Silny sojusz prawdziwych przyjaciół. Premier poleciał za ocean, by rozmawiać o gospodarce, finansach, uzbrojeniu i energetyce. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska. Witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". A oto co dziś w programie. Sojusz UE z USA uczynimy najważniejszym punktem prezydencji. Polska stawia na bliskie relacje transatlantyckie, Francja chce zbliżenia z Chinami. Niech Prezydent Macron mówi, co uważa. My skupiamy się na naszych zadaniach. Wzywam Rosję do wydania brakujących dowodów, zwrotu wraku samolotu. Polska żąda od Rosji zwrotu wraku polskiego samolotu. Zostało ze świąt to trzeba się podzielić. Co zrobić ze smakołykami, które zostały po świętach? Nie wolno wyrzucać. Jak coś mam to przynoszę. Bezpieczeństwo militarne, energetyczne oraz wojna na Ukrainie to główne tematy 3-dniowej wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w USA. Pierwszym punktem będzie spotkanie z wiceprezydent Kamalą Harris. To już za niecałą godzinę. Przed Białym Domem jest nasz korespondent Rafał Stańczyk. Co wiemy o tym spotkaniu i o dalszych planach premiera? Biały Dom poinformował, że wiceprezydent USA chce wykorzystać spotkanie z polskim premierem, żeby podziękować Polakom za pomoc niesioną Ukrainie. Wieczorem Mateusz Morawiecki leci do Georgii i Alabamy, żeby odwiedzić zakłady zbrojeniowe. Sprzęt z biało-czerwoną flagą niebawem będzie strzegł naszych granic. Następnie powrót do Waszyngtonu, żeby rozmawiać o odbudowie Ukrainy i udziale Polski w tym procesie. Wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w Stanach Zjednoczonych nabrała szczególne znaczenia, nim jeszcze się rozpoczęła. A to za sprawą słów powracającego z Chin prezydenta Francji, który mówił o strategicznej autonomii Europy, równym dystansie od komunistycznych Chin i USA. Zamiast budować strategiczną autonomię od USA, proponuje strategiczne partnerstwo z USA. I to partnerstwo chcemy umacniać przez takie wizyty jak ta moja. Polska chce wzmacniać partnerstwo z USA. Zarówno swoje, jak i europejskich sojuszników, których chce do tego przekonywać na forum Unii Europejskiej. To partnerstwo transatlantyckie i sojusz UE z USA uczynimy najważniejszym punktem prezydencji Polski w UE. Relacje USA i Polski są wyjątkowo bliskie. W ciągu ostatniego roku w Polsce byli praktycznie wszyscy najważniejsi przedstawiciele amerykańskiej administracji. Prezydent USA Joe Biden - dwukrotnie. Rola Polski, która rośnie, nie tylko jako państwa frontowego, ale także Polska odgrywa coraz ważniejszą, istotniejszą rolę jako europejskie państwo. Polska obok Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych należy do najważniejszych sojuszników Ukrainy broniącej się przed agresją Rosji. Amerykańscy żołnierz są już stale obecni w Polsce, a od początku rosyjskiej agresji ich liczba wzrosła do ok. 10 tys. Zaledwie kilka dni temu w Powidzu otwarto nowy amerykański kompleks dla liczonego w tysiącach sprzętu wojskowego armii USA, w tym czołgów i wozów bojowych. To wszystko wzmocni Polskę i całe NATO. Z naszej perspektywy USA okazało się jedynym solidnym gwarantem powstrzymującym agresję Rosji, udzielającym pomocy Ukrainie i wspierający w wielu wymiarach państwo polskie. Polskę i USA coraz mocniej łączą także relacje gospodarcze. Nasz kraj także tu wzmacnia swoją pozycję, a USA zwiększają swoje inwestycje. Również o tym będzie w Stanach rozmawiał premier Mateusz Morawiecki. Pamiętajmy, że w Polsce w tej chwili trwa bardzo ważna inwestycja, czyli budowa pierwszej elektrowni jądrowej. To jest elektrownia, która powstanie we współpracy z amerykańską firmą Westinghouse. Premier weźmie także udział w dyskusji w Międzynarodowym Funduszu Walutowym dotyczącej światowej gospodarki i największych zagrożeń. Wizyta w Stanach Zjednoczonych potrwa do czwartku. Europa musi zmniejszyć swoją zależność od USA - takie słowa podczas wizyty w Pekinie wypowiedział prezydent Francji. Emmanuel Macron poleciał do Chin, które otwarcie wspierają zbrodniczą Rosję i same są gotowe do ataku na Tajwan. Zdaniem komentatorów Macron znów naraża bezpieczeństwo Europy, próbując zerwać euroatlantycki sojusz na rzecz powrotu do bliskich relacji z Rosją. W komunistycznych Chinach, które otwarcie wspierają rosyjską inwazję na Ukrainę, prezydent Francji Emmanuel Macron witany był jak sojusznik. Czerwony dywan, orkiestra, oficjalne i prywatne spotkania z przewodniczącym Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpingiem. Chodzi o kolejną próbę wypchnięcia USA z Europy. Wcześniej próbowali to zrobić Niemcy razem z Rosjanami teraz Francuzi razem z Chinami. To jest próba realizowania ambicji mocarstwowych Francji kosztem bezpieczeństwa całego kontynentu, kosztem naszego bezpieczeństwa. Pytanie, czy to próba budowy osi Paryż-Moskwa-Pekin z ewentualnym udziałem Berlina. Francja i Niemcy najpierw uzależnili Europę od rosyjskich surowców i wpływów, teraz próbują, okrężną drogą przez Pekin, znów chcą wrócić do interesów z Kremlem. W Pekinie Macron nie przebierał w słowach, podważał konieczność amerykańskiego wsparcia dla bezpieczeństwa Europy. W razie chińskiego ataku Amerykanie są gotowi pomóc Tajwanowi, tak jak razem z Polską i Wielką Brytanią solidarnie pomagają Ukrainie, napadniętej przez barbarzyńską Rosję. Niech prezydent Macron mówi, co uważa. My skupiamy się na naszych zadaniach, na zapewnieniu bezpieczeństwa naszym narodom. Dlatego dla wielu słowa Macrona i jego wizyta w Chinach to zdrada sojuszu euroatlantyckiego i narażanie bezpieczeństwa Europejczyków, szczególnie tych na wschodniej flance NATO. Pójście na układ z Chinami to zagrożenie podobne do tego, kiedy Europa została uzależniona od rosyjskich surowców. Nie można popełniać tego samego błędu. Macron jednak gotowy jest zaryzykować bezpieczeństwo Europy w imię własnych interesów gospodarczych z komunistycznymi Chinami i zbrodniczą Rosją. Macron jedzie do kolejnego, który o wiele zamożniejszy niż Putin, rozgrywa Francję, bardzo duże państwo w Europie, na swój sposób. W czasie wizyty Emmanuela Macrona w Chinach była też szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, którą Pekin za wszelką cenę próbował upokorzyć. Na lotnisku traktowana była jak zwykła turystka, a do rozmów z przywódcą Xi i Emmanuelem Macronem posadzona przy takim stole. Macron nie protestował. On chciał mieć jakiś sukces międzynarodowy. We Francji mamy do czynienia z niepokojami m.in. z powodu podniesienia wieku emerytalnego. Emmanuel Macron zupełnie nie radzi sobie we własnym kraju, gdzie francuska policja brutalnie tłumi protesty ludzi, którzy czują się oszukani przez własnego prezydenta, po tym jak wbrew społeczeństwu podwyższył wiek emerytalny. Polska będzie budować koalicję państw do zatrzymania napływu ukraińskiego zboża do Europy. Minister rolnictwa Robert Telus chce wspólnie z ministrami Czech, Rumunii, Bułgarii i Słowacji zwrócić się do Brukseli, by wstrzymać napływ zboża ze Wschodu. Komisja Europejska zgodziła się na sprzedaż Europie zboża bez cła, a to uderza w rolników. Rumuńsko-ukraińska granica. Tutejsi rolnicy zablokowali drogi w proteście przeciwko napływowi do Europy nieopodatkowanego ziarna. Pilnie prosimy o wprowadzenie ceł na zboża pochodzące z Ukrainy. Problem z napływem tańszego zboża mają wszystkie unijne kraje graniczące z Ukrainą. Nie ma go zachód Europy i być może dlatego Bruksela nie widzi problemu z napływem taniego ziarna. Dlatego szef polskiego resortu rolnictwa chce wspólnie z krajami naszego regionu wystąpić w tej sprawie do Komisji Europejskiej. Rozumiemy, że mamy wojnę. Wojnę, która jest wywołana przez Putina na Ukrainie. I to jest sprawa, którą wszyscy rozumiemy. Ale z drugiej strony nie może być tak, że przez tę wojnę tylko się poświęcają niektóre kraje. Tym bardziej, że rosyjska agresja już od miesięcy uderza najbardziej w portfele mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej. Bliskość konfliktu sprawia, że inflacja w naszej części Europy jest najwyższa, choć i tak między krajami widać różnice. W Polsce żywność wciąż jest tańsza niż na Słowacji czy Czechach, gdzie nawet doradca premiera Czech Rzeczywiście od kilku dni czeska telewizja pokazuje reportaże o Czechach kupujących w Polsce. Co kupiliśmy? Pieczywo, czekolady. Różnica cen wynika z zerowej stawki VAT, jaką rząd wprowadził w Polsce. Dzisiaj Polska jest wśród tych państw europejskich, które dają wsparcie swoim obywatelom w czołówce. Konsumenci oszczędzają, bo europejskie gospodarki hamują z powodu kryzysu energetycznego. W naszym najbliższym otoczeniu, a więc w strefie euro, dynamika aktywności gospodarczej jest zbliżona do zera. Praktycznie w strefie euro gospodarka przestała rosnąć. Widać to w największych niemieckich portach morskich, do których trafia o około 10% mniej przeładunków niż w ubiegłym roku. Polskie porty na razie takich problemów nie mają. Wolumen przeładunków jest zwiększany z miesiąca na miesiąc. Zwłaszcza widzimy to w ładunkach masowych i paliwach. Dobrymi wynikami nie może się pochwalić jednak port miejski w Elblągu. Patrząc jak ta spółka funkcjonuje, że na przestrzeni ostatnich lat skumulowana strata wynosi blisko milion złotych, a zatrudnione jest jedynie pięć osób, w tym dyrektor i główna księgowa, to nie będzie motor napędowy rozwoju naszego regionu. Dlatego Ministerstwo Aktywów Państwowych zaproponowało wejście skarbu państwa do portu miejskiego i dokapitalizowanie go kwotą 100 mln zł. Inwestycje blokują jednak samorządowcy opozycji, między innymi z PO. Polska żąda od Rosji zwrotu brakujących dowodów w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przede wszystkim wraku rządowego samolotu. Tym razem te żądania wybrzmiały na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Niestety, 13 lat temu polski rząd, na czele z Donaldem Tuskiem, zgodził się na oddanie badania okoliczności katastrofy smoleńskiej w rosyjskie ręce. Najpierw było niszczenie dowodów. Później ich przetrzymywanie na rosyjskiej ziemi. Z tego miejsca wzywam Rosję do wydania brakujących dowodów, zwrotu wraku samolotu, należącego zgodnie z prawem międzynarodowym do Polski, oraz do pełnej współpracy z polskimi śledczymi w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności katastrofy. Wybrzmiał polski głos w tej sprawie na forum ONZ. Wrak to przecież najważniejszy dowód. To jest w pewnym sensie takie przyznanie się do winy, bo jeśli ktoś ma czyste sumienie i nie ma nic do ukrycia, to przecież pokaże dowody w sprawie, która jest niejasna. Polski rząd popełnił wtedy kardynalny błąd, 13 lat temu. Pod wodzą Donalda Tuska. Od samego początku to Rosjanie dyktowali warunki gry, a mogło być inaczej w tych pierwszych godzinach, kiedy tak naprawdę cały świat patrzył na to, co się działo w Smoleńsku. Władimir Putin i Rosja musiałyby pójść na bardzo daleko idące ustępstwa. Ale świat dostał inny sygnał. Wszyscy rozsądnie myślący ludzie na świecie musieli uznać, że skoro rząd polski to przekazuje Rosjanom, no to co oni mają się wtrącać w to. Donald Tusk nie protestował. Wręcz przeciwnie. Obawiał się, że ktoś mógłby chociaż pomyśleć - że w tej katastrofie maczali palce Rosjanie. Działania ostentacyjne i bezczelne. Pamiętamy wszyscy nagrania, sam jak na to patrzyłem z niedowierzaniem, jak pokazywano jak Rosjanie młotem wybijają szyby w Tupolewie. Kolejne lata w rosyjskim podejściu nie zmieniły nic. Za to wiemy dużo więcej o podejściu do katastrofy ówczesnej ekipy. Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. Na miejscu w Rosji była Ewa Kopacz. Przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny. Po latach światło dzienne ujrzały nie tylko te, niewymagające komentarza zdjęcia. W trumnach pomieszane były części ciał różnych osób. Wrzucone do worków m.in. z niedopałkami papierosów. Ale po 10 kwietnia 2010 roku, jak gdyby nigdy nic, kontynuowana była polityka resetu z Rosją. Ja bym sobie bardzo życzył zmiany stosunków polsko-rosyjskich. Mam wrażenie, że prędzej czy później energia elektryczna rosyjska będzie obecna na polskim rynku. To była polityka, dzięki której przez lata zbrodniarz wojenny Putin mógł przygotować się do inwazji na Ukrainę. Pierwsza grupa polskich pilotów zakończyła właśnie szkolenie z obsługi myśliwców F-35. Na razie to pierwszy etap w symulatorach, ale wkrótce rozpoczną się szkolenia na maszynach, które docelowo mają trafić do Polski. Kontrakt na dostawę 32 supernowoczesnych amerykańskich myśliwców podpisano dwa lata temu, pierwsze dostawy planowane są na przyszły rok. To kolejny, niezwykle ważny krok na drodze do przyjęcia w Polsce najnowocześniejszych myśliwców. To właśnie ta kadra, którą państwo widzicie, która dzisiaj dostała certyfikaty, ukończyła tę wstępną selekcję i wstępne szkolenie. Będzie w przyszłości obsługiwała samoloty F-35, będzie m.in. pochodziła właśnie z tej bazy. To są ludzie, którzy mają doświadczenie w obsłudze samolotów F-16. Ale latanie tym samolotem nawet dla doświadczonych pilotów maszyn poprzednich generacji nie jest zwykłą przesiadką na inny sprzęt. Potrzebne były długie miesiące szkoleń pod okiem amerykańskich pilotów, by przygotować się do przejęcia sterów. Technologie F-35 amerykanie udostępniają tylko zaufanym sojusznikom, one służą przede wszystkim do niszczenia celów strategicznych, systemów obrony czy stanowisk kierowania obronnością państwa, dla Rosjan to jest ogromny problem. Ale F-35 to nie tylko myśliwiec. To latający komputer spięty w jedną wspólną sieć obronną. Będą funkcjonalne, będą odpowiadały naszym oczekiwaniom, jeżeli chodzi o odstraszanie, jeżeli chodzi o obronność, będą świetnie współpracowały np. z himarsami. Polska zainwestowała nie tylko w konkretne elementy uzbrojenia, ale też system, który spina je wszystkie w jeden organizm. Dzięki temu dane o potencjalnym zagrożeniu namierzonym przez myśliwiec natychmiast otrzymują systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe. Jesteśmy tym pomostem, żeby dostarczać broń na Ukrainę, ale jesteśmy również od strony takiej wojskowej, militarnej, najlepszym w UE dla USA sojusznikiem. Do tego wojska lądowe i tu kluczowa inwestycja, czyli czołgi Abrams i wyrzutnie Himars. Które mają być obok sprzętu z Korei podstawą wyposażenia polskiej armii. Do tego wsparcie bezpośrednie, czyli amerykańska obecność w Polsce i zatwierdzona budowa bazy sprzętu w Powidzu. Będziemy tworzyli razem z naszymi sojusznikami amerykańskimi odpowiednie zaplecze logistyczne, zaplecze sprzętu. Patrząc na zerowe możliwości produkcyjne europejskich koncernów zbrojeniowych, postawę Berlina i Paryża wobec wojskowego wsparcia wschodniej flanki NATO, widać wyraźnie, że dziś współpraca z USA i Wielką Brytanią nie mają żadnej alternatywy, a jest filarem bezpieczeństwa w naszym regionie. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Kolejny atak na Świętego Jana Pawła II. Wielkie przygotowania do koronacji Karola III. "Tego można się było spodziewać" - mówią działacze Solidarności pod zdewastowaną wystawą, którą związek zawodowy poświęcił Janowi Pawłowi II. To kolejny akt wandalizmu i agresji skierowany przeciw ojcu świętemu. Policja już znalazła kilku winowajców. Pytanie, czy organizacje lewicowe i część partii opozycyjnych, które zachęcają do takich działań, wezmą za nie odpowiedzialność. Naprawdę brak słów. Straszne to jest, żeby tak nie szanować naszego papieża, wstyd. Wandale zniszczyli 9 tablic. Ta wystawa otwarta przed siedzibą Solidarności w Gdańsku opowiadała o historii związku i pontyfikatu Jana Pawła II. Funkcjonariusze badają okoliczności zdarzenia, sprawdzają i zabezpieczają monitoringi. Za tego typu przestępstwo grozi kara nawet 5 lat więzienia. Wolność, demokracja, koniec PRL-u, otwarcie na świat - to wszystko niewątpliwie Polacy zawdzięczają Solidarności i Janowi Pawłowi II, bohaterom wystawy. Pokazujemy jego znaczenie i to, że był papieżem Polakiem, ale także jak ogromny wkład miał w to, że powstała Solidarność, że odzyskaliśmy niepodległość. Kto i po co niszczyłby nasze wspólne dziedzictwo? Czegoś takiego niestety należało się spodziewać. To kolejny taki przypadek aktu agresji, wandalizmu. Został wygenerowany przez brutalny atak na osobę Jana Pawła II prowadzony ostatnio przez środowiska lewackie i antypolskie. Za kłamliwą narracją dotyczącą Jana Pawła II opartą o ubeckie fałszywki stoi telewizja założona przez komunistycznych konfidentów. Politycy z Lewicy i Koalicji Obywatelskiej przystąpili do wściekłego ataku na papieża Polaka. To jest czas, aby odjaniepawlić wszystkie pomniki i ulice, budynki użyteczności publicznej w Polsce. Czas odjaniepawlić polską świecką przestrzeń publiczną. W różnych miejscach Polski zbezczeszczono jego pomniki. W Łodzi już ujęto sprawcę. Od samego początku ta sprawa była dla nas absolutnie priorytetowa. Robiliśmy wszystko, aby ustalić, kto dokonał tego czynu, jaki był dokładny przebieg tego zdarzenia. Podczas przeszukania miejsca zamieszkania 25-latka ujawniono szereg dowodów, przedmiotów potwierdzających zasadność sformułowanych zarzutów. Przesłuchano sprawcę, wiadomo, że nie działał sam. To nie ulega wątpliwości, że to są wyznawcy pewnej ideologii. Nienawidzący kościoła, którzy za metodę działania przyjęli agresję i zwykłe barbarzyństwo. Wpisuje się to w pewien scenariusz akcji rozpętanej nienawiści, a w Gdańsku niestety staje się to codziennością. Solidarność nie zamierza dawać za wygraną wandalom. Wystawa stanie na nowo przed siedzibą związku. Każdego roku w polskich domach marnujemy ponad 3 tony jedzenia. Najwięcej wyrzucamy po świętach, gdy już w sklepie popełniamy pierwszy błąd, kupując za dużo. Jadłodzielnie to coraz popularniejszy sposób nie tylko na niemarnowanie żywności, ale i na dzielenie się z innymi. Zasada jest prosta: wystarczy szczelnie zapakować, otworzyć i odłożyć na półkę. Zostało ze świąt, to trzeba się podzielić. Wszystko działa też w drugą stronę. Otwieramy i wyjmujemy. Akurat wzięłam trochę świeżego chleba, bo już mi się skończył ten, co wzięłam na święta. Najczęściej po jedzenie sięgają ubodzy i bezdomni, ale korzystanie z jadłodzielni jest dla każdego. Tutaj nie rozróżniamy, czy ktoś jest bogatszy czy biedniejszy, jakie ma dochody, tylko żeby wszystkim zależało na niemarnowaniu żywności. To miejsce licznie odwiedzane nie tylko od święta. Na pomysł otwartej lodówki w Gdańsku studenci przy pomocy dominikanów wpadli już 3 lata temu. Biorą siatki, tyle, ile zdołają unieść, więc czyszczona jest ta lodówka regularnie, ale tym się nie przejmujemy. Ruch jest na bieżąco. Choć w większości czynne są cały czas, to teraz, po świętach, gdy lodówki w domach się nie domykają, warto o nich przypominać. Trzeba się dzielić, jak ktoś ma za dużo. Nie wolno wyrzucać. Jak coś mam, to przynoszę. Przynieść można to, co sami chcielibyśmy jeszcze zjeść. Produkty przede wszystkim świeże, te paczkowane - najlepiej z długim terminem ważności. Potrawy domowe postarajmy się opisać. Nie przynosimy surowych jajek, dlatego że szybko się psują. I nie przynosimy tego, co jest do zamrażania. Żadnego surowego mięsa, które musi być poddane obróbce. Na każdej jadłodzielni wisi regulamin, czyli lista przyjmowanych produktów. Dzielenie się jest lepsze niż marnowanie i czuję na sercu, że dobrze, że to robię. Bo dobro mnoży się wtedy, kiedy się nim dzielimy. Dziś na całym świecie obchodzi się Dzień Osób z Chorobą Parkinsona. To jedno z najczęstszych zaburzeń neurodegeneracyjnych, które wpływa na ruch i funkcje poznawcze. Choć nieuleczalna, da się z nią żyć dzięki terapiom lekowym i zajęciowym. Przyczyny choroby Parkinsona nie są do końca znane. Wiadomo, że wynika ona z postępującej degeneracji neuronów w okolicach podstawy mózgu. Pan Helmut choruje od 15 lat. Jest po obustronnej głębokiej stymulacji mózgu, czyli nowoczesnej metodzie leczenia choroby Parkinsona. Te problemy, które głównie tutaj mamy i nad nimi pracujemy, to są trudności z mówieniem, ale nie z formułowaniem myśli. Najczęściej choroba objawia się u osób starszych, choć zdarzają się także pacjenci znacznie młodsi. Bywają tu również osoby młodsze, nawet po 30. roku życia. Początkowymi objawami parkinsona są zaburzenia węchu, gwałtowne ruchy i krzyki podczas snu. Z czasem mogą pojawić się także jednostronne drżenia. Nie jest to najistotniejszy objaw tej choroby. Najważniejszym objawem zespołu parkinsonowskiego, a zatem choroby Parkinsona, jest spowolnienie ruchowe. Choroba Parkinsona jest nieuleczalna. Ale przy odpowiednim leczeniu i opiece można przeżyć z nią długie lata. Leczenie jest bardzo skuteczne i te objawy, które choremu przeszkadzają, my możemy w sposób istotny zmniejszyć czy nawet usunąć. Czyli jakość życia pacjenta się zdecydowanie poprawia. Tak jest w przypadku pani Danuty, która diagnozę usłyszała 8 lat temu. Żyje się od wzięcia leku do wzięcia leku, bo jest taki czas, że jest ta sztywność. Po wzięciu leku człowiek trochę się rozluźnia. Szacuje się, że w Polsce z chorobą Parkinsona żyje ok. 80 tys. pacjentów. Są częścią naszej kultury i dziedzictwa, dlatego wciąż trzeba o nie dbać. Ponad pół tysiąca obiektów w całej Polsce otrzymało 164 mln zł wsparcia z Ministerstwa Kultury. Dzięki programowi "Ochrona zabytków" wiele z nich odzyska dawny blask. XIX-wieczna świątynia w małym miasteczku Pieniężno, na Warmii. Jej neogotyckie wnętrze zachwyca, ale na zewnątrz przydałaby się interwencja budowniczych. Parafia otrzymała właśnie milion złotych dotacji. Potrzeba jest wielka, bo ten dach od wielu lat nie był remontowany. Po drugie przy każdej większej wichurze dachówki spadają na ziemię. To już neogotycka perła światowej architektury cmentarnej. Kaplica Karola Scheiblera na łódzkim cmentarzu. Dzięki wsparciu prawie 600 tys. zł odnowiona zostanie m.in. południowa elewacja. Z takich kaplicznych obiektów to jest na pewno najpiękniejszy w całej Polsce. Jest ogromnym zabytkiem, który powinniśmy chronić. Ochrona polskich zabytków jest jednym z priorytetów ministra kultury, dlatego od 2016 roku budżet programu stale rośnie. W tym roku to ponad 220 mln zł. Dofinansowujemy nie tylko te obiekty, które są wpisane na listę UNESCO, które są na liście Pomników Historii, ale także mniejsze obiekty, często w małych miejscowościach, na wsiach. Wśród nich są cmentarze, kamienice, zamki, warownie i klasztory. Jak ten ojców dominikanów w Jarosławiu. Konserwacji wymaga polichromia oraz elementy wystroju nawy głównej. Ministerialne wsparcie to ponad 700 tys. zł. To daje poczucie wewnętrznej satysfakcji, że udało się, że cała ta troska, zabieg o dotacje przynosi konkretny owoc, który jest widoczny. Dotacje z resortu kultury dopełnią finansowe wsparcie przyznane niedawno przez wojewódzkich konserwatorów zabytków. Te najwyższe dotacje zostały przeznaczone na takie obiekty: dominikanie - Jarosław, kolegiata jarosławska, benedyktynki w Jarosławiu, w Przemyślu - franciszkanie. Takie perły architektury mogą też liczyć na wsparcie z rządowego Programu Odbudowy Zabytków. W ciągu 3 lat zostanie przeznaczone na ten cel dodatkowe 3 mld zł. Wielkimi krokami zbliża się koronacja Karola III na króla Zjednoczonego Królestwa. Poznajemy kolejne szczegóły uroczystości, która będzie uważnie śledzona nie tylko w Wielkiej Brytanii. Odbędzie się na początku maja, niemal dokładnie 70 lat po koronacji Elżbiety II. Ma ponad 260 lat i napęd na osiem koni. Żywych, nie mechanicznych. To złota kareta koronacyjna używana przy koronacji wszystkich brytyjskich monarchów od 1821 roku. Ostatnio w akcji widziano ją w 1953 roku podczas koronacji Elżbiety II, która podróż tą karetą opisywała jako "okropną" i "niewygodną". Jest ogromna. Ma prawie 4 m wysokości, ponad 7 m długości i waży 4 tony. Osiąga tempo pieszego spaceru, co tylko dodaje majestatu królewskiej procesji. Tym historycznym powozem król Karol pojedzie tylko w jedną stronę. W drugą - i to nowość - uda się tym pojazdem. To kareta z 2014 roku. Wygląda dość tradycyjnie, ale posiada klimatyzację i elektrycznie opuszczane szyby. I jest dużo wygodniejsza. Do koronacji pozostało 3,5 tygodnia. Rodzina królewska ujawnia kolejne szczegóły planowanej ceremonii. Ceremonii bardzo uroczystej, choć mniejszej niż koronacja sprzed 70 lat. Będzie się różniła od koronacji Elżbiety II w sposób zdecydowany, ponieważ będzie na mniejszą skalę. Sama uroczystość ma trwać ok. dwóch godzin, zamiast trzech. Krótsza będzie też trasa przejazdu króla ulicami Londynu, a także lista zaproszonych gości. Mimo to koronacja będzie uważnie śledzona nie tylko przez Brytyjczyków, ale i widzów na całym świecie. Bardzo ważna data, ponieważ zobaczymy, w którą stronę ta monarchia pójdzie, w którą będzie w tej chwili zmierzała. Czy będzie wykazywała pewien balans, pewną równowagę między tradycją a współczesnością, czy na gwałt się będzie modernizowała. Koronacja króla Karola III - już 6 maja. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.