17. dzień bohaterskiej obrony Ukrainy. Trwa straszna wojna, w której giną cywile - kobiety i dzieci. Już milion 600 tysięcy uchodźców trafiło do Polski. Ukraiński sztab podaje, że Rosjanie stracili już ponad 12 tysięcy żołnierzy i ogromną ilość sprzętu wojskowego. Dobry wieczór. Edyta Lewandowska. Witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Rozwój wydarzeń śledzą nasi reporterzy. w Kijowie są Jacek Łęski i Tomasz Jedruchów, a we Lwowie, który stał się głównym węzłem ewakuacyjnym, jest Marcin Tulicki. "Opór, jaki naród ukraiński stawia rosyjskiemu najeźdźcy, już zapisał się w historii, ale nie wolno jeszcze spoczywać na laurach" - zaapelował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński w 17. dniu wojny w Ukrainie. Celem numer 1 dla rosyjskiego agresora cały czas jest ukraińska stolica. Jak podaje brytyjskie ministerstwo obrony, rosyjska kolumna rozproszyła się i przygotowuje do okrążenia Kijowa. Trwają walki o kontrolę nad miejscowościami graniczącymi ze stolicą. W nocy ogłoszono w mieście co najmniej 3 alarmy lotnicze, nad ranem było słychać serię eksplozji. Rosjanie kontynuują barbarzyńskie ataki na bezbronnych. Władze obwodów kijowskiego i donieckiego donoszą, że siły Putina w dalszym ciągu ostrzeliwują tereny, z których podejmowane są próby ewakuacji cywilów i dostarczenia pomocy poprzez korytarze humanitarne. Tej nocy rosyjskie wojska ostrzelały też meczet w Mariupolu, w którym przed atakami schroniło się ponad 80 osób. Rakiety trafiły również lotnisko pod Kropywnyckim w centrum Ukrainy. Obrońcom Kijowa wciąż udaje się utrzymywać rosyjską armię z dala od miasta. Jednak nawet ukraińska armia przyznaje, że w ostatnich godzinach wróg przybliżył się do granic stolicy. Walki toczyły się na południu Kijowa. Na miejscu jest Jacek Łęski. Jaka jest sytuacja w mieście i jak jego mieszkańcy szykują się do obrony? Kijów obudził się dziś rano jeszcze wolny, ale nad miastem unoszą się dymy ze zniszczonych miejscowości wokół. Ludzie wiedzą, że będą się musieli bronić. Szykują zapory przeciwczołgowe, budują barykady i okopy. Szkolą się i szykują koktajle Mołotowa. Obrona miasta to nie tylko barykady, to nie tylko zapory przeciwczołgowe. To również takie miejsca jak tutaj. To centrum logistyczne, które powstało w momencie, kiedy wybuchła wojna. Właściciel wielkiej firmy brokerskiej, która miała 700 punktów w całej Ukrainie, postanowił zorganizować tutaj centrum logistyczne. Tutaj podjeżdżają busy i tutaj dokonujemy rozładunku sprzętu i towarów. Z naszych zasobów korzystają wszystkie rodzaje formacji mundurowych. Rzeczy odbierają sami bądź to my dystrybuujemy według zapotrzebowania do różnych dzielnic Kijowa. Tu przychodzą różnego rodzaju dary, tu się robi zakupy, tutaj jest chleb, tutaj są materiały opatrunkowe, Tutaj przychodzi mnóstwo ludzi, którzy chcą pomóc, którzy potrafią pomóc. Przychodzą również ci, którzy chcą się najeść, bo na barykadach stoją od rana do wieczora i nie mają czasu sami sobie zrobić posiłku. Mężczyźni, którzy tu zostali, bronią nie tylko naszego kraju, ale całego cywilizowanego świata przed agresją rosyjską, przed tym potworem, który siedzi na Kremlu w Moskwie, utrzymując jako zakładnika nie tylko ludność Federacji Rosyjskiej, ale i pół świata. Walki trwają 20-30 km stąd, ale w mieście jest spokój. Miasto jest znakomicie zorganizowane, jest atmosfera wyczekiwania, natomiast nie ma bezczynności, nie ma bezsilności, jest poczucie ogromnego hartu ducha. Dziś z zagranicznymi dziennikarzami spotkał się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Omówił nie tylko bieżącą sytuację, ale też perspektywy na przyszłość. Wśród dziennikarzy obecnych na konferencji był nasz korespondent - Tomasz Jędruchów. Co można było usłyszeć z ust prezydenta? Po raz pierwszy mogliśmy usłyszeć oficjalną liczbę zabitych ukraińskich żołnierzy. Jest ich 1300. Podobnie jak wcześniej Zełenski zapowiadał, że nie ma wątpliwości, że Ukraina zwycięży. Powiedział też, że w jego ocenie Rosja już przegrała. Kolejna zasadzka i kolejne rosyjskie czołgi, które skończą na złomowisku. Ukraina broni się na wszystkich kierunkach. Według służb wywiadu wojskowego Rosjanie utknęli na dobre. Nie mają zaplecza, rezerw i dostaw. W wielu rejonach oddziały są zdziesiątkowane. Wyciągnęliśmy wroga z granic miasta, około 15 do 20 km w południowej i zachodniej części. Atakujemy ich. Wiemy, że wygrywamy tę walkę, ale nie wojnę. Zapytany przez korespondenta TVP prezydent Ukrainy podkreślał, że kraj podzielony jest na dwie strefy - tę, w której toczy się wojna, i tę, w której trwa gigantyczna mobilizacja. jak może pan prezydent ocenić aktualną sytuację na Ukrainie? jak wygląda sytuacja na froncie? Linia frontu jest wszędzie. Myślę, że państwo to dobrze widzicie i czujecie. Sytuacja jest trudna wszędzie. Na zachodzie Ukrainy dzięki Bogu nasi obywatele jeszcze nie stali się celem ciągłych bombardowań. To nie jest to, co widzimy pod Kijowem, co miało miejsce w Charkowie, co się dzieje w Mariupolu, Melitopolu, Wolnowasze i wielu, wielu innych miastach Ukrainy. Rosyjskie siły pod Kijowem przeszły do defensywy. Zgodnie z danymi wywiadowczymi długa kolumna zniknęła, a niewielkie oddziały rozproszyły się wokół stolicy. Ukraińcy monitorują ich ruchy i likwidują - tak jak tu - jedno z centrów dowodzenia. W walkach pod Kijowem Rosjanie stracili kolejnego dowódcę wysokiego szczebla. Na tyłach grasują grupy czeczeńskich bojowników, które tak jak NKWD 80 lat temu uniemożliwiają odwrót i dezercję rosyjskim żołnierzom. Rosjanie poddają się więc Ukraińcom, widząc w tym jedyną szansę na przeżycie. W zasadzki ukraińskich sił wpadają też wagnerowcy - najemnicy, których Putin wysłał z misją likwidacji prezydenta Zełeńskiego. Powiedziano nam, że ludność cywilna przywita nas z uśmiechem na twarzy, a naszym zadaniem jest uwolnienie ich od faszystów. Wobec załamania ofensywy lądowej Rosjanie przeprowadzają zmasowane ataki rakietowe i bombardowania. Wciąż najtrudniejsza sytuacja panuje w Mariupolu i w Charkowie, ale rakiety spadają też coraz dalej na zachód. Na magazyny leków i żywności spadły pociski rosyjskiej artylerii. Okupanci zabierają żywność cywilom z Browarów i Kijowa. To są właśnie wyzwoliciele, przyszli nas wyzwolić... z życia. Trwają próby uwolnienia mera Melitopolu, którego porwali Rosjanie. Okupowane miasto jest w teorii pod kontrolą rosyjskich żołnierzy. Ale tylko w teorii. Okupanci zostawili miasto bez wybranego przywódcy, aby sparaliżować system podtrzymywania życia Melitopolu, a tym samym zdemoralizować i podbić okolicznych mieszkańców. To akt terroryzmu. Według ukraińskiego wywiadu tylko Putin i jego wierny minister wojny Szojgu mają w tej chwili popierać dalsze prowadzenie wojny na Ukrainie. Otoczenie Putina próbują sabotować ich działania. Zdaniem analityków w Rosji z dnia na dzień rośnie prawdopodobieństwo puczu i przewrotu wojskowego. Z bombardowanych, oblężonych i okupowanych miejscowości ludzie uciekają na zachód. Najpierw zachód Ukrainy, a później za granicę. Głównie kobiety i dzieci. Przenieśmy się do Lwowa. Tam jest Marcin Tulicki. Jak wygląda centrum humanitarne, tak blisko polskiej granicy? Ja dziś w tym miejscu, w centrum humanitarnym we Lwowie, spędziłem wiele godzin. Tych ludzi było więcej niż 2 w dniach poprzednich. Transportów przyjechało zdecydowanie więcej. Ta kobieta przyjechała z mężem spod Zaporoża. To jedna z tysięcy osób i jedna z tysięcy historii. Wszystkie je łączy jedno: ucieczka przed piekłem wojny. Cały czas nas ostrzeliwują, bombardują, nie mają litości dla nikogo, ani dla dzieci, ani dla dorosłych. W jednej miejscowości ludzie są przez 7 dni bez wody, bez jedzenia i gazu. Już od tygodnia nie mogą ich ewakuować. To też film spod Zaporoża. Rosyjski czołg miażdży ukraiński cywilny samochód. W środku byli rodzice z małym dzieckiem. Dorośli zginęli od razu, a chłopczyk się spalił. Tam są już rosyjskie wojska i już nad nami latają pociski, więc uciekliśmy. Rosjanie bez skrupułów bombardują cywilów, ich domy. To zdjęcia z Żytomierza. To Charków. Okolice Kijowa. Oblężony Mariupol, gdzie próbujący uciec cywile są ostrzeliwani. Mężczyźni powiedzieli, żebyśmy jechali, a oni zajmą się obroną. Nie ma innego wyjścia. Głównie kobiety z dziećmi. W przypadku tej rodziny - siedmioro dzieci. Z obwodu dniepropietrowskiego jechali dobę. Przystanek we Lwowie, dalej Polska i Czechy, bo tam mają rodzinę. Co dzieje się w miejscu, z którego uciekasz? Na to pytanie niemal każdy odpowiada bardzo podobnie. Strzelają, bombardują. Co mogę powiedzieć? Uciekamy z dziećmi, więc nic dobrego powiedzieć nie mogę. Lwów. Choć też na Ukrainie, to jednak tutaj ludzie czują się bezpieczniej. To też Lwów. Pogrzeb jednego z żołnierzy, który zginął na froncie. Był bardzo odważny. Powiedział do mnie kiedyś: "Mamo, kto cię ochroni, jeśli nie ja?". Giną żołnierze, giną cywile. Kobiety, dzieci. Od początku rosyjskiej inwazji zamordowano już prawie 80 dzieci, około 100 zostało rannych. Każdy się boi. Ludzie, zwierzęta. To nagranie z Żytomierza tuż po bombardowaniu. Będzie dobrze. "Podaj rękę Ukrainie" to utwór, który stał się muzycznym symbolem heroicznej walki Ukrainy. Zespół Taraka tworzą artyści z Polski i Ukrainy. Dwóch muzyków z napadniętego kraju podjęło walkę w obronie swojej ojczyzny. Zespół poinformował, że 28-letni wiolonczelista, Dmitrij, zginął pod Kijowem. PIOSENKA Ponad milion 600 tysięcy Ukraińców znalazło w Polsce schronienie przed terrorem Putina. Polski rząd przygotował rozwiązania, by uchodźcy w naszym kraju mogli poczekać na bezpieczny powrót do ojczyzny. Sejm przyjął ustawę o pomocy Ukraińcom gwarantującą im m.in. legalność czasowego pobytu w Polsce i możliwość zatrudnienia. Ustawa czeka na podpis prezydenta. Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy to przede wszystkim zapewnienie tego, czego uchodźcy potrzebują po przekroczeniu granicy. Prawo zabezpiecza legalność pobytu, zatrudnienia i podstawowe świadczenia. Na mocy specustawy uchodźcy z Ukrainy będą mogli m.in. otrzymać numer PESEL i założyć profil zaufany. Ci, którzy przybyli do Polski po wybuchu konfliktu na Ukrainie, mogą legalnie przebywać w Polsce przez 18 miesięcy, a po upływie 9 miesięcy ubiegać się o zezwolenie na trzyletni pobyt czasowy. Twórcy ustawy zadbali również o dzieci i młodzież. Żeby dzieci mogły korzystać ze szkół, przedszkoli i żłobków. Żeby młodzież mogła kontynuować naukę na studiach wyższych. Zaproponowana przez polski rząd ustawa to jedno. Pomagają także instytucje państwa. O uproszczenie procedur zadbała Inspekcja Transportu Drogowego. Wszystkie pojazdy wykonujące przewozy w ramach pomocy humanitarnej są zwalniane z obowiązku posiadania stosownego zezwolenia w transporcie międzynarodowym. Ci uchodźcy, którzy przez Polskę chcą dostać się dalej na zachód, mogą korzystać ze zorganizowanego dla nich transportu. Codziennie wyjeżdża z Polski 17 pociągów do Niemiec. Ukraina jest wdzięczna za działania polskiego rządu. Jak pan ocenia działania Polski, która przyjmuje Ukraińców tam przyjeżdżających? Wiemy, że to już półtora miliona osób. W Polsce uchodźców jest najwięcej. Wczoraj zwracałem się do polskich parlamentarzystów i otwarcie powiedziałem im, że mamy szczególne stosunki z Polską, stosunki, których wcześniej nie było. Przez 2 tygodnie do Polski napłynęło ponad półtora miliona uchodźców. Ludzi, którzy w polskim schronieniu chcą pracować do czasu powrotu do ojczyzny. Tym bardziej że wśród uchodźców jest wielu wykwalifikowanych, cennych pracowników i naukowców, których w tym czasie chętnie zatrudnią polskie firmy. Jeśli chodzi o naukowców, o inżynierów, specjalistów, ekspertów różnych branż, o osoby, które są najbardziej naturalne, jeśli chodzi o pracą w "Łukasiewiczu", no to zapraszamy ich do naszych zespołów. Minimum formalności, maksimum wsparcia - tak zakłada ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy. W przyjętym dokumencie nie znalazły się zasady pozwalające uniknąć odpowiedzialności prawnej przez osoby niosące pomoc. Dlaczego pewnego rodzaju immunitet w szczególnym czasie może być konieczny, pokazuje sprawa burmistrza z miejscowości Wapno. Samorządowiec w czasie pandemii udostępnił dane adresowe mieszkańców Poczcie Polskiej na potrzeby planowanych wyborów korespondencyjnych. Wykonywał polecenia i zrobił to, co do niego należało, tak jak wielu samorządowców. Mimo że czas pandemii również był wyjątkowy, a samorządowiec realizował prawo, sąd w Wągrowcu orzekł właśnie, że wójt przekroczył uprawnienia. Ja oczywiście przyjąłem ten wyrok, mówiłem od samego początku, że go przyjmę. Ale jako człowiek, jako Maciej Kędzierski, nie jako wójt, uważam, że ze sprawiedliwością to nie ma nic wspólnego. W obliczu barbarzyńskiego najazdu Rosji na Ukrainę Polska przyspiesza decyzję o modernizacji armii. Wczoraj niemal jednogłośnie Sejm przyjął ustawę o obronności. żołnierzy trafi najnowocześniejszy sprzęt, m.in. czołgi Abrams czy systemy obrony Patriot. W dniu 23. rocznicy wstąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego szef resortu obrony - na poligonie w Bemowie Piskim. Mariusz Błaszczak odwiedził żołnierzy wielonarodowej grupy bojowej. Jesteśmy wdzięczni za obecność wojsk sojuszniczych w Polsce, ale też chcę podkreślić, że Polska nie tylko jest biorcą tego bezpieczeństwa, które daje Sojusz Północnoatlantycki, ale także jesteśmy aktywni, jeśli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa naszym sojusznikom. Wczoraj bez głosu sprzeciwu Sejm przyjął ustawę o obronie ojczyzny. Wojsko Polskie musi być liczniejsze, musi dysponować nowoczesną bronią, bo to jest jedyna skuteczna metoda, aby odstraszyć agresora. Ustawa daje możliwość realnej modernizacji armii. 3% PKB na zbrojenia już w przyszłym roku. W obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę nikt już nie kwestionuje tych wydatków. Polska armia musi być silna. Wszystko, co można kupić od naszego przemysłu zbrojeniowego, będzie zakupione od naszego przemysłu zbrojeniowego, i chcemy go rozwijać, żeby nasi ewentualni przeciwnicy, których znamy i wiemy, jak działają, byli przeświadczeni, że atak na Polskę się nie opłaca. Czołgi Abrams, systemy Patriot, wyrzutnie Himars - najnowocześniejszy amerykański sprzęt wkrótce trafi do Polski. Do tego tureckie drony uderzeniowe, które już sprawdzili w boju nasi ukraińscy sąsiedzi. To podstawowe wyposażenie, którego wymagają obecne czasy. Analiza konfliktu na Ukrainie pokazała, że są niezbędne. Armia zawodowa razem z Wojskami Obrony Terytorialnej ma liczyć 300 tys. żołnierzy. Wiadomo było od dawna, że trzeba przeznaczać coraz większe pieniądze na armię, że trzeba armię modernizować, że duża armia, nowoczesna armia jest niezbędna. To inwestycja w bezpieczeństwo każdego z nas. Polska przyjęła najwięcej ukraińskich uchodźców uciekających przed rosyjskimi rakietami. Mimo to - w czasie wojny na Ukrainie - unijni urzędnicy przy pomocy polityków polskiej opozycji atakują nasz kraj i przyjmują kolejną rezolucję przeciwko Polsce. W ten sposób pod płaszczykiem tzw. praworządności próbuje się zablokować należne Polsce fundusze, które mogłyby być wykorzystane na pomoc Ukraińcom. Od ponad 2 tygodni Rosjanie mordują niewinnych Ukraińców. Po ataku na suwerenny kraj jeszcze bardziej szokują doniesienia belgijskich mediów. W unijnych instytucjach w Brukseli ma roić się od rosyjskich szpiegów. 1/3 putinowskiego personelu dyplomatycznego to oficerowie wywiadu. Ale zamiast rozwiązywać wewnętrzne problemy, Parlament Europejski woli atakować m.in. Polskę rezolucją wzywającą do szybkiego uruchomienia mechanizmu przyznawania środków na podstawie kryterium politycznego, chowanego pod hasłem praworządności. Zbulwersowało to byłą ambasador USA w Polsce - Georgette Mosbacher. Mimo takich głosów rosyjskiej dezinformacji uległa część polityków opozycji, którzy zagłosowali za antypolską rezolucją lub wstrzymali się od głosu. Rezolucję poparła unijna partia Donalda Tuska. W obliczu wojny, masowego napływu uchodźców wojennych do Polski wzywanie do zamrożenia Polsce środków, które mogłyby być również wykorzystywane na przyjmowanie migrantów, jest działaniem antypolskim i proputinowskim. Unijnym batem na suwerenną politykę coraz bardziej staje się Trybunał Sprawiedliwości UE, który albo jednoosobowo ogłasza skandaliczne wyroki, jak w przypadku kopalni Turów, albo ingeruje w wewnętrzne sprawy państw Unii. We Francji TSUE nie spodobała się kwestia związana z organizacją pracy francuskiej armii oraz z cyfrową walką z przestępczością zorganizowaną i terroryzmem. Ingerować próbowano także w Niemczech. Tamtejsze trybunały konstytucyjne uznały, że konstytucje Niemiec i Francji mają pierwszeństwo przed prawem unijnym. Jednak w przypadku Niemiec czy Francji nie ma mowy o blokowaniu środków. W przypadku Polski wygląda to inaczej, co wielu odbiera jako cios w plecy, w momencie kiedy nasz kraj przyjmuje najwięcej uchodźców w Europie. Mimo wojny opozycja próbuje zrównać Polskę z Rosją po tym, jak Trybunał Konstytucyjny po raz kolejny potwierdził, że polska konstytucja jest nadrzędna w naszym kraju, a zagraniczne trybunały nie mogą ingerować w wewnętrzne sprawy kraju - jak sądownictwo. Co więcej, grafika przedstawiona przez Borysa Budkę nie oddaje prawdy, bo wyroków ETPCz nie wykonywały m.in. Niemcy czy Francja. Poprosiliśmy polityka PO o odniesienie się do tego. Nie ilość, a jakość. Na Twitterze pan się odniósł, że to pierwszy. Mijał pan się z prawdą? Polska za czasów rządów PO miała 600 niewykonanych wyroków, a w czasie naszych rządów ta liczba spadła poniżej setki. Stawianie polski w jednym rzędzie razem z Rosją jest haniebne, jest grą w orkiestrze Putina, być może nieświadomą. Nie byłoby problemu rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdyby nie wiele lat ścisłej współpracy kluczowych państw Zachodu z Putinem. Mimo kolejnych wojen i zbrodni, mimo ostrzeżeń z Polski rosyjski dyktator był traktowany jako partner, a rosyjskie surowce oplatały Europę siecią uzależnienia. Dziś płaci za to Ukraina. Ten przeciwlotniczy zestaw artyleryjsko-rakietowy, zdobyty na najeźdźcach przez Ukraińców, wart jest ponad 20 milionów dolarów. Dziennie za gaz, który Rosja sprzedaje Zachodowi, Putin może dostarczyć swojej armii 32 takie śmiercionośne zestawy. Wnioski? Przynajmniej nie na razie. Wprawdzie trwają prace nad alternatywnymi rozwiązaniami wobec energii rosyjskiej, ale to jeszcze potrwa. Dlatego jest to świadoma decyzja z naszej strony, aby kontynuować działalność przedsiębiorstw biznesowych w dziedzinie dostaw energii z Rosji. Niemcy świadomie narażały Europę od lat. Mimo oczywistych dowodów na agresywną politykę Kremla powstał gazociąg Nord Stream 1. Dochody z niego pozwoliły Rosji zaatakować Donbas i Krym. A teraz całą Ukrainę. Putin nie jest w stanie prowadzić żadnego konfliktu zbrojnego na taką skalę bez pieniędzy. Polska ostrzegała was, że jeżeli Unia uzależni się od Rosji, ona wykorzysta te pieniądze w złym celu. Tym bardziej szokująco dziś brzmią te słowa Donalda Tuska pod adresem Berlina. Ta sztuka rządzenia, która dziś okazuje się przekleństwem, nie była tylko niemiecką specjalnością. Chcemy dialogu z Rosją, taką, jaka ona jest. Donald Tusk gotów był sprzedać Rosjanom rafinerię Lotos. Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, aby mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. To na zaproszenie szefa dyplomacji w rządzie PO-PSL Siergiej Ławrow był gościem specjalnym narady polskich ambasadorów. Zaledwie kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko wiedzieli dokładnie, ale oglądali się na Rosję. Po zbrodni na narodzie ukraińskim coraz więcej osób uważa, że Putin zdolny jest do wszystkiego. Na Rosję oglądali się wtedy rządzący - także sprzyjające im media. Armia w całej okazałości, tak Rosja świętuje 68. rocznicę zakończenia wojny. Dziś te same środowiska medialne sugerują ofiarom rosyjskiej agresji poddanie się, by ugłaskać potwora. Coraz częściej mówi się, że Kijów będzie musiał uznać stratę Krymu, Donbasu, a może i dużej części wschodniej Ukrainy. To może zaspokoić apetyt Putina. To szokująca opinia dziennikarza stacji TVN, nie pierwsza, w jego materiałach podczas ataku migracyjnego reżimu Łukaszenki. Kto dał wam prawo nosić tu flagę polską? Jesteście zwykłymi zbirami. Obrażani byli polscy funkcjonariusze broniący naszej granicy. Dziś mówi, jak można zaspokoić apetyt Putina. Mogę sobie wyobrazić, że ci sami ludzie w podobnej sytuacji, gdyby była w odniesieniu do Polski, powiedzą, że w zasadzie po co nam Białystok, Lublin czy Siedlce. To jest ten rodzaj proputinowskiej propagandy. To pokazuje, o co walczy dziś Ukraina. Rządowa tarcza antyinflacyjna zostanie przedłużona. Początkowo niższy VAT na żywność czy paliwa miał obowiązywać tylko do połowy roku. W reakcji na rosnące ceny surowców spowodowane polityką Putina rząd zdecydował o przedłużeniu tarczy. Ta tłocznia gazu w Goleniowie jest już prawie gotowa. A w październiku będzie gotowy cały gazociąg Baltic Pipe, dzięki któremu Polska nie będzie musiała już kupować gazu od Rosjan. Po 30 latach monopolistycznego uzależnienia od rosyjskich dostaw gazu, od Gazpromu w tym roku my się wybijamy na niezależność, jeżeli chodzi o dostawy tego surowca. Odcięcie Rosji od zysków ze sprzedaży gazu jest kluczowe, bo to właśnie surowce pozwalają Putinowi finansować wojenną machinę. Także Orlen zmienia kierunek kupna ropy ze wschodniego na arabski. A spółki skarbu państwa przestały kupować rosyjski węgiel. Od jakiegoś czasu zrobiliśmy taki poziom dywersyfikacji, żeby ten węgiel przez spółki skarbu państwa nie był zakupywany. Jest jeszcze niestety kupowany przez różnego rodzaju spółki prywatne, przez prywatnych odbiorców, ale to też chcemy ograniczyć. Zmiany kierunków dostaw w połączeniu z rosyjską napaścią na Ukrainę powodują niepewność na giełdach. Stąd wzrosty cen na stacjach w całej Europie. Jak tu, w Norwegii. Bardzo zdrożała, wczoraj też była droga, ale dzisiaj znowu mocno podrożała. Trochę to przerażające. Związane to jest z tym, że cała energia jest droższa. To wpływa na koszty wszystkich. To, co jest widoczne w całej Europie, dotyka też polskich kierowców. Choć ceny byłyby znacznie wyższe, gdyby nie wprowadzone obniżki VAT i akcyzy. Już wiadomo, że niższe stawki zostaną z nami na dłużej. Tarcza antyinflacyjna będzie przedłużona, ponieważ walka z Putinem ma swoje koszty. Te koszty ponosimy w wyższych cenach paliwa, w wyższych cenach gazu. Wojna Putina sprawia, że Europejczycy będą za wiele produktów płacić więcej, dłużej będą musieli poczekać też na wyhamowanie inflacji. "Apelujemy do kobiet na całym świecie: manifestujcie, pokazujcie, że Ukraina nie została sama" - mówiła dziś marszałek Elżbieta Witek podczas protestu "Matki wołają: przestańcie strzelać do dzieci". Kilkanaście tysięcy osób przeszło ulicami Warszawy z apelem do Putina i w geście wsparcia dla ukraińskich obrońców ojczyzny. Od ponad 2 tygodni cały świat obiegają takie zdjęcia z Ukrainy. Wstrząsające zbrodnie Rosjan. Bestialstwo, brak litości, zabijanie cywilów. Chodzili i strzelali do wszystkiego. Nie mogliśmy wyjść z piwnicy cały dzień. Moja mam leżała chora, przykuta do łóżka. Gdy do niej przyszłam, już nie żyła. Tych przerażających scen nie widzą lub widzieć nie chcą Rosjanie. Wspieram Putina. Chcę pokazać pani pewne zdjęcia. Wspieram Putina. Nie będę niczego oglądać. To jedynie cios prewencyjny. To zalana łzami blogerka. Płacze nad losem tysięcy zabitych Ukraińców? Nie. Płacze, bo w Rosji wyłączają Instagrama. To jest moja dusza, to, z czym się budzę i idę spać przez 5 ostatnich lat. To, co dzieje się teraz w Rosji, można porównać do sytuacji w Korei Północnej. Jest nieprawdopodobna propaganda. Myślę, że taka liczba, taka ilość kłamstw ostatnio była widziana w hitlerowskich Niemczech, no może w latach Stalina, w najgorszym okresie lat stalinowskich. A Putin zabija. Bez mrugnięcia okiem. Atakuje nawet szpitale położnicze. Do sumień Rosjanek, matek zbrodniarzy, zwrócił się prezydent Wołodymyr Zełeński. Drogie matki, nie wysyłajcie swoich synów na wojnę do obcego kraju. Nie wierzcie, że to tylko ćwiczenia. Sprawdźcie, gdzie jest wasz syn, i jeżeli może on być wysłany na wojnę na Ukrainę, reagujcie. Nie dajcie mu umrzeć. Skruszyć mur rosyjskich kłamstw chce cały świat. Tysiące Polaków i Ukraińców, przede wszystkim matek z dziećmi,