Kto zyskuje, a kto traci w wyścigu o fotel prezydenta? Rosja stawia warunki w sprawie zawieszenia broni w Ukrainie. Ceny jaj ostro w górę. Czy zatrzymają się przed Wielkanocą? "19.30", Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Kampania prezydencka w Polsce w toku. Coraz mniej czasu do 18 maja, aby dotrzeć do wyborców i przekonać nieprzekonanych. Druga tura miałaby się odbyć 1 czerwca. O wyborczych preferencjach mówią sondaże. W najnowszym, przygotowanym przez IPSOS dla Telewizji Polskiej, na pytanie: "Na którego z kandydatów oddałaby Pani/Pan głos?", respondenci odpowiedzieli w następujący sposób. Na Rafała Trzaskowskiego zagłosowałoby 36% wyborców. Kandydat Koalicji Obywatelskiej zyskał 3 punkty procentowe. Drugi w wyścigu jest kandydat popierany przez PiS. Karol Nawrocki może liczyć na 21% głosów i w porównaniu z poprzednim sondażem dla TVP traci 3 punkty procentowe. Dwa punkty zyskuje Sławomir Mentzen, na którego zagłosowałoby 17% pytanych. Szymon Hołownia może liczyć na 6% głosów i traci 1 punkt procentowy poparcia. Adrian Zandberg z poparciem 3% pytanych. Po 2% pytanych zagłosowałoby na Magdalenę Biejat, Grzegorza Brauna i Krzysztofa Stanowskiego. 1% pytanych poparłoby Marka Jakubiaka. W drugiej turze spotkaliby się kandydaci Koalicji Obywatelskiej i PiS. 52% deklaruje, że zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego, 39% - na Karola Nawrockiego. A jak wygląda kampania prezydencka w Polsce, stan na 12 marca? SKANDOWANIE: Rafał! Rafał! Prezydent Warszawy - tu podczas dzisiejszego spotkania w Krzeszowicach - ma powody do zadowolenia. Według sondażu IPSOS dla "19.30" wygrywa pierwszą turę, wyprzedzając kandydata popieranego przez PiS o 15 punktów procentowych. Karola Nawrockiego od trzeciego na podium Sławomira Mentzena dzielą 4 punkty. Cieszy nas wzrost poparcia dla Rafała Trzaskowskiego, ale do tych sondaży podchodzimy z pokorą. W PiS nadzieja, że po raz drugi zdarzy się to, co 10 lat temu, i Karol Nawrocki powtórzy sukces Andrzeja Dudy, Któremu wcześniej - to sondaż z marca 2015 roku - badania opinii publicznej nie dawały szans na zwycięstwo. Wszyscy państwo to powtarzacie, ale noblistka mówiła - nic dwa razy się nie zdarza. Ale niektórzy mówią, że historia lubi się powtarzać. Tym razem jednak Karolowi Nawrockiemu po piętach depcze kandydat Konfederacji. Mamy nadzieję, że będzie rósł na tyle efektywnie, że będzie miał lepszy wynik niż Karol Nawrocki i w drugiej turze zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim. Poparcie dla Sławomira Mentzena jest niemal na tym samym poziomie co Konfederacji. Rafała Trzaskowskiego - o pięć punktów procentowych wyższe niż Koalicji Obywatelskiej. Karol Nawrocki wciąż nie dogonił wyniku PiS. Ma poparcie niższe o 7 punktów procentowych. Czy wchodzi w grę zmiana kandydata w PiS? nie, absolutnie, Platforma takie rzeczy opowiada, Platforma by bardzo chciała, żebyśmy zmienili kandydata. Ale PiS wciąż ma taką możliwość. Do 24 marca można rejestrować komitety wyborcze. Czas na złożenie 100 tys. podpisów mija 4 kwietnia. Na razie zrobiło to 4 kandydatów: Sławomir Mentzen, Rafał Trzaskowski, Grzegorz Braun, Artur Bartoszewicz. Jesteśmy na ostatniej prostej zbierania podpisów, w poniedziałek składamy podpisy. To w najbliższym czasie planuje także Szymon Hołownia. Polsce jest potrzebny prawdziwy prezydent, a nie komediant w show, ja ten etap mam już za sobą. Marszałek Sejmu dziś na Śląsku ogłosił, że bierze bezpłatny urlop. W sondażu zajmuje czwarte miejsce, za nim Adrian Zandberg, który o 1 punkt procentowy wyprzedził Magdalenę Biejat. Warto głosować na kobietę, na kogoś, kto nie boi się wyzwań. Wśród kobiet największe poparcie ma Rafał Trzaskowski, który jako jedyny kandydat z sondażowego podium chce złagodzenia prawa aborcyjnego. Znacie moje poglądy, ja uważam, że kobieta powinna decydować o swoim zdrowiu i życiu, dla mnie to jest sprawa absolutnie zasadnicza. Sławomir Mentzen podczas wystąpień ten temat pomija. Ale wcześniej opowiadał się za zaostrzeniem przepisów. Kobieta po gwałcie powinna urodzić. Te poglądy nie odstraszają najmłodszych wyborców. Na kandydata Konfederacji chce głosować najwięcej, bo aż 36% osób poniżej trzydziestki. Na Rafała Trzaskowskiego - 16%. Na 3. miejscu w tej grupie wiekowej jest Adrian Zandberg. Ruszymy w Polskę, aby mówić, jak ważne są to wybory dla młodych ludzi. Według sondażu dla "19.30" w drugiej turze spotkają się Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. To oznaczałoby, że po 18 maja rozpocznie się walka o wyborców Sławomira Mentzena. Z naszego sondażu wynika, że 67% z nich zamierza poprzeć kandydata PiS. Rafała Trzaskowskiego - 15%. Swój start w wyborach prezydenckich ogłosił jako pierwszy. Jest też niezwykle aktywny, a w sondażach pnie się w górę i jest na podium. Sławomir Mentzen jeździ po całej Polsce, kusząc przyszłych wyborców wizjami przyszłości. A co na temat teorii głoszonych przez lidera Konfederacji sądzą eksperci? Czy reformy proponowane przez Mentzena da się zrealizować i kto miałby ponieść ich koszty? Zachęca tym, że proponuje niższe i proste podatki, a za jego hasłem wyborczym "Silna bogata Polska" kryje się dużo gospodarczych obietnic, choć ogólnych - o czym zaraz. Na stronie polityka Konfederacji czytamy o silnej gospodarce, podatkach czy propozycjach w ochronie zdrowia. I tu zaczynają się schody. Wszystko jest kontrowersyjne. Bo zdaniem ekonomistów cudownych rozwiązań po prostu nie ma. Trzeba nie mieć wyobraźni, żeby proponować takie rzeczy. Mentzen od lat mówi o likwidacji podatków, nie mówiąc, czym sfinansuje lukę w dochodach budżetowych. Mentzen obiecuje nam wszystkim, i to jest fałszywe, że jak będą niskie podatki, to my wszyscy będziemy szczęśliwi, zdrowi i bogaci. Brak podatków może spowodować, że bogaci się wzbogacą, ale nie zmieni to sytuacji osób ubogich. Kontrowersje wzbudza także powtarzana przez Konfederatę obietnica zlikwidowania ZUS-u. A pieniądze z emerytur wypłacać najlepiej bezpośrednio z budżetu. Tylko skąd te pieniądze w budżecie, skoro większości podatków przecież ma nie być? Jak to w praktyce może wyglądać - wyjaśniają eksperci. Młodzi ludzie, którzy teraz będą głosować na Mentzena, nie rozumieją, na czym polega system emerytalny. Że jak oni głosują na niego po to, żeby nie płacić składki, to ich babcia umrze z głodu albo będzie mieszkała na ulicy, bo nie będzie miała na czynsz. Rolą dziennikarzy jest pytać. Polityków - odpowiadać. Sławomir Mentzen to akurat jedyny ze wszystkich kandydatów, który mediów unika. Nie organizuje konferencji prasowych, nie odpowiada na pytania także w miejscu spotkań wyborczych, na których wciąż powtarza nauczone słowa. Polacy zasługują na niższe podatki. Niestety wciąż nie dowiedzieliśmy się, jak planuje to zrobić, ale to powtarzanie ogólnych haseł jest celowe, bo wystarczy przypomnieć tę wypowiedź partyjnego kolegi sprzed kilku lat. Mówimy to, co ludziom mniej zorientowanym brzmi dobrze. A niskie podatki, prywatna opieka medyczna, prywatne szkoły brzmią zawsze dobrze. Mówi ogólne hasła, ale jak wejdziemy głębiej, to jest pusty. To jest naprawdę wydmuszka i robi sobie jaja z Polaków. To widział pan na wiecu, jak zadawał mu pan pytania? Wiedziałem, że nie odpowie na pytania, że będzie się bał. Ryszard Petru nawiązuje do tego spotkania z kampanii parlamentarnej, gdzie ze Sławomirem Mentzenem starł się na jego wiecu. Mentzen dziś zyskuje głównie wśród młodych. Dwa powody, dla których młodzi mają na pana zagłosować? Nie lubię takich pytań, proszę to wykasować. Takie wypowiedzi kandydata z pewnością mu nie pomogą, podobnie jak liczne już ucieczki przed wyborcami. Dla rządzących to wyreżyserowany spektakl. Gdyby pan go przewrócił, jak on uciekł, to on by nie wiedział, gdzie biec. Ale kiedy Mentzen do wyborczej mety dobiegnie, to jest pomysł, jak realizować obietnice. Będziemy cięli marnotrawstwo i niepotrzebne wydatki. Cyniczny liberalizm pana Mentzena idzie w parze z antyeuropejskimi hasłami. Pamiętajmy, że fakt uczestnictwa Polski w Unii to 20% naszych dochodów. I o tym warto pamiętać. Tym bardziej w kampanii. Wybory uzupełniające do Senatu już w najbliższą niedzielę w Krakowie. Nowy senator ma być wybrany na miejsce Bogdana Klicha z Koalicji Obywatelskiej, który został powołany na charge d'affaires ambasady RP w USA. W wyborach kandydują cztery osoby z czterech różnych komitetów. Czym chcą przekonać do siebie wyborców? Polityczna dogrywka pod Wawelem. I ostra walka o fotel senatora. W izbie wyższej jest wakat, bo z mandatu zrezygnował Bogdan Klich, teraz charge d'affaires ambasady w Waszyngtonie. Mamy jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do Senatu, stąd jeżeli stwierdzono wygaśnięcie mandatu, wówczas trzeba taki mandat ponownie obsadzić poprzez wybory uzupełniające do Senatu. O polityczny wakat po polityku Koalicji Obywatelskiej walczy czworo kandydatów. Adam Berkowicz, ojciec Konrada Berkowicza z Konfederacji, to radny sejmiku województwa podkarpackiego. Samorządowe doświadczenie chce wykorzystać w Senacie. Proste niskie podatki, a dla Krakowa pieniądze na metro i oczywiście dodałbym bezpieczne granice, silna armia, niebudowanie armii europejskiej, budowanie armii polskiej. Mateusz Małodziński też stawia na bezpieczeństwo, także to lokalne. Jest członkiem PiS, ale w wyborach startuje pod szyldem Komitetu Wyborczego Wyborców "DLA KRAKOWA". Był wicewojewodą Małopolski, wcześniej asystentem Ryszarda Terleckiego. Obiecuje walkę z drożyzną. Złożymy projekt ustawy o obniżce VAT na energię elektryczną na podstawowe artykuły żywnościowe, tak aby Polacy mogli płacić mniej w sklepach. Kobiety i bezpieczeństwo żywnościowe to priorytety Moniki Piątkowskiej. Jest bezpartyjna, ale kandyduje z Koalicji Obywatelskiej. Dla krakowian ma konkretną ofertę. Metro, bezpieczne Balice, nowy system umożliwiający lądowanie nawet w gęstej mgle, bo wiemy, że ten problem w Balicach jest, oraz finansowanie domknięcia trzeciej obwodnicy. Ewa Sładek z Razem chce być w Senacie przedstawicielką kobiet i młodego pokolenia. Otwarcie mówi o legalnej aborcji, prawach człowieka oraz podniesieniu nakładów na ochronę zdrowia i edukację, ale nie tylko. Mam na myśli walkę z kryzysem mieszkaniowym, ale realną walkę, poprzez budowanie mieszkań na tani wynajem i wprowadzenie w końcu podatku katastralnego. Zwycięstwo w Krakowie to kwestia nie tylko politycznego prestiżu, Im bliżej jest do takich wyborów, tym większe ma to znaczenie. W wyborach uzupełniających do Senatu mogą głosować mieszkańcy 10 dzielnic Krakowa. Lokale wyborcze będą otwarte w niedzielę od godziny 7.00 do 21.00. Nie mówi stanowczego "nie", ale mówi "ale". Rosyjski dyktator odpowiada na propozycję zawieszenia broni, mówi o wielu znakach zapytania i stawia swoje warunki. "Zawieszenie broni powinno prowadzić do trwałego pokoju i wymagałoby uporania się z pierwotnymi przyczynami konfliktu" - mówił podczas wspólnej z Aleksandrem Łukaszenką konferencji prasowej Władimir Putin. Czy po tych słowach amerykańsko-ukraińskie ustalenia mają szansę być zrealizowane? Sama idea jest słuszna i z pewnością ją popieramy, ale... Słowo "ale" na Kremlu padło wczoraj niejednokrotnie. Świat uważnie słuchał odpowiedzi Putina na amerykańską propozycję zawieszenia broni. Słuchano też w Ukrainie. Putin chce nadal zabijać Ukraińców i dlatego wymyśla dodatkowe warunki. Rosyjski dyktator Putin przygotowuje się do odrzucenia propozycji. Kijów wyciąga wnioski, a prezydent Ukrainy przypomina. Słyszeliśmy przewidywalne, manipulacyjne słowa Putina w odpowiedzi na pomysł zawieszenia broni na linii frontu. Chociaż Putin nie powiedział tego wprost, to zdaniem Wołodymyra Zełenskiego nie chce wstrzymania ognia. To znana taktyka, Putin rzadko mówi "nie" bezpośrednio. Ukraina chce dwuetapowego procesu zakończenia walk: zawieszenia broni, a następnie rozmów o długoterminowym rozwiązaniu. Rosja mówi o jednej umowie. Zdaniem Putina 30-dniowe zawieszenie broni będzie korzystne tylko dla Kijowa, bo, jak twierdzi, w ten sposób zyskałby czas na dozbrojenie się. Zawieszenie broni powinno być takie, aby doprowadziło do długotrwałego pokoju i wyeliminowało pierwotne korzenie tego kryzysu. W rosyjskiej zafałszowanej wizji rzeczywistości u źródeł kryzysu stało m.in. to, że Ukraińcy chcieli zorientować się na zachód. Więc tutaj m.in. strona rosyjska żąda tego, by Ukraina nie została przyjęta do NATO. Na zawieszenie broni Ukraińcy zgodzili się podczas spotkania z Amerykanami w Arabii Saudyjskiej. Ustalenia z Dżuddy w Moskwie omawiał bliski doradca Donalda Trumpa Steve Witkoff. Dodatkowe informacje zostały przekazane stronie rosyjskiej. Za pośrednictwem Witkoffa Putin przekazał informacje prezydentowi Trumpowi. Amerykański prezydent ocenił je pozytywnie. W internetowym wpisie mówił o dużej szansie na zakończenie wojny. Odbyliśmy bardzo dobre i produktywne rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i jest bardzo duża szansa, że ta okropna, krwawa wojna w końcu dobiegnie końca. Donald Trump zdradził też, że Amerykanie rozmawiali z Ukraińcami o ewentualnych ustępstwach. Wspomniał o zaporoskiej elektrowni atomowej, która dziś jest w rękach Rosjan. Kto dostanie elektrownię, a kto to i tamto? Nie jest to łatwy proces. Chodzi też o okupowane przez Rosję terytoria, które Kijów miałby utracić. Zobaczmy, czy potrwa chociaż jeden dzień. W nocy Rosjanie znów zaatakowali. Tym razem szpital w obwodzie charkowskim. Podczas gdy rozstrzygają się kwestie zawieszenia broni za naszą wschodnią granicą, bezpieczeństwo jest także tematem numer jeden u nas. Według prezydenta Andrzeja Dudy środkiem odstraszającym przed rosyjską agresją mogłoby być przekazanie broni jądrowej przez USA. Prezydent sformułował taki apel w wywiadzie prasowym. Marcin Antosiewicz jest w Waszyngtonie. Słowa polskiego prezydenta spotkały się ze zdecydowaną odpowiedzią. Wiceprezydent J.D. Vance powiedział w telewizyjnym wywiadzie, że jego zdaniem to nie wchodzi w grę. Administracja Trumpa i Vance'a nie widzi zagrożenia w Rosji i raczej, co dobitnie pokazują rozmowy w sprawie Ukrainy, chcą wychodzić naprzeciw Putinowi niż go drażnić. Nie rozmawiałem z prezydentem o tej konkretnej kwestii, ale byłbym zszokowany, gdyby poparł rozszerzenie broni jądrowej dalej na wschód, do Europy. Musimy być ostrożni. Dosłownie igramy z życiem przyszłości ludzkiej cywilizacji. Donald Trump już teraz powtarza, że stoimy na skraju III wojny światowej, która może mieć wymiar nuklearny. Dlatego dąży do jak najszybszego zakończenia konfliktu w Ukrainie. A m.in. "The New York Times" donosi, że Putin za zgodę na zawieszenie broni żąda wycofania amerykańskich żołnierzy z Europy Wschodniej, w tym z Polski. Jednak, jak słyszę, przedstawiciele administracji Trumpa i politycy Partii Republikańskiej zapewniają polski rząd, że być może redukcja amerykańskich wojsk w Europie nastąpi, ale nie w Polsce. To stan gry na teraz. Choć wojenne szachy trwają. A teraz o tym, jak Grenlandia reaguje na słowa prezydenta Donalda Trumpa. Największa wyspa świata mówi dość i słowami premiera oświadcza, że nie zamierza tolerować braku szacunku. Chodzi o słowa Donalda Trumpa, który zapowiada, że "w ten czy inny sposób" wyspa zostanie "zaanektowana". Po wyborach parlamentarnych na największej wyspie świata, które wygrały partie opowiadające się za niezależnością, mówi się, że niepodległość to przyszłość wyspy. Apetyt Trumpa na Grenlandię nie słabnie. Jaka jest pana wizja potencjalnej aneksji Grenlandii? Cóż, myślę, że to nastąpi. Co więcej - Trump chciałby, aby nastąpiło to z pomocą NATO. Siedzę z człowiekiem, który może być bardzo pomocny. Ten człowiek to Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, który przyznaje, że Grenlandia jest niezwykle ważna z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale studzi zapędy Trumpa. Zostawiłbym Grenlandię poza tą dyskusją, ponieważ nie chcę wciągać w to NATO. Wiesz, Mark, potrzebujemy tego dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Bo kontrola nad wyspą dałaby Waszyngtonowi kontrolę nad północnym Atlantykiem i jest ważnym punktem dla systemów wczesnego ostrzegania przed atakami rakietowymi. To jednak nie wszystko. Topnienie lodowców otwiera nowe szlaki handlowe i dostęp do bogatych złóż mineralnych. Wielu naszych ulubionych graczy krąży wzdłuż wybrzeża. To Rosja i Chiny. Kontrola nad Grenlandią pozwoliłaby Waszyngtonowi ograniczyć ich wpływy w regionie. Grenlandia to autonomiczne terytorium zależne Danii. Trump przekonuje jednak, że Kopenhaga nie jest w stanie zapewnić wyspie bezpieczeństwa i dlatego zaangażowanie NATO może być niezbędne. Mamy całkiem sporo żołnierzy na Grenlandii, być może pojedzie ich więcej. Co o tym myślisz, Pete? Nie, nie odpowiadaj na to pytanie. Pete Hegseth nie odpowiedział. Zrobił to premier Grenlandii. Musimy jeszcze mocniej przeciwstawić się Trumpowi. Nie powinien traktować nas bez szacunku. Dość tego. Tyle że Mute Egede wkrótce ustąpi ze stanowiska. Nowy rząd sformułuje najprawdopodobniej Jens-Frederik Nielsen - lider Demokratów, którzy zwyciężyli we wtorkowych wyborach parlamentarnych. To były dobre wybory dla nas. Jeśli chodzi o nas, osoba, która osiągnęła najlepszy wynik, jest bardzo dobrą osobą. Niekoniecznie. Nielsen wielokrotnie zapewniał, że jego kraj nie jest na sprzedaż. Nawet Naleraq - ugrupowanie, które może stać się częścią koalicji rządzącej i jako jedyne opowiada się za zbliżeniem z Waszyngtonem, ma na myśli raczej relacje gospodarcze. Geograficznie Grenlandii bliżej do Stanów Zjednoczonych niż do Danii. Politycznie - znacznie dalej. Jesteśmy Grenlandczykami i nie jesteśmy na sprzedaż. Przyłączenia do USA sprzeciwia się 85% mieszkańców wyspy. Wielu nie wyobraża sobie bez nich śniadania, filozofowie spierają się, co było pierwsze - jajo czy kura. Te spory bledną jednak, gdy spojrzymy na sklepowe półki. Jaj zaczyna brakować, ceny idą w górę. Sprawa jest poważna, bo już za miesiąc o tej porze będziemy myśleć o świętach, a jaja podczas Wielkanocy - wiadomo. W czym tkwi problem, czy jaj może zabraknąć i czy uda się zatrzymać wzrost cen? Teraz już nie tylko masło, ale i jajko staje się symbolem luksusu. Jeszcze dwa lata temu można je było kupić nawet za 50 groszy. Dziś to już niemożliwe. Po 1,50 zł już nawet płaciłam. Oj, będzie jeszcze drożej, jak słyszę. Na pewno, teraz już zapas trzeba robić. Bo przed Wielkanocą będzie jeszcze drożej, prawdopodobnie ponad 2 złote za sztukę. Jajka są w tej chwili u mnie po 15 zł za 10 sztuk. Przed świętami będzie raczej zwyżka, tych jajek też jest dużo mniej, popyt też będzie dużo większy, więc one będą drożały. Jak droższe, to mniej kupują. Proste. Kryzys jajeczny dotknął nie tylko Polskę. W USA jajko jest wręcz towarem deficytowym. Jest tak źle, że jaja są przemycane z Meksyku albo Kanady. Wczoraj poszłam do sklepu i byłam dosłownie w szoku, widząc tuzin jajek za ponad 9 dolarów. Mamy szczęście, że w ogóle możemy je dostać, ponieważ w niektórych miejscach nie można ich w ogóle dostać. To pierwszy raz, kiedy widzę jajka w tym namiocie i na tym targu, a przychodzę tu już od czterech tygodni z rzędu. Dlatego coraz większą popularnością cieszą się kury na wynajem. Problem z jajkami jest tak duży, że trafił nawet do Kongresu. Joe Biden pozwolił, aby cena jajek wymknęła się spod kontroli. Cena jajek wymknęła się spod kontroli. Sekretarzu, zrób dobrą robotę. Odziedziczyliśmy totalny bałagan po poprzedniej administracji. Prezydent Trump nie wspomniał jednak, że w USA panuje epidemia ptasiej grypy. Z powodu choroby zmarło lub wybitych zostało 166 mln sztuk drobiu. A mniej kur to mniej jajek. I to na całym świecie - w USA, Azji, Europie, ale niestety także w Polsce. Ceny w stosunku do lata, wczesnej jesieni można powiedzieć, że o 50-60% wzrosły. Kiedy na fermie pojawia się ognisko wirusa, likwidowana jest cała hodowla. Od listopada straciliśmy ponad 6 mln kur. Tak duży ubytek produkcji powoduje dużą presję na podaż i klasyczne zjawisko: większy popyt, niższa podaż, czyli wzrost cen. Pozytywna informacja jest taka, że zdaniem ministerstwa rolnictwa jajek na Wielkanoc w Polsce mimo to nie zabraknie. Polska piłka klubowa święci triumfy, a apetyty rosną. Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok wywalczyły awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji UEFA. Wczorajsze wyniki pokazują jasno, że po latach stagnacji sytuacja się zmienia i polskie drużyny znów zaczynają się liczyć w rankingu UEFA. O wczorajszym szaleństwie przy Łazienkowskiej w Warszawie i nie tylko. Na ten moment czekało prawie 30 tys. kibiców warszawskiej Legii. Gol stał się dla niej przepustką do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Kilkanaście minut później zwycięstwo nad norweskim Molde stało się faktem. Chcę pogratulować piłkarzom za kawał ciężkiej pracy, zdyscyplinowanie, ambicję, poświęcenie i wiarę. Wiary w sukces nie brakowało też piłkarzom Jagiellonii Białystok, którzy walczyli w Belgii z drużyną Cercle Brugge. Mimo przegranej obecni mistrzowie Polski mieli lepszy bilans goli w dwumeczu i to oni cieszyli się z awansu do ćwierćfinału. Kolejna runda Ligi Konferencji już 10 kwietnia. Wojskowi zmierzą się z Chelsea Londyn. Rywalem Jagi będzie mocny hiszpański Real Betis. Mimo to podlascy kibice są dobrej myśli. Może być bardzo ciężko, ale miejmy nadzieję, że chociaż jeden mecz uda się wygrać lub zremisować. I mogą zdobyć puchar. Więc życzę im szczęścia. Dzięki postawie Jagiellonii i Legii Polska już awansowała na 15. miejsce w rankingu UEFA. To oznacza, że za dwa lata w eliminacjach europejskich pucharów mamy prawo wystawić o jeden zespół więcej niż dotychczas. To jest coś, czego nigdy wcześniej w Polsce nie było. Aż pięć naszych drużyn w sumie przystąpi do eliminacji. Będą mogły zarabiać kolejne pieniądze i dzięki temu dalej się rozwijać. To nie koniec piłkarskich emocji w tym miesiącu. Już za tydzień polska reprezentacja rozpocznie eliminacje do mistrzostw świata. Polscy kibice chcą przede wszystkim zobaczyć dobrze grającą reprezentację. O poprzednim roku zapominamy, tam nie wiodło się i w wynikach, i w stylu, który pozostawiał wiele do życzenia. Pierwszy mecz rozegramy 21 marca z Litwą na Stadionie Narodowym. Trzy dni później na tym samym stadionie przeciwnikiem będzie reprezentacja Malty. Mecze reprezentacji Polski mężczyzn i kobiet. Ekstraklasa, Puchar Polski, puchar króla. Wszystkie mecze eliminacyjne polskiej reprezentacji do mistrzostw świata w Kanadzie, Meksyku i USA będą pokazywane na antenach TVP. Dilerka wsiadła do nieoznakowanego samochodu i przekazała narkotyki policjantom, biorąc ich za klientów. Kompletnie pijany kierowca zaparkował przed Komendą Stołeczną Policji. To nie są żarty. To zdarzyło się ostatnio. Przykładów, które pisze samo życie, a które można by zapisać w kronikach głupoty, gdyby takie były, jest więcej. Więcej o krótkiej drodze od winy do kary. Warszawa. Komenda Stołeczna Policji. Na nagraniu widać, jak kierowca wjeżdża na policyjny parking. To był jego pierwszy błąd. Drugi to brak włączonych świateł, co przyciągnęło uwagę funkcjonariusza. Chcąc podjąć interwencję, doszedł do kierującej osoby, a ten, zamiast zatrzymać się, zawrócił i próbował ucieczki. Ten 45-latek na koncie miał już dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Mógł o nim nie pamiętać, bo we krwi miał prawie 3 promile alkoholu. Co więcej, wcześniej spowodował kolizję i uciekł z miejsca wypadku. Kary nie uniknie też pasażer, u którego znaleziono narkotyki. To przypomina mi sytuację, kiedy włamywacze weszli do sklepu monopolowego i już nie zdążyli wyjść z tym alkoholem, tylko na miejscu się upili i na miejscu polegli. Ze zdumieni nie mogą wyjść też policjanci z Rzeszowa, którzy rozpracowywali kobietę handlującą narkotykami. 33-latka wyręczyła służby - policjantów wzięła za klientów, sama wsiadła do nieoznakowanego radiowozu i bez słowa dała policjantom dowody w postaci woreczka z marihuaną. Reakcja zarówno tej kobiety, jak i policjantów była jedyna w swoim rodzaju. Można powiedzieć, że obie strony oniemiały. Solidny rachunek sumienia czeka 35-latka z Gdańska. Mężczyzna przebrany za księdza chciał ukraść wózek rowerowy i rower. Mocno się na tym przejechał - wpadł na gorącym uczynku. W karierze zawodowej nie słyszałem o takiej interwencji. Policjanci, którzy pełnili służbę, też byli bardzo zaskoczeni, natomiast było to trochę śmieszne, jednak mamy do czynienia z przestępstwem. Sprytny chciał być też Gang Olsena z Legnicy. Napad z koparką w ręku nie poszedł jednak zgodnie z planem - wystarczyło przebić się przez ścianę, ale sprzęt się zepsuł. Pieniądze zostały w sejfie, a złodzieje zostali z niczym. Służby szybko namierzyły sprawców. Możemy mówić zdecydowanie w tych przypadkach o scenariuszach filmowych. Pierwsze pytanie, czy film uczy się od życia, czy życie od filmu. Na podstawie tej kradzieży można napisać scenariusz, bo w Pruszkowie w sobotę zniknął czołg. Po 40-tonowym maleństwie zostały tylko ślady. Nikt nie widział nic. Nie wiem, nie widziałem, nic nie mogę powiedzieć. Po 6 dniach policja też niewiele może, bo chociaż czołg się znalazł, to, gdzie był, pozostaje tajemnicą. Kończymy "19.30", oddając głos "Pytaniu dnia". W studiu jest Dorota Wysocka-Schnepf i jej gość, profesor Radosław Markowski. Dobranoc i do zobaczenia.