjskiej sztucznej inteligencji jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Rosja wciąż ma wiele narzędzi, których może użyć. Rosja ma wielu sojuszników. Amerykanie w nowej osi zła obok Rosji widzą także Korę Północną, Iran i Chiny, które według Waszyngtonu dostarczają Rosji ponad 90% mikroprocesorów do czołgów, rakiet i samolotów. Ponadto 70% maszyn do produkcji broni Rosja sprowadza z Chin. Dlatego Waszyngton zaprosił na szczyt przywódców Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii, by wysłać sygnał do Pekinu, że NATO wspiera demokratycznych sojuszników w regionie Indo-Pacyfiku, przede wszystkim Tajwan. Zagrożenie, które pochodzi z Chin jest większe od zagrożenia z Rosji, która ma gospodarkę wielkości Włoch, a populację ponad dwa razy mniejszą od USA. Amerykanie namawiają Europejczyków, by chroniąc się przed Moskwą na bezpieczeństwo patrzyli globalnie. Polska sprawa w Waszyngtonie. Skoro pomoc dla Ukrainy jest odmieniana przez wszystkie przypadki, to polska delegacja odpowiedziom przysłuchuje się ze szczególnym zainteresowaniem, bo bezpieczeństwo ma szczególne miejsce. I w tej kwestii widać jedność ponad politycznymi podziałami, a jakie są polskie cele w Waszyngtonie? To pytanie do Witolda Tabaki. Tych tematów na agendzie polskiej delegacji jest co najmniej kilka. Prezydent Duda powtarza, że trzeba zwiększyć wydatki na obronność. Z 2 do 3% PKB. 9 krajów wciąż nie osiągnęło tego pułapu 2% PKB. Andrzej Duda zaznacza, że nie chodzi tutaj o to, by te kraje wydawały pieniądze, żeby wygrać z kimkolwiek, ale chodzi o obronność. NATO jest sojuszem obronnym, podkreślić to bardzo mocno chcę, z całą pewnością szczyt będzie to też podkreślał. Nikogo nie atakuje, ale będzie bronił każdej piędzi ziemi Sojuszu Północno-Atlantyckiego, a więc każdego państwa, które do Sojuszu należy, przed wszelkimi zagrożeniami. Szczyt NATO dopiero na półmetku. Jutro kolejny dzień rozmów i konkluzje. Prosto z Waszyngtonu Witold Tabaka, bardzo dziękuję. Ma odstraszać, a w przypadku skrajnego scenariusza odepchnąć wroga. Tarcza Wschód ma być projektem europejskim, trwają rozmowy o jego dofinansowaniu przez Europejski Bank Inwestycyjny. Żołnierze mają być wysyłani na granicę w ramach półrocznych kontyngentów ze zwartych jednostek. Co jeszcze wiadomo o Tarczy Wschód? Pierwszy cel - odstraszanie. Żeby nikt nie ważył się zaatakować Rzeczypospolitej Polskiej. W przypadku oczywiście skrajnie czarnego scenariusza, ma pozwolić na to, żeby odepchnąć wroga i nie dopuścić go nawet na centymetr. Budowa umocnień nazwanych Tarczą Wschód na wschodniej granicy ma ruszyć w pierwszym kwartale przyszłego roku. W niektórych miejscach to będą elementy inżynieryjne, które każdy będzie mógł zobaczyć, fortyfikacje, w innych miejscach to będą pasy ziemi przygotowane pod zaminowanie. Tarcza Wschód ma być projektem międzynarodowym, wpisującym się w ochronę bezpieczeństwa całej UE i wschodniej flanki NATO. Trwa budowa umocnień na Litwie. To jest kwota zbyt niska, żeby realnie wzmocnić granicę. Do budowy ma zostać zakupiona maszyna nazywana fabryką bunkrów. Będzie wypluwała z siebie elementy betonowe do budowy bunkrów, do budowy schronów i różnego rodzaju obiektów inżynieryjnych, która będzie wykorzystana właśnie w tej Tarczy Wschód. Granicę wzmocnią też dodatkowi żołnierze, których zadaniem w ramach operacji "Bezpieczne Podlasie" będzie także zabezpieczenie prac budowlanych. Do roku 2028, kiedy Komponent Obrony Pogranicza będzie osiągał swoją gotowość i kiedy będziemy budować Tarczę Wschód, jej infrastrukturę, z tego powodu uruchamiamy operację Bezpieczne Podlasie. Od sierpnia liczba żołnierzy obecnych na stałe w pasie przygranicznym zwiększy się z prawie 5 tys. obecnie do 8 tys. W odwodzie będzie kolejnych 9 tys. żołnierzy. Przerzucenie ich wraz ze sprzętem ma być możliwe w ciągu 48 godzin. Tarcza Wschód ma niewątpliwie strategiczne uzasadnienie w warunkach nasilającej się II zimnej wojny, jaką Rosja wydała Zachodowi. I bardzo dobrze, że ministerstwo obrony informuje o postępach w realizacji tego programu. W planie też zakup 150 nowych wozów opancerzonych. Żołnierze dostają też więcej wyposażenia indywidualnego - od kamizelek i noktowizorów, po środki na komary i kleszcze. To jest "19.30", już za chwilę... Polityczny spór o ustawę o związkach partnerskich. Prawo autorskie do poprawki. W interesie każdej przyzwoitej władzy publicznej jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów. Dochodzimy do wspólnie akceptowalnych rozwiązań. Są sinice. Kąpiele wysokiego ryzyka. Radzę przestrzegać wszelkich zakazów. "Kończymy dyskusję, czas na decyzje" - pisze w mediach społecznościowych premier i wylicza: "Będziemy głosować za depenalizacją aborcji, za związkami partnerskimi jako projektem rządowym, chociaż nie wszystkich udało mi się przekonać". Warto zapytać, do czego uda się przekonać prezydenta, gdy tak trudno przekonać koalicjantów. Są rodziną. Problem w tym, że nie w świetle prawa. Wspólnie wychowują dzieci, ale żyją w strachu, że jednej z nich może się coś stać. Czy Patrycji uda się wywalczyć opiekę nad Wincentym? Czy mi się uda wywalczyć opiekę na Dominiką w razie czego? Projekt ustawy o związkach partnerskich został wpisany do wykazu prac rządu. Ale zapisów o przysposobieniu dzieci w nim nie ma. To najbardziej sporna kwestia. Być może trzeba wykorzystać ten czas do celów edukacyjnych, żeby pokazać posłom, wytłumaczyć. I być może, a to właśnie staramy się zrobić, trzeba znaleźć inną drogę do zmian dotyczących przysposobienia. W projekcie, który trafi do konsultacji, jest propozycja tzw. małej pieczy, czyli prawo do podejmowania przez opiekuna decyzji edukacyjnych i zdrowotnych. Sprawa jest szczególnie ważna dla niektórych parlamentarzystów. Dlaczego mój partner nie mógłby zadecydować o tym, czy dziecko może być zwolnione z jakichś zajęć, pójść z nim do lekarza? Takie przyziemne sprawy życia codziennego. Na zapis o małej pieczy nie zgadza się część PSL. Niektórzy posłowie uważają, że otworzy drogę do adopcji dzieci parom LGBT. Jestem przekonany, że metoda małych kroczków, metoda gotowania żaby, w tym miejscu jest bardzo skutecznie przez stronnictwa lewicowe realizowana. W PSL nie ma też pełnej zgody, by związki były zawierane w urzędzie stanu cywilnego. Nie widzę w tym problemu. Jeśli chodzi o kwestie przysposobienia, to też mamy świadomość, że takie rodziny funkcjonują. Premier stanowczo deklaruje. I jeszcze jedna decyzja: będziemy głosować za depenalizacją aborcji. Dziś za przeprowadzenie lub pomoc w aborcji grozi nawet więzienie. Głosowanie nad zmianami prawdopodobnie w piątek. Mam nadzieję, że ta ustawa nie zostanie przegłosowana i że nie uzyska większości w Sejmie. Wewnątrz Koalicji są dość duże spory na ten temat, chociaż Donald Tusk chce łamać kręgosłupy wszystkim swoim posłom. Jeśli Sejm zagłosuje za zmianami, ustawa trafi na biurko prezydenta. Andrzej Duda deklaruje: podpisu nie będzie. Aborcja to zabijanie ludzi. Nie zna meritum sprawy. Nie wie, o co chodzi. Powiedział, że jest przeciwko zabijaniu. To jest kompletne oderwanie od rzeczywistości. Można się było spodziewać, że prezydent takie będzie miał stanowisko. Sejmowa komisja nadzwyczajna pracuje nad 3 kolejnymi projektami, które dotyczą liberalizacji prawa do aborcji. Premier, marszałek Senatu i przedstawiciele mediów przy okrągłym stole w sprawie zmian w prawie autorskim. "Jestem przekonany, że w tej konkretnej sprawie mamy wspólny interes" - to Donald Tusk przed spotkaniem. Pytanie, czy po jego zakończeniu są wspólne wnioski. W najbliższych dniach ma powstać grupa robocza złożona z przedstawicieli resortu kultury oraz wydawców. Na prace ma niewiele czasu, bo sprawa ma być zamknięta w lipcu. Rzeczywiście mamy wspólny interes. Oczekiwania były spore. Rzeczywistość? Jest dobra wola i zrozumienie. W interesie każdej przyzwoitej władzy publicznej jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów. I to nie tylko niezależności politycznej. Ale również finansowej. Jest zgodność, są konkrety. Zespół fachowców z naszej strony już dzisiaj powstał. Od jutra rozpoczyna pracę z Ministerstwem Kultury i dochodzimy do wspólnie akceptowalnych rozwiązań. Jeśli prace nad poprawkami do ustawy o prawie autorskim pójdą równie sprawnie co dzisiejsze rozmowy, to jeszcze w tym miesiącu zostaną przyjęte przez Senat. A być może również przez Sejm. Premier obiecał dziennikarzom, że jeszcze dziś porozmawia o tym z Szymonem Hołownią. więc sprawa musi być zamknięta w lipcu. Ma to związek z koniecznością przyjęcia do naszego prawa 2 unijnych dyrektyw. Olbrzymie firmy technologiczne wykorzystują treści dziennikarskie, zarabiając na tym, jednocześnie nie oferując należnego wynagrodzenia autorom. Zmiany są konieczne. Żeby prawo, które ma dawać wynagrodzenie za treści dziennikarskie używane przez big techy, żeby to prawo nie było bezzębne, żeby była jakaś forma interwencji państwa. Internetowi giganci nie zatrudniają dziennikarzy ani nie ponoszą odpowiedzialności prawnej za treści. Tymczasem, jak zaznacza redaktor naczelny Onetu, Bartosz Węglarczyk, używają botów, które skanują strony od TVP po lokalne serwisy. Nie płacąc za to ani grosza, używają tych treści do budowania modeli AI. Kiedy zadajecie państwo pytanie w ChatGPT: "Jak zrobić bigos?" lub "Jak nazywa się prezydent Brazylii?", oni biorą treści od nas, nie płacąc za nie. Takie boty przez stronę Onetu przechodzą nawet kilkaset tysięcy razy dziennie. Brak realnych zmian w dłuższej perspektywie mógłby oznaczać śmierć mediów. ale jesteśmy w trudnej sytuacji i tę sprawę trzeba rozwiązać, bo grozi niejednej redakcji, że w ciągu kilku lat nie przetrwa. Rozwiązanie prawne ma być wypracowane w ciągu kilku tygodni. Ale realne rezultaty, w tym środki finansowe, dziennikarze i wydawcy zobaczą najwcześniej za 2 lata. Dziecko w aucie jak w piekielnej pułapce. Tym razem na parkingu przed galerią handlową w Kluczborku. Przechodzącą tamtędy kobietę zaalarmował płacz malucha uwięzionego w rozgrzanym samochodzie. Przypadkowi przechodnie walczyli z czasem, gdy matka robiła zakupy. Cena, jaką może zapłacić za narażenie życia i zdrowia niemowlaka, to nawet 5 lat więzienia. Godzina 12.00. Parking przed jednym z centrów handlowych w Kluczborku. 24-letnia matka zamyka okna, wyłącza silnik i idzie na zakupy. W aucie zostawia rocznego syna. Kobieta, która przechodziła przez plac, usłyszała płacz dziecka wydobywający się ze szczelnie zamkniętego pojazdu, po czym mężczyzna wybił kluczem szybę w drzwiach przednich. Matka wróciła po godzinie. Jak tłumaczyła, poszła po spodnie. Nie zostawiłabym nigdy. To jest szczyt głupoty według mnie takie maleństwo zostawić. Skrajna głupota, która mogła skończyć się tragicznie. Zdarzały się przypadki, że samochód rozgrzany podróżą, zostawiony w eksponowanym miejscu, osiągał temperaturę 80 stopni w 6 minut. Szybka reakcja świadków uratowała dziecku życie. Jak duże jest ryzyko? Białko jaja pozostawionego w aucie ścina się po godzinie. Tak naprawdę zaczynamy się w środku gotować. Wystarczy 15 minut w zamkniętym, rozgrzanym samochodzie, by doszło do wstrząsu termicznego. Temperatura dziecka wzrasta nawet do 40 stopni, dziecko zaczyna się pocić, dziecko się odwadnia, dochodzi do niewydolności nerek, zaburzeń krążenia i śmierci. Neurolog prof. Konrad Rejdak przypomina, że część zmian jest już nieodwracalna. Nawet jak uda się uratować pacjenta, to grożą nieodwracalne skutki w postaci uszkodzenia mózgu i trwały deficyt neurologiczny. Dlatego policja i lekarze apelują: jeżeli widzimy dziecko lub zwierzę zatrzaśnięte w aucie - reagujmy. Szyby powinniśmy wybijać w tych czterech kątach, uderzamy mocno. By uniknąć obrażeń pasażera, wybijamy szyby boczne, położone po przeciwnej stronie od miejsca, w którym siedzi. Nie będziemy pociągnięci do odpowiedzialności za fakt, że jest to stan wyższej konieczności. Warto to zapamiętać, bo niebezpieczne upały pozostaną z nami do niedzieli. Miejscami słupki rtęci będą sięgać 35 stopni. Upał trzyma się mocno. Na mapie pogodowych ostrzeżeń dominuje kolor pomarańczowy i czerwony, który oznacza silny wiatr, ulewny deszcz, burze i grad. Na Mazurach i nad morzem też niespokojnie, a nawet gdy się uspokoi, to z uroków wielu plaż i tak nie da się skorzystać, bo czerwona flaga sygnalizuje, że zakwitły sinice. Widoczne gołym okiem kuleczki zawieszone w wodzie - sinice krzyżują plany tym, którzy ochłody szukają nad wodą. Dwa kąpieliska nad jeziorem Ukiel na Warmii zamknięte. To trochę lipa, jak nie można się kąpać. To najgorsze, bo trochę ochłody potrzeba w takie gorące dni. Nie wiedzieliśmy o tym, tak że syn będzie rozczarowany. Rozczarowani turyści szukają alternatywy. Jadę nad Skandę i tam się wykąpię. A ratownicy upominają tych, którzy czerwonej flagi nie zauważyli. Aha, są sinice. Aha, nie wiemy. Doczekaliśmy się pięknej pogody i pomyśleliśmy, że pójdziemy nad jezioro. Co dziwne, często ludzie nie wiedzą, czym jest sinica i co może spowodować. Nie biorą tego na poważnie. Nie ryzykujmy - apelują eksperci. Sinice wywołują wysypkę, łzawienie oczu, rumienie. Najbardziej niebezpieczne są wydzielane przez bakterie toksyny. Są to dermatotoksyny, które mogą wpływać na naszą skórę, hepatotoksyny, które mogą uszkadzać naszą wątrobę, i neurotoksyny, które wpływają na nasz układ nerwowy. Radzę przestrzegać wszelkich zakazów. Te obowiązują także nad Bałtykiem. Kąpielisko w Gdyni Orłowie - zamknięte. Nie możemy powiedzieć, że jest inwazja sinic na polskim wybrzeżu, ale musimy podkreślić, że sytuacja jest dynamiczna, bo póki co jeszcze woda morska się nie nagrzała, ale temperatury wysokie i fala upałów zbliżają się do nas. Nad morzem sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Rano zakaz kąpieli obowiązywał w Gdynia-Redłowo, po 10.00 kąpielisko otwarto. Jest dobrze tu. Słyszałem, że jest sinica i zakaz. Ale tu jest biała, tak że chyba można się kąpać. Przed wyjściem na plażę sprawdźmy, czy kąpiel będzie bezpieczna. Zawsze sprawdzamy, patrzymy, czy jest ratownik, czy są sinice. Są tam prowadzone regularne badania. To są badania bakterii, które w wodzie występują lub nie powinny w niej występować. Dowie się też każdy z tego serwisu, czy kąpielisko jest strzeżone. Kontrolą inspektorów sanitarnych są objęte 704 kąpieliska w całej Polsce. Są małoinwazyjne, ratują pacjentów przed okaleczającymi operacjami i leczą z nowotworu. Chodzi o endoskopowe usuwanie guzów jelita grubego. Cały świat medyczny rozwija tę metodę, a w Polsce zaproponowano obniżenie wycen za to leczenie o połowę. Ministerstwo Zdrowia zapowiada analizę tej sytuacji. To błąd czy niedocenienie wagi poważnych zabiegów? To zabieg usunięcia dużego polipa w jelicie grubym techniką endoskopową. Alternatywą byłoby chirurgiczne wycięcie odbytu i dla pacjenta - życie ze stomią. Zabieg endoskopowy jest znacznie mniej inwazyjny. Usuwamy całą rozległą zmianę w odbytnicy. Taki zabieg trwa 2-3 godziny. Dzięki temu pacjent tego samego albo następnego dnia wychodzi do domu i jest wyleczony. W Instytucie Onkologii robi się nawet 10 takich procedur tygodniowo. Kierowani są tu pacjenci, u których wykryto większą zmianę podczas przesiewowej kolonoskopii. Cezary Bogus miał wczoraj wycięty guz. Dziś idzie do domu. Wykonanie tego zabiegu metodą endoskopową w pewnym sensie uratowało mi życie, bo musiałbym załatwiać się w inny sposób niż wszyscy ludzie. Spośród 600 ośrodków, które wykonują kolonoskopię, około 20 specjalizuje się w usuwaniu większych i trudniej umiejscowionych zmian. Nieduże polipy, które wykrywa się podczas badań przesiewowych, usuwa się w ciągu kilku minut, tu zabieg trwa dłużej i wymaga doświadczenia zespołu, chodzi bowiem o zmianę, która może być rakiem. Ta procedura musi być wykonana perfekcyjnie. Wykonują ją ośrodki specjalistyczne odpowiednimi narzędziami, co oznacza istotne koszty. Problem w tym, że wraz z ostatnimi zmianami wycen procedura ta została wyceniona o połowę niżej. I to w sytuacji, kiedy dla większości zabiegów chirurgicznych minister zdrowia zaproponowała wyższe wyceny, w sumie 1 mld 270 mln zł więcej. Zabiegi endoskopowe nie znalazły się w tej puli. Minister zdrowia zapowiada, że teraz specjalny zespół analizuje wyceny, Ten zespół zakończy pracę w ciągu 2 miesięcy. Będę miała tę informację. I jeśli zmian trzeba będzie dokonać, to takie zmiany zrobimy. Drastyczne obniżenie cen zabiegów endoskopowych będą powodowały straty dla szpitali, które zamiast nowoczesnych, małoinwazyjnych metod będą zmuszone kierować pacjentów na operacje usunięcia jelita. A przecież chcemy być w światowej medycznej czołówce. Hiszpania już zameldowała się w finale i czeka na swojego rywala w walce o tytuł mistrza Europy. Dziś drugi półfinałowy mecz na Euro 2024, na stadionie w Dortmundzie spotkają się Anglia i Holandia. Synowie Albionu kontra Pomarańczowi - to będą wielkie sportowe emocje, a gdzieś pomiędzy odliczaniem do początku spotkania, jest to, na co liczą Polacy: kto posędziuje niedzielny finał? Najmłodszy strzelec gola w historii Mistrzostw Europy. Bramka 16-letniego Lamine Yamala otworzyła Hiszpanii drogę do zwycięstwa nad Francuzami. Nie wiem, czy to najpiękniejszy gol turnieju, ale dla mnie jest najbardziej wyjątkowy. Jestem szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy. Początek spotkania należał jednak do Francuzów. Wicemistrzowie świata już w 7. minucie spotkania objęli prowadzenie. Ale po wyrównaniu genialnego 16-latka wynik spotkania ustalił pomocnik reprezentacji Hiszpanii Dani Olmo. Hiszpania zasłużenie zaawansowała do Euro 2024, pokonując w meczu półfinałowym Francję 2:1. Na bohatera nie tylko tego meczu, ale całego turnieju wyrasta skrzydłowy Hiszpanii Lamine Yamal, który już teraz jest przez ekspertów porównywany do Leo Messiego. Messiego, którego Yamal spotkał po raz pierwszy, gdy był noworodkiem. Rodzice Yamala wygrali udział w sesji zdjęciowej z Messim w loterii zorganizowanej przez UNICEF. Messi nie mógł wówczas wiedzieć, że ten, którego trzymał na rękach, sprawi kiedyś tyle radości hiszpańskim kibicom. To był szalony mecz, jedźmy do Berlina! Idziemy do finału! Finału, który ma szansę poprowadzić Szymon Marciniak. Zdaniem ekspertów to właśnie Polak najprawdopodobniej zostanie arbitrem tego spotkania. Jest najwybitniejszym sędzią na świecie, ale w tym turnieju też pokazał, że jest po prostu najlepszy, jako jeden z niewielu sędziów nie popełnił żadnego istotnego błędu. Polak prowadził już mecz o superpuchar UEFA, finał mundialu, Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata. Do kompletu najbardziej prestiżowych spotkań brakuje mu tylko finału Euro. Kto w nim zagra? W Holandii i na Wyspach - nadzieja. Trzy Lwy serwowały swoim kibicom do tej pory mieszane, skrajne emocje. Od euforii po rozczarowanie, a nawet gniew. Głównie ze względu dość nudnego, mało porywającego stylu gry. Ale jak mówią kibice, liczy się przede wszystkim wynik. Pierwszy półfinał transmitowany przez TVP obejrzało prawie 6 mln widzów. Dzisiejsze starcie Anglii z Holandią również na antenie TVP 1 i TVP Sport. Start o godzinie 21.00. To będzie niezwykle ciekawy wieczór w TVP. Przedmeczowe studio ruszy o 20.30. A już za chwilę "Pytanie dnia", w którym gościem Marka Czyża będzie wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk. Bardzo państwu dziękuję, do zobaczenia. Na program z napisami zapraszamy do kanału TVP Info. Marek Czyż. Dobry wieczór. Cezary Tomczyk, wiceszef obrony, w naszym studiu. Jest pan na łączach z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem? Tak, w Waszyngtonie jest poczucie, że jest to szczyt kluczowy z punktu widzenia bezpieczeństwa międzynarodowego. Jesteśmy w sytuacji, gdy Ukraina, która nie jest członkiem NATO, jest w epicentrum wszystkich wydarzeń. Druga myśl, która płynie z Waszyngtonu, jest taka, że NATO jest silniejsze niż kiedykolwiek. Mamy nowych członków, mamy konsolidację wszystkich członków NATO. Wydatki na zbrojenia rosną właściwie we wszystkich krajach Sojuszu. Joe Biden tę chwilę wypada bardzo dobrze. Kolejne systemy antyrakietowe trafią na Ukrainę. Pieniądze z USA pomagają Ukrainie wygrywać z Rosją. Jedno jest pewne - musimy zrobić wszystko, aby Ukraina wygrała wojnę. Jestem przekonany, że Ukraina wygra z Rosją. Dziś podczas konferencji prasowej mówił pan, że projekt Tarczy Wschód jest umiędzynarodowiony. Czym to się charakteryzuje? Dzięki Donaldowi Tuskowi wpisano paragrafy, które dotyczą obrony UE. To jest historyczne wydarzenie. KE dostała zadanie, aby wypracować metody finansowania. Wszystko się zmieniło. Europa się budzi. Niektórzy powiedzą, że zbyt powoli, ale ja uważam, że lepiej późno niż wcale. Dzisiaj ze strony naszych partnerów francuskich, niemieckich, holenderskich, duńskich płyną takie głosy, których przez te lata nie słyszeliśmy. Mówią, że mieliśmy rację w sprawie Rosji. Pytają o to, czego potrzebujemy i jakie możemy realizować wspólnie projekty. Patrzą na nas z podziwem. Jesteśmy krajem, który najwięcej w ramach NATO w stosunku do PKB wydaje na obronność. Te głosy to bardzo cenna rzecz. Wolałbym, żeby byli zaangażowani w ten projekt tak jak Łotysze czy Litwini. To jednak cały czas nie jest to samo. Jednak zachodnia Europa nie czuje tak naprawdę, co się dzieje. Jest to związane z tym, że mamy inne problemy. Polska jest jedynym na świecie krajem, który jednocześnie graniczy z Białorusią, Rosją i Ukrainą. Rozumieją nas Łotysze czy Litwini, ale także Dania, Finlandia czy Szwecja. Uważam, że NATO absolutnie przeformowało swoją formułę. NATO dzisiaj a 10 lat temu to duża różnica.