Wojna trwa. Pomoc Polski jest nieoceniona. Podobnie jak ofiarność i solidarność Polaków. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska. Witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". A oto co dziś w programie. Cała Europa jest celem Rosjan. Ukraina stanowi tylko pierwszy etap. Ukraina zabiega o przyjęcie do europejskiej wspólnoty. Bardzo doceniam ogromny wysiłek i determinację Ukrainy w tym procesie. Całe życie tych sióstr było prawdziwym darem z siebie. 10 elżbietanek błogosławionymi. Wszystkie zostały zamordowane przez żołnierzy radzieckich, niektóre jeszcze brutalnie zgwałcone. Tylko grając z takimi przeciwnikami możemy zbliżać się do ich poziomu albo przynajmniej wiedzieć, o co chodzi w tym futbolu na najwyższym poziomie. Kolejny sprawdzian przed Katarem. Biało-Czerwoni zmierzą się dziś z Holandią. Nadal bez rozstrzygnięcia w Donbasie, za to z niewielkimi sukcesami na południu. Tak wygląda kolejny dzień ukraińskiej obrony przed rosyjską agresją. Tymczasem do Kijowa przyjechała szefowa Komisji Europejskiej by rozmawiać o przyszłości Ukrainy w UE. Wydarzenia na miejscu obserwują nasi dziennikarze. W Kijowie - Tomasz Jędruchów. W Charkowie - Karolina Pajączkowska, a w Odessie - Piotr Kućma. Zacznijmy od ukraińskiej stolicy. Jak w tej chwili wygląda sytuacja na froncie? Niewielki sukces odnotowali Ukraińcy na południu kraju. Udało im się przesunąć front. Gorzej sytuacja wygląda w Donbasie. Tam trwają krwawe walki o Siewierodonieck. Rosjanie mają wyraźną przewagę. Druga wizyta w Kijowie w czasie wojny i dużo więcej konkretów. Ten najważniejszy to status kandydata kraju członkowskiego Unii. Cała Europa jest celem Rosjan. Ukraina stanowi tylko pierwszy etap. Dlatego pozytywna odpowiedź Unii na ukraińską aplikację może okazać się pozytywną odpowiedzią na pytanie o przyszłość europejskiego projektu. Ukraina ma jednak przed sobą dużo pracy, głównie tej administracyjnej i dotyczącej walki z korupcją. Mimo to Komisja Europejska wystawi niemal na pewno pozytywną ocenę aplikacji ze wskazaniem warunków, jakie musi spełnić Kijów. Przyjechałam tutaj na robocze spotkanie, by rozmawiać o odbudowie Ukrainy, reformowaniu tego kraju i przygotowywanej przez Komisję Europejską opinii na temat wniosku akcesyjnego Ukrainy do UE. Jak podkreślają eksperci na razie kraje Unii głęboko podzielone w tej sprawie. Przeciwne są m.in. Dania, Holandia i Szwecja. Za - cała Europa Środkowo-wschodnia, ale też Włochy czy Finlandia. Część państw UE bardzo boi się tego rozwiązania i go po prostu nie chce. Aczkolwiek kac moralny, który z tego wynika, jest też odczuwany. Bo heroizm Ukraińców i obrona, która zadziwia świat, są najlepszym dowodem wiary w wartości podzielane przez większość demokracji - w tym również Polskę, która stara się nakłonić zachód Europy do przyjęcia Ukrainy do wspólnoty. Najważniejsze jest to, aby wspierać Ukrainę i wzmacniać jej obronę, a jednocześnie opracować strategię, aby powstrzymać imperializm Putina. Według danych wywiadowczych Flota Czarnomorska jest gotowa do rozpoczęcia desantu w każdym momencie. Na front zmierzają też eszelony rosyjskich czołgów i transporterów. Zgrupowanie okrętów wojennych, które jest obecne na Morzu Czarnym, wskazuje, że Odessa znajduje się w strefie zagrożenia. Niewykluczone, że dojdzie do ataku na Odessę. Równocześnie morale rosyjskich żołnierzy w zasadzie nie istnieje. W przechwyconej przez ukraiński wywiad rozmowie jeden z nich mówi wprost "zostaliśmy sprzedani i skazani na śmierć". Od początku inwazji na Ukrainę Rosjanie stracili ponad 32 tys. żołnierzy i tysiące czołgów, transporterów opancerzonych, jednostek artylerii. W niektórych miejscowościach w obwodzie charkowskim od początku rosyjskiej inwazji ludzie kryją się w piwnicach z obawy przed utratą życia. W tych wioskach nie ma prądu, wody, nie działają sklepy. Jedynym ratunkiem jest dla nich pomoc humanitarna. Karolina Pajączkowska wraz z konwojem Caritas pojechała do jednej z takich miejscowości, znajdującej się zaledwie 2 km od pozycji rosyjskich wojsk. Jak wygląda sytuacja w tak niebezpiecznym i kompletnie odciętym od świata miejscu? W obwodzie charkowskim byliśmy w miejscowości, której nazwy ze względów bezpieczeństwa nie będziemy podawać. Tam będą wracać wolontariusze z pomocą humanitarną. Tamtej pomocy nie było przez prawie 4 miesiące. Ludzie mieli jedynie dostawy chleba. Musieli żyć na własną rękę. Ksiądz Wojtek zakłada kamizelkę kuloodporną. Nawet człowiek najgłębszej wiary wie, że tuż przy linii frontu różaniec i modlitwa to za mało. Dojeżdżamy do miejscowości, do której nie docierała wcześniej pomoc humanitarna. Naprzeciw nam wychodzą kobiety, które od prawie 4 miesięcy żyją w piwnicy. Dodaje, że teraz musimy spodziewać się kontrostrzału. Wszyscy ruszają do rozładunku. Liczy się każda sekunda. Jedna z kobiet mówi o tym, co wydarzyło się tu w ostatnich godzinach. Chcielibyśmy wysłuchać więcej. Nie możemy, ryzyko jest zbyt duże. Przemieszczamy się jak najszybciej to możliwe. Drugi punkt rozładunkowy. Bus parkuje pod drzewem, chcemy ukryć się przed rosyjskimi dronami zwiadowczymi. Paczka za paczką opuszcza busa. W środku jedzenie i środki higieniczne. Zrozpaczona kobieta chwyta księdza Wojtka za rękę. Dla tych ludzi pomoc humanitarna to jedyny ratunek. U nas nic nie funkcjonuje, nie ma żadnego sklepu i wyjechać nie ma szans, stare babcie zostały. Żyjemy tylko dzięki temu, co nam przywożą. Dziękujemy za dostarczaną pomoc. Ruszamy w drogę powrotną. Przed wyjazdem mijamy zbombardowany dom, o którym opowiadała nam jedna z kobiet. Oddalamy się od linii frontu, po kilkunastu minutach możemy porozmawiać w bezpiecznej odległości od nadciągającego ostrzału. To jest takie niesamowite zobaczyć tych ludzi, którzy trzymają cię za ręce i nie są w stanie w ogóle puścić tę rękę. Głaszczą po ręce, proszą o błogosławieństwa. I to jest pierwsza istota naszego służenia, też jako Caritas, wolontariusze. Pozostajemy na Ukrainie. Temu, co dzieje się południu kraju z czarnomorskiej Odessy przygląda się Piotr Kućma. Są doniesienia o poważnych walkach w regionie. Szczególnie w okolicach Mikołajowa i okupowanego przez Rosjan Chersonia. Co wiemy o walkach w tej części Ukrainy? Jak wygląda sytuacja w samej Odessie? Mikołajów jest ostrzeliwany przez Rosjan niemal od początku tej wojny. W tym rejonie teraz Ukraińcy nacierają w stronę okupowanego przez Rosjan Chersonia. Z sukcesami. Ta wojna to nie tylko pierwsza linia frontu. Rok temu o tej porze tysiące turystów opalało się nad Morzem Czarnym. Teraz policjanci patrolują plaże, bo ukraińskie wojsko w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji zakopało miny wzdłuż wybrzeża na wypadek ataku desantowego. Nie potrafimy żyć bez morza. Morze jest wszystkim. Bez niego nie byłoby Odessy. Nawet nad brzegiem morza wojna nie daje o sobie zapomnieć. Choć, jak twierdzi wielu mieszkańców Odessy, tu można odpocząć od wojennej traumy. Przed wojną w ubiegłym roku było super, wspaniale. Opalać się można obok plaży, pływanie jest zabronione. Natalia Gumeniuk z dowództwa operacyjnego Południe tłumaczy, że zagrożeniem są również miny pozostawione na morzu przez wroga. Rosjanie twierdzą, że w okolicach Odessy jest ich około 400. Ukraińcy nie wiedzą dokładnie, w którym miejscu. Zdarza się, że fale wyrzucają miny na brzeg. Moc takiej miny to 6 kg trotylu, potężny ładunek wybuchowy. Ostrzegam, to nie jest zwykła mina przeciwokrętowa, która wybucha pod wpływem silnego uderzenia. Te miny są bardzo czułe i nawet ich delikatne dotknięcie może doprowadzić do eksplozji. Do niedawna motorem napędowym gospodarki regionu odeskiego był port, teraz zamknięty przez rosyjską blokadę, i turystyka. Również to ważne źródło dochodów szybko wysycha. W Odessie można trochę pracować. Natomiast w innych miastach jest to w ogóle niemożliwe. A tak w ogóle wierzę, że niedługo wszystko się skończy. My zwyciężymy, wszystko będzie wspaniale. I nie będziemy musieli zamykać restauracji. Choć ostatnie poważne ostrzały rakietowe Odessy miały miejsce na początku maja, to na razie nic nie zapowiada szybkiego powrotu do normalności i prawdziwego lata nad Morzem Czarnym. 130 km stad w okolicach Mikołajowa trwają ciężkie walki. Od ich rezultatu zależy przyszłość tego miasta. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Zobaczmy co jeszcze przed nami. Rząd walczy z inflacją i wysokimi cenami paliw. Oczy chrześcijańskiego świata były skupione dziś na Wrocławiu, gdzie odbyła się beatyfikacja 10 sióstr Elżbietanek, męczenniczek II wojny światowej. Uroczystości odbyły się pod hasłem "Wierne miłości". Katedra świętego Jana Chrzciciela we Wrocławiu - miejscem epokowego wydarzenia. ŚPIEW Radośnie Panu hymn śpiewajmy, Alleluja. Pierwsza beatyfikacja w powojennej historii stolicy Dolnego Śląska. Siostry Marii Paschalis i 9 towarzyszek. Siostry Elżbietanki zostały zamordowane, a część z nich przed śmiercią także zgwałcona, przez czerwonoarmistów przybyłych na tereny Śląska w 1945 r. Szczególnego okrucieństwa doznała najmłodsza z sióstr-męczenniczek 29-letnia Maria Paschalis Jahn nazywana "białą różą z Czech". Przez wielu żołnierzy była maltretowana, gwałcona. Po potwierdzeniu wiary w Boga, po potwierdzeniu wierności ślubom, które złożyła wcześniej, została zastrzelona. Błogosławione do końca wierne posłudze Chrystusowi pozostały przy chorych, sierotach i potrzebujących. Zginęły broniąc życia podopiecznych i swojej godności. Jako męczennice czasów wojny niech wspierają nasze modlitwy i nasze wysiłki w budowaniu pokoju na świecie. Uroczystościom beatyfikacyjnym przewodniczył papieski delegat kardynał Marcello Semeraro. Całe życie tych sióstr było prawdziwym darem z siebie w służbie chorym, maluczkim, ubogim, najbardziej potrzebującym. Ich męczeństwo przywodzi na myśl przemoc, okrucieństwo i nienawiść, które teraz dotknęły Ukrainę. Relikwią towarzyszącą beatyfikacji był mszalny kielich z Domu Zakonnego w Nysie. Po wejściu Armii Czerwonej został sprofanowany przez żołnierzy radzieckich, którzy strzelali do tego kielicha. Nowe błogosławione były w większości Ślązaczkami. Męczeńską śmierć poniosły na terenie dzisiejszej Opolszczyzny, 40 lat temu we Wrocławiu powstała Solidarność Walcząca. Uznawana przez komunistyczne władze za największe zagrożenie dla systemu. Dziś premier odznaczył Krzyżami Wolności i Solidarności zasłużonych działaczy i podziękował za ich niestrudzoną walkę. Dziękujemy Bogu, że pozwolił się nam zachować przyzwoicie i pozwolił nam spotkać tak wspaniałych ludzi. To ludzie, którzy nie chcieli kompromisu z komunistami. Nie zwykł chadzać na kompromisy. Dziennikarz, publicysta, choć jak mówi - najbardziej czuje się pisarzem. Bronisław Wildstein, bo o nim mowa, obchodzi dziś 70. urodziny. Pisarz, dziennikarz, patriota. Bronisław Wildstein urodził się w czasach komunizmu. Większość jego życia przypadła właśnie na ten okres. To był ohydny czas, paskudny system, paskudny czas. No i jakby formowałem się w walce z tym systemem. W walkę z komunizmem zaangażował się już na studiach. Wiele lat później, w wolnej Polsce, za jego sprawą światło dzienne ujrzała tzw. "lista Wildsteina", czyli spis osób, które współpracowały ze służbą bezpieczeństwa PRL. Zawsze służył prawdzie, różnie ją odczytywał na różnych etapach. W większości przypadków odczytywał jednak bardzo dobrze, służył prawdzie, służył Polsce. Za osiągnięcia w działalności publicznej i pracy dziennikarskiej, prezydent Andrzej Duda w 2016 roku przyznał Bronisławowi Wildsteinowi najwyższe odznaczenie - Order Orła Białego. Dziś prowadził jedną z dyskusji podczas Kongresu Polska Wielki Projekt. Sto lat, sto lat... Bronisław Wildstein nie zwykł chadzać na kompromisy. Ja zawsze miałem takie podejście, że ze światem trzeba się jakoś konfrontować. Z okazji jubileuszu TVP pokaże film o Bronisławie Wildsteinie zatytułowany "Bunt i Afirmacja". Musiał się buntować wielokrotnie, gdyż w życiu politycznym i społecznym szedł na przekór wielu poglądom dominującym i przez to obowiązującym. Emisja filmu jutro o 22.25 w TVP Kultura. Drugi dzień kongresu Polska Wielki Projekt zdominowały rozmowy o zagrożeniu rosyjskim imperializmem i postawie wobec barbarzyńskiej napaści wojsk Putina na Ukrainę. Polityka uległości wobec Kremla, którą wciąż prowadzą Niemcy i Francuzi, zbankrutowała. Prelegenci podkreślali, że Polska dała przykład solidarności i Zachód powinien korzystać z tych wzorców. Polska Wielki Projekt - drugi dzień kongresu i ważne rozmowy o zagrożeniu dla całej Europy, jakim są imperialne zapędy Putina. Imperializm rosyjski nie zna granic. On chce opanować te tereny, które będzie potrafił opanować. To jest przykra konstatacja. Bo jeżeli się go siłą nie powstrzyma, to będzie się rozłaził wszędzie. A mimo to przywódcy Niemiec i Francji tylko pozorują pomoc dla Ukrainy. Słowa prezydenta Emmanuela Macrona o tym by nie upokarzać Rosji, bo Putin musi zachować twarz, zbulwersowały nawet jego rodaków. Słowa naszego prezydenta są nierealistyczne i zawstydzające. Myślę że Zachód wciąż nie wie, jak się zachować i co zrobić z Rosją. Zdaniem prof. Andrzeja Zybertowicza niemałą rolę odegrała rosyjska dezinformacja. Kremlowskie fake newsy rozlały się po portalach społecznościowych, które nie reagowały na działalność rosyjskich trolli. Zachód gdyby nie był ogłupiony przez strukturalnie zatrutą infosferę byłby w stanie na czas powstrzymać Putina. To Big Tech, który jest beneficjentem pandemii i tej wojny uniemożliwił nam zorientowanie się, jaka jest natura rzeczywistych zagrożeń. Dlatego, jak podkreślali uczestnicy kongresu, ważną rolę odegrała Polska, która od początku broniła suwerenności i niezależności terytorialnej Ukrainy. Mieliśmy rację, ostrzegając przed agresywną polityką rosyjską, mówiąc o własnych doświadczeniach, mówiąc o tym, jak sobie radzić z ewentualnymi zagrożeniami. Prelegenci, także z zachodniej Europy, radzą by Bruksela spoglądała na naszą część kontynentu bez uprzedzeń. Także w kwestii tzw. praworządności. Na kraje członkowskie nie powinny być nakładane ograniczenia, na które się te kraje nie zgadzają. Bo kraje mają swobodę decydowania o sobie. Państwa muszą wypełniać swoje zobowiązania, ale nie powinny być ograniczane. Zwłaszcza, że w obliczu próby, rosyjskiej inwazji na Ukrainę, to właśnie Polska dała przykład pięknej solidarności i pomocy. Wakacje kredytowe, obniżenie podatku dochodowego PIT z 17 do 12% czy przedłużenie tarcz antyinflacyjnych do końca października, to ostatnie rządowe przepisy przyjęte przez Sejm. Polskie magazyny gazu niemal w pełni zapełnione. To możliwe dzięki dywersyfikacji tego surowca, a co za tym idzie - uniezależnieniu się od Rosji. Tu jesteśmy jednym z europejskich liderów. W przypadku ropy sytuacja jest trudniejsza. W Polsce, tak jak w całej UE, rafinerie nie są w stanie zaspokoić bardzo dużego popytu na paliwa w związku z tym musimy sprowadzać paliwo z zagranicy. To efekt rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przez to ceny na stacjach są rekordowo wysokie. Jednak jak pokazują unijne dane tankowanie w Polsce należy do jednych z najtańszych w Europie. Eksperci zwracają też uwagę, że tam gdzie przed wojną było drożej - drożej zostało, a tam gdzie było taniej - jest taniej. To pokazuje, że tak naprawdę w tej cenie nie ma żadnych innych czynników, poza czynnikami, można powiedzieć, wojennej ekonomii i tak naprawdę tylko i wyłącznie to na tą cenę wpływa. Tych argumentów nie przyjmują ci, którzy blokowali dziś stacje Orlenu. Co ciekawe, nie utrudniali oni pracy stacji zagranicznych koncernów, na których często ceny paliwa są wyższe. Jak się okazało z raportu opublikowanego przez jeden z instytutów badających Internet, to akurat ośrodki, które koordynują ten proces, są te same adresy internetowe. Organizacje, które do niedawna jeszcze robiły histerię antyszczepionkową i jakoś te tropy prowadzą na wschód. Sejm na wniosek rządu do końca października przedłużył niższą akcyzę na paliwo. Jak szacują eksperci dzięki temu płacimy prawie 2 złote mniej za litr benzyny. To tylko jedno z wielu rozwiązań zawartych w tarczach antyinflacyjnych. Obejmują one: obniżoną stawkę VAT na prąd i ciepło, zerową stawkę VAT na podstawowe produkty żywnościowe, nawozy i wybrane środki produkcji rolniczej. Każdy patrzy przez pryzmat swojego budżetu domowego i sobie myśli, co mnie obchodzą Niemcy. Oczywiście, że tak. Ale to nie jest tak, że myśmy sobie tą putinflację ściągnęli. To jest zjawisko światowe wywołane przez Putina, przez pandemię i trzeba o tym wiedzieć. Inflacja powoduje, że rosną stopy procentowe. By ulżyć kredytobiorcom, od 1 lipca mają obowiązywać wakacje kredytowe. W tym tygodniu posłowie przyjęli też przepisy obniżające podatek dochodowy PIT z 17 do 12%. Na wsparcie państwa liczyć będą mogły osoby, którym węgiel jest niezbędny do normalnego funkcjonowania. Polskiej gospodarce w trudnym, wojennym czasie pomogą lub już pomagają strategiczne inwestycje, jak: rozbudowa gazoportu w Świnoujściu, gazociąg Baltic Pipe, przekop Mierzei Wiślanej czy budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Przez tyle lat byliśmy przymuszani do roli państwa, które musi ulegać pozostałym sąsiadom i nie może rozwijać się gospodarczo tak, jakby chciało. Myślę że sąsiedzi doskonale wiedzą, że nasz poziom rozwoju spowoduje, że to Polska po realizacji tych inwestycji stanie się ogromnym hubem gospodarczym A teraz afera podatkowa ze znanym dziennikarzem, który chętnie poucza widzów o praworządności, a sam przez kilka lat nie płacił podatków. To nowe fakty dotyczące łamania prawa przez Piotra Kraśkę, bo to, że jeździł bez prawa jazdy także przez kilka lat, ujawniono już wcześniej. Trudno uwierzyć, by ktoś, kto milionom Polaków latami tłumaczył sens podatków i przypominał o obowiązku rozliczenia się z fiskusem... Zostały 4 godziny i 20 minut na złożenie zeznania podatkowego. ...sam mógł zapomnieć o złożeniu własnego zeznania. Składanie zeznania w ostatniej chwili to był nasz ulubiony narodowy sport. Piotr Kraśko, dziś twarz stacji TVN, w czasach rządów PO - prezenter "Wiadomości", podatków nie płacił przez 4 lata. Jak ustalił portal TVP Info, nie składał deklaracji VAT od stycznia 2012 roku do grudnia 2016 roku ani zeznań PIT między 2012 a 2015 rokiem. Nie mógł nie mieć świadomości, że wystawienie faktury czy fakt bycia zatrudnionym wiąże się z obowiązkiem podatkowym. W tym samym czasie prezenter na antenie chętnie używał argumentu konieczności płacenia podatków... Nie mam problemu z tym, że co miesiąc z moich podatków pieniądze trafiają do szpitala, w którym są leczeni ludzie. ...a w rzeczywistości łamał prawo. Kraśko wpadł dopiero w 2017 roku, gdy za rządów PiS uszczelniony został system podatkowy poprzez wprowadzenie jednolitego pliku kontrolnego. Prezenter natychmiast oddał fiskusowi łącznie blisko 850 tys. zł wraz z podatkiem od faktur, których kontrolerzy nie zdążyli wykryć. To jest sytuacja zdumiewająca i w jakiejś mierze jednak bardzo zagadkowa, bo przecież mówimy o osobie, która pełni ważną funkcję w systemie medialnym. Według portalu TVP Info prezenter, w czasie gdy nie płacił podatków, z samej działalności gospodarczej mógł zarobić 2,8 mln zł. A dodatkowo z etatu telewizyjnego - ponad 700 tys. Jego było stać na płacenie podatków, to nie jest biedny człowiek. Jeżeli uważał, że może ich nie płacić, to oznacza, że ktoś mu to zapewnił, że był ponad prawem i była na to daleko obowiązująca zgoda. W 2012 roku, gdy Kraśko przestał płacić podatki, funkcję generalnego inspektora kontroli skarbowej, a zarazem wiceministra finansów pełnił Andrzej Parafianowicz. Postać, która pojawia się w nagraniach z restauracji "Sowa i przyjaciele". Wynika z nich, że minister Sławomir Nowak prosił wiceministra finansów o pomoc w sprawie kontroli skarbowej żony. Chcą ją trzepać. Cały 2012 rok. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy, to też jest dziwne. Pod rządami PO byli tacy, którzy podatków płacić nie musieli. Czy dziwi nas zatem, że dzisiaj tak bardzo zwalczają PiS chcieliby, żeby jak najszybciej PO wróciła do władzy? W Polsce łamane są fundamentalne zasady państwa prawa. Dziś na antenie TVN Kraśko alarmuje i twierdzi, że stoi na straży prawa. W rzeczywistości sam ma problemy z jego przestrzeganiem. Kilka dni temu do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko prezenterowi w sprawie prowadzenia samochodu bez uprawnień. Czyn ten zagrożony jest grzywną, karą ograniczenia wolności albo karą pozbawienia wolności do 2 lat. Kraśko bez prawa jazdy kierował przez 6 lat. Już za niespełna godzinę polskich piłkarzy czeka kolejne wyzwanie w Lidze Narodów. Ich rywalem będzie bardzo mocna reprezentacja Holandii. Przed stadionem Feyenoord jest Mateusz Nowak. Czy możemy spodziewać się niespodzianek w składzie? Mecz rozpoczniemy w eksperymentalnym składzie. Od pierwszej minuty zobaczymy m.in. Krzysztofa Piątka czy debiutanta. Zabraknie Roberta Lewandowskiego. W zespole pełne skupienie i mobilizacja. Po bardzo trudnym meczu z Belgią Biało-Czerwonych czeka starcie z kolejnym gigantem futbolu - reprezentacją Holandii. Mają podobny styl gry do Belgów. Starają się grać między liniami, starają się szybko rozgrywać piłkę i cały czas stwarzać presję na przeciwniku. Holendrzy po Euro nie przegrali jeszcze meczu. Dziś naszych obrońców będą straszyć m.in. Memphis Depay czy Frenkie de Jong. Wiadomo, że Holendrzy to jest silna drużyna. Z Belgia wygrali. Nie wiem, w jakim składzie wyjdą, ale niech nasze chłopaki robią swoje i niech walczą do końca. Równie ważna, a może nawet ważniejsza od wyniku, jest możliwość sprawdzania nowych piłkarzy. Na czerwcowe mecze Ligi Narodów Czesław Michniewicz powołał aż 39 piłkarzy. Dla tych mniej doświadczonych, ma to być sprawdzian przed mistrzostwami świata. Jeśli my im teraz nie damy tej szansy, to kiedy oni mają tą szansę zdobyć? Zostały 4 mecze do mistrzostw świata - musimy mieć tego świadomość. Żadnego meczu towarzyskiego. Być może zagramy z Chile, ale to już po powołaniach. To już będzie za późno na sprawdzanie czegokolwiek. Jeżeli nie zrobimy tego teraz, to nie zrobimy tego nigdy. Bo najważniejsza impreza roku już w listopadzie. A plan minimum w Katarze to wyjście z grupy. Jest możliwość sprawdzania się z takimi przeciwnikami jak Belgia czy Holandia. Tylko grając z takimi przeciwnikami możemy zbliżać się do ich poziomu albo przynajmniej wiedzieć, o co chodzi w tym futbolu na najwyższym poziomie. Oby ten poziom dziś zaprezentowali też Biało-Czerwoni. Początek meczu Holandia - Polska o 20.30 w Jedynce. Na koniec propozycja dla tych, którzy wypoczywają w Polsce na dłuższym urlopie lub weekendowo. Oprócz górskich szlaków i piaszczystych plaż, warto na chwilę zboczyć z trasy i odwiedzić niezwykłe miejsca, które na nowo otwierają się dla wszystkich ciekawych przygód. Chorzowskie planetarium i obserwatorium astronomiczne. Największe i najstarsze w Polsce. Po modernizacji pojawiły się tu tłumy. Mieliśmy okazje podróżować w czasoprzestrzeni i zobaczyć, gdzie mieszkamy z kosmosu. Wydawało mi się, że jestem w innym świecie, że gdzieś tam pofrunęłam. Perełka polskiej przedwojennej konstrukcji też kiedyś fruwała. Szybowiec Salamandra po renowacji do obejrzenia w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Innych konstrukcji takich, które byłyby używane czy budowane przed wojną i po wojnie w naszym lotnictwie nie było. Pierwowzór powstał w 1936 roku, szybowiec zaprojektował Wacław Czerwiński. Służył do szkolenia pilotów. Ten w muzeum to 3. z 5 egzemplarzy pierwszej powojennej serii produkcyjnej. Największe wrażenie robił lot w otwartej kabinie z bardzo małą prędkością. Słychać było to, co się dzieje na ziemi, czuć było powietrze wokoło. Coś niesamowitego i niepowtarzalnego. To też coś niepowtarzalnego. Po dekadzie ponownie zwiedzać można Mauzoleum Piastów w Legnicy. Spoczywają tu ostatni z rodu. Najstarszy, jeden z najcenniejszych zabytków kultury barokowej na Śląsku. W Małopolsce ci młodsi mogą odwiedzić krakowskie Muzeum Zabawek. Przeważają zabawki z drugiej połowy XX wieku, zabawki znane w krakowskich domach w okresie PRL-u, tego wczesnego i późnego. I nie tylko. Jest też oryginalny zabawkowy tramwaj z lat 30. To jest taka lekka propozycja na lato zachęcająca dzieci krakowian, przyjezdnych do poruszania się, przemieszczania, do podróżowania. I poznawania kolejnych ciekawych zakątków Polski. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.