Zbigniew Łuczyński, "19.30" w czwartek, 11 kwietnia, a dziś wśród najważniejszych wiadomości: Sejmowa debata. Nie wchodźcie w buciorach do naszego życia. Kobiety mają prawo do wyboru. Przerywać to można mecz. Kierujemy wszystkie projekty do komisji. Szturm na granicę. Byli bardzo agresywni. Pojawia się dylemat: czy wrócić z powrotem do swojego kraju, czy próbować do upadłego? Jak zaręczyny, to w Warszawie? To miejsce jest idealne na randki. Nie wiem, czy to dobre miejsce na zaręczyny. Dziś w sejmie 4 projekty ustaw o aborcji. Dwa z nich złożyła Lewica, jeden Koalicja Obywatelska oraz jeden Trzecia Droga. Projekty miały być rozpatrywane 6 marca, ale marszałek Sejmu Szymon Hołownia zdecydował, aby prace przełożyć do 11 kwietnia. Dziś w Sejmie miała miejsce burzliwa debata. Przy pustej prawej stronie sali i pełnej galerii Sejm debatował nad zmianą prawa aborcyjnego. Zakaz aborcji w Polsce nie działa i ja jestem tego przykładem. Zostawcie nas i nasze sumienia w spokoju i nie wchodźcie w buciorach do naszego życia. Przerywać to można mecz, ale do tego meczu można zawsze wrócić. Ta dyskusja miała się odbyć miesiąc temu. Ale marszałek zdecydował inaczej, tłumacząc to wyborczym kalendarzem. Jakiemuś politykowi mogłaby zadrżeć ręka przed tym, co usłyszy z jakiejś ambony. Ta błyskawica jest wymierzona w pana. ...komentowała wówczas lewica. Podobnie - dziś - liderka Strajku Kobiet. Polska 2050 powinna zmienić nazwę na Polska 1993. To rok przyjęcia kompromisu aborcyjnego. Wcześniej przerwanie ciąży było dopuszczalne m.in. z powodu trudnej sytuacji materialnej. Kompromis aborcyjny ograniczył to prawo do 3 przypadków: kiedy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy powstała w wyniku gwałtu lub gdy stwierdzono nieodwracalne wady płodu. Te ostatnią możliwość 4 lata temu uchylił Trybunał Konstytucyjny. Stąd czarne protesty. I obietnice przed wyborami do Sejmu. Przywrócimy legalną aborcję. Efekt to 4 projekty ustaw: dwa lewicy i po jednym Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Miejsce aborcji jest w podręcznikach medycyny, nie w Kodeksie karnym. Lewica chce po pierwsze skreślenia z Kodeksu karnego paragrafu, w którym mowa o 3 latach więzienia za pomoc w przerwaniu ciąży. Po drugie - legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży i umożliwienie jej w późniejszym czasie, jeśli: ciąża zagraża życiu lub zdrowiu, także psychicznemu, stwierdzono nieodwracalne wady płodu, ciąża jest następstwem przestępstwa. Projekt ustawy złożony przez Koalicję Obywatelską ma podobne założenia. Kwestia bezpiecznej aborcji jest kwestią praw człowieka. Mam nadzieję, że w tej kadencji załatwimy tę sprawę. Trzecia Droga proponuje powrót do kompromisu aborcyjnego z lat 90. Nie ma już teraz takiego prostego powrotu do tego, co było. W planach także referendum. Skoro klasa polityczna przez 30 lat zawiodła kobiety, oddajmy głos Polakom. Przeciw są koalicjanci. Referendum nie stanowi prawa w Polsce. Jest sondażem. Później Sejm i tak musi ustawę przegłosować, a prezydent podpisać, więc w tym sensie uważam, że to jest mydlenie ludziom oczu. Na razie wniosku w sprawie referendum nie ma. By został złożony, musi go podpisać co najmniej 69 posłów - Trzecia Droga ma ich mniej. Nie poprzemy tego. Decyzja w sprawie 4 projektów - jutro. Koalicja Obywatelska, lewica i Polska 2050 deklarują to samo. Takie mamy ustalenia, że kierujemy wszystkie projekty do komisji. Pytanie - co zrobią ludowcy? W Polskim Stronnictwie Ludowym nie było i nie ma w tym przypadku dyscypliny. Podobnie odpowiada PiS. Posłowie zagłosują zgodnie z sumieniem. Ale światopogląd prawicy nie jest tajemnicą. Jestem przeciwna wszystkim projektom i uważam, że panie nadużywacie hasła "prawa kobiet". To nie wasze sumienia, to sumienia kobiet, to nie wasz wybór, to wybór kobiet. Polska - poza Maltą - ma najsurowsze prawo antyaborcyjne w Europie. A zaraz po dzisiejszym "Pytaniu dnia" na antenie TVP Info debata na temat aborcji. A teraz "Skala upadku" - to słowa ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego o kilkudziesięciu milionach złotych wydanych przez 8 lat przez policję na ochronę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. O takich kwotach minister mówił w Sejmie przed głosowaniem nad votum nieufności za odwołaniem go ze stanowiska. Tak składanie wieńca przed pomnikiem smoleńskim wyglądało wczoraj. Na miejscu kilkoro policjantów. Skończyły się czasy wykorzystywania policji, żeby chroniła pana Kaczyńskiego i jego prywatne imprezy. Grzmiał z sejmowej mównicy minister spraw wewnętrznych, który wyliczył koszt zabezpieczenia m.in. miesięcznic smoleńskich z udziałem Jarosława Kaczyńskiego. Koszt pracy ponad 112 tys. policjantów, którzy zabezpieczali miesięcznice smoleńskie w Warszawie i w Krakowie oraz dom prezesa PiS-u to 34 miliony, koszt eksploatacji samochodów służbowych - kolejny milion. Tutaj policja została potraktowana jak prywatna firma ochroniarska, na tym pomaga problem, była zawsze na zawołanie, zawsze do usług Kaczyńskiego i na niewyobrażalną skalę. W oczywisty sposób łamało zasady, które powinny obowiązywać w państwie. Tylko w 2020 roku, roku wielkich protestów kobiet, koszt zabezpieczenia w ramach operacji w okolicach domu Jarosława Kaczyńskiego wyniósł ponad 5 milionów złotych. Ja nie wiem, skąd pan Kierwiński bierze tego typu liczby, chyba z sufitu. Były rzecznik rządu Zjednoczonej Prawicy nie ma wątpliwości, że taka ochrona była wtedy uzasadniona. Policja powinna chronić każdego obywatela w sytuacji takiej agresji, z jaka mógłby się ewentualnie spotkać. Pytanie czy na pewno każdy obywatel mógłby liczyć na taką ochronę. Tylko w roku 2022 r. koszt zabezpieczenia miesięcznic wyniósł ponad 4,5 mln zł. W ubiegłym roku policja korzystała nawet z wysięgnika straży pożarnej, by sprawdzić co dzieje się w mieszkaniach sąsiadujących z pomnikiem smoleńskim. Co panowie tu robią? Skończyły się czasy, gdy strażackie podnośniki służyły do tego, by zaglądać w okna obywatelom. Odpowiedzialny wówczas za policję Mariusz Błaszczak podkreśla, że środki były adekwatne do zagrożenia. Z hejtem, z którym mamy do czynienia w stosunku do premiera Kaczyńskiego, to jest ważne, żeby w Polsce nie dochodziło do zabójstw na tle politycznych. Jak Jarosław Kaczyński czul się zagrożony, to mógł wystąpić o ochronę do Służby Ochrony Państwa albo korzystać z własnej firmy, a on miał ochronę z własnej firmy za partyjne, czyli publiczne pieniądze i do tego miał jeszcze funkcjonariuszy policji. W całej sprawie chodzi nie tylko o pieniądze, ale też o frustrację policjantów, którzy całymi miesiącami stali przed domem prezesa PiS i o bezpieczeństwo innych mieszkańców Warszawy czy Krakowa. Bo przecież jeżeli policjanci idą na zabezpieczenie tego typu, to ich nie ma w innym miejscu, tam gdzie być może byliby bardziej po prostu potrzebni. Podsumowanie MSWiA nie obejmuje wysłania policyjnego helikoptera na piknik z udziałem wiceministra spraw wewnętrznych, podczas którego maszyna zahaczyła o linę energetyczną. Sam koszt naprawy helikoptera to prawie 2,5 mln złotych. Nie obejmuje też kosztów pracy policjantów, którzy przed przyjazdem innego wiceministra cięli dla niego konfetti. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zarobków w Orlenie. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska poinformowała, że odpowiedzialność za nieprawidłowości ponosi m.in. rada nadzorcza oraz Jacek Sasin, który nie prowadził właściwego nadzoru nad spółką. Orlen to wielobranżowy koncern - największa firma w Europie Środkowo-Wschodniej, która zatrudnia prawie 65 tys. osób. Największym udziałowcem w firmie jest Skarb Państwa. Podjęto na nowo postępowanie związane z naruszeniem ustawy kominowej i ustawy okołobudżetowej. To oznacza, że pan Obajtek, pan Burak, pan Jasiński, członkowie zarządu Orlenu, członkowie rady nadzorczej Orlenu mają się czego bać, bo pobierali zawyżone wynagrodzenie, narażając na straty spółkę Orlen. Ale podkreślę - za to narażenie na straty spółki Orlen płacimy wszyscy. Drabiny, pałki, kamienie - ponad 220 cudzoziemców próbowało przy ich użyciu sforsować granicę polsko-białoruską. Siłowe przekroczenie granicznej rzeki Przewłoka zostało udaremnione przez straż graniczą. Atak na polską granicę zbiegł się z głosowaniem nad unijną polityką migracyjną. Czy to początek eskalacji antyunijnych nastrojów przed wyborami do europarlamentu? To była przygotowana akcja. Cudzoziemcy byli wyposażeni w drabiny, było 12 drabin służących do pokonania zapory. Ponad 200 migrantów próbowało sforsować granicę w województwie podlaskim. Wybrali niewielką rzekę - Przewłokę. Białoruskie służby dowożą migrantów tam, gdzie nie ma zapory. Oni byli bardzo agresywni. Rzucali kamieniami, konarami drzew. Dodatkowo zabezpieczyliśmy niebezpieczne narzędzia. Kryzys na granicy trwa już 3 lata. Migranci przyjeżdżają na Białoruś z Bliskiego Wschodu i Afryki. Ich celem jest Unia Europejska. Dla władz w Mińsku i Moskwie to wojna hybrydowa, dla ich pograniczników - biznes. Mogą brać pieniądze od migrantów. Następnie ten migrant nie dostaje się do Polski. Wraca, próbuje ponownie i ponownie musi płacić. Stąd frustracja, agresja i kryzys humanitarny. Pojawia się dylemat. Czy wrócić z powrotem do swojego kraju? Czy próbować do upadłego? W ostatnich tygodniach rośnie liczba osób, które wybierają tę drugą opcję. Tylko w kwietniu pogranicznicy zatrzymali blisko 2 tysiące osób. Dla strony rosyjskiej i białoruskiej migranci to jedynie narzędzie do realizowania swoich celów politycznych. Chodzi o destabilizację przed wyborami do europarlamentu i budowanie antyunijnych nastrojów. Rosjanie będą wykorzystywać kryzys na granicy, aby polaryzować nasze społeczeństwo. Atak na polską granicę zbiegł się z głosowaniem nad unijną polityką migracyjną. Nowe przepisy mają ograniczyć nielegalną migrację do Unii. Ubiegający się o azyl będą na jej podstawie dużo dokładniej sprawdzani i szybciej deportowani, jeśli okaże się, że nie mają prawa pobytu. Kością niezgody jest również mechanizm relokacji migrantów. Chodzi o tzw. dobrowolną solidarność. Oznacza to rozlokowanie co roku co najmniej 30 tys. osób. Kraje członkowskie mają alternatywę - zapłacić 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Eurodeputowani przyjęli rozwiązania przy sprzeciwie większości polskich polityków. Przyjmowanie tak ważnych pakietów tuż przed zakończeniem kadencji parlamentu jest niewłaściwe. Ta argumentacja nie trafia do Róży Thun. Wraz z częścią Lewicy była za. Trzeba brać odpowiedzialność na siebie. Europosłanka Polski 2050 na pierwszym miejscu stawia wartości wspólnotowe. Solidarność to jest podstawa Unii Europejskiej i takich programów solidarnościowych w Unii Europejskiej mamy bardzo dużo. Szef polskiego rządu zapowiada rozmowy kuluarowe. Ja mam pewne możliwości czy zdolności budowania sojuszy. Premier chce je wykorzystać, aby relokacja nie dotyczyła naszego kraju - w co nie wierzy PiS. Co prawda Donald Tusk twierdzi, że się nie zgodzi na wprowadzenie paktu migracyjnego, ale zakładam, że ponownie oszukuje. Nawet jeśli ten pakt wejdzie w życie mniej więcej w takim kształcie, w jakim był dzisiaj głosowany, My Polskę chronimy przed mechanizmem relokacji. Głosowanie w Radzie Unii Europejskiej w tej sprawie 29 kwietnia. To jest "19.30", a już za chwilę: Aktywne życie z Parkinsonem. Pacjentom możemy podarować 5, a nawet 10 lat dobrego życia. Teatr wyobraźni. Radio tym się różni od telewizji, że nic nie widać. Mikrofon albo kocha głos, albo nie kocha. #Na start - to nowy projekt programu dopłat do kredytów na mieszkania. Ma on zastąpić "bezpieczny kredyt 2%" autorstwa rządu Zjednoczonej Prawicy, który bezpieczny pozostał tylko w nazwie. Po jego wprowadzeniu ceny mieszkań w całej Polsce skoczyły o kilkanaście procent. Czy tym razem własne M stanie się bardziej realne? Oczywiście, myślę już od dłuższego czasu, ale z uwagi na to, jakie są ceny na rynku mieszkaniowym, to można powiedzieć, że są trochę przerażające. Własne mieszkanie - dla wielu Polaków bardziej marzenie niż plan. Wydaje mi się, że ceny są już przesadzone, to znaczy rośnie jakaś bańka, która niedługo pęknie. Myślę, żeby nie kupować mieszkania w Polsce. Aha, czyli tak źle jest? No nie mówię, że źle, ale raczej chodzi o to, że koszt tych mieszkań na pewno się podniesie. Marzenie o własnym M ma pomóc spełnić rządowy program #Kredyt na start. Państwo dopłaci kredytobiorcom do rat. Mogą na to liczyć single do 35. roku życia lub - bez limitu wieku - rodziny, według zasady: im więcej dzieci, tym niższe oprocentowanie. Dla rodzin z co najmniej 3 dzieci - wyniesie zero procent. Kredyt na start zastąpi tzw. bezpieczny kredyt 2%. Zdaniem opozycji jest zbyt skomplikowany. Niezmiernie trudno będzie z niego skorzystać. Miał być kredyt zero procent, a okazuje się, że jest zero procent, ale tylko dla rodzin z trojgiem dzieci. Ministerstwo Rozwoju, w którym powstał projekt, nie kryje, że chodziło o promowanie rodzin z większą liczbą dzieci. On różni się od programu bezpieczny kredyt 2% tym, że promuje bądź jest bardziej dostępny dla rodzin wielodzietnych. W przypadku poprzedniego programu tak nie było - skorzystało z niego więcej singli niż gospodarstw domowych, w których są dzieci. Program rządu Zjednoczonej Prawicy spowodował lawinę wniosków kredytowych, pobudził popyt i podbił ceny. Obecny projekt ma bezpieczniki: wnioski będzie mogło złożyć maksimum 15 tys. osób w kwartale, będą też kryteria dochodowe. Ich przekroczenie nie wykluczy z programu, ale zmniejszy kwoty dopłat. To, że ograniczamy liczbę osób, które będą mogły starać się o ten nowy program czy o dopłatę w ramach tego nowego programu, to dobrze. Natomiast brakuje mi jeszcze tego, żeby udrożnić ten kanał budowania, czyli przyśpieszyć możliwość pozyskiwania terenów pod budowę mieszkań. Chodzi o to, by nie czekać latami na decyzje administracyjne czy przygotowanie terenów, by budować szybciej i zwiększać podaż. Wysyp nowych mieszkań na rynku oznaczałoby wreszcie obniżenie ich cen, a na to Polacy czekają od dekad. Choroba Parkinsona nie musi być wyrokiem - przekonują lekarze. Pojawia się coraz więcej nowych terapii, dzięki nim życie z chorobą znacznie się poprawia. Problemem jest dostęp do leczenia dla pacjentów w całej Polsce, a nie tylko w największych ośrodkach. Jest jeszcze jedna żelazna zasada niezbędna do funkcjonowania - aktywność. Codziennie ćwiczenia, śpiew, zdobywanie nowych umiejętności. Doktor Urszula Wyrwińska jest lekarzem. Choruje od 10 lat i cały czas jest aktywna zawodowo. Tą aktywnością zaraża innych. Postawienie diagnozy zajęło 2 lata - tak jak u większości pacjentów. Czułam się zmęczona. Bardzo zła tolerancja wysiłku. Zwiedzaliśmy Florencję, a ja wołałam za rodziną: "Poczekajcie na mnie, przecież mamy tu być razem". I im było później, tym było trudniej mi nadążyć. Sytuacja poprawiła się po rozpoczęciu leczenia. Eksperci mówią, że pierwszych kilka lat to tzw. :miodowy okres" w życiu pacjenta, kiedy leki działają. Drugi okres miodowy to okres poprawy, kiedy choroba już jest zaawansowana i kiedy pacjentom możemy podarować 5, a nawet 10 lat dobrego życia. To wtedy wprowadza się terapie zaawansowane. I tu sporo się zmienia. Dotychczas stosowane duże pompy infuzyjne mają już swoje zminiaturyzowane odpowiedniki. Wciąż jednak nierefundowane w Polsce. Te pompy są zminiaturyzowane, co sprawia, że pacjent byłby jeszcze bardziej aktywny, nie miałby oporu przed przejściem na taką zaawansowaną terapię. Dobra wiadomość jest taka, że w najbliższych miesiącach będzie refundowana nowa forma terapii infuzyjnej. Do tej pory była podawana dojelitowo, czyli inwazyjnie. Teraz mamy metodę podskórną i to zmienia jakość życia pacjenta. Kolejną zaawansowaną metodą leczenia jest tzw. głęboka stymulacja mózgu. Ważne jest, żeby takie leczenie wprowadzić we właściwym momencie. Im wcześniej włączymy leczenie operacyjne, tym poprawa jakości życia jest największa. Czyli jeśli będziemy zwlekali z kwalifikacją do operacji, ten efekt terapeutyczny jest gorszy. We Wrocławiu dużym zainteresowaniem cieszyły się konsultacje z ekspertami zorganizowane w Dniu Parkinsona. Bo dostępność leczenia w Polsce wciąż jest bardzo zróżnicowana. W wielu rejonach Polski brakuje ośrodków - także rehabilitacyjnych. 90% telefonów, które dostajemy do Fundacji, to gdzie i u kogo się leczyć. Urszula Wyrwińska założyła stowarzyszenie Park On promujące codzienną aktywność u parkinsonistów, która jest kluczowa. Jej sposób na chorobę? Nie przeżywajcie w głowie tych stu scenariuszy złych, zaufajcie, że ten, który was dotyczy - z tym sobie poradzicie. "Potrzebne jest wsparcie obronne, a nie przymykanie oczu i długie dyskusje" - o pilne dostarczenie obrony powietrznej apeluje Wołodymyr Zełenski. Dziś nad ranem rosyjskie wojska przeprowadziły zmasowany atak rakietowy w 4 ukraińskich obwodach. Zniszczona została m.in. elektrownia Trypilska pod Kijowem. Jedna z największych w Ukrainie - całkowicie zniszczona. Rosjanie zaatakowali w nocy rakietami dalekiego zasięgu. Oddalona o 45 km od ukraińskiej stolicy Elektrownia Trypilska dostarczała ponad połowę energii w obwodzie kijowskim. Rosyjskie pociski uderzyły w punkty przesyłu gazu, elektrociepłownie i stacje transformatorowe. Tylko w Charkowie od prądu zostało odciętych ponad 200 tys. osób. Życie bez elektryczności i oczekiwanie na kolejne bombardowania jest wyczerpujące. To ich skutki. Ihor i Andrij pracowali w jednej z zaatakowanych elektrowni. Cały sprzęt został zniszczony i po raz pierwszy w historii elektrownia została odłączona od sieci i przestała produkować energię elektryczną. Prawie 80 procent wyposażenia bloku energetycznego zostało zniszczone. Rosjanie nie uderzają byle gdzie, wiedzą dokładnie, co obrać za cel. W ciągu ostatnich tygodni Rosjanie zniszczyli ponad 80% ukraińskich elektrociepłowni. Dlatego Komisja Europejska przekaże Ukrainie około 170 generatorów prądu. Pomoc zaoferowała też Litwa. Damy im wszystko, czego potrzebują. Ukraińskie elektrownie są prawie takie same jak nasze, dlatego potrzebują naszego sprzętu, aby odbudować swoją infrastrukturę. Pytanie, jak długo elektrownie zdołają przetrwać. Efektywność ukraińskiej obrony powietrznej maleje. Podczas nocnego ataku Rosjan Ukraińcy strącili mniej niż połowę dalekosiężnych rakiet. W Wilnie podczas szczytu Inicjatywy Trójmorza o wzmocnienie ukraińskiej obrony powietrznej zaapelował prezydent Wołodymyr Zełenski. Na dziś to największe wyzwanie. Jak wiecie, zostaliśmy znów zaatakowani tej nocy, dziś rano. Znowu Charków, znów Odessa, region Kijowa i wiele innych rejonów. Dlatego dla nas obrona powietrzna jest numerem jeden, priorytetem numer jeden. Tak jak wzmocnienie sił na linii frontu. Wróg przewyższa nas liczebnie 7-10 razy, brakuje nam ludzi. Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę o mobilizacji. Wiek poborowych został obniżony z 27 do 25 lat. Nowe przepisy zobowiązują mężczyzn do rejestracji w spisach poborowych. Dotyczy to także Ukraińców, którzy wyjechali z kraju. Trudno sobie wyobrazić bez niego poranek czy podróż, bo choć radio ma już ponad sto lat, wciąż ma największy zasięg pośród środków masowego przekazu. Dziś Polski Dzień Radia. Data nie jest przypadkowa, bo to właśnie 11 kwietnia 1923 roku polska radiofonia miała swój początek. Witam w mojej audycji "Piaf czyli wróbel". Joanna Rawik ma 90 lat. Mówi, że kocha radio z wzajemnością. Jest to pewna intymność, którą słuchacz lubi, czuje się tak, jakbym ja jemu opowiadała osobiście, tak jak panu teraz. Miłość Polaków do radia trwa już prawie sto lat. Głos Józefa Piłsudskiego mogli usłyszeć Polacy przed wojną z takich odbiorników. Radio to jest takie coś, co może być z człowiekiem zawsze, radio może budzić, może towarzyszyć w pracy, może być przy nauce i może też uczyć. Każdego tygodnia radia słucha 25 milionów Polaków. Radio nie zna granic wiekowych. Jednak najwięcej słuchaczy ma wśród 40- i 50-latków - tu aż 88% słucha radia codziennie, ale i wśród najmłodszych słuchający radia to 3/4 Polaków. Ponad 6 godzin radio towarzyszy 1/3 słuchaczy. A jak twierdzą twórcy młodego pokolenia radiowców, mimo konkurencji nowych mediów radio nadal ma się świetnie - tak jak to łódzkie tworzone przez młodych wolontariuszy. Głosy są, że radio już umiera, streamingi wypleniają, ale jak się widzi te młode osoby chętne do pracy, do tworzenia rzeczy, jestem pewny, że radio przetrwa jeszcze kolejne 65 lat. Choć wyobraźnia potrafi spłatać słuchaczom figla - mówi gwiazda Lata z Radiem Roman Czejarek. Oni nie kojarzą tej twarzy, ale ktoś coś mówi, słyszą głos, oni się obracają i mówią: "Boże, to pan tak wygląda? To ja myślałem, że pan jest młodszy". Radio ma tylko i wyłącznie jedno - dźwięk, ale można go wykorzystać na miliony sposobów - mówią twórcy Teatru Polskiego Radia. Zwróćcie uwagę, one są bardzo akustyczne. Kiedyś pani sprzątająca popełniła błąd, nasmarowała je, to bardzo źle zadziałało, one muszą się tak... A z 17 różnych dźwięków tworzy się wybuch bomby neutronowej. W tych wnętrzach od ponad 70 lat nieustannie powstają audycje. Dlaczego radio nadal ma wielką przyszłość? Bo może być z nami o każdej porze dnia i absolutnie w każdej sytuacji. Dowodzą tego internetowe podcasty. Radio, to dzisiejsze radio, jest tutaj, w aplikacji. Bo mimo że radio zmieniało się od audycji transmitowanych tylko na żywo, poprzez takie sprzęty nagrywające na taśmy szpulowe, aż po najnowsze cyfrowe audycje, to nadal najważniejsza jest miłość do dźwięku. Więc widzi pan, mikrofon albo kocha głos, albo nie kocha - na tym to polega. Odpowiednia chwila, sceneria, a przede wszystkim osoba, to przepis na idealne zaręczyny. Kwestia doboru odpowiedniego miejsca również jest ważna. Czy stolica to dobre miejsce, żeby powiedzieć tak? Sprawdzał to wnikliwie Igor Sokołowski. Ogród na dachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego - pełen zieleni, studentów i zakochanych par. Bardzo romantyczne miejsce. Przez to, że mamy różne kolorowe drzewa, że jest ładnie i ciepło, jest bardzo romantycznie tutaj. I może dlatego to miejsce popularne wśród tych, którzy myślą o ślubie. Tutaj jest bardzo pięknie, przyjemne miejsce na oświadczyny. Tak, bardzo dużo zieleni. Nie wiem, czy to byłoby dobre miejsce na oświadczyny, mnie się nie spieszy, ale to zależy od osoby, a nie od miejsca. Dla tych, dla których miejsce ma znaczenie, eksperci branży turystycznej stworzyli ranking najpopularniejszych europejskich miast na oświadczyny. W pierwszej dziesiątce - Warszawa. Wielu może się wydawać, że to jest ścisłe centrum, biurowce, natomiast jeśli spojrzeć szerzej, to Warszawa to również parki, lasy, ogromna liczba gastronomii czy miejsc kultury. To miasto jest idealne na randki właśnie z tego powodu. Ranking sporządzono na podstawie hasztagów w mediach społecznościowych. Pierwsze miejsce zajęła Lizbona, która wyprzedziła m.in. Londyn i Paryż. Wynikami rankingu nie jest zaskoczony Marcin Matinjo, który od 20 lat jest przewodnikiem po Portugalii. Portugalia zachwyca pogodą, genialnym światłem, pięknym błękitnym niebem, fenomenalną linią brzegową, bajecznymi wręcz plażami, pysznym jedzeniem oraz niesamowitą energią. Chociaż w Warszawie nie ma morza to nie brakuje zachwycających widoków. Popularnym miejscem na oświadczyny jest także taras widokowy na dzwonnicy kościoła Św. Anny. Widok stąd jest fantastyczny. Według nas cała Warszawa jest bardzo romantyczna, w końcu to miasto Chopina. A to przecież niejedyny artysta, który rozumiał, że naszej stolicy nie brakuje romantyczności. Warszawa da się lubić, tu szczęście można znaleźć, tu serce można zgubić. Gdzie warto się oświadczyć? Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale jeśli ktoś szuka romantycznego miejsca, to tutaj znajdzie je na pewno. Nieprzypadkowo hasło stolicy brzmi... Zakochaj się w Warszawie. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". U Justyny Dobrosz-Oracz dziś Barbara Nowacka, ministra edukacji. Do zobaczenia.