"19.30", piątek, 14 czerwca, Zbigniew Łuczyński, zapraszam. Czekając na mecz otwarcia... Nie mogę też doczekać się tej atmosfery piłkarskiego święta. Telewizja Polska przechodzi na tryb Euro. Poseł na dachu. Z góry lepiej widać stan praworządności w Polsce. Okno nie jest miejscem, przez które wychodzi się na dach. Ponad 100-krotnie silniejszy od morfiny, 50-krotnie silniejszy od heroiny. Fentanyl zabija już w Polsce. Łatwo przedawkować, bo fentanyl jest dostępny, tani. Wielkie piłkarskie święto rusza! Już za półtorej godziny na stadionie w Monachium, mieszczącym 67 tys. widzów, rozegrany zostanie mecz otwarcia. Mecze będą rozgrywane na 10 stadionach w 10 niemieckich miastach. Odbędzie się łącznie 51 spotkań. A więcej informacji o kalendarium Euro 2024 ma dla państwa Bartosz Filipowicz. To na ten stadion zwrócone są dziś oczy piłkarskich kibiców Starego Kontynentu. Za nieco ponad godzinę 17. mistrzostwa Europy w piłce nożnej zainauguruje tu mecz gospodarzy imprezy Niemców ze Szkocją. Ci pierwsi mają coś do udowodnienia swoim kibicom. Mimo że w ostatnich sezonach, latach nieco zawodzili na tej reprezentacyjnej arenie, oczywiście w swoim turnieju chcą się pokazać z jak najlepszej strony. W Euro 2024 wystąpią 24 drużyny narodowe, podzielone na sześć grup. Faworytów do zwycięstwa w całym turnieju jest wielu. Nie możemy zapominać o Portugalczykach z Cristiano Ronaldo, nie możemy zapominać o Hiszpanach, nie możemy zapominać też o finalistach poprzednich mistrzostw Europy czyli Anglikach i Włochach, czyli obrońcach tytułu. Impreza, której koszt niemieccy dziennikarze szacują na 650 mln euro, odbędzie się w 10 niemieckich miastach. Polacy zagrają mecze w Hamburgu, Berlinie i Dortmundzie. Mecze EURO 2024 zostaną rozegrane na 10 stadionach - Volksparkstadion w Hamburgu to jeden z nich. Obiekt może pomieścić ponad 57 tys. kibiców, ale od kilku lat tylko okazyjnie ogląda wielką piłkę, bo miejscowy Hamburger SV gra w 2 lidze niemieckiej. Teraz na tym stadionie rozegranych zostanie 5 meczów. Pierwszy z nich już w niedzielę - Polska zagra z Holandią. I to właśnie tym spotkaniem biało-czerwoni rozpoczynają rywalizację w grupie D. Wiemy, że w niedzielę nie zagra Robert Lewandowski, który cały czas leczy kontuzję uda. Sztab medyczny robi wszystko, żeby postawić na nogi Roberta. Chodzi nie tyko o jego klasę zawodnika, ale też wpływ na przeciwnika, on jednak zawsze trochę paraliżował rywali. Reprezentacja Holandii będzie bardzo wymagającym przeciwnikiem. W dotychczasowych 19 meczach wygraliśmy z tą drużyną tylko 3-krotnie, na zwycięstwo z nimi czekamy 45 lat. Oprócz Oranjes, naszymi rywalami będą także Austriacy i Francuzi. Zdaniem ekspertów to jedna z najsilniejszych grup na mistrzostwach. Ale jest nadzieja, gdy nie jest się faworytem. Teoretycznie gra się łatwiej, bo piłkarze są naprawdę zmobilizowani. Oni też chcą zmazać tę plamę zeszłoroczną, gdy te eliminacje bardzo źle wyglądały. Polska kadra do Hamburga przyjedzie jutro. Mecz z Holandią zagramy w niedzielę o 15.00. Nasi reporterzy są w Monachium, Edynburgu i Berlinie. Opowiedzą o emocjach kibiców przed pierwszym gwizdkiem. W Monachium, gdzie na murawę wybiegną dziś reprezentacje Niemiec i Szkocji, jest Marcin Wojciechowski. To Niemcy, według wielu komentatorów, są zdecydowanym faworytem tego spotkania. Czy myślisz, że Szkoci mogą nas jednak dzisiaj zaskoczyć? Logika, statystyka wskazują na Niemców. Szkocja ma za sobą bardzo dobre eliminacje. I ma wspaniałych kibiców, którzy w liczbie nawet 200 tysięcy przyjechali dziś do Monachium, żeby dopingować. W strefie kibica około 30 tysięcy fanów ze Szkocji będzie oglądać to spotkanie na żywo od 21.00. Dziękuję, Marcin Wojciechowski, a teraz Edynburg i Artur Kieruzal. Czy stolica Szkocji dziś opustoszała? Wiem, że tysiące kibiców szturmem zdobywa dziś Monachium, czy to się udzieli ich reprezentacji? Absolutnie tak. Na razie ulice są pełne ludzi, bo koncentrują się oni w strefach kibica. Szkoci na taki mecz czekali 26 lat, dlatego dziś cały naród patrzy na Monachium. Nawet politycy, którzy od kilku tygodni prowadzą kampanię wyborczą, zawiesili ją. Kibicować będą szkockim piłkarzom. Bezpieczeństwo podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej ma mieć według niemieckich władz "najwyższy priorytet". W Berlinie jest Magdalena Gwóźdź-Pallokat. Powiedz, jak organizatorzy chcą zapewnić bezpieczeństwo prawie trzem milionom widzów spodziewanych na niemieckich stadionach? Samo miasto Berlin przeznaczyło 10 mln euro na kwestie związane z bezpieczeństwem. Niemcy wprowadzili kontrole na wszystkich granicach, lotniskach i dworcach. O nim marzą dziś wszyscy. Wygramy! Wygramy! Będziemy mistrzami Europy! W 10 niemieckich miastach, w których rozgrywane są mecze, jest tłoczno, stadiony i strefy kibica gotowe. Kibice podekscytowani. Jest wspaniale, świetne miejsce i największa bramka świata przed Bramą Brandenburską. Po niemiecku mówimy: "Das groesste Tor vor dem Brandenburger Tor". Na te dni przygotowywali się nie tylko kibice - przygotowywały się też niemieckie służby i to od lat. Ćwiczyły do ostatniej chwili: od zatrzymań chuliganów po ten najgorszy scenariusz - zamach. Są tzw. mecze wysokiego ryzyka, bo sportu nie da się oddzielić od aktualnej sytuacji politycznej na świecie - wojen czy innych konfliktów - i na to musimy być przygotowani. Zapewniają, że są i to dobrze i podkreślają, że wszyscy ci, którzy chcą cieszyć się piłką, są w Niemczech mile widziani. Artur Wichniarek, były reprezentant Polski, a potem piłkarz Bundesligi, jeden z najskuteczniejszych Polaków w niemieckich rozgrywkach, będzie w najbliższych dniach blisko Biało-Czerwonych. Będziemy składać raporty codzienne, jak Robert Lewandowski się wyspał i czy Wojtek Szczęsny zapalił dwa czy cztery papieroski czy jednak trochę mniej. Będziemy informować was wszystkich o wszystkim: jak reprezentacja jest przygotowana, jak Sobie poradziła z presją podczas pierwszego spotkania, jak było po pierwszym spotkaniu - więc na pewno roboty jest dużo! Piłka nożna jest narodowym sportem w Niemczech. Z jej powodu kraj co jakiś czas ogarnia szał. Wielu ma nadzieję na powtórkę atmosfery w Mistrzostw Świata w 2006 roku. Mam wrażenie, że dziś ten mecz ze Szkocją będzie takim początkiem tzw. Sommermaerchen. W meczu otwarcia Niemcy zagrają ze Szkocją. Wiadomość o tym, że Robert Lewandowski nie zagra w pierwszym meczu Polaków na Euro, nie ominęła szkockich kibiców - mają dla Lewego propozycję. Czy nie zagrałbyś dla Szkocji? Chodź do Glasgow Rangers! Wynik pierwszego na Euro meczu poznamy za kilka godzin, choć niektórzy już zdają się wiedzieć. Dla "19:30" Magdalena Gwóźdź-Pallokat, Berlin. Rusza śledztwo w sprawie możliwości przekroczenia uprawnień przez byłego premiera Mateusza Morawieckiego, Michała Dworczyka i pracowników Ministerstwa Aktywów Państwowych. Śledztwo dotyczy nieprawidłowości w sprawie zakupu m.in. maseczek podczas pandemii w 2020 roku. Zawiadomienie w tej sprawie skierowała na początku kwietnia Najwyższa Izba Kontroli. Wykorzystano covid, żeby zrobić jeden wielki skok na kasę i przekręt. To ci posłowie przez kilkanaście miesięcy sprawdzali, jak w czasie pandemii wydawane były publiczne pieniądze. Dziś ujawniają szczegóły. 9 milionów na 13 milionów to maski, które nie chroniły. Ze śledztwem ruszyła prokuratura. Twierdzi, że narażono zdrowie i życie pracowników służby zdrowia. Bada, czy Mateusz Morawiecki i Michał Dworczyk nie dopełnili obowiązków. I wysokość strat spółek KGHM i Lotos. Mówimy o nie mniej niż 27 mln zł i to wynika m.in. z faktu, iż część z zamówionych środków ochrony indywidualnej nie spełniała określonych parametrów. To na polecenie ówczesnego szefa rządu spółki Skarbu Państwa sprowadziły maseczki, przyłbice i kombinezony ochronne za pośrednictwem firm wskazanych przez Ministerstwo Aktywów Państwowych. Premier osobiście witał pierwszy transport na lotnisku. Teraz w mediach społecznościowych pisze o polowaniu na czarownice. "Urzędnicy i przedstawiciele firm państwowych szukali środków ochrony na całym świecie, aby zapewnić bezpieczeństwo zarówno pacjentom, jak i personelowi medycznemu". Medycy o sprzęcie, który wtedy dostali, mówią wprost: On nie spełniał żadnych norm, nawet w kategoriach zwykłej maseczki FP1. Personel w tym momencie chroniony nie był. Przyznawali to też w 2020 roku rządzący. Nie trzymają żadnego standardu. Dziś konsekwentnie powtarzają, że działali szybko, by chronić ludzi. Można szukać rozwiązań, które były wówczas lepsze, które zadziałałyby jeszcze efektywniej, ale wówczas robiliśmy wszystko to, żeby ratować zdrowie i życie Polaków. Jest to wyjątkowe obrzydliwe, że kiedy Polki i Polacy myśleli o ratowaniu życia i zdrowia swojego i swoich najbliższych, To ktoś najprawdopodobniej myślał, jak na tym wszystkim zarabiać kasę. Działania rządu w tej sprawie to celowa próba osłabienia państwa - to słowa prezesa PiS. Jeżeli się chce karać osoby, które w sytuacjach kryzysowych podpisywały jakieś dokumenty potrzebne dla podejmowania akcji, to na przyszłość ostrzega się wszystkich, że w podobnych sytuacjach trzeba być biernym. Pandemia nie wyłącza stosowania prawa, pandemia nie wyłącza stosowania podstawowej reguły zarządzania finansami publicznymi. Marek Magierowski odejdzie stanowiska ambasadora Polski w USA, ma opuścić placówkę po szczycie NATO, który odbędzie się w połowie lipca w Waszyngtonie. Zaostrza się spór w sprawie odwoływania ambasadorów z nadania PiS. Rząd chce odwołać kilkudziesięciu dyplomatów, prezydent mówi nie. Marek Magierowski nie czekał na kompromis rządu z prezydentem. Napisał mi, że odchodzi z placówki, że żegna się z ambasadą w Waszyngtonie. To były rzecznik Andrzeja Dudy, który według wcześniejszych ustaleń rządu z Pałacem Prezydenckim miał zamienić Waszyngton na inną placówkę dyplomatyczną. Pełen pasji, kompleksowo geopolitycznie myślący dyplomata. Chwali PiS. Rząd odpowiada, że nie o sprawy personalne tu chodzi. To nie jest sprawa tej czy i innej osoby, tylko dotycząca polityki państwa, bezpieczeństwa państwa. Co ważne zwłaszcza teraz, kiedy Ukraina walczy z rosyjską agresją, a zagrożenie ze wschodu, także dla Polski, staje się coraz bardziej realne. W tej sytuacji rząd na stanowisku ambasadora w Stanach Zjednoczonych widzi senatora Bogdana Klicha. Jest osobą niezwykle kompetentną, osobą, która była także ministrem obrony narodowej. A ponieważ był nim w czasie, kiedy doszło do katastrofy smoleńskiej... Ja osobiście uważam, że był to zamach. ...PiS tej kandydaturze mówi nie. Tak samo jak prezydent. Prezydent strajkuje, prezydent nie może strajkować, bo jego obowiązkiem jest wręczyć nominacje na wniosek rządu. Przez pół roku rządu Donalda Tuska Andrzej Duda podpisał się tylko pod jedną decyzją dyplomatyczną - dotycząca odwołania Andrzeja Sadosia z placówki w Brukseli. Zrobił to po raz pierwszy i ostatni. Nie może pan prezydent wetować wszystkich kandydatur rządu tylko dlatego, że ich nie lubi i jest obrażony za to, że wyciągnęli mu kolegów z Pałacu i wsadzili do więzienia. Na odwołanie ambasador w Lizbonie Joanny Pileckiej prezydent nie zgodził się z powodu jej nazwiska, twierdząc, że jest ona "młodszą krewniaczką rotmistrza Pileckiego". Oświadczenie w tej sprawie wydały wnuczki rotmistrza. Prezydent broni też Tomasza Szatkowskiego - ambasadora Polski przy NATO i byłego współpracownika Antoniego Macierewicza. Według rządzących Tomasz Szatkowski nie przeszedł procedury sprawdzającej jego oświadczenia. Informacja w tej sprawie trafiła na biurko prezydenta. Absolutnie nie są to dokumenty, które kompromitowałyby ambasadora Szatkowskiego. Mówimy o ambasadorze przy NATO. Tam musi być osoba, co do której mamy nie 100, a 200% pewności, że reprezentuje wyłącznie interesy związane z bezpieczeństwem Polek i Polaków. Pat dotyczy w sumie około 50 placówek dyplomatycznych. Na większości stanowisk w większości byli nominaci polityczni - po raz pierwszy w historii. Kompromis jest konieczny. Według ustawy to prezydent odwołuje i powołuje ambasadorów, ale robi to na wniosek rządu, a ambasadorowie służbowo podlegają ministrowi spraw zagranicznych. Prezydent w tej procedurze ma bardzo ważną rolę. Ale to rząd potem musi współpracować z takim ambasadorem. Właśnie, a rząd nie chce współpracować z prezydentem. Politykę zagraniczną państwa realizuje ministerstwo spraw zagranicznych, realizuje rząd, i tutaj nie ma innych interpretacji. Rząd ze zmianami nie zamierza czekać do końca kadencji Andrzeja Dudy. Nowi dyplomaci mogą pojechać na placówki bez prezydenckich nominacji jako Charge d'affaires, czyli osoby kierujące ambasadą. Ktoś biegał nocą po sejmowym dachu. Taką informację przekazał straży marszałkowskiej Szymon Hołownia, oczekując wyjaśnienia incydentu. "Tak, byłem na dachu hotelu sejmowego" - zareagował poseł Suwerennej Polski Dariusz Matecki. Dlaczego i po co? Jakie wytłumaczenie w tej sprawie przekazuje amator nocnych spacerów po dachu? To na dach tego budynku - hotelu sejmowego - postanowił wejść poseł Suwerennej Polski. To, co Dariusz Matecki mówił dziennikarzom w Sejmie, trudno nawet nazwać tłumaczeniem. Z góry lepiej widać stan łamania praworządności w Polsce. Poseł incydent sprowadza do absurdu. Przyznał, że wszedł na dach, żeby zrobić "ładne zdjęcie". Koło szóstej, piątej, tak żeby ładny widok był. Zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju. Marszałka Hołownię o zajściu powiadomiła straż marszałkowska. Pan poseł Matecki przez 7 minut, od godziny 3.30 do 3.37 spacerował po dachu zarówno budynku F, jak i budynku S. Według marszałka poseł poważnie naruszył porządek i stworzył zagrożenie, przede wszystkim dla siebie. Szymon Hołownia zawnioskował o karę finansową dla posła. Okno nie jest miejscem, którym wychodzi się na dach, dach nie służy do tego, żeby w nocy po nim spacerować. Są inne metody obserwowania wschodów słońca. Według posła Mateckiego nie była to sytuacja niebezpieczna, bo na dachu są barierki. A to, że inni posłowie nie spacerują po dachu, uzasadnia tym, że on jest wyjątkowy. Zapewnia też, że był trzeźwy. Sprowadza auta terenowe dla walczącej Ukrainy, remontuje je i wysyła na front. Mateusz Wodziński "Exen" stał się bohaterem ukraińskich mediów, a jego działania wspiera coraz więcej osób. O niezwykłej akcji zwykłych ludzi. Obwód doniecki stale ostrzeliwany przez Rosjan. Przyjeżdżamy tu z grupą polskich wolontariuszy, którzy organizują samochody terenowe dla ukraińskich żołnierzy. W sumie zawozimy 3 auta i przekazujemy. Jedziemy do Łymania i do Zaporoża. Mateusz Wodziński znany jako "Exen". Od ponad 2 lat dostarcza ukraińskim żołnierzom samochody terenowe. Pierwsze auto zawiozłem. To było moje auto. I jednocześnie 2 lata temu otworzyłem zbiórkę, która trwa do dzisiaj. Tam jest ponad pięć 5,5 mln zebrane i z tego kupujemy, remontujemy i zawozimy auta na front. Exen i jego pomocnicy łącznie dostarczyli ukraińskim żołnierzom już 241 samochodów. Pomoc jest naprawdę potrzebna. Tu widać, jak te domy są puste, jak ludzie nie mogą normalnie żyć. Akcje polskich wolontariuszy najbardziej doceniają ukraińscy żołnierze. Wszędzie tam, gdzie jesteśmy, zawsze przyjeżdża i nam pomaga. Coraz więcej wolontariuszy przestaje pomagać, tym bardziej jesteśmy bardzo wdzięczni Mateuszowi, ale też polskiemu społeczeństwu za to, że nas wspiera. Jeżeli to jest pomoc dla Ukrainy, to powinna trafiać do Ukraińców. I trafia - w przeciwieństwie do słynnych już agregatów prądotwórczych, które w poprzednich latach kupiła Fundacja Red is Bad za rządowe pieniądze. To skandal jest. Akcja Mateusza Wodzińskiego i jego przyjaciół to największa w Polsce prywatna akcja pomocowa dla Ukrainy. Zapytany, jak długo będzie pomagał Ukraińskim żołnierzom, odpowiada: Moja akcja trwa już 2 lata i 3 dni i będzie trwała do końca wojny, czyli do zwycięstwa Ukrainy. To narkotyk sto razy silniejszy od morfiny, tylko w Stanach Zjednoczonych zabił niemal 250 tysięcy ludzi. Według ujawnionych właśnie badań toksykologicznych 19-latka, która w listopadzie zmarła w Poznaniu, zażyła fentanyl. O dramatycznych skutkach zażywania śmiertelnie niebezpiecznego narkotyku. To nagranie z Poznania. Nie wiadomo, co zażyli ci mężczyźni, ale ich zachowanie przypomina obrazy znane z amerykańskich miast, które zmagają się z epidemią uzależnionych od fentanylu. Charakterystyczny jest mętny, rozproszony wzrok, absolutny brak koncentracji, duża senność, zasypianie w dowolnych miejscach, przemieszczenie się niewielkie, i dalsze zasypianie. Fentanyl to najsilniejszy lek przeciwbólowy, który szybko prowadzi do uzależnienia. Lekarze stosują go w ostateczności - najczęściej w leczeniu paliatywnym. Jest to lek opioidowy, bardzo silny, ponad stukrotnie silniejszy od morfiny, 50-krotnie silniejszy od heroiny. W Polsce liczba uzależnionych rośnie. To nowy tani narkotyk. Lekarze ostrzegają, że wystarczy niewielka dawka, by doszło do zatrucia. Przedawkowanie może doprowadzić do zatrzymania oddechu, wystarczą 4 minuty, żeby się serce zatrzymało i doszło do zgonu. Problem najsilniej widać na Mazowszu i w Wielkopolsce. Tylko w niewielkim mazowieckim Żurominie od początku roku przez fentanyl zmarło pięć osób. Prokuratura ujawniła wyniki badań toksykologicznych 19-latki, którą w listopadzie ubiegłego roku znaleziono martwą w jednym z mieszkań w centrum Poznania. Potwierdzono, że to kolejna ofiara tego środka. Badamy źródło. Teoretycznie lek jest dostępny wyłącznie na receptę. W praktyce jego zdobycie nie jest problemem. Z uwagi na funkcjonujące w przestrzeni publicznej wszelkiego rodzaju automaty, w których pacjenci mogą uzyskać recepty, nie wychodząc z domu. Tylko w ciągu 4 pierwszych miesięcy tego roku wystawiono pół miliona recept na leki opioidowe bez refundacji. Jeśli są medyczne wskazania do ich stosowania, leki w zdecydowanej większości przypadków są objęte refundacją. Prokuratura w Gorzowie uchyliła areszt wobec lekarza tamtejszego szpitala, który usłyszał zarzut zabójstwa. Śledczy uznali, że areszt wobec lekarza był bezzasadny. Przeciwko aresztowaniu protestowało 2 tysiące lekarzy i pielęgniarek, którzy wystosowali apel w jego obronie do ministra sprawiedliwości. Historia wydarzyła się pół roku temu w gorzowskim szpitalu. Rezydent anestezjologii odłączył od aparatury 86-letniego pacjenta, który po operacji przestał dawać oznaki życia. Inny lekarz z tego szpitala oskarżył go zabójstwo i zgłosił sprawę do prokuratury. Na tej podstawie rezydent został tymczasowo aresztowany. W jego obronie stanęło 2 tysiące lekarzy. Skierowali do ministra sprawiedliwości list z poparciem dla niego. W ich opinii decyzja lekarza o zaprzestaniu uporczywej resuscytacji była uzasadniona. Pacjent nie miał szans z tego skorzystać, pacjent nie mógł wyzdrowieć, był pacjentem w stanie agonalnym i wszelkie tego typu działania przyniosłyby mu tylko dodatkowe cierpienie. Lekarz wraca od jutra do pracy. Dostanie wsparcie merytoryczne zespołu i wsparcie psychologiczne, jeśli będzie taka konieczność. Pan doktor jest wolnym człowiekiem, nikt mu na ten moment niczego nie udowodnił, Dostanie wsparcie merytoryczne zespołu i wsparcie psychologiczne, jeśli będzie taka konieczność. Pan doktor jest wolnym człowiekiem, nikt mu na ten moment niczego nie udowodnił, zarzut postawiony przez prokuraturę jest absurdalny, wszyscy o tym mówili. Prokuratura dopiero teraz czeka na opinię biegłych, którzy mają ustalić, czy lekarz działał prawidłowo, czy też popełnił błąd. Środowisko medyczne obawia się, że sprawa może wpłynąć na poczucie bezpieczeństwa pacjentów. Pierwsze to zachowanie lekarza, który oskarżył innego lekarza o bardzo poważne przestępstwo, chociaż nie miał podstaw, jak wiemy, i drugie to jest zachowanie prokuratury, która przez pół roku nie podjęła decyzji w sprawie powołania biegłego. Lekarze apelują o jasne określenie prawa tak, by w przyszłości nie mylić morderstwa z pojęciem zaprzestania uporczywej terapii, która niepotrzebnie przedłuża cierpienie i agonię pacjenta. Rytuał oczyszczenia Na koniec jeszcze o sportowych emocjach związanych z piłką. Przypomnijmy, że Telewizja Polska jest jedynym nadawcą transmitującym EURO 2024 w naszym kraju. I zapewniamy, że to, co przygotowują nasi dziennikarze, warte będzie oglądania. A więcej o ofercie przygotowanej dla państwa przez publicznego nadawcę już teraz Sandra Meunier. Prawdziwy raj dla piłkarskich kibiców. Transmisja wszystkich spotkań EURO w niezwykłej oprawie, z wykorzystaniem hipernowoczesnych technologii. Do tego 7 par komentatorów, w tym uwielbiani Mateusz Borek i Robert Podoliński czy Dariusz Szpakowski i Grzegorz Mielcarski. Ja już nie mogę się doczekać meczów Polaków, wiadomo, jak wszyscy kibice, ale nie mogę też doczekać się tej atmosfery piłkarskiego święta, bo to jest coś niewiarygodnego. Oczywiście tylko wygrana. Ta atmosfera udziela się całej telewizji. Zresztą na ten czas TVP zamienia się w jedną wielką strefę kibica. Telewizja Polska przechodzi na tryb EURO. To wielkie święto nie tylko TVP, ale wszystkich widzów, kibiców. Przed nami około 300 godzin transmisji. Również w aplikacji i na stronie internetowej TVP sport, i to w czterech wersjach, w tym hawk-eye - czyli transmisja z użyciem innowacyjnego systemu znanego z tenisa. Z duchem czasu. Do tego specjalne studio internetowe na kanale YouTube. Od dziś Euro Fest - będzie ukazywał mniej sportowe, ale równie ciekawe oblicze imprezy. To nowość dla naszych widzów, w formacie bardziej rozrywkowym, ale szczypta merytoryki też się pojawi. O wyjątkową oprawę zadba również TVP Info. Komentarze najlepszych ekspertów oraz... Dzięki nowoczesnym technologiom odwiedzimy też stadiony EURO 2024. Dzisiaj będziemy m.in. na obiekcie w Monachium. Odwiedzimy obiekty, na których Polacy będą grali: Są też piłkarzyki. Poza stricte piłkarskimi emocjami Telewizja Polska przygotowała również ofertę specjalną. Serial "Gra na Maksa", czyli perypetie z życia 30-latków okraszone komentarzami Jacka Laskowskiego i Jakuba Wawrzyniaka. Będzie wesoło. Jak to z teściową bywa: "Na ile mama przyjechała? Co, mama się nawet herbatki nie napije?" - coś w tym stylu. Premiera dziś o 20.15 w TVP1. W ofercie jest też wyjątkowe show "Mecz - teleturniej piłkarski". Pasjonaci, nasi piłkarze rywalizują w wiedzy na temat piłki. Najpiękniejsze gole, najsławniejsi trenerzy, najcudowniejsi piłkarze - o to wszystko zapytamy w tym teleturnieju. Słowem - całe dnie wypełnione meczami i komentarzami. Bądźmy razem. Piłkarskie emocje przed nami, a "19:30" wraca jutro o zwykłej porze. Już za chwilę "Pytanie Dnia" i Dorota Wysocka-Schnepf. Do zobaczenia.