Moskwa i Mińsk rozpoczynają manewry symulujące atak na Zachód, Polska zamyka granicę z Białorusią. Po ataku rosyjskich dronów NATO wzmacnia wschodnią flankę. Wstrząsające relacje więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim. O północy zamknęliśmy przejścia graniczne z Białorusią, bo Mińsk i Moskwa właśnie zaczęły manewry "Zapad 2025". Oficjalnie Rosjanie i Białorusini ćwiczą, jak się bronić, ale w scenariuszu wyjątkowo szybko przechodzą do ataku, a Przesmyk Suwalski ma w nim strategiczne znaczenie. Polskie władze postrzegają manewry jako agresywne, stąd zabezpieczenie granicy, bo historia pokazuje, że ćwiczone wcześniej scenariusze Rosjanie całkiem szybko potrafią wdrożyć w życie. Rosjanie i Białorusini ruszyli do ćwiczeń. Kryptonim - Zapad. Ruszyły manewry Putina. Poprzednie przygotowały jego armię do pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Te propagandowe zdjęcia zostały opublikowane przez rosyjskie ministerstwo obrony. Mają pokazywać aktywną fazę ćwiczeń rosyjskich i białoruskich żołnierzy. Na lądzie, w powietrzu i na morzu. Rozpoczęły się manewry Zapad. Ten etap manewrów, na który patrzymy ze szczególną wnikliwością. Jesteśmy przygotowani do wszelkich możliwych prowokacji. Armie Putina i Łukaszenki mają ćwiczyć m.in. atak nuklearny na cele w Europie. A także pozorować użycie nowego hipersonicznego pocisku Oriesznik. Mają pokazać siłę Rosji, że Rosja nawet prowadząc wojnę z Ukrainą, jest w stanie przeprowadzić duże ćwiczenia. Mają wzbudzić w nas strach przed Rosją, że jednak jest to mocarstwo. W ćwiczeniach Zapad ma brać udział w sumie 30 tys. żołnierzy. Z czego na Białorusi - osiem, w tym dwa tysiące Rosjan. Głównie na poligonie w pobliżu miasta Borysów. Ale manewry odbywają się również w obwodzie kaliningradzkim i w pobliżu białoruskiego miasta Hoża. To zaledwie 13 kilometrów od granicy z Litwą. I newralgicznego odcinka wschodniej flanki NATO - Przesmyku Suwalskiego, który łączy Polskę z krajami bałtyckimi i oddziela Rosję od Białorusi. Straszymy państwa, że możemy przeprowadzić operacje dywersyjne, sabotażowe, akcje poniżej progu wojny. Rosjanie grają manewrami. Im bardziej, im głośniej, im mocniej w linii narracyjnej uda im się skierować uwagę na Zapad, to jest największe zwycięstwo. Tak obecnie wygląda w kilkunastu miejscach granica litewsko-białoruska. Władze w Wilnie zdecydowały o jej wzmocnieniu. Podobne postąpiła Warszawa. To przejście graniczne w Terespolu. Zamknięte - jak pozostałe - od północy do odwołania. To pierwszy raz w historii, gdy Polska całkowicie odcięła się od Białorusi. Ten ruch będzie wznowiony dopiero wtedy, gdy będziemy przekonani, że bezpieczeństwo Polaków jest zagwarantowane i że nie grożą nam żadne prowokacje. Dodatkowo w specjalnej strefie przygranicznej obowiązuje całodobowy zakaz lotów cywilnych statków bezzałogowych, a także ograniczenia wobec zwykłych lotów cywilnych. O zamknięciu części swojej przestrzeni powietrznej zdecydowały również Łotwa i Litwa. Jest znacznie więcej patroli, więcej funkcjonariuszy strzegących granicy. Dysponujemy odpowiednim uzbrojeniem. Wykorzystujemy również drony. Szczególną uwagę zwracamy na przestrzeń powietrzną. Na Litwie i w Polsce - w odpowiedzi na Zapad - odbywają się manewry wojskowe pod kryptonimami Grzmot Perkuna i Żelazny Obrońca. Jest ćwiczeniem obronnym. Jest też zabezpieczeniem Polski w oczywisty sposób, jeżeli chodzi o wszelkie możliwe scenariusze. W obu ćwiczeniach biorą udział siły sojusznicze NATO. Z kwatery głównej NATO popłynął dziś ważny komunikat. Sojusz uruchamia operację Eastern Sentry, by jeszcze lepiej chronić wschodnią flankę, co sekretarz generalny określa jako kluczowe zadanie. Konferencji Marka Ruttego, a także dowódcy sił sojuszniczych w Europie przysłuchiwała się Dorota Bawołek. na czym konkretnie ma polegać praca wschodniej straży? Sprzętu i wojsk sojuszniczych, w ramach wschodniej straży, ma być jeszcze więcej. Francuzi oferują myśliwce, Niemcy przedłużają operację obrony powietrznej do końca roku. Wojskowi piloci NATO mają lepiej się ze sobą komunikować. Lekkomyślne zachowanie Rosji jest bardzo niebezpieczne. Analizujemy środowy incydent, który niezależnie od tego, czy był, czy nie był celowy, doprowadził do naruszenia przestrzeni powietrznej NATO. Dlatego musimy jako NATO dostosować nasze zdolności do obrony. W tym celu uruchomiliśmy Wschodnią Straż, by wzmocnić naszą pozycję i uelastycznić podejście do obrony. Byliśmy dobrze przygotowani na atak rosyjskich dronów, nasze załogi powietrzne były gotowe do działania w bardzo krótkim czasie, by odpowiedzieć na zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Nie musimy nadrabiać żadnych zaległości, ale w NATO zawsze wyciągamy wnioski z operacji i dlatego powołaliśmy Wschodnią Straż. W ramach której sojusznicy mają zainwestować także w tańszy sprzęt do obrony antydronowej. Zarzuca się, że do zestrzelenia dronów z drewna i plastiku użyto kosztujących miliony pocisków. Dlatego dzisiaj mowa, żeby to zmienić, "To mogła być pomyłka. Nie jestem zadowolony z niczego, co jest związane z całą sytuacją" - pisze w mediach społecznościowych Donald Trump o rosyjskich dronach nad Polską. "To nie była pomyłka, wiemy o tym" - odpowiada polski premier. I to, co na pewno łączy nas nad Wisłą z polityczną oceną za oceanem, to brak zadowolenia. Polityczne komentarze do reakcji kluczowego sojusznika zebrał Bartosz Filipowicz. Na reakcję tego polityka czekali wszyscy. Kilkadziesiąt godzin po bezprecedensowym ataku rosyjskich dronów na Polskę ze strony Donalda Trumpa padły zaskakujące słowa. To mogła być pomyłka, ale mimo wszystko nie podoba mi się cała ta sytuacja. Miejmy nadzieję, że to niedługo się zakończy. Na wątpliwości zza oceanu szybko dopowiedziała Warszawa. Wcześniej był enigmatyczny komentarz prezydenta USA. Oprócz słów o pomyłce Donald Trump skrytykował sytuację z dronami i wyraził niezadowolenie. Tak czy inaczej, potępiałbym to nawet za znalezienie się w pobliżu tej linii. Nie podoba mi się to. Nie jestem zadowolony z całej tej sytuacji. To reakcja inna niż ta, z którą pospieszyła Unia, NATO i europejscy liderzy, wyrażając solidarność z Polską, obiecując wysłanie sprzętu wojskowego i krytykując działanie Władimira Putina, wprost nazywając je celowymi prowokacjami. Otrzymałem kolejny komunikat od premiera Starmera o większym zaangażowaniu Wielkiej Brytanii w pomoc militarną tu w Polsce. Premier za wsparcie dziękował dziś m.in. przedstawicielom Wielkiej Brytanii, obecnym w Zakładach Metalowych Dezamet. We współpracy z Brytyjczykami polska firma zwiększy produkcję amunicji wielkokalibrowej. Rozwój rodzimej branży zbrojeniowej i inwestycji w bezpieczeństwo mają być też możliwe dzięki wsparciu z europejskiego programu SAFE, którego Polska będzie największym beneficjentem i otrzyma ponad 43 miliardy euro. Nazwisko przywódcy USA dziś nie padło, ale szef rządu jasno określił stanowisko Polski. My dzisiaj w Polsce też potrzebujemy jednoznaczności. My wiemy, co się stało, my wiemy, że akcje rosyjskie to nie są przypadki, to nie są pomyłki. Podobny głos można było usłyszeć ze wszystkich stron polskiej sceny politycznej. Była to operacja intencjonalna, przygotowana, przemyślana, przeprowadzona planowo. Ja jestem rozczarowany brakiem zdecydowanej reakcji prezydenta Trumpa. Spodziewałbym się i oczekiwałbym od prezydenta stanowczej reakcji. Ze słowami prezydenta Trumpa nie zgodził się też prezes PiS. Ja oczywiście uważam inaczej, w moim przekonaniu w żadnym wypadku nie była to pomyłka. To jest po prostu wprowadzenie w błąd. Ja nie jestem rzecznikiem pana prezydenta Trumpa. Odpowiada szef biura polityki międzynarodowej prezydenta RP pytany o wątpliwości Waszyngtonu. Karol Nawrocki rozmawiał telefonicznie z Donaldem Trumpem jeszcze przed słowami o możliwej pomyłce Rosji. Nasz pan prezydent przedstawił tutaj pełnię informacji, jakie Polska i polskie służby posiadają. Ja przysłuchiwałem się tej rozmowie i słyszałem z ust samego prezydenta Trumpa, że jeśli coś wtargnęło i stanowiło zagrożenie, należało to neutralizować. Czy prezydent Trump w tej rozmowie nazwał działania Putina celowymi, tego prezydencki minister nie powiedział. Czas na to, by pisowscy zwolennicy Donalda Trumpa, deklarujący się jako ci, którzy mają świetne relacje z administracją w Waszyngtonie, żeby jak najszybciej te kwestie wytłumaczyli. Temat w rozmowie z amerykańskim sekretarzem wojny poruszył też wicepremier i szefa MON. Usłyszałem ogromne słowa wsparcia, docenienia, szacunku, wsparcia dla działań polskich, sojuszniczych i poparcia i zapewnienie o przyjaźni. Donald Trump dziś w wywiadzie dla Fox News ponownie powiedział, że drony nie powinny znaleźć się w pobliżu Polski. O intencjach Władimira Putina nie wspomniał. To, co wydarzyło się w polskiej przestrzeni powietrznej, już za niespełna 1,5 godziny będzie tematem zwołanego na wniosek Polski nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Nasz kraj będzie reprezentował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki. W Nowym Jorku jest Marcin Antosiewicz. Marcinie, wśród stałych członków Rady jest Rosja i to powoduje, że dyskusji będziemy przyglądać się z jeszcze większą uwagą. Absolutnie, a mamy przewagę, bo przedstawiciel Polski będzie mówił po Rosji, więc będzie mógł prostować kłamstwa, które na pewno rosyjski ambasador będzie serwował. To będzie zderzenie świata wojny Putina z wolnym światem. Zobaczymy, kto ma większość. Czy Chiny wygłoszą kurtuazyjne formułki, czy jednoznacznie wyrażą solidarność z nami? Te same pytania wobec krajów afrykańskich, krajów Ameryki Południowej. Czy przedstawicielka USA potępi Rosję? Po raz pierwszy po zakończeniu II wojny polskie bezpieczeństwo staje na agendzie międzynarodowej. To nie jest dobra wiadomość, ale musimy skonfrontować świat z agresywną Rosją. A my teraz przeniesiemy się do Kijowa, gdzie był szef polskiej dyplomacji. Na miejscu jest Mateusz Lachowski. Powiedz, z kim spotkał się Radosław Sikorski i jakie wnioski płyną po tej wizycie? Z najważniejszymi ukraińskimi politykami, łącznie z prezydentem. Również z prezydentem Finlandii czy szefową brytyjskiej dyplomacji. Wizyta się nie kończy. Wnioski, jakie płyną, są bardzo proste. Przede wszystkim Rosja atakuje i kłamie. Rosja dezinformuje. Z Kijowa popłynęła informacja od Ukraińców. Minister poinformował, że Polska będzie miała wsparcie od Ukrainy. Zaproponował szkolenia i gotowość do tego, żeby razem zestrzeliwać rosyjskie drony, gdyby znalazły się nad Polską. To było charakterystyczne, że jak wezwaliśmy charge d'affaires Rosji do MSZ w Warszawie, to pierwsze, co powiedział, to że to ukraińskie drony. A potem rosyjskie ministerstwo obrony powiedziało: "nie celowaliśmy w Polskę". No to niech się zdecydują. Ukraina jest gotowa współpracować, aby wspólnie z naszą bratnią Polską przeciwdziałać tego typu wyzwaniom i naszemu wspólnemu wrogowi i wspólnie bronić naszego nieba. Z Kijowa płynie jasny sygnał: Polska może liczyć na wsparcie Ukrainy i buduje nowe zdolności, żeby Rosja już się nie ważyła nas zaatakować. Polski wątek jest szeroko komentowany za granicą, ale to, co wiadomo po rosyjskiej agresji, wczoraj podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego u prezydenta omawiali kluczowi polscy politycy. Zdaliśmy test, prowadziliśmy merytoryczną dyskusję - mówili zgodnie politycy obecni na Radzie, ale kolejne godziny po rozmowach przynoszą różnice zdań. Jedność jest nam bardzo potrzebna, a Daniel Chaliński pyta, czy i na jak długo politycy mogą nam ją zagwarantować. Niemal czterogodzinną dyskusję na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego można skomentować jednym zdaniem. Uznaję, że rozmowa była konstruktywna, szereg ciekawych informacji. Jesteśmy bezpieczni - element ludzki nie zawiódł. Rozmawialiśmy z tymi politykami, którzy brali udział we wczorajszym spotkaniu. Słowo "jedność" pada często. Spotkanie w mojej ocenie było dobre. Dlatego, że politycy otwarcie ze sobą rozmawiali. Był podział widoczny czy wszyscy mówiliście jednym głosem? Nie, nie był widoczny podział, ale może być oczywiście różna ocena różnych niuansów, detali, ale to była w trybie zamkniętym spokojna, bardzo merytoryczna rozmowa. Tyle oficjalnie, ale według naszych informacji za zamkniętymi drzwiami kilkukrotnie doszło do ostrzejszej wymiany zdań. Chodzi między innymi o te słowa Sławomira Mentzena. Będziemy strzelali do dronów z F-35 albo Patriotów? Te wątpliwości pana Sławomira Mentzena, które padały w przestrzeni publicznej, zostały w sposób jednoznaczny rozwiane przez merytoryczne odpowiedzi. Już nie dyskutował? Myślę, że nie miał z czym dyskutować. Pan poseł Mentzen jest niespokojny po radzie? No tak powiedział. To chętnie ukoję nerwy pana posła Mentzena. W jaki sposób? Mam już swoje sposoby. W konfederacji rozdźwięk - bo innego zdania jest Krzysztof Bosak. Każdy z nas pisze, to co uważa, jesteśmy uczciwi wobec swoich wyborców, mamy swoje obserwacje nastroje i po prostu o nich informujemy. Mentzen to nie jedyny polityk, którego wyjaśnienia rządzących i wojskowych nie przekonały. Nie, nie uspokoiły. Ze względu na to że, wciąż widzę no taką brak woli ze strony rządzących do tego, żeby poważnie zająć się sprawą zbrojeń. Mariusz Błaszczak to ten polityk, który już wczoraj zaatakował rządzących. Ci niedowiarkowie, którzy różne tezy tu prezentowali na mównicy sejmowej, zostali sprowadzeni na ziemię. Choć raczej nieaktualne zdają się te słowa. Różnego typu spory, często bardzo agresywne, w zasadzie ustały. Mówi szef BBN, który - zdaniem rządzących - nie ma dostępu do tajnych dokumentów. Mimo że przypomniał to minister koordynator służb Tomasz Siemoniak, Każdy, kto będzie chciał w jakikolwiek sposób Polskę zaatakować, zostanie potraktowany adekwatnie, tak jak to było w nocy 10 września. Prezydent i premier apelują, by nie ulegać rosyjskiej dezinformacji. Nie mamy wątpliwości, że uczestniczymy w wojnie hybrydowej - mówi Karol Nawrocki, a premier dodaje, że działań dezinformacyjnych będzie przybywać, bo Rosja i Białoruś zrobią wszystko, by minimalizować znaczenie ataku. Z dezinformacją można skutecznie walczyć, ale emocje muszą ustąpić miejsca faktom i szczególnej czujności. Jest prosta, jest tania i niezwykle skuteczna. Dezinformacja. Ziarno zasiane przez Kreml kwitnie w internetowych wpisach. Z analizy Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura wynika, że aż 60% komentarzy w mediach społecznościowych zawiera elementy rosyjskiej narracji. Ostrzegają przed nią i rząd, i prezydent. Chciałbym mocno przestrzec, szczególnie opinię publiczną, ale także nas wszystkich, abyśmy nie ulegali rosyjskiej dezinformacji. Drony były z Rosji, jednak politycy PiS nadal wolą mówić o Niemcach. Tu w kontekście kontrowersyjnej reakcji Donalda Trumpa na nalot. Europosłowi PiS w tym twierdzeniu nie przeszkadzał fakt, że w wykryciu rosyjskich dronów w polskiej przestrzeni powietrznej pomogły dwa rozmieszczone w Polsce niemieckie systemy Patriot. A większość uzbrojenia kupujemy za oceanem. Nie ma żadnych wątpliwości, że atak był intencją Rosji i chodziło o testowanie reakcji polskich władz, władz państw NATO, a także testowanie opinii publicznej. To też test dla opozycji. Mariusz Błaszczak, minister obrony w rządzie PiS, tak mówi o możliwych konsekwencjach strącania dronów. Po raz pierwszy dowódca operacyjny zdecydował się na to, żeby zestrzelić drony. Bardzo dobrze zrobił, ale myślę, że jest pod dużą presją, bo prokuratorzy analizują, czy mu zarzutów nie postawić. Premier zaprzecza. Wszyscy uczestnicy operacji mogą się czuć absolutnie bezpieczni. Polscy i sojuszniczy żołnierze będą mieli pełne wsparcie i pełne bezpieczeństwo prawne. A Mariusz Błaszczak, pytany o swoją wypowiedź, brnie dalej. I dodaje kolejne fałszywe twierdzenia, tym razem na temat żołnierzy na wschodniej granicy. Użyli broni na tej granicy. Broniąc naszej ojczyzny i broniąc siebie, i usłyszeli zarzuty. Według polityka PiS miała je stawiać prokuratura w Siedlcach. W żadnym z wątków nie zostało wydane postanowienie o przedstawienie jakiemukolwiek funkcjonariuszowi zarzutu przekroczenia uprawnień polegającego na bezzasadnym użyciu broni służbowej. Z dezinformacją od roku walczą autorzy programu "Sprawdzamy" w TVP Info. Żyjemy w swoich bańkach informacyjnych i często wolimy uwierzyć w to, co podają nam social media, co wydaje nam się bardzo prawdopodobne i w co chcemy uwierzyć, ponieważ jest to bliskie naszym poglądom politycznym. My pokazujemy, jaka jest prawda. Najczęściej jest tak, że ludzie nie mają czasu na weryfikację. Widzą jakąś informację na TikToku i w nią wierzą. Będziemy przekonywali, aby wszystkie media publiczne zaangażowały się w ten projekt odkłamywania dezinformacji. Dlatego fakty nie przeszkadzają pisać w sieci komentarzy powielających rosyjską propagandę. Ale jak widać, fakty nie są też przeszkodą w robieniu polityki, która jeśli ma coś wspólnego z prawdą, to raczej z komsomolską. Ulga, smutek, gniew - to tylko kilka z wielu emocji, które towarzyszyły więźniom zwolnionym z białoruskich łagrów przez reżim Łukaszenki. W kraju zostać nie mogli. Przesiedziałam cały mój wyrok, trzy lata w więzieniu, a teraz zostałam deportowana. A ja nie mam tu nic, ani domu, ani rodziny. Na wyjazd nie zgodził się Mikoła Statkiewicz, białoruski polityk, jeden z liderów opozycji. Pozostał na przejściu granicznym z Litwą. Teraz nie wiadomo, co się z nim dzieje. Został uprowadzony przez zamaskowanych ludzi i wywieziony w nieznanym kierunku. To wszystko, co się wczoraj wydarzyło, to nie jest zwolnienie, lecz przymusowa deportacja. W sumie Białoruś uwolniła 52 więźniów, w tym obywateli innych krajów - Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Litwy i Francji. Kiedy założyli mi worek na głowę i gdzieś mnie zabrali, zrozumiałem, że wyjdę na wolność. Po prostu nie wiedziałem, że zostanę uwolniony, ale rozważałem tę opcję. W negocjacjach brali udział Amerykanie. Tuż przed zwolnieniem uwięzionych Aleksandr Łukaszenka spotkał się w Mińsku z wysłannikiem prezydenta Trumpa. Wciąż negocjujemy uwolnienie pozostałych. To prawdopodobnie zajmie jeszcze kilka miesięcy. Znieśliśmy również sankcje nałożone na ich linie lotnicze w ramach naszego pokazu dobrej woli. To może pośrednio umożliwić Rosji omijanie sankcji na przemysł lotniczy - ostrzegają eksperci. W białoruskich łagrach przebywa wciąż katowanych ponad tysiąc więźniów politycznych, a jak wygląda ich los, opowiadali uwolnieni. Świat nie wyobraża sobie skali tego, co się dzieje w Białorusi, tego łamania praw człowieka, tych tortur, tej przemocy najróżniejszej, psychicznej, seksualnej. Na moich oczach ludzie wariowali, nie w żadnym sensie przenośnym. Nie zawsze są to takie tortury, jak znamy ze średniowiecza, człowieka można doprowadzić do szaleństwa, zostawiając go samego w celi. Co 15 minut jesteś zmuszony do tego, żeby wstać, żeby zrobić przysiad, żeby zrobić pompkę, bo inaczej zamarzniesz, bo jest tak zimno. Wczoraj trafiliśmy z niewoli po prostu na bal. Przede wszystkim chciałbym podziękować prezydentowi Trumpowi. Dziękuje, panie prezydencie, dokonał pan niemożliwego, dziękuję Litwie, dziękuję Polsce, dziękuję Białorusinom. W grupie uwolnionych nie ma dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi Andrzeja Poczobuta ani laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alesia Bialackiego. Nowy ważny komunikat w Internetowym Koncie Pacjenta. Znajdziemy tam e-skierowanie na bezpłatne szczepienie przeciw COVID-19. Warto pamiętać, że zaszczepimy się także w aptece, a po wakacyjnym słonecznym sezonie kwestią czasu jest, gdy jesień na dobre da o sobie znać w przychodniach i szpitalach. NP i LP - dwa nowe podtypy wariantu omikron. To one teraz dominują. COVID-19 znów daje o sobie znać. Była już pacjentka z bólem gardła, z katarem, zatkanymi zatokami. Dorosłe osoby, małe i zupełnie malutkie dzieci z objawami infekcji dróg oddechowych, z bardzo wysoką gorączka, która nie reaguje na leki. W ciągu ostatnich kilkunastu dni liczba osób z wykrytym covidem wzrosła pięciokrotnie. Tygodniowo to 10-12 tysięcy zakażeń. Starajmy się wirusa nie roznosić, bo jest łatwo transmisyjny, taki chory pacjent potrafi zakazić trzy osoby. Rozpoczął się także sezon na inne choroby górnych dróg oddechowych. Do Wielkopolskiego Centrum Pediatrii trafił trzytygodniowy noworodek zakażony wirusem RSV. Z trudnościami z oddychaniem, trudno było mu przyjmować nawet pokarmy mleczne, wymagał tlenoterapii. To ciężka choroba płuc, na którą nie ma leczenia przyczynowego. Pediatrzy zaapelowali do Ministerstwa Zdrowia, żeby wprowadzić refundację przeciwciała monoklonalnego dla wszystkich noworodków. Dziś jest ono dostępne tylko dla wcześniaków. A przeciwciało skutecznie chroni przed ciężkim zapaleniem płuc. W tych krajach, gdzie to włączono, oddziały pediatryczne były puste, nie było już tych dzieci z RSV. Tego byśmy sobie życzyli. Rośnie także liczba zakażeń na grypę. I tu są już dostępne szczepionki. Bezpłatne dla osób od 65. roku życia. Procedura szczepień w aptece jest teraz uproszczona, bo farmaceuta może wypisać receptę i zaszczepić pacjenta. Samo podanie szczepionki przez farmaceutę dla wszystkich powyżej 18. roku życia jest bezpłatne. Więcej pacjentów teraz może się zgłosić chętnych na szczepienie, my dokonujemy kwalifikacji, my dokonujemy szczepienia. Szczepienia na grypę, RSV, półpasiec czy COVID są szczególnie ważne dla seniorów i osób z chorobami przewlekłymi, bo chronią przed zaostrzeniem choroby przewlekłej. Każda dodatkowa infekcja u osób z chorobą onkologiczną albo z obciążeniami układu oddechowego czy krążenia jest groźna. Szczepienia na grypę już są dostępne. Na COVID rozpoczną się od 22 września, a już od 15 września będzie się można zapisać m.in. poprzez Internetowe Konto Pacjenta. Nowy odcinkowy pomiar prędkości na A4. Chodzi o kontrolę na odcinku od Kątów Wrocławskich do Pietrzykowic. To fragment autostrady dobrze kierowcom znany, niebezpieczny, i taki, na którym po wypadkach ustawiają się gigantyczne korki. Ma ruszyć w przyszłym tygodniu i ma być skuteczną bronią w walce z tymi, dla których podróż i prędkość muszą iść w parze. 213. kilometr autostrady A4, jedna osoba poszkodowana, droga w kierunku Katowic zablokowana na wiele godzin. Przyczynę tego konkretnego wypadku policja dopiero bada. Ale winna najczęściej jest nadmierna prędkość. I z tym służby chcą walczyć, także za pomocą odcinkowego pomiaru prędkości. Ten właśnie rusza na A4. Są najbardziej skuteczne w walce z piratami drogowymi. To kolejny, ponad 7-kilometrowy, odcinek na dolnośląskiej części A4, na którym służby zdecydowały się uruchomić ten system. Miejsce nieprzypadkowe. To czarny punkt, najbardziej niebezpieczny na całej długości autostrady A4. Potwierdzają to dane policji. Nad tym działamy, nad tym pracujemy. Brak pasa awaryjnego, ogromny ruch, sąsiedztwo stref ekonomicznych i tranzyt międzynarodowy sprawiają, że na tej drodze bywa bardzo niebezpiecznie. Od początku roku na samym tym 7-kilometrowym odcinku mieliśmy 71 kolizji, 7 wypadków, z czego 4 osoby zginęły. Teraz ma być bezpieczniej. Nadzieję dają statystyki z pobliskiego odcinka między Kostomłotami a Kątami Wrocławskimi, gdzie tuż po uruchomieniu pomiaru w drugim półroczu 2023 roku wykroczeń zarejestrowano 152 tys., a w całym kolejnym roku już tylko nieco ponad połowę tej liczby. Widzimy, że kierowcy są bardziej zdyscyplinowani, jeżdżą wolniej, zdejmują nogę z gazu, więc to nas cieszy. Dziś w całym kraju system odcinkowego pomiaru prędkości działa w 72 miejscach. I choć na większości odcinków liczba wykroczeń z miesiąca na miesiąc maleje, to wciąż jeździmy za szybko. Tylko w pierwszym półroczu system zarejestrował ponad 260 tys. wykroczeń. Natężenie ruchu robi swoje. Ruch na drogach jest coraz większy, będzie też więcej odcinkowych pomiarów. Ten odcinek jest pierwszym z 43, które do połowy przyszłego roku pojawią się na polskich drogach. Oprócz tego także 70 klasycznych fotoradarów. Spytaliśmy, co na to kierowcy. Jestem za, jak najbardziej, troszkę się ustabilizuje ruch. Przydatna rzecz, jak najbardziej, ograniczenie prędkości, żeby ludzie jeździli rozsądniej. Rozsądek na pewno się przyda, bo ruch z roku na rok rośnie. Dolnośląski odcinek autostrady A4 tylko dziś przejechało ponad 80 tys. samochodów. Za chwilę Justyna Dobrosz-Oracz zaprosi państwa na rozmowę z europosłem Andrzejem Halickim w "Pytaniu dnia". Spokojnego wieczoru, do zobaczenia.