Majątek narodowy - niegdyś wyprzedawany na potęgę, dziś pod ochroną państwa. Ta bardzo istotna kwestia z punktu widzenia interesu wszystkich Polaków będzie przedmiotem referendum. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie "Wiadomości". Odwołujemy się do woli Polaków, nie do różnych interesów, także tych zewnętrznych. Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw? To jedno z czterech pytań w październikowym referendum. Dobry pomysł. To, co polskie, powinno być w Polsce. Wzmacnianie Wojska Polskiego jest najważniejsze. Niebezpieczni wagnerowcy ćwiczą atak na polską granicę. Istnieje możliwość zagrożenia. Jesteśmy gotowi na to, aby działać. Mieliśmy próby otwarcia drzwi podczas lotu. Aż strach się bać, do czego bywa zdolny podniebny pasażer. Siadać śmiało i do góry. "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?" - tak brzmi pierwsze z czterech pytań, na które Polacy odpowiedzą w referendum. Przedstawił je dzisiaj wicepremier Jarosław Kaczyński, który podkreślił, jak ogromne znaczenie ma opinia Polaków w ważnych dla przyszłości naszego kraju sprawach. Rangę referendum, czyli kwintesencji demokracji, próbują obniżyć politycy opozycji. To konkretne pytanie, które emocje w Polsce wzbudza od lat 90. Ale dopiero za rządów PiS Polacy będą mogli wypowiedzieć się w tej kwestii w referendum. Skąd pytanie o państwowe przedsiębiorstwa? To jest majątek wypracowywany przez pokolenia Polaków. To jest majątek, który ma przynosić zyski wszystkim Polakom, a nie zagranicznym mocodawcom niektórych polityków - stąd to pytanie. Referendum to esencja demokracji. Mamy się prawo wypowiedzieć. Demokracja jest. Żeby po prostu wszyscy politycy byli za tym, żeby słuchali wypowiedzi społeczeństwa. Ale słuchać społeczeństwa nie zamierzają politycy opozycji. Całą ideę tego referendum uważamy za kompletnie bezpodstawną, niepotrzebną. Nie będziemy brali udziału w tej hucpie. Tej kartki referendalnej nie wezmę nawet do ręki. Nie będę brał udziału ja osobiście w manipulacjach Kaczyńskiego. Posła Kierwińskiego spytaliśmy. Czy warto w najważniejszych sprawach pytać o zdanie Polaków w referendum? Ale panie redaktorze, jest referendum. Powiedziałem to panu. Ale ja pytam, czy warto pytać Polaków o zdanie. Tak, są wybory i Polacy rzeczywiście zdecydują. Między innymi zdecydują, czy funkcjonariusze PiS-u nadal będą chodzić ze znaczkiem telewizji publicznej. I znowu szczucie. To samo pytanie zadaliśmy Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. Polacy mają prawo zabierać głos, ale wszystko zależy, kto i jakie pytania zadaje. Odpowiedź w stylu stalinowskiej maksymy: "Nieważne, kto jak głosuje, ważne, kto liczy głosy". Ci wszyscy, którzy się temu przeciwstawiają, wyśmiewają albo wręcz zalecają, co robić, aby to referendum było nieważne, po prostu pokazują, że nie mają nic wspólnego z demokracją, że w gruncie rzeczy chcą, żeby w Polsce rządziła oligarchia. Jak na pytanie referendalne już dziś odpowiadają Polacy? To, co polskie, powinno być w Polsce. Jak to można wyprzedać państwowe przedsiębiorstwa? I co później? Muszą zostać w polskich rękach. Takim przedsiębiorstwem są np. Lasy Państwowe, na które zakusy Tusk robił, gdy rządził. Czym grozi prywatyzacja Lasów? W Niemczech, gdzie 60% lasów jest prywatnych i dzisiaj niemiecki minister środowiska mówi o katastrofie ekologicznej, ponieważ 80% lasów w Niemczech zamiera albo już jest martwa. Kolejne trzy pytania referendalne poznamy w najbliższych trzech dniach. Prywatyzacja, której będzie dotyczyło pytanie referendalne, została zatrzymana w 2015 roku. Wcześniej wyprzedaż wspólnego majątku wypracowanego przez wiele pokoleń Polaków była stałym źródłem dochodów do budżetu państwa. To, co widać po prawej stronie ekranu, to lista firm, w których państwo w latach 2007-2015 sprzedawało udziały. Ponad tysiąc polskich przedsiębiorstw zostało sprywatyzowanych na skalę blisko 60 mld złotych. To całkowita ignorancja polityków Platformy Obywatelskiej, którzy nie potrafili pomnażać majątku narodowego. Od hoteli po elektrociepłownie. Dla zagranicznych funduszy to były złote czasy. Można było kupić zdrowy, zyskowny biznes. Przykładowo zrepolonizowana niedawno PKP Energetyka została sprzedana zagranicznemu funduszowi inwestycyjnemu niezajmującemu się branżą kolejową. To jest pewnego rodzaju obsesja, ale za tą obsesją stoi niewątpliwie interes zewnętrzny, bo żaden poważny ekonomista nie powie dzisiaj, że kapitał nie ma narodowości. Kapitał ma narodowość. Masowa wyprzedaż trwała w okresie kryzysu bankowego, jaki wybuchł w Stanach Zjednoczonych i rozlał się po świecie. To był kiepski czas na sprzedaż spółek, bo akcje na giełdach, także tej polskiej, były stosunkowo tanie. Giełda Papierów Wartościowych to miejsce, gdzie w spektakularny sposób sprzedawano udziały w dużych państwowych firmach. Za pomocą giełdy sprywatyzowano też samą giełdę. Dziś państwo posiada zaledwie 35% udziałów w GPW. Masowa wyprzedaż majątku Polaków zaczęła się na początku lat 90. Zahamował ją pierwszy rząd PiS. Powróciła na dobre w 2007 roku. Jest w naszym programie jasno zapisane, że będziemy prywatyzować, że ten ideologiczny hamulec dla prywatyzacji, który zrobiło PiS, będzie zwolniony i będziemy prywatyzować, i to robimy. Przychody z tego procederu zmniejszały budżetowe dziury. Mówimy o ambitnym planie pozyskania dla finansów publicznych z tego tytułu 27 mld w 2010 roku, może nawet trochę więcej. Stąd pytanie w referendum o wyprzedaż to kłopot dla Platformy. Ja też uważam, że Polacy mają prawo w tej sprawie się wypowiedzieć, ale chciałam zapytać pana prezesa, który dzisiaj to pytanie zadał, kto doprowadził do prywatyzacji Lotosu. Te zabawne twierdzenia, że myśmy sprzedali Lotos... W ogóle nie ma sensu z tym dyskutować. Lotos nie został sprywatyzowany, a połączony z Orlenem. Część jednej rafinerii Lotos musiał sprzedać Saudyjczykom, bo tak zdecydowała Komisja Europejska - w zamian za zgodę na fuzję. Dzięki temu Orlen zyskał dostęp do ropy z Arabii Saudyjskiej, porzucając ropę z Rosji. 250 rosyjskich najemników z tzw. Grupy Wagnera miało ćwiczyć atak na polskie przejście graniczne w Połowcach. Te szokujące informacje podało ukraińskie Centrum Narodowego Ruchu Oporu. Polska wzmacnia ochronę całego odcinka granicy z Białorusią. Docelowo stacjonować ma tam 10 tysięcy żołnierzy. Przez kilka tygodni trwały spekulacje co do rzeczywistego celu i charakteru obecności na Białorusi najemników z Wagnera. Dziś wydaje się to jasne. Według ukraińskich źródeł wagnerowcy odgrywali scenariusz ataku na posterunki graniczne i próby związania walką polskich sił. Mogą wykonywać zadania dezinformacyjne, destabilizujące. Białoruś czy Rosja może wykorzystać obecność Grupy Wagnera do tego, żeby sytuację w Polsce próbować zdestabilizować. Dlatego sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest monitorowana całą dobę. Mamy zaporę fizyczną, elektroniczną, mamy odpowiednie urządzenia typu drony, pojazdy obserwacyjne, które pomagają tę granicę ochraniać. Do tego wsparcie wojska. Docelowo w liczbie 10 tys., ale już teraz rotacyjnie służbę pełnią tam jednostki z zachodniej Polski. Zawsze istnieje możliwość zagrożenia, dlatego my jako żołnierze jesteśmy gotowi na to, aby w sytuacji, kiedy to by nastąpiło, działać i realizować wszystko zgodnie z rozkazami naszych przełożonych. A te są bardzo konkretne. Odstraszanie i pełna gotowość na każdy scenariusz, tym bardziej teraz. Wzmacnianie Wojska Polskiego jest najważniejsze w sytuacji, w której przy naszych granicach toczy się wojna. Robimy to wszystko po to, aby odstraszyć agresora. Od jutra w związku ze zbliżającym się Świętem Wojska Polskiego w całej Polsce odbywać się będą wojskowe pikniki, pokazy sprzętu i koncerty. Największy pod hasłem "Silna Biało-Czerwona", współorganizowany przez Telewizję Polską - już jutro w Giżycku, a pokaże go na żywo Dwójka. Sankcje, kary finansowe, odbieranie europejskich funduszy, czyli głos niemieckich polityków w sprawie Polski. Głos, który bynajmniej nie jest przyjacielski. Ostatnio to także próba ingerencji w wybory w Polsce, bo trudno inaczej odczytać słowa Manfreda Webera, lidera Europejskiej Partii Ludowej. Niemiecki polityczny szef Donalda Tuska zapowiada zwalczanie Prawa i Sprawiedliwości. Stanowisko prezydenta ws. słów Manfreda Webera jest jasne. Andrzej Duda uważa, że zewnętrzne ingerencje w debatę publiczną w Polsce są niedopuszczalne. Pan przewodniczący Weber powinien przeczytać kilka książek historycznych, żeby się dowiedzieć, dlaczego Polacy są na takie kwestie wyczuleni, dlaczego tak bardzo tego nie lubią. W przyszłym tygodniu klub parlamentarny PiS złoży w Sejmie projekt uchwały, która potępi obcą ingerencję w polskie sprawy. Zobaczymy, czy współczesna Targowica będzie w stanie zagłosować za czy przeciw takiej uchwale. Dotyczy ona wypowiedzi Manfreda Webera, a niemieckiego szefa Donalda Tuska, który powiedział, że PiS trzeba zwalczać. Są naszymi wrogami i będą przez nas zwalczani. Weber przyznał, że to jest ich namiestnik, człowiek, który jest marionetką w gruncie rzeczy, żeby w Polsce był podporządkowany Niemcom rząd. Takich sygnałów Berlin wysyłał więcej. Gdy Polska przekazała Niemcom raport o stratach wojennych i wezwanie do zapłaty reparacji, kanclerz Olaf Scholz zasugerował rewizję granic. Gwarantem ciszy w tej sprawie miałby być Tusk. Chciałbym powiedzieć, patrząc na Donalda Tuska, jak wielkie znaczenie mają układy, które wynegocjował Willy Brandt, i raz na zawsze ustalona jest granica Niemiec i Polski po setkach lat naszej historii. Nie chciałbym, by jacyś ludzie szperali w książkach historycznych, by wprowadzić rewizjonistyczne zmiany granic. Ten sam Scholz próbował karcić Polskę, opierając się na wydumanym zarzucie. Nie możemy akceptować tego, że naruszane są zasady praworządności i ogranicza się demokratyczne mechanizmy kontroli. Dlatego popieramy Komisję Europejską w jej działaniach na rzecz praworządności. Z kolei niemiecka wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego groziła Polsce odebraniem funduszy unijnych, mówiąc o zagłodzeniu niepokornych państw. Za całym mechanizmem sankcji czy presji ze strony UE wobec Polski stoją Niemcy i niemieckie interesy. Oni chcieliby, aby w Polsce był ich przedstawiciel, który będzie realizował niemieckie interesy, niemiecką politykę, czyli Donald Tusk. To Niemcy chcą zlikwidować możliwość unijnego weta przez jedno państwo w kluczowych dla Wspólnoty sprawach. Miałaby decydować większość taka jak Niemcy i Francja. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Oto co jeszcze przed nami. 111 tysięcy Polaków ofiarami operacji NKWD. Dziś 86. rocznica jej rozpoczęcia. Sławomir Nowak nie dostanie zwrotu milionowej kaucji. Francja popiera scenariusz zbrojnej interwencji w Nigrze, gdzie władzę przejęła niedawno junta wojskowa. Decyzję krajów Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej o postawieniu w stan gotowości sił szybkiego reagowania poparła też Unia Afrykańska i Stany Zjednoczone. Dwa tygodnie rządów junty wojskowej. I widmo zbrojnej interwencji państw Afryki Zachodniej, by przywrócić do władzy demokratycznie wybranego prezydenta. Organizacja zrzeszająca kraje Afryki Zachodniej odgrywa tutaj kluczową rolę. Popieramy prace tej organizacji w sprawie przywrócenia porządku konstytucyjnego w Nigrze. Chcemy pokoju i stabilizacji, a nie wojny. Na razie mają rządy puczystów. Zamknięte granice, zawieszone wszystkie instytucje państwa i prezydenta w areszcie domowym. Niger - kraj Afryki Zachodniej, drugi co do wielkości producent uranu w Afryce i ważny dostawca dla francuskich elektrowni atomowych. Niger odgrywa też istotną rolę w walce z nielegalną migracją, bo przez terytorium tego państwa biegną główne szlaki przemytu ludzi do Libii, a potem przez Morze Śródziemne do Europy. To porozumienie pomiędzy Unią Europejską a Nigrem prawdopodobnie zostanie zerwane. W ramach Europy traci Francja, która traci swoją całą władzę w tej części Afryki. To siódmy już pucz w tej części Afryki w ciągu ostatnich trzech lat. Wojskowe junty rządzą w Mali i Burkina Faso. I tak się składa, że w obu tych krajach na dobre rozgościli się wagnerowcy. Czy są w Nigrze i czy mieli swój udział w puczu, nie wiadomo. Wiadomo za to, że dziwnym trafem mieszkańcy tego kraju zapałali miłością do Rosji i Putina. Rosja chciałaby, żeby wszyscy wierzyli, że ona może wszystko. Natomiast tutaj chodziło przede wszystkim o rozgrywki wewnętrzne, o konflikt między dowódcą armii, między prezydentem. Ale to wcale nie znaczy, że Rosja nie będzie chciała tego konfliktu wykorzystać. I choć cień Kremla nad kontynentem afrykańskim jest coraz większy, to widmo walki z bojownikami islamskimi związanymi z al-Ka'idą i ISIS jest jeszcze groźniejsze. To będzie kolejny region w Afryce, który będzie bardzo niebezpieczny. Najwięcej straci Niger, już teraz jedno z najbiedniejszych państw świata, ale afrykański kryzys odciśnie swe piętno też na Europie. To była próba największego przemytu narkotyków w historii kraju. W porcie w Rotterdamie holenderscy celnicy przechwycili 8 ton kokainy. Kontener przybył do portu z Ekwadoru przez Panamę. Tą wiadomością zaczynamy krótki przegląd wiadomości ze świata. 8 ton kokainy wartej na czarnym rynku 600 milionów euro holenderscy celnicy znaleźli w kontenerze z bananami, gdy prześwietlali towar. Do portu w Rotterdamie kontener przybył z Ekwadoru, który w ostatnich latach jest jednym z głównych eksporterów kokainy do Europy i Stanów Zjednoczonych. Eksponaty związane z autorką Harry'ego Pottera zniknęły z Muzeum Popkultury w Seattle. Na wystawie poświęconej Harry'emu Potterowi nie ma już wzmianki o pisarce. Transpłciowy menedżer placówki uzasadnia, że ta decyzja jest sprzeciwem wobec transfobicznych poglądów Rowling. Pisarka uważa, że osoba, która miesiączkuje, to wyłącznie kobieta. To pierwszy turystyczny lot na skraj Kosmosu. Firma Virgin Galactic w taką podróż zabrała trzy osoby - byłego olimpijczyka z Wielkiej Brytanii i dwie panie, które bilet wygrały w ramach charytatywnej zbiórki. Kosmiczni turyści mogli na własne oczy zobaczyć krzywiznę planety i poczuć przez chwilę stan nieważkości. Transport lotniczy to dziś standard, choć nie dla wszystkich tego typu podróż jest przyjemnością. Każdy z nas ma prawo czuć strach przed lataniem, ale zachowanie pasażerów czasem po prostu przekracza wszelkie granice. Podniebnym awanturom przyjrzeli się reporterzy "Alarmu" i Dawid Helsner. Panika. Palenie papierosów. Agresja. Wysoko w przestworzach dzieją się różne dziwne rzeczy. Mieliśmy przypadki próby otwarcia drzwi podczas lotu. Mieliśmy przypadki rozebrania się i biegania na golasa podczas lotu. Takie sytuacje to oczywiście rzadkość, ale gdy się wydarzą, trzeba reagować. Na to wszystko musimy przyjść my i rozwiązać sytuację, dlatego że jesteśmy zamknięci na pewnym obszarze i żadne z nas w trakcie lotu nie może wyjść. Jesteśmy właśnie po to, aby podejść i naprawdę z dobrym słowem przykucnąć, powiedzieć parę rzeczy, podać wodę. Dla wielu szczególnie trudne są turbulencje. Głębokie oddechy uspokajają nasz mózg w takim sensie, że go dotleniają. Głęboki oddech pokazuje nam, że to my mamy kontrolę. I ja tutaj zawsze zachęcam ludzi, żeby oddychali. Z dobrą radą przychodzą także sami pasażerowie. Pogadać z kimś, posłuchać muzyki. Siadać śmiało i do góry. Więcej podniebnych historii w "Alarmie" 20.15 w Jedynce. Mieszkańcy Lublina mogą odetchnąć z ulgą. Po południu saperzy wywieźli kilkusetkilogramowy niewybuch z czasów II wojny światowej znaleziony podczas prac budowlanych przy ulicy Wrońskiej. Ewakuacją na czas akcji saperskiej objęto niemal 14 tysięcy ludzi, którzy mogli schronić się na stadionie Arena Lublin. Przerażające. Bo wiadomo? Nie wiadomo, co może być, co się może stać też. Bo jakby to wybuchło, to też nie wiadomo, jak by to było, przecież tyle ludzi... Jest taki niepokój. Nie oszukujmy się. To nie są żarty. Wieczorem zostawili w mojej skrzynce powiadomienie, że muszę opuścić swoje mieszkanie razem z synem. Wspaniała obsługa. Bardzo jesteśmy zadowolone. Kawkę żeśmy dostały, ciasteczko, teraz mnie okryli, żebym nie zmarzła. Są cudowni wolontariusze. Policjanci zadbali, aby transport odbył się w sposób bezpieczny, sprawny, szybki, aby żołnierze mogli udać się w kierunku poligonu. Obywatele Związku Sowieckiego polskiego pochodzenia przed wojną byli traktowani jak Żydzi w Niemczech - podkreślają historycy. W wyniku rozpoczętej 86 lat temu specjalnej operacji NKWD zamordowało 111 tysięcy Polaków wyłącznie za to, że byli Polakami. To wciąż mało znana i nigdy nierozliczona historia. Rosjanie w pierwszej kolejności mordowali ojców polskich rodzin mieszkających na terenie Związku Sowieckiego. Nam kazali leżeć w łóżku, natomiast ojca i mamę postawili pod ścianą. Osierocone dzieci trafiały do obozów NKWD, gdzie umierały albo były wynaradawiane. Na skutek przeprowadzonej w latach 1937-38 tzw. Operacji Polskiej NKWD zamordowało co najmniej 111 tysięcy Polaków. To była zbrodnia ludobójstwa, ludobójstwa na tle etnicznym. Wyznacznikiem tych mordów było to, że ktoś po prostu był Polakiem. Ludobójstwo było konsekwencją nieudanego eksperymentu. Wcześniej Stalin chciał stworzyć rejony - Marchlewszczyznę i Dzierżowszczyznę - w których Polacy skutecznie zostaną poddani ideologii bolszewickiej, by później na bagnetach zanieść komunistyczną rewolucję do Polski. Sowieci jednak ponieśli klęskę. Przekonali się, że nic z ich planów nie wyjdzie, że Polacy są po prostu nieugięci. Modlili się i sprzeciwiali kolektywizacji. Takich obywateli Sowieci likwidowali. Największa liczba wyroków śmierci wydanych tylko jednego dnia nastąpiła w Omsku na Syberii i to było ponad 1300 Polaków. 11 sierpnia 1937 roku rozkaz do wykonania zbrodni wydał Nikołaj Jeżow. Kaci, którzy masowo zabijali Polaków, nie mogli pozbyć się zapachu krwi. Świadek egzekucji opowiadał, że obok wiadra z wodą stało wiadro z wodą kolońską. W momencie, kiedy ta spirala terroru już rozkręciła się na dobre, aresztowani byli wszyscy, którzy nosili na przykład polsko brzmiące nazwisko. Mimo że Operacja Polska przyniosła śmiertelne żniwo większe niż zbrodnia katyńska, niewiele się o niej mówiło. Próbuje to zmienić IPN, który na specjalnej stronie internetowej przypomina tę przerażającą historię, prezentuje dokumenty i świadectwa dzieci ofiar, którym udało się uciec z sowieckiego piekła... Najczęściej to mamie w ogóle niczego nie odpowiadali. ...i przez długie lata nie wiedziały, co stało się z ich ojcami. Rząd przeznaczył na realizowany w tym roku Program Odbudowy Zabytków ponad 3 miliardy złotych. Dziś minister kultury i dziedzictwa narodowego przekazał symboliczny czek na dofinansowanie renowacji klasztoru sióstr zmartwychwstanek w Wejherowie. Otworzył też Muzeum Piaśnickie upamiętniające ofiary niemieckich zbrodni na tych terenach. To była zbrodnia nierozliczona nigdy. Ani sprawcy nie zostali ukarani, ani ofiary i ich rodziny nie zostały w jakikolwiek sposób zadośćuczynione. Muzeum Piaśnickie jest miejscem pamięci o Polakach zamordowanych przez Niemców na tych terenach podczas II wojny światowej. Placówka mieści się w symbolicznym miejscu. Jest nim blisko stuletni budynek Villa Musica, w którym Niemcy podczas wojny urządzili siedzibę gestapo. Stocznia Wojenna w Gdyni wyszła na prostą. Najstarszy taki polski zakład w ubiegłym roku zanotował ponad 20 mln zł zysku. Kolejne lata również zapowiadają się dobrze, bo postawiona w czasach rządów PO-PSL w stan upadłości spółka lada dzień zacznie produkcję fregat Miecznik dla polskiej marynarki. Andrzej Zając pracuje w Stoczni Marynarki Wojennej od niemal 40 lat. Historia tego zakładu to historia jego dorosłego życia. Szczególnie burzliwa po 2011 roku, gdy stocznia została postawiona w stan w upadłości likwidacyjnej. Nie było kolorowo, bo nie wiedzieliśmy, co będzie ze stocznią. Groziło upadłością całkowitą. Punktem zwrotnym okazał się 2017 rok. Stocznię od syndyka przejęła Polska Grupa Zbrojeniowa. W ubiegłym roku zakład znalazł się już nad kreską. Pierwszy raz od przejęcia przez Polską Grupę Zbrojeniową PGZ Stocznia Wojenna wykazała dodatni wynik. Zarobiła na czysto ponad 20 mln zł i ma nowe, duże zamówienia od wojska. Już za kilka dni w tej hali rozpocznie się produkcja pierwszej nowoczesnej fregaty z programu "Miecznik". Dla stoczniowca Krzysztofa Motyckiego ta wiadomość to duża ulga. Jest pewne zapewnienie, że produkcja ruszyła do przodu i na dłuższy czas nam zapewni pracę. By podołać zamówieniom, stocznia buduje dwie duże hale produkcyjne. I szuka fachowców, którzy rozjechali się po Europie, bo stracili pracę w kraju. To była pochodna lat zaniedbań poprzednich rządów całego przemysłu stoczniowego, ale również zamówień dla polskiej marynarki wojennej, których po prostu nie było. W tym czasie dobrze radziły sobie np. niemieckie stocznie. My dzisiaj możemy spekulować, czy po prostu ekipa Tuska nie potrafiła rozmawiać z Brukselą, a może po prostu decydentom gospodarczym w tamtym czasie w naszym kraju nie zależało na polskim przemyśle stoczniowym. Wielu nie wierzyło, że to może się zmienić. Od upadłości do zysku i nowych inwestycji - taką drogę w ostatnich latach przeszła Stocznia Wojenna. By zakład odżył, trzeba było politycznej woli i decyzji o wydatkach na obronę polskiego wybrzeża. Prywatyzacja w czasach rządów PO-PSL dotykała wszystkich możliwych gałęzi gospodarki. W tym turystyki. Rok 2013 przyniósł oddanie w ręce obcego kapitału Polskich Kolei Linowych. Te zostały jednak odkupione przez rząd PiS. Co zmieniła ta decyzja, sprawdzał Tomasz Handkus. Polska z roku na rok przyciąga coraz więcej turystów. Widać to m.in. na górskich szlakach. Duży ruch odnotowują również Polskie Koleje Linowe. Czekamy chyba dwie godziny. PKL dekadę temu za sprawą decyzji rządu PO-PSL zostały sprzedane obcemu kapitałowi. My staramy się poważnie podchodzić do prywatyzacji. PKL będzie gotowe. Zamiast powagi było pospieszne pozbycie się spółki. Kolejka na Kasprowy sprzedana bez konsultacji. Nie zabija się kury znoszącej złote jajka. Tych obecna opozycja w górach jednak nigdy nie znalazła. Jeśli ktoś wie, gdzie te miliardy są zakopane i można je... Bo w Zakopanem nie. Odnalazły się po 2015 roku. W bardzo dobrej cenie dokonujemy odkupienia Polskich Kolei Linowych. Dzięki tej decyzji spółka znów działa na rzecz polskiej gospodarki. Porażka Sławomira Nowaka przed sądem. Minister transportu w rządzie Donalda Tuska wciąż nie będzie mógł opuścić kraju. Ciążą na nim poważne zarzuty korupcyjne. Sąd nie przychylił się też do wniosku obrony i utrzymał milion złotych poręczenia majątkowego. Nowak to jeden z wielu polityków Platformy, którym interesują się prokuratura i sądy. Matactwo - tego obawiają się sąd i prokuratura. Mógłby kreować wyjaśnienia w taki sposób, aby uniknąć odpowiedzialności karnej lub ją zmniejszyć. Na byłym ministrze w rządzie Donalda Tuska ciąży 17 zarzutów. To kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, a także korupcja na terenie Polski i Ukrainy - mowa jest o 8 milionach złotych. W końcu to także zarzut prania brudnych pieniędzy. Był takim kasjerem Platformy Obywatelskiej. Z ustaleń śledczych wynika też, że Nowak za łapówki mógł rozdawać stanowiska w spółkach skarbu państwa. Milion złotych poręczenia majątkowego wpłaciła jego córka. Tak uwolniła go z aresztu. Problem w tym, że pieniądze zostały pożyczone, a teraz wierzyciele domagają się zwrotu. Dla Platformy to niewygodny temat. Czy Nowak nie będzie ciążył na waszej kampanii? Kłamiecie. Jeszcze niedawno lider Platformy bronił swojego ministra. To czyni z niego więźnia politycznego. Proces w tej sprawie jeszcze nie ruszył. Posiedzenie przygotowawcze ma się odbyć za niecały miesiąc. Wiele wskazuje na to, że proces Sławomira Nowaka rozpocznie się w szczycie kampanii wyborczej, a to znaczy, że były minister transportu będzie wyjątkowo ciężką kulą u nogi Donalda Tuska. Niejedyną, bo ławka aferzystów z Platformy jest długa. "Drużynę afer Tuska" prezentowało niedawno PiS. W areszcie wciąż przebywa Włodzimierz Karpiński podejrzewany o korupcję w stołecznej aferze śmieciowej. W aferze melioracyjnej oskarżony został Stanisław Gawłowski. Z aresztu nie wyszedł Rafał Baniak, były wiceminister skarbu. Rafał Baniak jest w areszcie tymczasowym i to on dzisiaj, jak wynika z nieoficjalnych informacji, może być tym, który pęknie i opowie, jak to faktycznie było. W "Drużynie afer Tuska" - także Cezary Grabarczyk, skazany za nielegalne uzyskanie pozwolenia na broń. I Sławomir Neumann, oskarżony w głośnej aferze medycznej. Autor niesławnej doktryny. To pokazuje oblicze PO. Oblicze z czarnym paskiem na oczach. To wszystko w Wiadomościach. Zapraszam do TVP Info na rozmowę z politykami. Rafałem Romanowskim z PiS i Maciejem Gdulą z Nowej lewicy. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.