Punkt zwrotny - Trump i Putin mają razem zdecydować o losie Ukrainy. Bez kłótni - premier apeluje o zawieszenie politycznych sporów. Pomógł monitoring - sprawca napaści w Rabce zatrzymany. Oglądają państwo "19:30", Joanna Dunikowska-Paź, zapraszam. A zaczynamy od konsekwencji, jakie dla Europy i Ukrainy może przynieść wczorajsza półtoragodzinna rozmowa Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. W jej trakcie uzgodniono natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji pokojowych zmierzających do zakończenia wojny w Ukrainie. Trump pisze o bliskiej współpracy z Rosją, a Putin zaprasza Trumpa do Moskwy. Czy to znak, że sprawca agresji na Ukrainę, ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny, ma współdecydować o losach świata? Przenosimy się do Brukseli, tam Dorota Bawołek obserwuje obrady szefów obrony państw NATO. Temat wojny w Ukrainie i ustaleń Trump-Putin zdominował to spotkanie. Jakie są jego efekty? Sojusznicy z NATO próbowali dziś zrozumieć narzucone im zamiary amerykańskiej administracji. I zgadzają się, że pokój na Ukrainie musi być trwały, Pierwszą osobą, do której zadzwonił prezydent Trump po rozmowie z Putinem, był Wołodymyr Zełenski. Rozmawiali przez godzinę. Jutro prezydent Zełenski będzie rozmawiał z wiceprezydentem Vancem i ja również się z nim spotkam w Monachium. Prezydent Donald Trump zadzwonił do obu - jeśli zostało to przeoczone - zarówno do Władimira Putina, jak i prezydenta Zełenskiego. Wykonał telefon do obu z nich i wszelkie negocjacje będą prowadzone zarówno z jednym, jak i drugim. Jestem też bardzo zachęcony tym, co powiedział sekretarz Rutte - mówił o potrzebie doprowadzenia do pokoju, ale swoją rolę mają w tym odegrać sojusznicy NATO i kraje Europy. "Czarny dzień dla Europy" - słychać na Starym Kontynencie, By zagwarantować bezpieczeństwa Ukrainie i sobie samym, europejscy sojusznicy muszą zacząć zwiększać wydatki na swoją obronę. Z taką potrzebą lekceważoną przez lata teraz kwaterze głównej NATO zgadzają się absolutnie wszyscy. Część członków NATO już zapowiedziała zwiększenie inwestycji. Sekretarz generalny Sojuszu "Czarny dzień dla Europy" - słychać na Starym Kontynencie, dla którego amerykański sekretarz obrony ma ważny komunikat. Europa musi wziąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo i zapewnić Ukrainie przeważającą część przyszłej pomocy - mówi w Brukseli Pete Hegseth, bo USA skupiają się na Chinach i ochronie swoich granic. O tym, jak "surowe realia strategiczne" oddalają USA od europejskich sojuszników. Uśmiechy, uściski i poklepywania. Tak Europejczycy przywitali dziś amerykańskiego sekretarza obrony. Ale przed tym spotkaniem z ich ust padały ostre słowa. To godne ubolewania. Administracja Trumpa poczyniła już publiczne ustępstwa wobec Putina, zanim jeszcze rozpoczęły się negocjacje. To język dyplomacji. Bo w pytaniach i komentarzach mowa wprost o "hańbie", "kapitulacji", a nawet "zdradzie". Czy to nagroda dla dyktatorów, którzy użyli siły, aby wziąć to, czego chcą? Cóż, to twój język, nie mój. Z pewnością nie była to zdrada. Tylko uznanie, że cały świat i USA zainwestowały w pokój. Wstrząs wywołała półtoragodzinna rozmowa Donalda Trumpa z Władimirem Putinem o zakończeniu wojny w Ukrainie. To moment, którego od lat bały się kraje Europy i Kijów. Bo amerykański prezydent przerwał izolację i podjął bezpośrednie negocjacje z rosyjskim dyktatorem, zbrodniarzem wojennym. Mieliśmy bardzo dobrą rozmowę. Rozmowę, która odbyła się ponad głowami Europejczyków, ale w sprawie ich bezpieczeństwa. Wykładamy znacznie więcej pieniędzy niż Europa, a Europa jest w znacznie większym niebezpieczeństwie niż my. Między nami jest ocean. Europa nie ma pomiędzy niczego. Wiesz, co oni mają pomiędzy? Mają Ukrainę. Wcześniej w Brukseli podczas spotkania grupy Ramstein nowy szef Pentagonu zapowiedział sojusznikom, że jego kraj nie będzie już stawiał na pierwszym miejscu bezpieczeństwa Europy. Bo nowa administracja musi się teraz skupiać na zabezpieczaniu własnych granic i odstraszaniu Chin. Surowe realia strategiczne uniemożliwiają USA skupienie się przede wszystkim na bezpieczeństwie Europy. Jednocześnie Pete Hegseth oświadczył, że po zakończeniu walk amerykańscy żołnierze nie wejdą w skład sił rozjemczych. Rolę tę mają przejąć europejscy członkowie NATO. Ale i im USA nie będą gwarantować bezpieczeństwa. Aby zachować bezpieczeństwo i zapobiec wojnie, musimy wydawać znacznie więcej, zwłaszcza w Europie. Szef NATO mówi już nie o wymaganych 2%, a przeznaczeniu ponad 3% PKB na obronę. A europejscy członkowie NATO i Unii - o tym, że nie porzucą Ukrainy. Oczywiste jest, że żadne porozumienie za naszymi plecami nie zadziała. Każde porozumienie będzie wymagało, aby Ukraina i Europa były jego częścią. Dla nas spotkania USA-Ukraina są priorytetem. Dopiero po opracowaniu planu powstrzymania Putina uważam, że uczciwe jest angażowanie się w rozmowy z Rosją. Europejczycy również powinni być przy stole. Trump, choć z Zełenskim rozmawiał, odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Kijów powinien odgrywać równą rolę w procesie pokojowym. Czy postrzega pan Ukrainę jako równoprawnego członka tego procesu pokojowego? To ciekawe pytanie. Myślę, że muszą zawrzeć pokój. Za to planuje spotkanie z Władimirem Putinem w Arabii Saudyjskiej. A od jutra w tym hotelu w Monachium jego wysłannicy: amerykański wiceprezydent, sekretarz stanu i generał Keith Kellog, będą przekonywać do swojej wizji pokoju Wołodymyra Zełenskiego i innych przywódców europejskich. Zapowiedź natychmiastowych negocjacji i niepokojące wiadomości dla Europy zbiegają się z rozpoczynającą się jutro Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa. Z jakim komunikatem Amerykanie jadą do Niemiec - to pytanie do Marcina Antosiewicza, który jest w Waszyngtonie. Komunikat Amerykanów także dla Europejczyków jest jasny: liderem negocjacji jest Trump, bo jest w stanie rozmawiać z dwoma stronami. To on po rozmowach z Putinem i może małych konsultacjach z Zełenskim zdecyduje o kształcie porozumienia kończącego wojnę. Ukraińskiej dyplomacji zależało, żeby przed telefonem do Putina Zełenski spotkał się z Trumpem, ale Trump odmówił, za to do Kijowa wysłał ministra finansów, który chce jak najszybciej podpisać porozumienie o dostępie do metali ziem rzadkich. Dlatego mówi się, że Trump Putinowi oddaje terytorium. Jutro czekają nas spotkania i rozmowy w Monachium. Ja będę rozmawiał z prezydentem Putinem głównie przez telefon, ale ostatecznie dojdzie do spotkania. On przyjedzie tutaj, a ja pojadę tam. Prawdopodobnie pierwszy raz spotkamy się też w Arabii Saudyjskiej i zobaczymy, co możemy zrobić. Chcemy zakończyć tę wojnę. Waszyngton nie postawił żadnych warunków wstępnych do podjęcia negocjacji. Na razie nie oczekują też od niego żadnych ustępstw. Sekretarz obrony mówi, że to, że Krym jest w rosyjskich rękach, to jest uznanie rzeczywistości. Trudno nie wspomnieć Churchilla, który zwykł mawiać: Amerykanom zawsze można zaufać, że postąpią właściwie, po tym, jak wcześniej spróbowali wszystkiego innego. Premier Donald Tusk wzywa wszystkie siły polityczne do zawieszenia sporów i jedności wobec zagrożeń ze Wschodu. I dodaje, że to, czego potrzeba, to współpraca i solidarności. W trakcie trwającej w Polsce kampanii prezydenckiej to nie jest łatwy test dla polityków, ale co do jednego są zgodni - pokój powinien być sprawiedliwy i nie za plecami Ukrainy. Ostatniej nocy Rosjanie znowu zaatakowali Kijów. W wielu miejscach wybuchły pożary. Na razie wiadomo, że jedna osoba zginęła. Cały poranek eksplozje. Potem dostałam telefon od ochrony. Powiedzieli, że nasze okna i drzwi zostały wysadzone, wszystko jest zniszczone. Tu w centrum Kijowa każdego dnia przybywa zdjęć kolejnych osób. Żołnierzy, którzy zginęli w tej trawiącej blisko 3 lata wojnie. Rozczarowanie - to słowo chyba najlepiej oddaje reakcję Ukraińców na wczorajszą rozmowę Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Plany Trumpa polegają na tym, aby okraść Ukrainę z jak największej ilości rzeczy. Nie na tym, aby zawrzeć tu pokój. Donald Trump faktycznie chce, by Ukraina dostarczała USA swoje surowce, m.in. minerały ziem rzadkich. I to właśnie od tego tematu rozmowy z Ukrainą zaczął amerykański prezydent, o planie pokojowym nadal nic nie wiadomo. Dla niektórych polityków leżących na pieniądzach życie, ludzie, wartości, terytoria, historia - nie mają znaczenia. Znaczenie ma kapitał. Amerykanie mówią "nie" wstąpieniu Ukrainy do NATO, nie widzą też szans na powrót do granic sprzed 2014 roku, kiedy Rosjanie zajęli Krym. Jeżeli to byłoby na koniec dnia, na koniec tych rozmów, to rzeczywiście moglibyśmy tu być przestraszeni czy zmartwieni, ale to jest początek. Politycy PiS-u, którzy tak w styczniu zareagowali na wiadomość o przejęciu władzy przez Donalda Trumpa, dziś niczego nie żałują. Ja się czuję bardziej bezpieczny. Pan też powinien czuć się bardziej bezpieczny z Trumpem niż z poprzednim panem prezydentem. "Polscy politycy mogą się tylko uczyć od Donalda Trumpa, jak dbać o narodowe interesy". Z populistami jest tak, i z partiami populistycznymi - PiS nie jest żadną prawicą - że te partie nie mają dużej zdolności do samorefleksji, nie sądzę, żeby tam ktokolwiek przeanalizował błędy swojej polityki. Donald Tusk apeluje o współpracę wszystkich sił politycznych. Ale na pokaz jedności raczej się nie zanosi. Polski rząd na czele z Donaldem Tuskiem nie jest tak rozpoznawalny na arenie międzynarodowej, aby uczestniczyć w rozmowach negocjacyjnych, i to jest przykre dla mnie jako dla Polaka. Jutro w Monachium rozpoczyna się coroczna Konferencja Bezpieczeństwa. Będzie tam również Rafał Trzaskowski. Nasza rolą jest przekonywanie całej administracji prezydenta Trumpa, że dzisiaj zakończenie wojny w sposób, który Putin mógłby przedstawić jako swój sukces, osłabiło by bezpieczeństwo Polski, Europy, ale również USA. Stanowisko polskiej delegacji jest niezmiennie. Ukraina musi zachować niepodległość i europejski wektor. Wszystko wskazuje na to, że amerykański wiceprezydent JD Vance spotka się w Monachium z prezydentem Ukrainy. Oglądają państwo "19:30" w czwartek. Za chwilę u nas... Big-tech w Polsce. Przeszkoli milion Polaków, jeśli chodzi o nowoczesne narzędzia. Rozmawialiśmy o ogromnych szansach dla Polski w dziedzinie sztucznej inteligencji. Zaczął ją najpierw popychać, dziewczynka się broniła. Przewrócili się na ziemię. Wpadł dzięki monitoringowi. Mieliśmy monitoring, mieliśmy zdjęcie tego mężczyzny. Sprawdzaliśmy wszelkie możliwe miejsca. Co pokażemy na Expo? Dodajemy do pozornie zwykłych rzeczy, np. rzemiosła, trochę magii. Fryderyk Chopin będzie jednym z głównych bohaterów, bo Japończycy go kochają. Tragedia w Monachium. Samochód wjechał w tłum uczestników demonstracji. Co najmniej 28 osób zostało rannych, dwie walczą o życie. Policja zatrzymała sprawcę. Premier Bawarii mówi o ataku terrorystycznym. Policja potwierdziła, że mężczyzna, którego zatrzymała, to 24-letni Afgańczyk, który ubiegał się w Niemczech o azyl. Przed południem wjechał w tłum osób uczestniczących w demonstracji jednego z dużych niemieckich związków zawodowych. Demonstrację zabezpieczała policja, stąd też mężczyzna został niemal od razu zatrzymany. Niektóre z rannych osób odniosły ciężkie albo bardzo ciężkie obrażenia. Dwie osoby walczą o życie. Niemieckie media podają, że podejrzany urodził się w Kabulu, że w Niemczech jest od 2016 roku i że jego wniosek o azyl został odrzucony. Ale był tu na podstawie tzw. pobytu tolerowanego i dlatego jego deportacja została zawieszona. Ostatnio mieszkał w Monachium. Był też notowany przez policję m.in. z powodu kradzieży w sklepach czy posiadania narkotyków. Miał też publikować islamistyczne treści, zanim wjechał w tłum. To wszystko wydarzyło się dzień przed rozpoczęciem w stolicy Bawarii Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, w której udział wezmą m.in. wiceprezydent USA, Wołodymyr Zełenski i inni światowi liderzy. Za tydzień w Niemczech wybory do Bundestagu. Strategiczne partnerstwo, wykorzystania sztucznej inteligencji w energetyce czy cyberbezpieczeństwie i wzrostu polskiego PKB o 8% - to podsumowanie po spotkaniu szefa Google z polskim premierem. Kalendarz spotkań Donalda Tuska z przedstawicielami gigantów technologicznych jest dłuższy, a słowem kluczem mają być inwestycje. To spotkanie ma być początkiem zacieśnienia współpracy na linii Google - polski rząd. Podpisujemy nowe memorandum o wykorzystaniu sztucznej inteligencji w energetyce, cyberbezpieczeństwie i innych obszarach. Zakładamy, że przyczynimy się do wzrostu polskiego PKB o 8%. Szef Google nazwał Polskę największym hubem inżynieryjnym, wyliczał 2 tys. zatrudnionych pracowników i 100 tys. wspartych technologicznie firm. Gotowość do inwestowania, to są bardzo dobre wiadomości. Przeszkoli milion Polaków, jeśli chodzi o nowoczesne narzędzia, głównie sztuczną inteligencję Od najlepszych warto się uczyć. To szansa dla nauki i gospodarki - komentują eksperci, ale jest dużo do zrobienia. Jeżeli ten transfer wiedzy będzie po jednej i drugiej stronie, to z pewnością to może być korzyść dla naszego kraju. Czy zostaniemy przez to potęgą w zakresie wykorzystania AI? Pewnie nie. Tym bardziej, że jest duża konkurencja. Memorandum między Google a Polskim Funduszem Rozwoju zakłada przygotowanie wielomiliardowych inwestycji. Oprócz tego szef koncernu ogłosił dodatkową kwotę na szkolenia. Przeznaczymy na szkolenia w zakresie umiejętności cyfrowych w Polsce 5 mln dolarów w ciągu najbliższych 5 lat. W grze są większe pieniądze. "Jeżeli ktoś myśli, że prezes Google przyjeżdża do Polski, PiS twierdzi, że to nic nowego. Cały ten program ogłoszony przez mojego następcę, obecnego premiera, to trochę wyciągnięte projekty z szuflady. Ekonomiści, mówiąc o inwestycjach, odsyłają do liczb. Polskie inwestycje na zbliżonym do unijnego poziomie były do 2015 roku, kiedy władzę przejął PiS. Potem z ponad 20% zaczęły spadać - do 16,8% w 2022 roku. Ponownie zaczęły rosnąć w 2023 roku - 17,7% PKB. Ten ostatni rok, za który mamy dane, już było widać odbicie w inwestycjach. Natomiast te 8 lat rządów PiS inwestycjami nie stały. Premier zapowiedział w tym roku 650 mld zł inwestycji oraz powołanie zespołu do spraw deregulacji, czyli uproszczenia przepisów i zmniejszenia biurokracji w gospodarce. Zespół pierwszy raz zbierze się jutro. A w deregulacji ma też pomóc Google. Pierwsze pomysły padły na spotkaniu z młodymi twórcami startupów. Są gotowi już w tej chwili dostarczyć narzędzia, głównie sztucznej inteligencji, które mogą bardzo efektywnie pomóc w deregulacji. Spotkanie z szefem Google premier podsumował też w mediach społecznościowych filmikiem wygenerowanym przez sztuczną inteligencję. "Nie lubię, melanży, chyba że z tobą". To jest treść popularnej wśród młodych piosenki. Komentując, że to nie tylko śmieszne filmiki. AI pomoże nam też, jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo, obronę, deregulację gospodarki. W przyszłym tygodniu zaplanowano spotkanie z szefem Microsoftu. 21-latek podejrzewany o brutalny napad na nastolatkę w małopolskiej Rabce-Zdroju usłyszał zarzut usiłowania zgwałcenia małoletniej. W zatrzymaniu mężczyzny pomogły wiadomości od anonimowych informatorów, jakie popłynęły do policji tuż po opublikowaniu wizerunku mężczyzny, a także nagrania z monitoringu. Sprawca zaatakował 14-latkę w drodze do szkoły, bił pięściami, do momentu aż wystraszyli go przypadkowi przechodnie. Dziś w kajdankach, ze spuszczoną głową i z twarzą zasłoniętą kapturem. Wczoraj rano bez powodu brutalnie zaatakował 13-latkę, gdy ta szła rano do szkoły. Zaczął ją najpierw popychać, dziewczynka się broniła. Przewrócili się na ziemię. Bił ją pięściami po głowie i brzuchu, a potem dusił. Usiłował doprowadzić ją do obcowania płciowego. Podjęła skuteczną obronę przed napastnikiem - krzyczała, wzywała pomocy. Na szczęście usłyszeli ją przechodnie. Ich interwencja spłoszyła napastnika. Dziewczynkę przewieziono do szpitala, ale obrażenia nie były groźne, więc po kilku godzinach mogła wrócić do domu. Teraz będzie musiała uporać się z tym, co ją spotkało. Gładko na pewno nie pójdzie. Tego typu doświadczenie na pewno burzy poczucie bezpieczeństwa. I na pewno będzie musiała się uporać z silnym stresem. Do zdarzenia doszło na ścieżce, którą dziewczynka, jak wielu jej rówieśników, skracała sobie drogę do szkoły. To miejsce od dawna uznawane jest przez mieszkańców za niebezpieczne. Tu krzaki, drzewa jakieś. Tu strefa monitorowana powinna być. Jestem zaskoczony, że tu nie ma kamerki jakiejś. Jedna kamera, która działała, jest tam, i dzięki niej został ujęty. Kilkadziesiąt metrów dalej. Mieliśmy monitoring, mieliśmy zdjęcie tego mężczyzny. Sprawdzaliśmy wszelkie możliwe miejsca, w których mógł być widziany, w których mógł go ktoś rozpoznać, czyli sklepy, miejsca publiczne, chodziliśmy po mieszkańcach. Poszukiwania trwały kilkanaście godzin. Ale to właśnie to nagranie okazało się kluczowe. Monitoring jest dzisiaj bezcenny. Z jednej strony ogranicza wolność, obserwuje nas, ale z drugiej strony daje poczucie bezpieczeństwa. Ważne, żeby wykorzystać monitoring jak najszybciej. Ludzie żyją tym, wymieniają między sobą uwagi, też zapamiętują ewentualnie osobę. Mieliśmy zgodę prokuratury na publikację tego wizerunku. Tych telefonów było bardzo dużo, informacji było bardzo dużo. Jedna okazała się prawdziwa, czyli ktoś rozpoznał tego mężczyznę i ustaliliśmy, gdzie on zamieszkuje. Dzięki temu już 2 godziny od publikacji nagrania udało się zatrzymać 20-latka w domu. Dziś usłyszał zarzuty. Usiłowania zgwałcenia małoletniej. Mężczyzna nie przyznał się do stawianego mu zarzutu. Grozi mu od 5 lat do nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Prokuratura zawnioskowała o 3-miesięczny areszt. W nocy z 12 na 13 lutego 1945 roku w Puźnikach był trzaskający mróz, ale nad wioską unosiła się potężna łuna ognia. Mija 80 lat od pogromu, jakiego na mieszkańcach dokonali ukraińscy nacjonaliści. Zginęły dziesiątki Polaków. Rodziny ofiar rzezi wołyńskiej czekają na upamiętnienie bliskich, po tym jak strona ukraińska wydała zgodę na przeprowadzenie w dawnych Puźnikach ekshumacji. Kateryna Szmychelska nigdy nie zapomni nocy sprzed 80 lat. U nas w domu było tak jasno jak w dzień, gdy Puźniki się paliły. Pamiętam to, schowaliśmy się w domu. To było straszne, jak ich spalili. Pani Kateryna mieszka we wsi Sadowe w Ukrainie. Miała 7 lat, gdy w Puźnikach doszło do krwawej masakry. Na pytanie, kto mordował jej polskich sąsiadów, nie zna odpowiedzi. Ja nie wiem. Inni mieszkańcy tej ukraińskiej wsi też mają wątpliwości. Waszym zdaniem trudno wskazać winnych tej tragedii? Tego nikt nie może powiedzieć, jaka i czyja jest prawda. Tu były wojska UPA, byli enkawudziści. Ja też nie wiem, czyja jest prawda. Prawda jednak kryje się w zbiorowej mogile kilka km dalej. Droga do niej przez większość roku jest nieprzejezdna. Docieramy do miejsca, w którym kiedyś była wieś Puźniki. Jest jeden rząd domów, drugi rząd domów i jest ulica środkiem. Palą się wszystkie po kolei. Wszystko się paliło. Maria Dancewicz miała 10 lat, gdy ukraińscy nacjonaliści zaatakowali jej rodzinną wieś. Razem z mamą i babcią schowała się w piwnicy. Krzyki "ratunku", w każdym domu koło nas nie było, żeby kogoś nie było zabitego. W nocy 12 na 13 lutego 1945 roku oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii wkroczyły do wsi Puźniki. Siekierami, nożami i bronią palną wymordowano co najmniej 70 osób. Tyle ludzi zamordowanych, jedni płakali, drudzy kopali groby, żeby pochować. Jak nikt nie zginął w rodzinie, to się pakowali i wyjeżdżali do miasteczek. Puźniki w II Rzeczypospolitej znajdowały się w woj. tarnopolskim, po '45 roku Polska utraciła te tereny na rzecz Związku Radzieckiego. Ostatecznie władze radzieckie postanowiły zlikwidować Puźniki. Pod koniec lat 40. wieś zniknęła z map, ludzi wysiedlono, a budynki zrównano z ziemią. Został tylko ten cmentarz oraz kaplica. Dzięki wieloletnim staraniom, m.in. Stowarzyszenia Wolność i Demokracja, władze ukraińskie zezwoliły na ekshumację ofiar rzezi wołyńskiej. Puźniki, choć nie leżą na Wołyniu, będą badane jako pierwsze. Czuję, że jesteśmy u progu ostatecznego zamknięcia tej sprawy, czyli ekshumacji i godnego pochówku oraz właściwego upamiętnienia ofiar. Polscy i ukraińscy specjaliści rozpoczną tutaj prace w kwietniu. Będą wykonywane analizy antropologiczne, medyczno-sądowe, będzie zabezpieczony materiał do badań genetycznych. Pobrane próbki razem z danymi pozyskane z tego procesu zostaną przewiezione do Polski. Naukowcy proszą o kontakt krewnych ofiar. Pobranie ich materiału genetycznego umożliwi pochówek pomordowanych w grobach oznaczonych nazwiskami. "Dziedzictwo, które napędza przyszłość" - to hasło polskiego pawilonu na japońskie EXPO. Przez pół roku będziemy prezentować pomysły, które z odwagą spoglądają w przyszłość, czerpiąc z naszej najlepszej tradycji. A wszystko przy dźwiękach uwielbianego przez Japończyków Chopina. Lokomotywa napędzana wodorem czy ławka solarna z muzyką Chopina. To tylko przykłady rozwiązań, jakie pod hasłem "Dziedzictwo, które napędza przyszłość" zaprezentują nasze firmy w Osace. Pawilon jest już niemal gotowy. Polacy są narodem kreatywnym, mocno osadzonym w swoim dziedzictwie i to chcemy kierować do osób, które będą odwiedzały pawilon. Nasz gen kreatywności w Pawilonie Polskim, który już zwrócił uwagę dziennikarzy "The New York Times", odzwierciedlać będzie wystawa składająca się z interaktywnych instalacji. "Spirit Plant" - to taka indywidualna roślina, którą nasi goście tworzą z parametrycznych cech, które wywodzą się z polskich ziół. A to "Najbardziej polski krajobraz", czyli instalacja, która swoje 5 minut na Zachodzie ma jeszcze przed otwarciem. Wykorzystujemy algorytmy sztucznej inteligencji, która na bieżąco generuje obraz nieistniejącego polskiego krajobrazu. Nie zabraknie też połączenia rzemiosła z tradycyjną techniką cyfrową. Dodajemy do pozornie zwykłych rzeczy, np. rzemiosła, trochę magii, sprawiając, że to się zachowuje trochę w inny sposób, niż widz by się spodziewał, i może to sprawi, że zostanie ślad w jego pamięci. Instalacje artystyczne to wstęp do tzw. plantacji idei, czyli sektorów gospodarki, na które stawiamy. Branża rolno-spożywcza, kosmetyczna, IT, farmaceutyczno-medyczna i oczywiście gamingowa. Międzynarodowa społeczność będzie mogła zapoznać się m.in. Do tego czeka nas 100 wydarzeń kulturalnych, w tym koncerty jazzowe w japońskich klubach, m.in. z udziałem Leszka Możdżera. I 3 razy dziennie recitale chopinowskie. Fryderyk Chopin będzie jednym z głównych bohaterów EXPO w Osace, bo Japończycy go kochają, stąd w centrum polskiego pawilonu mamy salę koncertową, która jest sercem tego pawilonu. Japończycy chętnie odwiedzają również Polskę. Oficjalna delegacja była tu już pół roku temu. To było ekscytujące doświadczenie. A po Expo - na pewno tu wrócą. W "19:30" to już wszystko, za chwilę Aleksandra Pawlicka zaprosi państwa na "Pytanie dnia", w którym dziś wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. Do zobaczenia.