"Nie" dla wwozu ukrai$skiego zbo¼a do Polski. Rz@d przed¾u¼y embargo po 15 wrze¦nia i domaga si- tego od Unii Europejskiej. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie "Wiadomości". My zrobimy swoje w obronie polskiego rolnika, bo to jest dla nas bardzo ważne. Konsekwentne działania rządu w sprawie zboża z Ukrainy. Polskie rolnictwo będzie musiało znaleźć się w sytuacji, jeżeli chodzi o relację z Ukrainą, szczególnej ochrony. 4 tysiące migrantów dotarło przez weekend na Lampedusę. Serbia pokonana, jesteśmy w półfinale! Takie momenty budują, takie mecze kształtują charakter. Szefowa Komisji Europejskiej gra na czas. Wciąż nie podjęła decyzji w sprawie embarga na ukraińskie zboże, które obowiązuje do piątku. Ale zwłoka Komisji nie ma większego znaczenia, bo polski rząd twardo deklaruje, że embargo po 15 września zostanie utrzymane. 2 dni do końca unijnego embarga na ukraińskie zboże. Decyzję w tej sprawie podejmie na ostatnią chwilę Ursula von der Leyen. Jaką? Nie wiemy. Ale jakąkolwiek by nie podjęła, to my wiemy, że my zrobimy swoje w obronie polskiego rolnika, bo to jest dla nas bardzo ważne. Wniosek o wydłużenie embarga złożył komisarz ds. handlu. Ale to nie musi oznaczać przedłużenia zakazu. Dla rolników zachowanie Komisji jest kompletnie niezrozumiałe. Nie rozumiem całej tej dyskusji, ona jest niepotrzebna, to jest chyba jakaś polityczna gra na czas UE. Oprócz pokazania prawdziwych intencji Brukseli zwłoka Komisji nic nie zmienia. Stanowisko rządu jest jasne nie od dziś: wspieramy Ukrainę, ale nie kosztem rolnictwa. Musimy także pamiętać o naszych obywatelach, o naszym rolnictwie, o naszej wsi i będziemy pamiętać, i sądzę, że nasi przyjaciele Ukraińcy powinni to zrozumieć. Ale nie do końca rozumieją. Premier Ukrainy zapowiedź utrzymania embarga nazwał przedwyborczym populizmem. To już odpowiedź ministra rolnictwa. Na tych warunkach, które są w tej chwili, Ukraina nie może wejść do UE, bo zaszkodzi to polskiemu rolnictwu. Cały czas byliśmy w kontakcie. Stanowisko rządu wspierają związki zawodowe. Jest nieugięty w tych negocjacjach, ma za sobą związki zawodowe, które patrzą na to działanie. Cieszymy się, że jest ta nieugiętość i w końcu Polska potrafi powiedzieć stanowcze "nie". Stanowcze "nie" wybrzmiało także w orędziu premiera. To embargo będzie dalej obowiązywać. Nie pozwolimy, by ukraińskie zboże, zdestabilizowało polską wieś. Co ciekawe, podobnie sprawę stawia opozycja. Mam nadzieję, że ono zostanie przedłużone, to jest kwestia interesu polskich rolników. Rząd prezentuje jednolite stanowisko w Warszawie i w Brukseli. Mimo politycznych gier Komisji Europejskiej polski rolnik może być spokojny. Stanowisko rządu jest jasne i znane od miesięcy. Embargo na ukraińskie zboże zostanie utrzymane. Z misją specjalną Donald Tusk wysłał do Strasburga znanego z prorosyjskich wystąpień Michała Kołodziejczaka. Szumnie zapowiedział, że ma negocjować embargo na ukraińskie zboże. Kandydat Koalicji Obywatelskiej był bardzo aktywny, ale przede wszystkim w Internecie, publikując zdjęcia z wycieczki do Parlamentu Europejskiego. Michał Kołodziejczak był naprawdę zajęty, głównie autopromocją także na korytarzu. Spotkał Ursulę Von der Leyen i komisarza do spraw rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Panie komisarzu, dzwoniłem do pana. Pan komisarz zajęty był negocjacjami z Brukselą. Pan Michał też, w trakcie debaty - głównie telefonem. Trudno się dziwić, emocji, do jakich przywykł, tu próżno było szukać. Pan Kołodziejczak idealnie pasuje do Platformy zwanej Obywatelską. Oni chleb położą pod śmietnik, a on produkty rolne rozrzucał po ulicach Warszawy. Ale w końcu doczekał się rozmowy z szefem komisji zajmującej się rolnictwem w Parlamencie Europejskim. W barku na trzecim piętrze was podjął. Nawet nie w barku dla posłów, tylko dla wycieczek. Nie przeszkadzało to liderowi AgroUnii ogłosić, że z Unią Europejską on wszystko już załatwił. Jeżeli w ten sposób miałyby powstawać decyzje warte setki milionów euro, na korytarzach, zaczepianych urzędników, to moim zdaniem UE byłaby kompletnie nic niewarta. Pytanie więc, o co tutaj chodzi. Szczerze wyjaśnił to poseł PO Aleksander Miszalski. Żeby wygrać wybory, trzeba paradoksalnie niestety czasem być pewnie nawet trochę populistą. Wniosek, że dla PO liczy się kit wciśnięty wyborcom. Tak jak wtedy gdy ówczesny premier Donald Tusk obiecywał, że nie podwyższy wieku emerytalnego - wspomina szef Solidarności. Drogie panie... A zrobił to. Taki jest Donald Tusk, on się nie zmienił na przestrzeni tych kolejnych kilkunastu lat. Solidarność zebrała prawie dwa miliony podpisów obywateli domagających się referendum. Trafiły do kosza. A w Sejmie Piotr Duda usłyszał to. Nie po to pana wybierano na szefa Solidarności, żeby pan się podejmował zadań, które właściwie jest zdolny wykonać każdy pętak. Dlatego teraz ostrzega Polaków. Szanowni państwo, jeżeli dojdzie do władzy Donald Tusk lub PSL, wiek emerytalny zostanie podwyższony do 67 lat dla kobiet i mężczyzn, bo taka jest po prostu prawda, bo ja ich po prostu znam. Dlatego pytanie o wiek emerytalny znalazło się w referendum. Podobnie jak o zaporę na granicy. Udają, że zbudują wielki mur, a tak naprawdę chcą zrobić wielki wał. "Zrobić wał" to znaczy "zrobić przekręt". W języku potocznym jest jeszcze inne powiedzenie - "zrobić z kogoś wała". I chyba to właśnie próbował i niezmiennie próbuje robić Donald Tusk. Teraz dramatyczne doniesienia z Lampedusy. Ostatniej doby na tę małą włoską wyspę dotarły ponad cztery tysiące osób. Tamtejszy obóz dla nielegalnych migrantów mierzył się z podobną sytuacją kilka tygodni temu. Tym razem władze miasta mówią o zmasowanej inwazji. Niespełna dwa tygodnie względnego spokoju. Lampedusa kolejny raz stała się punktem przesiadkowym dla nielegalnych migrantów z Afryki. W ciągu zaledwie doby na wyspę dotarło sto wypełnionych po brzegi łodzi z Libii i Tunezji. W obozie jest teraz około 2800 osób, kilkaset jest w porcie i w miejscach lądowania. Ta grupa będzie przewożona do obozu, Czerwony Krzyż jest gotowy. To ten sam obóz, w którym byliśmy dwa tygodnie temu. Wtedy podobna liczba ludzi była ewakuowana z hotspotu w głąb Włoch. Już wtedy mówiono o krytycznym momencie i potrzebie zdecydowanej reakcji Brukseli. Europa nie robi nawet tego. Nie robi nic. Jest tylko bla bla bla, tylko słowa. Zamiast tego dziś Francja zamyka granice, a Niemcy zawieszają mechanizm relokacji migrantów z Włoch. Kontrole wracają na granicy Serbii z Węgrami, w Chorwacji, siły policyjne ochraniają pociągi. Kolumny migrantów zmierzają na północ w kierunku Niemiec. Ludzie, którzy żyją w pobliżu, się boją. To jest taka psychoza strachu. Jak podkreślają eksperci, dokładnie na taki sam scenariusz obliczona była akcja Mińska i Moskwy na granicy z Polską i krajami bałtyckimi. To, co się dzieje na Zachodzie, czyli ta inwazja migrantów, to jest doskonały symbol tego, co działoby się na granicy polsko-białoruskiej, gdyby rząd nie podjął decyzji aktywnej ochrony, pomocy silom mundurowym, straży granicznej i później dot. budowy muru na Białorusi. Brak zapory nie pozwoliłby na skuteczne zabezpieczenie tak długiego odcinka granicy. Polityka Berlina czy Paryża wobec Rzymu pokazuje też jasno, że w sytuacji kryzysowej solidarność, równość i dobrowolność znikają z agendy. Francja wzmacnia ochronę swojej granicy z Włochami, a więc wewnętrznej granicy między krajami Unii, bliskimi partnerami i sojusznikami. Powód? Fala nielegalnej migracji z Afryki, która staje się dla Europy coraz większym problemem. W Paryżu jest Maksymilian Maszenda. Skąd taka decyzja właśnie teraz i jak w praktyce ma wyglądać ochrona granica pomiędzy Francją i Włochami? Francja chce z dnia na dzień podwoić liczbę policjantów. Oba kraje należą do strefy Schengen. To wszystko jest spowodowane kryzysem migracyjnym w Europie. Migranci, którzy docierają z Afryki, wyruszają dalej. M.in. w kierunku Francji. Regiony przygraniczne Francji od dawna apelują o zwiększenie zaangażowania. Nie radzą sobie z rosnącą liczbą migrantów. Dwa razy więcej policjantów i wojskowych, dodatkowe posterunki i drony - tak Francja chce zabezpieczyć swoją granicę z Włochami. Widzimy zwiększającą się presję migracyjną na naszych granicach i musimy reagować. Skala problemu jest ogromna. Francuskie władze przygotowują się na najgorsze i coraz większy wzrost liczby migrantów, którzy będą próbowali nielegalnie przedostać się najpierw do Włoch i stamtąd dalej do innych państw w Europie. Mamy wzrost nielegalnych przekroczeń granicy z Włoch o sto procent, a w związku z niestabilną sytuacją w Afryce zakładamy, że w następnych latach problem może być jeszcze większy. Migracja i bezpieczeństwo wewnętrzne to obecnie jedne z najważniejszych tematów we Francji. Podobnie jak w Polsce także tu wkrótce może odbyć się referendum w sprawie migracji. Chce tego zdecydowana większość Francuzów i głównych ugrupowań politycznych. Wcześniej mają też zostać we Francji zmienione przepisy dotyczące imigracji, m.in. ułatwiające deportację czy zawracanie migrantów z granicy. Prace nad ustawą rozpoczną się prawdopodobnie w pierwszej połowie listopada. Wszystko zależy jednak od sytuacji i rozmów poszczególnych ugrupowań. Zdecydowana większość Francuzów - ponad 60 procent - domaga się zmiany przepisów i zaostrzenia polityki migracyjnej. O upadku Putina można mówić dużo, ale jeden obraz powie więcej niż tysiąc słów. Rosyjski dyktator chciał uchodzić za globalnego gracza, a właśnie spotkał się z Kim Dzong Unem na dalekim wschodzie Rosji. Putin chce kupować północnokoreańską broń, a płacić może dostawami żywności. Tak kończy się sen o rosyjskim imperium. Władimir Putin i Kim Dzong Un na kosmodromie Wostocznyj. Wielu chętnie wysłałoby ich w kosmos, ale obaj dyktatorzy i zbrodniarze zostali na ziemi. Jeden głodzi i zmusza do niewolniczej pracy własny naród. Drugi morduje ukraińskich cywilów, a także kobiety i dzieci. Pytanie, kto jest bardziej nieobliczalny - Kim czy Putin. Putin jest coraz bardziej zniesmaczony, z kim musi rozmawiać, czy mu się to podoba czy nie. Czuje, że przestał znaczyć, a to jednak w przypadku jego ego bardzo mocno go boli. Bo chętnie odwiedzała go kanclerz Niemiec Angela Merkel, jej następca Olaf Scholz a z Paryża to nawet prezydent Emmanuel Macron przyleciał. A teraz Kim Dzong Un pancernym pociągiem z odizolowanego od świata kraju. Samo spotkanie na dalekim wschodzie Rosji nie byłoby nawet warte tego, by o nim wspomnieć, gdyby nie pewien fakt - dobrze obrazuje upadek Putina. Sam fakt, że Rosja będzie kupowała konwencjonalną broń w Korei Północnej, pokazuje, jak słaba jest armia rosyjska. Moskwa chce zapłacić żywnością i transferami energii. Bez wątpienia oba kraje i obaj dyktatorzy są siebie warci. Ostracyzm, który już obserwujemy, powinien dotknąć tego typu przywódców, a w przyszłości sprawiedliwe osądzenie. Później mogą się już spotkać tylko na śmietniku historii. Ukraińcy uderzyli w strategiczną bazę rosyjskiej marynarki wojennej w Sewastopolu na okupowanym Krymie. W wyniku ataku uszkodzony został okręt podwodny i duża jednostka desantowa Rosjan, a w ogniu stanęła stocznia remontowa. Szczegóły w przeglądzie wydarzeń z zagranicy. Tak Ukraińcy przypomnieli Rosjanom, że na okupowanym Krymie nie są bezpieczni. Do ataku użyli dziesięciu pocisków manewrujących i trzech dronów morskich. Rannych zostało kilkudziesięciu Rosjan. Bazę od południowego frontu dzieli 250 kilometrów. Już ponad 5 tysięcy ofiar śmiertelnych, 10 tysięcy zaginionych. To najnowszy, tragiczny bilans uderzenia w Libię - cyklonu Daniel. Prawdziwa skala katastrofy wciąż nie jest jednak znana. Służby wyławiają z wody setki ciał i chowają w takich masowych grobach. Jak szacuje WHO, powódź dotknęła niemal 2 mln osób. W Maroku gasną nadzieje na odnalezienie kolejnych ocalałych. Po piątkowym trzęsieniu ziemi bilans ofiar śmiertelnych zbliża się do trzech tysięcy. Rannych jest ponad pięć i pół tysiąca. W wielu regionach nie ma prądu ani łączności telefonicznej. Marokańczycy krytykują rząd i króla za opieszałą pomoc. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Oto co jeszcze przed nami w programie: Afera śmieciowa pod nosem prezydenta Warszawy. Łowcy pedofili na tropie. Coraz więcej jednostek korzysta z przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Głównie jachty, ale też statki komercyjne i państwowe. Ruch wzrośnie jeszcze bardziej po całkowitym zakończeniu inwestycji. Na pogłębienie czeka ostatnie 800 metrów toru wodnego w Elblągu. Rząd oferuje sto milionów złotych, ale kontrolowany przez opozycję samorząd odrzuca tę propozycję. To rekord. W sierpniu przez kanał na Mierzei Wiślanej przepłynęło ponad 340 jednostek - o 60 więcej niż w lipcu. Wydaje mi się, że to jest jednak na plus dla Polski i na pewno to przyda się. Myślę, że turystycznie będzie bardziej sprzyjało do tego, żeby odwiedzać Elbląg i Mierzeję Wiślaną. Bardzo potrzebna. Dlaczego? Dlatego że nie mieliśmy dostępu z zatoki. Zawsze Ruscy nam nie dawali. Przypomnijmy. Kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną otwarto 17 września 2022 r. Cel to zapewnienie Polsce niezależnego od Rosji dostępu do Morza Bałtyckiego z Zalewu Wiślanego. To dzięki nam jesteśmy krajem rozwijającym się, suwerennym. Tylko w tym roku kanałem przepłynęło ponad 1300 jednostek. Wzrosło bardzo dużo zainteresowanie tym akwenem przez Mierzeję Wiślaną i o tym mówią liczby. To jest wielka szansa dla Elbląga. Przeciw inwestycji od lat protestowała Rosja i politycy PO. Bardzo kosztowny projekt o wątpliwym sensie ekonomicznym przekopania mierzei. Muszę go ocenić, że dzisiaj jest wyłącznie politycznym trikiem. Gdyby natura chciała, żeby był tam przekop, toby był. Jest to po prostu lipa. Mimo że przez Mierzeję Wiślaną już od roku przepływa coraz więcej jednostek, opozycja nadal utrudnia pełne wykorzystanie tej inwestycji. Do dziś kontrolowany przez opozycję elbląski samorząd blokuje pogłębienie ostatniego, 800-metrowego odcinka toru rzecznego do portu w mieście. Mimo że rząd zaproponował na ten cel 100 milionów złotych w zamian za udziały w porcie. Elbląscy samorządowcy z PO, PSL i Lewicy tę propozycje uparcie odrzucają. Wolą brudną grę polityczną, walkę polityczną, nie chcą tych stu milionów, nie chcą tego, żeby port morski wreszcie zaczął się rozwijać. Dlatego rząd rozważa budowę drugiego portu. Po zakończeniu inwestycji Elbląg stanie się czwartym miastem portowym w Polsce o strategicznym znaczeniu także dla gospodarki naszego państwa. Kolejna odsłona afery śmieciowej w warszawskim ratuszu. I kolejne kłopoty Rafała Trzaskowskiego, który jest oskarżany o brak nadzoru nad Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania, co w efekcie umożliwiło wybuch potężnej afery korupcyjnej. Prezydent Warszawy mocno angażuje się w kampanię Platformy Obywatelskiej. Tam są na to miliardy! W tym samym czasie mieszkańcy Warszawy mocno odczuwają skutki afery śmieciowej w stołecznym Ratuszu. Dobrze by było, żeby Rafał Trzaskowski, który lata po świecie, jeździ po Polsce przyjechał do warszawskiego ratusza i zajął się kontrolą Miejskiego Przedsiębiorstwa oczyszczania. Bo to pod okiem Rafała Trzaskowskiego wybuchła gigantyczna afera korupcyjna, którą jako pierwszy opisał dziennikarz śledczy Piotr Nisztor. W latach 2020-2022 miało dochodzić do ustawiania przetargów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie. To były przetargi opiewające na co najmniej 600 milionów złotych. Wszystko zaczęło się, gdy Rafał Trzaskowski powołał na prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Włodzimierza Karpińskiego - byłego ministra skarbu w rządzie Donalda Tuska. Po objęciu stanowiska Karpiński zawarł umowę z Rafałem Baniakiem - swoim wiceministrem z czasów rządu Tuska. W tym czasie zdaniem prokuratury ruszył korupcyjny proceder. Rok później Karpiński awansował i został osobą numer dwa w Ratuszu - sekretarzem Warszawy. Sekretarz Warszawy otrzymał gigantyczne kompetencje od Rafała Trzaskowskiego. Podlegały mu wszystkie spółki miejskie. W lutym Karpiński i Baniak zostali zatrzymani. Usłyszeli zarzuty korupcyjne związane z przyjęciem blisku 5 mln zł łapówek. Ale to nie koniec. Gdy Gazeta Polska opisała tę sprawę, ratusz pozwał ją. A do pozwu załączył dokumenty, które mogą jednak... obciążać samego Trzaskowskiego. Bo to on miał zwiększyć limit wydatków dla MPO. Dostarczył dowód, który bezwzględnie wskazuje, że to jego decyzje doprowadziły do uwolnienia tych ogromnych pieniędzy, którymi potem dysponowali łapówkarze. Odpowiedzialność Rafała Trzaskowskiego jest oczywista - mówi wojewoda mazowiecki. Ponosi za to odpowiedzialność, niezależnie, czy to jest grzech jego aktywnego działania, czy to jest po prostu zaniechania i lenistwa. Z pewnością brak odpowiedniego nadzoru. Za co płacą mieszkańcy Warszawy w wysokich rachunkach za śmieci. Był przekonany, że pisze z 13-latką. W rzeczywistości była to dorosła kobieta. Tak kolejny potencjalny pedofil wpadł w ręce "łowców". To grupa, która od lat zajmuje się wychwytywaniem przestępców-zboczeńców. To, co tym razem odkryli, szokuje. To jest łóżko osoby, która proponowała trzy tysiące złotych za seks z dzieckiem. Tony puszek po piwie i niemal przyrośnięty do łóżka wycieńczony pies. Niewidomy, goła skóra. Prawdopodobnie stąd 40-latek wysyłał dzieciom nagie zdjęcia i filmy. Tu łowił swoje ofiary. 10-latka chciałaby z tobą zrobić seks? Tak i 13-latka tak samo. Mężczyzna wpadł w zasadzkę zastawioną przez "łowców pedofili". Ten pan się przyznał, że jest po rozwodzie, że ma 18-letnie dziecko, że właśnie wrócił do rodziców. Grozi mu 5 lat więzienia. Dziwić może fakt, że po usłyszeniu zarzutów został wypuszczony na wolność. Był wyrok? Nie było wyroku. Wypi***zać stąd! Szczegóły tej bulwersującej sprawy w "Alarmie" o 20.15. Łowcy pedofili muszą balansować na granicy prawa. Każdego schwytanego filmują, a zdjęcia publikują ku przestrodze. Człowiek, któremu się wydaje, że ma anonimowość, jest zdolny do bardzo złych rzeczy i jeżeli da się sprowokować i wyjdzie z niego prawdziwa twarz, to tylko z korzyścią społeczną. Polskie prawo jest dla pedofilów bezwzględne. Od października kolejny przełom. Przestępstwa pedofilskie przestaną się przedawniać. Ofiara po latach zdecydowała się mówić prawdę i sprawca był nieuchwytny, bo okazało się, że czyn się przedawnił. Wprowadzony wcześniej rejestr pedofilów, bezwzględny zakaz pracy z dziećmi i podwyższenie kar dla przestępców to skuteczny bat wymierzony pedofilom przez rząd. Prawo i Sprawiedliwość apeluje do Donalda Tuska o oddanie niemieckich odznaczeń. To pokłosie ujawnionych przez autorów serialu "Reset" dokumentów, które wskazują, że Nagroda Karola Wielkiego przyznana ówczesnemu premierowi była docenieniem prowadzenia przez niego polityki resetu z Rosją. Odczuwam dumę... Gdy w maju 2010 roku, miesiąc po katastrofie smoleńskiej, Donald Tusk otrzymał w obecności Angeli Merkel niemiecką nagrodę Karola Wielkiego, wielu zastanawiało się, za co to wyróżnienie. Dla niego było ważniejsze to, żeby dostać pochwały od Angeli Merkel czy nagrodę właśnie tego typu, jak została wspomniana w tej notatce, niż to, żeby asertywnie zachowywać się wobec polityki niemieckiej czy rosyjskiej. Światło na tę sprawę rzuca ujawniona przez autorów serialu "Reset" notatka sporządzona po rozmowie Bronisława Komorowskiego z Angelą Merkel. W stosunkach z sąsiadami należy być szczególnie wrażliwym, od nas zabrzmiało to jak zachęta do wczuwania się w Rosjan. Bardzo wysoka ocena premiera Rzeczypospolitej Polskiej po katastrofie 10 kwietnia. Przypomnienie, że Donald Tusk dostanie nagrodę Karola Wielkiego. Kanclerz Niemiec pochwaliła polskie władze za dobrą współpracę z Rosjanami podczas śledztwa smoleńskiego i katyńskiego. Ja myślę, że ona doceniała politykę prorosyjską Donalda Tuska od początku, od jesieni 2007, ale najważniejsze w tym kontekście, o którym teraz mówimy, jest podkreślenie tej prorosyjskiej polityki Donalda Tuska w warunkach ekstremalnych. Niemcom zależało, by te relacje z Rosją były jak najlepsze, bo Niemcy oczywiście budowały Nord Stream 1. Dwa lata później Tusk przyjął kolejną niemiecką nagrodę. Dlatego politycy PiS zaapelowali do przewodniczącego PO. O zwrot tego odznaczenia, tych odznaczeń niemieckich, jeżeli rzeczywiście to była cena i właściwie nagroda, laur za politykę resetu z Rosją. Apelujemy do Donalda Tuska: Panie Donaldzie, niech pan odda te medale. Uległość wobec Moskwy, którą w 2010 roku realizowały polskie władze, teraz wydaje się niemożliwa i nieprawdopodobna. Budowanie dziś szczęśliwie zapomnianych pomników żołnierzom bolszewickim... Tym żołnierzom, powtarzam, żołnierzom, należy się szacunek. W 1920 roku najechali na Polskę. Mogiła dla naszych oprawców powstała w 2010 roku na polu jednej z największych polskich wiktorii. Nie znam takiego kraju, nie znam takiego państwa, nie znam takiego pola bitewnego. Do dzisiaj aż trudno uwierzyć w to, jak mocno chciał zbliżenia z Moskwą rząd Donalda Tuska. Mimo że Polska była w NATO, po katastrofie smoleńskiej rozpoczęły się kontakty funkcjonariuszy SKW i FSB. Polska Służba Kontrwywiadu Wojskowego podpisała umowę o współpracy z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji - okrytą złą sławą FSB. To jeden z najbardziej szokujących elementów resetu z Rosją. Bezpieczeństwo, ochrona granic, przyszłość polskich emerytów czy państwowych przedsiębiorstw - 15 października Polacy w referendum zabiorą głos i zdecydują o przyszłości Polski. Te kluczowe dla naszego kraju kwestie poruszane są także w programie "Tu mówi Polska", w którym to państwo w swoich miejscowościach przepytują polityków. Kolejna odsłona dziś o 21.10 z Chełma. 15 października w referendum Polacy zdecydują o przyszłości Polski. Nie zgodziłabym się, żeby to zlikwidować, zaporę np. Czy wiek emerytalny. Naród jest najważniejszy, my powinniśmy głos decydujący w takich sprawach, nie politycy, tylko ludzie Cztery kluczowe sprawy - wiek emerytalny... Nie chcę pracować do 67 lat, tak że będę brał udział i będę głosował. ...wyprzedaż państwowego majątku... Niech się wypowiedzą, i niech potem będzie robione tak, jak ludzie chcą ...przymusowa relokacja nielegalnych migrantów... Najważniejsze moim zdaniem jest chyba relokacja migrantów, która jest w tym referendum poruszana. ...i likwidacja bariery na granicy z Białorusią. Gdzie zlikwidować? Kto to poważny by tak myślał, takich rzeczy się nie robi, toż to dla nas gwarancja jest. Zagrożenie nielegalną migracją wciąż jest ogromne. Dlatego prowadzimy wzmożone działania chroniące granice państwową, są to oczywiście działania związane z patrolowaniem granicy, zarówno z lądu, wody, jak i powietrza. W ochronę granicy wciąż zaangażowana jest nie tylko Straż Graniczna, ale i wojsko. Jest to ważne, dlatego że jest to nasz kraj, nasza ojczyzna, a my jesteśmy żołnierzami Wojska Polskiego. Bezpieczeństwo na granicy z Białorusią to temat kolejnego odcinka programu "Tu mówi Polska". Na krótko przed wyborami wychodzimy ze studia telewizyjnego w Warszawie, aby wsłuchać się w państwa głos. Dziś o 21.10 w Chełmie. I w telewizyjnej Jedynce. Polacy będą zadawać pytania politykom, mówić o swoich oczekiwaniach, nadziejach, ale i rozczarowaniach. Niektórzy próbują zniechęcać do skorzystania z tego prawa. Tak naprawdę to nie jest żadne referendum, to jest jeden z kolejnych elementów pisowskiej kampanii. Przypomnijmy: mowa o prawie każdego Polaka do współdecydowania o sobie i o swoim kraju. Mieszkam w Polsce, chcę być bezpieczna i mieć swój udział w tym, co się dzieje. I tego prawa nikt nie może Polakom odebrać. Zrobili to! I jaki to był mecz! Polscy siatkarze pokonali Serbię w ćwierćfinale mistrzostw Europy 3:1 i jutro zagrają o wielki finał. Rywalem będzie Słowenia, a spotkanie obejrzą państwo oczywiście w Telewizji Polskiej. Miało być ciężko i było! Ale na nich zawsze można liczyć! Serbia pokonana, jesteśmy w półfinale! Drużyna z Serbii gra bardzo konkretna siatkówkę i na wysokim poziomie, tak że nie jesteśmy zdziwieni tym, że ten mecz tak wiele nas kosztował. Kosztował szczególnie trzeci set. Set kluczowy, przy remisie 1:1. Nie dla ludzi o słabych nerwach. Jak cały set! 36:34. Tak, to wynik tej partii, która otworzyła Biało-Czerwonych drogę do walki o medale. Takie momenty budują, takie mecze kształtują charakter, my ten charakter mamy, no i cóż, zostały nam dwa mecze, ja mam nadzieję, że wygrane. Oni też mają taką nadzieję! Jak dalej, bo teraz Słowenia, myślą panie, że jest szansa na awans do finału? Oczywiście, że tak! Już mamy bilety na finał. Mieszkam we Włoszech, mama jest Polką i zawsze chodzę na wszystkie mecze, bardzo kibicuję reprezentacji, trzymam kciuki na następne mecze. Trzymamy i my. A łatwo nie będzie. Ze Słowenią graliśmy w półfinałach w ostatnich dwóch edycjach Euro... Oba mecze wygrali nasi rywale. Rewanż jutro o 18.00! Zwycięstwo po trudnym meczu na pewno da Polakom dużo pewności siebie, najwyższy czas w końcu pokonać Słowenię w półfinale Mistrzostw Europy. Fernando Santos nie jest już selekcjonerem polskiej reprezentacji. Polski Związek Piłki Nożnej odwołał go z tej funkcji. Kończymy Wiadomości. Za chwilę na antenie TVP Info Gość - Robert Telus - minister rolnictwa. Temat - oczywiście embargo na ukraińskie zboża, ale nie tylko.