Gdzie jest Marcin Romanowski? Pytania o finanse Prawa i Sprawiedliwo¦ci. Unijne pieniądze na polskie inwestycje. 19.30. Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Gdzie jest Marcin Romanowski? Po tym, gdy sąd zdecydował o tymczasowym areszcie dla byłego wiceministra sprawiedliwości, policja próbuje namierzyć miejsce pobytu polityka. Nieuchwytny poseł PiS publikuje wpisy komentujące politykę, informuje o swoim zdrowiu i dziękuje za słowa wsparcia. Czy pan wie, gdzie jest Marcin Romanowski? Nie, nie wiem. Ani politycy PiS-u, ani politycy koalicji rządzącej. To trzeba pytać polityków PiS. Nie wiedzą, gdzie przebywa były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS. W biurze posła Romanowskiego usłyszeliśmy tylko tyle. Kiedy miała pani ostatnio kontakt z Marcinem Romanowskim? Nie pamiętam nawet. Gdzie przebywa poseł, nie wie też policja. Dlatego ruszyły poszukiwania, także poza Warszawą. Poseł jest poszukiwany do tego, żeby go zatrzymać i doprowadzić decyzją prokuratury do najbliższego aresztu. W czasie gdy policja poszukuje polityka PiS-u, Romanowski w internecie komentuje polityczne wydarzenia, w swojej sprawie na portalu X pisze krótko: "Dziękuję za słowa wsparcia". Aktywni w sieci są też partyjni koledzy Romanowskiego. Janusz Kowalski dwa dni temu w internecie zamieścił takie zdjęcie, sugerując, że Romanowski jest po ciężkiej operacji. Ratuje swoje życie i zdrowie. Zostawmy go w spokoju. Ale w tym czasie publikuje wpisy? Tak się zachowuje ciężko chora osoba? Wie pani, widocznie rękę ma sprawną i głowę sprawną. Ciężko chory nie robi wpisów, tylko martwi się o swoje zdrowie. Przypomnijmy. W poniedziałek sąd zdecydował o tymczasowym areszcie byłego wiceministra sprawiedliwości. Prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, w tym ustawianie konkursów na środki z Funduszu Sprawiedliwości i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Fundusz Sprawiedliwości był politycznym narzędziem do tworzenia kampanii wyborczej. Nadzorował to minister Ziobro, który otoczył to parasolem. Kulisy w TVP INFO odsłania Tomasz Mraz, były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości, który dziś ubiega się o status małego świadka koronnego. Władcą feudalnym, który władał nad Funduszem Sprawiedliwości, Ministerstwem Sprawiedliwości, był Zbigniew Ziobro. Żadna znacząca dotacja nie mogła być przyznana bez jego akceptacji. Jak wyglądało to w praktyce? To opis spotkania, gdzie Ziobro z najbliższymi współpracownikami w obecności żony rozmawiali o utworzeniu portali internetowych, które według Mraza miały być tubą medialną partii Ziobry. Tam pomiędzy lodami serwowanymi przez panią Patrycję a wodą Borjomi minister lekką ręką rozdzielił kilka milionów pomiędzy trzy podmioty. Co i ile o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości wiedział prezes PiS? Według Wyborczej przed wyborami w 2019 r. Kaczyński w liście do Ziobry żądał natychmiastowego zaprzestania wykorzystywania pieniędzy z funduszu. To też pewna ochrona swojej odpowiedzialności w tym zakresie. To nie ja wykorzystywałem środki z Funduszu Sprawiedliwości, to on wykorzystywał. W tej sprawie w charakterze świadka Jarosław Kaczyński został dziś przesłuchany w prokuraturze. Sąd Najwyższy uznał skargę na uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej, która odrzuciła sprawozdanie PiS z kampanii wyborczej. Stawka to miliony dotacji dla partii, której PKW wyliczyła nieprawidłowości. Czy politycy mogą liczyć na pokaźny przelew z budżetu? Sąd Najwyższy uznał uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej za sprzeczną z obowiązującym prawem. Powód - nieprecyzyjne i zbyt ogólne wnioski w uchwale PKW. Ja uważam, że nie było jakiejkolwiek podstawy do tego, żeby pozbawić subwencji PiS. Przypomnijmy, w sierpniu PKW odrzuciła sprawozdanie z kampanii wyborczej PiS. Zdaniem komisji PiS naruszył przepisy Kodeksu wyborczego na kwotę 3,6 mln. Partia miała pieniądze zwrócić, a PKW obcięło jej dotację o kolejne niemal 11 milionów złotych. Zadziałano w ten sposób, żeby utrudnić kampanię wyborczą w wyborach prezydenckich. To jest decyzja motywowana interesami politycznymi. Politycy koalicji sprawę widzą inaczej: to nie zemsta, a egzekwowanie prawa. Oni z budżetu państwa finansowali kampanię wyborczą i to tak właściwie na wprost. Mówię o tych piknikach czy o zatrudnianiu ludzi do kampanii wyborczej w RCL. Do długiej listy zarzutów dochodzą również spoty Zbigniewa Ziobry czy imprezy i prezenty finansowane z Funduszu Sprawiedliwości. Wszyscy mówili "nie rób tego, bo robisz sobie kampanię z pieniędzy publicznych", a on to robił. W przeszłości partie polityczne traciły dotacje za znacznie mniejsze przewinienia. Finansowe kary dostały między innymi Polskie Stronnictwo Ludowe czy Nowoczesna. A Sąd Najwyższy je zatwierdził. Tyle że dziś decyzję w sprawie PiS podjęła Izba Kontroli Nadzwyczajnej obsadzona przez neosędziów i nie uznawana między innymi przez europejskie trybunały. PKW wnioskowało o wyłączenie neosędziów, którzy dziś rozpatrywali skargę PiS. Bezskutecznie. Teraz zgodnie z Kodeksem wyborczym po wyroku izby powinna sprawozdanie PiS przyjąć. Bardzo dużo zależy od samej PKW, a potem od ministra finansów, który potem ten przelew ewentualnie miałby puścić. Czy ten wyrok, czy to orzeczenie będzie uznane. Na portalu X do sprawy odniósł się prezes PiS. I pyta. Decyzja PKW jest jednoznaczna. PiS nie ma dotacji, nie ma subwencji i minister finansów powinien respektować stanowisko PKW. A to nie koniec politycznej batalii o pieniądze dla PiS, bo PKW odrzuciła też roczne sprawozdanie finansowe partii. A to pod znakiem zapytania stawia kolejne 77 milionów złotych dla PiS. Skargę Prawa i Sprawiedliwości na tę uchwałę również będzie rozpatrywać Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. TVN i Polsat znajdą się w wykazie firm strategicznych - poinformował premier. Ten ruch zdaniem Donalda Tuska ma ochronić spółki "przed agresywnym i niebezpiecznym z punktu widzenia interesów państwa przejęciem". Decyzja o uzupełnieniu tej listy oznacza, że nie można będzie bez zgody polskiego rządu przejąć, kupić firm, które są na tej strategicznej liście. Premier potwierdził pogłoski, że zainteresowani przejęciem mediów pochodzą ze wschodu. Wcześniej pojawiły się informacje o sprzedaży stacji TVN czesko-węgierskiemu inwestorowi, a transakcja miała zostać sfinalizowana w najbliższych dniach. Rozporządzenie Rady Ministrów będzie gotowe w przyszłym tygodniu. Flagowa inwestycja Orlenu z czasów prezesury Daniela Obajtka - wstrzymana. Projekt petrochemiczny Olefiny III nie będzie kontynuowany. Ma zastąpić go inny, dużo tańszy i rentowny. Czym miał być projekt Olefiny, a czym będzie Nowa Chemia, która go zastąpi? Olefiny III w Płocku. Sztandarowa inwestycja Orlenu, gdy rządził nim Daniel Obajtek. I finansowa studnia bez dna. Musimy zaprzestać horrendalnie niepotrzebnej, monumentalnej, przynoszącej olbrzymie straty firmie inwestycji. Decyzja o jej wstrzymaniu zapadła na podstawie tych wyliczeń. Pierwotnie szacowano, że Olefiny pochłoną nieco ponad 8 miliardów złotych. Później zwiększono nakłady do 25 miliardów. Obecny zarząd prognozuje, że koszt realizacji inwestycji przekroczyłby 50 miliardów złotych. Orlen chce minimalizować straty. Na bazie Olefin powstanie tańszy projekt petrochemiczny. Wykorzystując pewną infrastrukturę, która w międzyczasie została zbudowana, będziemy tworzyli nowy projekt pod tytułem Nowa Chemia, który będzie kosztował zdecydowanie mniej. To była jedyna możliwa próba ograniczenia strat, jakie wynikały z tych poprzednich decyzji. Zaorali największą inwestycję petrochemiczną w Polsce i nie tylko w Polsce. Rosnące koszty i mgliste perspektywy opłacalności Olefin to nie jedyne problemy. Według ustaleń Wirtualnej Polski Orlen kierowany przez Daniela Obajtka podpisał niekorzystną umowę z Synthos. Firma miała pomóc w budowie Olefin, ale kary umowne przewidziane w kontrakcie znacznie przewyższały jego wartość. Orlen posiada odpowiednią wiedzę do tego, żeby samodzielnie prowadzić ten projekt. Dlatego pod lupę weźmie go prokuratura. A to nie jedyne śledztwo. Trwa wyjaśnianie afery w szwajcarskiej spółce Orlenu. OTS zapłaciła ponad półtora miliarda złotych zaliczki za ropę firmie założonej w Dubaju przez obywatela Hong Kongu. Surowiec nigdy do Polski nie trafił. Orlen zapłacił, zanim otrzymał cokolwiek, i te pieniądze się rozpłynęły. Będzie dzisiaj bardzo trudno te pieniądze wyśledzić i jeszcze trudniej je odzyskać. Decyzje, które były podejmowane przy tych zakupach, są zupełnie niezrozumiałe, niewytłumaczalne. To są kukły. Daniel Obajtek i jego partyjni koledzy niewytłumaczalnymi nazywają działania obecnego zarządu. Bo zyski Orlenu spadły. Po roku rządów nowej władzy, niecałym roku, okazuje się, że spółka zaczyna być bardzo mało dochodowa, żeby nie powiedzieć, że za chwilę będzie przynosiła straty. Gdyby bezczelność mogła latać, to cały PiS byłby w kosmosie. Bo oskarżanie dzisiaj obecnych prezesów i obecne zarządy o straty w tym roku to jest piramidalna bzdura. Według ministra aktywów państwowych to, co dzisiaj widzimy, to skutek działania poprzedników. I poprzednicy powinni pokryć straty Orlenu z własnej kieszeni. Jest możliwość, że spółka będzie dochodziła swoich roszczeń również w stosunku do członków zarządu. W Orlenie trwają analizy dotyczące pozwu cywilnego w tej sprawie. Za determinację i dociekliwość w ujawnianiu patologii na polskiej scenie politycznej Justyna Dobrosz-Oracz zajęła trzecie miejsce w kategorii Dziennikarz Roku w tegorocznej edycji konkursu Grand Press. Pierwsze miejsce zdobył Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radomszczańskiej ", a drugie Renata Kim za cykl tekstów o Collegium Humanum. Justyna już dziś o 20.18 w programie "Bez trybu" jak zawsze da z siebie wszystko. Na chwilę oddajmy jej głos już teraz. Dziennikarz sejmowy to jest bardzo trudny zawód i trochę przez środowisko niedoceniany. Musimy mieć wiedzę 24 godziny na dobę, co jest psychicznie obciążające. I to jest nagroda dla wszystkich reporterów sejmowych, którzy niestrudzeni rano, w dzień i w nocy relacjonują dla państwa to, co się dzieje w parlamencie. Gratulacje, Justa. To jest 19.30, a dziś jeszcze miliardy dla Polski z KPO, ale nie tylko. Ryzyko jest gigantyczne. Złowieni w sieci. Takie zdjęcie może trafić w niepowołane ręce. Nic, tylko brać przykład. 17-letni bohater. Nie wolno się bać udzielać pierwszej pomocy. Komisja Europejska poinformowała, że zatwierdziła wnioski Polski o płatność drugiej i trzeciej transzy w Ramach Krajowego Planu Odbudowy. Jednak były minister finansów twierdzi, że pieniądze z KPO nie wpłynęły w wysokości, o jakiej mówił rząd. W Brukseli jest Dorota Bawołek. Wyjaśnij, czy pieniądze z KPO dotarły i ile ich jest? Pieniądze mają trafić do Polski jeszcze w tym tygodniu. To będzie największy w historii przelew na 40 mld zł, które polskie władze chcą przeznaczyć na ocieplanie budynków, szpitale onkologiczne i budowę elektrowni wiatrowych albo remont kolei. Dłużej będzie trzeba poczekać na kolejny przelew z KPO. Rząd w Warszawie zapewnia, że wniosek o prawie 30 mld euro złoży jeszcze przed końcem tego roku, ale KE ostrzega, że zatwierdzi go dopiero, gdy otrzyma od Polski satysfakcjonujące rozwiązanie dotyczące oskładkowania ozusowania umów cywilnoprawnych. Polityka społeczna rządu zaczyna być widoczna w konkretnych liczbach i formach. Ci, którzy z różnych przyczyn potrzebują wsparcia od państwa, będą mogli ją otrzymać. Możliwych świadczeń jest całkiem sporo. W wielu miejscach polityka społeczna poprzedników jest kontynuowana, ale i nowe programy rządu, jak np. "Aktywny rodzic", stają się mocnym wsparciem polskich rodzin. Czy wszystko idzie gładko? Kiedy jest małe dziecko, wydatki są duże. Już 400 tys. dzieci od października skorzystało z programu "Aktywny rodzic". Jest to wspierające dla każdej rodziny, bo to duża ulga w takiej codzienności. To jeden z flagowych programów polityki społecznej rządu. Są 3 różne możliwości świadczeń. 1500 zł na opiekę niani, babci, dziadka. Albo do 1500 zł dopłaty za miejsce w żłobku. Albo środki dla tych rodziców, którzy decydują się zostać w domu. To, na co czekało 1,5 mln par, to dofinansowanie do in vitro. PiS, gdy doszło do władzy, zrezygnowało z programu. W czerwcu ruszył na nowo. Zainteresowanie jest bardzo duże. My odczuwamy to dlatego, że wzrost pacjentów do in vitro w naszym ośrodku jest trzykrotny. Jak dotąd zakwalifikowało się 20 tys. par. Niemal 7000 kobiet jest już w ciąży. Mamy jeden z najlepszych programów refundacji in vitro w Europie, który pozwala na dostęp do leczenia niemal wszystkim tym, którzy tego leczenia potrzebują. Dla wielu rodziców sukcesem jest decyzja w sprawie funduszu alimentacyjnego. Kwota świadczenia zostanie podwyższona z 500 do 1000 zł, z wyrównaniem od 1 października. Zmieniła się też sytuacja nauczycieli. Dostali 30-procentowe podwyżki, a w nadchodzącym roku planowana jest kolejna: 5-procentowa. I choć to nauczycieli cieszy, to chcą powiązania zarobków ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. To powinno zostać wprowadzone w życie jak najszybciej. Unikniemy wtedy wielu nieporozumień społecznych. Ważny krok udało się zrobić w kierunku osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Projekt ustawy o asystencji osobistej został wpisany do wykazu prac legislacyjnych. A to nie koniec. 1 stycznia wchodzi w życie renta wdowia. Będzie też dodatek do renty socjalnej. Urlopy dla mam wcześniaków zostaną wydłużone. Zdaniem Tomasza Sawczuka z Polityki Insight rząd dobrze radzi sobie z polityką społeczną. Jeśli zwrócić uwagę na to, które obietnice wyborcze zostały zrealizowane, to te dotyczące wydatków na cele społeczne zostały zrealizowane w największej mierze. Są też kwestie, w których do zrobienia jeszcze sporo. Jak choćby prace nad projektem ustawy o związkach partnerskich. On jest procedowany. Rozmowy idą coraz lepiej. Ja widzę światełko w tunelu. I wierzę, że doprowadzimy sprawę do końca. W listopadzie zakończyły się konsultacje społeczne w tej sprawie. "Dzieci w sieci" - to hasło jest już elementem codziennego języka, ale to nie znaczy, że zagrożenie związane z Internetem maleje, a świadomość dorosłych rodziców jest na takim poziomie, żeby mówić o sukcesie. Jest jeszcze wiele do zrobienia, a kampania rzeczniczki praw dziecka "Więcej szacunku dla młodego wizerunku" może pomóc ochronić najmłodszych przed zagrożeniami płynącymi z korzystania z sieci. Malownicza sceneria i piękne pamiątkowe zdjęcia. Wiele z nich zamiast do rodzinnego albumu trafia do sieci, również te z dziećmi. Nie do końca wiemy, co się potem z tymi zdjęciami robi. Według mnie to jest nieodpowiedzialne. Część rodziców o tym zapomina. Nawet 20% opiekunów udostępnia zdjęcia dziećmi bez ograniczeń, także nieznajomym. Czasami od pierwszego dnia dziecka na świecie do Internetu trafia dokumentacja czynności higienicznych, zdjęcia dzieci nago. Ryzyko jest gigantyczne. Wystarczy kilka razy kliknąć w nowe narzędzia. Można podkładać dowolny głos, można zmienić fryzurę, można ją rozebrać, ubrać. Problem dotyczy też nastolatków. Niemal połowa deklaruje, że opiekunowie upubliczniają ich wizerunek, a co czwartego to zawstydza i krępuje. Jak prawie każdy z młodych ludzi spotkałem się z sytuacją, że ktoś bez mojej zgody opublikował coś w Internecie. Takie podejście ma zmienić kampania zainicjowana przez rzeczniczkę praw dziecka "Więcej szacunku dla młodego wizerunku". Żebyśmy złamali to złe hasło, że dzieci i ryby głosu nie mają, żebyśmy pytali osoby młode o to, czy chcą, aby ich zdjęcie, filmik, na którym funkcjonują, był udostępniony w Internecie. Szkoły nie muszą reklamować się na uśmiechniętych buziach dzieci. Można to robić inaczej. I takie standardy nie tylko powinny, ale muszą być wprowadzone. Ministerstwo Sprawiedliwości deklaruje, że uzupełni standardy ochrony małoletnich o zasady publikacji wizerunku dzieci. Na finiszu są też pracę nad ustawą, która ma ograniczyć dostęp dzieci do nielegalnych i szkodliwych treści. Czas, żeby platformy przejęły za to odpowiedzialność. Albo przymykamy oczy i udajemy, że weryfikacja, która jest obecnie jest dobra. Gdyby była dobra, toby dzieci nie oglądały patostreamów, nie oglądałyby pornografii, nie miałyby zakładanych social mediów poniżej 13. roku życia. To się dzieje. Dane są alarmujące. Średni wiek pierwszego kontaktu dzieci z pornografią to 11 lat. Jedno dziecko na osiem ogląda treści pornograficzne, seksualne kilka razy dziennie. Eksperci podkreślają, że poza zmianami systemowymi konieczne jest uświadomienie rodziców. 60% dzieci nie ma na swoich urządzeniach programów kontroli rodzicielskiej. Pierwsza odpowiedź, która zawsze się pojawia: to jest niemożliwe, a my staramy się uświadamiać rodziców, że to jak najbardziej jest możliwe i że oni nie są wobec tego bezradni, mogą zrobić naprawdę wiele. Założenia dotyczące polskiego projektu ochrony dzieci w Internecie poznamy w piątek. Kontekst wydarzeń w Syrii, która obaliła rządzący tym krajem przez lata reżim, zaskoczenie Rosji wycofującej sprzęt z baz w Syrii, rola Ukrainy we wsparciu syryjskich rebeliantów. To wszystko dzieje się na naszych oczach i układa niczym efekt domina. Rodząc pytania o dalszy rozwój sytuacji. Były ambasador USA na antenie TVP INFO mówi wprost: słabość Rosji trzeba wykorzystać. Donald Tusk o roli Polski rozmawiać będzie już jutro w Warszawie z Emmanuelem Macronem. To wojsko dla tych, którzy dorastali z dżojstikiem w ręku. Tak kilka miesięcy temu Kijów tym filmem chwalił się powołaniem pierwszej na świecie specjalnej jednostki wojskowej do prowadzenia wojny dronowej. Taki bezzałogowiec leci na tyły wroga, wykrywa cel i pozwala dobrać ładunek dla drona uderzeniowego i ataku na wroga. Około 20 takich doświadczonych ukraińskich operatorów dronów wspierało w ostatnich tygodniach syryjskich rebeliantów w ofensywie przeciwko reżimowi Baszara al-Asada popieranego przez Moskwę. Jak przekazał Washington Post, byli uzbrojeni w 150 dronów bojowych. Chcąc utrzeć nosa Putinowi, Kijów dostarczył drony do ofensywy, która obaliła Asada. W nocy ukraińskie drony uderzyły w kolejne czułe miejsca Rosji: punkt przeładunkowy ropociągu Przyjaźń w obwodzie briańskim i lotnisko wojskowe w mieście Taganrog. W ataku Ukraińcy prawdopodobnie wykorzystali takie najnowsze drony rakietowe, nazwane Piekło. Rosyjskie rakiety uderzają głównie w cywilów. W Zaporożu spadły na prywatną klinikę. Zginęło co najmniej 8 osób. Władimir Putin znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Kurt Volker, były ambasador USA przy NATO, w studiu TVP INFO przekonywał, że należy wykorzystać obecną słabość Rosji i wprowadzić w życie plan pokojowy Trumpa. Sądzę, że format rozmów pokojowych będzie wyglądał tak, że Donald Trump zadzwoni do Putina i powie mu: "Zatrzymaj tę wojnę". Ale uważam, że nadal powinniśmy dozbrajać Ukrainę, tak aby mieć pewność, że może się bronić. Premier Donald Tusk, który dziś spotkał się z szefem estońskiego rządu, zapowiedział, że Polska chce odgrywać aktywną rolę w negocjacjach między Rosją i Ukrainą. Oba nasze państwa są bardzo aktywne w tworzeniu politycznego scenariusza, w którym możliwe będzie zakończenie wojny w sposób sprawiedliwy, tak do zaakceptowania przez Ukrainę, przez sojuszników. I w taki sposób przede wszystkim, który zabezpieczy nasze interesy i nasze bezpieczeństwo. Na początku stycznia Donald Tusk odwiedzi Kijów, a Wołodymyr Zełenski - Warszawę. Jutro zaś wizyta Emmanuela Macrona w Polsce. Jest oskarżony o zabójstwo szefa największej firmy ubezpieczeniowej w USA. Przy aresztowaniu miał przy sobie manifest, w którym wyrażał frustrację z powodu funkcjonowania opieki zdrowotnej w USA. "Te pasożyty sobie na to zasłużyły" - pisze Luigi Mangione, 26-latek, inżynier w firmie sprzedającej samochody. Więcej o zabójstwie, o którym mówi cała Ameryka. To jest całkowicie niezrozumiałe i obraża inteligencję amerykańskiego narodu. Luigi Mangione - według prokuratury to on przed hotelem na nowojorskim Manhattanie zabił Briana Thompsona, dyrektora UnitedHealthcare, największej amerykańskiej firmy sprzedającej ubezpieczenia zdrowotne. Policjant szybko rozpoznał mężczyznę podejrzanego o strzelaninę. Te zdjęcia zobaczyli nie tylko policjanci, ale cała Ameryka, bo obława trwała niemal tydzień. Na policję zadzwonił pracownik McDonalda w Pensylwanii, który zauważył poszukiwanego. Miał przy sobie kilka fałszywych dokumentów tożsamości i amerykański paszport. Policjanci znaleźli przy nim broń oraz tłumik pasujące do broni użytej w morderstwie. Według stacji ABC, która zdobyła zdjęcie broni, to wydrukowany na drukarce 3D pistolet, bez numerów seryjnych, praktycznie nie do wykrycia. Podejrzany miał mieć również ręcznie napisany manifest przeciwko amerykańskiemu systemowi ochrony zdrowia. Policja potwierdziła, że na łuskach nabojów znalezionych na miejscu zbrodni były wygrawerowane słowa: deny, defend, depose - zaprzeczać, bronić, zeznawać. To taktyka nazywana 3D używana przez firmy ubezpieczeniowe przy odrzucaniu wniosków o refundacje kosztów leczenia. I to mogło być głównym motywem zbrodni. W Ameryce nie zabijamy ludzi z zimną krwią, aby rozwiązać różnice polityczne lub wyrazić swój punkt widzenia. Nie wiadomo, czy Mangione kierował się pobudkami osobistymi. Cierpiał na chroniczny ból pleców i 2 lata temu przeszedł operację kręgosłupa. Jest absolwent najlepszych prywatnych szkół i czołowego uniwersytetu. Jego rodzina to potentaci na rynku nieruchomości. Nasza rodzina jest zszokowana i zdruzgotana aresztowaniem Luigiego. W social mediach za oceanem Luigi Mangione dla wielu stal się bohaterem, a na firmy ubezpieczeniowe wylała się fala hejtu. Nie bez przyczyny. Amerykanie notorycznie mają problemy ze zwrotem kosztów leczenia, a UnitedHealthcare odrzuca najwięcej takich wniosków. Na koniec "19.30" o prawdziwym bohaterze. To, co zrobił, najlepiej odda młodzieżowe słowo roku: "sigma". Miłosz ma 17 lat, na co dzień jest uczniem szkoły średniej i druhem Ochotniczej Straży Pożarnej w Siedlcu nieopodal Krzeszowic. Chłopak nie wahał się ani przez moment, gdy na dworcu w Krakowie zobaczył kobietę, która zasłabła. Uratował jej życie, a teraz z wdzięcznością mówi o tych, dzięki którym mógł nauczyć się udzielania pierwszej pomocy. Liczyła się każda sekunda. Do tego momentu czuję stres, bo miałem do czynienia z osobą, która straciła funkcje życiowe. Na jednym z krakowskich dworców zasłabła młoda kobieta. Nie mogła złapać tchu, walczyła o każdy oddech. Świadkowie patrzyli, ale nikt nie reagował. Pomógł dopiero on. Sprawdziłem stan oddechu na boku, wyczułem jeden oddech, przewróciłem tę kobietę na plecy i zacząłem uciskać klatkę piersiową. 17-letni Miłosz Szpak prowadził reanimację do momentu przyjazdu pogotowia. Stan młodej kobiety był poważny. Gdyby nie on, kobieta mogłaby umrzeć. To jest cały Miłosz, bo wiem, że lubi pomagać. Wiem, że lubi się też dzielić tą wiedzą. Miłosz doskonale wiedział, co robi, bo od dawna pomaga bezinteresownie. Jest druhem ochotniczej straży pożarnej. Tam nauczył się wzorowych postaw. Wzorowo zdał też egzamin z odpowiedzialności. Podjął wyzwanie, wykazał się dużą odwagą w działaniu i wiedzą, jak postępować, bo efekt był fantastyczny, uratował osobę. Z tego jesteśmy bardzo dumni. Powody do dumy mogą mieć też oni, uczniowie technikum we Wrocławiu. Widząc nieprzytomną kobietę, ruszyli z ratunkiem. Scenariusz niestety podobny, bo oprócz nich nie zareagował nikt. Podstawą do pomagania jest podstawa programowa. Od września zajęcia z udzielania pierwszej pomocy są organizowane w każdej szkole. Im więcej będzie osób gotowych, żeby reagować, będzie potrafiło skorzystać ze sprzętu, który umieszczamy w strefach publicznych, jak automatyczne defibrylatory, nasze szanse przetrwania są dużo większe. Bo sytuacje zagrażające życiu mogą wydarzyć się w każdej chwili. Pamiętajmy: w niesieniu pomocy najważniejszy jest spokój. Jak będziesz wpadał w panikę, miotał się, robił kilka rzeczy naraz, przegapiając te najważniejsze, przegrasz. ABC pierwszej pomocy jest krótkie: ocenić bezpieczeństwo swoje, poszkodowanego i jego stan. Udrożnić drogi oddechowe, ocenić oddech, wezwać pomoc i rozpocząć sztuczne oddychanie. I brać przykład z młodszych. Nie czuję się bohaterem. Powinien być to obowiązek udzielania pierwszej pomocy. W "19.30" to wszystko. Za chwilę "Pytanie dnia" i Marek Czyż w rozmowie z Michałem Szczerbą. Dobranoc i do zobaczenia.