Pytania o egzotyczne podróże Karola Nawrockiego i delegacje Rafała Trzaskowskiego. Zastępczy ojciec z zarzutami molestowania 8-latki. Niebezpieczne zimno - słupki rtęci spadną nawet do minus 17 stopni. Oglądają państwo "19.30", Joanna Dunikowska-Paź, zapraszam. Zagraniczne podróże obywatelskiego kandydata - obywatela kosztowały 800 tys. zł. Karol Nawrocki podróżował i z ramienia IPN, i Muzeum II Wojny Światowej, muzealnych podroży było mniej, ale kosztowały więcej i budzą więcej pytań. Listy kierunków nie sposób wymienić, były i Hawaje, i Zimbabwe, i Nowa Zelandia. O tym, jak historia zatoczyła koło... na mapie Bartosz Filipowicz. Za tę kwotę, o której rozmawiamy, wykonałem największą pracę razem ze swoim zespołem w historii polskiej polityki pamięci. To praca, którą Karol Nawrocki wykonywał w zagranicznych delegacjach. Podczas których - jak słyszymy - skupiał się np. na promocji swojej wystawy. Były miejsca, gdzie musiałem być jako dyrektor Muzeum II WŚ. Poza tym wielkim sukcesem muzeum było stworzenie 2 edycji światowego forum pól bitewnych. Jak pisze "Gazeta Wyborcza": Nawrocki latał za granicę 53 razy. 31 jako wiceprezes i prezes IPN. 22 razy jako dyrektor Muzeum Drugiej Wojny Światowej. Polscy podatnicy zapłacili za to blisko 800 tys. zł. Pana Karola Nawrockiego to kosztowało okrągłe 0zł. Nie wydał ani złotówki, a zwiedził cały świat. ...grzmią rządzący, którzy zarzucają Nawrockiemu nieuzasadnione i zbyt wysokie wydatki na zagraniczne wyjazdy. Nawrocki kilkukrotnie odwiedził Stany Zjednoczone, w tym także Hawaje. Były też wielodniowe wyjazdy do Chin, Japonii, Australii i Nowej Zelandii. Na liście wylotów: Zimbabwe, RPA, Meksyk czy Argentyna. Jest pytanie o proporcje. Ile z tego czasu wszystkiego było poświęcone na sprawy służbowe, ile na rekreację i wypoczynek. Karol Nawrocki w sprawie delegacji nie ma sobie nic do zarzucenia. Wszystkie moje wyjazdy, pani redaktor, były oczywiście zasadne. To głos także polityków Prawa i Sprawiedliwości. W moim przekonaniu wizyty dra Karola Nawrockiego były uzasadnione, natomiast podróże Rafała Trzaskowskiego uzasadnione nie są. PiS w odpowiedzi na zagraniczne wyjazdy Nawrockiego - przypomina o delegacjach prezydenta Warszawy. 250 delegacji w ciągu ostatnich 5 lat Rafał Trzaskowski wyjeżdżał zarówno do poszczególnych miast w Polsce, jak i zagranicę. Został zatrudniony przez warszawiaków i mają prawo do tego, żeby ich prezydent pracował tak jak się z nimi umówił, a nie jeździł sobie po świecie. Większość delegacji, to praca w komitecie regionów, który pomaga w uzyskaniu unijnych pieniędzy - kontruje Trzaskowski. To się przełożyło na setki milionów, miliardy złotych z unijnego budżetu, które trafiły do Warszawy, bardzo się z tego cieszę. Na zarzut, że w kampanii wyborczej jeździ po Polsce - przypomniał kampanię Lecha Kaczyńskiego. Postępował dokładnie identycznie jak ja. Identycznie. Mianowicie, w momencie kiedy był poza Warszawą i prowadził kampanię na prezydenta RP, brał urlop. W momencie kiedy był w Warszawie i pracował, tego urlopu nie brał. Jak dodaje prezydent Warszawy - zarządza miastem przez cały czas. Podczas wyjazdów: zdalnie i przy pomocy swoich zastępców. Walka o wyborcze głosy w terenie, a w Senacie dyskusja o tym, kto ma zdecydować o ważności wyborów, czyli przyszłość ustawy incydentalnej. O bezpieczeństwie mówią wszystkie strony sceny politycznej, choć definicja różni się w detalach. Rafał Trzaskowski chce wykorzystać doświadczenie weteranów do audytów bezpieczeństwa i szkoleń, Karol Nawrocki mówi m. in. o bezpieczeństwie żywnościowym. To bezpieczeństwo odmieniamy przez wszystkie przypadki. Bezpieczeństwo od początku jest osią tej kampanii. Rafał Trzaskowski w Dęblinie spotkał się z weteranami. Zapowiedział utworzenie centrum "Drugiej Misji" - nowoczesny ośrodek szkoleniowy. Mamy mnóstwo specjalistów od bezpieczeństwa, olbrzymiej wiedzy praktycznej, której doświadczenie państwo polskie powinno wykorzystać. Emerytowani funkcjonariusze wszystkich służb mundurowych wróciliby na rynek pracy i jednocześnie wsparli samorządy oraz instytucje w audytach bezpieczeństwa, czy szkoleniach. Czy to w obsłudze dronów, pierwszej pomocy, nauczenia podstaw posługiwania się bronią, czy też podstaw obrony. Nasza ojczyzna jako inwestor wsadziła w nas kupę kasy i jest możliwość teraz, żebyśmy te pieniądze umieli i mogli obywatelom i ojczyźnie zwrócić. Kandydata Koalicji wsparli kolejni samorządowcy. Najpierw z Gdańska, Ostródy, dziś z Białegostoku. Karol Nawrocki dziś w Kujawsko-Pomorskiem. Mówił o 300-tysięcznej armii i że chce rozmawiać o bezpieczeństwie ale... nie z każdym. Nie można bezpieczeństwa oddawać polityczno-partyjnym świrom. Gotów jest współpracować z prezesem PSL, ale z jego wiceministrem - nie. Zapala się jak pochodnia na Twitterze. Nie widzi, że w ciągu ostatnich lat trzykrotnie spadła liczba rekrutów w Wojsku Polskim i WOT. Szef MON odpowiada liczbami - 4,7% PKB - tylko w tym roku pójdzie z budżetu na armię. Za naszych rządów jest największa armia w historii i największy budżet w historii. Zainteresowanie wojskiem wzrasta - 14 tys. żołnierzy więcej. W Kujawsko-Pomorskiem był dziś też Adrian Zandberg. Polska potrzebuje 15-letniego planu rozwoju, a istotną częścią tego planu musi być strategia rozwoju nauki. Kandydatka Lewicy na urlopie... Kilka dni przerwy, są ferie, ale za chwilę wracamy na trasę. Szymon Hołownia aktywny, ale w sieci. Dostępne mieszkania to kolejny punkt mojej prezydenckiej listy zakupów, rzeczy które dowiozę w 5 lat, jeśli zostanę prezydentem. Dziś zapadł też pierwszy wyrok w trybie wyborczym. Sławomir Mentzen pozwał Sławomira Ćwika za słowa o unikaniu płacenia podatków. Kandydat Konfederacji przegrał. Wyraziłem swoją ocenę co do wykorzystywania przez posła Mentzena swojej popularności razem z jego działalnością gospodarczą. Sąd właśnie uznał w trybie wyborczym, że Ćwik może kłamać na mój temat, Wybory za 95 dni. O ich ważności orzeka teraz nieuznawana Izba Kontroli Nadzwyczajnej, złożona z neosędziów. Prawne wątpliwości ma rozwiać ustawa incydentalna, którą zajął się Senat. Wybory zatwierdzałoby 15 sędziów o najdłuższym stażu. Jest po prostu prawniczym horrendum, jakiego jeszcze świat nie widział. Ja rozumiem, że nie mieści się to w pojęciu destabilizacji prawa robionej przez PiS. Koalicja chce przyjęcia ustawy bez poprawek. Wtedy od razu trafiłaby na biurko prezydenta. Ale nie ma pewności, że ją podpisze. Były premier chce razem z polskim biznesem doradzać obecnemu premierowi w sprawie deregulacji. Zadeklarowana przez Mateusza Morawieckiego gotowość do rozmów i działania spotkała się z ostrą reakcją partyjnego kolegi Janusza Kowalskiego. "To polityczny tlen dla przeciwników" - pisze w mediach społecznościowych poseł PiS. Morawiecki w odpowiedzi przypomina przeszłość i polityczne początki Kowalskiego. Drzwi są otwarte, ale pytanie czy drzwi są otwarte dla Mateusza Morawieckiego? Drzwi są otwarte dla wszystkich, którzy wspierają KO, którzy nie mają nic na sumieniu, którzy nie łamali praworządności. Te drzwi do klubu Platformy Obywatelskiej dla byłego premiera w rządzie PiS są zamknięte. Wszystko w naszych rękach. Drzwi do zespołu Rafała Brzoski najpewniej też. My mamy swoich ekspertów i Mateusz Morawiecki miał swoją szansę przez czas rządów PiS. Były premier w internecie zaskoczył swoją propozycją. Mateusz Morawiecki jest gotowy włączyć się w inicjatywę Rafała Brzoski. Prezes InPostu wraz z innymi przedsiębiorcami mają przygotować pakiet propozycji dotyczących deregulacji. Chodzi o to, by przedsiębiorcy wskazali prawne absurdy i zaproponowali uproszczenia w ważnych dla nich obszarach. Morawiecki miał szansę deregulować przez 8 lat, a skończyło się to polskim nieładem. Miał swojego ulubionego przedsiębiorcę, z którym się spotykał. Nie wiem, czy rozmawiał o deregulacji czy o innych kwestiach. Ten przedsiębiorca nazywał się Paweł Szopa. Jeżeli Mateusz Morawiecki chciałby spotykać się z większą liczbą przedsiębiorców, to ja jestem za. Rafał Brzoska współpracy z Morawieckim jednak nie wyklucza. W internecie pisze o wielkim sprawdzianie dla polityków, przedsiębiorców i partnerów społecznych. W PiS zawrzało. Janusz Kowalski w internecie pisze do byłego premiera: Ktoś nieżyczliwy mógłby zapytać: dlaczego ktoś podaje upadającemu Donaldowi Tuskowi polityczny tlen? W obszernym wpisie Kowalski zapewnia, że on jako lojalny członek PiS-u nie ma zamiaru popierać i lewarować współpracy tandemu Tusk-Brzoska. Miej proporcjum, mocium panie, gdzie Janusz Kowalski, a gdzie pan premier Morawiecki. Mówi senator PiS, ale... Jak słyszymy nieoficjalnie - Janusz Kowalski w tej opinii w PiS nie jest osamotniony. WP donosi, że wpis Morawieckiego wywołał w partii falę krytyki. Donosy na byłego premiera trafiły do Jarosława Kaczyńskiego, a ważni politycy partii używali mocnych słów, twierdząc, że to "dywersja" i "firmowanie działań Donalda Tuska". Sam prezes Jarosław Kaczyński miał powiedzieć, że Morawiecki niepotrzebnie "wchodzi w grę Tuska" i żyruje jego przekaz. Czy w PiS jest przeświadczenie, że Mateusz Morawiecki zdradza, a może już zdradził PiS? Pytam w kontekście tego, że Mateusz Morawiecki chce dołączyć do zespołu ds. deregulacji. Nie ma takie przeświadczenia. To skąd te wpisy Janusza Kowalskiego? Proszę pytać autora. tyle, że autor, Janusz Kowalski, nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Przypomnijmy... To polityk, który w przeszłości należał do PO, a później politycznie związał się ze Zbigniewem Ziobro. Dziękuję bardzo. To jest klub PO, znowu pan wszedł do klubu PO. Po Donalda Tuska idę. Oglądają państwo "19.30" w środę, za chwilę koszmar w rodzinie zastępczej, a potem także... Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Gdyni zostało odciętych od ciepła. W centralnej Polsce może pojawić się temperatura -10 stopni, w górach -16. Perspektywy pokoju. Uważam, że poczyniliśmy duże postępy, jeśli chodzi o wojnę. Chcę ją zakończyć. Dla skutecznej dyplomacji wolimy zachować poufność naszych porozumień. Orły filmu. To są filmy bardzo odważne. Odważne w przekazie i w formie artystycznej. Wiem, jakie to są emocje i radość, kiedy zostanie się zauważonym i docenionym. Zgodziliśmy się, żeby zatrzymać zabijanie na Ukrainie - Donald Trump poinformował w mediach społecznościowych, że rozmawiał z Władimirem Putinem. Członkostwo Ukrainy w NATO jest nierealne, podobnie jak jej powrót do granic sprzed 2014 roku - to już sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych w Brukseli i to nie są słowa, na które czekała Ukraina. Czy jest szansa na pokój i ile będzie on kosztował? Uwolniony przez Kreml po ponad trzech latach. Z rosyjskiego więzienia - gdzie miał spędzić jeszcze dekadę - Amerykanin trafił prosto do Białego Domu. Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Ale nie jestem bohaterem. Bohaterem jest prezydent Trump. Marc Fogel, nauczyciel i były pracownik ambasady USA w Moskwie, został skazany w Rosji na 14 lat więzienia za przemyt medycznej marihuany. Według Waszyngtonu - bezpodstawnie. Sądzę, że to może być bardzo ważny element zakończenia wojny z Ukrainą. Doceniamy prezydenta Putina. To, co zrobił, było wspaniałe. Uważam, że poczyniliśmy duże postępy, jeśli chodzi o wojnę. Chcę ją zakończyć. Tyle że Putin kończyć jej nie zamierza. To skutki zmasowanego ataku na Kijów. W nocy Rosjanie wystrzelili ponad sto dronów i siedem rakiet balistycznych. Zginęła jedna osoba. Putin nie przygotowuje się do pokoju. On nadal zabija Ukraińców i niszczy miasta. Tylko zdecydowane działania i naciski na Rosję mogą położyć kres temu terrorowi. Teraz potrzebujemy jedności i wsparcia. Te amerykańskie Donald Trump konkretnie wycenił: pół biliona dolarów w ukraińskich surowcach ziem rzadkich. Chodzi na przykład o grafit, wydobywany w takich jak ta kopalniach. Kijów posiada 20% światowych rezerw tego surowca. Chcę zabezpieczyć nasze pieniądze, bo wydajemy setki miliardów dolarów. Wiesz, Ukraińcy mogą zawrzeć umowę. Mogą jej nie zawierać. Mogą też pewnego dnia być Rosjanami albo mogą nimi nie być. Wymiana terytoriów. Okupowana Ukraina za część obwodu kurskiego kontrolowanego przez ukraińską armię. Taką propozycję dla Putina ma z kolei Wołodymyr Zełenski. Zamienimy jedno terytorium na drugie. Ale nowy szef Pentagonu, który w Brukseli wziął udział w spotkaniu Grupy Kontaktowej do spraw Obrony Ukrainy, apeluje o realistyczną ocenę sytuacji, także na polu bitwy. Tak jak wy, chcemy suwerennej i prosperującej Ukrainy, ale musimy zacząć od uznania, że powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 roku to nierealny cel. Dążenie do tej złudnej wizji jedynie przedłuży wojnę i przyniesie jeszcze więcej cierpienia. Wczoraj specjalny wysłannik Trumpa Steve Witkoff miał odbyć trzygodzinne spotkanie z Władimirem Putinem. W tajnej misji chodziło nie tylko o uwolnienie Marca Fogela. Cisza jest najlepsza w kontaktach dyplomatycznych. Dla skutecznej dyplomacji wolimy zachować poufność naszych porozumień. Dziś już bezpośrednio z Putinem telefonicznie rozmawiał Donald Trump. Obaj uzgodnili natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji w sprawie Ukrainy. Trump zapowiedział też, że już wkrótce zadzwoni do Zełenskiego. Moskwa potwierdziła, że doszło do rozmowy telefonicznej Władimira Putina z Donaldem Trumpem. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że rozmowa dotyczyła zakończenia wojny na Ukrainie i trwała półtorej godziny. Przed kilkoma minutami zakończył się również briefing Białego Domu w tej sprawie. Przysłuchiwał się mu Marcin Antosiewicz. Marcinie, co wiemy o szczegółach tych rozmów? To jest oficjalny początek negocjacji pokojowych, albo negocjacji nad zawieszeniem broni w Ukrainie. Prezydent Trump mówi, że ta rozmowa z Putinem była bardzo owocna. Przypomniał wspaniałą historię naszych narodów we wspólnej walce w II wojnie światowej, gdzie poległy miliony Rosjan. Trump mówi też o zgodzie na rozpoczęcie rozmów już od teraz. Zgodziliśmy się pracować blisko i odwiedzić nasze narody nawzajem - mówi prezydent Trump. Szykuje się wizyta Putina w USA oraz wizyta Trumpa w Rosji. Do zespołu negocjacyjnego ma należeć sekretarz stanu, dyrektor CIA, szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i specjalny wysłannik oraz specjalna ambasador. W tym zespole nie ma generała, na którego liczyła polska dyplomacja i kraje naszego regionu, bo on chciał dozbrajać Ukraińców, żeby podnieść cenę tego pokoju dla Putina. Wszystko wskazuje na to, że Donald Trump chce zrobić układ z Putinem, ale jego konsekwencje poniosą Europejczycy. Kolejna ważna runda rozmów to spotkanie sekretarza stanu USA i wiceprezydenta USA z ukraińskim prezydentem już w piątek na monachijskiej konferencji. To miał być nowy dom i szansa na normalne dzieciństwo - w rzeczywistości stał się koszmarem większym niż przeszłość, o której dzieci próbowały zapomnieć. Do aresztu trafił mężczyzna podejrzany o wykorzystywanie seksualne 8-latki. Miał także znęcać się nad młodszą siostrą dziewczynki. A wszystko w rodzinie zastępczej i pod okiem 43-letniej żony Mariusza D., której śledczy także postawili zarzuty. Tu, w Białołęce, małej miejscowości koło Głogowa, miała rozpocząć nowe szczęśliwe życie w rodzinie zastępczej. Opiekun miał jednak zamienić je w piekło. Szok, duży szok, słyszy się w telewizji, człowiek się za głowę łapie, a to sąsiad. Koszmar 8-latki miał trwać ponad 4 lata, pół życia pod jednym dachem z oprawcą, którym miał być 46-letni Mariusz D. Dopuszczał się nie tylko obcowania płciowego, prezentowania jej treści pornograficznych, ale też zmuszania do wykonywania innych czynności seksualnych. Mariusz D. z żoną byli rodziną zastępczą od 4 lat. W tym okresie zajmowali się 10 dzieci. Śledczy sprawdzają, czy ofiar może być więcej. Oni tu już kilka lat mieszkają, ale oni odludni raczej są. Dobra rodzina, porządna, dobry ojciec, zawsze razem. Molestowana dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej razem z 2 lata młodszą siostrą. Dzieci jesienią zostały adoptowane i po raz pierwszy otworzyły się i opowiedziały, co je spotkało. Młodsze dziecko też nie miało łatwego życia. Ona poszkodowana była znęcaniem się przez matkę zastępczą i opiekuna zastępczego. Dzieci miały być zastraszane, szarpane i poniżane. Matka zastępcza usłyszała zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się. Dziecko to jest dziecko, zawsze powie prawdę, nie? Wiarygodność zeznań sióstr potwierdził psycholog i ginekolog. Prokurator tego samego dnia polecił zatrzymać rodziców zastępczych. Rodzina co pół roku była oceniana przez centrum pomocy rodzinie i psychologa. Dotychczasowe kontrole i opinie nie wskazywały na żadne nieprawidłowości. Rodzice zastępczy z Białołęki - tak jak wszyscy - musieli przejść długą procedurę weryfikacyjną. Musi być sprawdzenie warunków formalnych, musi być diagnoza psychologiczna. Później każda rodzina trafia pod skrzydła koordynatora pieczy zastępczej. Ma cały czas okazję monitorować i wspierać to, co w rodzinie się dzieje. Co działo się w domu Mariusza D. i jego żony wyjaśni teraz sąd. Kobiecie grozi 5 pięć więzienia, mężczyźnie dożywocie. Nie przyznają się do winy. Podobno pik mrozów dopiero przed nami, ale minus na termometrach już mocno dał się we znaki. Dla kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Gdyni ostatnie godziny upłynęły bez ciepłej wody i ogrzewania przez poważne awarie sieci ciepłowniczej i wodociągowej. IMGW zapowiada ostrzeżenia - ostrzegać warto także tych, którzy zimy nie traktują serio. W Gdyni ścisnął mróz, ale chłodno jest też w domach. Po awarii sieci ciepłowniczej ogrzewania nie mają mieszkańcy aż 7 dzielnic. Tutaj mam 11 stopni, tak że w puchowej kurtce, golfiku, ciepłe buty, skarpety wełniane. Rury są uszkodzone aż w trzech miejscach. Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Gdyni zostało odciętych od ciepła zarówno na potrzeby centralnego ogrzewania, jak i ciepłej wody użytkowej. Po awarii rury wodociągowej część Gdynian miała też problem z dostępem do zimnej wody. Awarię usunięto. Gorzej z ogrzewaniem. Przywracanie ciepła może potrwać, niestety sądzimy, że najwcześniej uda nam się to usunąć do końca dzisiejszego dnia. Sytuacja tym trudniejsza, że wróciły mrozy. A w całej Polsce ma być jeszcze zimniej. Do połowy przyszłego tygodnia, zwłaszcza w nocy, temperatury będą naprawdę bardzo niskie i miejscami nawet w centralnej Polsce może pojawić się temperatura -10 stopni, w górach -16. Służby apelują - zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek. Lepiej nie wchodzić na częściowo zamarznięte stawy i jeziora - przekonywali tuż przed rozpoczęciem ferii na Śląsku katowiccy strażacy. Strażacy odpowiednio zabezpieczeni w odpowiednie ubrania pokazują dzieciom, co może się stać, gdy wejdziemy na nieznaną taflę lodu, na nieznany akwen. Zwracajmy uwagę na tych, którzy mogą potrzebować naszej pomocy. W Górze na Dolnym Śląsku policjanci podczas patrolu zauważyli zagubionego wychłodzonego 70-latka. W krótkiej rozmowie wyszło na jaw, że mężczyzna po prostu się zgubił, wyszedł z domu bez wiedzy swojej żony, pod której opieką się znajdował, i nie wiedział, jak wrócić do domu. Mrozy to także zagrożenie dla osób w kryzysie bezdomności. Widać to po większym ruchu w schroniskach i noclegowniach. Obłożenie już jest w naszych ośrodkach, w noclegowni, tutaj, w ogrzewalni. Mimo większego ruchu nikt z potrzebujących nie zostanie stąd odesłany bez pomocy, ale wolontariusze, którzy na co dzień pomagają na ulicy, w zimowy czas apelują także o wyrozumiałość, gdy zobaczymy kogoś na klatce schodowej. Kiedy pomyślimy o tym, że osoba nie ma gdzie się schronić, zamieszkuje w śmietniku, w pustostanie, to taka możliwość przenocowania na klatce naprawdę ratuje życie. W pożarze tego budynku w Gnieźnie zginęło dwóch mężczyzn, którzy szukali schronienia przed mrozem. Od początku zimy z powodu wychłodzenia zmarło już 14 osób. 14 kg nowotworu. Wsiąść do pociągu byle jakiego i byle wysiąść z kompletnym bagażem. Statystyka pokazuje, że zaskakująco często się nie udaje, a to co w pociągu zostawiamy, też jest niemałym zaskoczeniem. Telefony i dokumenty to codzienność, ale dywan, sejf, czy ukulele brzmi bardziej egzotycznie. Co gubimy w pociągach i jak to znaleźć? Po kolei - jak to na kolei. Przyjechali, wysiedli. A pociąg jedzie dalej i kto wie, czy nie został w nim bagaż. Sprawdzaliśmy dwa razy, miejmy nadzieję, żeśmy nic nie zgubili i nic nie zostawili ani w pociągu, ani na wczasach. Oby, bo to, co można z całą śmiałością stwierdzić, to fakt, że w zostawianiu rzeczy w pociągach mamy osiągnięcia. W zeszłym roku w naszych pociągach podróżni zostawili ponad 25 tys. różnego rodzaju przedmiotów. Nie przesłyszeli się państwo. Ponad 25 tys. przedmiotów. Zwykle ubrania, portfele i torby. Parasolkę - prezent urodzinowy od mamy, ale za to zaraz za rozkojarzenie dostałam drugą. Zdarzył się ekspres do kawy. Dywan. Instrumenty muzyczne. Gitara czy ukulele. Warto również wspomnieć o takich niezwykłych przedmiotach, które podróżni zostawili w naszych pociągach. Był między innymi tam sejf. Po sejf właściciel się nie zgłosił. Zawartość trafiła do organizacji charytatywnej. Kto i po co wiózł sejf z pieniędzmi - nie możemy mówić o kwocie - i sztabką złota pociągiem, tego pewnie się już nie dowiemy. Wiemy za to, gdzie takich zagubionych rzeczy można szukać. Takich miejsc jest w Polsce kilkanaście. To punkt rzeczy znalezionych w Szczecinie. To co w pociągu znajdą kolejarze, jest tu przez trzy dni. Przez kolejnych 30 w starostwie powiatowym. I jeśli nadal nikt się po zgubę nie zgłosi, to trafia albo do potrzebujących, albo do utylizacji. Kto zgubił, może szukać, bo jest do tego narzędzie. Na stronę PKP Intercity na bieżąco trafiają informacje, co i w jakim pociągu znalazła obsługa. I gdzie to teraz jest. Roztargnienie, pośpiech, stres podróżą, to składowe naszego zapominalstwa. Coś innego zajmuje w tym czasie naszą uwagę, naszą pamięć, nie potrafimy się skoncentrować na tym, co jest aktualnie. Zagubione drony, telefony, całkiem spora kolekcja toreb i walizek. To biuro rzeczy znalezionych w Warszawie. Niejednokrotnie spotkałem się nawet ze łzami w oczach przy odbiorze takich rzeczy. To znaleziska z autobusów, tramwajów metra i lotniska. I właściwie z całego świata. Pan będąc na wakacjach na Ibizie, znalazł telefon na jezdni i zobaczył, że tam są polskie wiadomości i postanowił go zabrać ze sobą do Warszawy. Oddał go do nas do biura i nam udało się znaleźć właściciela po dwóch tygodniach. To więcej niż znaleźć igłę w stogu siana. Dziś poznaliśmy nominacje do Polskich Nagród Filmowych, czyli Orłów. Najwięcej nominacji otrzymał film "Biała odwaga" w reżyserii Marcina Koszałki. A listę zwycięzców poszczególnych kategorii poznamy za miesiąc podczas gali finałowej. Najlepszy film - "Biała odwaga". Ten obraz od początku budził emocje. "Biała odwaga", czyli historia przemilczanego rozdziału Podhala - Goralenvolk - otrzymała najwięcej, bo aż 15 nominacji. Dwie mniej obraz, który walczy o Oscara. "Dziewczyna z igłą" - jedna z najgłośniejszych produkcji, której laurkę wystawiają takie magazyny jak prestiżowy Variety. To są filmy bardzo odważne. Odważne w przekazie i w formie artystycznej, bardzo konkretne. Podium - z 10 nominacjami - domyka produkcja Xaverego Żuławskiego. Ale polskie Oscary to nie tylko epickie produkcje, to również szansa dla młodych twórców i debiutantów. Cieszy mnie duża ilość nominacji dla Marii Zbąskiej za film "To nie mój film", który jest bardzo kameralnym filmem i, mam wrażenie, nieprzeznaczonym dla szerokiej publiczności. "Simona" i Sandra Drzymalska tutaj nominowana za ten film, ale też "Białą odwagę". Za dwa filmy nominowana w jednej kategorii. To znaczy, że to jest jej rok. Arkadiusz Jakubik, który ma już cztery Orły, mówi, że to największy prestiż dla filmowych twórców. Nagroda przyznawana anonimowo przez kolegów po fachu to jego zdaniem najbardziej sprawiedliwy laur. Co ja pamiętam, kiedy ja odbierałem moje Orły? Chyba że byłem tak zdenerwowany, że chyba nie pamiętam nic. Wiem, jakie to są emocje i radość, kiedy zostanie się zauważonym i docenionym. Orły po latach przymusowej emigracji wróciły do gniazda. I to chyba najbardziej trafna puenta. Powrót do miejsca, gdzie sztuka i kultura na najwyższym poziomie to nie tylko misja, ale obowiązek. Kino, film to element polskiej kultury, a ta kultura dla mediów publicznych jest kluczowym elementem realizowania misji, więc bardzo się cieszę, że tylu fenomenalnych twórców jest w naszej hali zdjęciowej. Będą tu gościć częściej. A laureatów Orłów poznamy już 10 marca. Transmisja prosto z Teatru Wielkiego w TVP1 i TVP Kultura. Na koniec "19.30" mam dla państwa zaproszenie na "Pytanie dnia". Gościem Marka Czyża będzie wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia.