Przed Świętem Niepodległości to, co nas łączy, znów może podzielić. Partyjna prekampania. Do wyborów prezydenckich pół roku. Ksiądz O. i jego znajomi. Z kim spotykał się beneficjent Funduszu Sprawiedliwości? Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. W całym kraju trwają ostatnie przygotowania do Narodowego Święta Niepodległości. Główne obchody będą miały miejsce w stolicy, m.in. przed Grobem Nieznanego Żołnierza na pl. Piłsudskiego. Ulicami Warszawy, choć nie było to pewne, przejść ma także Marsz Niepodległości. W mieście jest wiele zabezpieczeń: zakazów i barierek, ale to wszystko po to by łączyć, a nie dzielić. Dzień Niepodległości jutro, ale już dziś... Polska świętuje 106. rocznicę odzyskania wolności. Na wiele sposobów. Tak było w Kielcach. W Wielkopolsce tradycyjnie festiwal gęsiny. W Rudniku nad Sanem pokaz kawaleryjski. O takie wspólne świętowanie apelował też prezydent Warszawy. Żeby naprawdę ten dzień był dniem nas wszystkich, w którym przede wszystkim się do siebie uśmiechamy, cieszymy z odzyskania niepodległości. Te słowa w stolicy mają szczególne znaczenie. Bo tu obok takich uroczystości, to zdjęcia z poprzednich obchodów, co roku dochodzi do incydentów podczas Marszu Niepodległości. Palimy to, ku****! Rok temu spalono tęczowe i unijne flagi. Policja zatrzymała kilkadziesiąt osób. Stąd dziś takie nadzwyczajne środki. Stołeczne służby do późnych godzin nocnych będą ustawiać zabezpieczenia. Trzeba pamiętać, że to jest jednak dziesiątki, setki tysięcy uczestników i zawsze jakieś incydenty się pojawią. Jutro na marszu pojawią się na pewno politycy PiS. Jarosław Kaczyński już zapowiedział, że po raz drugi weźmie w nim udział. 6 lat temu wyglądało to tak. Prezes PiS szedł wraz z innymi politykami oddzielony od pozostałych uczestników i zakończył przemarsz wcześniej. Jarosław Kaczyński, mieszkaniec Warszawy, jak najbardziej jest wskazane, żeby był na tym marszu. We wszystkich działaniach prezesa będziemy się dopatrywać tego drugiego dna, bo on w ten sposób działa. Tym drugim dnem - według rządzących - jest zbliżająca się kampania prezydencka i szeroki uśmiech do wyborców Konfederacji. Niech się uśmiechają, choć jak znam wyborców Konfederacji, to mogą usłyszeć wiele gorzkich słów. Politycy PiS zapewniają, że w ich powrocie na marsz nie o politykę chodzi. Idziemy tam pokojowo, żeby pokazać, że świętujemy niepodległą, Biało-Czerwoną, że jesteśmy wspólnotą. Jednak przeczą temu, wypowiedziane niemal w tym samym momencie, podczas miesięcznicy smoleńskiej, słowa Jarosława Kaczyńskiego, w których trudno szukać jednoczących tonów. Władza po prostu likwiduje demokrację, a ma zamiar zlikwidować także niepodległość naszego kraju. Wszyscy już jesteśmy radośni, wywieszamy flagi i wychodzi Jarosław Kaczyński i po raz kolejny robi to co potrafi, a więc dzieli i straszy polskie społeczeństwo. Chyba moment najgorszy z możliwych. Jutro mamy wielkie święto. To pikniki, rekonstrukcje i przede wszystkim radość z odzyskania niepodległości. W jutrzejszych obchodach nie weźmie udziału premier, który przeszedł planowany zabieg medyczny i wróci do pełnienia obowiązków w środę. O wyborach głowy państwa w naszym kraju mówi się coraz głośniej. Prawybory ogłosiła właśnie KO. Nadal nie wiadomo, kto będzie kandydatem PiS. Wśród możliwych scenariuszy i giełdy nazwisk pada nawet propozycja wspólnego kandydata PiS, PSL i Konfederacji. Prawyborczy pojedynek w Platformie rozpoczął się na dobre. Ja nie odpuszczę. Radosław Sikorski o swojej wizji prezydentury mówił w Sulejówku, gdzie złożył wieniec przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Współpraca między tożsamością lewicową a wrażliwością konserwatywną, bo Polska musi być na zawsze, Polacy muszą być zdolni do współpracy. Rafał Trzaskowski spotkał się z mieszkańcami Poznania. O tym też będą wybory prezydenckie, o odtworzeniu wspólnoty. Wcześniej rozmawiał z rolnikami w Przysieku koło Torunia. Ta kampania musi być o jakości życia, o naszym portfelu, musi być o służbie zdrowia, o polskim rolnictwie. Liczenie szabli w PO już się zaczęło. Także w sieci. Poparcie Rafała Trzaskowskiego zapowiedzieli Agnieszka Pomaska, Sławomir Nitras czy Cezary Tomczyk. Zdecydowanym faworytem jest Rafał Trzaskowski. Z kolei Radosława Sikorskiego wsparli Marcin Bosacki, Arkadiusz Myrcha czy Roman Giertych, który o poparcie szefa MSZ apeluje w nagraniu. Radek Sikorski może nie jest tak sympatyczny jak Rafał, ale jest twardszy. Prawybory w KO odbędą się prawdopodobnie 23 listopada. Głosowanie - drogą elektroniczną. Ten pomysł prawyborów to jest taka realizacja psychologicznej potrzeby Donalda Tuska, żeby ustalić hierarchię dziobania. Oni też mówili o prawyborach, ale wiadomo, że PiS nigdy żadnych wyborów nie zorganizuje, bo tam jednoosobowo o wszystkim decyduje prezes. A my jesteśmy partią demokratyczną, dlatego mamy prawybory. Kandydata PiS mamy poznać w tym miesiącu. Wspólnego kandydata "koalicji polskich spraw" proponuje za to Pałac Prezydencki. Ofertę kieruje do PiS, Konfederacji i PSL. Liczę w mądrość liderów ugrupowań partyjnych: pana premiera Jarosława Kaczyńskiego, Sławomira Mentzena i przede wszystkim pana premiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jesteśmy świadkami wiekopomnej deklaracji, zaproszenia do wspólnej kandydatury w wyborach prezydenckich. Na razie Konfederacja ma kandydata - to Sławomir Mentzen. Do rozmów gotowa w drugiej turze. Podobnie PiS. Ponieważ jesteśmy największą partią konserwatywną w Polsce, największą siłą na prawicy, wystawimy własnego kandydata. Słychać, że tym wspólnym kandydatem, o którym mówi Pałac, miałby być Jacek Siewiera. Szef BBN pytany, czy dostał od jakiejś siły politycznej propozycję, potwierdza, że były takie rozmowy. To piramidalna bzdura, niech wymyślą naprawdę jakiś nowy pomysł na zaistnienie w opozycji. Szef ludowców proponował wspólnego kandydata, ale całej koalicji rządzącej. Naszym kandydatem jest i będzie Szymon Hołownia, jeśli się zgodzi. Marszałek Sejmu decyzję ogłosi przed świętami. Także w grudniu może ją podjąć Lewica. Będzie to więcej niż jedna osoba, to przeprowadzimy podobnie jak PO prawybory. I choć wybory w maju, to prezydencka karuzela nazwisk już się rozkręca. Oglądają państwo 19.30. Za chwilę wrócimy do sprawy księdza O. A co dziś jeszcze? Atak dronów na Moskwę. Uważaj na odłamki. Głowa nisko. Dwa domy płoną. Długi weekend wypadków. Owce z misją. Naszą świątynię zjadają chrząszcze. Dobraliśmy do tej pracy wyjątkowe zwierzęta. Choć wcześniej zapewniał, że nie miał kontaktów ze Zbigniewem Ziobrą, to wiele na to wskazuje, że do spotkań dochodziło i to kilkadziesiąt razy. Szef fundacji Profeto, która otrzymała ponad 66 mln zł od Funduszu Sprawiedliwości, miał spotykać się z Ziobrą i urzędnikami ministerstwa tuż przed przyznaniem ogromnej dotacji. Opuszczając areszt, ksiądz Michał O. jeszcze nie wiedział, że wkrótce opinia publiczna usłyszy niewygodne fakty. Fakty, które rzucą nowe światło w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. A chodzi o jego tajemnicze spotkania z ówczesnym ministrem Ziobro. PiS wciął się we własne kłamstwa. Wiemy, że działała zorganizowana grupa przestępcza, że dziesiątki milionów złotych zostało sprzeniewierzone. Tym zajmuje się wciąż prokuratura, ale według portalu Okopress, Zbigniew Ziobro spotkał się z księdzem O. ponad 36 razy - tak wynika z kalendarza ministra, który prowadzony był w jego gabinecie. I teraz uwaga: 33 razy spotkał się przed podpisaniem umowy o dotację między ministerstwem a Fundacją Profeto. Ksiądz Michał O. otrzymał zapewnienia, że te pieniądze na realizację tego projektu otrzymają. Bo konkurs w Ministerstwie Sprawiedliwości miał być ustawiony. Przypomnijmy jeszcze zatem słowa Zbigniewa Ziobry. Decyzje co do konkretnych spraw, które zapadały w Funduszu Sprawiedliwości, poza jedną, podejmowali moi podwładni. Pytanie czy akurat sprawa fundacji Profeto to właśnie jedyna, jak mówi były minister, w której wydawał decyzje. Ksiądz Michał O. to prezes fundacji Profeto, która za rządów PiS wygrała konkurs na budowę tego azylu dla ofiar przemocy. Z Funduszu Sprawiedliwości trafiło na jej konto 68 mln zł. Z czego 13 ksiądz O. miał wy dać na inne cele niż budowa ośrodka. Spore kwoty miały trafiać też na konta jego rodziców. W co gra PiS? W oczywistą grę. W takich sytuacjach, kiedy takiego złodzieja złapało się na gorącym uczynku, złapało się za rękę, on musi krzyczeć, że to nie jego ręka. I tak wracamy do marca tego roku - kiedy ksiądz został zatrzymany. Łącznie w areszcie tymczasowym spędził 7 miesięcy, ale niemal od pierwszego dnia pobytu w tym budynku posłowie PIS wielokrotnie powtarzali... Zaczęto stosować tortury. Kilkadziesiąt godzin de facto tortur. Tortury są stosowane wobec więźniów politycznych. Przeczy temu jednak uzasadnienie decyzji sądu o odrzuceniu zażalenia na zatrzymanie księdza O., do którego dotarł Onet. Polityk z otoczenia Ziobry, Michał Wójcik, który wielokrotnie też mówił o torturach, zdania nie zmienia. Poczekajmy, kiedy orzeczenie się uprawomocni. Zobaczymy. Chcielibyśmy, żeby ono się opierało na kompletnym materiale dowodowym, a nie na wycinkowych sprawach. Próbowali zrobić z księdza O. męczennika, a to jest o tyle słabe, że porównanie kogoś kto prawdopodobnie zawłaszczył publiczne pieniądze z księdzem Popiełuszko jest po prostu obrzydliwe. Duchowny wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym. Grozi mu do 20 lat więzienia. Ukraińskie drony nad Moskwą. Co najmniej 34 statki bezzałogowe zaatakowały stolicę Rosji. Kilka budynków stanęło w płomieniach. Tymczasowo zamknięto stołeczne lotniska, w tym największe Szeremietiewo, a Rosjanie informują o jednej rannej osobie. To moment zestrzelenia ukraińskiego drona kamikaze nad rosyjskim niebem. Uważaj na odłamki. Głowa nisko. Pod dach idź. Pod dach. Kijów w kierunku Moskwy wystrzelił kilkadziesiąt bezzałogowców, uderzyły też w kilku innych rosyjskich obwodach. O, tam leci. To już drugi. Jeden wybuch już był. A to drugi - nad nami. Choć rosyjska obrona powietrzna zestrzeliła nad podmoskiewskimi miastami co najmniej 32 bezzałogowce... ...to w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, na których widać skutki ataku. Wydaje się, że uderzył w dom. Wszędzie widać jakieś odłamki. Uszkodzone są też samochody. 2 domy płoną. To największy ukraiński atak dronów od początku pełnoskalowej wojny. W tym samym czasie za pomocą prawie 150 bezzałogowców zaatakowali też Rosjanie. W Odessie eksplozje słychać było już 3. noc z rzędu. Schroniliśmy się na dole, przykrył nas pył. Wszyscy krzyczeli... dzieci... To było straszne. Obrona powietrzna zestrzeliwała też rosyjskie drony w kilkunastu innych ukraińskich obwodach. Każde spotkanie, każde negocjacje z partnerami, którzy mają odpowiednie systemy obrony powietrznej, to zawsze rozmowa o dodatkowej ochronie Ukrainy przed rosyjskim terrorem. By chronić ukraińskie niebo, amerykański Departament Obrony zdecydował o dostarczeniu ponad 500 rakiet przechwytujących dla systemów obrony powietrznej Patriot i NASAMS. Według informacji "Wall Street Journal" do Ukrainy mają trafić w nadchodzących tygodniach i zaspokoić potrzeby w zakresie obrony powietrznej do końca roku. Na froncie, Rosjanie nasilają ataki w rejonie Pokrowska i Kurachowego - głównego ośrodka logistycznego na północnym-zachodzie. Moskwa gromadzi też sprzęt wojskowy i oddziały w rejonach Torecka i Czasiw Jaru, chociaż zdaniem dowódcy brytyjskich sił zbrojnych ponosi największe straty od początku wojny. Średnio ponad 1500 osób zabitych lub rannych każdego dnia. Straty ma uzupełnić 11 tys. żołnierzy północnokoreańskich, którzy już są w obwodzie kurskim. Na froncie mają też trafić kolejne oddziały. Ukraiński wywiad wojskowy przechwycił jedną z ich rozmów. Władimir Putin ratyfikował właśnie traktat o strategicznym partnerstwie z Koreą Północną. Oczywiście, ma to na celu zapewnienie bezpieczeństwa w regionie i naszego wzajemnego bezpieczeństwa. Dokument ten de facto oznacza zawarcie sojuszu wojskowego. O sytuacji za naszą wschodnia granicą i rosyjskich śladach będzie mowa także w rozmowie Doroty Wysockiej-Schnepf z autorem książki "Szpiedzy Putina" Grzegorzem Rzeczkowskim tuż po naszym programie. Rosja od lat prowadzi wojnę, cichą wojnę przeciwko Zachodowi, stosując różne akty sabotażu, działań informacyjnych, tak, PiS, może z wyłączeniem akcji sabotażowych, ale w tej przestrzeni komunikacyjnej wlał tyle jadu, tyle nienawiści, tak głęboko podzielił Polaków, że jesteśmy jak gdyby dwoma walczącymi ze sobą plemionami. Wojna domowa hybrydowa. Zdecydowanie tak. Trwa długi weekend i po raz kolejny na nic zdają się apele policji o ostrożną jazdę. Na drodze krajowej 49 w Białce Tatrzańskiej na Podhalu w 3 wypadkach uczestniczyło łącznie 11 samochodów. Auta wpadały do rowu lub zderzały się ze sobą. Doszło też do śmiertelnego wypadku na warszawskiej Trasie Łazienkowskiej. A pod Zgorzelcem na A-4 z wysokości 10 metrów spadł autokar. Kierowca jest ranny, na szczęście w autobusie nie było pasażerów. Warto pamiętać o zdjęciu nogi z gazu. To zderzenie ze ścianą... ...na stołecznej trasie łazienkowskiej nie mogło skończyć się inaczej - kierowca zginął. Mężczyzna z nieznanych dotąd przyczyn stracił panowanie nad pojazdem i uderzył bezpośrednio w mur wiaduktu. W drzewo uderzył samochód w Kameli na Kaszubach. Kierowca nie przeżył wypadku. Miał 24 lata. Jadące z nim 3 inne osoby nieprzytomne odwieziono do szpitala. Funkcjonariusze zabezpieczyli miejsce zdarzenia oraz ślady. Na chwilę obecną trwa ustalanie szczegółowych okoliczności tego tragicznego w skutkach zdarzenia. Tragicznie także w Małopolskiem. Samochód, który stanął w płomieniach w Rabce Zdroju, gasiło aż 15 strażaków. Strażacy zastali cały pojazd objęty ogniem. W trakcie działań gaśniczych odnaleźliśmy zwłoki. W Białce Tatrzańskiej nie było ofiar śmiertelnych, ale doszło do całej serii wypadków i to na odcinku zaledwie 150 metrów. 11 pojazdów brało udział w tym zdarzeniu, 2 dwie zostały zabrane do szpitala. A to sam początek tego długiego weekendu, noc z piątku na sobotę i szczęście w nieszczęściu. Autobus, który spadł z wiaduktu na A-4 w okolicach Zgorzelca, jechał bez pasażerów. Rannego kierowcę z potrzasku uwolnili strażacy. Szczególnie duży ruch w długi weekend wymaga od kierowców szczególnej ostrożności. Pogoda nie jest i nie będzie sprzymierzeńcem - zwłaszcza w tych rejonach Polski. Stopniowo będą tworzyły się mgły. Nawet gęste i długotrwałe, będą one ograniczać widzialność nawet do 100 metrów. Dodatkowo w tamtych regionach Polski temperatura najbliższej nocy spadnie poniżej zera. Ujemne temperatury oraz zamglenia, które są naturalnym przeciwwskazaniem do zbyt szybkiej jazdy. Trzeba pamiętać o światłach przeciwmgłowych. Jeżeli ta widoczność drastycznie maleje, jeżeli nie mogą rozwinąć prędkości większej niż 50 km/h, ponieważ teren dookoła jest zamglony, wówczas włączamy światła przeciwmgłowe. Pamiętajmy, że te światła mają bardzo silną czerwoną barwę z tyłu. Seksizm, molestowanie, morderstwo i pedofilia - to wszystko dotyczy parafii diecezji sosnowieckiej. Sprawy, do których tam dochodziło, są nadal przedmiotem postępowania śledczych. Aby pomóc ofiarom i dotrzeć do kolejnych, w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach powstał punkt dla osób, które doświadczyły przemocy seksualnej ze strony księży. Wiele pytań, wiele wątpliwości. Wielu podejrzanych i możliwe, że wiele ofiar. Moje dziecko akurat nie uczęszcza na religię, więc nie chciałabym, żeby coś takiego go spotkało. Niestety spotkało inne dzieci. Delegat biskupa sosnowieckiego do spraw ochrony dzieci i młodzieży informuje - mamy kilka zgłoszonych przypadków wykorzystania dzieci przez księży i inne osoby w Kościele. My nie zamykamy tylko oczu na księży, ale otwieramy na całe nasze środowisko kościelne. Kiedy nabieram przekonania, że do zachowania wobec nieletniego krzywdzącego mogło dojść, to to już jest zgłaszane. Do prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie skandali w diecezji sosnowieckiej. Otwarto punkt kontaktowy dla ofiar przemocy seksualnej ze strony księży. To pierwsza taka inicjatywa w kraju. Zgłaszać można się poprzez adres mailowy. Sam punkt jest w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Inicjatywa utworzenia tego punktu powstała w kontekście śledztwa dotyczącego przede wszystkim przestępstw seksualnych popełnianych przez kapłanów diecezji sosnowieckiej. Chodzi o dwóch kapłanów, którym przedstawiono aż 11 zarzutów dotyczących pedofilii. Te ofiary mogą zmagać się z wątpliwościami, czy to nie one spowodowały te zachowania, bo jeżeli wszędzie wokół słyszą, że ksiądz to jest osoba, której można ufać, która jest dobra, to jak wytłumaczyć, że robi coś, co wzbudza tak dużą traumę? Sprawa wyszła na jaw miesiąc temu. Wtedy zatrzymano dwóch księży i jednego byłego duchownego. Takiej sytuacji jeszcze nie było, żeby polski Kościół był pod lupą śledczych, a specjalna komisja badała każde zachowanie księży, które mogą mieć znamiona przestępstwa. Komisja działa od dwóch tygodni i już teraz wiadomo, że takich przypadków jest co najmniej kilkanaście. Chcemy wyjaśnić każdą sprawę dokładnie. Każdy z nas jednocześnie pracuje nad pewnymi elementami i będziemy te elementy składać w pewną układankę. Układankę, która swój początek ma w 2010 roku i dotyczy rektora sosnowieckiego seminarium, księdza Mariusza K. Ten miał wdać się w bójkę w klubie LGBT. Działy się tam różne problematyczne rzeczy, które nie tylko zostały w obrębach murów tego seminarium, kiedy ono fizycznie istniało, ale miały swoje reperkusje także potem w życiu samej diecezji. Lista grzechów tej diecezji już jest długa. Seksimpreza, narkotyki, zabójstwo i pedofilia. Diecezja powstała 32 lata temu i ma 408 księży diecezjalnych. To, co się wydarzyło w diecezji sosnowickiej w takiej skali... Tego nie odnotowaliśmy w innych diecezjach. Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Trzeba to wyciągać na światło dzienne i piętnować. Niezależnie od tego, jaki to jest status społeczny i zawód wykonywany. Kamera Dawida, przegląd międzynarodowych produkcji o tematyce żydowskiej, to najstarszy i największy tego typu festiwal w Polsce. Po głośnej polskiej premierze "Prawdziwego bólu", filmu, który zdobył tegoroczne Grand Prix, zwieńczenie festiwalu zapowiada się równie spektakularnie, bo światową premierą poruszającego dokumentu "Wśród sąsiadów". Oto zwycięzca nagrody specjalnej festiwalu ufundowanej przez TVP. "Wśród sąsiadów" to opowieść o ukrywanej przez dziesięciolecia historii polskiej wsi. Jest bardzo subtelnym portretem relacji polsko-żydowskich, pozwala głębiej przyjrzeć się tej relacji. Inspiracją do powstania filmu była historia rodzinna urodzonej w Ameryce Anity Friedman. Moja rodzina żyła w Polsce przez wiele pokoleń i wyjechała po wojnie. Jej rodzina żyła tu w Gniewoszewie na Lubelszczyźnie. To w tej małej społeczności rozgrywa się dramat - Holokaustu, ale także czasu po wojnie. Po II wojnie, po klęsce nazistów, byli Polacy, którzy zabijali Żydów z zimną krwią - to coś, o czym Polacy jako naród muszą wiedzieć. Yoav Potash, reżyser z Kalifornii, pracował nad tym filmem dziesięć lat. Początkowo prosty dokument rozrósł się do rozmiarów filmu kinowego. Niebagatelne są też animacje, które wypełniają dużą cześć tej opowieści. Pozawalają spojrzeć na bohaterów sprzed lat jak na młodych ludzi. Nie chodzi nam tylko o to, by pokazywać pomnikowe postaci czy bohaterów, takich jak sprawiedliwi wśród narodów świata. Jako ludzie musimy uczyć się z naszej historii, ale możemy to zrobić tylko wtedy, jeśli poznamy całą prawdę o naszej przeszłości. Jednak film Potasha jest nie tylko opowieścią o złych Polakach, którzy po wojnie mordowali żydowskich sąsiadów. Pokazuje też heroizm i dobro zwykłych ludzi. To pokazuje, że to nie narody są najważniejsze w tej refleksji, tylko ludzie, którzy kierują się określonymi wartościami, emocjami, uczuciami. To także opowieść o tym, jak mieszkańcy Gniewoszewa, zainteresowali się przeszłością, przeszłością własnego miasta, przeszłością własnych sąsiadów. Polska zawsze była mi bliska. Czułam, jak ważne jest opowiedzenie naszej historii, polskiej historii. "Wśród sąsiadów" pokazuje polsko-żydowskie rany, ale po to, by szybciej mogły się zabliźnić i pomogły nam tę nieoczywistą polską historię zrozumieć. Niesie ryzyko śmierci porównywalne do raka piersi, udarów czy zawałów, ale ponieważ zabija po cichu, przez większość osób jest ignorowana. Osteoporoza. Zmaga się z nią wielu ludzi na całym świecie, przedwcześnie umierają miliony. O tym, jakie są czynniki ryzyka, jak chorobę spowolnić i czy medycyna może nam pomóc. Balet dla seniorów. Te zajęcia to zastrzyk dobrej energii, ale też szansa na powstrzymanie osteoporozy, na którą jest narażona co czwarta kobieta po 50. roku życia i co druga po siedemdziesiątce. Kształtujemy mięśnie, które odpowiadają za równowagę, mięśnie, które stabilizują miednicę. Kształtujemy te mięśnie, które pomagają nam uniknąć upadku. Pierwsze objawy osteoporozy są niezauważalne, choć sygnałem alarmowym jest utrata wzrostu o 4 centymetry. Choroba jest najczęściej wykrywania po złamaniach lub kiedy pojawia się ból. Problem miałam z kręgosłupem. Doktor zlecił mi badania na osteoporozę. To wyszło przypadkiem. Chorują także mężczyźni i młodsze osoby. Czynniki ryzyka to nie tylko wiek, także niedowaga, niedożywienie, brak aktywności ruchowej, nadużywanie alkoholu. Osteoporozę w Polsce ma ponad 2 miliony osób, ale zdiagnozowana jest tylko u 20% chorych, z czego leczy się 5%. Pozostali doznają złamań, które prowadzą do niepełnosprawności. Co roku z powodu osteoporozy jest ich 150 tysięcy. Nieleczeni pacjenci łamią się, cierpią, mają powikłania, umierają z tego powodu, bo po złamaniu szyjki kości udowej ryzyko złamania jest ogromne, 30-procentowe. Od października Ministerstwo Zdrowia wprowadziło program leczenia terapią nowej generacji, która zwiększa gęstość kości i zapobiega kolejnym niebezpiecznym złamaniom. Program jest dla najbardziej chorych, zagrożonych kolejnymi złamaniami. W praktyce jednak program w wielu województwach nie jest dostępny. Ze względu na problemy finansowe niektóre oddziały NFZ nawet nie ogłosiły konkursów na ten program lekowy, a w niektórych województwach są pieniądze na połowę pacjenta. Ta poradnia w Grudziądzu podpisała kontrakt na leczenie sześciu najciężej chorych pacjentek, ale dostała pieniądze tylko dla jednej pacjentki na podanie jednej dawki z 12, które trzeba wziąć w ciągu roku. Ja powinienem ten lek zakupić z własnych środków, żeby nie przerywać u tej pacjentki terapii. A prócz tego nie wiemy, co dalej. Roczny koszt terapii jednego pacjenta to 20 tysięcy złotych. Ale co roku na leczenie skutków złamań po osteoporozie wydaje się 800 milionów złotych. Przynajmniej połowę można by zaoszczędzić, gdyby pacjentów wcześniej diagnozować i leczyć. Biorąc te leki, które biorę, badania potwierdzają poprawę mojego stanu zdrowia. Jest przyhamowana osteoporoza. Na koniec o zabytkowym kościele, który może zniknąć za przyczyną zjadających go chrząszczy. Kiedy na wojnę z nimi nie ma pieniędzy, bo najwięcej środków pochłania dbanie o piękno ogrodu, pomoc niosą owce. O tym jak wełniany oręż wspomoże walkę z pancerzami chrząszczy, nie w trzcinie, ale w angielskim hrabstwie Dorset, Artur Kieruzal. Przyjazd 4 żarłocznych owiec wzbudził ogromne zainteresowanie mieszkańców Horton, małej wioski na południu Anglii. I nadzieję, że dzięki nim uda się wygrać wojnę o mały średniowieczny kościółek. Naszą świątynię zjadają chrząszcze. Musimy zebrać dużo pieniędzy, aby je stąd wypędzić. Każdy sposób zaoszczędzenia na wydatkach jest więc dobry. Np. dzięki owcom nie musimy płacić za utrzymanie terenu wokół kościoła. 4 owieczki z północy do pracy ruszyły z kopyta. Uporządkowanie najstarszej i najbardziej zaniedbanej części cmentarza zajęło im zaledwie kilka tygodni. Te najlepsze owce do naszej misji, bo zjadają wszystkie chwasty, nie jak zwykłe owce, którym smakuje jedynie soczysta trawa. Dlatego dobraliśmy do tej pracy wyjątkowe zwierzęta. Problemy kościoła zaczęły się kilka lat temu, gdy w zaroślach i drewnianej konstrukcji świątyni zadomowił się chrząszcz tykotek rudowłos. Dzięki owcom parafia, której skarbonka świeci pustkami, zaoszczędzi na ogrodnikach. Ale zatrudnienie owiec, zamiast spalinowej piły to także mniej hałasu i toksycznych spalin - przyznają dumni mieszkańcy Horton. To malutkie owce z pięknymi pyszczkami, ludzie spacerując z psami - na smyczach oczywiście - podziwiają jak matka natura pomaga nam uporać się z problemem. Jeśli owce uporządkują cały przykościelny cmentarzyk, ruszą chrupać trawę w przydomowych ogrodach parafian. Oczywiście za co łaska. Chętnych ponoć nie brakuje. Jak informuje diecezja kościoła Anglii w Salisbury, jeśli patent sprawdzi się, już wkrótce wokół innych kościołów zobaczymy więcej owieczek. Nie ma takiej sytuacji, z której nie można by wybrnąć. Kończymy 19.30. Dobranoc i do zobaczenia.