Zima zawitała na dobre. Intensywne opady śniegu i mróz, który zbliża się do Polski. Za chwilę szczegóły. Jest 19.30. Michał Adamczyk - witam państwa i zapraszam na "Wiadomości". Wzmocnienie ochrony przeciwlotniczej Polski ma ogromne znaczenie. Prezydenci Polski i Niemiec o bezpieczeństwie w Europie. Mam wielki szacunek dla Polski za jej otwartość w przyjmowaniu tak dużej liczby uchodźców. Europa nie ma tu nic do powiedzenia, poza przyklaśnięciem. Podwójne standardy dzielą Wspólnotę. Mają gęby wypchane frazesami, pouczają Polskę. Polski sędzia zasłużył na nominację finałową. Biało-czerwone akcenty wciąż obecne w Katarze. Przyjechaliśmy tutaj do Dohy ze strojem dla sportowców do wczesnego wykrywania kontuzji. Biało-czerwone akcenty wciąż na mundialu. Polski sędzia zasłużył na nominację finałową. Warszawa i Berlin jednym głosem w sprawie Ukrainy i bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Prezydent Andrzej Duda spotkał się w stolicy Niemiec z prezydentem Steinmeierem. Padła wspólna deklaracja dalszego wspierania Kijowa. Przywódca Niemiec podkreślił wagę polskiej pomocy uchodźcom z ogarniętego wojną kraju. Widmo kryzysu humanitarnego wciąż jest bardzo realne. Nadciąga pierwsza fala dużych mrozów, co dla tysięcy Ukraińców oznacza walkę o przetrwanie nawet daleko od frontu. Dlatego ta wizyta ma bardzo duże znaczenie dla potwierdzenia wspólnej polityki krajów Europy wobec Kijowa. Pomoc nie ustanie. W obliczu nadchodzącej zimy ważne jest, abyśmy wspierali Ukraińców, aby rosyjska agresja polegająca na atakowaniu cywilnej infrastruktury nie osiągnęła zamierzonego skutku, jakim jest wyniszczenie narodu ukraińskiego. Obok pomocy Ukrainie - bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO - tu wsparcie Niemiec w zabezpieczeniu polskiej przestrzeni powietrznej. Trwa ustalanie szczegółów dotyczących rozmieszczenia wyrzutni Patriot. Oczywistą sprawą dla wszystkich jest, że wzmocnienie ochrony przeciwrakietowej, wzmocnienie ochrony przeciwlotniczej Polski ma ogromne znaczenie dla budowy naszego bezpieczeństwa. Niemcy doskonale zdają sobie sprawę z roli, jaką Polska odgrywa w pomocy Ukrainie. To nie tylko wsparcie militarne, logistyczne i energetyczne - to przede wszystkim pomoc humanitarna. Mam wielki szacunek dla Polski za jej otwartość w przyjmowaniu tak dużej liczby uchodźców z Ukrainy. Polska przyjęła ich więcej niż jakikolwiek inny kraj w Europie. Obok tych najważniejszych - tematów bezpieczeństwa - istotne są też te dotyczące współpracy gospodarczej. Niemiecki koncern samochodowy rusza w Polsce z kolejną rekordową inwestycją. W Jaworze na Dolnym Śląsku powstanie linia produkcyjna elektrycznych samochodów dostawczych Mercedesa. Jawor odgrywa bardzo ważną rolę, a jeszcze ważniejsza odgrywać będzie w przyszłości dla naszej firmy. Inwestycja nieprzypadkowo realizowana będzie właśnie w Polsce. Mimo pandemii, mimo wojny na Ukrainie, czyli trudnej sytuacji gospodarczej dla Polski, Europy, ale i całego świata, Polska jest w dalszym ciągu dobrym miejscem do inwestowania. Bo w aspekcie takich inwestycji chodzi przede wszystkim o jakość produkcji. Nie chcemy konkurować już z innymi państwami regionu tym, kto zaoferuje niższe koszty pracy. To nie jest to, na czym nam zależy. Przede wszystkim zależy nam na wysokiej jakości pracy. W samej fabryce pracę znaleźć ma ponad 2,5 tys. osób. Wartość inwestycji ma oscylować w okolicy miliarda euro. Kolejny, nowoczesny sprzęt trafia w ręce polskich żołnierzy. Pozyskane w rekordowo krótkim czasie 24 koreańskie samobieżne armatohaubice K9 trafiły do 11. Mazurskiego Pułku Artylerii, który został właśnie decyzją Ministra Obrony Narodowej przekształcony w 1. Mazurską Brygadę Artylerii. 11. Mazurski Pułk Artylerii - od teraz - mazurska Brygada Artylerii - otrzymała nowoczesne, południowokoreańskie armatohaubice K9. W bardzo krótkim czasie wynegocjowaliśmy z naszym partnerem koreańskim bardzo dobre warunki wyposażenia Wojska Polskiego w tę broń. Broń o NATO-wskim standardzie, używaną przez naszych sojuszników. Pozwalająca na strzelanie pociskami na odległość ponad 40 kilometrów. System jak najbardziej zgodny ze standardami NATO, gdyż poza Polską ta broń już jest na uzbrojeniu takich państw, jak Norwegia, Estonia oraz Finlandia, która wkrótce dołączy do Paktu Północnoatlantyckiego. K9 ma szybko wypełnić lukę powstałą po przekazaniu Ukrainie polskich krabów. Skompensowanie tych dostaw naszego sprzętu dla Sił zbrojnych Ukrainy, które już zrealizowano, szybkie wzmocnienie potencjału naszych jednostek artyleryjskich w tym okresie, kiedy nasz przemysł nie osiągnie znacząco większych jeszcze zdolności w produkcji krabów. Kraby nadal są i będą produkowane. Ale potrzeby Wojska Polskiego są tak duże, że konieczny był zakup armatohaubic z Korei - wraz z zapasem amunicji oraz transferem technologii do Polski. W dalszej perspektywie poprzez współpracę z przemysłem koreańskim tworzymy wspólny projekt, który będzie odpowiadał potrzebom zarówno Wojska Polskiego, jak i wojska koreańskiego. Idea jest taka, żeby ich produkcję uruchomić w naszym kraju. Wskazuje się zakłady mechaniczne Bumar-Łabędy dotychczas produkujące czołgi. Szybka decyzja o zakupie koreańskich czołgów i armatohaubic już wzmocniła bezpieczeństwo Polski, w strategicznym regionie Warmii i Mazur. Jednocześnie polskie samobieżne haubice Krab nadal są produkowane, a w tym samym czasie zadają bolesne straty Rosji, doskonale sprawdzając się na polu walki. Rosja nie ustaje w próbach dezinformowania i wpływania na stosunek Zachodu do wojny na Ukrainie. Jednym z ważniejszych celów propagandy Putina jest Polska i kraje bałtyckie. I mimo ostrzeżeń - narracja Kremla jest powielana. Ukraińskie Siły Zbrojne najpierw trafiły w rosyjską bazę w okupowanym Melitopolu, eliminując co najmniej 200 okupantów. Potem Ukraińcy uderzyli w miejsce stacjonowania pododdziału rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Jednostka FSB była odpowiedzialna za analitykę i utrzymywanie baz danych. Byli też często Osetyjczycy, którzy tam mieszkali i odpoczywali. Nieustające porażki na froncie Putin próbuje przykrywać coraz większą propagandą, w której m.in. to Polska zagraża Ukrainie. To przesłuchanie pojmanego przez Ukraińców rosyjskiego sołdata. W narracji Kremla to Polska jest wrogiem, który chce zagrabić zachód Ukrainy. To, co nam się wydaje dosyć śmieszne czy tak kuriozalne, że nie warto zwracać na to uwagę, może być niebezpieczną akcją dezinformacyjną mogącą w dłuższej perspektywie wpływać na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej. Rosjanie przy pomocy tysięcy trolli internetowych i swoich agentów starają się zniechęcić Polaków do pomocy Ukrainie. Prorosyjskie treści są kolportowane także w debacie publicznej. Należy stanowczo sprzeciwiać się tworzeniu popytu na migrację wojenną, a z tym mamy w tej chwili do czynienia. Putinowi bardzo zależy na poróżnieniu Polski i Ukrainy. Możemy być pewni, że Rosji bardzo zależy na tym, żeby swoją agenturę, swoje wpływy rozwijać. Jednym z wykorzystywanych przez Kreml tematów jest rolnictwo. Chociaż Agrounia teraz deklaruje wsparcie dla Ukrainy, to jej lider wypowiadał się tak: Skłóciliście nas z Rosją! Uległość wielu polityków wobec Moskwy to niestety długa historia. PSL apeluje o zniesienie sankcji wobec Rosji? Czy spór polityczny został rozwiązany? Czy ktoś dzisiaj pamięta o Krymie? Gdzie są entuzjaści Majdanu? Z wpisującej się w rosyjską narrację wypowiedzi zasłynął też Donald Tusk: Coraz więcej transportów idzie z Ukrainy przez Polskę do innych krajów, ale niestety z punktu widzenia polskich rolników oznacza to, że część tych zbóż i kukurydzy będzie sprzedawanych tutaj w Polsce po wyraźnie niższych cenach. Przywiezione zboże nie może zalegać w Polsce. Na 2 mln przywiezionych ton wyjechało z Polski 6 mln ton, a więc widać, że to się udaje. Rośnie napięcie miedzy Grecją a Turcją. Turecki prezydent grozi wystrzeleniem rakiet w kierunku Aten, co oznaczałoby konflikt między dwoma członkami NATO. Grecja potępia groźby Ankary. Konflikt dotyczy wód terytorialnych, pod którymi są złoża ropy czy gazu, ale chodzi też o militarną dominację w regionie. Tureckie pociski balistyczne krótkiego zasięgu typu Tajfun. To właśnie nimi prezydent Turcji straszy swojego sąsiada i sojusznika z NATO - Grecję. Recep Erdogan podkreśla, że ma broń, którą może uderzyć w grecką stolicę. Zaczęliśmy produkcję własnych rakiet, i to przeraża Greków. Boją się, że nasze rakiety mogą uderzyć w Ateny. I oczywiście uderzą. Grecy kupują broń od Amerykanów i dozbrajają wyspy - Turcja nie będzie się temu biernie przyglądać. Turecko-grecki spór dotyczy regionu Morza Śródziemnego i Egejskiego. Przede wszystkim chodzi o surowce: ropę i gaz, których złoża znajdują się wokół greckich wysp, ale też wokół Cypru podzielonego między Turcję a Grecję. Nie akceptujemy i potępiamy groźby ataku rakietowego przeciwko Grecji przez kraj sojusznicy, przez członka NATO. Standardy północnokoreańskie nie mogą mieć miejsca w Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ale stawką tego trwającego już od 100 lat konfliktu jest też gospodarka i militarna dominacja w regionie. Obszar wód terytorialnych, kłótnia jest o to, gdzie kto może łowić ryby, kłótnia jest o szelf kontynentalny, kłótnia jest o to, czy na wyspach greckich najbliżej Turcji mogą stacjonować jakieś wojska. Ankarze nie podoba się bliska współpraca Grecji i Stanów Zjednoczonych. Grecy zainwestowali w amerykańskie uzbrojenie, które wykorzystują do obrony własnych wysp. Grecja ma poparcie Stanów Zjednoczonych. Tam jest 9 baz amerykańskich, które zostały ostatnio wzmocnione. Dlatego prezydent Erdogan na pewno nie naruszy tej stabilności w rejonie. Groźby Recepa Erdogana mogą być próbą odwrócenia uwagi od sytuacji wewnętrznej: wysokiej inflacji i zadyszki gospodarczej. Jednak Grecy nie lekceważą zagrożenia. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Zobaczmy, co jeszcze przed nami... Seria tajemniczych pożarów w Rosji. Wciąż sypie i wieje, a na horyzoncie silny mróz. W przeddzień 41. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce Instytut Pamięci Narodowej poinformował o działaniach związanych z pociągnięciem do odpowiedzialności karnej osób odpowiedzialnych za zbrodnie sądowe tamtego okresu. Nadeszła godzina ciężkiej próby. Mimo upływu lat, wiele ofiar stanu wojennego wciąż czeka na choćby symboliczną sprawiedliwość. Jednym z ogniw represji były sądy wojskowe. Dzięki pracy prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej udało się uzyskać wymierne efekty. Zaledwie w ciągu roku prokuratorzy złożyli do Sądu polskiego 38 wniosków, wnioski te mają doprowadzić do podjęcia przed Sąd Najwyższy uchwały o możliwości do pociągnięcia do odpowiedzialności 25 sędziów i 5 prokuratorów. Wnioski wskazują łącznie 108 bezprawnych czynów popełnionych przez te osoby. Ponadto skierowano pierwsze akty oskarżenia. 7 aktów oskarżenia przeciwko byłym sędziom i prokuratorom. Dotyczą one 9 osób. Staną przed obliczem sądu i będą tłumaczyć się z tych orzeczeń procesowych, które były przez nich podejmowane w latach 80. Te sprawy dotyczyły bezprawnego pozbawienia wolności wobec m.in. licealistów i uczniów technikum, którzy namalowali znak "Polski Walczącej" na kilku obwieszczeniach o wprowadzeniu stanu wojennego. Wśród osób oskarżonych znalazła się także bibliotekarka, która tylko za to, że przepisała na maszynie do pisania jedną ulotkę, została skazana na 1,5 roku pozbawienia wolności. Takich przypadków jest bardzo dużo. Jesteśmy cały czas właściwie w procesie. Prezes IPN-u zapowiada kontynuację śledztw w sprawach bezprawia sądowego. W przestrzeni publicznej wolnej Polski nie powinno być sędziów i prokuratorów, którzy orzekali w czasie stanu wojennego, w wojnie wytoczonej przez Jaruzelskiego wolnym Polakom. W zbrodniczej operacji komunistycznych władz z grudnia 1981 roku użyto w sumie 100 tys. żołnierzy i milicjantów, tysiące czołgów i wozów bojowych. Jutro, 41 lat po wprowadzeniu stanu wojennego, Polska złoży hołd ofiarom komunistów. IPN zachęca do wzięcia udziału w akcji "Zapal Światło Wolności" i postawienia jutro o 19.30 świec w oknach. Hiszpański rząd chce zmienić zasady wyboru członków do Trybunału Konstytucyjnego, tak by większość stanowili bliscy mu politycznie sędziowie. Opozycja zarzuca gabinetowi Pedro Sancheza zamach na praworządność i konstytucję, ale socjaliści są przekonani, że reakcji Brukseli nie będzie. W hiszpańskim odpowiedniku Krajowej Rady Sądownictwa trwa klincz w sprawie wyboru 2 członków tamtejszego trybunału konstytucyjnego. Do podjęcia decyzji trzeba 3/5 głosów, a takiego poparcia nie mają kandydaci premiera Pedro Sancheza. W związku z tym szef rządu w Madrycie chce zmienić prawo, tak by wyboru dokonywano zwykłą większością głosów. Wiem, że decyzje, które musimy podjąć są ryzykowne, ale nie ma innej drogi. Ustawa grozi członkom hiszpańskiej KRS odpowiedzialnością karną w przypadku braku wyboru nowych członków Trybunału Konstytucyjnego. Opozycja alarmuje. To nic innego, jak zamach na państwo prawa i konstytucję, przeprowadzany przez rząd. To nas niebezpiecznie zbliża do pseudodemokracji z konstytucją podeptaną przez autokratę, którym jest Pedro Sanchez. Po zmianach większość w trybunale konstytucyjnym będą mieli kandydaci ideologicznie bliscy lewicowemu rządowi. Pedro Sanchez powołał już do trybunału byłego ministra sprawiedliwości w swoim rządzie i dyrektorkę z kancelarii premiera. Socjaliści za jednym zamachem chcą zmniejszyć kary za sprzeniewierzenie środków publicznych i bunt, by chronić katalońskich separatystów. Rządzący nie obawiają się interwencji ze strony Brukseli. Europa nie ma tu nic do powiedzenia, poza przyklaśnięciem. To przekonanie wynika z dotychczasowych komentarzy unijnego komisarza ds. sprawiedliwości, przychylnych wobec rządowych sposobów na rozwiązanie sporów wokół hiszpańskiego sądownictwa. Ten sam komisarz atakuje Polskę za rzekome łamanie praworządności, choć sam jest oskarżany o korupcję i pranie pieniędzy. Postępowania przeciwko Polsce domagała się również wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Eva Kaili, aresztowana w sprawie korupcji. Mają gęby wypchane frazesami, pouczają Polskę, oskarżają Polskę absolutnie niesłusznie, a w swoich szeregach mają takie osoby, jak pani wiceprzewodnicząca. Trudno uniknąć wrażenia, że w ocenie praworządności w krajach członkowskich Bruksela stosuje podwójne standardy. Kolejny wielki pożar pod Moskwą. W piątek spaliło się wielkie centrum handlowe w podmoskiewskich Chimkach. Dziś w ogniu stanęło centrum handlowe Strojpark w mieście Bałaszycha. Od wybuchu wojny na Ukrainie w Rosji doszło do kilkudziesięciu tajemniczych pożarów i eksplozji. Miasto Bałaszycha pod Moskwą. Płonie centrum handlowe. Co się stało? Nie wiadomo. Piątkowy pożar w Chimkach na przedmieściach Moskwy. Rozpoczął się w jednym z hipermarketów należących do sieci, która rzekomo wycofała się z rosyjskiego rynku po ataku Rosji na Ukrainę. Obudziłem się, patrzę, a tam wszystko płonie. Spaliło się wszystko. Oba pożary pod Moskwą, oba w centrach handlowych. Od razu pojawiły się więc spekulacje, że być może to oszustwa ubezpieczeniowe. Ale to tylko spekulacje. Mogło to być po prostu zwarcie sieci elektrycznej czy efekt prac spawalniczych. Z drugiej strony wcale nie jest wykluczone, że jest to głęboka dywersja sił ukraińskich, które w ten sposób chcą nie tyle osłabić system i gospodarkę rosyjską, jeżeli chodzi o obronność, ale również i morale samych Rosjan. Od wybuchu wojny na Ukrainie w Rosji doszło do kilkudziesięciu tajemniczych pożarów i eksplozji. Listopad: pożar w zakładzie elektromechanicznym w Podolsku pod Moskwą. W październiku w Moskwie zapaliła się wieża telewizyjna, w czerwcu ogniem zajął się ośrodek Centralnego Instytutu Aerohydrodynamicznego niedaleko Moskwy i Centralny Instytut Badań nad Budową Maszyn zajmujący się rozwojem rakiet i pojazdów kosmicznych. Są podejrzenia, że to mogą być grupy sabotażowo-dywersyjne ukraińskie działające na terytorium Rosji, tak samo jak mogą to być działania tzw. partyzantki, która jest przeciwna Putinowi. Nawet jeżeli były to siły ukraińskie, to Rosjanie nie będą chcieli do tego się przyznawać, ponieważ musieliby przyznać się do tego, że nie panują nad swoim bezpieczeństwem. Ukraińcy też oczywiście przyznawać się nie będą. Ale jeśli to oni, to podmoskiewską Bałaszychę wybrali raczej nie przypadkowo. Przez ponad 20 lat, do 1993 roku, był tam ośrodek szkolenia dla dywersantów KGB. Wiceszef Platformy, prezydent Warszawy - Rafał Trzaskowski w prokuraturze. Chodzi o sprawę znanej prokurator i nielegalne przekazywanie mu informacji ze śledztwa w czasie kampanii wyborczej w 2020 roku. Zeznania w charakterze świadka Trzaskowski złożył w prokuraturze w Szczecinie. Udzieliłem przed chwilą odpowiedzi na pytania pani prokurator, cały przesłuchanie odbyło się w sposób profesjonalny, natomiast ja dalej podtrzymuje swoje zdanie, że ta sprawa ma charakter polityczny. W sprawie chodzi o podejrzenia bezprawnego przekazywania informacji z postępowania przygotowawczego, a w tle ma być właśnie Rafał Trzaskowski. W 2020 roku doszło do 2 poważnych wypadków autobusowych w Warszawie, którą rządzi Trzaskowski. Oba z winy kierowców. Z ustaleń śledczych wynika, że znana prokurator Ewa Wrzosek. Poprzez drugą prokurator Małgorzatę M. miała nielegalnie zdobywać informacje z postępowania, by przekazywać je Trzaskowskiemu, zanim poznają je inni. W tamtym czasie Trzaskowski - prezydent Warszawy i polityk PO, kandydował w wyborach prezydenckich. Wypadki autobusów, w tym śmiertelny, spowodowany przez kierowcę przyjmującego amfetaminę, mogły mu zaszkodzić w kampanii. Pani prokurator stała się nie tylko uczestnikiem życia politycznego, ale też bardzo poważnie naruszyła prawo, bo szczelność tego typu śledztwa ma ułatwić wyłapanie wszystkich odpowiedzialnych. Prokurator Ewa Wrzosek przed wybuchem afery znana była głównie jako jedna z twarzy sprzeciwu wobec reformy wymiaru sprawiedliwości - chętnie udzielała się medialnie. To jest stan katastrofalny, jeśli chodzi o przestrzeganie prawa i stan praworządności w Polsce. To jest jakieś odwrócenie ról. Z jednej strony głoszą, że walczą o wymiar sprawiedliwości bez polityki, o praworządność, a sami łamią podstawowe zasady. Top jest naprawdę przekroczenie czerwonej linii. Po wybuchu afery zarówno prokurator Ewa Wrzosek, jak i Małgorzata M. zostały zawieszone na pół roku, prokuratura wystąpiła też do Sąd Najwyższego o odebranie im immunitetów - chce postawić zarzuty przekazania osobom nieuprawnionym informacji z toczącego się postępowania i niedopełniania obowiązków. Mimo światowego kryzysu inwestycje w rozwój i programy społeczne w Polsce - nie ustają. Politycy opozycji często krytykują rozwiązania wdrażane przez polski rząd. Sami składają - jedynie - kolejne wyborcze obietnice, które mogli, ale nie spełnili podczas swoich rządów. Polski rząd wprowadza szereg rozwiązań antykryzysowych. To między innymi: zamrożenie cen energii elektrycznej i gazu. Polacy korzystają również z dodatku węglowego. Ponad 600 tys. wniosków jeszcze jest w trakcie rozpatrywania. Wpłynęło tych wniosków ok. 5 milionów. Funduszy nie zabrakło. Za skuteczne zarządzanie bankiem centralnym w czasie globalnego kryzysu - nagrodę otrzymał prezes NBP. Bez żadnej pomocy z zewnątrz uporaliśmy się z problemami niewyobrażalnymi jeszcze kilka lat temu, i nadal sobie radzimy. Jesteśmy też gotowi na nowe wyzwania. Nagrody Giganci Polska Press otrzymali również wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak za działania dotyczące wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa. W bardzo krótkim czasie realnie wzmocniliśmy Wojsko Polskie, wzmocniliśmy w ten sposób bezpieczeństwo. Wyróżnieni zostali także dziennikarze Telewizji Polskiej relacjonujący wojnę na Ukrainie. Statuetkę otrzymał również wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi - Henryk Kowalczyk. Ta nagroda jest dla polskich rolników, którzy mimo trudności, lęków, niepokojów, wzrastających kosztów produkcji, nie zaprzestali tej produkcji. Do 2027 roku w ramach zatwierdzonego przez Komisję Europejską planu strategicznego dla wspólnej polityki rolnej do polskich rolników trafi 25 miliardów euro. Działa pomoc w spłacie zaciągniętych kredytów i możliwość umorzenia odsetek. Polska produkcja rolna zapewnia nam bezpieczeństwo żywnościowe i rosnący eksport. W tym roku powinien on wyraźnie przekroczyć 40 mld euro. To już naprawdę jest sporo. To jest dużo i to jest wielkie osiągnięcie. Nie zawsze tak było. Rząd PO po prostu żadnych mechanizmów pomocowych nie próbował stworzyć. Jedyne, co stworzył, to zabrał Polakom pieniądze z OFE. Minister Rostowski jest od tego ministrem finansów, żeby bronić budżetu przed jakimkolwiek uszczerbkiem. Dziś państwo nie wyznaje zasady nocnego stróża - a aktywnie walczy z kryzysem. PiS na prowadzeniu i tylko 4 partie w Sejmie. Tak wynika z najnowszego sondażu poparcia partii politycznych przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej. Spójrzmy na szczegóły. Na PiS swój głos chce oddać 31% badanych. KO może liczyć na 21% głosów. Polska 2050 uzyskała w badaniu 11%. Z kolei na Konfederację chce głosować 6% badanych. Według tego sondażu pozostałe ugrupowania, w tym Lewica i PSL, nie przekroczyłyby progu wyborczego, a blisko 1/5 badanych nie wie na kogo oddać swój głos. Zima w pełni co jednych cieszy, drudzy mają powody do zmartwień. Duże opady śniegu sprawiły problemy na drogach, kilka tysięcy osób było bez prądu. Najbliższa noc to ostrzeżenia II stopnia m.in. przed silnym wiatrem na Pomorzu i Warmii. A przed nami jeszcze siarczyste mrozy, które obejmą całą Polskę. Kielcom śniegu natura nie żałowała. Zaspy, ślisko i ręce drogowców pełne roboty. Ślisko, niebezpiecznie, trzeba uważać. Ciężki śnieg pozrywał też linie energetyczne w regionie. W oddziale Skarżysko-Kamienna mieliśmy do czynienia z nieplanowanymi awariami. Na Podlasiu ich nie było, ale tu też mocno napadało. Nawet Wigry nie zamarzły, to co to za zima. Piękna jest, ale trochę uciążliwa. Bo oprócz tego, że ślisko i zimno, to intensywne opady spowodowały opóźnienia w komunikacji miejskiej. Północ Podlasia jest objęta I stopniem alertów przed zamieciami i kolejnymi opadami śniegu. Nie spodziewałem się. Myślałem, że będzie łagodniej, a tu raptownie przyszło w jeden dzień i jedną noc. Na wschodzie kraju w odśnieżaniu pomagali terytorialsi. Na Śląsku też biało i ciągle prószy, dlatego pługi i piaskarki można zobaczyć nie tylko w mieście, ale i na trasie. Przy takich warunkach, jakie mamy teraz, ten sprzęt tak naprawdę cały czas jest w ruchu. Ruch na drogach też duży, stąd ciągłe apele policji do kierowców. Zima w pełni na drogach, więc zdecydowanie jazda powinna być bardziej ostrożna i bardziej przede wszystkim płynna. W takich okolicznościach przyrody 20 cm śniegu to sama przyjemność. Turystów w Tatrach nie brakuje. Jest zimno, ale nie aż tak bardzo. Gdy się spojrzy za okno, wrażenie jest, że zaraz zamarzniesz, ale nie. Jest w porządku. Dlatego na szlakach dużo spacerowiczów. Wyprawa w wyższe partie gór - niezalecana. Na dobrych mapach są zaznaczone stoki, gdzie lawiny schodzą i trzeba o tym wiedzieć, jak ktoś się tym poważnie interesuje i wybiera w góry, to lepiej to sprawdzić. Sprawdzić swój telefon powinni mieszkańcy części województwa pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Bo to oni dostali SMS-y z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, by nie wychodzić z domu, jeśli nie muszą. Najbliższa noc to śnieg i silny wiatr. W rejonie Zatoki Gdańskiej, na Warmii, porywy mogą dochodzić do 70, nawet lokalnie 80 km/h. A jutro wieczorem mróz w całym kraju, nawet do -20 w górach. Już dziś o 21.00 w Telewizyjnej Jedynce spektakl Teatru Telewizji "Konrad Wallenrod" Adama Mickiewicza. Sztuka zamyka Rok Romantyzmu Polskiego na scenie Teatru Telewizji. "Konrad Wallenrod" to jedno z najwybitniejszych dzieł epoki polskiego romantyzmu. Spektakl w reżyserii Jerzego Machowskiego to nowoczesna interpretacja tego utworu Adama Mickiewicza, która stanowi naukę, jak walczyć ze złem. W obsadzie spektaklu zobaczymy m.in. Karola Pochecia czy Martę Żmudę-Trzebiatowską. Na mundialu zostały już tylko 4 drużyny. Półfinały ruszają jutro, więc w wolnej chwili Mateusz Nowak postanowił poszukać w Dosze polskich akcentów. I choć piłkarzy już nie ma, znalazł ich naprawdę sporo. Mimo, że nasi piłkarze odpadli z mundialu, nie jest powiedziane, że żaden Polak w Katarze nie wybiegnie już na boisko. Szymon Marciniak jest poważnym kandydatem do sędziowania finału. Oba mecze na tych mistrzostwach gwizdał niemal bezbłędnie. W tym pierwszym meczu nie było praktycznie żadnego i w tym drugim sędziował też bardzo dobrze, więc można powiedzieć, że polski sędzia zasłużył na nominację finałową. Błędów prawie nie popełnia też Dawid. A to co robi z piłką to magia. W Dosze występuje w przerwach meczów w strefach kibica. Zaczęło się od Ronaldinho, jeszcze jak grał w Barcelonie, robił sztuczki. Ja postanowiłem popróbować, okazało się, że dobrze mi wychodzą. Dobrze? Ronaldinho to mógłby się od niego uczyć. A jeżeli już o nauce mowa to Polacy do Kataru przywieźli coś jeszcze. Przyjechaliśmy tutaj do Dohy ze strojem dla sportowców do wczesnego wykrywania kontuzji. Mamy przygotowany cały strój: góra i spodnie, i jesteśmy w stanie na bieżąco monitorować 10 elementów ciała każdego zawodnika. PZPN zabrał na mundial przedstawicieli startupów z pomysłami na doskonalenie treningów piłkarskich. Tu mogą pokazać swoje rozwiązania całemu światu. Opracowaliśmy sensor do badania bieżącej analizy mięśni, po to żeby zawodnicy i trenerzy na bieżąco wiedzieli, jak ich mięśnie reagują na zadany wysiłek. Choć to wyższa nauka, nawet nietrudno zrozumieć. Polskich akcentów tych piłkarskich i dookoła piłkarskich mamy w ostatnich dniach w Katarze co nie miara. Ale chcemy państwu też pokazać, co nieco od kuchni. Dosłownie: od kuchni. Tej, która znajduje się w jedynej polskiej restauracji w Dosze. Wygląda i pachnie. Najbardziej popularne są pierogi: nasze polskie, z serem, który robimy tutaj na miejscu i z ziemniakami, z mięsem, gołąbki, są bardzo popularne, szarlotka, rosół, mielony. Wiadomo, że swój swoje chwali. Czas na weryfikację. Pytamy gości, którzy przed chwilą mielonym się właśnie raczyli. Jest przepyszne. Nie jadłem wszystkich potraw polskiej kuchni, ale te tutaj są wyśmienite. Trudno się nie skusić. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.