Prawie sto wiosek w jeden dzień. Ginęły całe rodziny, wierni w kościołach. Ziemia tonęła w morzu krwi. W 80. rocznicę "krwawej niedzieli" od upamiętnienia rzezi wołyńskiej zaczynamy "Wiadomości". Marta Kielczyk, dzień dobry. To w Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Ludobójstwa. Wraz z rodzinami wołyńskimi wołamy o pamięć. To była krwawa niedziela. 80. rocznica rzezi wołyńskiej. Wewnątrz kościoła czuje się obecność tych ludzi. Prezydent Turcji zgodził się przekazać jak najszybciej do ratyfikacji protokół akcesyjny Szwecji. Zielone światło dla Szwecji w NATO. Historyczny szczyt w Wilnie. Ogromnie wzmacnia NATO, zwłaszcza w naszej części Europy. Mistrzostwa świata ślimaków. Nie mam żadnej taktyki. Będę krzyczał jak najgłośniej i dopingował. W rocznicę rzezi wołyńskiej Sejm przyjął przez aklamację uchwałę upamiętniającą ofiary. "Tamta zbrodnia była tak wyjątkowa, że musi zyskać swoje imię, swoje miano. To było ludobójstwo, to była zagłada" - mówił dziś premier. Mija 80 lat od zamordowania Polaków przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu. Wydarzenia te przeszły do historii jako "krwawa niedziela". Msza święta w intencji ofiar ludobójstwa. złożenie kwiatów na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza i zapalenie zniczy pod tablicami upamiętniającymi miejsca oporu i samoobrony ludności polskiej. Tak rozpoczęły się oficjalne uroczystości. Co ważne i symboliczne, pierwszy raz wziął w nich udział przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefańczuk. Kiedy Ukraina jest pogrążona w tak okrutnej wojnie, właśnie teraz Ukraińcy powinni najlepiej rozumieć nasz ból, ból rodzin, które pamiętają, które przez lata nie mogły mówić o Wołyniu. Polska od dawna upomina się o prawdę o Wołyniu. O prawie 100 tysięcy Polaków zamordowanych bestialsko przez ukraińskich nacjonalistów. Wraz z rodzinami wołyńskimi wołamy o pamięć, wołamy o uczczenie, wołamy o zgodę na poszukiwanie i odnalezienie, na ekshumacje wszystkich naszych przodków. W niedziele prezydenci Polski i Ukrainy wspólnie w Łucku modlili się przy symbolicznych grobach ofiar rzezi wołyńskiej. Ukraińcy też dojrzewają do tego, żeby hołd ofiarom rzezi wołyńskiej oddawać. Jesteśmy też przededniu uzgodnień w sprawie poszukiwań, ekshumacji, godnych pochówków. Do tej pory strona ukraińska odmawiała ekshumacji Polaków na Wołyniu. W Hucisku, na Ukrainie, przy ruinach kościoła, gdzie zamordowano Polaków w 1943 roku, też oddano im hołd. Michał Morawski przyjechał specjalnie tego dnia ze Szkocji. Warto chociaż być na chwilę, na 5 minut, pomodlić się i pomyśleć o tych osobach. 11 i 12 lipca 1943 roku oddziały UPA zaatakowały około 150 polskich miejscowości. Mieszkało tutaj 600 osób, nie ma tych śladów, a jednocześnie wewnątrz kościoła czuje się obecność tych ludzi. Dziś upamiętnia ich też kwiat lnu, który w tamtym okresie kwitł na Wołyniu. Tragiczne wydarzenia opowie powstające w Chełmie Centrum Prawdy i Pojednania Muzeum Ofiar Rzezi Wołyńskiej. Aby ta pamięć była przekazywana z pokolenia na pokolenie i żeby ta pamięć również dzisiaj pozwoliła nam wybaczyć. Już dziś o 20.20 w Jedynce dwa odcinki serialu "Dom pod dwoma orłami", w których został poruszony temat ludobójstwa na Wołyniu. Po serialu film dokumentalny "Sad dziadka" o wędrówce młodej Polki na Wołyń, skąd pochodzi jej rodzina. Z bliższej i z dalszej rodziny zginęło prawie 30 osób. Teraz o Ukrainie, szczycie NATO w Wilnie. Stamtąd specjalne "Wiadomości" i Michał Adamczyk. Dobry wieczór. Szczyt NATO w Wilnie jeszcze przed jego rozpoczęciem został okrzyknięty najważniejszym wydarzeniem od czasu odzyskania przez Litwę niepodległości. A czas, miejsce, deklaracje i decyzje, które tu zapadają, powodują, że to spotkanie zapisze się również jako jedno z najważniejszych w historii spotkań państw Paktu Północnoatlantyckiego. Dominujący oczywisty temat to rosyjska agresja i dyskusja o dalszym wsparciu dla Ukrainy. Popłynął stąd także jednoznaczny i mocny sygnał, że NATO rośnie w siłę. Wkrótce powiększy się o Szwecję, bo jest zielone światło ze strony Turcji. Połączmy się z naszymi reporterami. W Wilnie są z nami Maksymilian Maszenda oraz Rafał Stańczyk, a mniej więcej 30 km stąd, przy granicy z Białorusią - Kamil Trzaska. Zacznijmy od obrad, którym od rana przygląda się Maksymilian. Kiedy Szwecja formalnie stanie członkiem NATO? Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to może być kwestia kilku tygodni. Prezydent Turcji mówi, że cały proces będzie przebiegał błyskawicznie. On tego przypilnuje. To przełomowa decyzja. Takich decyzji tutaj w Wilnie jest więcej. Dotyczą one nowej strategii obronnej NATO. Wzmacnianie wschodniej flanki NATO. Zwiększenia wydatków na obronność. Tutaj w Wilnie na szczycie jest prezydent Andrzej Duda, który prowadzi rozmowy w szerokim gronie oraz dwustronne. Szwecja w NATO. Kolejny kraj, który dołączy do najpotężniejszego sojuszu wojskowego na świecie. Jej akcesję wstrzymywała Turcja, ale tuż przed rozpoczęciem szczytu doszło do przełomu. Prezydent Turcji zgodził się przekazać jak najszybciej do ratyfikacji protokół akcesyjny Szwecji. Po politycznej zgodzie prezydenta Erdogana pozostały tylko formalności. Coś, co niedawno wydawało się mało prawdopodobne, staje się faktem. Po Finlandii, która dołączyła do NATO w kwietniu, teraz kolej na Szwecję. Ogromnie wzmacnia NATO, zwłaszcza w naszej części Europy. Jako prezydent Polski wyrażam satysfakcję i radość z tego powodu. Szwedzka armia jest regionalną potęgą przede wszystkim na morzu. Posiada jedną z największych na Bałtyku, nowoczesną i wciąż wzmacnianą marynarkę wojenną. Morze Bałtyckie w wymiarze logistycznym, geopolitycznym, bezpieczeństwa jest w zasadzie wewnętrznym akwenem NATO. Wśród najważniejszych tematów szczytu jest też wdrożenie nowych regionalnych planów obrony, przede wszystkim przed Rosją i terroryzmem. Będziemy omawiać szereg zagadnień, by wzmocnić wschodnią flankę NATO, zmodernizować elementy odstraszania i obrony. Będziemy to robić na Litwie, w miejscu, gdzie te wysiłki naprawdę się liczą. Zmienić mają się także wydatki na obronność państw członkowskich. 2% PKB ma stać się obowiązkiem państw członkowskich, czego część, w tym Niemcy, dotąd unikała. Spotkanie w Wilnie już jest określane jako historyczne. NATO pokazuje, że wie, jak odpowiedzieć na agresję Rosji, i staje się coraz silniejsze. Z okazji szczytu NATO w Wilnie grupa internautów na co dzień walcząca z rosyjską dezinformacją. Przygotowała spot, w którym w oryginalny sposób przedstawia przywódców państw członkowskich w tym Polski. "Jesteśmy winni Ukrainie jasną drogę do członkostwa w NATO" - podkreślał prezydent Litwy, gospodarz 74. szczytu Paktu Północnoatlantyckiego. To nie jest nowy postulat, ale wcześniej był długo torpedowany głównie przez Niemcy. Polska pod rządami Donalda Tuska, zamiast wspierać Ukrainę w jej dążeniach do członkostwa w Sojuszu, zajęta była głównie ocieplaniem relacji z Rosją. Dziś wszyscy wiedzą, jak bardzo błędna i szkodliwa była to polityka. Kilka godzin temu do Wilna przyleciał Wołodymyr Zełenski. Połączmy się z Rafałem Stańczykiem. Czy ten szczyt przybliża Ukrainę do NATO, choć wciąż nie ma mowy o żadnych przełomowych decyzjach, a tym bardziej terminach? Z pewnością przybliża. Nie ma ram czasowych. Natomiast w deklaracji końcowej znajdzie się określenie, że NATO zaprosi Ukrainę kiedy pozwolą na to warunki. W tym samym czasie, kiedy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na pokładzie polskiego samolotu przyleciał na szczyt NATO, w centrum Wilna grupa kilkudziesięciu młodych osób z Ukrainy i Polski na zaproszenie Polskiej Fundacji Narodowej poznawała historię Litwy i trzymała kciuki za rozmowy przywódców. Dla Ukrainy jest ważne wstąpienie do NATO, bo wtedy pomoc będzie także od innych krajów nie tylko pieniędzmi ale i żołnierzami. Podobne przesłanie prezydent Ukrainy miał dla przedstawicieli państw NATO. Za mocnymi decyzjami Sojuszu ws. rozszerzenia opowiada się sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Ogłaszamy utworzenie Rady NATO - Ukraina, gdzie będziemy działać na zasadzie równości. Potwierdzamy, że Ukraina zostanie członkiem NATO. Szansę na wcześniejsze wejście na drogę do Sojuszu zatrzymała polityka resetu z Rosją. Jedną z osób na jej czele był Donald Tusk. Gdyby nie ta polityka, Ukraina byłaby dziś w zupełnie innym miejscu. W 2008 roku na szczycie NATO w Bukareszcie głównie za sprawą Niemiec i Francji odrzucono członkostwo w Sojuszu Ukrainy oraz Gruzji. Jak przypominają twórcy serialu "Reset" w narrację uległości wobec Kremla wpisywał się rząd PO-PSL. To jeden z przykładów. Ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski blokował list Lecha Kaczyńskiego, w którym prezydent Polski apelował o szybkie rozszerzenie Paktu. Jakie są efekty resetu? Świat przekonał się w lutym ubiegłego roku, kiedy bandycka Rosja napadła na Ukrainę. Dziś ideę poszerzenia Paktu o Ukrainę wspiera większość państw wschodniej flanki NATO, w tym Polska i Litwa. W rozmowie z Telewizją Polską rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie USA zapewnił o silnym wsparciu Ukrainy. Wojna może zakończyć się i dziś, jeśli Władimir Putin wycofa wojska z Ukrainy. Będziemy wciąż przekazywać Kijowowi wszystko, czego będzie potrzebował, by wygrywać na polu walki. Nasi sojusznicy, w tym Polska, wykonują wyśmienitą pracę we wspieraniu Ukrainy. Pracę, która bez błędów polityki resetu mogłaby nie być w ogóle potrzebna. Na ten temat Donald Tusk milczy jak zaklęty. W obliczu rosyjskiej agresji walka o własne bezpieczeństwo jest absolutnym priorytetem. Litwa podobnie jak Polska jest członkiem NATO. Podobnie jak Polska była celem ataków hybrydowych ze strony Moskwy i Mińska. Podobnie jak Polska budowała zaporę na granicy z Białorusią. Z tą różnicą, że tutejsza opozycja nie organizowała happeningów i cyrku na granicy, nie obrażała i nie poniżała straży granicznej. Przenieśmy się pod granicę litewsko-białoruską. W miejscowości Chmielniki, tuż przy granicy litewsko-białoruskiej, jest nasz wysłannik Kamil Trzaska. Jak wygląda sytuacja w tym rejonie? Wzmożone kontrole policji, wojska, Straży Granicznej. Tak to teraz wygląda. Kilkanaście metrów od tej granicy. Dzisiaj w ciągu dnia byliśmy poddawani kilku kontrolom. Przez SG. Sprawdzają kto wjeżdża i kto wyjeżdża z tej strefy. Jest to spowodowane dwiema kwestiami. Szczyt NATO w Wilnie. Druga ta, o której mówi się od kilku tygodni, to obecność na Białorusi najemników z rosyjskich Grupy Wagnera. Szczyt NATO w Wilnie, 30 km od granicy z Białorusią, to jasny sygnał dla Mińska i Moskwy - Sojusz jest w stanie stawić czoła każdemu zagrożeniu. Te wynikające bardziej z dywersji niż otwartego ataku mogą nadejść z tego kierunku, czyli właśnie zza białoruskiej granicy. Może dochodzić do umyślnych naruszeń granic przez osoby lub personel wojskowy w celu sprawdzenia zdolności reagowania litewskiej straży granicznej. Prawdopodobieństwo takich działań było na tyle duże, że strefa przygraniczna znalazła się pod ścisłą kontrolą. Pomaga w tym zapora podobna do tej w Polsce. Polska i Litwa wspólnie stawiają czoła hybrydowej wojnie Łukaszenki i Putina. Nasze siły wspierają się wzajemnie i wymieniają informacjami. Społeczeństwo może na nas liczyć w każdej sytuacji bez względu na potencjalne zagrożenia ze strony wschodniej, na skalę i charakter tych zagrożeń. Na Litwie dla obrony granicy wszystkimi siłami i środkami również taką zaporą wyrażono pełne, także polityczne, poparcie ponad podziałami. W Polsce hybrydowe zagrożenie stało się elementem politycznej hucpy. Na Litwie - niemal pełna jedność klasy politycznej, u nas - Tusk podważa sens, sugeruje korupcję, a Platforma w parlamencie zajmuje odmienne od rządu stanowisko. Szczyt NATO w Wilnie pokazuje jasno, że nawet w wielkiej polityce są granice, których przekraczać nie wolno. Jedną z nich jest bezpieczeństwo. Oczy świata są dziś skierowane na Wilno. To historyczny szczyt państw członkowskich NATO, także z perspektywy gospodarza szczytu - Litwy. Jest to pierwsze tego rodzaju wydarzenie organizowane w tym kraju. Na czas szczytu Wilno jest najbardziej chronionym miastem na świecie. Dotychczas mieszkańcy Wilna takiego miasta i tylu służb specjalnych nie widzieli. Blisko 12 tys. policjantów i żołnierzy zabezpiecza szczyt NATO w Wilnie. Na miejscu są m.in. polscy komandosi. Szczyt NATO to największe wyzwanie organizacyjne w historii niepodległej Litwy. Spore zmiany zostały wprowadzone na wileńskim lotnisku. W dniach szczytu niebo nad stolicą pozostanie całkowicie zamknięte. Jest to bardzo szczególny przypadek, gdy przestrzeń powietrzna jest zamknięta. Niebo nad centrum wystawienniczym Litexpo jest zamknięte i chronione. Ta decyzja wynika ze względów bezpieczeństwa. Koło roku trwały te przygotowania i administracja bardzo prężnie pracowała w tym kierunku. Widzieliśmy, że te przygotowania trwały do ostatnich dni, do ostatnich godzin. Na szczyt Sojuszu w Wilnie przyjechało 40 światowych przywódców wraz z delegacjami, łącznie 2,4 tys. osób. Wydarzenie relacjonuje 2 tys. dziennikarzy. Nie wątpliwie to, co się dzieje obecnie w Wilnie, na zawsze zapisze się na kartach historii Litwy. Byli neutralni, ale gdy Putin napadł na Ukrainę, rząd w Helsinkach złożył wniosek akcesyjny do NATO. Finlandia jest ostatnim państwem, jakie dołączyło do NATO, za to z najdłuższą granicą z Rosją, co sprawia, że wojsko i służby muszą być ciągle w gotowości. W Vaalimaa, tuż przy granicy, jest Bartosz Łyżwiński. Co dla Finów oznacza członkostwo w Sojuszu? Daje im przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Gwarancję, że w przypadku rosyjskiej agresji Finlandia nie będzie musiała bronić się sama. Że stanie za nią Sojusz. To całkowicie zmieniło doktrynę obronną, która obowiązywała w tym kraju od dziesięcioleci. To przejście graniczne, puste przejście graniczne, pokazuje jaką politykę prowadzi Finlandia. Rosjanie nie mogą przejechać. Finlandia stawia na bezpieczeństwo. Według rankingów od lat Finowie to jedni z najszczęśliwszych ludzi na świecie. To m.in. dzięki poczuciu bezpieczeństwa. Dlatego gdy Putin napadł na Ukrainę, neutralni Finowie zgodnie chcieli, by ich kraj wstąpił do NATO. Trochę obawiam się wojny. Nie mogłem uwierzyć w to, co Rosjanie zrobili Ukrainie. Myślę, że kraje bałtyckie są w niebezpiecznym położeniu, że Putin może też ich chcieć, a później Finlandię. Z Jorma rozmawiamy w Kotce, to miasto położone 120 km Helsinek i pół godziny drogi do granicy z Rosją. Jeśli Putin będzie miał atak szaleństwa, to fakt, że ktoś nad nami czuwa, sprawia, że czuję się bezpieczniej. Fiński rząd podobnie jak Polska i inne kraje bałtyckie zamknął granice dla Rosjan. W tym roku na fińsko-rosyjskiej granicy długiej na aż 1300 km rozpoczęto budowę zapory. Jest wzorowana na polskiej i na naszych doświadczeniach z atakiem hybrydowym ze strony Białorusi. To ogrodzenie zostanie zbudowane na długości 200 km na obszarach, które są obszarami wysokiego ryzyka. Mimo tylko 5,5 miliona obywateli siły zbrojne Finlandii, czyli jeszcze najmłodszego członka NATO, na wypadek wojny mogą liczyć na 280 tysięcy żołnierzy i milion rezerwistów. O tym, jak waleczni i świetnie zorganizowani są fińscy żołnierze, Rosjanie przekonali się w trakcie wojny zimowej. W listopadzie 1939 roku Stalin napadł na Finlandię. Finowie kilka miesięcy stawiali opór, choć rosyjska przewaga była olbrzymia. Fiński snajper Simo Hayha zabił pół tysiąca Sowietów. Oczywiście, że boję się wojny. W Finlandii mamy obowiązkową służbę wojskową, więc jeśli Putin zdecyduje się nas zaatakować, pójdę walczyć. Jorma tłumaczy, że Finlandia obrała kurs wspólnie ze Szwecją. Kiczy że sąsiedzi wkrótce dołączą do Sojuszu. NATO odpowiedziało na agresję Putina, dzisiaj jest liczniejsze i silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Pokazują to liczby i kolejne sygnały, deklaracje, które dziś płyną z litewskiej stolicy. I to tyle z Wilna. Teraz wracamy do Warszawy, gdzie jest Marta Kielczyk. Specjalne wydanie "Wiadomości" z Wilna - Michał Adamczyk. A na początek tej części naszego programu przeniesiemy jeszcze do Paryża, który jest kilka dni przed świętem narodowym. Straty po zamieszkach, które przez tydzień trawiły Francję, są rekordowe - wynika z szacunków ubezpieczycieli. Pojawiają się głosy, że kosztami powinni zostać obciążeni sprawcy niszczenia miast. Czy zbliżający się Dzień Bastylii może być okazją do kolejnych burd i zamieszek? Francuzi ulegli terrorowi islamskich imigrantów. W obawie przed powtórką dantejskich scen, jakie rozgrywały się na francuskich ulicach, władze kolejnych miast odwołują uroczystości w dniu swojego święta narodowego. 14 lipca nie będzie ich na pewno w Strasburgu, Saint-Etienne czy Nimes, a lista z każdym dniem się wydłuża. Europa stała się zakładnikiem, niewolnikiem. Napięcia społeczne, także ekonomiczne, rozkładają tradycyjną strukturę społeczną w Europie. Ten sam problem mają wszystkie kraje, które szeroko otworzyły drzwi islamskim imigrantom. Najwyższą cenę tej zgubnej polityki płacą obywatele tych państw. Nielegalna islamska imigracja naraziła na niebezpieczeństwo mieszkańców Francji, Szwecji czy Niemiec. Dlatego Polacy mają pełne prawo wypowiedzieć się na temat relokacji, którą usiłują narzucić nam Bruksela i Berlin. Polskie władze stanowczo sprzeciwiają się szantażowi migracyjnemu. Stąd referendum ws. relokacji, które ma zostać przeprowadzone w dniu wyborów. Polacy o nielegalnej imigracji mówią jasno. Zupełnie inna historia, inna kultura i nie można tego porównywać z Polską. Choć opozycja chciała do Polski ściągnąć nielegalnych imigrantów, także tych zwiezionych przez białoruski reżim. Opozycja próbowała z jednej strony urządzać happeningi, z drugiej - nawoływać do otwarcia granic, mówić, że zobaczymy później, kim są ci ludzie. Nawet jeśli tak jak w Europie Zachodniej wielu z nich dopuściło się gwałtów na kobietach. Na szczęście przepisy aborcyjne pozwalają usuwać ciążę z gwałtu. Szokujące słowa. Aż trudno komentować. To nie jest przypadek, bo ja pamiętam, jak były te słynne gwałty na sylwestra w Kolonii, w Niemczech, to też były takie głosy strony lewicowo-liberalnej, że winne są te kobiety, które tam poszły i prowokowały podobno migrantów. Taka polityka to realne zagrożenie powtórką scenariusza z Niemiec, Szwecji czy Francji. Belgowie i Katarczycy zainwestują w terminal kontenerowy w Świnoujściu. Tamtejszy port podpisał w umowę w tej sprawie. Prace juz mogłyby się rozpocząć, ale sprzeciwia się temu strona niemiecka. Tak będzie wyglądał terminal kontenerowy w świnoujskim porcie. Pieniądze na jego budowę wyłoży belgijsko-katarska spółka. Chcemy inwestować w sprzęt, budowę terminalu i jego wykorzystanie. Pragniemy służyć lokalnej społeczności, tworząc nowe miejsca pracy. Dla państwa to zyski z podatków i ceł. Takie unijne opłaty w dużej części trafiają do kraju, w którym rozładowywane są towary. Jest to niezwykły wpływ do budżetu państwa, bo przypomnę, że tylko w zeszłym roku terminale kontenerowe przyniosły blisko 30 mld zł do budżetu. A to 3/4 dotychczasowych rocznych wydatków na 500+. Pieniądze, które będą wpłacane w Świnoujściu, teraz trafiają do Hamburga czy Rostocku. W związku z tym ta inwestycja jest bardzo korzystna dla Polski, a z punktu widzenia Niemiec jest to osłabienie niemieckiej pozycji. Stąd opór naszych zachodnich sąsiadów. Gdyby nie ich zastrzeżenia, można by wbijać już pierwszą łopatę. Czekamy na decyzję środowiskową. Decyzja środowiskowa z kolei jest uzależniona od postępowania transgranicznego ze stroną niemiecką. Budowie terminalu w Świnoujściu rzekomo z powodów ekologicznych sprzeciwiają się ci sami niemieccy samorządowcy i politycy, którzy popierali budowę Nord Stream 2. Niemiecko-rosyjski biznes. Polska przygotowała się jednak na taką ewentualność i wyznaczyła podejście do portu na wodach niezależnych od Berlina. Polacy nie protestują, jak Niemcy robią sobie inwestycje. Niemcom nie podoba się też pogłębienie Odry, które ułatwi transport do Szczecina i Świnoujścia. Nowy terminal kontenerowy na Zachodnim Pomorzu zmieni układ sił w handlu na Bałtyku i w naszej części Europy. To dlatego Polacy nie przejmują się protestami Niemców i razem z zagranicznymi partnerami zbliżają się do rozpoczęcia inwestycji. Politycy opozycji poparli w Parlamencie Europejskim dokument, który wzywa do "wykorzystania wszystkich narzędzi do zmiany sytuacji w Polsce" - alarmują deputowani PiS i krytykują uchwaloną rezolucję. Nie mają wątpliwości - to scenariusz tzw. Grupy Webera. W dniu szczytu NATO i rozmów o obronie przed Rosją Parlament Europejski skupił się na atakach na Polskę. Europarlamentarzyści przyjęli kolejną już rezolucję uderzającą w Warszawę. Przygotowana przez wszystkie te kluby, w których są europosłowie wybrani w Polsce. Tym razem brukselska krytyka skupiła się na planach powołania komisji badającej rosyjskie wpływy. Opozycja, podejmując takie decyzje, nie chce, żeby Polacy otrzymali więcej środków. Za przyjęciem rezolucji wymierzonej w Polskę głosowali przedstawiciele PO, partii Hołowni, Nowej Lewicy i SLD: Magdalena Adamowicz, Bartosz Arłukowicz, Marek Belka, Robert Biedroń, Jerzy Buzek, Włodzimierz Cimoszewicz, Jarosław Duda, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Danuta Hubner, Łukasz Kohut, Ewa Kopacz, Bogusław Liberadzki, Janina Ochojska, Jan Olbrycht, Radosław Sikorski, Róża Thun, a także Sylwia Spurek. Europosłowie PSL wyjęli karty do głosowania. Przeciwko głosowali tylko eurodeputowani PiS. Torpedowanie Polski kolejnymi agresywnymi rezolucjami to element planu tzw. Grupy Webera. Szef Europejskiej Partii Ludowej, czyli frakcji, do której należy Platforma Obywatelska, w wywiadzie prasowym mówił o budowaniu przeciwko PiS "zapory ogniowej". Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce, prowadząc kraj z powrotem do Europy. Wygląda na to, że Bruksela skończyła z grą pozorów. I chce mocniej wpłynąć na decyzje wyborcze Polaków. To była największa bitwa średniowiecznej Europy. Nasze zwycięstwo potwierdziło słuszność sojuszu Polski i Litwy. Bitwa pod Grunwaldem złamała potęgę zakonu krzyżackiego. Tę historię przeniosła na ekran Telewizja Polska. Dziś na podgrunwaldzkich polach pasjonaci historii szykują się do odtworzenia zwycięskiej bitwy. Bitwy, która zupełnie zmieniła postrzeganie Polski przez inne państwa. Pod Grunwaldem został pokonany niezwyciężony, jak się wydawało, zakon krzyżacki, a po drugie - zwycięstwo zostało odniesione wspólnymi siłami wszystkich narodów, które tworzyły monarchię jagiellońską. To była największa bitwa średniowiecznej Europy i zwycięstwo całej rodzącej się wtedy Rzeczypospolitej. Zwycięstwo pod Grunwaldem było głębokim oddechem i satysfakcją, że w naszch dziejach stłukliśmy porządnie tych, którzy ówcześnie nam zagrażali. Władysław Jagiełło wykazał się sprytem i przebiegłością. Polsko-litewskie wojska przeprawiały się przez rzekę mostem pontonowym zbudowanym na łodziach. Panowie, naprzód! Na bitwę oczekiwali w cieniu drzew, podczas gdy Krzyżacy prażyli się w pełnym słońcu. Jagiełło czekał, Krzyżacy się niecierpliwili. Przyspieszyć bitwę miały dwa przysłane przez wroga miecze. Naszych mieczy nam nie brakuje, ale i wasze przyjmiemy jako wróżbę naszego zwycięstwa. O tym i innych najdrobniejszych szczegółach bitwy pod Grunwaldem opowiada film dokumentalny Telewizji Polskiej "Grunwald 1410". Ukazuje ten konflikt na szerokim europejskim tle. Ponadto pokazuje genezę tego konfliktu w długiej perspektywie, od XIII wieku. W filmie pojawią się aktorzy znani i lubiani z serialu "Korona królów. Jagiellonowie". My teraz wiemy, że Jagiełło wygrał Grunwald, ale on i jego rycerze tego nie wiedzieli. Mieli obawy, czy Polska nie zniknie z mapy Europy. Premiera filmu "Grunwald 1410" w sobotę o 21.30 w Jedynce i TVP Info. Są konkursy na najpiękniejsze psy czy koty, wyścigi koni czy chartów. Proszę sobie wyobrazić, że w Wielkiej Brytanii odbywają się mistrzostwa świata ślimaków, i to też rywalizacja o miano najszybszego. W jakim tempie? Choć to mięczaki, tu miękkiej gry nie ma. Ślimaczyć się żaden z nich nie ma zamiaru, w końcu to walka o mistrzostwo świata. Nie mam żadnej taktyki. Będę po prostu krzyczał jak najgłośniej i dopingował, żeby wygrał Turbo albo Ślimak Morski. Walka zażarta, bo zwycięzca dostanie nie byle co - kubek sałaty. W rywalizacji ślimaków na 33 centymetry rekord świata to 2 minuty i 20 sekund. Teraz do zwycięstwa wystarczyło 5 minut. W takim czasie ten dystans pokonała Evie. Jesteśmy przeszczęśliwe. Troskliwie opiekowałyśmy się Evie, dawałyśmy jej wodę i karmiłyśmy liśćmi hosty, żeby była jak najlepiej przygotowana do wyścigu. Taki wyścig, tyle że aż na metr, odbył się w Tułowicach, w Opolskiem. Jak widać, nie każdy ze 130 uczestników grał tu fair, ale nic dziwnego, bo nagrody zacne. Spośród wszystkich uczestników fajny rower jest jako nagroda, każdy może go wygrać. Na świecie jest ponad 100 tysięcy gatunków ślimaków, masa największego to nawet 14 kilogramów, a jego muszla może mierzyć prawie metr. Śluz ślimaka nazywany jest eliksirem młodości. Jego walory docenia się też w kuchni, przede wszystkim francuskiej. Czosnek, masło, i bardzo ważna rzecz - natka pietruszki. To jest taki klasyczny francuski przepis. Jeśli pomyślelibyśmy o naszym polskim, to czasami ślimaki gotowało się w mleku z przyprawami - lubczykiem czy cząbrem. Brzmi całkiem smacznie. A biedny ślimak może tylko pokazać rogi.