Pokój w Gazie. Czy będzie trwały? Waga słów. Bąkiewicz będzie tłumaczyć się z chwastów i napalmu. Spór o finanse. PiS mówi o katastrofie, rząd pokazuje na co idą wydatki. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. To jeszcze nie jest pokój, ale 13. października na Bliskim Wschodzie przejdzie do historii. Była 8.00 czasu lokalnego, gdy pierwsi z ostatniej dwudziestki żyjących izraelskich zakładników zostali przekazani przez Hamas Czerwonemu Krzyżowi. Niedługo później lądujący w Izraelu amerykański przywódca ogłosił, że wojna się skończyła. Później było wystąpienie w Knesecie i egipski kurort Szarm el-Szejk, gdzie w sprawie przyszłości Strefy Gazy spotkali się przedstawiciele społeczności międzynarodowej. Łączymy się z naszymi wysłannikami: w Tel Awiwie jest Anna Kowalska, w Szarm el-Szejk - Rafał Miżejewski. Zaczynamy od Izraela. Aniu, słuchając Donalda Trumpa można odnieść wrażenie, że pokój już nastał. Powiedz jaka faktycznie jest na niego perspektywa? O tym, że to koniec wojny przekonany jest Donald Trump. I Izraelczycy. Powrót zakładników oznacza koniec koszmarów, myśliwców i bomb. To naprawdę koniec dopiero pierwszego etapu planu pokojowego prezydenta Trumpa. Co dalej z terrorystami z Hamasu? Czy Izrael wycofa wojska z Gazy? Czy uda się zabić wzajemną nienawiść i odbudować zaufanie, żeby nie był to tylko koniec tej wojny, ale żeby już nigdy nie było żadnej? Te pytania trzeba będzie przeanalizować i na nie odpowiedzieć. Dzisiaj nikt nie chce na nie odpowiadać, bo po raz pierwszy na Bliskim Wschodzie ten dzień od wielu lat przebiegł pod znakiem radości. Doczekaliśmy się końca wojny - krzyczeli dziś wzruszeni do łez Izraelczycy. Po dwóch latach, po wielkiej ciemności w moim sercu wreszcie wracają. W Tel Awiwie od świtu tłumy czekały na moment, w którym do domu wrócą ostatni izraelscy zakładnicy przetrzymywani w Strefie Gazy. Hamas, w 2 osobnych rundach, wypuścił łącznie 20 mężczyzn. W domu czekały na nich stęsknione, ale szczęśliwe rodziny, bo stan zdrowia ich wszystkich, po ponad 700 dniach w tunelach terrorystów jest określany jako stabilny. Moje serce jest teraz spokojne, kiedy widzę, że jest już z matką i z ojcem. 7 października 2023 roku Hamas porwał do Strefy Gazy 251 Izraelczyków. Niewolę przeżyło 168. W Gazie na początku wojny zginął Polak, Oded Lifszic. Jego syn dziś liczy, że to już koniec cierpienia po obu stronach granicy. Rozpoczyna się proces gojenia ran, powrót do normalnego życia. To zajęło 2 lata za długo. Ale Donald Trump walczy o pokój, więc wierzę, że ten pokój nastanie. Prezydent USA w Izraelu został przyjęty jak bohater narodowy, bo to on uważany jest za ojca tego rozejmu. Nie tylko przez rodziny zakładników, z którymi spotkał się tuż po przylocie. Ale też przez izraelskie władze, które w parlamencie przywitały go owacją na stojąco. To nie tylko koniec wojny, to koniec epoki terroru i śmierci, a początek epoki wiary, nadziei i Boga. To początek wielkiej zgody i trwałej harmonii dla Izraela i wszystkich narodów. To historyczny świt nowego Bliskiego Wschodu. Podczas przemówienia Donalda Trumpa w Knesecie jeden z propalestynskich posłów wyciągnął transparent: Uznaj Palestynę. Dalsze etapy tego procesu pokojowego wciąż stoją pod dużym znakiem zapytania. Pierwsze czarne chmury nad rozejmem pojawiły się już dziś. Hamas miał zwrócić ciała 28 zakładników, którzy zginęli w Gazie. Ale na razie tego nie zrobił, co Izrael uznaje za złamanie porozumienia. Jakiekolwiek opóźnienie lub celowe zaniechanie Mimo to po drugiej stronie granicy dziś też pojawił się uśmiech, bo do domu w ramach wymiany zakładników, wróciło blisko 2 tys. palestyńskich więźniów. Niech Bóg zmiłuje się nad naszymi męczennikami i wszystkimi zmarłymi, i obdarzy cierpliwością mieszkańców Gazy. Prosimy wszystkich o modlitwę. Wśród uwolnionych Palestyńczyków było 250 skazanych na dożywocie za akty terroru. Ale też 1700 osób, które Izrael zatrzymał po rozpoczęciu wojny i przetrzymywał bez postawienia zarzutów. Gdy Izraelczycy oczekiwali na powrót ostatnich żyjących zakładników, a Palestyńczycy wracali na morze ruin, w które zamieniły się ich domy po miesiącach działań wojennych, na szczycie poświęconym pokojowi w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk spotkali się przedstawiciele społeczności międzynarodowej z Donaldem Trumpem na czele. Na miejscu jest Rafał Miżejewski. Powiedz, kto jest wśród gwarantów porozumienia i jak ma być ono wcielane w życie? Nadal nie poznaliśmy dokładnych zapisów porozumienia. Ale wiadomo, że wielka czwórka szczytu, czyli USA, Egipt, Katar i Turcja mają w praktyce ma zaangażować się we wdrażanie i zabezpieczenie pokojowego planu nakreślonego przez prezydenta Trumpa. Jego głównym punktem jest demilitaryzacja Strefy Gazy i doprowadzenie do rozbrojenia Hamasu. Właśnie to rozbrojenie Hamasu wydaje się największym wyzywaniem. To było najtrudniejsze porozumienie, jakie zawarłem w ostatnich latach - tak przed chwilą mówił prezydent Trump. Bliski Wschód Bliski Wschód to największa i najbardziej skomplikowana sprawa. To także miejsce, które mogłoby doprowadzić do ogromnych problemów jak trzecia wojna światowa. Ludzie zawsze mówią, że trzecia wojna światowa zacznie się na Bliskim Wschodzie. Ale tak się nie stanie. My w ogóle nie chcemy rozpoczynać żadnej wojny i to się nie wydarzy. Jednym z pomysłów na doprowadzenie do trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie jest wysłanie tam żołnierzy amerykańskich. Wstępnie zielone światło dał już szef egipskiego MSZ. Ale także gotowość do wysłania tam przedstawicieli swojej armii zadeklarował Pakistan. Wszystko po to, żeby uniknąć ponownej eskalacji konfliktu. Oglądają państwo 19:30 w poniedziałek, który może okazać się kluczowy dla przyszłości porozumienia na Bliskim Wschodzie, co jeszcze przed nami. Sędzia pod wpływem? Dawca ratuje życie. Na sobotniej manifestacji PiS wystąpień było kilka i to, o którym teraz powiemy, już zasłużyło na uwagę prokuratury. Robert Bąkiewicz mówił o chwastach, które trzeba wyrywać z polskiej ziemi, o napalmie zrzucanym na tę ziemię, czy o sędziach i prokuratorach, których nie trzeba się bać. Prokuratura uznała, że nosi to znamiona przestępstwa i wszczęła postępowanie w tej sprawie. Z wymiarem sprawiedliwości autor wystąpienia ma akurat całkiem długą relację. Niezależny prokurator musi się przyjrzeć dokładnie tym słowom. Decyzja już jest. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście dziś wszczęła śledztwo w sprawie tego przemówienia. Kosy na sztorc. Kosy na sztorc. Które Robert Bąkiewicz wygłosił na sobotniej manifestacji PiS. Najpierw ocenił rząd. Ci mentalni volksdeutsche. Potem powiedział to: Nie bójcie się prokuratur, sądów, ci ludzie zapłacą za to cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły. Rządzący nie mają wątpliwości. To jest nawoływanie do agresji, to jest nawoływanie do rękoczynów. On zachęca do wojny domowej, on podważa instytucje, takie jak prokuratura i sądy. Prokuratura sprawdzi czy Robert Bąkiewicz także nawoływał do przestępstwa, łamiąc ten paragraf Kodeksu Karnego, za co grozi do 3 lat więzienia. Nie przesądzam prawno-karnej kwalifikacji, tak po ludzku - podkreślę - mnie po prostu bulwersują takie wypowiedzi. Kiedy Polska powinna się sklejać i jednoczyć, bo mamy wspólnego wroga na wschodzie, który morduje Ukrainę, takie wypowiedzi są niedopuszczalne. Ale nie dla polityków PiS, którzy w sobotę Roberta Bąkiewicza oklaskiwali. A dziś stoją za nim murem. To było przekroczenie granic? Proszę państwa, Robertowi Bąkiewiczowi powinniśmy być wdzięczni przede wszystkim za to, że stworzył Ruch Ochrony Granic. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Którego działalność sprowadzała się do takich internetowych akcji. Tu były jakieś unijne flagi wywieszone. I dbania o ilość wyświetleń. Zaczynasz śpiewać Jeszcze Polska nie zginęła - stary, dwa miliony wyświetleń. Poziom autorytetów dla Zjednoczonej Prawicy po prostu sięgnął dna. Posłanka Koalicji przypomina, że Robert Bąkiewicz ma na koncie zagłuszanie wystąpienia uczestniczki Powstania Warszawskiego. Milcz chamie. A także tę wypowiedź. Macie honor, macie honor w ogóle. .za którą usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy na służbie. Mimo to, przemawiający tuż przed nim prezes PiS, zapowiedział go tak: Teraz bardzo ważne przemówienie, bardzo ważnego, mądrego człowieka. Panie prezesie wstyd, jest pan już starszym, doświadczonym mężczyzną, promować takie postaci wśród społeczeństwa, to na pewno chluby panu nie przynosi. Ale według Koalicji tu nie o chlubę chodzi. Posługiwanie się Robertem Bąkiewiczem jest czystym cynizmem. .lecz o polityczny zysk. Jarosław Kaczyński pozwala Bąkiewiczowi mówić to, co on myśli, tylko Kaczyńskiemu nie wypada powiedzieć przez mikrofon. Dlatego - według rządzących - nie ma słów takich słów Roberta Bąkiewicza, których PiS nie byłby w stanie obronić. Jestem rolnikiem i tam, gdzie są chwasty, trzeba je wyrywać. Nawet jeśli przeczą one podstawowym faktom historycznym. My musimy iść na Malbork. Droga na Malbork, wroga trzeba dobić, jak się kołyszę w ringu, to się go tak tłucze, aż leży na deskach. Malborka nie trzeba zdobywać - przypomina jego burmistrz, ale Roberta Bąkiewicza zaprasza - Może trzeba by było Roberta Bąkiewicza podszkolić z historii, geografii? Ja powiem szczerze, że bardzo mi się podobało przemówienie Roberta Bąkiewicza pod jednym względem, bo krzyczy Robert, Robert. I było mi miło. Po tym przemówieniu. W jednym ręku kosa i miecz, w drugiej różaniec. .nie wszystkim było do śmiechu. Dwa lata po starcie sejmowej kadencji politycy Prawa i Sprawiedliwości biorą pod lupę finanse publiczne i przed różnymi resortami opisują skalę katastrofy, której twarzami mają być Donald Tusk i Andrzej Domański. W odpowiedzi rządzący pokazują konkretne budżetowe liczby, a w nich rekordowe wydatki socjalne, także te które wprowadzała poprzednia władza. Widać, że to przygotowana akcja. Ten sam przekaz przed każdym ministerstwem. 2 lata chaosu. 2 dni przed 2. rocznicą zwycięstwa koalicji 15 października politycy PiS ruszyli przed ministerstwa recenzować rząd. Tu, przed Ministerstwem Finansów. Nawet niebo płacze. Niebo płacze, bo katastrofa finansów ma dzisiaj twarz Donalda Tuska i Andrzeja Domańskiego. Andrzej Domański za 2 lata nie znajdzie nawet pracy w warzywniaku. Panie Januszu, proszę zacząć najpierw od rozliczania swoich kolegów. Budżet jest trudny, ale dlatego, że pan Morawiecki zostawił prezenty w postaci gigantycznego deficytu. O przyszłorocznym budżecie tak Andrzej Domański mówił w Sejmie kilka dni temu: Żegnamy drożyznę i stagnację. To jego założenia. PiS krytykuje wysoki deficyt i zadłużenie. Na każdy wydatek budżetowy trzeba pożyczyć 13 środków. Budżet w zapaści to zostawił po sobie pan premier Morawiecki i jego zaplecze polityczne. Platforma przypomina PiS pozabudżetowe wydatki takie jak: Polski Fundusz Rozwoju czy Fundusz Covidowy, które teraz trzeba spłacać. Przed Resortem Zdrowia z kolei PiS wypominało brak środków w NFZ. W budżecie na 2026 rok brakuje 23 mld złotych. To są dziury na skalę do tej pory niespotykaną. Niedofinansowanie służby zdrowia to akurat problem wielu kolejnych rządów. W tym budżecie środków jest więcej. Dwadzieścia kilka miliardów więcej na ochronę zdrowia, to są nienotowane do tej pory poziomy, jeśli chodzi o polskie budżety. Rozumiem, że opozycja ma w tej sprawie swoje zdanie, ale też pamiętamy w jakim stanie zostawiła finanse publiczne. Oprócz zdrowia, więcej pieniędzy w budżecie jest na obronność oraz programy społeczne i świadczenia socjalne. W kampanii wyborczej PiS próbował straszyć, że koalicja zabierze obecne 800 plus. Koalicja 15 października na samym wstępie swoich rządów zadeklarowała: nic, co było dane, nie zostanie odebrane, i tak dokładnie jest. Rząd nie tylko nie cofnął świadczeń wprowadzonych przez PiS, ale wprowadził też nowe takie jak aktywny rodzic, zwany babciowym, czy renta wdowia. Przywrócił finansowanie in vitro i telefonu zaufania oraz podwyższył zasiłek pogrzebowy. Rząd Donalda Tuska zwiększył wydatki na politykę społeczną do rekordowego poziomu 17,1 % PKB. To dało nam w tym roku budżet w wysokości 170 mld i plasuje nas w UE jako jedną z najambitniejszych polityk społecznych. Ministerstwo Rodziny podliczyło, że łączne z budżetu na polskie rodziny w 2022 roku, czyli za rządów PiS, przeznaczono prawie 70 miliardów złotych. Dla porównania - w tym roku jest ponad 96 miliardów złotych. Ale PiS mówi o biedzie. Za rozwalanie polskiej gospodarki, za bezrobocie, za biedę, rozdawanie jachtów - rozliczymy. A to dane. Bezrobocie wynosi 5,6% i jest nieco niższe niż jeszcze kilka lat. Zdecydowanie niższa od dwucyfrowej w czasach poprzedników jest inflacja. We wrześniu wyniosła zaledwie 2,9%. To jest okres naszych rządów. Rząd mówi też o większej sile nabywczej Polaków. Czy samochód, który zatrzymał się na drzewie w miejscowości Rejowiec Fabryczny, na Lubelszczyźnie, prowadził pijany sędzia? Świadkowie zdarzenia twierdzą, że za kierownicą widzieli Jakuba Iwańca. Sędzia odpowiada, że był pasażerem. To historia, która w ogóle nie powinna się wydarzyć, a gdy pojawia się w niej przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości, mnożą się pytania. Znany z tzw. afery hejterskiej sędzia Jakub Iwaniec ma też immunitet, więc wyjaśnianie wątpliwości potrwa dłużej. Obcierka klasyczna. To samochód sędziego Jakuba Iwańca po zderzeniu z tym drzewem. Nikt nie ucierpiał, zniszczenia niewielkie. Właściciel auta może mieć jednak duży problem. Z zeznań świadków wynika, że był on sam, i z zeznań świadka wynika, że on kierował samochodem. I był pijany. Jakub Iwaniec miał dwa promile alkoholu. Nie siedział za kierownicą - przekonuje jego pełnomocnik. W tym momencie, który jest zarzucany mojemu klientowi, on nie prowadził tego pojazdu, więc takiego zdarzenia nie było. Rzeczywiście ustaliliśmy, że około 21:00 z minutami został odwieziony z imprezy w strzelnicy w Rybie do domu przez swojego kolegę. Który jednak prowadził swoje auto. A w kolizji brał udział samochód sędziego. I było to dwie godziny później. Świadkowie zawiadomili policję kilka minut przed 23:00. I zapewniali, że widzieli swojego sąsiada, sędziego Jakuba Iwańca. Sprawę przejęła Prokuratura Krajowa, bo w grę może wchodzić uchylenie immunitetu sędziowskiego. Nie ma świętych krów. Nieważne, czy ktoś był sędzią propisowskim, czy ktoś jest sędzią Rzeczpospolitej. Każdy musi ponieść odpowiedzialność. Jeżeli wszystko się potwierdzi, jeżeli dowody pokażą, to jest wniosek o uchylenie immunitetu. Dla Jakuba Iwańca byłby to kolejny taki wniosek. Bo to jeden z sędziów zamieszanych w aferę hejterską. Ludzie związani ze Zbigniewem Ziobrą mieli w internecie szkalować sędziów przeciwnych zmianom w sądownictwie. Na czele grupy pozyskującej i publikującej kompromitujące materiały miał stać ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Boli i myślę, że boli nie tylko sędziów pokrzywdzonych, ale boli obywateli. Sędzia Piotr Gąciarek - jeden z pokrzywdzonych - ubolewa, że członkowie grupy hejterskiej nie stanęli przed sądem. W przypadku Jakuba Iwańca wniosek o uchylenie immunitetu odrzucono. W sprawie sędziego Iwańca decydował w pierwszej instancji, w izbie odpowiedzialności zawodowej, która nie jest sądem przecież, decydował pan Marek Motuk, który nie jest sędzią Sądu Najwyższego, bo jest neosędzią nieprawidłowo powołanym. Dlatego sędziowie, którzy poszli na współpracę ze Zbigniewem Ziobrą, pozostają niemal bezkarni. Niemal, bo niedawno minister sprawiedliwości czasowo zawiesił sędziego Jakuba Iwańca. Kilkanaście dni temu podjąłem takie decyzje po jego zachowaniu dotyczącym innych spraw i on jest zawieszony w czynnościach, i nie wykonuje funkcji sędziego. To działanie doraźne. Docelowo sprawę neosędziów i ich bezkarności ma rozwiązać ustawa przywracająca praworządność. Projekt jest już gotowy. Dziś Ogólnopolski Dzień Dawcy Szpiku. To dobra okazja, by się pochwalić i zaapelować o więcej. Polska jest wśród światowych liderów pod względem liczby zarejestrowanych potencjalnych dawców szpiku. I to nie jest zamknięty bilans, bo zawsze można oddać cząstkę siebie, by ocalić czyjeś życie. Cieszę się, że mogłem pomóc i że ktoś dostał drugą szansę. Dawid Banasiak był dawcą komórek macierzystych dwa razy. Pierwszy telefon dostał 5 lat po rejestracji w bazie danych, kolejny - pół roku później. W ten sposób uratował komuś życie. Byłem sam zdziwiony, bo takie przeważnie rzeczy to w telewizji się oglądało. Sam nie sądziłem, że będę dawcą dwukrotnym. A widział sporo, bo sam pracuje we wrocławskim oddziale Telewizji Polskiej. Zaraz wypuszczamy. Zarejestrował się podczas akcji Fundacji DKMS w jednej z galerii handlowych. Nigdy tego telefonu nie otrzymałem, a marzyłem o tym, żeby ktoś zadzwonił, żebym mógł oddać. W gronie zarejestrowanych jest też profesor Krzysztof Kałwak, kierownik kliniki Przylądek Nadziei, w której rocznie wykonuje się kilkadziesiąt przeszczepów szpiku u dzieci. Takich potencjalnych dawców jest w Polsce 2,5 miliona. I to wynik, z którego możemy być dumni. Polska ma więcej dawców szpiku niż Francja, Hiszpania i Włochy razem wzięte, tak że jest to wynik niezwykły. Jesteśmy zresztą nie tylko w europejskiej czołówce. W sumie na świecie jest około 45 milionów dawców. Najwięcej w Niemczech, Polska jest w tej chwili na piątym miejscu. W tym wyścigu nie powinniśmy spoczywać na laurach. Nadal w Polsce co piąty pacjent nie znajduje swojego bliźniaka genetycznego, dlatego tak ważne jest, żeby ta baza rosła w siłę. 12 lat temu nowe życie zyskał Łukasz Sarnowski. Uratował go szpik od kobiety z Wielkiej Brytanii. W tej chwili czuję się świetnie, jestem aktywny zawodowo, założyłem rodzinę, żyję pełnią życia. Do listy dawców szpiku mogą dopisać się osoby w wieku od 18 do 55 lat. Jeśli w potrzebie znajdzie się nasz genetyczny bliźniak, w dziewięciu na dziesięć przypadków komórki macierzyste pobiera się z krwi obwodowej, co przypomina oddawanie krwi, ale trwa około 4 godzin. 10 procent zabiegów polega na pobraniu komórek z talerza kości biodrowej, co robi się w znieczuleniu ogólnym. Oba procesy są w pełni bezpieczne dla dawców. I dają dużo satysfakcji. Możliwość tego, że dana osoba dostała drugą szansę, jest dla mnie najlepszą nagrodą. Potężny pożar galerii handlowej Podolany w Poznaniu. Nie ma osób poszkodowanych, ale w ogniu spłonęły m.in. papugi z działającej na terenie obiektu papugarni. Dogaszanie niskiego, dwukondygnacyjnego centrum trwało wiele godzin. Biegli ustalili, że źródłem pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej właśnie w papugarni. Biorąc pod uwagę skalę celowych podpaleń w ostatnich miesiącach, także taka hipoteza była brana pod uwagę. To była całonocna, trudna akcja. Płonął kompleks o łącznej powierzchni prawie 5 tysięcy metrów kwadratowych. Market spożywczy i galeria handlowo-usługowa. Prowadzenie działań z wewnątrz budynku było niemożliwe. Tylko i wyłącznie prowadziliśmy od pewnego momentu działania z zewnątrz budynku za pomocą czterech drabin mechanicznych. Na miejscu również trzy drony, które kontrolowały rozwój tego pożaru. W szczytowym momencie pożaru gasiło go prawie 30 jednostek państwowej i ochotniczych straży. Centrum handlowe było zamknięte, nikt nie został ranny. Ale straty są ogromne. Mieszkańców Poznania poruszyło, że spłonęła papugarnia, egzotycznych ptaków nie udało się uratować. Nie wybili szyby. Myślę, że mniejsze papugi mogłyby uciec. To nie wchodziło w grę, bo zwiększyłoby dopływ tlenu i podsyciło pożar. Tutaj jest to okno, co widać, i było całe w płomieniach, więc niestety nie wpuścili nas do środka. Było za późno. Strażacy tłumaczą, że podjęli próbę ratowania zwierząt, ale musieli zawrócić, bo sami mogli zginąć. Tam część dachu się zawaliła. To był właśnie moment, w którym kierujący działaniem ratowniczym stwierdził, że nie będziemy prowadzić działań z wewnątrz, więc musieliśmy strażaków wycofać. Sprawom pożarów takich jak ten zawsze przyglądają się agenci ABW. Zwłaszcza że ostatnio dochodziło do celowych podpaleń. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, funkcjonariusze tej agencji zawsze w przypadkach dużych pożarów, nagłych pożarów sprawy nie bagatelizują, sprawę traktują bardzo poważnie. Policjanci z komisariatu Poznań-Jerzyce przesłuchali już kilka osób. A już po dogaszeniu ognia miejsce zbadali biegli. Ustalili, że pożar wybuchł w wyniku zwarcia w instalacji elektrycznej, w pomieszczeniu papugarni. Z pożaru ocalała zaledwie 1/3 powierzchni kompleksu handlowego. Za nami kolejny etap XIX Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Prestiżowe zmagania wchodzą w decydującą fazę i są dobre informacje także dla nas. W najlepszej dwudziestce usłyszymy trzech Polaków - Piotra Alexewicza, Piotra Pawlaka, a także Yehudę Prokopowicza. Piotr Alexewicz, Polska. Piotr Pawlak, Polska. Yehuda Prokopowicz, Polska. Trzy cenne punkty w eliminacjach do mundialu trafiły na konto Biało-Czerwonych. Pokonaliśmy Litwę na wyjeździe 2:0. I choć sytuacja nie jest łatwa, to ważny krok w drodze na piłkarskie święto. A przy okazji przypomnieliśmy sobie, czym jest rzadki i spektakularny gol olimpijski. Plan wykonany w stu procentach. Zwycięstwo, trzy punkty i to, co jest najważniejsze. Każdy chce wygrać mecz, więc zadanie wykonane i teraz skupiamy się na Holandii. Kadra jechała do Kowna na spotkanie z Litwinami po zwycięstwo. Wygrana 2:0 to czwarty mecz pod wodzą Urbana bez porażki. Drużyna wyszła z tego obronną ręką, traktując zespół gospodarzy z dużym szacunkiem, a jednocześnie z dużą pewnością siebie. Wynik meczu otworzył w 15. minucie Sebastian Szymański spektakularnym trafieniem bezpośrednio z rzutu rożnego. I niby w futbolu nic dwa razy się nie zdarza, ale ta bramka łudząco przypomina trafienie Deyny z meczu z Portugalią. Tak chcieliśmy zagrać, może nie bezpośrednio do bramki, ale fajnie, że wpadło, że zdobyliśmy gola ze stałego fragmentu gry, i na pewno się cieszymy. Szymański został wybrany zawodnikiem meczu. Do zdobytej bramki dorzucił jeszcze przepiękną asystę przy golu Roberta Lewandowskiego. To 87. trafienie naszego kapitana w barwach narodowych. W drugiej połowie ta kontrola była większa, też mi się wydaje, że ta bramka w miarę zamknęła ten mecz i większy spokój nam się wkradł. Za to większy spokój w obronie daje duet Bednarek i Kiwior. Stoperzy Porto ze spotkania na spotkanie coraz pewniej grają razem, a defensywa była od dłuższego czasu bolączką kadry. Działa to tylko na korzyść FC Porto i reprezentacji Polski. Tracimy mało bramek, kiedy jesteśmy razem, i wydaje mi się, że dzięki temu jest ogromna motywacja, by tych bramek nie tracić. A jest o co walczyć. Po wygranej z Litwą Polska umocniła się na drugim miejscu w Grupie G. Mamy 3 punkty przewagi nad Finlandią. Dodatkowo Skandynawowie grali o jeden mecz więcej. Jesteśmy jedną nogą w barażach. Musiałby tu się wydarzyć naprawdę kataklizm, żebyśmy to drugie miejsce stracili. Walka o pierwsze miejsce wydaje się misją wręcz niemożliwą w realizacji. Holendrzy to są wielcy faworyci, ale bardzo ciekawie układa się ta sytuacja w tabeli. W trakcie spotkania ktoś próbował zakłócić sygnał transmisji meczu, który oglądało prawie 4,5 miliona widzów. Byliśmy przygotowani i cieszymy się, że widzowie TVP mogli bez problemu oglądać zwycięstwo Biało-Czerwonych. Kolejne mecze reprezentacji można zobaczyć już w listopadzie. Czternastego na Narodowym podejmiemy Holendrów, siedemnastego na wyjeździe zmierzymy się z Maltą. Za chwilę Pytanie Dnia. Gościem Justyny Dobrosz-Oracz będzie Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia.