Już nie CPK. Premier ogłosił nową nazwę portu lotniczego na półmetku rządu. Walka frakcji w PiS. Jarosław Kaczyński zwołał pilne spotkanie władz partii. Nie żyje Magda Umer. Ikona polskiej sceny miała 76 lat. Joanna Dunikowska-Paź. Dobry wieczór. Rozliczanie i czyszczenie to zdaniem premiera kluczowe słowa opisujące dwa lata koalicyjnych rządów, a symbolem ma być Centralny Port Komunikacyjny. Choć to od teraz nie CPK, a Port Polska, który ma być podróżniczym hubem i bijącym sercem Polski. "To sukces zbudowany na oszustwie" - tak minione dwa lata podsumowuje Jarosław Kaczyński, mówiąc o kryzysie w służbie zdrowia, finansach publicznych czy dozbrajaniu. To jest półmetek. Dwa lata temu rząd Donalda Tuska uzyskał w Sejmie wotum zaufania. A dzień później został zaprzysiężony w Pałacu Prezydenckim. Ten półmetek rządów premier porównał do losów CPK. CPK i te 2 lata w Polsce to rozliczanie i czyszczenie. To także zgodnie z naszym hasłem "robota, a nie gadanina". Dziś Skarb Państwa odzyskał kluczową dla budowy portu lotniczego działkę w Zabłotni, sprzedaną na finiszu rządów PiS. W sprawie nieprawidłowości związanych z budową CPK złożono w sumie 6 zawiadomień do prokuratury. Kiedy zabraliśmy się za robotę, skrót "CPK" Polacy odczytywali złośliwie, w sumie bez przesady, jako "cały PiS kradnie". To dealowanie działkami też stało się symbolem władzy poprzedników. Nasi poprzednicy nie kupili ani 1 m2 ziemi pod kolej dużych prędkości. Dzisiaj w nieruchomościach zabudowanych mamy wykupionych ponad 75% nieruchomości. Lotnisko w Baranowie od dziś nie jest już nazywane CPK. Port Polska - tak się będzie nazywał. Nowa nazwa niespecjalnie podoba się prezesowi PiS. Zresztą nie tylko ona. To jest taka gra, w której Donald Tusk udaje polskiego patriotę. PiS na dwulecie rządów Donalda Tuska ruszyło z kampanią billboardową, na początek w Warszawie. Mówi o kryzysie w służbie zdrowia i finansach publicznych. Pozytywnych elementów w tych rządach nie widzę żadnych. Dwa lata fatalne dla kraju są dzisiaj przedstawiane jako lata postępu. Z kampanią podsumowującą dwa lata ruszył też rząd. To spoty i billboardy. Robimy, nie gadamy, więc czasem zbyt mało chwalimy się tym, co ten rząd zrobił dla Polski. Na billboardach - bezpieczeństwo i ochrona granic, przywrócone połączenia kolejowe czy babciowe. Renta wdowia, babciowe, finansowanie in vitro, podwyżki dla sfery budżetowej, ale także to, co wkrótce będzie naszym udziałem, czyli wolna od pracy Wigilia. Prawie 100 mld z KPO wpłynęło do Polski na konkretne inwestycje. Powstały tysiące żłobków, powstały setki kilometrów kolei. O rekordowym budżecie na armię mówi szef MON. Za nami 2 lata wzmacniania polskiego bezpieczeństwa. Budujemy silną armię. Są ministrowie, których Konfederacja ocenia lepiej. Sikorski troję by dostał. Miał ileś bardzo dobrych wystąpień, jeżeli chodzi o kwestie fundamentalne dla Polski. My chcemy coś zrobić. A ten zły Nawrocki z tym swoim wetomatem po prostu rzuca nam kłody pod nogi, bo on nie chce, żeby się udało. Polacy to widzą, dlatego PiS-owi ubywa, a nam rośnie. Po 2 latach rząd Donalda Tuska pozytywnie ocenia łącznie 42% badanych. Negatywnie - 50,5%. Jeśli chodzi o sympatie partyjne, to liderem jest Koalicja Obywatelska, która o 5 punktów procentowych wyprzedza PiS. Do Sejmu weszłyby jeszcze Konfederacja, partia Brauna, Lewica i Razem. W stosunku do wyborów 2 lata temu umocniła się Koalicja Obywatelska i w dużej mierze kosztem mniejszych partnerów koalicyjnych, zwłaszcza Polski 2050 i PSL-u. Do wyborów jeszcze 2 lata. Polityczna piłka wciąż w grze. Druga połowa dopiero się zaczęła. Kluczowi politycy PiS-u na Nowogrodzkiej. W partii wrze, atmosferę podgrzewają frakcyjne walki i sondażowe spadki, na których zyskują inne prawicowe ugrupowania. Prezes powiedział "dość" i zaprosił do siebie. "Wszyscy, którym zależy na dobru partii, są na Nowogrodzkiej" - mówił w drodze na spotkanie Tobiasz Bocheński. Kto się pojawił i czy uda się zdyscyplinować partię? - Nie boi się pan rozłamu w partii? - Nie, absolutnie. To próba gaszenia pożaru i uspokojenia wewnątrzpartyjnych frakcji. Mamy sytuację taką, że trzeba pewne sprawy wyjaśnić. Po jednej stronie barykady Mateusz Morawiecki i jego ludzie. To harcerze, nazywani tak ze względu na przeszłość części z nich, m.in. Michała Dworczyka. Po drugiej - grupa skupiona wokół tych 4 polityków. To maślarze. Ta nazwa pochodzi od wpisu Tobiasza Bocheńskiego dotyczącego braku polskiego masła w samolotach LOT-u. To jest złośliwa nazwa, uknuta przez naszych konkurentów. Trzeba rzeczywiście porozmawiać. Ale rozmowa odbyła się bez udziału jednej ze stron. Mateusz Morawiecki zamiast przy Nowogrodzkiej w Warszawie był tu, na spotkaniu w podkarpackim Brzozowie, wraz z Beatą Szydło i Danielem Obajtkiem. Brak jednej osoby to nie jest żadna przyczyna, żeby na tak ważne spotkanie nie przyjeżdżać. I mam nadzieję, że on jednak przyjedzie. Mówił w południe prezes PiS. Ale Mateusz Morawiecki nie przyjechał. Co przeciwna mu frakcja komentowała tak. Dzisiaj wszystkie osoby, dla których przyszłość PiS jest ważna, będą w tym budynku obradowały. Czekam, kiedy wydzieli się koło, klub Mateusza Morawieckiego, który chce zostać bardziej w centrum. Czyli Mateusz Morawiecki odejdzie jako pierwszy? On jest wypychany, on nie to nawet, że chce odejść, on jest wyrzucany z PiS. Zaczęło się od wycięcia go, jak napisała Beata Mazurek, z rady programowej. Potem Jacek Sasin skreślił go z listy potencjalnych kandydatów na premiera. Reprezentuje w PiS bardziej centrowy nurt, wizerunek centrowy to nie jest to, czego oczekują wyborcy prawicy. To jest dzielenie skóry na niedźwiedziu. To jest taka nerwowość. Ocenia koalicja, wskazując na spadające sondaże. PiS ma obecnie 25%, a po prawej stronie wyrosła mu konkurencja w postaci Konfederacji i Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Do nich grupa maślarzy uśmiecha się ostatnio coraz szerzej. W polityce tak się zdarza, że nawet dziwne scenariusze się realizują. To odpowiedź na pytanie o koalicję z tym politykiem, który zaprzeczał istnieniu komór gazowych w Auschwitz i chce wyjścia Polski z Unii. PiS to nie jest ta formacja, która chciałaby, żeby Polska znalazła się na marginesie cywilizowanego świata. Prostował dziś prezes PiS. To nie jest problem komunikacyjny. To jest problem braku kręgosłupa moralnego niektórych członków PiS. To też kolejny powód frakcyjnych walk, którym coraz dalej do Wersalu. To otwarcie obwodnicy Nowego Korczyna. Na uroczystości dwoje posłów PiS. Anna Krupka, kojarzona z frakcją maślarzy, wiceprezes partii i Michał Cieślak, uznawany za człowieka Mateusza Morawieckiego. To moment, kiedy na koniec chce zabrać głos. Ale do mikrofonu rusza też Anna Krupka. Najpierw przejmuje statyw, a potem zaprasza księdza, by rozpoczął kolejną część uroczystości. Jestem zachwycony cudowną atmosferą tej uroczystości. Gdy duchowny wypowiadał te słowa, wiceprezes PiS w taki sposób... Odpychała partyjnego kolegę trochę jak z filmu Barei. Komentowała dziś obecna na uroczystości ministra. Ale PiS przekonuje. Nie ma żadnych wojen wewnętrznych, żadnych frakcji. Jakie frakcje? A w partii jest pełna zgoda. Oglądają Państwo "19:30" w piątek. W programie jeszcze między innymi... Dom wielorodzinny przy ulicy Hożej w Szczecina pęka. Bez problemu wkładam tutaj dłoń. Każde pomieszczenie ma dziury. Jutro możemy się obudzić, a budynek będzie przedzielony na pół. Mieszkańcy biją na alarm. Miasto kompletnie nas zignorowało. Stanowisko miasta jest jasne. Powinno się zlikwidować ruch samochodów ciężkich. Nie wiem, czy za miesiąc będę miał gdzie wrócić do domu. "Ktoś chce prowadzić wojnę i na szali tej wojny chce kłaść polskie bezpieczeństwo" - to najmocniejsze ze słów ministra obrony narodowej po doniesieniach o tym, że Karol Nawrocki nie wiedział o planowanym przekazaniu Ukrainie samolotów MiG-29. Władysław Kosiniak-Kamysz wymienia nawet konkretne spotkania, na których informacji wysłuchali przedstawiciele prezydenta. "Musiało się wkraść jakieś nieporozumienie" - komentował Karol Nawrocki w trakcie wizyty na Łotwie. I także tam wzięła początek limuzynowa awantura. Spór na linii rząd - prezydent szkodzi Polsce - martwi się generał Koziej. Panowie, opamiętajcie się. Nawołuje, by w przestrzeni publicznej przestać kruszyć kopie o to, kto kogo i kiedy poinformował lub nie poinformował o planach przekazania migów-29 na Ukrainę. Tracimy pozycję międzynarodową. Świat nie bardzo wie, kto w Polsce rządzi. Efektem tego jest to, że nie uczestniczymy w negocjacjach dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie. Migi-29 trafiłyby na złom. Nie ma możliwości przedłużenia ich służby. A trafią na Ukrainę, by pomóc zwalczać wroga. W zamian Polska ma zyskać dostęp do ukraińskich technologii dronowych i antydronowych, mało sporna kwestia, ale w polskiej rzeczywistości politycznej każdy powód jest dobry, by wejść na najwyższe rejestry konfliktu. Rząd Donalda Tuska lekceważy prezydenta Karola Nawrockiego, który jest głową państwa. Te półprawdy, kłamstwa pochodzą od urzędników prezydenta. Naraża to nas na śmieszność. W odpowiedzi na pytanie, czy prezydent był informowany o planach przekazania migów na Ukrainę, słowo przeciwko słowu. W ramach materiałów niejawnych, które dostarczane są do kancelarii, takich informacji nie było. Ja podaję daty, mam świadków na to. Minister obrony podaje, że na tych niejawnych naradach rządowego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego dyskutowano sprawę myśliwców. Był tam obecny przedstawiciel prezydenta, wiceszef BBN-u, generał Mirosław Bryś, który teraz na portalu X stwierdza, że słyszał jedynie lakoniczne zdania i nie było rzetelnych informacji. Gdzie była mowa o harmonogramie, czasie dostarczania. Co z pakietem technicznym? Pyta generał na X. Generał mógł te pytania zadać na posiedzeniu Komitetu. Zwraca uwagę wiceminister obrony, ale cieszy się, że Pałac Prezydencki kompletnie zmienił w tej sprawie zdanie. Pracownicy prezydenta zrobili w tej sprawie podwójny tulup z podwójnym akslem, najpierw zaprzeczając, że wiedzieli o tej sprawie, a potem próbując wyjść z tego okrążenia, informując, że sprawa została przekazana lakonicznie. Minister Kosiniak Kamysz zapewnia, że jest gotów informować prezydenta w każdej sprawie. I informuje, mimo że akurat w kwestii migów głowa państwa nie ma żadnych kompetencji. Jego zdaniem na ten spór trudno patrzeć inaczej niż przez pryzmat złej woli pracowników Karola Nawrockiego. Ktoś chce prowadzić wojnę i na szali tej wojny kładzie polskie bezpieczeństwo. Ktoś chce prowadzić spor wykraczający poza normalne ramy i wykorzystać bezpieczeństwo Polski. Konflikt dotyczy nie tylko sfery bezpieczeństwa, co do której obie strony deklarowały odpowiedzialność i chęć współpracy, ale także polityki zagranicznej. Tu też każdy powód dobry do wyciągania brudów, tym razem nomen omen brudna, zabłocona limuzyna czekająca na polskiego prezydenta na Łotwie. Widziała pani kiedyś taką wizytę, żeby taki samochód podstawić na lotnisko? To się nie dzieje, to, że Donald Tusk rządzi Polską, oczywiście on degraduje Polskę, ale nie róbmy już tego dziadowskiego państwa, nie pokazujmy tego na zewnątrz. W opinii polityków PiS to wina ministra Sikorskiego. Dziecinada. Gdyby prezydent był z obozu prodemokratycznego, a rząd był pisowski, to być może oni by takie numery robili, bo jak historia pokazuje, są do różnych rzeczy zdolni. Sprawa limuzyny nie jest wielkiej wagi, ale spor kompetencyjny w Polsce wywołany przez prezydenta ma ogromne znaczenie zwłaszcza w obecnej sytuacji geopolitycznej Polski. Zmodyfikowany przez Ukrainę 20-punktowy plan pokojowy czeka na sygnał z Waszyngtonu, ale przekaz z Białego Domu jest raczej mało czytelny. Donald Trump w sobotnich negocjacjach w Europie weźmie udział, jeśli stwierdzi, że są szanse na powodzenie rozmów. Jak dodaje rzeczniczka prezydenta, ten jest skrajnie sfrustrowany obiema stronami wojny. Podobnie jak Ukraina, na którą tej nocy spadły kolejne rosyjskie bomby. To okolice Pokrowska. Bitwa o miasto trwa już ponad rok. Ukraińscy żołnierze ustawiają fortyfikacje. Rosjanie nieraz już ogłaszali sukces i wywieszali flagi, ale to obrońcom w ostatnich dniach udało się odzyskać kontrolę nad niemal połową miasta i wyprzeć agresora. Nie możemy opuścić części naszych ziem. Jak to możliwe? Załóżmy, że mój dom jest w okolicach Pokrowska, Kramatorska albo Słowiańska. Czy powinienem zostawić rodziców, wszystko i wyjechać? Nie sądzę. Dla ukraińskich żołnierzy odpowiedź na najważniejsze pytanie jest prosta. Ziemia za pokój. Co na to powiesz? Tyle krwi narodu ukraińskiego na tej ziemi, że szkoda byłoby cokolwiek z tego oddać, a nawet jeśli coś oddamy, Rosja weźmie więcej. Prezydent Zełenski jest pod ogromną presją. Strona amerykańska deklaruje zniecierpliwienie. Prezydent jest skrajnie sfrustrowany obiema stronami tej wojny i ma dość spotkań tylko dla samych spotkań. Nie chce już żadnych rozmów. Chce działań. Wołodymyr Zełenski miał kilkanaście spotkań w Europie. Waszyngton dostał już propozycję wypracowaną przez Ukraińców i Stary Kontynent, a w niej gwarancje bezpieczeństwa i plan odbudowy kraju. Kwestie terytorialne wciąż pozostają otwarte, ale Kijów uważa, że wszelkie potencjalne ustępstwa powinny być głosowanie w referendum. Wysłaliśmy Amerykanom poprawioną wersję dokumentu ramowego, nad którym pracowaliśmy. Zawiera on 20 kluczowych punktów. Może to stanowić podstawę dla wszystkich dalszych działań. Europejscy liderzy mieli przekonywać Donalda Trumpa, żeby przyjechał jutro na rozmowy do Paryża. Ze słów amerykańskiego prezydenta wynika, że te propozycję odrzucił. We francuskiej stolicy mogą się pojawić jego wysłannicy. W sobotę jest spotkanie. Zobaczymy, czy weźmiemy w nim udział. Powiedzieliśmy, że weźmiemy udział, jeśli uznamy, że jest szansa na porozumienie. Kijów sygnalizuje, że jest gotów do ustępstw chociażby w kwestii wyborów w Ukrainie. Zełenski poprosił parlament o przygotowanie nowych przepisów, a Amerykanów i Europę - o gwarancje bezpieczeństwa. Na froncie o ustępstwach nie ma mowy. Trwają walki o każdy metr ziemi. To film nagrany dziś w Kupiańsku i wizyta prezydenta na froncie. W listopadzie Moskwa twierdziła, że ma to miasto na północnym wschodzie Ukrainy pod kontrolą. Dzisiaj niezwykle ważne jest osiąganie wyników na pierwszej linii frontu, aby Ukraina mogła osiągać rezultaty w dyplomacji. Amerykańska strategia bezpieczeństwa w Europie wzbudziła ogromne emocje, bo sporo i krytycznie Europę ocenia, ale w Stanach dyskusja też trwa. I tam także Rosja jest w centrum zainteresowania nie tylko polityków, czy ekspertów, ale i internetowych gwiazd. Sami zwolennicy Donalda Trumpa na strategiczną stabilność reagują różnie, bo wielu trudno zrozumieć, jak dotychczasowy przeciwnik ma się stać partnerem. Pewnie Narodowa Strategia Bezpieczeństwa przeszłaby niezauważona, gdyby nie wpisywała się w nieustanną krytykę tradycyjnego sojusznika Ameryki. Europa nie wie, co robi Europa. Idzie w złym kierunku. Europa ulega zniszczeniu. Ostro atakując Europę, prezydent ma na myśli zachodnią Europę. Spójrz na Niemcy. Niemcy nie miały przestępczości. A Angela zrobiła dwa poważne błędy w sprawie imigracji i energii. Polskę prezydent w publicznych wypowiedziach tylko chwali za wydatki zbrojeniowe i politykę migracyjną. Polska zrobiła świetną robotę w tych sprawach. Chwali także Węgry. Dlatego medialne doniesienia o tym, że niejawna część Narodowej Strategii Bezpieczeństwa sprzyja wyprowadzeniu Polski, Węgier, Austrii i Włoch z UE, mogłaby wydawać się wiarygodna. Ale Biały Dom zaprzeczył. Także spotkania w Waszyngtonie delegacji parlamentarzystów z Polski i wiceministra spraw zagranicznych nie potwierdziły doniesień. nie wspomina, że nasi partnerzy i sojusznicy z NATO W politycznym Waszyngtonie i europejskich stolicach Putin jest mordercą. I walczy nie tylko z Ukrainą, ale przecież sami widzieliście sabotaż na wasze pociągi, naloty dronów. Widzimy drony, które latają wokół europejskich lotnisk. Putin się nie zatrzyma, aż zostanie zatrzymany. Dyskusja o polityce Trumpa wobec Rosji wychodzi daleko poza Kongres i eksperckie kręgi. I wywołuje burzę także wśród prawicowych influencerów. Tucker Carlson, ten z lewej, z ponad 5 mln subskrybentów na YouTubie, opowiedział się za sojuszem z Rosją. Ben Shapiro z większą o 2 mln widownią stanowczo oponuje. Jeśli potrzebujesz sojusznika w przypadku konfliktu albo kraju, w którym możesz umieścić np. bazy lotnicze, to Rosja byłaby najlepsza, to oczywiste. Ten pomysł, że powinniśmy pozostać neutralni wobec Rosji, albo że Rosjanie zaraz przejdą na naszą stronę i staną się proamerykańscy, jest głupi, absurdalny, nieprawdziwy. Rosjanie są naszymi adwersarzami. Politycy opozycji mówią, że wystawiony na próbę Sojusz Transatlantycki musi przeczekać Trumpa. Nie odwracajcie się od nas. Róbcie swoje i nie zostawiajcie nas. Przed Ministerstwem Energii w Katowicach protestowali dziś górnicy zrzeszeni w związku Sierpień 80. Jak podkreślali, sytuacja jest krytyczna, więc domagają się natychmiastowych działań od rządu, by poprawić kondycję Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Z protestującymi spotkał się wiceminister energii. O głównych postulatach i cenie, jaką trzeba za nie zapłacić. Diagnoza jest brutalnie prosta. Jastrzębska Spółka Węglowa ledwo zipie. Strata za pierwsze trzy kwartały to prawie 3 mld zł. Spółki nie było stać na wypłacenie górnikom premii barbórkowej. Dostali jedną trzecią. Do tego ZUS odmówił odroczenia zapłaty wymaganych składek. Protestujący w Katowicach górnicy domagają się programu ratunkowego. w tym odchudzenia administracji. Przerosty administracji, przerosty w biurze zarządu. W samym nawet zarządzie naszej spółki, bo np. stanowisko prezesa ds. rozwoju jest niepotrzebnym stanowiskiem. Spółka się zwija. Petycję odebrał wiceminister energii. Przychodzimy do pana z petycją, tak jak górnik do górnika. Nikt tak nas nie zrozumie jak ten, kto pracował w górnictwie. My robimy wszystko, żeby taki scenariusz się nie zrealizował. Nie wyobrażamy sobie z punktu widzenia przyszłości polskiej gospodarki i scenariusza upadłości JSW. Zarząd JSW przedstawił plan restrukturyzacji. Dotyczy płac, wielkości zatrudnienia, zwłaszcza w administracji. Pierwsze wypowiedzenia są teraz wręczane albo już zostały wręczone. Wiemy, w jakiej skali administracja się zwiększyła od 2015 roku. Zatrudnienie w administracji JSW za rządów PiS rosło. Zyski w tym czasie, zwłaszcza za rekordowy rok 2022, były przejadane - przypominają eksperci. Sytuacja, w której mamy do czynienia z tak wysokimi kosztami pracy i tak rozbudowanym systemem rozmaitych świadczeń finansowych obciążających spółkę. Jest do zmiany, jeśli chcemy długofalowo ciągnąć JSW na powierzchnię. Do tego Mateusz Morawiecki w czasie kryzysu energetycznego, szukając pieniędzy na tarczę. Taką tarcze szczodrą, rozbudowaną. Potraktował JSW jak skarbonkę na pokrycie kosztów zamrożenia cen prądu. Danina solidarnościowa, którą spółka zapłaciła praktycznie jako jedyna w Polsce. 1 mld 600 mln. To wszystko działo się jeszcze w czasach poprzedniego rządu. Górnicy domagają się zwrócenia spółce tej składki, jednak minister Balczun ocenił, że jest to prawnie niemożliwe. Realnie pomóc ma ustawa górnicza. Która czeka tylko na podpis prezydenta. Jest w niej pakiet świadczeń osłonowych dla odchodzących pracowników, w tym 5-letnie urlopy górnicze i jednorazowe odprawy w wysokości 170 tys. zł. Polski węgiel ma pod górę na konkurencyjnym rynku. Jest drogi właśnie przez koszty pracy. W USA wydobywa się ok. 11 razy więcej węgla niż w naszym kraju. Przy czym zatrudnienie w górnictwie jest o połowę mniejsze. Też koszt wydobycia węgla w USA sięga około 100-150 zł na tonę. W Polsce dobija już do ponad 1000 zł za tonę. Każdy pracujący Polak rocznie dokłada do polskiego górnictwa prawie 1000 zł. Eteryczna i wzruszająca, gwiazda poezji śpiewanej, piosenkarka, reżyserka, scenarzystka i aktorka. Nie żyje Magda Umer. Ikona polskiej piosenki miała 76 lat. Droga śmierci, marzyłabym, byś nie wygrała. Od miesięcy zmagała się z poważną chorobą, ale temat przemijania i sensu życia był jej bliski zawsze. Jeśli mam wybierać między metafizyką a fizyką, to wybieram fizykę. Coś, co pozwala ci żyć i wierzyć, że wszystko to ma jakiś sens, że wszystko to nie jest po nic. Debiutowała w latach 60. w kabaretach studenckich. Lata 70. przyniosły jej sukcesy na festiwalu w Opolu. Piosenkę o niebieskim pachnącym groszku zaśpiewała tam w 1972 roku, a tak przypomniała ją w Opolu rok temu. Miłośniczka poezji śpiewanej, reżyserka, scenarzystka, aktorka. Była jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej kultury. Jeśli dałabym się kiedykolwiek w życiu wpuścić w jakikolwiek kanał, to byłby to kanał kultury. Współpracowała z Jeremim Przyborą, Agnieszką Osiecką, Wojciechem Młynarskim. Z Krystyną Jandą zrealizowała słynny monodram "Zapiski z wygnania". W najbliższy poniedziałek Teatr Telewizji pokaże jej kolejny spektakl "Biała bluzka". Na internetowym profilu artystki pojawiło się dziś jej zdjęcie z synami i wnukami. A pod nim tysiące komentarzy miłośników jej talentu. Był człowiek, nie ma człowieka. Jedyna pociecha, że nikogo to nie ominie. Trzeba szanować każdą chwilę życia. Magda Umer miała 76 lat. Popękane pomieszczenia, odstające płyty, szczeliny wielkości dłoni. W takich warunkach mieszkają lokatorzy domu wielorodzinnego przy ulicy Hożej w Szczecinie przyznają, że to wyścig z czasem i poważne zagrożenie, dlatego wykonali niezbędne ekspertyzy. Mają alarmujące wnioski i czekają na pomoc, zanim będzie za późno. To jest już szczelina więcej niż centymetrowa. Ta pajęczyna pęknięć łączy mieszkańców. Chcą pilnej interwencji, bo ich dom dosłownie się sypie. Zobaczyłam duże pęknięcie w kuchni przy oknie. I pomyślałam sobie, że okej, pęka, zdarza się, budynek czasem osiada. Tyle że na tym się nie skończyło. I tak jest co najmniej od roku. Kilka miesięcy minęło i tych spękań zaczęło się pojawiać coraz więcej. Ba, były takie dni, że ja traciłam rachubę, czy to spękanie już było, czy jest kolejne. Okazało się, że pękają ściany też w innych mieszkaniach. W budynku, 90-letnim, mieszka 9 rodzin. Cztery rodziny z obawy o bezpieczeństwo wyprowadziły się. Dziury, a jest ich coraz więcej, są od podłogi po sufit. Spękania dochodzą do kilku centymetrów, nawet w taki sposób, że można włożyć dłoń. Sąsiadka mnie wołała, żebym zamknął te okna w jakikolwiek sposób. Jakoś się udało, ale od tamtego czasu są nieużywane. I nie wiadomo, czy nie trzymają całości w ryzach. Budynek odchylił się o 33 milimetry, z czego tylko w ostatnim roku - o 17. Przyczyną może być przebudowa pobliskiej ulicy i - co za tym idzie - większe natężenie ruchu. Przejazd pojazdów ciężarowych wpływa na przenoszenie drgań na budynek, co się pokrywa z przejazdem komunikacji miejskiej. Mieszkańcy na ekspertyzy i badania wyłożyli swoje pieniądze. Wydali 50 tys. zł. Winny ma być też ten próg zwalniający. Samochody, które przez niego przejeżdżają, powodują drgania. Zarządca budynku o problemie wie. Miasto też. Ale na razie są tylko obietnice. Będziemy się starali wykonać projekt jak najszybciej, jak to wzmocnić. Jeśli miasto będzie na pewno miało jakieś możliwości w zakresie pomocy, to będzie starało się pomóc. Tutaj nie powinniśmy zwalać winy na to, że została realizowana inwestycja, z której korzysta wielu mieszkańców. Trwa wyścig z czasem. Jeśli uszkodzenia będą postępować aż do naruszenia fundamentów, to zniszczenia mogą okazać się nieodwracalne. Jutro możemy się obudzić i budynek będzie przedzielony na pół, może się rozpaść. Na razie mieszkańcy radzą sobie, jak mogą. Syn sobie zakleił dziurę taśmą, żeby mu przy odrabianiu lekcji nie wiało. Rodziny z Hożej 9 złożyły pozew zbiorowy. Być może sprawą zajmie się sąd. Ja już Państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". U Doroty Wysockiej-Schnepf dziś prof. Joanna Tyrowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej. Spokojnego wieczoru.