Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zapraszam na niedzielne wydanie 19.30. Na początek skrót najważniejszych wydarzeń. Atak na Izrael. Iran jest państwem terrorystycznym. Ktokolwiek nas skrzywdzi, my skrzywdzimy jego. Marsz życia i rodziny. Chcieliśmy zamanifestować, że życie jest najważniejsze. I dalsza dyskusja o aborcji. Uważam że aborcja powinna być legalna, dostępna, bezpłatna i bezpieczna. Czy wystarczy zmiana na poziomie ustawy? Czy potrzebna będzie zmiana konstytucji? Ostatnia prosta. Najgorsze mamy już za sobą. Możemy powiedzieć, że jest to nasze dzieło życia . "To największy atak dronów w historii świata" - tak zachodnie media opisują irański atak na Izrael. Większość pocisków została przechwycona przez obronę przeciwlotniczą, ale są ranni - wśród nich dzieci. Izrael zapowiada "trzęsienie ziemi w Teheranie". Zachód wzywa do zaprzestania działań wojennych, polski premier pisze o "świecie, który staje na krawędzi" i bezpieczeństwie, które jest najważniejsze. O eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie Agnieszka Śmiechowska. I euforia na ulicach Teheranu. Izrael musi zostać ukarany. Radość też w irańskim parlamencie. W jego kierunku wystrzelono ponad 300 rakiet i dronów. Większość z terytorium Iranu, ale też z Iraku Jemenu i Syrii. To odpowiedź na atak Izraela na konsulat Iranu w Damaszku. Ostrzał trwał 5 godzin. Iran jest państwem terrorystycznym - świat widzi to teraz bardziej niż kiedykolwiek. Gdy w stronę Izraela leciały rakiety i drony z premierem Benjaminem Netanjahu rozmawiał prezydent USA Joe Biden. Większość irańskich dronów i rakiet zestrzeliły amerykańskie i izraelskie myśliwce. Pomogły też Wielka Brytania, Francja i Jordania. Rakiety zostały zneutralizowane jeszcze poza granicami Izraela. Niewiele pocisków spadło na nasze terytorium. Był to też kolejny test dla żelaznej kopuły chroniącej izraelskie niebo. To system przeciwlotniczy, który śledzi i analizuje ruch w przestrzeni kraju. Jedna bateria może kontrolować obszar o powierzchni 150 km2. Wykrywa i niszczy pociski krótkiego zasięgu - także drony. I jest skuteczna na poziomie 90%. Izrael po raz kolejny udowodnił przewagę technologiczną i mentalną. Poradził sobie z irańskim atakiem w imponujący sposób. A świat go stanowczo potępił. To nieuzasadniony atak. Stanowi on poważną eskalację sytuacji i nie jest w żaden sposób akceptowalny, zrozumiały ani tolerowany. Stoimy na straży bezpieczeństwa Izraela i całego regionu, co jest oczywiście ważne także dla naszego bezpieczeństwa w kraju. Zareagowali też przedstawiciele NATO i UE. Szef unijnej dyplomacji zwołał na wtorek nadzwyczajną naradę ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich. Do ataku odniósł się też premier Donald Tusk. Którą teraz nie będzie trudno przekroczyć. Wyznaczono mi jasną zasadę - ktokolwiek nas skrzywdzi, my skrzywdzimy jego. Minister izraelskiego gabinetu wojennego Beni Ganc oświadczył, że jego kraj "wystawi Iranowi rachunek". Zrobimy to w sposób i w czasie, który nam będzie odpowiadał. Władze Iranu zagroziły, że Izrael dokona odwetu, użyją większej siły. Do uspokojenia sytuacji w regionie dążył Waszyngton, co jednak nie odstraszyło Iranu przed atakiem. Analitycy konfliktu na Bliskim Wschodzie eskalację nazywają "koszmarem amerykańskiego prezydenta". Jak na wydarzenia ostatnich godzin reaguje administracja Joe Bidena, to pytanie do naszego korespondenta Marcina Antosiewicza. Marcinie, co eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie oznacza dla bezpieczeństwa naszego regionu, Amerykanie pomogli Izraelczykom w odparciu ataku Iranu, teraz prezydent Biden mówi do premiera Netanjahu odpuść kontratak. Biały Dom obawia się spirali eskalacji. Sytuacja jest już gorąca. Wszyscy podkreślają, że po raz pierwszy Iran bezpośrednio zaatakował Izrael. To może zmienić historię Bliskiego Wschodu. Biden organizuje wsparcie dyplomatyczne dla Izraela, w wymiarze ofensywnym. Zakończyło się posiedzenie grupy G7. Liderzy wezwali wszystkie strony do zachowania wstrzemięźliwości i zawieszenia broni w Strefie Gazy. Za półtorej godziny w Nowym Jorku rozpocznie się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sprawa staje się także sprawą wewnętrznych amerykańskich sponsorów. Republikanie zarzucają Bidenowi, że osłabia pozycję Izraela. Do kontrataku dojdzie zdaniem Republikanów. Jedno ważne pytanie. Co eskalacja oznacza dla bezpieczeństwa naszego regionu, przede wszystkim dla Ukraińców? Jeśli do jeszcze większej eskalacji, Amerykanie skupią się na Bliskim Wschodzie i na Izraelu, bo tam widzą obronę swoich interesów. Ukraina zejdzie na drugi plan. Apeluje się do Republikanów, żeby przegłosować pakiet pomocowy dla Ukrainy. Republikanie mówią, że mogą przegłosować tylko pomoc dla Izraela. Ulicami stolicy przeszedł "Narodowy Marsz Życia", w tym roku pod hasłem "Niech żyje Polska". Uczestnicy manifestacji mówią o konieczności obrony rodziny i o zagrożeniu dla prawa do życia, jakie w ich ocenie niosą procedowane w parlamencie ustawy liberalizujące prawo aborcyjne. "Nie można być matką za karę, chodzi o prawo wyboru" - odpowiadają zwolennicy prac nad ustawami w komisji nadzwyczajnej. Z Placu Zamkowego na plac Trzech Krzyży. Chcielibyśmy pokazać jak to jest mieć dużą rodzinę i że życie naprawdę jest ważne od samego poczęcia. Chcemy zamanifestować wartość życia. Życie jest bardzo ważne od poczęcia do naturalnej śmierci i to trzeba respektować. Hasłem marszu - słowa "niech żyje Polska". Chcemy, żeby Polska żyła faktycznie. Żeby każdy polski obywatel miał prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Widzimy co się dzieje. To prawo do życia jest zagrożone. Są 4 ustawy w Sejmie, które chcą ograniczyć prawo do życia dla naszych obywateli. Aktywiści i aktywistki podkreślają - walczymy o prawo wyboru. Kobieta nigdy nie powinna być matką za karę, albo dlatego, że społeczeństwo sobie tego życzy. Z tego nie będzie dobrej rodziny jeśli będzie zmuszać ludzi do bycia rodzicami wbrew ich woli. Sejm po burzliwej debacie zdecydował w piątek o skierowaniu do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej 4 projektów liberalizujących prawo aborcyjne. Chcielibyśmy, żeby z tej komisji wyszły 2 projekty. Pierwszy, dotyczący dekryminalizacji. I drugi projekt, który wydaje się być ważnym projektem, który będzie projektem kompromisowym, dotyczącym przerywania ciąży i decydowania przez kobiety o tym, kiedy i na jakich warunkach chcą te ciąże przerwać. Powinno w tej sprawie wypowiedzieć się społeczeństwo. Nie Sejm, gdzie 70% stanowią mężczyźni. Też nie jest tak pani redaktor, że kobieta pierwsze o czym myśli, gdy wstaje rano, to aborcja. To jest właśnie ta manipulacyjna, moim zdaniem narracja, która uderza kobiety. 44% kobiet zapytanych przez Oko Press chce jednak, by prawo przyznające kobiecie prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży zostało jak najszybciej przyjęte przez Sejm. 18% jest raczej na tak, ale nie uważa tego za pilne. Myślę, że przede wszystkim powinniśmy skoncentrować się na tym, żeby to kobiety miały możliwość decydowania o swoich prawach, Teraz przed członkami komisji nadzwyczajnej trudne zadanie: będą musieli dojść do porozumienia. Żaden z tych przepisów proponowanych nie jest zgodny z polską konstytucją, Ile potrwają prace w komisji nadzwyczajnej - nie wiadomo. Wiadomo za to, że gdy wypracowane wspólnie stanowisko trafi na biurko do podpisu prezydenta. Andrzej Duda może zawetować przepisy. Samorządowa dogrywka. Ta w dużych miastach budzi duże zainteresowanie, także za sprawą rozpoznawalnych kandydatów. Ale nie mniej ciekawie bywa w mniejszych miejscowościach. Na półmetku rywalizacji czekają nas remisy ze wskazaniem, koalicyjne dogrywki i jak zawsze walka o mobilizację wyborców. To już półmetek kampanii samorządowej. Dogrywki w drugiej turze - także wewnątrz koalicji rządzącej. We Włocławku Krzysztof Kukucki z Lewicy w pierwszej turze dostał więcej głosów niż urzędujący prezydent z Koalicji Obywatelskiej. Marka Wojtkowskiego wsparł dziś minister finansów. A Krzysztofa Kukuckiego - wiceministra kultury. Z mojego regionu trzymam kciuki za Krzysztofa Kukuckiego, który rozgromił innych kandydatów i mam nadzieję, że zostanie prezydentem Włocławka. Prawo i Sprawiedliwość także liczy na wygraną. Swoich kandydatów w 2. turze ma chociażby w Rzeszowie czy Poznaniu. Ale czołowi politycy partii nie pojawiają się obok kandydatów. Nie chodzi o to, żeby partię chować. Bo nie jest żadną tajemnicą z jakiego komitetu... To czemu się nie pokazujecie, czemu go nie wspieracie? Żeby utrudnić takie proste wekslowanie na poziom sympatii, albo antypatii politycznych. Bo w większych miastach PiS nie cieszy się dużym poparciem. Zdaniem ekspertów dogrywki w drugiej turze pokazują, że wracamy do politycznej normalności. Która oznacza trochę obniżoną polaryzację. Czyli nie jest to konflikt między 2 największymi partiami politycznymi, ale to spektrum polityczne nam się trochę bardziej poszerzyło. U nas panie redaktorze, all eyes on Bełchatów. Swojego kandydata w drugiej turze ma też Konfederacja. Patryk Marjan, który szedł z lokalnego komitetu zdobył rekordowe poparcie i ma ogromną szansę, aby zostać prezydentem Bełchatowa. Bełchatowianie wracają do korzeni samorządności. W Trzebnicy 50% głosów zdobył Marek Długozima. Jeden głos mniej oznaczałby drugą turę. Problem w tym, że karty do głosowania liczyła siostra urzędującego burmistrza. Czy wyniki są ważne - zadecyduje teraz sąd. Bo była kandydatka na burmistrza złożyła protest wyborczy. Wynik może być zupełnie inny. Czy zasiądzie pani na fotelu burmistrza, jest jeszcze nadzieja? Myślę, że wszystko jest możliwe. Ja się czuje pewny, czuję się zwycięzcą - proszę mi wierzyć. Inna sytuacja jest w Brodach w województwie lubuskim. Tam niespodziewanie padł remis. Na obojga kandydatów na fotel burmistrza oddano tyle samo głosów - po 631. Druga tura już w najbliższą niedzielę. To są już pojedynki takie rewolwerowców, 1:1, 2 osoby, co z reguły generuje duże zainteresowanie elektoratu. Za tydzień głosować będą mieszkańcy blisko 750 gmin i miast. A już od jutra na antenie TVP Info startuje cykl debat prezydenckich w miastach, w których odbędzie się druga tura. Na początek Kraków, a w kolejnych dniach Rzeszów, Poznań i Wrocław. Powinny zniknąć z ulic w ciągu 30 dni od zakończenia wyborów. Tymczasem twarze kandydatów i ich hasła wyborcze ciągle towarzyszą nam w przestrzeni publicznej. Za niestosowanie się do przepisów, komitetom wyborczym grożą wysokie kary. Jakie jest życie po życiu wyborczych plakatów, sprawdzała Małgorzata Nowicka-Aftowicz Wielkie sprzątanie po wyborach samorządowych. Coś z tego trzeba zrobić. Ci, co powieszali, powinni sprzątnąć. I muszą zrobić to w określonym ustawowo czasie. W ciągu 30 dni od dnia wyborów, czyli do 7 maja, pełnomocnicy wyborczy tych komitetów mają obowiązek zadbać o usunięcie materiałów. Inaczej zapłacą karę - nawet 5 tys. zł. Takie pamiątki po tych wyborach nie są nam potrzebne. Na koszt komitetów wyborczych baner może usunąć też straż miejska. Takie uszkodzone banery mogą stwarzać zagrożenie dla pieszych czy rowerzystów. Z plakatami wiszącymi w przestrzeni publicznej - problemu być więc nie powinno. Inaczej jest w przypadku tych na prywatnych posesjach. Jeśli tablica była wykupiona i opłacona na dłuższy czas na billboard lub megaboard, to podejrzewam, że jeszcze przez dłuższy czas kandydaci i kandydatki będą nas jeszcze straszyli. Jak podaje Państwowa Komisja Wyborcza w tegorocznych wyborach samorządowych wystartowało ponad 190 tys. osób. Na jednego kandydata przypada średnio 20 kg banerów. W skali kraju daje to 3 mln kg takich materiałów. By to uprzątnąć, potrzeba nawet 300 śmieciarek. Ale nie wszystko musi od razu trafiać do koszy na śmieci. To kaliskie schronisko czeka na takie dostawy. Banery zabezpieczą zwierzęta przed zimą. Śnieg zawiewa i można łatwo trytytkami zamontować te banery na kratach, na ściankach boksów. Ważne, by plakaty były w dobrym stanie, niepozbawione tych metalowych kółek. Te kółeczka są nam potrzebne, by je stabilnie przytwierdzić. Drugie życie wyborcze plakaty dostają też na Ukrainie. Aby pomagać tam w okrywaniu budynków lub materiałów, które muszą być chronione przed warunkami pogodowymi. Taka izolacja sprawdzi się także w innych miejscach. Można wykorzystać do wyściełania oczek wodnych lub zabezpieczania różnych produktów rolnych. Pomysł na przetworzenie wyborczego baneru ma także Pałac Młodzieży w Tarnowie. Będą to rożnego rodzaju gadżety ekologiczne, jak np. torby na zakupy wielorazowe, niezaśmiecające środowiska. W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego. Lada chwila zawisną więc plakaty kolejnych kandydatów. I również one będą musiały z przestrzeni publicznej zniknąć w określonym czasie. O kampanii samorządowej bez retuszu Marek Czyż porozmawia dziś ze swoimi gośćmi. Marku, to pytanie o regionalny układ sił i prawdziwych wygranych, ale dziś w programie nie tylko o tym. Nie tylko o polityce, ale też o wrażeniu. Hejt wdarł się do polityki niepostrzeżenie. Mowa nienawiści. Skąd się to bierze? Czy polityka wywołuje w nas tendencję, żeby tego używać? Można zablokować mowę nienawiści? Kolejny rekord. Ceny są takie horrendalne, że nie do końca mnie na to stać. Zdrowe piękno. Otyłość jest nie tylko defektem estetycznym. Premier Donald Tusk ostrzega przed destabilizacją sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i z europejskimi partnerami rozmawia o rosnącej presji ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki. Codziennie średnio ponad 200 osób próbuje nielegalnie przekroczyć granicę, służby mówią o precyzyjnie przygotowanym scenariuszu, aktywiści alarmują - to także ludzie uciekający przed wojną i prześladowaniem. Czwartek. Przejście w Terespolu. 7 uchodźców prosi o ochronę w Polsce. Straż wpuszcza 3 z nich. 4 zostaje na Białorusi. Te wszystkie osoby były tak samo przygotowane do przejścia granicy w sensie formalnym. Inaczej sytuację opisywali funkcjonariusze straży granicznej. Osoby te nie ubiegały się o ochronę międzynarodową na terytorium Polski. Natomiast deklarowały chęć przyjazdu do Europy celem poprawy swojej sytuacji materialnej. Według pracujących na granicy aktywistów Afgańczyk, Irakijczyk, Syryjka i Kamerunka uciekali przed wojną i prześladowaniami. Sprawę nagłośniono, a uchodźcy 2 dni później znów pojawili się na przejściu granicznym. Dokumenty były identycznie te same. To były skany paszportów. Zdjęcia paszportów. Zdjęcia wniosków. Służby wniosków o udzielenie ochrony przyjęły. Dziś Straż Graniczna nie chciała komentować sprawy. Presja na polsko-białoruskiej granicy rośnie od początku marca. Rośnie też liczba cudzoziemców, których przed wtargnięciem do Polski powstrzymują funkcjonariusze straży granicznej. W tym tygodniu odnotowali prawie tysiąc takich prób. To doskonale obrazuje ten wykres. Od stycznia polską granicę nielegalnie próbowało przekroczyć niemal 7 tys. osób. Średnio na dobę wyliczyliśmy, że ponad 220 osób próbuje nielegalnie przekroczyć granicę. A migranci są dobrze przygotowani do forsowania granicy. W ruch poszły kamienie, gaz i gałęzie. Ucierpiał jeden z funkcjonariuszy. Ja już chyba przyzwyczaiłam się do tego. Boimy się trochę, obawiamy się. To strona białoruska pisze ten cały scenariusz. A wzrost presji na naszą wschodnią granicę to element wojny hybrydowej. A rząd ma sygnały, że Mińsk będzie ją zwiększał. Stąd rozmowy premiera z europejskimi partnerami. A to się sprowadza do tego jednego zdania. Europa i państwa członkowskie muszą skutecznie chronić swoje terytoria i muszą skutecznie kontrolować swoją granicę. A eksperci ostrzegają, że Aleksander Łukaszenka nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. 17,5 tys. zł za metr kwadratowy to średnia cena mieszkań w Warszawie. Tu w Polsce jest najdrożej, ale ceny rosną w całym kraju i najszybciej w całej Europie. To m.in. za sprawą wysokich cen działek czy kosztów budowy. Popyt jest wysoki, podobnie jak koszt pożyczki. Lepsze informacje czekają za to na wynajmujących. Mury apartamentowców pną się do góry. Ceny mieszkań też. Pan Patryk tę kawalerkę na warszawskiej Woli wynajmuje od 3 lat. Chciałby już mieć coś swojego. Chciałbym kupić mieszkanie z rynku pierwotnego lub wtórnego, ale ceny są takie horrendalne, że nie do końca mnie na to stać. Stawki rosną w większości polskich miast. Najwięcej, bo średnio 17,5 tys. zł za metr kwadratowy trzeba zapłacić w Warszawie. Spośród 10 największych miast tylko w Bydgoszczy przeciętna cena nie osiągnęła jeszcze 10 tys. zł za metr. Drożej jest na rynku wtórnym. W Warszawie średnia cena mieszkań z drugiej ręki przebiła barierę 18 tys. zł za metr kwadratowy. Nawet już się zastanawiałem, żeby kupić pod Warszawą - w Piasecznie, Pruszkowie. Tylko przeniosłem się tu z Wrocławia i nie po to przeniosłem się z Wrocławia, żeby mieszkać pod Warszawą. Ceny winduje wysoki popyt, który jeszcze zwiększył program poprzedniego rządu "Bezpieczny Kredyt 2 procent". Programu już nie ma, ale obecny rząd zapowiedział nowy. Taki program powinien funkcjonować w zasadzie nieprzerwanie. Wtedy jest tak, że taka osoba nie musi się martwić o to, że jak chce kupić za rok, to pieniędzy może nie być czy programu nie będzie. Ceny mieszkań w Polsce rosną najszybciej w Europie. Według Eurostatu w zeszłym roku poszły w górę o 13 procent. W 8 unijnych krajach, w tym w Niemczech, ceny spadły. Ceny tak czy siak będą rosły, bo one wynikają ze wzrostu kosztów budowy, wzrostu cen działek, natomiast chodzi o to, żeby w ofercie deweloperów pojawiło się więcej mieszkań na kieszeń kredytobiorców, a nie tylko dla zamożnych klientów. Lepsze wiadomości eksperci mają dla wynajmujących. Stawki po tym, jak bardzo mocno wzrosły w czasie, gdy mieliśmy mocną migrację z Ukrainy, się ustabilizowały. Być może nawet niedługo należy spodziewać się spadków. A przyszli kredytobiorcy muszą też brać pod uwagę ciągle wysokie stopy procentowe, bo do wysokiej ceny mieszkań dochodzi wysoki koszt pożyczki w banku. Dla osób cierpiących na ADHD leki są szansą na normalne funkcjonowanie, ale by je zdobyć, rodzice nastolatków dosłownie urządzają polowania w aptekach w całym kraju. Tylko w ubiegłym roku z powodu ADHD w Polsce leczyło się niemal 44 tys. pacjentów przed 18. rokiem życia. Piotr Zbroziński jest tatą 14-latka, u którego 2 lata temu zdiagnozowano ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Osoby cierpiące na to zaburzenie zmagają się nadpobudliwością ruchową, problemami z koncentracją i nadmierną impulsywnością. Ma przepisane leki, które bardzo mu pomagają. Problem w tym, że kupienie leków na ADHD graniczy z cudem, a zdesperowani rodzice są zmuszeni przemierzać setki kilometrów, by zdobyć potrzebne preparaty. Jeden z rodziców musiał po lek jechać z Krakowa na Podlasie, dostał jedno opakowanie. Relacje rodziców potwierdzają też farmaceuci. Problem trwa od kilku miesięcy. Mamy setki telefonów w sprawie tego leku, jeżeli nawet pojawi się jakieś opakowanie, to momentalnie pacjenci dzwonią w celu jego zarezerwowania. Jeżeli nie będę przyjmował leku, to funkcjonowanie bardzo się pogorszy. W Polsce dzieciom z ADHD przepisuje się przede wszystkim leki z metylofenidatem. Lekarze mają do dyspozycji zaledwie 2 preparaty z tą samą substancją czynną. Obu brakuje. Mamy zaburzoną płynność dostaw, w związku z tym nie jesteśmy w stanie zapewnić ich wtedy, kiedy pacjenci najbardziej ich potrzebują. Problem miało rozwiązać pojawienie się zamiennika leków, ale nadal nie wiadomo, kiedy wejdzie do sprzedaży. Nie ma do tej pory badań epidemiologicznych, które by wskazały, jaki jest faktyczny popyt wśród dorosłych, ale na pewno popyt jest zwiększony. Niedobory leków na ADHD widać nie tylko w Polsce. Eksperci wskazują, że rośnie świadomość społeczna na temat tych zaburzeń - więcej osób szuka diagnozy i więcej decyduje się na leczenie. ADHD jest najczęściej występującym zaburzeniem neurorozwojowym. Jest coraz większa grupa osób, które przyjmują lek, natomiast leku jest tyle samo i na wszystkich rynkach są niedobory. Z danych NFZ wynika, że z powodu ADHD w Polsce w 2023 r. leczyło się blisko 44 tys. pacjentów poniżej 18. roku życia. Teraz w 19.30 trochę liczb, które - jak się okazuje - są bliskie większości z nas i są dowodem na poważne społeczne wyzwanie. 60% Polaków próbowało zgubić nadmiarowe kilogramy, często sięgając po radykalne środki i bez powodzenia. Odchudzanie jest procesem, przydaje się cierpliwość i wiedza, jak zrobić to mądrze. Odpowiedzią ma być kampania edukacyjna Tomasz Łomnicki wygrał walkę o zdrowie, teraz pomaga innym. Ważył 220 kg. Dziś jest lżejszy o połowę. Sport i dbanie o siebie nazywa walką o balans i równowagę. że nie jest trenerem personalnym, a fit dzikiem, takim jak każdy z nas, ale działa jak magik. Nadwaga i otyłość dotyka ponad 60% Polaków. Z raportu "Zmierzch toksycznej kultury dietetycznej w Polsce" wynika, że 2/3 ankietowanych próbę odchudzania podejmowało wielokrotnie. A co 10 osoba w ciągu ostatnich 5 lat starała się zrzucić na wadze więcej niż 5 razy. Otyłość jest nie tylko defektem estetycznym. Jest jednostką chorobową, która generuje rozwój 70 innych jednostek chorobowych. Ikona polskiego modelingu Katarzyna Butowtt, która wybiegi podbija od 15. roku życia mówi, że ważne są przyzwyczajenia. I deser odkłada na później. Teraz się zbliżam do siedemdziesiątki i nie stosuję diet. Po prostu się nie objadam. Dużo się ruszam, ćwiczę, Kucharze bracia Budnik, podkreślają: zdrowa dieta to ta zbilansowana i sezonowa. Jeżeli teraz mamy wiosnę, to powinniśmy żywić się tym, co obecnie jest w sezonie. Coraz więcej warzyw, jedzenie coraz lżejsze. I jak warzywa i mięsa, to jak najmniej przetworzone. Smażymy na dobrych tłuszczach, gotowane, gotowane na parze. Natalia Lesz, która jako dziecko trenowała balet, dobre nawyki żywieniowe ma we krwi. Fenomenalna forma przyda się szczególnie teraz, artystka wraca z nową płytą. Zawsze staram się zdrowo odżywiać, staram się mieć szacunek do mojego ciała, bo jednak to ciało jest moim narzędziem pracy. I tak wszyscy powinniśmy myśleć o swoim ciele. Nasze ciało, to nasz dom. Piękne niekoniecznie znaczy chude, ale te zadbane i zdrowe. Jutro minie 5 lat od wybuchu pożaru w paryskiej katedrze Notre Dame. Kościół po renowacji ma być piękniejszy niż kiedykolwiek, do zobaczenia podobno pod koniec roku, ale nasza korespondentka Anna Kowalska jako jedna z zaledwie trójki dziennikarzy odwiedziła wnętrze katedry i przygotowała relację specjalnie dla państwa. Aż tyle udało się zrobić w ciągu ostatnich 5 lat. Katedra Notre Dame powoli odzyskuje dawny blask. I chociaż dokładny postęp prac restauracyjnych trzymany jest w tajemnicy, to nam, jako jednej z 3 telewizji świata udało się przyjrzeć im z bliska. Najgorsze mamy już za sobą. Udało się zrekonstruować szkielet dachu, dzięki temu katedra odzyskała pierwotną posturę. W środku najpierw trzeba było wszystko oczyścić, później odrestaurować to, co ucierpiało w trakcie pożaru. 15 kwietnia 2019 r. świat wstrzymał oddech. Płonął jeden z najbardziej znanych zabytków świata. Strażacy przez kilkanaście godzin walczyli z ogniem, ale doszczętnie spłonął dach katedry, zawaliło się część sklepienia w nawie głównej i 93-metrowa XIX-wieczna iglica. Jej identyczną kopię Paryżanie i turyści mogą podziwiać od kilku tygodni. A zadanie było trudne, bo katedra odbudowywana jest z użyciem technik średniowiecznych. Chcemy odbudować katedrę w sposób identyczny do oryginału. Nie chodzi tylko o jej wygląd, ale też o materiały, których używamy. Dach np. robiony był ręcznie, tak jak robili to nasi poprzednicy z epoki średniowiecza. Podobnie z organami, witrażami i kamiennymi zdobieniami. Łącznie, przy rekonstrukcji katedry pracuje aż 2000 rzemieślników, artystów i inżynierów. Możemy powiedzieć, że jest to nasze dzieło życia, ponieważ odtworzenie budynku w całej jego trójwymiarowości jest dla nas dość wyjątkowe. Turyści Notre Dame podziwiać mogą na razie tylko z zewnątrz. Chcielibyśmy wejść do środka. Nie mieliśmy takiej możliwości, ale kiedy już się pojawi, na pewno przyjedziemy. Gdy w 2019 r. Notre Dame spłonęła, stało się dla nas ważnym, by tu przyjechać i zobaczyć jak ją odbudowują. Wszystko, co udało się już zrobić, to także efekt szczodrości darczyńców. Na remont zebrano prawie 850 mln euro, czyli o 150 mln więcej niż zakładał budżet. Widząc te wszystkie rusztowania, trudno wyobrazić sobie, że remont niedługo dobiegnie końca. A jednak. Rzemieślnicy pracują dzień i noc, by zdążyć na czas. Planowane otwarcie katedry - 8 grudnia. To wszystko w programie. Dziękuję i do zobaczenia.