Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na "Wiadomości", a oto co dziś w programie. Proszę, żebyście państwo mieli świadomość tego, że jestem otwarty na współpracę. Zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska. Ministrowie przejęli resorty. Będziecie odpowiadali przez najbliższe lata za wszystkie swoje działania, za wszystkie swoje czyny. Awanturnikom trzeba skrępować ręce. Ubek, który przyszedł do mnie, zrobił dwu i półgodzinną rewizję w domu. Prześladowani, internowani, zabici. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Polska pamięta o swoich bohaterach, Solidarności i opozycji antykomunistycznej. Działała siatka osób, które były odpowiedzialne za realizację tych oszustw. Mieli ukraść 5 milionów euro. Międzynarodowy gang "na wnuczka" rozbity. Musimy pamiętać, że oszuści są często bardzo wyspecjalizowani. Jest nowy rząd, chociaż ze starym premierem. Musimy pamiętać, że oszuści są często bardzo wyspecjalizowani. Jest nowy rząd, chociaż ze starym premierem. Donald Tusk wraca do kancelarii prezesa Rady Ministrów, a wraz z nim prace rozpoczyna 26 ministrów z koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda podkreślał chęć współpracy, premier deklarował przestrzeganie konstytucji. To pierwszy rząd utworzony w drugim kroku konstytucyjnym. Chociaż akurat Donald Tusk szefem radu zostaje po raz trzeci. Donald Tusk został premierem, bo tak zdecydował Sejm po tym, jak wcześniej odrzucił wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego. Tak powstał jeden z największych gabinetów w najnowszej historii Polski. Premier i 26 ministrów. Dwóch wicepremierów - szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Sporo znanych nazwisk, głównie zaufanych współpracowników Tuska z Platformy Obywatelskiej jak Budka, Sienkiewicz, Leszczyna, Kierwiński i Sikorski. To oni wzięli najważniejsze resorty. Wygaszenie zbędnych konfliktów z niektórymi sojusznikami, z instytucjami europejskimi i pilnowania, aby Polska rosła w hierarchii narodów. Hierarchia ministrów w rządzie Tuska też jest. Ci spoza kręgu zaufanych na mniej eksponowanych stanowiskach, obejmując urząd ministry do spraw równości. I to tylko jedno z kilku nowo utworzonych stanowisk. Nauka i edukacja zostały rozdzielone, resorty gospodarcze też podzielono między kilka osób. Naszym największym przykazaniem będzie dobro ojczyzny i pomyślność naszych obywateli. Prezydent zakreślił obszary szczególnie dla niego ważne jak bezpieczeństwo, transformacja energetyczna, rozwój gospodarczy. Z góry państwa informuję w tej chwili, że w przyszłą środę chciałbym, żeby tutaj odbyła się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, żebyśmy usiedli i porozmawiali o sytuacji bezpieczeństwa Polski. Z Pałacu Prezydenckiego do kancelarii premiera. Tu na Donalda Tuska czekał Mateusz Morawiecki. Pośpiech w tym przypadku uzasadniony, kilka godzin później nowy premier był już w Brukseli. Pierwszy dzień nowego rządu to przede wszystkim przejęcie resortów. Tak wyglądało to w każdym z ministerstw. Są tacy, którzy nawet dostali prezenty. Z przesłaniem: mapa polski z jednostkami, które zostały powołane lub już są tworzone, szczególnie na wschodzie kraju. Liczę na to, panie premierze, że z tej mapy nie znikną jednostki, które właśnie tworzymy. Są obszary, w których musi być kontynuacja. Najważniejszym obszarem jest przestrzeń modernizacji Wojska Polskiego, uzbrojenie. Ekipa Tuska deklaruje, że ma plany i dokładnie wie, co chce zrobić. Że działania mają być błyskawiczne. Będą przeprowadzone pilne zmiany w kuratoriach. Oczywiście będzie raport otwarcia. Wszystkie te bezsensowne jednostki, które powstawały z powodów politycznych, nie mają racji bytu i będą likwidowane. Za likwidację mediów publicznych ma z kolei odpowiadać były pułkownik służb specjalnych. Dziś w tej sprawie enigmatyczny: Najbliższe dni to będą przede wszystkim działania organizacyjne. Najważniejsze wyzwanie to dziś jednak budżet - musi trafić do prezydenta do końca stycznia. To oczywiście będzie budżet wymagający, ale jestem absolutnie przekonany, że wspólnie z pracownikami ministerstwa jesteśmy w stanie dokonać, przedłożyć projekt budżetu w wymaganych terminach. W przeciwnym razie, prezydent - zgodnie z konstytucją - może skrócić kadencję Sejmu. Za tydzień prezydent zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego, czyli spotkanie głowy państwa z premierem, ministrami, marszałkami i szefami ugrupowań parlamentarnych. Prezydent Andrzej Duda zaapelował o kontynuowanie działań ostatnich lat, które służą Polakom. Jednocześnie zapewnił, że nie będzie ślepo odrzucał pomysłów nowego rządu. Stać na straży suwerenności, bezpieczeństwa, konstytucji. Te zapisane w ustawie zasadniczej zadania prezydenta wybrzmiały bardzo wyraźnie. Żeby Polacy decydowali o swoich sprawach i o sprawach swojej ojczyzny, by Polska trwała w Europie jako państwo suwerenne i niepodległe, bo to kwestia fundamentalna. Prezydent jako gwarant ciągłości władzy państwowej zaprzysiągł nowy rząd. Zwrócił się do jego członków słowami prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "Warto być Polakiem, warto, by naród polski i jego państwo - Rzeczpospolita - trwały w Europie". Polska praworządność ma się naprawdę dobrze i prezydent Andrzej Duda jest nie do ominięcia, kluczowym elementem tego procesu legislacyjnego. Myślę, że oni to już wiedzą. Osiągnięcia ostatnich lat, które przyczyniły się do rozwoju Polski i poprawy życia Polaków, nie powinny być przez nowy rząd odrzucane - apelował prezydent. Chciałbym, żeby to wszystko, co już zostało zrealizowano, a co do czego ja mam przekonanie, że dobrze funkcjonuje i służy dobru obywateli, było, istniało, przechowało się i służyło jak najdłużej. Andrzej Duda podkreślał wagę umacniania bezpieczeństwa Polski - energetycznego oraz militarnego. Mówił o konieczności dalszego wzmacniania armii poprzez jej powiększanie i zakupy nowoczesnego sprzętu. Będzie pilnował polskiej racji stanu. To jest jego obowiązkiem. Pierwszym obowiązkiem głowy państwa jest dbanie o bezpieczeństwo Polski. Prezydent zapowiedział, że będzie zapraszał do rozmów nowych ministrów. Temu, co służy dobru obywateli i trwaniu Rzeczypospolitej, z pewnością nie będę się sprzeciwiał i nie będę tego blokował. Wystarczy przyjść do Pałacu Prezydenckiego i porozmawiać. W przyszłym tygodniu chce też zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Ma to być spotkanie wszystkich sił politycznych. Kierując się troską o Polskę i Polaków, będzie te rozmowy konstruktywne prowadził. Wiem, że to może być trudne, biorąc pod uwagę zapowiedzi, już zapowiedzi ze strony koalicji ośmiu gwiazdek. Prezydent Andrzej Duda będzie też pełnił rolę strażnika przed ustawami, które mogą szkodzić interesowi państwa. Lista obaw wobec nowego rządu jest długa. Politycy PiS mówią o spodziewanej uległości gabinetu Tuska w sprawie unijnej polityki migracyjnej czy zgodzie na centralizację Europy. Ostatnim ogniwa łańcucha legislacyjnego w Polsce jest pan prezydent. To jest głowa państwa, to jest pierwszy obywatel Polski, który także ma swoją inicjatywę ustawodawczą, który ma prawo weta. Weto, które ma być gwarancją polskiego bezpieczeństwa i suwerenności. 13 grudnia 1981 roku rozpoczęła się wojna polsko-jaruzelska. Na ulice wyjechały czołgi, rozpoczęły się masowe aresztowania działaczy opozycji antykomunistycznej, zgasło światło wolności rozniecone ponad rok wcześniej, gdy powstała Solidarność. Wrogom Polski udało się zahamować nieodległościowe dążenia. Odznaczani ludzie Solidarności 42 lata temu usłyszeli te słowa: Awanturnikom trzeba skrępować ręce. Zatrzymywani, bici, wyrzucani z pracy. Przeszło 100 tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy krępowało ręce wolności. Nie męczcie mnie już, bo będę płakać... To był dramat całych rodzin. Ponad 10 tysięcy aresztowanych - wśród nich był ojciec pierwszej damy. Agata do dzisiaj mówi, że tej dramatycznej Wigilii przy zdjęciu ojca, który był nie wiadomo gdzie i nie wiadomo, czy żył, nie zapomni do końca życia. Ponad milion Polaków komuniści zmusili do emigracji. Przerwano nadzieję, nadzieje, które przyniosły i ożywiły bardzo wysoko te lata poprzedzające 13 grudnia, przede wszystkim wybór papieża, a potem ten festiwal Solidarności. Jaruzelski, który bał się stracić władzę, domagał się interwencji Sowietów. Sojusz polsko-radziecki jest i pozostanie kamieniem węgielnym polskiej racji stanu. Kajdany, które komuniści założyli Polakom po 13 grudnia, posłużyły Moskwie długie lata. Służba Bezpieczeństwa czy służby wojskowe werbowały też swoich współpracowników z myślą już o funkcjonowaniu w nowej rzeczywistości. Zbrodnie stanu wojennego nigdy nie zostały rozliczone. Jest to konsekwencja modelu transformacji, jaki w Polsce został przyjęty w latach 1989-1990. Wtedy część opozycji dogadała się z komunistami. Jeśli my się przyzwyczaimy, że wy nas nie zniszczycie, Przejście suchą stopą komunistów przez przemiany ustrojowe spowodowało, że Wojciech Jaruzelski został pierwszym prezydentem III RP. Ofiary stanu wojennego zostały zapomniane. Dostałam tę emeryturę, bardzo marną, ale była. Szansa na rozliczenia jednak nie zgasła. My to robiliśmy, będziemy to robić, aby te wszystkie osoby, które ponoszą odpowiedzialność za skrzywdzenie i tłamszenie polskiego narodu, wolności i demokracji stanęły przed obliczem sprawiedliwości. Ale zapowiedzi likwidacji IPN-u i przywrócenia przywilejów emerytalnych esbekom. Dzisiaj wraca to samo, zobaczycie. Nie napawają optymizmem. Słowaccy i węgierscy przewoźnicy rozpoczęli na swoich granicach protest podobny do tego, jaki prowadzą polscy transportowcy na granicy z Ukrainą. Domagają się odebrania ukraińskim przewoźnikom możliwości bezwizowego transportu na terenie Unii. Protest ma nie powodować żadnych ograniczeń w ruchu samochodów i autobusów. W obu kierunkach są przepuszczane tylko dwie ciężarówki na godzinę. W wyniku zmiany umowy między Unią Europejską a Ukrainą przewoźnicy z ukraińskimi paszportami uzyskali możliwość wjazdu na terytorium Unii Europejskiej w ramach przewozów dwustronnych i tranzytowych bez zezwoleń. To znacznie obniżyło koszty ich działalności, a to nieuczciwa konkurencja dla unijnych firm. Ponad 50 osób zostało poszkodowanych w ataku rakietowym przeprowadzonym przez Rosjan na Kijów. Wszystkie pociski zostały strącone przez ukraińską obronę lotniczą, jednak ich odłamki spadły na dzielnice mieszkalne miasta. Wśród rannych jest kilkoro dzieci. Za oceanem o sytuacji na Ukrainie Wołodymyr Zełenski rozmawiał z Joem Bidenem. Amerykański prezydent ogłosił kolejny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy. Jest nowy prezydent w Argentynie i ministerialne porządki. Javier Milei zmniejszył liczbę ministrów w swoim gabinecie do 10. Trzema resortami będą kierowały kobiety. Rząd jego poprzednika składał się z 21 osób. Na koniec - rekord. W Hiszpanii odnotowano 29,9 stopni Celsjusza. To historyczny wynik, jaki wskazały termometry w grudniu. Odnotowało go centrum meteorologiczne w Maladze. Upał nie trwa jednak długo, bo w nocy temperatury mogą tam osiągnąć "tylko" 10 stopni Celsjusza. Teraz jedna z największych od lat międzynarodowych akcji wymierzonych w oszustów działających metodą "na wnuczka". W nadzorowanej przez Europol operacji udało się rozbić szajkę działającą na terenie Unii Europejskiej. Swój udział w działaniach mieli polscy funkcjonariusze z Centralnego Biura Śledczego Policji. Policjanci uderzyli w tym samym czasie w kilkudziesięciu lokalizacjach w Polsce, Niemczech, Austrii, Szwajcarii i Luksemburgu. Celem - przestępcza sieć oszustów działających metodą "na wnuczka". W grę wchodziły miliony euro i skala, jakiej w Europie nie widziano od lat. Udało nam się porozmawiać z jednym z funkcjonariuszy, który rozpracowywał właśnie tę grupę. Jak podkreśla, działania przestępców były bardzo dobrze zaplanowane. Grupa działała głównie na terenie Niemiec. Tam przekazywały namiary pracownice centrali telefonicznej spod Warszawy i tam do ofiar zgłaszali się kolejni oszuści po kaucję za rzekome spowodowanie wypadku przez bliską osobę i wyciągnięcie jej z więzienia. Oczywiście kiedy kaucja została przekazana za tych członków rodziny, kontakt się urywa z tymi osobami. Oszuści korzystają z każdej dostępnej informacji o swoich potencjalnych celach ataku, z mediów społecznościowych, a nawet cmentarzy. Policjanci udaremnili przestępstwa na łączną kwotę 5 milionów euro. Zatrzymano 27 osób, w tym pracownice centrali telefonicznej w Polsce. W teorii nikt nie powinien się nabrać na taki telefon, tym bardziej oddawać pieniędzy, po które przychodzi ktoś nieznajomy. Ale jak mówią psychologowie, tu kluczowy jest stres. W związku z czym tutaj są dwa podstawowe elementy - presja czasu i katastrofa, to wyłącza nam myślenie. Sprawia, że myślimy mniej krytycznie, że nie zastanawiamy się nad tym, co robimy. Stąd apel policji o przestrzeganie dwóch podstawowych zasad - weryfikować informacje podane przez telefon, zadzwonić do bliskich upewnić się, czy dramatyczna informacja jest prawdziwa. Po drugie poinformować o wszystkim prawdziwą policję pod numerem alarmowym. Wyjątkowe polskie miejsce w Szwajcarii, i to jakie. Muzeum Polskie w Raperswilu liczy już ponad 150 lat. Stało się częścią historii naszego kraju i Szwajcarii. Po problemach z siedzibą, które pojawiły się wiele lat temu, udało się zakupić nową. Teraz muzeum czeka na przeprowadzkę i nowe wyzwania. Kawałek Polski daleko poza granicami kraju i ważna część naszej historii w jednym z najpiękniejszych miejsc w Szwajcarii. Na to wzgórze wspinali się nie tylko powstańcy styczniowi, których dziełem było to muzeum, ale politycy polscy, naukowcy polscy, pisarze polscy. Muzeum w Raperswilu to miejsce, z którego powinniśmy być wszyscy dumni - dodaje dyrektorka Anna Buchmann. Założone ponad 150 lat temu przez Władysława Platera, który wydzierżawił i wyremontował będący w ruinie zamek. Stało się jednym z najważniejszych ośrodków polskiej emigracji. To jest bardzo ważne miejsce, a także inspirujące. Są tutaj materiały, których nie znajdzie się nigdzie indziej. Znalazłem wydanie "Jerozolimy Wyzwolonej" idealnie z 1618 roku. Jest to jeden z największych eposów nowożytności. 10 lat temu Szwajcarzy postanowili, że zamek po latach dzierżawy ma wrócić w ich ręce. Placówce groziło zamknięcie. Z pomocą przyszedł wtedy rząd Zjednoczonej Prawicy. Na nową siedzibę zakupił prestiżowy budynek hotelu Schwanen. Dzięki temu muzeum pozostanie w Raperswilu. Szwajcarzy uważali, że jest to bardzo ważne miejsce i dużo ludzi, nie wszyscy, ale dużo wiedziało, że jest muzeum polskie w Raperswilu. Z Raperswilem związany był między innymi Stefan Żeromski, Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz czy Maria Konopnicka. Bywali na zamku i w istniejącym już wtedy hotelu Schwanen. Teraz to miejsce może się stać wizytówką Raperswilu jak i Polski. W muzeum mówimy o historii Polski, ale nie tylko. Mówimy o historii krajów ościennych, o historii krajów Europy Środkowej i Wschodniej, która na zachodzie zupełnie nie jest znana. Tymczasowa siedziba muzeum polskiego w Raperswilu mieści się także w zabytkowej, ale niewielkiej bibliotece polskiej, zdecydowanie za małej na bezcenną kolekcję obrazów, książek i dokumentów. Wyjątkowa historia i wyjątkowe miejsce, które ma szansę stać się symbolem, jak pamiętając o przeszłości, budować przyjacielskie stosunki i jednocześnie podkreślać dumę z Polski. Ponad 250 posłów wpisało się wczoraj na listę do zadania pytania nowemu premierowi. Donald Tusk gwarantował, że na każde odpowie. Odpowiedzi posłowie jednak nie usłyszeli. Politycy PiS pytają o wiarygodność nowego szefa rządu. Podczas expose Donald Tusk gwarantował... Chcę powiedzieć, że odpowiem na każde z tych pytań. Kto pamięta moje poprzednie kadencje w roli premiera, powinien pamiętać, że odpowiadałem tu, w tej izbie, na każde pytanie. Pytań było mnóstwo. Ale po niespełna 10 godzinach... To nie tak prosto wyłowić te konkretne pytania, które dotyczyły konkretnych spraw. Otrzymacie państwo na każde pytanie, które było pytaniem, a nie politycznym manifestem, odpowiedź na piśmie. Posłowie od nowego premiera odpowiedzi zatem nie usłyszeli. Otrzymacie państwo odpowiedź na każde pytanie dotyczące programu. Nie musicie się obawiać. Wielu obawia się, czy odpowiedzi w formie pisemnej Tusk będzie przygotowywał osobiście. Donald Tusk przyzwyczaił nas do tego, że nie dotrzymuje słowa, ale nie sądziłam, że wykaże się takim brakiem szacunku. Niestety nie znalazł w sobie odwagi, a może wiedzy teoretycznej, żeby udźwignąć odpowiedzi na te pytania. Część z nich dotyczyła obietnic wyborczych. W pierwszej dobie rządów Donalda Tuska startuje licznik stu dni, a w czasie tego okresu nowy premier zobowiązał się do zrealizowania tzw. stu konkretów. We wrześniu były też były zapewnienia. Mówimy tu o kwocie wolnej od podatku podniesionej do 60 tysięcy zł. Ten konkret przeprowadzimy w ciągu pierwszych stu dni. Minęły trzy miesiące. Powyborcza rzeczywistość wygląda już tak. Będziemy przestrzegali zasady roku podatkowego, więc na pewno w ciągu stu dni to się nie zdarzy. Tylko ludzie wiarygodni mogą formułować tak konkretne propozycje. Komentuje się samo. Koalicjanci Tuska też już nie ukrywają, że jest problem z konkretami ich lidera. Jak pan wie, ciężko ciąć wydatki i wpływy do budżetu, więc pewnie w tym pierwszym roku będzie ciężko, ale może wrócimy do tego planu w ciągu 4 lat. Proszę o ten czas, bo na pewno to zrealizujemy, kwotę wolną od podatku. Ale czy w sto dni? Taka była obietnica. Była obietnica sto dni. Mam nadzieję, że uda się w najbliższym czasie. Trudno jednoznacznie ocenić sytuację finansową. Jedno jest pewne - podniesienie kwoty wolnej od podatku wymaga także roztropności w innym elemencie. Mianowicie musimy mieć świadomość, że w takiej sytuacji tracą samorządy. Najbardziej tracą obywatele, gdy obietnice polityków przestają być istotne chwilę po wyborach. Złapał za gaśnicę i zgasił świece chanukowe. Poseł Konfederacji Grzegorz Braun szybko został ukarany finansowo. Sprawa trafiła też do prokuratury. O zaostrzaniu debaty publicznej, o przesuwaniu granic, o opiłowywaniu katolików i reakcjach polityków. Wziął gaśnicę i zgasił świece chanukowe. Skandal z udziałem Grzegorza Brauna okazał się prawdziwym show, choć chyba nie o takie kino z popcornem chodziło marszałkowi. Panie pośle, co pan robi? Przeprosin nie było, refleksja też nieszczególna. Przypisano mi pobudki rasistowskie, gdy tymczasem ja przywracam stan normalności i równowagi, kładąc kres aktom satanistycznego, talmudycznego, rasistowskiego triumfalizmu. Brauna ukarano. Na trzy miesiące straci połowę uposażenia i całość diety na pół roku. Podejmuję decyzję o wykluczeniu pana z posiedzenia Sejmu. To dopiero początek problemów Konfederacji. Bez Brauna klubowi zabraknie szabel do składania własnych projektów ustaw. Będą musieli prosić o podpisy posłów z innych klubów. Gorący czas także przed Krzysztofem Bosakiem. Lewica chce odwołania go z funkcji wicemarszałka. Do Sejmu wpłynął w tej sprawie wniosek. I to też Lewica. Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z mężem zakłócająca poranną mszę. I jej słowo na niedzielę - słowo proaborcyjne. Wolno było atakować kościoły. Atakowane są uroczystości o charakterze żałobnym. To miesiąc w miesiąc się dzieje. Ataki na kościoły, księży, miejsca kultu. Przesuwanie granic w debacie publicznej, przyzwolenie na agresję. Polityczna zgoda na hejt, doprowadza do rasistowskich zachowań. Sławomir Neumann, nowy minister w rządzie Donalda Tuska, na agresji próbował budować polityczną pozycję. Polityka 8 gwiazdek była jednym z filarów kampanii. Ci sami politycy, którzy stosowali 8 gwiazdek, dziś czują się oburzeni, a to oni doprowadzili do wzrostu takich ekstremistycznych zachowani. Zachowanie Grzegorza Brauna teraz czkawką odbijać się będzie wicemarszałkowi Bosakowi. Nie powinno być miejsca dla Konfederacji z panem Braunem na pokładzie w prezydium Sejmu. Za wycofaniem kandydata Konfederacji z prezydium opowiada się też PiS. Czy ma prawo, by mieć swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu? Naszym zdaniem nie. PiS domaga się też odwołania Szymona Hołowni. Sejm to nie show, a on cały czas robi sobie show. Powodów, by rozmawiać o karach dla Brauna, zapewne nie zabraknie, bo "show must go on". Rząd Donalda Tuska zapowiada szybkie przejęcie mediów publicznych. Do tego wyznaczony został jeden z najbardziej zaufanych ludzi nowego premiera - Bartłomiej Sienkiewicz. Każdy scenariusz skoku na wolne media jest nielegalny. Krzysztof Nowina Konopka Bartłomiej Sienkiewicz, dziękuję bardzo. Dziś nie był szczególnie rozmowny, choć przed zaprzysiężeniem zapewniał. - Porządki w TVP to jest pański priorytet, rozumiem. - Tak. Zamach na Telewizję Polską ekipa Donalda Tuska traktuje jako jedno z pierwszych zadań. Przeprowadzimy te działania szybko i zdecydowanie. Szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański zapowiada - wszelkie nielegalne działania rządu spotkają się z reakcją. Użyje języka premiera Tuska, rura nam w mediach publicznych nie zmięknie. Jeżeli on będzie jednak szukał, jak ominąć prawo, to znajdzie też odpowiedz w sądzie. Bo jedyną, legalną drogą do zmian w mediach publicznych jest ustawa i podpis prezydenta. Wszystkie pozaustawowe scenariusze przejęcia mediów publicznych, rozważane przez rządzącą koalicję, są nielegalne. Te zapowiedzi tak radykalnych zmian w mediach publicznych, przejmowania ich na siłę są wyjątkowo niepokojące i musimy sobie uzmysłowić jedno z odpolitycznieniem nie ma to nic wspólnego. Raczej z planem budowy monolitu informacyjnego pod dyktando mediów komercyjnych wspierających nowy rząd. Tyle że to wprost przeciwne do niedawnych deklaracji Tuska. Media są od tego, żeby kontrolować władzę, a nie opozycję. Ja oczekuję od mediów też krytycznego podejścia do rządzących, a nie do opozycji. To przed wyborami. Panie redaktorze też muszę uprzedzić, że kończą się te obyczaje. Po objęciu władzy Tusk chce, by media nie patrzyły mu na ręce i mówiły jednym głosem. Przychylnym dla władzy. Pamiętam czasy komunizmu, kiedy mieliśmy jeden przekaz, narzucany z góry. Dziś koalicja rządząca chce nam narzucić to znowu. W obronie wolnych, publicznych mediów stają dawni antykomunistyczni opozycjoniści. Każde zmniejszenie oferty na rynku mediów to jest szkodliwe, im większa różnorodność, im więcej wydawców, tym większy wybór, tym lepiej. Jest to pierwszy i zasadniczy krok do tego, by podporządkować sobie społeczeństwo, aby uczynić je niezdolnym do oporu. Na jutro, na godzinę 16.00 dawni opozycjoniści wezwali do demonstracji przed wejściem do Telewizji Polskiej na placu Powstańców Warszawskich. Cały czas można też przekazywać wsparcie dla dziennikarzy Telewizji Polskiej na specjalną infolinię i skrzynkę mailów. Wsparcie dla prawa wyboru. W rocznicę 13 grudnia prezydent na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego mówił o pamięci o ofiarach stanu wojennego. Ta pamięć nie może zginąć. I dobrze, że nie ginie. Niech ci, którzy wtedy poświęcili swoje życie, swoje zdrowie, niech na zawsze będą w panteonie bohaterów RP. Mimo że esbecja przyszła po nich już po północy 13 grudnia '81 roku, nie złamali się, nie poddali i przetrwali. Dziś opowiadają, jak opresyjny reżim komunistów próbował ich zastraszyć. 42 lata temu internowano 10 tysięcy osób, nasi bohaterowie byli wśród nich. Klawisz znalazł zwinięte w rolkę, gumką i pod prześcieradłem były. Listy, które Edwin Klessa pisał z więzienia do żony i córki. Klawisz nie wiedział, że tak naprawdę to pamiętniki z internowania, które zachowały się do dziś i można je oglądać w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL przy Rakowieckiej w Warszawie. Mieliśmy świadomość, że swoją działalnością tę komunę osłabiamy. Edwin Klessa to działacz Solidarności z Trzcianki w Wielkopolsce. Kolportował niezależne wydawnictwa i gromadził wydawane w podziemiu znaczki pocztowe. Aresztowano go tuż po północy 13 grudnia. Ubek, który przyszedł do mnie, zrobił 2,5-godzinną rewizję w domu, przeglądał materiały, jakie miałem, a tego miałem dużo. On by mógł sobie 2 tygodnie przeglądać. Trafił do więzienia we Wronkach, potem do ośrodka internowania w Gębarzewie. Wypuszczono go w sierpniu '82 roku, ale wielu jego kolegów do domu nie wróciło. Komuna stosowała najgorsze metody traktowania ludzi, bo przecież ile wyroków śmierci, miejsc, których nie znamy, gdzie ci ludzie są pochowani. Hołd wszystkim więźniom politycznym reżimu Jaruzelskiego złożono w Jastrzębiu-Zdroju przed zakładem karnym. Duża część tych osób już nie żyje. Wtedy był to ośrodek odosobnienia. Grzegorz Stawski, działacz Solidarności i sygnatariusz porozumień jastrzębskich, trafił tu po wprowadzeniu stanu wojennego. Bezpieka nas tu, w pawilonach, nękała, przesłuchania, dochodzenia jakichś dziwnych historii. Gdy internowani byli przewożeni z jednego aresztu to drugiego, nie wiedzieli, co ich czeka. Bali się rozstrzelania. Szczególnie gdy zomowcy zatrzymywali się w lesie. Siedzieliśmy w tej suce, w tym lesie jakiś czas i w głowach było jedno, gdzieś historia już pewne rzeczy pamiętała. O ich historii nie można nigdy zapomnieć. W "Wiadomościach" to wszystko, za chwilę nasi goście - Dorota Kania i Miłosz Manasterski. Zapraszam do oglądania tej rozmowy i do zobaczenia.