Pok#j na Ukrainie, ale za jak@ cen-? Przygotowania do szczytu Trump-Putin. Wywoływali pożary na zlecenie rosyjskiego wywiadu - staną przed sądem. Rewolucja w salonach piękności - manicure będzie zdrowszy. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zanim Alaska, najpierw Berlin. Na dwa dni przed spotkaniem w cztery oczy z Władimirem Putinem Donald Trump podczas wideokonferencji rozmawiał z europejskimi liderami. W rozmowach uczestniczył także Wołodymyr Zełeński, który od przywódców UE i NATO usłyszał zapewnienie, że "nic o Ukrainie bez Ukrainy". Ile słów ma szansę znaleźć potwierdzenie w decyzjach? Miasto, które zamienia się w twierdzę. To właśnie w zamieszkanym przez mniej niż 300 tys. osób Anchorage spotkają amerykański prezydent i rosyjski dyktator. Wśród mieszkańców mieszanka zadowolenia i sceptycyzmu. To historyczne spotkanie, ale ostatecznie nie wydaje mi się, by miało większe znaczenie. To ekscytujące, że Anchorage będzie częścią takiego wydarzenia. Myślę, że to bezpieczne miejsce dla obu przywódców. Miejscem spełniającym rygorystyczne wymagania bezpieczeństwa jest baza wojskowa Elmendorf-Richardson. To właśnie w niej najprawdopodobniej Trump będzie rozmawiał z Putinem. Jak poinformował Biały Dom, także w cztery oczy, w pełnej dyskrecji i bez udziału doradców. Czy prezydent jest optymistą co do tego, że dojdzie do porozumienia? Czy będzie po prostu słuchał? Myślę, że będzie to ćwiczenie słuchania dla prezydenta. Proszę zauważyć, że obecna będzie tylko jedna strona zaangażowana w tę wojnę. Do Anchorage Wołodymyr Zełenski zaproszony nie został. Poleciał do Berlina, by wziąć udział w wideokonferencji z europejskimi sojusznikami. Powiedziałem prezydentowi Trumpowi, że Putin nie chce pokoju, chce okupować nasz kraj i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Polskę na spotkaniu europejskich liderów reprezentował Donald Tusk. Na wideokonferencji z Donaldem Trumpem - prezydent Karol Nawrocki. Rząd przyjął stanowisko w sprawie negocjacji we wtorek. Przekazaliśmy to stanowisko także prezydentowi Nawrockiemu, także w kontekście jego kontaktów z administracją amerykańską. Ponieważ zadaniem konstytucyjnym rządu jest prowadzenie polityki zagranicznej. Tylko poprzez twardy język, tylko poprzez konkretne, twarde działania można powstrzymać Federację Rosyjską. Podczas spotkania ustalono zasady, które mają wyznaczyć drogę do zawarcia pokoju. Najważniejszy krok to natychmiastowe zawieszenie broni, które dla amerykańskiego prezydenta będzie kluczowym celem spotkania na Alasce. Jeśli Rosja się na nie nie zgodzi, przywódcy oczekują nałożenia na nią sankcji. Podkreśliliśmy, że Ukraina musi zasiąść przy stole negocjacyjnym i sama musi uczestniczyć w rozmowach na temat kwestii terytorialnych. Kreml chce, by ceną za pokój były cztery ukraińskie obwody i Krym. Presję na Kijów od tygodni wywierał też amerykański prezydent. Wojny zmieniają granice. Tu zarówno Kijów jak i Europa mówią jednym głosem - zgody na ustępstwa terytorialne nie będzie. Przywódcy przekazali Trumpowi oświadczenie 26 unijnych państw, w którym zaznaczyli, że o drodze i warunkach pokoju w Ukrainie nie można decydować bez Ukrainy. Podpisu jako jedyny nie złożył pod nim premier Węgier. Słynący z sympatii do Putina polityk stwierdził, że Europa powinna sama negocjować z Moskwą przyszłość kontynentu. W szczycie sezonu turystycznego na Alasce przygotowania do politycznych rozmów na szczycie. Z wydarzeniem tej rangi miasto Anchorage zmierzy się pierwszy raz w historii. Na miejscu jest nasz specjalny wysłannik Witold Tabaka. Wszystkie hotele są tutaj zarezerwowane od kilku dni. Nie ma też żadnego auta w wypożyczalniach samochodów. To dlatego, że jest tutaj pełnia sezonu, ale też przez to, że zjeżdżają tu dziennikarze z całego świata. Nieznana była do niedawna lokalizacja spotkania. Okazuje się, że prezydenci spotkają się w amerykańskiej bazie wojskowej. Z perspektywy wizerunkowej lepiej nie mogło być dla Władimira Putina. Lepsza jego zdaniem byłaby tylko Moskwa. O przełomie, jeśli chodzi o konflikt w Ukrainie, nie możemy mówić, bo zabraknie tu prezydenta Ukrainy. Ale możemy mówić o przełomie w relacjach rosyjsko-amerykańskich. Czekamy tutaj, kiedy wyląduje samolot z prezydentem Trumpem i Putinem. Niezależnie od tego, co myśli o mnie prezydent Nawrocki, niezależnie od tego, co ja myślę o nim, ale w sprawie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, wojny i pokoju musimy być zgodni i współpracować. Nikomu tutaj nikt łaski nie robi. Oglądają państwo "19:30" w środę, co jeszcze przed nami? Kosztowne obietnice. Zobaczymy, jak te projekty zostaną ocenione przez większość. Traktuję to jako zagrywki stadionowe. Wybrał, co chciał, i poszedł sobie. Duże co nieco. Nauczony tego, że u ludzi znajdzie pokarm, będzie przychodził kolejny, i kolejny, i kolejny raz. Akt oskarżenia przeciwko Polakom i Białorusinom w związku z sabotażem i podpaleniami na zlecenie obcego wywiadu. Prokuratura Krajowa oskarżyła sześć osób o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel bronią, obrót środkami odurzającymi i szereg innych przestępstw kryminalnych. Zarzuty podpalenia dotyczą pożarów magazynu w Gdańsku i składowiska palet w Markach. Restauracja w Gdyni dwa lata temu. Zamaskowany mężczyzna przez okno wrzuca koktajl Mołotowa. Pomieszczenie błyskawicznie staje w ogniu. Skala zniszczeń? Ogromna. Wszystko udokumentowała redakcja portalu Trójmiasto.pl. Sprawcy to Stepan K., Kamil K. i Andrei B. Straty wynosiły 3 mln złotych. Trzy osoby mają zarzuty z tym związane. Natomiast to było zdarzenie czysto kryminalne. Ale ci sami ludzie wraz z pozostałą trójką, w różnych konfiguracjach, w podobny sposób, za pomocą koktajli Mołotowa, dokonywali też aktów sabotażu na rzecz obecnego wywiadu. W zeszłym roku podpalili składowiska palet w Markach, w Gdańsku próbowali podpalić magazyn. Prokuratorowi udało się ten wątek postępowania zakończyć. Oskarżył łącznie 6 osób, w tym trzech obywateli polskich oraz trzech obywateli Białorusi, łącznie o popełnienie kilkudziesięciu przestępstw. Seria aktów sabotażu na terenie Polski to część zaplanowanej operacji rosyjskich służb, której celem jest osłabienie Polski poprzez sianie zamętu, strachu i budowanie poczucia zagrożenia. W tych sprawach nasze służby wykazują się ogromnym profesjonalizmem i zaufaniem. Też mają zaufanie sojuszników, bo tutaj jest bardzo intensywna współpraca z naszymi sojusznikami. Sabotaż to tylko jeden z elementów działań rosyjskiego wywiadu w Polsce. W sieci - cyberwojna i dezinformacja. Rosjanie próbują namieszać w głowach Polaków, pokazując sztucznego wroga, sztuczne wydumane sytuacje, które zagrażają Polsce. Ustalenia polskich służb wskazują, że Rosja w działaniach sabotażowych posługuje się nie tylko swoimi obywatelami. Wśród zatrzymanych znajdują się m.in.: Kolumbijczyk, Ukraińcy czy - tak jak w ostatnich sprawach - akty oskarżenia za sabotaż usłyszeli Białorusini oraz Polacy. Tu w komunikacie prokuratury pojawia się jeszcze jedno nazwisko - Olgierda L. To z nim współpracowali niektórzy podejrzani o sabotaż, co ważne w sprawach o charakterze typowo kryminalnym - pobicia, handel bronią czy obrót narkotykami. Zarzuca mu się zlecenie pobić dwóch osób i podpalenie tej restauracji w Gdyni. Nazwisko gangstera i neonazisty Olgierda L. pojawiło się też w tym raporcie, który rzekomo miał powstać na zlecenie PiS-u. Zna się z innymi neonazistami. Raport przypisuje znajomość prezydentowi Karolowi Nawrockiemu z gangsterem o pseudonimie Olo. Olgierd L. zlecił pobicie dwóch osób. W tym ciężkie pobicie osoby znanej, który się określa mianem Wielki Bu. Według śledczych Olgierd L. miał zlecić połamanie Wielkiego Bu - tu na zdjęciach z Karolem Nawrockim - Stepanowi K., człowiekowi, który został oskarżony o działania dywersyjne na rzecz rosyjskiego wywiadu. Środowisko Karola Nawrockiego tłucze się między sobą. To przerażająco brzmi, że głowa państwa może mieć kontakt z takimi bandziorami. Pan prezydent Karol Nawrocki nigdy nie ukrywał faktu, że ćwicząc boks, spotykał się z różnym ludźmi, ale próby przyklejania do niego ich aktywności to kompletne nieporozumienie. Głosuję na Nawrockiego. Stepan K. za pobicie Wielkiego Bu miał zarobić 50 tys. złotych. Ostatecznie tego nie zrobił. Jak twierdzi prokuratura, nie udało mu się znaleźć okazji, by zlecenie wykonać. Karol Nawrocki urzęduje od tygodnia, W piątek zademonstrują siłę podczas największej takiej defilady w historii. Wojsko Polskie przygotowuje się do swojego święta i to dobra okazja, by przyjrzeć się temu, co już trzyma w hangarach, a na jakie militarne zakupy czeka. Najbardziej wyczekiwana dostawa to F-35, myśliwce wielozadaniowe piątej generacji. Polska zamówiła 32 takie samoloty, cena jednego to ponad 87 mld dolarów. Pierwsze maszyny trafią do Polski na początku przyszłego roku. Niewidzialny dla radarów F35 może osiągać prędkość 2000 km/h. W siłach powietrznych od lat służą już myśliwce F-16. Szef MON właśnie podpisał umowę na modernizację 48 takich maszyn, co znacznie poprawi ich zdolności bojowe. Ten podpis to milowy krok dla polskiego lotnictwa. Podpis wart około 4 mld złotych, bo tyle będzie kosztowała modernizacja polskiej floty myśliwców F16. To jest wielki dzień. To jest bardzo dobry dzień dla Polski, dla bezpieczeństwa państwa polskiego. Umowa podpisana dziś w Bydgoszczy to nie tylko unowocześnienie polskiej floty powietrznej, ale także umocnienie naszej pozycji w Sojuszu Północnoatlantyckim. Te działania są ważne nie tylko dla Polski. Są kluczowe dla bezpieczeństwa całej wschodniej flanki NATO i stabilności europejskich granic. 48 samolotów przejdzie gruntowną modernizację systemów technicznych i informatycznych, co pozwoli na lepsze rozpoznanie przeciwnika i łączność. Amerykańskie F16, będące od 20 lat na stanie polskiej armii, zdolne rozwinąć prędkość ponad 2000 km/h, są podstawą naszej floty powietrznej. Jeżeli zostaną wprowadzone te zmiany, które są planowane, to ta modernizacja spowoduje, że będziemy mieli przewagę nawet nad najnowocześniejszymi samolotami rosyjskimi. Polskie F16 będą modernizowane w bydgoskich zakładach należących do Polskiej Grupy Zbrojnej, na czym zyska także nasz przemysł. O wadze tego typów projektów mówił w tym tygodniu także Donald Tusk. Kiedy mówimy o suwerenności, to mówimy po pierwsze o tym, żeby zacząć mówić poważnie o uniezależnieniu polskiego wojska od dostaw. Nigdy w 100%, ale proporcje, jakie zastaliśmy, były dramatyczne. Jednym z kontrowersyjnych zakupów poprzedniej władzy był kontrakt na koreańskie myśliwce FA50. Umowę zawartą trzy lata temu krytykowano m.in. za brak cech bojowych zakupionych myśliwców. Rzeczywiście był problem z uzbrojeniem FA50, to jest wynik negocjacji, które się przeciągały, między rządem polskim a stroną koreańską. Ostatecznie uzbrojenie tych maszyn zostało uzupełnione i według ekspertów, biorąc pod uwagę okoliczności zakupu, czyli wybuch wojny w Ukrainie, ta decyzja broni się z perspektywy czasu. One za niewielki koszt pozwoliły nam uzupełnić siły, które są niezbędne do obrony polskiego nieba. Był to dobry krok, który pozwolił wzmocnić polskie lotnictwo. Kolejnym wzmocnieniem będzie dostawa tego, najbardziej pożądanego myśliwca na świecie. Samolotu F35 który już wkrótce będzie do dyspozycji naszej armii. Ma być rakotwórcza i toksyczna, dlatego od września będzie obowiązywał zakaz jej stosowania. Karol Nawrocki urzęduje od tygodnia, legislacyjna ofensywa ruszyła niemal jednocześnie z prezydenckim objazdem po kraju. Projekty ustaw dotyczą polskiej wsi, rodzinnych podatków i CPK. Rządzący mówią, że obietnice prezydent spełni dopiero, gdy poprze je sejmowa większość, ofensywa wizerunkowo się jednak opłaca. Pytanie, ile musielibyśmy zapłacić za wdrożenie tych propozycji w życie. Mimo sejmowych wakacji i prac remontowych posłowie w parlamencie są. I czekają, aż zapuka do nich ktoś od prezydenta. Żeby zejść z obłoków na ziemię i zacząć uprawiać realpolitik. A realia polityczne są takie, że niezależnie od tego gdzie... Dziękujemy. Co obiecując... Dziękujemy. I w czyim otoczeniu... Wygrała Polska! ...prezydent podpisuje projekty ustaw, to wciąż są to tylko projekty. Staną się prawem, jeśli poprze je sejmowa większość. Głosy PiS i Konfederacji nie wystarczą. Zobaczymy, jak te projekty zostaną ocenione przez większość. Czyli liczą państwo na poparcie Polski 2050? Nie tylko Polski 2050, bo myślę, że w Lewicy mogą się znaleźć tacy, którzy będą to popierać, i PSL-u też. Pytamy więc, czy za słowami poszły czyny. Czy ktoś się z panem kontaktował z Kancelarii Prezydenta w celu poparcia projektów ustaw Karola Nawrockiego? Ze mną nie, ale też nie słyszałem, żeby z kimkolwiek z naszego klubu. Nie słyszałem, żeby ze strony prezydenta wykonano jakąkolwiek pracę, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo poparcia jego projektu, w związku z tym traktuję to jako zagrywki stadionowe. Prezydenckim projektom, które trafiły już do Sejmu - poza poparciem większości - brakuje czegoś jeszcze. Każda ustawa musi mieć tzw. ocenę skutków regulacji. Na razie wiadomo, że będą kosztowne. Według wyliczeń "Rzeczpospolitej" tylko zmiany w podatkach to koszt nawet 125 mld zł rocznie. Z czegoś te sto kilkadziesiąt miliardów trzeba będzie pokryć. Pan prezydent tego nie mówi, ale jasne jest to, że jeśli to zostanie zrobione, to wszyscy będziemy musieli zapłacić wyższe podatki. Tyle rachunek ekonomiczny, ale polityka ma swoje prawa. A według PiS wszystkiemu winien jest jeden. Rząd Donalda Tuska źle rządzi, deficyt budżetowy jest olbrzymi. To dlaczego kiedy rządziło PiS, to nie wprowadziło zerowego PIT-u dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci? Myśmy wprowadzili inne rozwiązania. Ten rząd też. No ale jakie rozwiązania? Renta wdowia? Nie tylko. Za rządów Koalicji weszły w życie m.in.: 800 plus, babciowe, program in vitro, dłuższe urlopy dla rodziców wcześniaków. Ale prezydent o tym nie mówi. Umówiłem się na plan. Ogłaszając swoje inicjatywy ustawodawcze. Dla Koalicji to obietnice bez pokrycia. Składanie projektów ustaw bez wskazania pieniędzy, które by miały za tym iść, jest po prostu nieodpowiedzialne. Podobnie rządzący oceniają te słowa prezydenta. Szantażowi nie zamierzam się poddawać. O ustawie, która zmniejsza minimalną odległość wiatraków od domów i mrozi ceny prądu. Im więcej będziemy mieli odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza na lądzie, tym taniej będzie i mamy nadzieję, że prezydent zaakceptuje ten kurs. Ale prezydent, który w kampanii stawiał na węgiel... To nasze czarne złoto. ...dziś zapowiada to: Wniosę własny projekt dotyczący cen energii, a nie zmniejszenia wiatraków od gospodarstw domowych. I tak wraca pytanie. Po co Karol Nawrocki zgłasza projekty ustaw, skoro nie buduje dla nich poparcia w Sejmie? Bo chce robić politykę. Prymat szumu politycznego nad rzeczywistością bierze górę. Ale szum polityczny rzeczywistości nie zmienia. W piątek zademonstrują siłę podczas największej takiej defilady w historii. Za oknem upał, w kalendarzu długi weekend i perspektywa, że u schyłku wakacji wreszcie można poczuć lato. I dobrze, by gdziekolwiek wtedy będziemy, zabrać ze sobą zdrowy rozsądek. 28 stopni Celsjusza, w zamkniętym samochodzie osłabiony 25-letni mężczyzna. Mężczyznę, który w śmiertelnej pułapce spędził około 4 godzin, uratowali policjanci. Chodź tu, do powietrza. Mężczyzna wraz z nowo poznaną kobietą przyjechał na wskazany parking. Kobieta opuściła pojazd, natomiast mężczyzna postanowił w nim pozostać. Świadkowie wezwali służby, ale w takiej sytuacji lepiej działać, niż czekać. Próbować wybić szybę, która jest najdalej oddalona od osoby, która jest w tym samochodzie, czyli przeciwległą szybę. Idealnie, gdybyśmy mieli do tego dedykowany młotek, ale można też kamieniem czy najlepiej gaśnicą, którą na pewno mamy w samochodzie. A fala upałów to śmiertelne zagrożenie - obowiązują ostrzeżenia I i II stopnia przed upałami. W zachodniej części do 34 stopni, w centralnej części do 31 stopni i ta sytuacja z nami potrwa do końca tygodnia. To czas, gdy konieczne będzie odpowiednie nawodnienie. Alkohol czy płyny z kofeiną odpadają, tego nie powinniśmy pić. Przede wszystkim woda, izotoniki. Tak chronią się mieszkańcy miast. Staram się pić minimum te dwa litry i lody dla ochłody. W cieniu siedzę, staram się jak najmniej na słońcu. Oczywiście krem z filtrem, dużo wody, coś na głowę. A jeśli wybieramy się w góry, dobrze się do wyprawy przygotujmy. Bardzo łatwo się odwodnić, wysoko w górach nie odczuwamy tak tej temperatury, zresztą tam temperatura jest niższa, natomiast insolacja słoneczna jest wysoka, w związku z czym musimy płyny przyjmować. Nad morzem mało kto rezygnuje z długo wyczekiwanego słońca. Dobrze tu jest, fajnie. Nie ma lepszego miejsca na świecie. Tym bardziej że dojazd nad Bałtyk kosztuje kierowców sporo cierpliwości. Ta droga jest cały czas zakorkowana. Z Gdańska do Władysławowa to staliśmy ze dwie godziny ponad. Szybciej nie będzie, trzeba przygotować się na dłuższą jazdę w upale. Nie tylko zagrożenie związane z samym ruchem drogowym, oślepiające słońce, rozgrzany asfalt, gdzie ta droga hamowania nam się wydłuża, ale ten stan psychofizyczny. Ostrzegają także wodniacy. Przy tak wysokich temperaturach wejście do wody musi być stopniowe. Skok i przebicie się w chłodniejsze warstwy wody mogą być śmiertelne. Jak się dostaniemy do takiej wody, to musimy się liczyć z tym, że naczynia się nasze skurczają, serce staje, bo nie jest w stanie przepompować tak dużej ilości krwi. Upały potrwają do soboty. Wtedy od zachodu nasunie się front, który przyniesie ochłodzenie, przelotne opady, burze i porywisty wiatr. Ma być rakotwórcza i toksyczna, dlatego od września będzie obowiązywał zakaz jej stosowania. Chodzi o substancję TPO w kosmetykach, używaną m. in. w lakierach do popularnej hybrydy. Toksyczny składnik pod lupą naukowców jest od lat. Komisja Europejska zaleciła, by całkowicie z nich zrezygnować, bo mogą szkodzić m.in. płodności. Paznokcie, które nawet po kilkunastu dniach wyglądają świeżo jak z salonu. To zasługa lakierów hybrydowych lub żelu. Nasze klientki są przyzwyczajone do wygody. Robią raz w miesiącu i potem nie muszą się niczym przejmować. Ponad 90% klientek wybiera lakiery hybrydowe lub żel na paznokciach ze względu na trwałość. Często jednak pada pytanie o bezpieczeństwo. Okazuje się, że jeden ze składników, TPO, który wspomaga utwardzanie, jest toksyczny. Stąd decyzja Głównego Inspektora Sanitarnego o zakazaniu od 1 września produktów do paznokci z jego zawartością. Jesteśmy wykonawcą przepisów unijnych i UE jednoznacznie wskazuje, że nie tylko obrót tymi produktami, ale też stosowanie ich jest zabronione. Badania prowadzone przez Komisję Europejską od 10 lat wykazują, że składnik TPO - przenikając przez płytkę paznokcia, może wpływać na bezpłodność lub zwiększać ryzyko nowotworu. Dermatolodzy do tej listy dodają powikłania związane z uszkodzeniem płytki paznokcia po zdjęciu lakieru oraz alergie. Nie są częste, ale się zdarzają, nie zawsze wiadomo, czym to jest spowodowane i ta droga do znalezienia substancji, która szkodzi, jest często długa i trudna. A w całej sprawie jest dużo nieprawdziwych informacji. Wyjaśniamy: trwały manicure nadal będzie można wykonać, ale tylko używając bezpiecznych dla zdrowia lakierów. Większość salonów miała czas, żeby się w nie zaopatrzyć. Nie mam już zapasów lakierów z TPO, kupiłam już nowe. Zamienniki lakierów hybrydowych bez zawartości TPO dają efekt niemal identyczny. Lekka zmiana kolorów jest, trochę mają inną konsystencję, ale jeżeli chodzi o trwałość, to dla klientki nic się nie zmienia. Fundacja zrzeszająca ponad 100 tysięcy salonów stylizacji paznokci zapewnia, że branża jest przygotowana na zmiany. Zakaz jest tak naprawdę dmuchaniem na zimne. Istnieje zaniepokojenie, czy manicure hybrydowy jest bezpieczny? Jest bezpieczny i z punktu widzenia klientek nic się nie zmienia. Dla bezpieczeństwa warto zawsze się upewnić, czy zabieg jest wykonywany produktem bez zawartości TPO. Schody, a na nich mały niedźwiadek, który próbuje dostać się do reklamówki z jedzeniem. Takie nagranie z okolic Cisnej na Podkarpaciu krąży w sieci. W czasie gdy zauroczeni internauci podziwiają zwierzę, służby załamują ręce, apelują o rozsądek i zastanawiają się, jak można z takim spokojem nagrywać groźne zwierzę i efektami dzielić się z innymi. To nagranie trafiło do sieci. Tyle że właśnie uczymy tego małego niedźwiedzia, żeby podchodził. Nauczony tego, że u ludzi znajdzie pokarm, będzie przychodził kolejny, i kolejny, i kolejny raz, tylko będzie coraz większy i już nie usłyszymy, tak jak na tym filmiku, infantylnych komentarzy. Agresywny niedźwiedź to niedźwiedź, który może zabić. Stąd takie mocne słowa. To, co jest umieszczone na tym filmiku, to słów brakuje, żeby opisać taką głupotę i takie wyrządzanie krzywdy temu pięknemu gatunkowi. Ale bardzo szybko przyzwyczajającemu się do wygody. Kilka niedźwiedzi z gminy Cisna właściwie już nie wraca do lasów, tylko stołuje się, wyjadając co lepsze kąski ze śmietników i kompostowników. A bywa i tak. Turyści zjedli kanapkę z rybą, puszkę zostawili w samochodzie i poszli sobie w góry. Jak wrócili, samochód był zdezelowany, bo niedźwiedź, czując ten zapach ryby, chciał go otworzyć, powybijał szyby, porozginał blachy. Gmina chciała, żeby trzy najczęściej odwiedzające ludzi niedźwiedzie zostały odstrzelone. Interweniowało Ministerstwo Środowiska i ostatecznie wypracowano inne rozwiązania. Niedźwiedzie dostaną lokalizujące obroże. Powstanie grupa interwencyjna do odstraszania. Będzie zgoda na używanie gumowych kul. Ale to wszystko dopiero w przyszłym roku. Władze Cisnej robią więc, co mogą, by już teraz niedźwiedzie wycieczki do wsi ukrócić. Łatwo dostępne śmieci to trudne spotkanie z niedźwiedziami. Tego typu plakaty są rozmieszczone wszędzie w przestrzeni publicznej. W gminie Cisna możemy zaobserwować niewłaściwe zarządzanie odpadami pochodzenia antropogenicznego oraz tworzenie nęcisk przez myśliwych i fotografów. Prawie każdy z mieszkańców ma do opowiedzenia historię z niedźwiedziem w roli głównej. U mnie na podwórzu był, porozbijał kosze ze śmieciami poprzewracał, dwa razy był. Co będę zabezpieczał? Rozwalił, wybrał, co chciał, i poszedł sobie. Bywa czasami w koszu sobie pogrzebać, ale za dnia go nie widać, gdzieś tam nocą sobie buszuje. Na tę chwilę udało mu się raz, a drugi raz jak przybył, to już nie poszło mu tak łatwo, bo zapięliśmy łańcuchy, i odpuścił. I oby już nie wracał. Ja myślę, że mógłbym się z nim zaprzyjaźnić - podał łapę, przywitał się, cześć, Jacek jestem. Pozostaje wierzyć, że to żart. Polska w NATO, papieskie pielgrzymki, fenomen Lewandowskiego, WOŚP - te i 41 innych wydarzeń to nasza duma i dorobek 45 lat Solidarności. I to państwo wybierają finałową dziesiątkę. Co ważne, głosowanie na nią potrwa do jutra. Muzyczny finał plebiscytu "Nasza Solidarność. A to nam się udało!" 31 sierpnia, oczywiście w Gdańsku. Zanim Pedro Pascal i Dua Lipa pokochali Olgę Tokarczuk i zanim otrzymała Literacką Nagrodę Nobla, pierwszym, w którego ręce trafił ten cenny laur, i to chwilę po powstaniu Solidarności, był Czesław Miłosz. Ponad dekadę później trafiliśmy do świata luksusu. Wystarczyło mieć w kieszeni równowartość malucha, by kupić tzw. cegłę, pierwszy telefon komórkowy. Były bardzo ciężkie. Ważyły około 2 kg. A potem połączyła nas prawdziwa gorączka narodowa. Małyszomania. Gry, gadżety i oczywiście słynna bułka z bananem. Ostatnich 45 lat to czas przełomów w każdej dziedzinie naszego życia. Wiele zawdzięczamy Solidarności. Przystąpienie do NATO, do Unii Europejskiej i myślę, że nam Polakom dało to taką wolność, o którą bardzo walczyliśmy i musimy nauczyć się to szanować. I właśnie z okazji zbliżającej się rocznicy powstania Solidarności daliśmy państwu możliwość wyboru wydarzeń, które w szczególny sposób napawają nas dumą. Ale uwaga - głosowanie na stronie www.gdansk.pl/nasza-solidarnosc jest aktywne tylko do 14 sierpnia, w czwartek. 4 czerwca 1989, no i oczywiście Polak w kosmosie. Jak dla mnie wstąpienie do Unii Europejskiej. Możemy zdradzić, że na ten moment najwięcej głosów oddaliście państwo na "Polskę w NATO". Finałową dziesiątkę poznamy podczas finałowego koncertu na terenie Stoczni Gdańskiej. Doda, Edyta Górniak, Mary Spolsky czy Justyna Steczkowska. 28 sierpnia o 20.00. Udział jest bezpłatny. To jest bardzo dobry projekt, szczególnie dzisiaj. Polska - jak wszyscy wiemy - jest bardzo podzielona i podzielona jest na zasadzie: Co myśmy osiągnęli? Co jedna strona osiągnęła? Co druga strona osiągnęła? I tutaj nagle jest pytanie o to, co nas jako Polaków zachwyciło? A w TVP Info ostatniego dnia sierpnia pokażemy debatę z Europejskiego Centrum Solidarności. Solidarność nauczyła nas przede wszystkim budowania wspólnoty, dążenia do demokracji, pomagania osobom, które tej pomocy wymagają. To nie tylko ruch historyczny. To hasło dla nas. Hasło, które buduje. Bo historia, która zaczęła się w Stoczni Gdańskiej, nadal pisze naszą teraźniejszość i przyszłość. Za chwilę "Pytanie dnia". Gościem Aleksandry Pawlickiej będzie prokurator Ewa Wrzosek. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia.