Rosyjskie drony nad Polsk@. Te, kt#re stanowi¾y bezpo¦rednie zagro¼enie, zosta¾y zestrzelone. Egzamin z jedno¦ci - prezydent, premier i rz@d "jak jedna pi-¦^". Wszyscy za jednego. NATO na prośbę Polski uruchamia artykuł 4. Rosyjskie drony nad Polską. Nasza przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona. Rozpoczynamy "19.30". Zbigniew Łuczyński. Ostatniej nocy, w czasie gdy Rosjanie przypuścili kolejny zmasowany atak na Ukrainę, co najmniej 19 dronów wleciało nad terytorium Polski. Te, które mogły stanowić bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone. Szczątki bezzałogowców spadły na Podlasiu, w Lubelskiem, Warmińsko-Mazurskiem, dron spadł też w Mniszkowie w Łódzkiem. Jest to aż 250 km w linii prostej od granicy z Białorusią. To pierwsza taka akcja NATO w historii. O 3.00 nad ranem nad miejscowością Cześniki na Zamojszczyźnie myśliwce Sojuszu zestrzeliły rosyjskiego drona. W ten sposób zestrzelono co najmniej trzy bezzałogowce, które w nocy naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Operacja wojskowa trwała od godziny 23.00 do 6.40 nad ranem. Chcę bardzo mocno podkreślić: nie ma dziś powodu twierdzić, że znaleźliśmy się w stanie wojny. Ale nie ulega wątpliwości, że ta prowokacja przekracza dotychczasowe granice. I ma charakter nieporównywalnie bardziej niebezpieczny. To jest bezprecedensowy moment w historii NATO, ale też w historii najnowszej Polski. Według potwierdzonych przez służby informacji szczątki dronów odnaleziono w 10 miejscowościach, głównie na terenie Lubelszczyzny - Czosnówka, Cześniki, Krzywowierzba-Kolonia, Wielki Łan, Wohyń, Wyhalew, Wyryki, Zabłocie-Kolonia. Oprócz tego szczątki odnaleziono także w Mniszkowie w województwie łódzkim, Oleśnie na Mazurach oraz w Nowym Mieście nad Pilicą na Mazowszu. Wszystkie systemy, wszystkie zasoby dla bezpieczeństwa państwa polskiego w tej operacji zostały uruchomione. I skutecznie zneutralizowały zagrożenie. Jeden z chłopaków powiedział, że widział, jak samolot strzelił nad polem. Znalazłem ten pocisk, zgłosiłem do służb. W Wyhalewie w powiecie parczewskim służby badają części niezidentyfikowanego pocisku, który na swoim polu znalazł Ryszard Murawski. Widocznie siłą bezwładności to spadło, bo nawet pomidorów nie było pogniecionych. Przyjechało ABW, zawiozłem ich na miejsce. Mieszkańcy spokojnej dotychczas wsi wciąż są w szoku po trudnym i nerwowym poranku. Przed 7.00 rano obudził mnie ten huk, samolot latał, to właśnie słyszałam. I takie raptowne "bum!", i do okna podleciałam. Córka wstała też, bo nas to wszystko obudziło. Strach, że wojna czy nie wojna, nie wiem. Po prostu strach. Kilka kilometrów dalej, we wsi Wyryki, szczątki rosyjskiego drona trafiły w dom mieszkalny. Budynek został niemal całkowicie zniszczony. Na szczęście mieszkańcom nic się nie stało. Niektórzy mówią, że to jest początek wojny, ale nie bierzmy tego tak na serio. Jakaś to jest prowokacja czy omyłkowo coś, trudno powiedzieć. To jest celowa prowokacja. Oni wiedzą, że jest tu lotnisko, a że jeszcze zamykana jest teraz granica z Białorusią, tak że jest punkt zaczepny. A autorów tej prowokacji trzeba szukać w Moskwie, choć Kreml oficjalnie zaprzecza tym oskarżeniom. Proszę zauważyć, że przywódcy UE i NATO codziennie oskarżają Rosję o prowokacje, najczęściej nawet nie próbując przedstawić żadnych argumentów. Ale nikt, kto rozumie sposób funkcjonowania agresora od ponad trzech lat atakującego Ukrainę, nie wierzy w zapewnienia płynące z Kremla. To nie były dwa śmigłowce zabłąkane, które latały nad polską wsią. To było testowanie naszego systemu obrony powietrznej, jaka jest determinacja Polski do wykorzystania prawa międzynarodowego. To Rosja w zaplanowany sposób doprowadziła do tego, że mieliśmy te drony w Polsce. Wiemy i widzimy to nie tylko z informacji służb, ale również z tego, jakie środki komunikacji zostały włączone, abyśmy mogli to obserwować. I będziemy musieli obserwować nadal, bo jak pokazała dzisiejsza noc, zagrożenie ze wschodu jest bardziej realne niż kiedykolwiek dotąd. Szczątki dronów, które nadleciały nad Polskę ze wschodu, znaleziono dotąd w 10 lokalizacjach. Nikt nie ucierpiał, ale są straty materialne. Bezzałogowiec, który rozbił się w miejscowości Wyryki w powiecie włodawskim, uderzył w dom mieszkalny. Na miejscu jest Bartosz Filipowicz. Mieszkańcy zniszczonego domu otarli się o śmierć. Co z nimi? Na szczęście nic im się nie stało, bo w momencie uderzenia byli na parterze. Wszyscy tutaj powtarzają, że to ogromne szczęście, że nikt tutaj nie ucierpiał fizycznie. Góra domu jest poważnie uszkodzona i wymaga remontu. Nie da się tam zamieszkać. Ale dach czy ściany to rzeczy, które można szybko odbudować, co zresztą się dzieje. Trudniej będzie mieszkańcom odbudować poczucie bezpieczeństwa. Budzę się rano tak jak co dzień, zadowolona z życia, że człowiek wstał rano, a tu raptem huk i nie ma domu. Ten wrześniowy poranek pani Alicja i pan Tomasz zapamiętają na zawsze. Około 6.30 na ich dom spadł fragment rosyjskiego drona. To jedyny taki przypadek ze wszystkich 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej. Patrzę, leci żyrandol z sufitu... Człowiek nie ma czasu pomyśleć. Za okno patrzysz, leci dach. To już było wiadomo, że coś uderzyło. Huk był tak głośny, ze okoliczni mieszkańcy wsi Wyryki-Wola natychmiast ruszyli w stronę domu państwa Wesołowskich. To był bardzo głośny wybuch, to wprowadziło mnie w taką dezorientację, szok. Tylko pełno dymu, a później poszłam za stodołę. Jakby siarka, taki smród. Cudem nikomu nic się nie stało. To brat mężczyzny, któremu dron zniszczył dom. Rozmawiał z nim chwilę po zdarzeniu. Brat powiedział tylko, że domu już nie ma. Człowiek się dorabia całe życie i nic nie ma. Dom na szczęście jest, ale uszkodzenia są na tyle poważne, że będzie wymagał sporego remontu. Inspektor budowlany zadecyduje, czy będzie można mieszkać przynajmniej na parterze. W odbudowie pomogą władze samorządowe i centralne. Gmina zapewni właścicielom nocleg. Chcemy jak najszybciej wesprzeć tę rodzinę, tak żeby jeżeli będzie to możliwe, bo tego nie wiemy, to żeby jak najszybciej wrócili do domu. Już w godzinach porannych zapadła decyzja,