Witam państwa z Waszyngtonu, gdzie zaczynamy specjalne wydanie "19:30". Joanna Dunikowska-Paź. W 25-lecie Polski w NATO i w wyjątkowej formule. Pierwszy raz w historii wzajemnych relacji do rozmowy z amerykańskim prezydentem w Białym Domu zasiądą jednocześnie polski prezydent i polski premier. Rosnące zagrożenie ze strony Rosji, zakupy amerykańskiej broni czy bezpieczeństwo energetyczne - to agenda spotkania na szczycie, ale zanim się ono rozpocznie, połączymy się z naszymi reporterami, którzy opowiedzą o najważniejszych aspektach historycznej wizyty. Przed Białym Domem jest Marcin Antosiewicz. Rafał Miżejewski - przed Departamentem Stanu. Witold Tabaka przywita się z państwem sprzed siedziby amerykańskiego Kongresu. Witam was wszystkich. Zaczynamy od Białego Domu i naszego korespondenta w Waszyngtonie Marcina Antosiewicza. Dobrze cię tu widzieć. Joanno, wspaniale, że tu jesteś z całą ekipą w historycznym momencie dla polsko-amerykańskich relacji. Marcinie, spotkanie w Białym Domu rozpocznie się za godzinę i o nim za chwilę, ale pierwsze ważne rozmowy już za nami. Prezydent Andrzej Duda spotkał się z liderami Kongresu. Powiedz, z kim konkretnie i co wynika z tych rozmów. Prezydent spotkał się z amerykańskimi parlamentarzystami z Senatu. Większość mają demokraci. W Izbie Reprezentantów większość mają republikanie. Spotkanie odbyło się z Mikiem Johnsonem. To prezydent na Kapitolu usłyszał zapewnienia, że relacje polsko-amerykańskie są znakomite i takie będą niezależnie od tego, kto będzie u władzy. Przedstawiałem tę sytuację z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa jako członka NATO, nas jako wiarygodnego sojusznika. Podkreślałem, że zawsze byliśmy wiarygodnym sojusznikiem USA. Nasi żołnierze walczyli u boku Amerykanów w Iraku, byli w Afganistanie, gdy była taka potrzeba. Jesteśmy wdzięczni za obecność amerykańską w Polsce. Za wsparcie. Ale również wydajemy ponad 4 procent na naszą obronność, kupując uzbrojenie w USA. Co w oczywisty sposób oznacza wsparcie dla amerykańskiej gospodarki. Ten sprzęt jest tutaj produkowany. Wracamy do głównego punktu wizyty prezydenta i premiera, czyli spotkania z prezydentem Joem Bidenem w Gabinecie Owalnym. Jaka jest agenda rozmów? Czy mogą zapaść konkretne decyzje? Żadnych decyzji nie będzie, bo nie temu służy ta wizyta, chodzi o przygotowanie decyzji, wywarcie presji na amerykańską politykę. Żeby nie zostawili Ukraińców i nas samych w konfrontacji z agresywną Rosją Putina. Polski duet w Waszyngtonie gra na 2 fortepianach. Prezydent Duda rozmawia z republikanami, a premier Tusk wykorzystuje swoje dobre notowania w Białym Domu. To dobra strategia. Biorąc pod uwagę politykę wewnętrzną tutaj. Zdaje się coraz bardziej skomplikowana. Jeśli chodzi o prowadzenie polityki zagranicznej USA. Spotkanie w Białym Domu odbędzie się za niecałą godzinę. Politycy spędzą niecałe 5 minut. Potem będzie spotkanie z mediami. Polska ofensywa dyplomatyczna w Ameryce rozpoczęta. W ciągu czterech godzin prezydent i premier spotkają się z najważniejszymi politykami Stanów Zjednoczonych. Tusk z jednej partii, Duda z drugiej partii pokazują, że ponadpartyjne porozumienie jest wciąż możliwe. Rozmawiałem z politykami i ekspertami z różnych stron, pracujących dla różnych administracji, z różnymi prezydentami, mocno zauważył polską jedność w sprawie polityki wobec Rosji, Ukrainy, NATO i Stanów Zjednoczonych. Polacy są bardziej dojrzali w tym momencie w takiej sytuacji niż my, Amerykanie. Zaproszenie Bidena dla polskich polityków z różnych partii to także sygnał dla amerykańskiej opinii publicznej. Dalsze wsparcie finansowe dla Ukrainy zostało opóźnione, ale inne rzeczy również zostały opóźnione: pomoc dla Izraela, pomoc dla Tajwanu itd. Sprawy, które przypuszczalnie sześć miesięcy temu przeszłyby z łatwością, teraz stanowią większe wyzwanie ze względu na sprawy wewnętrzne. W Stanach Zjednoczonych ruszyła kampania wyborcza przed wyborami na prezydenta. Republikanie Donalda Trumpa bardziej niż na wojnie w Ukrainie koncentrują się na kryzysie na granicy z Meksykiem, którą dziennie nielegalnie przekraczają tysiące imigrantów. Nie należy lekceważyć atrakcyjności narracji "America first", narracji, która mówi, że Stany Zjednoczone poświęcają zbyt wiele czasu na rozwiązywanie problemów za granicą, rozwiązywanie problemów innych ludzi. Podczas gdy mamy mnóstwo problemów w domu. Andrzej Duda i Donald Tusk muszą brać to pod uwagę podczas rozmów z amerykańskimi politykami. Czas prezydenckiej kampanii nie sprzyja prowadzeniu polityki zagranicznej - uważają waszyngtońscy eksperci - ale przyznają, że Rosja to zagrożenie także dla polskiej suwerenności. Zagrożenie, jeśli pozwolimy, by Ukraińcy przegrali. I w Waszyngtonie to wszyscy rozumieją? Wszyscy nie, ale administracja Bidena zdecydowanie tak. Przeciwna dalszej pomocy dla Ukrainy jest część Partii Republikańskiej. Eksperci, z którymi rozmawiałem, mówią, że republikanów mogą jednak przekonać polskie argumenty. Blisko 4 procent PKB na budżet obronny. Pomoc dla milionów ukraińskich uchodźców. Polska jako port logistyczny dla przerzutu broni i pomocy humanitarnej do Ukrainy. Wreszcie doskonała polsko-amerykańska współpraca gospodarcza, w tym energetyczna. Polska kupuje ciekły gaz z USA, a amerykańska firma Westinghouse ma zbudować pierwszą elektrownię atomową w Polsce. Przypuszczam, że w końcu republikanie przegłosują pakiet pomocowy dla Ukrainy, bo obawiają się, że zostaną obarczeni winą za rosyjskie sukcesy w Ukrainie. Pretekstem wizyty w Białym Domu jest 25. rocznica przystąpienia Polski do NATO. To było jeszcze w XX wieku. Ale bardzo dobrze pamiętam te dni. Rozmawiam o nich z ówczesnym sekretarzem generalnym NATO. Javier Solana prowadził negocjacje między państwami członkowskimi, kandydatami, czyli Polską, Czechami i Węgrami, a także Rosją, które zakończyły się na szczycie NATO w Madrycie w 1997 roku w dość nieoczekiwany sposób. W pewnym momencie zdecydowałem, że koniec z dalszymi dyskusjami, musimy sfinalizować rozmowy i debaty. Wziąłem swój młotek i powiedziałem, że to jest ostatnia propozycja, którą kładę na stół. Wymieniłem te trzy kraje. Powiedziałem, że jeśli ktoś chce coś dodać, to ma na to dwie minuty. Nikt nic nie powiedział. Walnąłem młotkiem. Mamy porozumienie! I dostaliśmy zaproszenie do członkostwa w NATO. 12 marca 1999 roku w miejscowości Independence, w stanie Missouri, dokonał się oficjalny akt akcesji. To był taki swoisty maraton, sztafeta narodowa, w którą zaangażowane były wszystkie kolejne polskie rządy, które współpracowały z opozycją, które prowadziły politykę zagraniczną w sposób pewny, profesjonalny, aktywny. Po 25 latach polska jedność znowu ma być argumentem, który przekona Amerykę do obrony naszej części Europy przed agresywną Rosją. Miejscowość Independence w stanie Missouri to symboliczna meta na polskiej drodze do NATO. Właśnie tam podpisano dokumenty akcesyjne, ale to wydarzenie poprzedziły lata negocjacji i niepewności. Łączymy się z Rafał Miżejewskim, który jest przed Departamentem Stanu i rozmawiał z politykami biorącymi udział w historycznych rozmowach. Jak je wspominają? Każdy, który dołożył swoją cegiełkę do tego dzieła, podkreśla, że to najważniejsze dokonanie w jego wieloletniej służbie publicznej. Dzieło, które jest zasługą dwóch polskich prezydentów, siedmiu polskich premierów i całej klasy politycznej po 1989 r., która była przekonana, że Polska musi wrócić tam, gdzie jej miejsce, czyli do politycznego Zachodu świata. Wtedy w '99 roku w gronie amerykańskich polityków, którzy działali na rzecz rozszerzenia NATO, był ówczesny senator Joe Biden. Uroczystość w amerykańskim Independence sprzed ćwierć wieku i podpisanie dokumentów akcesyjnych przez ówczesnego szefa polskiej dyplomacji Bronisława Geremka. Polska wraca na zawsze tam, gdzie jest jej miejsce. Do wolnego świata. Było zwieńczeniem wielu lat polskich starań o dołączenie do Sojuszu. Pierwszym krokiem do realizacji tego celu musiało być jednak wypowiedzenie posłuszeństwa Moskwie. Jeśli Rosja wymusza na NATO swoje warunki, to co to za partner, który wymusza? Jedną z przeszkód na drodze Polski do NATO udało się pokonać w '93 roku. Wtedy po blisko 50 latach terytorium naszego kraju opuścili ostatni rosyjscy żołnierze. Wyprowadzenie radzieckich wojsk z Europy Środkowej i Wschodniej było podstawą wprowadzenia nowego ładu na świecie. Zielone światło dla Polski w Sojuszu po rozmowach z Lechem Wałęsą dał wcześniej rosyjski prezydent Borys Jelcyn. Lech Wałęsa próbował upić Jelcyna, co nie było tak bardzo trudne, bo Jelcyn lubił dawać się upić i wyciągnąć z niego deklarację, że Rosja się godzi na to, że Polska wejdzie do NATO. Ale pod pewnymi warunkami. W przyjętej kilka lat później wspólnej deklaracji NATO zadeklarowało, że proces rozszerzenia Sojuszu nie jest wymierzony w jakiekolwiek państwo. Układ Warszawski się kończy i zaczyna się wstąpienie tych państw do wrogiego bloku, którym było NATO. Nie potrafię państwu opowiedzieć, jakie trzęsienie ziemi to wywołało. Klamka zapadła w lipcu '97 roku, kiedy Warszawę odwiedził amerykański prezydent Bill Clinton i oficjalnie ogłosił gotowość przyjęcia Polski do NATO. God bless America and God bless Poland. Po tych słowach i wizycie Clintona w Polsce było już jasne, że kilkuletnie wysiłki dwóch polskich prezydentów i aż siedmiu premierów zakończą się powodzeniem. O NATO mówiliśmy i działaliśmy w takim samym duchu, żeby zakończyło się to wejściem Polski. A po tym ćwierćwieczu można powiedzieć, że to jest fundament dzisiaj naszego bezpieczeństwa. Bycie członkiem NATO i spełnianie warunków bycia w NATO to był najważniejszy argument za członkostwem w Unii Europejskiej. Do Sojuszu razem z Czechami i Węgrami formalnie dołączyliśmy w marcu '99 roku. Nasza armia - jak mówi generał Roman Polko - dokonała skoku technologicznego i cywilizacyjnego. Nasi żołnierze nabrali bojowego doświadczenia. Od tej pierwszej misji, którą miałem zaszczyt prowadzić w Kosowie, później Irak i Afganistan. Dzisiaj mamy świadomych żołnierzy, a nie mięso armatnie, którzy wiedzą, czego chcą i mają nowoczesne uzbrojenie. Które - co pokazuje wojna w Ukrainie - jest potrzebne jak nigdy dotąd. W Polsce stacjonuje ponad 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy. To realna siła, która studzi zapędy Rosji, a polskim celem jest nakłanianie Amerykanów, by te liczby były jeszcze większe. Ale w trakcie gorącej kampanii wyborczej ważnym pozostaje pytanie o ewentualną zmianę władzy w Stanach Zjednoczonych. A to także pytania, jak zmieni się polityka wobec Ukrainy, Polski i całej Europy. Przed Kapitolem jest Witold Tabaka. Czy ryzyko, że Stany Zjednoczone wyjdą z NATO jest realne? To ryzyko wbrew pozorom nie jest tylko hipotetyczne. Wiele wskazuje na to, że jest to możliwe, ale wszystko zależy od tego, kto wygra listopadowe wybory prezydenckie, kto 20 stycznia będzie na Kapitolu składał przysięgę, położy dłoń na Biblii i zostanie nowym prezydentem USA. Od tego zależy, czy USA wyjdą z NATO. Demokraci mówią o tym, że jeżeli wygra Donald Trump, jest to możliwe. Bez względu na to, kto zajmie miejsce w Białym Domu, ryzyko ze strony Rosji pozostaje niezmiennie. Obawy, które przesądziły o powstaniu NATO, dziś mają wymiar globalny. Mówi Adam Fivenson z amerykańskiego Narodowego Funduszu na rzecz Demokracji. Rozmawiamy przed budynkiem, w którym 75 lat temu prezydent Harry Truman podpisał Pakt Północnoatlantycki. Wtedy chodziło o ochronę przed atakiem radzieckim, dziś - rosyjskim. Tylko metody ataku są inne. Rosja jest postrzegana jako istotne zagrożenie dezinformacyjne. W ten sposób osiąga cele geopolityczne i podważa procesy demokratyczne. Z metod konwencjonalnych Rosja nie rezygnuje, co widać choćby w Ukrainie. Rodzi się więc pytanie, jak ma odpowiedzieć NATO i w którym kierunku powinno się rozwijać. Nie będę was chronił. Właściwie zachęcałbym Rosjan, by robili z wami, co chcą. To słowa byłego prezydenta i aktualnego kandydata na prezydenta o krajach NATO, które wydają na obronność mniej niż obowiązkowe 2 procent PKB. Te słowa wywołały już tyle problemów. Mówi sekretarz generalny organizacji, której głównymi celami są promowanie demokracji, praw człowieka i pokoju. Thomas Garrett nie ma wątpliwości, że Biden i Trump zupełnie inaczej patrzą na NATO. Trwa rok wyborczy. Niektórzy powiedzą, że to po prostu element kampanii Donalda Trumpa, ale uważam, że powinniśmy być zaniepokojeni pomysłami prezydenta Trumpa, tym, co może zrobić, by zniszczyć trwające 75 lat przyjaźnie transatlantyckie, by zniszczyć 75 lat wspólnego bezpieczeństwa. Aktualnie 11 krajów NATO spełnia warunek przynajmniej 2 procent PKB wydatków na obronność. Polska wydaje ponad 4 procent, co daje jej pierwsze miejsce spośród wszystkich krajów członkowskich. Prezydent Andrzej Duda uważa, że w obecnej sytuacji geopolitycznej próg 2 procent PKB to za mało. Konieczne jest zwiększenie poziomu wydatków z 2 do 3 procent PKB przez wszystkie państwa Sojuszu. Będę do tego przekonywał naszych sojuszników. Większe wydatki na obronność mają sens, ale według profesora Marka Chodakiewicza polski prezydent w tym momencie wychodzi przed szereg. To może być odebrane jako strofowanie większości Sojuszu w takt dyktanda wychodzącego ze Stanów Zjednoczonych, a szczególnie od byłego prezydenta. Donald Trump chce przecież być prezydentem. No i co będzie, jak te kraje odmówią? NATO się rozpadnie? Rzecznik Departamentu Stanu od razu odpowiedział, że pierwszym celem powinno być wyegzekwowanie od wszystkich krajów NATO wydatków na poziomie 2 procent PKB. Trzy dekady temu, gdy upadł berliński mur, a z nim żelazna kurtyna, zdawało się, że Polska wreszcie trafia na właściwą stronę Europy, a świat odetchnie w odprężeniu. Ale zagrożenia nie zniknęły, bo stary imperializm wrogo patrzył na młodą demokrację, więc Polska musiała być silna wśród silnych przyjaciół. Nasze 25 lat w NATO to może być dobry moment, by spytać, jak je wykorzystaliśmy. Uroczystości w Warszawie i ćwiczenia na poligonie w Orzyszu. Polska świętuje 25 lat obecności w NATO. Udało się zrobić coś wyjątkowego - mimo różnic politycznych liderzy wszystkich ugrupowań działali wspólnie, myśląc o bezpieczeństwie naszego kraju. Tak było wtedy i tak według ministra obrony narodowej powinno być dzisiaj. Bo podzielony dom nie ustoi, podzielony dom nie przetrwa. Zagrożenie od dwóch lat - realne. Ukraina walczy z rosyjską agresją. Polska jest krajem frontowym. Wyzwaniem, które jest przed NATO, jest zwiększenie obronności państw europejskich, i o tym się już mówi otwarcie. Żeby mieć siłę do obrony, żeby mieć siłę do wolności, potrzeba się zbroić i potrzeba być gotowym na każdy scenariusz. Stąd wydatki na zbrojenia. W tym roku to 158 miliardów złotych, dzięki którym polska armia kupi między innymi te najnowsze myśliwce F-35, amerykańskie czołgi Abrams czy koreańskie K2. Sprawa polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa nie powinna być sprawą partyjną, powinna być sprawą wszystkich sił politycznych. Dziś bezpieczeństwo to jedna z niewielu spraw, która łączy całą scenę polityczną. Musimy być przygotowani na to, żeby samodzielnie odeprzeć, a najlepiej odstraszyć przeciwnika. Polska armia to dziś ponad 191 tysięcy zawodowych żołnierzy. Coraz nowocześniejszy sprzęt i gwarantowane wsparcie pozostałych państw NATO. Możemy czuć się Paktem Północnoatlantyckim, w którym obowiązuje ta święta zasada - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Dziś trudno tego nie docenić. Z sondaży wynika, że blisko 90% ankietowanych uważa, że dzięki obecności w NATO jesteśmy bezpieczniejsi. Czekamy na spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska z prezydentem Joem Bidenem. Ważne tematy także w kraju. Ma je dla państwa Marek Czyż. Zerowy VAT na żywność tylko do końca marca. Ministerstwo Finansów uznało, że inflacja spadła, a ceny rosną najwolniej od trzech lat, więc zerowa stawka nie będzie przedłużana. Jak obliczają eksperci, w budżecie państwa przybędzie około 12 miliardów złotych rocznie, w budżetach domowych ubędzie około tysiąca. Kilogram - 2,50 zł. W Lublinie. Jak się dostaje rachunek, to też czasem zatrważa. Ceny utrzymują się na wysokim poziomie. I w Poznaniu. Na pewno nie jestem szczęśliwa, każdy chciałby płacić mniej. Jest strasznie drogo, bardzo niedobrze, że ten VAT będzie. Nastroje podobne - wszystko za sprawą decyzji Ministerstwa Finansów o nieprzedłużeniu zerowej stawki VAT na żywność. Za owoce, warzywa, mięso, nabiał i produkty zbożowe będzie trzeba zapłacić więcej. 1 kwietnia wróci 5-procentowy podatek. Obniżka cen VAT-u działała na wszystkich. Czy ktoś jest bogaty, czy biedny. Można obliczyć, że przeciętny emeryt na tym korzystał 25 złotych miesięcznie. A ktoś bogaty mógł dostać nawet 100 złotych upustu. Zerowy VAT na żywność obowiązuje od lutego 2022 roku. Był elementem walki z drożyzną. Inflacja wynosiła wtedy ponad 9%. Dziś według wstępnych danych GUS to niespełna 4%. Była potrzeba obniżenia, słuszna. My ją kontynuowaliśmy. W momencie spadku inflacji powraca VAT do tej niższej stawki. Wprowadzone przez PiS rozporządzenie miało obowiązywać do końca ubiegło roku, ale minister finansów w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego przedłużył je o kolejne trzy miesiące. Ci wszyscy, którzy sądzili, że głosują za tymi formacjami, które dzisiaj rządzą, także w imię interesów swojego portfela, całkowicie się mylili. Lepiej, żeby tego rodzaju decyzje w newralgicznych momentach nie zapadały przed świętami, przed świątecznymi zakupami, tylko były odroczone. I to z pewnością jest dobra wiadomość dla polskich rodzin. Ekonomiści już wyliczają, o ile wzrosną rachunki. Szacuje, że przeciętny Polak wyda po normalizacji stawek VAT około 20 złotych miesięcznie więcej na żywność, czyli dwuosobowa rodzina - 40 złotych więcej, trzy osobowa - 60 złotych więcej. To 5 procent myślę, że da się odczuć w portfelach. Od stycznia do końca marca zerowy VAT na żywność pochłonie z budżetu państwa 3 miliardy złotych. Teraz system Hermes. Zrobiło się o nim głośno, gdy się okazało, że kupiła go prokuratura za czasów ministra Ziobry. Ale sensacyjne tropy szybko zgasili eksperci, mówiąc, że żaden z niego drugi Pegasus, bo jest w istocie groźny jak przeglądarka. Okazuje się jednak, że mogło być inaczej, bo przeglądarka kosztująca 15 milionów złotych może mieć też inne zastosowania. Jak często podsłuchiwano Pegasusem? Pytań dotyczących stosowania systemu inwigilacji za rządów Prawa i Sprawiedliwości przybywa. Minister sprawiedliwości chce upublicznić część informacji. Występuję do marszałka Sejmu o to, żeby przedstawić informację statystyczną dotyczącą stosowania kontroli operacyjnej w ostatnich latach. Będzie też na razie tajna lista trzydziestu osób, które były nielegalnie podsłuchiwane. Ta lista 30 osób nie wyczerpie tych wszystkich, które będą powiadamiane. Opozycja wątpi w nielegalne używanie Pegasusa. Nie uważam, żeby ktoś złamał prawo. Ale jeżeli złamał prawo, to powinien iść do więzienia. I przestańmy insynuować. Są też pytania o inny program - Hermes. Z tych informacji, które mam do tej pory, wynika, że to nie był tylko środek służący do białego wywiadu, do OSINTU. Czyli rozpoznania z ogólnodostępnych źródeł. Hermes w podstawowej wersji może sprawdzić nasze publiczne konta we wszystkich portalach i zapisać informacje do dalszej analizy. Czy takie oprogramowanie zostało wzbogacone o dodatkowe funkcjonalności, tzw. pluginy, może nawet przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji, o tym na razie nie wiadomo. Hermesa kupiła Prokuratura Krajowa, gdy jej szefem był Bogdan Święczkowski, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry. Program miał kosztować 15 milionów złotych. Z informacji powszechnie dostępnych widać, że jest to system, który służy do tzw. białego, legalnego wywiadu. To jest coś oczywistego, że prokuratorzy muszą mieć narzędzia informatyczne, które zbierają informacje. Nie, nie. To naprawdę za dużo kosztowało i miało za dużo różnych funkcji, żeby miało służyć wyłącznie do białego wywiadu. Hermes miał dwa moduły - mówi nam europoseł Krzysztof Brejza. Była też wersja z bardziej zaawansowanymi funkcjami. Potrafią śledzić ruch użytkowników w różnych sieciach. Należy wyjaśnić, do czego był stosowany. Sprawą zajmuje się prokuratura. Postępowanie zostało wszczęte w kierunku przekroczenia uprawnień i gospodarności, a więc badana jest kwestia po pierwsze zasadności zakupu tego oprogramowania i po drugie kwestia sposobu jego wykorzystania. Temat Hermesa może trafić do komisji śledczej do spraw Pegasusa, która bada, jak poprzednia władza używała systemu. Skoro zdobyli się na to, żeby wykorzystać Pegasus, to ja bym się wcale nie zdziwił, żeby wykorzystywali oprogramowanie Hermes. Pierwsze przesłuchania - już w piątek. Zeznawać ma między innymi prezes PiS Jarosław Kaczyński. Takie historie na ogół kończą się źle, a pozostają po nich gorzkie uwagi o ludzkiej pazerności, bezczelności i naiwności. Ale nie tym razem. Tym razem bezczelni złodzieje bez urobku, ofiara bez uszczerbku, a bohater opowieści z apelem o to, by nie włączać heroizmu, tylko myślenie. W Rzeszowie oszuści próbowali sztuki "na policjanta", ale nie wyszło. Dla Artura Wardy, taksówkarza z Rzeszowa, to było zlecenie, jakich wiele. Miał przewieźć paczkę z dokumentami dla mężczyzny, który podawał się za przedsiębiorcę. Kierowca, który miał zrealizować ten kurs, niby jego firmowy kierowca miał jakąś awarię drogową, dlatego potrzebował taksówki, żeby przewieźć te dokumenty. Dokumenty w pudełku po butach przekazała mu starsza kobieta. Roztrzęsiona klientka wzbudziła podejrzenia taksówkarza. Od razu pomyślałem sobie, że być może jest to jakiś okup. Miałem ochotę otworzyć tę paczkę, ale zadzwoniłem do kolegi policjanta. Poprosił, żebym przyjechał na komendę, i wtedy wszystko się wyjaśniło. W paczce było 140 tysięcy złotych. Pieniądze seniorka miała przekazać oszustom. W rozmowie telefonicznej przekonali ją o tym, że jej córka wraz z zięciem spowodowali wypadek samochodowy, dokładnie zięć miał potrącić śmiertelnie na pasach kobietę, i aby nie trafić do więzienia, potrzebne były pieniądze. Dzięki czujności taksówkarza 76-latka odzyskała pieniądze. Nie wszyscy, których na cel wzięli oszuści, mają jednak tyle szczęścia. Nie ma dnia, żeby takie oszustwo nie miało miejsca w naszym kraju. Tylko w zeszłym roku odnotowano prawie 4 tysiące przypadków oszustwa "na wnuczka". W ich wyniku seniorzy stracili niemal 16 milionów złotych. Sposobów na wyłudzenie pieniędzy przybywa. Na wnuczka, na pracownika banku, na policjanta, na żołnierza amerykańskiego. Ale jest jedna wspólna cecha: to są emocje przede wszystkim. I tutaj emocje odgrywają ogromne znaczenie. Siostrzeniec niby z Ameryki przyleciał do Polski i trzeba mu sto tysięcy, bo niby zabieg ma mieć, bo ma raka. Dzwonił, że wypadek miał wnuczek. Jak sprawdzić, czy osoba, która dzwoni, nie jest oszustem? Zadawajmy pytania o szczegóły, które może znać tylko członek rodziny. Policja apeluje, by zgłaszać oszustwa i próby wyłudzenia. Miejmy odwagę powiedzieć "nie" i miejmy odwagę też przyznać, że coś złego się stało. Wiem, że to jest trudne, że tu grają emocje, ale po chwili refleksji zadziałajmy. Jeśli sprawę przekażemy odpowiednim organom, jest szansa, że pieniądze uda się odzyskać. Wracamy teraz do wydarzeń za oceanem, jeszcze raz Waszyngton, jeszcze raz Joanna Dunikowska Paź. Spotkanie przywódców w Białym Domu to obok rozmowy o kluczowej kwestii bezpieczeństwa także wspólne zaangażowanie na rzecz wartości demokratycznych, relacje gospodarcze i strategiczne partnerstwo energetyczne. Dla Amerykanów ważne jest to, by właśnie ich firmy realizowały kontrakty na budowę elektrowni atomowej w Polsce. Łączymy się z Marcinem Czapskim, który towarzyszy prezydentowi. Bezpieczeństwo energetyczne to nie tylko temat na dziś, ale to także kolejny punkt prezydenckiej wizyty. Tak. Biden ma przekonywać polskiego prezydenta i premiera, żeby nie rezygnowali ze współpracy z amerykańskimi firmami. Jutro prezydent Duda ma odwiedzić elektrownię jądrową wybudowaną przez tę samą firmę, która miałaby realizować inwestycje w Polsce. Odwiedzi też bazę z apache'ami. To te śmigłowce, które może trafią do Polski. Kwestia bezpieczeństwa jest najważniejsza. Tak kończymy specjalne wydanie "19:30". Za chwilę wyjątkowa rozmowa Marka Czyża z Danielem Friedem - byłym ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce A gościem Telewizji Polskiej po spotkaniu w Białym Domu będzie premier Donald Tusk. To w ramach trwającego w TVP Info specjalnego programu z okazji wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska u prezydenta Joego Bidena.