Wniosek o areszt w obawie przed ucieczką Zbigniewa Ziobry. Walka o prawo. Prezydent w zwarciu z ministrem sprawiedliwości. "Kryształowy" prezes. Były szef NIK Marian Banaś z prokuratorskimi zarzutami. Prokuratura wnioskuje do sądu o areszt, a jak trzeba, to będzie także wniosek o Europejski Nakaz Aresztowania, tak prokuratura odpowiada na propozycję obrońcy Zbigniewa Ziobry, by go przesłuchać poza Polską. Prokuratura uznała, że zarzutów jest dużo, są bardzo poważne, uprawdopodobnione i zagrożone wysoką karą. Poza tym podejrzany swoim zachowaniem potwierdził, że prawdopodobieństwo ucieczki i ukrywania się jest duże. Zbigniew Ziobro może trafić do aresztu na trzy miesiące. Do sądu trafił wniosek prokuratury. Jest to niezbędne dla zapewnienia prawidłowego dalszego toku tego postępowania. Bo zdaniem śledczych... Chodzi o obawę ucieczki lub ukrycia, obawę matactwa oraz groźbę surowej kary. A to dlatego, że byłemu ministrowi sprawiedliwości w rządzie PiS grozi nawet 25 lat więzienia. Zarzutów dla Ziobry za aferę w Funduszu Sprawiedliwości jest 26, w tym ten najpoważniejszy - kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Decyzja prokuratury zapadła po wniosku Ziobry o przesłuchanie go w Belgii lub na Węgrzech, gdzie ma przebywać. Są te adresy znane, zostały przekazane prokuraturze, więc nie jest tak, że ktokolwiek się ukrywa czy prokuratura nie wie, gdzie mój klient przebywa. Zbigniew Ziobro nie zamierza składać zeznań przed polskimi śledczymi, domaga się, by przesłuchał go albo konsul, albo węgierski prokurator. Jak tłumaczy ekspert, możliwość zagranicznego przesłuchania jest czynnością wyjątkową i stosowaną raczej dla świadków. W przypadku podejrzanego mogłaby stać się nieefektywna. Jeśliby tylko konsul otrzymał zestaw pytań, to takie postępowanie, taka czynność procesowa będzie w dużej mierze nieprzydatna lub przynajmniej ułomna, niepełna. Podobnie w przypadku zeznań przed węgierskim śledczym. Nie znając w ogóle sprawy, nie byłby w stanie przeprowadzić czynności w tak skomplikowanej sprawie w sposób wielowątkowy i skuteczny. A bez Europejskiego Nakazu Aresztowania podejrzanego nie można zmusić do stawienia się w zagranicznej prokuraturze. Ogromne pole do manipulacji. Szczególnie jeżeli ktoś zasłania się dokumentacją medyczną, może się przez wiele lat nie stawiać na takie przesłuchanie. Dlatego prokuratura na zagraniczne przesłuchania się nie zgadza. Żeby to realizować, muszą być pewne szczególne okoliczności, które to uzasadniają. W niniejszej sprawie te szczególne okoliczności nie zachodzą. To nie osoba podejrzewana będzie decydować, gdzie będzie przesłuchiwana. ...komentuje postawę Ziobry prokurator generalny. I jak mówi - nie było do tej pory sytuacji, by ktoś z takimi zarzutami i wnioskiem o areszt był przesłuchiwany za granicą. Proszę sobie wyobrazić, że dostałby poważne zarzuty, przedstawiono by mu je za granicą, to za chwilę zniknąłby z Europy, szukalibyśmy go na plażach Dubaju. Partyjni koledzy Ziobry nie czekają na decyzję sądu. Pan minister jest niewinny. Prokuratura w Polsce jest nielegalna, a sędziowie są ręcznie sterowani. Liczę na was, mam nadzieję, że nie okażecie się takimi fujarami jak za czasów Trybunału Stanu. Mówił niemal równo dwa lata temu Zbigniew Ziobro z mównicy sejmowej. Co wypominają mu rządzący i krytykują jego każdy kolejny ruch w sprawie afery w Funduszu Sprawiedliwości. To nie jest święta krowa, to nie jest osoba, która jest wyjęta spod polskiego systemu prawnego. Dzisiaj mówi, że chce być przesłuchany w tym lub innym mieście. Za chwilę powie, że do przesłuchania oczekuje kawy i ciasteczek. No bądźmy poważni. Były minister sprawiedliwości w rządzie PiS ostatnio widziany był w Budapeszcie, w towarzystwie Viktora Orbana. Coraz częściej pojawia się pytanie, czy Ziobro będzie ubiegać się o azyl na Węgrzech. W sondażu dla Radia Zet prawie 60% ankietowanych twierdzi, że poseł PiS nie powinien tego robić. Bez względu na to, czy to będzie Ziobro, czy Kowalski - jeżeli ktoś złamie prawo, będzie ścigany w Polsce, Europie i na całym świecie. Jeśli Zbigniew Ziobro nie stawi się w polskiej prokuraturze, śledczy wystawią za nim list gończy. Już wiadomo, którzy sędziowie i czym podpadli Karolowi Nawrockiemu, że odmówił ich nominacji. Nie kwestionowali kompetencji swoich kolegów, nie głosili o neosędziach, po prostu podpisali się pod apelami o szanowanie orzeczeń europejskich trybunałów. To w Pałacu wystarczyło, by ich uznać za kwestionujących ład konstytucyjny. Jak się w tym ładzie mieszczą akty władcze prezydenta? Pan prezydent idzie na wojnę. Ocenia minister sprawiedliwości po tym, jak po tej zapowiedzi... Brak zgody przez najbliższe 5 lat. ...na jego biurko trafiła lista 46 sędziów, którym prezydent odmówił nominacji na wyższe stanowiska. Tego typu podejście jest łamaniem polskiej konstytucji. Prezydent to samo zarzuca ministrowi. Podwójnie jest to smutne, że minister nie zna wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2012 roku. Minister zna, także uzasadnienie wyroku, który zapadł po tym, jak Lech Kaczyński odmówił awansów 9 sędziom, z powodu ich opieszałości w pisaniu uzasadnień. Trybunał orzekł, że prezydent miał do tego prawo, ale dodał - co dziś istotne - że nie znaczy to, że może on działać całkowicie dowolnie, bo wiąże go Konstytucja. Prezydent może tylko w wyjątkowych sytuacjach odmówić nominacji, Profesor Marcin Matczak wyjaśnia to tak. Ale Karol Nawrocki utrzymuje... Nie musi być takiego uzasadnienia. Że wystarczy jego "nie", by unieważnić wyniki sędziowskich konkursów. Czy to jest wkraczanie w niezawisłość sądowniczą? Zero-jedynkowo to jest wkraczanie w niezależność sądowniczą. To jest pokazanie: jak wy nie będziecie robili tak, jak ja chcę, to wy nie będziecie sędziami. Prezydent wyraźnie przekroczył swoje kompetencje. Ocenia były prezes Trybunału Konstytucyjnego i dodaje: To jest niebezpieczny moment, który pokazuje jednak tendencję do władzy autorytarnej. 46 sędziów, którym prezydent odmówił awansów, łączy to, że podpisali się pod jednym z tych listów w czasach, gdy rządziło PiS. Jeden to apel do OBWE o monitoring planowanych wyborów kopertowych, z których ostatecznie rząd PiS się wycofał. Drugi to wezwanie rządu do przestrzegania wyroku unijnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Izby Dyscyplinarnej. Sędziowie nie dadzą się w ten sposób zastraszyć. Pan prezydent nie jest najwyższym sędzią Rzeczpospolitej. To głos sędziów, którzy takie słowa prezydenta... Nie od tego są sędziowie RP, żeby zajmować się statusem swoich kolegów. ...odbierają jako próbę zmuszenia ich do ignorowania wyroków europejskich trybunałów. Te dotyczą nie tylko zmian w sądownictwie. Także kredytów frankowych, na czym polskie sądy opierają decyzję o ich unieważnieniu. Polska przystępując do UE, przyjęła zobowiązania kierowania się wyrokami europejskich trybunałów. Dzisiaj prezydent, który podważa te wyroki, de facto podważa nasze członkostwo w UE. Za prezydentem murem stoi PiS. Pan prezydent zatrzymał proces destrukcji wymiaru sprawiedliwości. A także poprzednia głowa państwa, Andrzej Duda, który zgodził się i na upolitycznienie KRS, i na Izbę Dyscyplinarną, dziś pisze, że nominowanie sędziów to akt władczy prezydenta RP. Tak działały cesarstwa absolutne, cesarz był sędzią i cesarz był jedyną instancją. Tylko pan prezydent Nawrocki rozbije się o jedno - o konstytucję. Stosowanie takiego pomysłu, który miał kiedyś Król Słońce i który mówił: "Państwo to ja", w polskim systemie prawnym jest niedopuszczalne. Ostrzega minister, na co prezydent ma taką odpowiedź. Widzę, że już zaczyna w tej ekwilibrystyce zjadać swój własny ogon. Według polityków Koalicji to strategia prezydenta obliczona na polityczny zysk. Chce budować pozycję polityczną, wykorzystując konflikt z rządem, To by oznaczało, że ciąg dalszy nastąpi. Podżeganie do ujawnienia informacji objętych tajemnicą państwową - taki zarzut stawia białostocka prokuratura byłemu szefowi Najwyższej Izby Kontroli. Dobro postępowania nie pozwala śledczym na rozwinięcie tematu, wiadomo, że podejrzany nie przyznał się do winy i nie jest Marianem B. Prezes Banaś w sprawie występuje pod pełnym nazwiskiem. Jak kryształowy Marian stał się stalowym, a na końcu podejrzanym? Kilka lat prokuratorskiego śledztwa i jego efekt. Zarzuty dla byłego prezesa NIK Mariana Banasia. Chodzi tutaj o nakłanianie osób do tego, ażeby udzieliły informacji osobie nieuprawnionej, w tym przypadku panu Marianowi B. Wcześniej prokuratura postawiła zarzuty Tadeuszowi G. i Beacie O. To były naczelnik Izby Skarbowej w Krakowie i była dyrektorka delegatury NIK. Oboje mieli przekazywać Banasiowi informacje o kontroli podatkowej prowadzonej wobec niego. I oboje dostali wysokie stanowiska w centrali NIK. Marian Banaś na platformie X zaprzecza zarzutom. Bo śledztwo obejmuje też jego syna i żonę. Przedstawiono zarzuty dotyczące wyłudzenia bądź usiłowania wyłudzenia kredytów bankowych, ewentualnie innych form wsparcia finansowego przez te osoby. Sprawa ciągnie się od 2019 roku. Wtedy, krótko po tym gdy PiS powołał go na prezesa NIK, "Superwizjer" TVN ujawnił, że w krakowskiej kamienicy Banasia funkcjonował hotel "na godziny", a Banaś miał zaniżać dochody z wynajmu. PiS go broniło. Jest człowiekiem kryształowym, niezwykle uczciwym. Po dwóch miesiącach już kryształowy nie był. Do dymisji. Od września Marian Banaś nie jest prezesem NIK. Michał Szczerba, który sześć lat temu był w grupie posłów inicjującej śledztwo, pracę Banasia jako prezesa NIK ocenia pozytywnie. Odciął się od środowiska politycznego, od partii, która go wzniosła na urząd prezesa NIK, i pozwolił kontrolerom na rzetelną pracę. Dzisiaj te raporty również służą prokuraturze do ustalenia zarzutów wobec ludzi PiS. Chodzi o raporty dotyczące Funduszu Sprawiedliwości, RARS czy wyborów kopertowych. Prezes Banaś przez te 6 lat pilnował, żeby kontrolerzy NIK mieli możliwość ujawniania nieprawidłowości. Ale z drugiej strony prezes NIK obsadzał stanowiska dyrektorów bez konkursów, jego syn był jego społecznym doradcą, a sam prezes wystąpił w siedzibie izby z liderem Konfederacji. Teraz obie strony sceny politycznej obwiniają się o to, czyją ofiarą jest były prezes NIK. Sługa był użyteczny i służył Tuskowi, to bili mu brawo. Jak przestał być użyteczny, czyli przestał kierować ważną instytucją, to już można spuścić psy ze smyczy, żeby pogryzły Banasia. Banaś był kandydatem partyjnym czysto partyjnym, jak nie realizował oczekiwań Kaczyńskiego, to zaczął się atak ze strony PiS. I dlatego jest teraz ofiarą PiS. Byłemu prezesowi NIK może grozić do 10 lat więzienia. To jest 19.30, co jeszcze przed nami? Dramat kobiety z Głowna. On do niej podbiegł, uderzył pięścią w twarz, a następnie wciągnął do samochodu i przewiózł w miejsce, w którym była przetrzymywana. 29-latka więziona przez byłego partnera. Że to w Głownie dochodzi? No to jestem zszokowana. Mam 85 lat i jeszcze takiego cudu nie było. Oprawca chciał, żeby kobieta zmieniła zeznania. Zakaz kontaktowania się, zbliżania się. Dopiero taka paleta daje pełnię ochrony osobie pokrzywdzonej. Szymon Hołownia podpisał rezygnację z urzędu marszałka Sejmu po dwóch latach urzędowania. Formalnie przestanie pełnić funkcję 18 listopada. Ma go zastąpić, zgodnie z umową koalicyjną, lider Lewicy, obecny wicemarszałek, Włodzimierz Czarzasty. Hołownia dziś podsumował ostatnie lata kierowania pracami Sejmu. Jedną z najważniejszych rzeczy, którą udało nam się zrobić, to otworzyć Sejm. Te barierki to wyłącznie symbol. Myśmy tu przyjęli w czasie 2 lat 313 tys. gości. Otworzyliśmy się na zwiedzających indywidualnych, na turystów, którzy po prostu chcieli zobaczyć, jak wygląda parlament. Mam wrażenie, że zrobiliśmy sporo razem z ludźmi, którzy tu pracowali, żeby ten sejm widział się nie tylko z wielką polityką, ale też, w cudzysłowie, z małymi ludzkimi losami. Mam nadzieje, że zostawiam za sobą Sejm bardziej stabilny. Kiedyś mieli więcej wspólnego, ale teraz łączyły ich już tylko zeznania, którymi ona obciążała jego. Było mu to na tyle nie na rękę, że ją porwał z ulicy, zamknął w garażu i biciem chciał zmusić do zmiany zeznań. Uciekła, zawiadomiła policję, pan pod kluczem. Tak się kończy historia maczo z Głowna, który może posiedzieć 7 lat, bo ma na sumieniu więcej. To nagranie z zatrzymania mężczyzny, który miał porwać, a następnie uwięzić swoją byłą partnerkę. Kiedy ta młoda kobieta szła jedną z ulic Głowna, została napadnięta przez swojego byłego partnera, następnie uderzona w twarz i wciągnięta do samochodu. Przez cztery dni mężczyzna znęcał się nad 29-latką. Więził ją w garażu. W końcu udało jej się uciec - wykorzystała moment nieuwagi oprawcy. Pobiegła do sklepu spożywczego w Głownie i tam znalazła pomoc. Mieszkańcy miasta są w szoku. Jak przyznają, do tej pory w ich okolicy było spokojnie. Nie jest niebezpiecznie, więc zszokowana jestem. Nie spodziewałam się, bo na ogół do tej pory to miasto było takie spokojne, a teraz coś się dzieje. Policjanci po kilku godzinach zatrzymali podejrzanego w mieszkaniu. Kompletnie się tego nie spodziewał. Był już wcześniej karany za podobne przestępstwa, stąd też grozi mu większy wymiar kary - do siedmiu lat więzienia. Wiadomo już, że porwał byłą partnerkę, bo chciał ją zmusić do odwołania złożonych wcześniej na policji zeznań. Doniosła na niego, że się nad nią znęca. Bardzo często te mechanizmy przemocy są powielane, osoba stosująca przemoc przeprasza i obiecuje poprawę i to jest taki najtrudniejszy okres, kiedy dochodzi do cofnięcia wniosku o ściganie, cofnięcia zeznań. Desperackie zachowanie mężczyzny, jak słyszymy od psycholożki, to cecha osób antyspołecznych. Wiedzą, że i tak nic lepszego się nie wydarzy i myślą tylko o sobie. Nie mają poczucia empatii, skruchy, poczucia winy. Według danych Fundacji Feminoteka 90% osób zgłaszających przemoc domową stanowią właśnie kobiety. Często po takim zgłoszeniu agresja oprawcy przybiera na sile. A są narzędzia, by tak nie było. Policja ma taką możliwość, że przyjeżdża na interwencję i natychmiast wręcza sprawcy przemocy domowej nakaz opuszczenia lokalu na 14 dni, zakaz zbliżania się do lokalu, zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzoną. Dopiero cała ta paleta nakazów i zakazów daje właściwą ochronę osoby doznającej przemocy. To numer infolinii dla ofiar przemocy: Więzionej kobiecie nic poważnego na szczęście się nie stało. Jej były partner został tymczasowo aresztowany. Mówiliśmy o tej sprawie w niedzielę, a teraz jest do czego wracać. W szczecińskim szpitalu Zdroje diagnostycznego wsparcia odmówił jedyny tomograf, a bez niego neurologiczne operacje dzieci są niemożliwe. Rodzice założyli internetową zbiórkę i wygląda na to, że ten desperacki sygnał dotarł w ważne miejsca. Happy end będzie może trochę na raty, ale wygląda na to, że będzie. Pierwszy termin operacji mieliśmy w lipcu 2024. Od tego czasu Nikola czeka na operację. A choroba sieje coraz większe spustoszenie w organizmie. Występuje ucisk na rdzeń kręgowy, u Nikoli przez to występują omdlenia oraz problemy z oddychaniem. Podobnie jest w przypadku Stasia, który również zmaga się z niestabilnością szczytowo-obrotową. To rzadka wada kręgosłupa. Ona powoduje szereg zmian, które w czasie choroby się uaktywniają: zaburzenia czucia, bóle, niestabilność. A z czasem paraliż. Tak stało się już w przypadku Sary. Dziesięciolatka już nie wstaje z łóżka. Sara była dzieckiem poruszającym się samodzielnie w chodziku, siedzącym. Dzisiaj nie ma nic z tych rzeczy. W podobnej sytuacji jest jeszcze czworo innych dzieci. Wszystkie powinny jak najszybciej przejść operację. To jest wada, która bez operacji może doprowadzić do śmierci dziecka. Ale w związku z awarią specjalnego tomografu śródoperacyjnego w szczecińskim szpitalu od ponad roku czekają na zabieg. Nie mieliśmy gdzie odesłać tych dzieci. Bo tylko szczeciński szpital specjalizuje się w tego typu operacjach. Rodzice zaczęli zbierać środki na zakup sprzętu na własną rękę, ale niespodziewanie pojawiło się światełko w tunelu. Szpitalowi udało się na miesiąc wypożyczyć sprzęt u producenta. W styczniu tomograf będzie u nas w szpitalu, w związku z tym dzieci, nasi pacjenci będą mogli być zoperowani. To jednak rozwiązanie doraźne. Na szczęście po raz kolejny na wysokości zadania staje WOŚP, który kupi nowy tomograf. Myślę, że to jest czerwiec/lipiec. To jest ten czas, kiedy ten sprzęt powinien dotrzeć do szpitala. Zdesperowani rodzice przyznają, że to wiadomość, na którą czekali od dawna. Nikola już nie może dłużej czekać, jej stan zdrowia się pogarsza. Mam nadzieję, że do stycznia po prostu wytrzyma. Dlatego radość miesza się z niepewnością. Operacja dla Sary, Julii, Nikoli i Stasia to jedyna nadzieja nie tylko na sprawność, ale i na życie. Pojawiła się nadzieja. Pierwszy zabieg zaplanowano na 9 stycznia. Dobre dane o polskiej gospodarce. GUS informuje, że polski Produkt Krajowy Brutto w trzecim kwartale tego roku wzrósł o 3,7% rok do roku. To najwyższe tempo rozwoju naszej gospodarki od III kwartału 2022 roku. W Europie szybciej rośnie tylko gospodarka Irlandii. GUS zastrzega, że te wyniki mają charakter wstępny i mogą zostać skorygowane. Pełny szacunek za III kwartał pojawi się 1 grudnia. Ukraina z trudem łapie powietrze w okopach, a na tyłach eksplozja, która może zatrząść czymś więcej niż linia frontu. Puchnie coraz bardziej gigantyczna korupcyjna afera, i to w sferze strategicznej dla Ukrainy - energetyce. W największej państwowej spółce wyprowadzano pieniądze do prywatnych kieszeni. Wśród nazwisk bliscy ludzie prezydenta. Już padają pytania: jak nam świat ma pomagać, gdy to widzi? Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy - to ono ujawniło największą aferę korupcyjną w historii kraju. Operację pod kryptonimem "Midas" prowadziło od półtora roku. A jej finał nastąpił tu. To apartamentowiec w samym centrum Kijowa. Od siedziby prezydenta i Rady Najwyższej dzieli go mniej niż 600 metrów. Pralnia pieniędzy znajdowała się w mieszkaniu usytuowanym na najwyższych piętrach budynku. To zdjęcia operacyjne z akcji służb, które przez kilkanaście godzin przeszukiwały tam kilka apartamentów. Tak wygląda łazienka w jednym z nich. Na miejscu zabezpieczono dokumenty i gotówkę. To stąd Karlson decydował, komu i ile wypłacić lub przelać gotówki, a także koordynował wpływ na urzędników centralnych organów władzy w celu rozwiązania kwestii leżących w jego interesie, w szczególności w sektorze energetycznym i obronnym. Chodzi o Timura Mindicza - byłego partnera biznesowego prezydenta Zełenskiego. Zbiegł z Ukrainy kilka godzin przed przeszukaniem. To on uważany jest za organizatora całego procederu. Ten polegał na wymuszaniu łapówek sięgających 15% wartości kontraktów od kontrahentów państwowej spółki Enerhoatom. W ten sposób zdefraudowano przeszło sto milionów dolarów. Cześć miała trafić do Rosji. Czy oni nie mają mózgów? Dlaczego to robią? Trwa wojna, ludzie zbierają pieniądze, a oni po prostu chowają je w swoich piwnicach. To obrzydliwe. Takie skandale psują reputację naszego kraju na arenie międzynarodowej, a ta jest teraz niezwykle ważna. Na Ukrainie wrze, bo afera dotyczy osób na samych szczytach władzy, które w tych nagraniach z podsłuchów ukrywają się za pseudonimami Che Guevara, Rakieta czy Tenor. To m.in. były wicepremier Ukrainy. Do dymisji podali się objęci śledztwem obecni ministrowie sprawiedliwości i energii. Tu na spotkaniu z Donaldem Trumpem wraz z Rustemem Umerowem. Jego nazwisko pojawia się w dokumentach śledztwa. W sektorze energetycznym musi panować absolutna przejrzystość. W pełni popieram każde dochodzenie prowadzone przez organy ścigania i agencje antykorupcyjne. Ale kilka miesięcy temu to Zełenski próbował ograniczyć ich kompetencje. Co wywołało protesty w kraju i naciski z Zachodu. Ten dziś miał przekazać Kijowowi 6 mld euro finansowego wsparcia. 10 lat temu, 13 listopada, Państwo Islamskie przypuściło szturm na Francję. Na stadionie Stade de France, w teatrze Bataclan, na przedmieściach Saint Denis, w klubach i kawiarniach rozległy się detonacje i serie z karabinów. Zamachy pochłonęły ponad 130 ofiar. Od II wojny światowej Franja nie doznała większej tragedii. O dekadzie pamięci i minucie ciszy. 10 lat później wspomnienia tej nocy wciąż są dla nich bardzo bolesne. Byłem w środku, ale udało mi się uciec na dach przez otwór wentylacyjny. Nie wiem, ile tam czekałem, chyba godziny, ale dla mnie to było jak wieczność. Thomas był jedną z 1500 osób, które bawiły się na koncercie w klubie Bataclan. I do dziś płaci za to wysoką cenę. Wystarczy jeden impuls i mój stan się pogarsza. Jakiś dziwny gest i te wszystkie wspomnienia wracają. W metrze zawsze czuję się nieswojo. To ciemne, zamknięte miejsce, gdzie nikogo nie znam. Ta praca psychologiczna nigdy się nie skończy. Ataki terrorystyczne z 13 listopada 2015 roku były najbardziej krwawymi w historii Francji i najgorszymi, po tych w Madrycie, w historii Europy. Terroryści tzw. Państwa Islamskiego zaatakowali w ośmiu miejscach naraz. Najpierw przy Stade de France, podczas meczu Francja-Niemcy, w powietrze wysadziło się trzech zamachowców. Chwilę później terroryści ostrzelali sześć zatłoczonych paryskich kawiarni. Na sam koniec wtargnęli do sali koncertowej Bataclan. Łącznie w paryskich atakach terrorystycznych zginęły 132 osoby, a 413 zostało rannych. Dzisiaj Francja oddała im hołd. W każdym z miejsc ataków prezydent Francji i mer Paryża złożyli wieńce. Była też minuta ciszy i "Marsylianka". A na placu Republiki paryżanie od rana zapalali znicze, opłakując poległych bliskich, ukochanych i przyjaciół. Tylu ludzi straciło życie... Ale wzrusza mnie też nasza jedność. Jestem dumna z paryżan, 10 lat później wciąż tu przychodzą. Przepraszam. To my mogliśmy być w tych kawiarniach, więc myślimy dzisiaj o ofiarach, ale też o ich rodzinach, dzieciach, o tych wszystkich, których dotknął 13 listopada. Trudno o tym zapomnieć, tym bardziej że składając kwiaty ku pamięci ofiar, paryżanie wiedzą, że ryzyko zamachu wciąż jest we Francji wysokie. Tylko w tym roku służby udaremniły 6 ataków terrorystycznych. Państwo Islamskie w Syrii i Iraku w zasadzie zostało zniszczone. Mimo to cały czas są we Francji osoby, które inspirują się ich propagandą i chcą przeprowadzić prymitywne ataki: nożem czy wjeżdżając autem w tłum. I choć z upływem czasu służby coraz lepiej radzą sobie z niwelowaniem tego ryzyka, to sceny łez, krwi i ciał tych, którzy zginęli, trudno wymazać z pamięci. Trzy osoby po atakach z 13 listopada popełniły samobójstwo, ponad połowa poszkodowanych wciąż cierpi na zespół stresu pourazowego. Niektóre rany nigdy się nie zabliźnią. Zaiskrzyło od gwiazd na Narodowym, rusza plebiscyt stulecia. "Przegląd Sportowy" zaprasza kibiców, fanów, miłośników do głosowania na najlepszego sportowca roku. Znamy listę 25 nominowanych, wielka gala w Teatrze Wielkim 10 stycznia. Telewizja Polska pokaże ją na żywo. Bramki, punkty, sekundy w sukniach i smokingach. To najstarszy i najbardziej prestiżowy plebiscyt w polskim świecie sportu. Tytuł, o który od dekad walczą mistrzowie. Nie spodziewałbym się, że kiedyś dotrę do takiego miejsca, jeżeli chodzi o mój poziom sportowy. Patrząc na ostatnie tygodnie, to jestem dumny z naszego osiągnięcia. Cieszę się, że jesteśmy w tej grupie, zasługujemy na to. To wyjątkowa edycja - stulecie konkursu i kontynuacja sportowej tradycji. Odsłonięto już karty i na tegorocznej liście nominowanych 25 nazwisk. Od mistrzów świata. To najstarszy i najbardziej prestiżowy plebiscyt w polskim świecie sportu. Tytuł, o który od dekad walczą mistrzowie. Tamten rok wcześniejszy sezon był bardzo udany dla mnie, dużo bramek, dużo tytułów i wydaje mi się, że to jest potwierdzenie tego, że ta forma u mnie była na bardzo wysokim poziomie. Głosować można przez Internet i SMS-owo. Czas do 9 stycznia. I ta tradycja sięga stu lat. Na podium znalazły się gwiazdy, które wielkimi literami zapisały się w światowym sporcie Między innymi Adam Małysz. Otylia Jędrzejczak. Robert Korzeniowski. Cieszymy się, że to przetrwało przez tyle lat, 10 dekad, to naprawdę kawał czasu. Wygrywali świetni sportowcy. Przez te wszystkie sukcesy kamera TVP towarzyszyła najlepszym sportowcom. By znaleźć się w tym gronie, to myślę, że składowych sukcesu jest bardzo dużo, bo to nie tylko już w obecnych czasach wyniki sportowe, ale też jest to, nie ukrywajmy, plebiscyt popularności. Który po dziewięciu latach wrócił na antenę Telewizji Polskiej. Marzeniem każdego sportowa jest złoty medal olimpijski, medal mistrzostw świata też myślę, że jest do zaakceptowania i tak mi się wydaje, że pierwsza 10 bądź pierwsza trójka plebiscytu też jest marzeniem każdego zawodnika. Finałową dziesiątkę poznamy w trakcie Gali Mistrzów Sportu. Transmisja w TVP 1 i TVP Sport. Zwycięży ten, kto najbardziej poruszył serca kibiców. Minister Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych w "Pytaniu dnia" u Justyny Dobrosz-Oracz.