19.30. czwartek, 13 czerwca, Zbigniew Łuczyński, zapraszam. Pytania o pieniądze na kampanię. Ujawniliśmy wyborczą dziuplę PiS. Banery nie rosną na trawie. Zakupy podczas pandemii. Szkoda wyniosła kilkadziesiąt milionów zł. 28-latek zakatowany przez nastolatków. To skandaliczne zachowanie, że nikt nie raczy pomóc. Nadal to do nas nie dociera, to wielki cios. Przed pierwszym gwizdkiem. Będziemy głośno krzyczeć, dopingować. Kibicowanie to wspólne święto. "Wyborczą dziuplą PiS" Roman Giertych nazwał miejsce, w którym produkowano banery wyborcze Marcina Romanowskiego. Dziś przewodniczący komisji ds. rozliczeń PiS, opublikował nagranie, na którym widać jak powstawały banery. Jeśli sytuacja się potwierdzi, może to skutkować pozbawieniem PiS dotacji i subwencji wyborczych. Więcej o kolejnych rozliczeniach PiS-u Anna Łubian Halicka. Ujawniliśmy wyborczą dziuplę PiS. Tak politycy Koalicji nazywają to miejsce we wsi Aleksandrów na Lubelszczyźnie. No Kuba, uśmiechnij się. Na ujawnionym dziś nagraniu widać jak drukowane były plakaty wyborcze Marcina Romanowskiego przed jesiennymi wyborami do Sejmu. Jeszcze tego nie było w Aleksandrowie, dzieje się. Według zespołu ds. rozliczeń to mógł być sposób na ominięcie limitów wyborczych wydatków. Na co wskazuje ukryty charakter prowadzenia działalności poligraficznej przez spółkę, która w swoim PKD nie ma zapisu, że prowadzi działalność poligraficzną. Politycy Suwerennej Polski bagatelizują sprawę. Odkrycie na miarę przewrotu kopernikańskiego, banery nie rosną na trawie, szanowni państwo, banery drukuje się w drukarniach. Pytanie, czy to była drukarnia. Dziennikarz Onetu, który był na miejscu, ma wątpliwości. Na tym budynku, na tym garażu nie ma żadnych oznaczeń, że tam jest prowadzona jakakolwiek działalność gospodarcza. Jesienią zeszłego roku w tym miejscu policja znalazła skradzione plakaty innej kandydatki PiS. W garażu były wówczas dwie osoby, które z poligrafią nie miały wiele wspólnego. To urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości oraz asystent sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie. Oni się tłumaczyli, że są na urlopie i w na urlopie wspierają kampanię wiceministra Romanowskiego. Marcin Romanowski był wówczas wiceministrem sprawiedliwości i - co ważne - nadzorował Fundusz Sprawiedliwości. Ten sam, z którego 90% pieniędzy - wydawanych poza konkursami - trafiło do okręgów wyborczych polityków Suwerennej Polski. Dzięki czemu przed wyborami mogli oni wręczać czeki dla straży pożarnych, kół gospodyń wiejskich, czy samorządów. Wszystko było legalne! Zapewniali politycy Suwerennej Polski. Ale pytanie jest inne. Czy te wydatki nie krzyżowały się z bardzo restrykcyjnymi przepisami dotyczącymi kampanii wyborczych? Zgodnie z polskim prawem na kampanię można wydać tylko tyle, ile określi PKW. W przypadku PiS-u podczas jesiennych wyborów było to blisko 39 mln zł. Przekroczenie tej kwoty lub finansowanie kampanii z dodatkowych źródeł oznacza odebranie subwencji. Naruszenie Kodeksu Wyborczego w sensie przekroczenia limitu wydatków to jedno z najpoważniejszych naruszeń w systemach demokratycznych. Ma nie wygrywać pieniądz, ma wygrywać wola obywateli w oparciu o program. Stąd surowe zasady PKW. W poprzednich latach z powodu zastrzeżeń do przedwyborczych wydatków miliony z subwencji straciły Nowoczesna i PSL. Z dość prozaicznego powodu, związanego z dwoma kontami bankowymi PiS wprost łamie lub omija prawo. Według mojej wiedzy wszystko było zgodnie z procedurami, zgodnie z prawem. To oceni PKW i prokuratura. To rozliczenie nie ma charakteru zemsty, tylko jest zwykłą sprawiedliwością. Rozliczeń jest więcej. Wśród nich te dotyczące tego transportu. Na początku pandemii do Polski przyleciało 80 ton środków ochrony. I choć czekał na nie premier i minister, to nie miały odpowiednich atestów. Szkoda związana z zakupem środków, które nie spełniały parametrów wyniosła kilkadziesiąt milionów złotych. Prokuratura mówi o narażeniu zdrowia i życia pracowników służby zdrowia, a także o podejrzeniu niedopełnieniu obowiązków przez Mateusza Morawickiego i Michała Dworczyka. Do żadnego przekrętu się nie przyznawali, dzisiaj przypomina mi te fakty prokuratura. Śledczy chcą sprowadzić odpowiedzialność jeszcze kilku innych osób. By mogli przesłuchać byłego premiera i szefa jego kancelarii - Sejm musi zgodzić się na uchylenie im immunitetów. Jest śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego przez 20 członków Krajowej Rady Sądownictwa. Informuje o tym Prokuratura Krajowa. Zawiadomienie złożyło w marcu Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iusitia. Do sprawy odniósł się na platformie X Zbigniew Ziobro pisząc: "komuna wróciła w nowej agresywnej formie". Członkowie KRS pod lupą śledczych - prokuratura bada sprawę. Przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej. Decyzję wydał prokurator po zawiadomieniu Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Chodzi o 20 sędziów, którzy od 2017 r. zasiadali w KRS. Wzięli udział w ordynarnym naruszeniu konstytucji. Zostało to stwierdzone wyrokami Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, że neo-KRS nie jest organem konstytucji, a więc mówiąc krótko - przywłaszczyli sobie funkcje. W 2017 r. Zbigniew Ziobro rozpoczął tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości. Zmiany w KRS krytykowano głównie ze względu zbyt duży wpływ polityków na sędziowskie nominacje. Jeśli wchodzi się do bagna, to trzeba mieć świadomość, że jak się z tego bagna wychodzi, to jest się ubrudzonym i tak dzisiaj wyglądają członkowie neo-KRS. Był Bolesław Bierut, jest Adam Bodnar - komuna wróciła w nowej, agresywnej odsłonie. Bodnarowcy zaczęli prześladowania sędziów z demokratycznej KRS. Arcy to dziwne, bo mówi to człowiek, który skrajnie upolitycznił prokuraturę, skrajnie upolitycznił sądy. Nad nową ustawa o KRS pracuje parlament. Jeszcze przed wakacjami poprawkami Senatu do ustawy zajmie się Sejm. Problem w tym, że na zmiany nie zgadza się prezydent. Dzisiaj trzeba się zastanowić, czy najlepszym sposobem działania nie jest poczekać, aż będzie nowy prezydent, wtedy można zakończyć proces legislacyjny nad tą ustawą. Powiem wprost - nie podobają się ludzie, którzy tam są i dlatego dzisiaj oni są prześladowani przez władzę. Sejmowa większość w uchwale wezwała członków KRS do ustąpienia. Bezskutecznie. Uchwały sejmowe, które jedynie wzywały do ustąpienia członków sędziowskich KRS to tylko prośba. Dlatego ruch prokuratury może być próbą zainicjowania zmian - podkreślają eksperci. My nie mamy legalnego KRS-u. I może oznaczać konsekwencje kadrowe wobec sędziów - członków KRS. Wiemy o toczącym się śledztwie i również jako departament nadzoru administracyjnego będziemy reagować. Mówię tutaj o postępowaniach dyscyplinarnych. W sądach ruszyły już zmiany kadrowe. Od grudnia minister Bodnar wszczął niemal 80 procedur odwołania prezesów i wiceprezesów. Wszystkich, którzy zostali wybrani bez konsultacji ze zgromadzeniami sędziowskimi. Kluczowe jest to, żeby osoby, które pełnią funkcje prezesów sądów miały zaufanie wśród środowiska, cieszyły się zaufaniem, bo to jest gwarancja dobrej współpracy. Jednocześnie minister sprawiedliwości powołał ponad 60 prezesów sądów. To jest 19.30, już za chwilę tragedia podczas festiwalu w Sosnowcu, a także... Polityczny spór o handlowe niedziele. Jestem zwolennikiem pełnej liberalizacji handlu. To nie Ryszard Petru będzie rozładowywał te palety w hipermarketach. To jest działanie przeciwko rodzinie. Szansa na dziecko po nowotworze. XXI wiek rzeczywiście przyniósł te możliwości, że jesteśmy w stanie faktycznie prowadzić pacjentkę chorą onkologicznie. W środku 30-tysięcznego tłumu, na oczach ludzi, którzy przyszli bawić się podczas miejskiej imprezy. 28-latek, piłkarz miejscowego klubu został zakatowany przez 3 nastolatków. Napastnicy pobili też dziewczynę Marcina, która próbowała ich powstrzymać. Jak to możliwe, że nikt nie zagregował? O wstrząsającym ataku w Sosnowcu Maria Guzek. To film nagrany po ataku. 28-latek został pobity przez 3 nastolatków, bo - to nieoficjalne informacje - stanął w obronie osoby, którą zaczepiali. W jego obronie nie stanął nikt. Zmarł w szpitalu. Był piłkarzem drużyny KS Spójnia Landek. Jego miejsce w szatni dziś jest puste. Za bardzo to jeszcze nie dociera do nas, zwłaszcza, że w sobotę najpierw graliśmy razem mecz, potem świętowaliśmy zakończenie udanego sezonu. Bawiliśmy się, śmialiśmy, rozmawialiśmy z Marcinem. Już żeśmy się umawiali na pierwszy trening w lipcu, że będzie wspaniale. I okazuje się, że Marcin na ten trening nie dojedzie, bo go nie ma z nami już... Rodzina zmarłego miała się zgodzić na pobranie organów do przeszczepu. Docierają do nas informacje, że już serce będzie gdzieś bić u kogoś. Dojechało do biorcy. Piłka była jego pasją. Pracował w służbie więziennej. Marcin dał się poznać jako osoba pełna optymizmu, radości, energii, ale co szczególnie istotne - wrażliwości na krzywdę innego człowieka, dlatego tym trudniej pogodzić nam się, że odszedł w takich okolicznościach. We wrześniu Marcin Mizia miał brać ślub. Dziś w Zagłębiowskim Parku Sportowym w Sosnowcu, w miejscu tragedii, płoną znicze. Żeby upamiętnić, żeby pomodlić się za duszę zmarłego tragicznie chłopaka. Naprawdę szokuje mnie to, że nikt mu nie pomógł. Było tu dookoła dużo policji, dużo ludzi i nikt nie zareagował. Brak reakcji wynika często ze strachu. Ale też z myślenia, że zaatakowanej osobie pomoże... ktoś inny. To dramat dzisiejszych czasów, że praktycznie jesteśmy trochę obojętni na dramaty, które się dzieją wokół nas. Jest ich coraz więcej, czasami są coraz okrutniejsze. Według urzędu miasta - organizatora imprezy - teren był odpowiednio zabezpieczony, nastolatkowie skatowali Marcina na drodze prowadzącej na festiwal. Liczba ochroniarzy była zdecydowanie większa niż wymagają tego przepisy. Także na terenie poza imprezą masową była przecież policja po cywilnemu, umundurowana, była straż miejska, był monitoring. Dzięki temu nastolatków udało się zidentyfikować i zatrzymać. Z uwagi na wiek ich sprawa będzie się toczyć w sądzie rodzinnym. Gdyby prokurator zdecydował, że w tej sprawie doszło nie do pobicia ze skutkiem śmiertelnym, ale do zabójstwa, to wszystkie te osoby, które już ukończyły, z tego co przekazują media, 15. rok życia, mogłyby zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej tak jak osoby dorosłe. Na razie trafili do schroniska dla nieletnich. O włos od tragedii w Górach Izerskich. 14 osób, w tym 7 dzieci zostało rażonych piorunem. Wszyscy natychmiast otrzymali pomoc. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Lekarz w pierwszej fazie stwierdził, że 5 osób wymaga, żeby jechać do szpitala, ale w dalszym etapie stwierdzono, że jednak wszystkie osoby, czyli 14, dojazdu do szpitala, pozostałe osoby nie uskarżały się i zostały na miejscu. Dzieci były roztrzęsione, ale ogólnie fizycznie nie było widać u nich żadnych obrażeń. W grupie, w pobliżu której uderzył piorun, były łącznie 24 osoby. To była zorganizowana wycieczka ze szkoły specjalnej we Wrocławiu. W momencie wypadku turyści schodzili z przełęczy. Właśnie wtedy pogoda gwałtownie się zmieniła, dlatego szukali schronienia pod wiatą. To właśnie w wiatę uderzył piorun. Prawdopodobnie było to jednorazowe wyładowanie. Służby apelują o ostrożność. Do wieczora w Sudetach obowiązują alerty. Handel w dwie niedziele w miesiącu? Posłowie Polski 2050 proponują zniesienie zakazu - kompromisowo, w 2 niedziele w miesiącu i za podwójne wynagrodzenie dla pracowników w te dni. Dziś projektem zajął się Sejm. Doszło do burzliwej dyskusji, w której ścierały się różne poglądy, a ku zaskoczeniu, pomysł popierali politycy Konfederacji. Głosowanie w tej sprawie jutro. Niedziele nie powinny być pracujące. To już nie rozchodzi się o wiarę, ale ludzie potrzebują mieć odpoczynek. Ja już jestem na emeryturze, to mogę sobie kupić, kiedy chcę, ale ludzie, którzy pracują w korporacjach, czy gdzieś indziej, to oni poza niedzielą nie mają możliwości kupienia. Częściowego przywrócenia handlu w niedzielę chcą posłowie Polski 2050. Projekt firmowany przez Ryszarda Petru zakłada, że zakupy moglibyśmy zrobić w 2 niedziele w miesiącu - pierwszą i trzecią. Jestem zwolennikiem pełnej liberalizacji handlu, ale wiem o tym, że np. część osób w Trzeciej Drodze nie popiera tego postulatu, szukamy rozwiązania kompromisowego. Pracownicy sklepów za pracę w niedzielę mieliby dostawać podwójne wynagrodzenie. Projekt dzieli koalicjantów. O żadnym kompromisie nie chce słyszeć Lewica. Koncepcja pana posła Ryszarda Petru jest motywowana lobbingiem właścicieli galerii handlowych. To nie Ryszard Petru będzie rozładowywał te palety w hipermarketach, tylko matka trójki dzieci, która straci szansę na to, żeby spędzić ten dzień z rodziną. Tym samym głosem co Lewica mówią politycy PiS. To rząd Zjednoczonej Prawicy 6 lat temu wprowadził ograniczenia handlu w niedzielę. Właściciele małych sklepów, którzy w niedzielę stają za ladą, bo te sklepy mogą wtedy działać, mają obroty trzykrotnie większe niż w przeciętny dzień. To jest działanie przeciwko rodzinie, jakby na to nie patrzył, to jest wyrywanie tych więzi rodzinnych, zrywanie tych więzi rodzinnych, dlatego że kasjerki będą musiały iść do pracy w niedzielę. Nowy projekt kończy z fikcją - podkreślają posłowie Trzeciej Drogi... Dzisiaj mamy sieci handlowe, które pod pretekstem jakichś czytelni, jakichś siłowni otwierają sklepy, pracownicy pracują w niedzielę. Politycy Koalicji Obywatelskiej... Przecież z powodzeniem funkcjonują sklepy na stacjach paliwowych, mniejsze sklepy i mnóstwo innych zawodów pracuje w niedzielę. ...i Konfederacji. W ustawie o wolnych niedzielach jest wiele patologii, w wyniku których 2 międzynarodowe sieci handlowe przejęły prawie cały polski handel w niedzielę. Projekt Polski 2050 może więc liczyć na poparcie koalicji zupełnie innej niż rządowa. Reprezentując tych pracowników nie możemy wyrażać innego stanowiska niż negatywne. To jest ustawa, którą zszyliśmy grubymi nićmi, bo ona jest szyta grubymi nićmi, tylko teraz pytanie dla kogo. Stanowcze "nie" mówi także Polska Izba Handlu, zrzeszająca mniejszy biznes. Ponowne zmiany, jeżeli chodzi o handel w niedzielę, nie leżą tak naprawdę w interesie przedsiębiorców, konsumenci przyzwyczaili się do obecnego systemu. Czy wszyscy? Sprawdźmy. W sondażu przeprowadzonym dla Telewizji Polskiej przez Ibris 44% badanych jest za przywróceniem handlu w niedzielę. Dziś zakaz nie obowiązuje w 7 siedem w roku, m.in. przed ważniejszymi świętami. Nowotwory to jedna z najczęstszych chorób cywilizacyjnych. I choć medycyna pozwala już bardzo często skutecznie leczyć nowotwory, to jednym ze skutków terapii bywa czasowa albo całkowita niepłodność. Dla wielu kobiet chcących mimo choroby urodzić dziecko szansą na macierzyństwo jest program onkopłodności. Ewelina Drożdż miała 27 lat, kiedy lekarze wykryli u niej złośliwy nowotwór piersi. To był szok. Miała wtedy konkretny plan na przyszłość. Miesiąc przed diagnozą podjęliśmy decyzję, że odstawiamy antykoncepcję i zaczynamy starania. Marzenie o byciu mama musiała odłożyć. Ale nie na zawsze. Bo zdecydowała się na zabezpieczenie płodności, czyli pobranie i zamrożenie komórek jajowych. O tym powiedziała mi moja pani doktor w dniu, kiedy omawiałyśmy wyniki biopsji, w dniu, kiedy powiedziała, że mam raka, że przejdę przez bardzo ciężkie leczenie i warto zatrzymać tę płodność, zachować ją tak naprawdę. Po zakończeniu leczenia pani Ewelina i tysiące chorych na raka będą mogły starać się o dziecko. Nie jest to gwarancją na urodzenie dziecka, jest szansą na urodzenie dziecka, bo leczenie onkologiczne czasami trwa lata, czasami pięć, dziesięć lat. XXI wiek rzeczywiście przyniósł te możliwości, że jesteśmy w stanie faktycznie prowadzić pacjentkę chorą onkologicznie. Onkopłodność to część rządowego programu finansowania in vitro, który ruszył z początkiem czerwca. To jest program dla kobiet i mężczyzn, dla tych wszystkich, którzy chcą doświadczyć rodzicielstwa, ale bez wsparcia medycznego nie są w stanie tego cudu rodzicielstwa po prostu doświadczyć. Procedura zachowani płodności dotyczy zarówno pacjentek, jak i pacjentów onkologicznych. W przypadku kobiet jest to hormonalna stymulacja, jak przed in vitro. Następnie pobierane są komórki jajowe lub zarodki, które trafiają tutaj. To była stymulacja, która trwała od 2 do 3 tygodni, potem była procedura punkcji, czyli pobierania jajeczek, potem było odczekanie jakiegoś czasu i znowu ta sama procedura, to było multum zastrzyków i leków. Co istotne, zabiegowi należy poddać się przed rozpoczęcie leczenia, bo chemio- i radioterapia mogą płodność uszkodzić. Te procedury są bardzo krótkie i szybkie, to nie jest odwlekanie leczenia, żeby pacjenci się nie bali. Dowodów na skuteczność procedury na oddziałach położniczych nie brakuje. Jedna pani z rakiem szyjki macicy w chwili obecnej urodziła już drugi raz, więc rzeczywiście to jest sukces mojego zespołu, ale także medycyny, która dała możliwości i pokazała ścieżkę. Pacjentki, które tą ścieżką poszły, mimo choroby nowotworowej, śpią znacznie spokojniej. Nie muszę się przejmować i myśleć o tym, co się wydarzy, kiedy skończę leczenie i czy aby na pewno będę mogła zostać mamą. 150 prób nielegalnego przedostania się do Polski z terytorium Białorusi - to bilans ostatniej doby. By zwiększyć bezpieczeństwo i ograniczyć nielegalną migrację, na terenie przygranicznym o północy wprowadzono strefę buforową. Oznacza to, że na wskazanym obszarze obowiązuje zakaz przebywania. Strefa buforowa rozciąga się na odcinku 60 km i obejmuje tereny kontrolowane przez Straż Graniczną w miejscowościach: Narewka, Białowieża, Dubicze Cerkiewne i Czeremcha. Szerokość pasa różni się w zależności od lokalizacji. W najszerszym miejscu ma ona ok. 2 km. Zakaz wstępu na obszary w strefie nie obowiązuje żołnierzy, strażników granicznych, funkcjonariuszy służb, mieszkańców, dziennikarzy, a także właścicieli posesji znajdujących się w pasie. Obszar strefy objętej zakazem nie obejmuje miejscowości i szlaków turystycznych. Tematowi granicy polsko-białoruskiej i wprowadzonej strefie buforowej, poświęcony będzie dziś także program TVP INFO "Niebezpieczne związki". Powiedz, czy da się pogodzić ogień z wodą, z jednej strony konieczności obrony granicy, z drugiej - humanitarne traktowanie migrantów? I to jest właśnie kluczowe pytanie, które trzeba postawić naszym gościom w studiu czy da się pogodzić ochronę granicy z ochroną praw człowieka. Co, jeśli odpowiedź na to pytanie brzmi "nie"? Może być tak, że, jeśli potencjalna wojna NATO-Rosja rozpocznie się przy naszej granicy i trzeba będzie wybierać bezpieczeństwo czy humanitaryzm, to są właśnie niebezpieczne związki, o które będziemy pytać. Dziękuję, "Niebezpieczne związki", dziś w TVP INFO o 20.18. A teraz zyski z zamrożonych rosyjskich aktywów trafią do Ukrainy. Przywódcy państw grupy G 7 spotykają się we włoskiej Apulii. Szczyt skoncentrowany jest na sprawach ukraińskich, choć nie tylko, stąd obecność Wołodymyra Zełenskiego. Po raz pierwszy w historii w spotkaniu weźmie także udział papież Franciszek. Rosyjskie okręty wojenne u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. To odpowiedź Putina na wsparcie Waszyngtonu dla Ukrainy i ostrzeżenie dla całego Zachodu. Podczas gdy na Atlantyku Moskwa szykuje się do ćwiczeń rakietowych, po drugiej stronie globu nad Morzem Adriatyckim przedstawiciele 7 największych zachodnich potęg rozpoczęli trzydniowe rozmowy. Będziemy oczywiście rozmawiać o trwających kryzysach, począwszy od Ukrainy i Bliskiego Wschodu. Dla Joe Bidena celem numer jeden jest scementowanie wysiłków wojennych przeciwko Putinowi. Dziś - na miejscu - z Wołodymyrem Zełenskim podpisał amerykańsko-ukraiński układ dotyczący pomocy wojskowej. Przywódcy grupy G7 uzgodnili też, że Kijów do końca roku powinien otrzymać 50 mld dolarów pożyczki gwarantowanej dochodami z zamrożonych na Zachodzie aktywów Rosji. To przełomowy pakiet wsparcia dla Ukrainy. Pokazuje, że grupa G7 jest absolutnie zjednoczona w robieniu wszystkiego, co w jej mocy, aby wesprzeć Ukrainę w obronie przed rosyjską agresją. O ukraińskich potrzebach rozmawiali dziś także ministrowie obrony państw NATO. Sojusz wkrótce ma przejąć od USA koordynację dostaw broni dla Kijowa. O ich zwiększenie apelowali wspólnie Jens Stoltenberg i amerykański sekretarz obrony. To jest krytyczny moment, stawka tej wojny jest wysoka. Zagrożone jest nie tylko przetrwanie Ukrainy, ale także całe nasze bezpieczeństwo. Nikt z nas nie chciałby żyć w świecie, w którym wygra Putin. Lloyd Austin zdementował też informację dziennika "New York Times", że prezydent Biden miał zatwierdzić wysłanie Ukrainie wyrzutni przeciwlotniczych znajdujących się w naszym kraju. Nie będzie zmiany, co do ochrony nieba Patriotami w Polsce. Te chronią lotnisko w podrzeszowskiej Jasionce, przez które trafia na Ukrainę duża część wojskowej pomocy. Wielkie odliczanie do Euro. Mistrzostwa ruszają już jutro, ale Polacy zagrają w niedzielę. Przeciwnikiem Biało-Czerwonych będą Holendrzy. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej piłkarze oceniali szansę na zwycięstwo w pierwszym starciu. My tworzymy pakę, która potrafi grać w piłkę widowiskowo, i podchodzimy do tego meczu jak o każdego innego - chcemy go wygrać. Będziemy starali się grać naszą piłkę ofensywną, stwarzać sytuacje i zdobywać bramki. Na razie nie wiadomo, czy Karol Świderski w ogóle pojawi się na hanowerskiej murawie w niedzielnym spotkaniu. Po golu strzelonym w meczu z Turcją piłkarz doznał urazu stawu skokowego. Świderski to niejedyny kontuzjowany w ekipie Probierza. Wielkim nieobecnym niedzielnego meczu będzie Robert Lewandowski, który walczy z urazem mięśnia dwugłowego uda. Wcześniej kontuzja wyeliminowała Arkadiusza Milika. Zawodnik Juventusu zszedł z boiska już w pierwszej minucie meczu z Ukrainą. Emocje rosną. Już wkrótce połączy nas wspólne przeżywanie piłkarskich rozgrywek podczas Euro. A jeśli wspólne, to najlepiej w Strefie Kibica. Już w niedzielę w Warszawie ruszy największa strefa w Polsce. Takich miejsc w całym kraju jest bardzo wiele. Subiektywny przegląd najciekawszych już teraz przedstawi Sandra Meunier. Tu będzie biło serce piłkarskich emocji w stolicy. Już w niedzielę błonia PGE Narodowego zamienią się w biało-czerwone miasteczko. Transmisje wszystkich meczów z udziałem Polaków będzie można śledzić. Konstrukcja, na której zawiśnie telebim. Na gigantycznym telebimie. Kibice będą mogli skorzystać też z różnorodnych stref wypoczynkowych oraz atrakcji. Pojawią się liczne punkty gastronomiczne, ale też takie atrakcje jak dmuchańce dla dzieci, malowanie twarzy, będzie można stworzyć swój własny owocowy koktajl. Wszystko za darmo. Miejsca wystarczy dla około 10 tysięcy kibiców. Takie strefy przyciągają również kibiców z innych miast. Myślę, że to będzie Rzeszów, najbliższa nam strefa kibica na Podkarpaciu, ale może i przyjedziemy do Warszawy. 15 metrów kwadratowych dużego ekranu ledowego. Ale szykuje się nie tylko stolica. W Łodzi gorące emocje ostudzić będzie mogła woda, bo Strefę Kibica dla odmiany zorganizowano w aquaparku. W basenie pojawią się takie oto gadżety, szaliki, będziemy głośno krzyczeć, dopingować. A to już hala Urania w Olsztynie i oficjalna piłka Euro 2024. Tutaj również każdy kibic poczuje się jak w domu. Chcemy kibicom w różnym przedziale wiekowym zapewnić atrakcje, konkursy z nagrodami. Pokazać piłkę nożną od strony piłkarskiej, trenerskiej i sędziowskiej. Kibicowanie to pasja, piłka nożna to pasja, kibicowanie to wspólne święto. Na pewno mecze reprezentacji to taka okazja, żebyśmy się wszyscy zjednoczyli. Bo najważniejsze jest wspólne przeżywanie emocji. Kibice w Lublinie są już gotowi, odliczają i obstawiają. 2:1 dla Polaków. Ja myślę podobnie. 3:0 dla Holandii? 30% na wyjście z grupy i minimalną szansę na jakiś medal. To się okaże. Jesteśmy, jak widać, niezależni od pogody. Mamy zadaszenie. Plenerowo, a bezpiecznie od deszczu. To ważne, bo piłka nożna to nie tylko sport, ale też czynnik integracyjny. W każdej z kilkuset stref w całym kraju spotkają się ludzie z różnych środowisk i pokoleń, by połączyć się w jednym celu - wsparcia Biało-Czerwonych. 19.30, dziś dziękujemy, a za chwilę w TVP Info Pytanie dnia i Marek Czyż w rozmowie z eurodeputowanym Tobiaszem Bocheńskim. Do zobaczenia.