Znamy ju¼ wszystkie referendalne pytania. Dotyczą wieku emerytalnego, wyprzedaży narodowego majątku, nielegalnych migrantów i bezpieczeństwa. Dobry wieczór państwu. Danuta Holecka. Zapraszam na główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Wolność, równość, demokracja. My jesteśmy jedyną partią, która to gwarantuje. W referendum pytania o gospodarkę, wiek emerytalny i bezpieczeństwo. Najważniejsze są decyzje, jakie podejmują Polacy. W przeddzień Święta Wojska Polskiego - nowe umowy zbrojeniowe. Biało-Czerwona będzie tak silna, jak szybko wzmocnimy zdolności bojowe polskiej armii. Osoby te rozklejały materiały propagandowe Grupy Wagnera. Rosyjscy agenci w rękach ABW. Nasze służby działają, reagują na tego typu zagrożenia hybrydowe. Wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw, wiek emerytalny, relokacja migrantów i likwidacja zapory na granicy - w tych sprawach Polacy już za 2 miesiące wypowiedzą się w referendum. Dziś poznaliśmy treść ostatniego pytania referendalnego. Prawie 160 imigrantów z Nepalu, Etiopii, Konga oraz Indii tylko wczoraj próbowało przedostać się do Polski. Na ich drodze stanęła jednak zapora na granicy polsko-białoruskiej. Zapora, której przyszłość rozstrzygnie się w referendum. Czwarte - ostatnie - pytanie referendalne przedstawił minister obrony narodowej. Pytanie jest zasadne, bo politycy opozycji wprost mówią o likwidacji zapory. A sądzi pani, że po wyborach, gdyby zwyciężyła opozycja, to ten mur powinien być rozebrany? Ja uważam, że tak. Jeżeli władzę miałby przejąć Donald Tusk, to możemy być pewni, że ta bariera zostanie zlikwidowana. Opozycja od samego początku atakowała rząd za decyzję o budowie tego zabezpieczenia. Nie będziemy wspierali ich w takich - no delikatnie powiem - w takich dwuznacznych przedsięwzięciach i pomysłach. Politycy opozycji w tej sprawie atakowali też Polskę w Brukseli. Na co czekacie państwo w Komisji Europejskiej? Czemu kolejna procedura naruszenia nie została jeszcze w tej sprawie wszczęta? Nie ma w Europie innej opozycji, która by tak grała przeciwko bezpieczeństwu państwa. O obozie zdrady narodowej mówił prezes PiS. Zdrajców trzeba tępić, tak, trzeba ich moralnie tępić, bo w Polsce jest potężny obóz zdrady narodowej, który dziś zabiega o władzę. Polityczny atak na zaporę to sytuacja bez precedensu. Bo podobne powstały m.in. w państwach bałtyckich, gdzie cała klasa polityczna była w tej sprawie zgodna. Sejm Litwy przyjął przygotowany przez litewski rząd projekt ustawy o budowie fizycznej zapory na granicy litewsko-białoruskiej. Za przyjęciem projektu przegłosowano jednogłośnie. Sąsiedzi biorą przykład z Polski. Czerpią z naszego przykładu, podglądają, w jaki sposób zostało to rozwiązane, bo to jest niezwykle profesjonalna rzeczywiście zapora. Mimo to politycy opozycji nadal konsekwentnie atakują zaporę i Straż Graniczną. Płot, który pierwszy lepszy uchodźca potrafi obejść. Posuwają się nawet do kłamstw, że nigdy nie była przeciwko zaporze. W Sejmie też nie byliśmy przeciwko, więc proszę sprawdzić dokładnie. Sprawdzamy zatem. Głosowanie sprzed dwóch lat, nad pilnym rządowym projektem ustawy o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. PO, Lewica i Partia Szymona Hołowni - głosowały przeciw. To głosowanie było zerojedynkowe. Zjednoczona Prawica chciała ogrodzenia, prawie cała liberalno-lewicowa opozycja była przeciwko. W sprawie budowy zapory na granicy opozycja od samego początku była przeciw. A dziś liczy na krótką pamięć wyborców i namawia do bojkotu referendum. Trudno odczytywać to inaczej, niż kolejny atak na zaporę. 10 tysięcy żołnierzy będzie pomagać w ochronie polsko-białoruskiej granicy. Dziś, z perspektywy czasu, jednym z kluczowych elementów tej ochrony stała się zapora. Bez niej powstrzymanie zagrożeń byłoby o wiele trudniejsze, jeśli nie niemożliwe. W bazie Polskich Sił Zbrojnych w okolicy Białej Podlaskiej jest nasz reporter Kamil Trzaska. Jak wygląda sytuacja na miejscu i na czym polegają główne zadania żołnierzy w tym rejonie? Te zadania polegają przede wszystkim na wsparciu Straży Granicznej w ochronie granicy. Mówimy o patrolach lądowych i powietrznych. Te są realizowane przez 25 brygad kawalerii powietrznej. Mówimy o zagrożeniu związanym z presją migracyjną, która nie słabnie, ale też z zagrożeniem ze strony Grupy Wagnera. Baza Biała Podlaska to centrum dowodzenia operacją wsparcia ochrony polskiej granicy. Stacjonujący tu żołnierze pełnią całodobowe dyżury patrolowe na ziemi i w powietrzu. Wszystko przy pełnej współpracy ze Strażą Graniczną i policją. Wszystko jest spięte w jeden system, który działa bardzo dobrze. Został juz długo wcześniej przetestowany. Jest ciężki sprzęt i są też odwody, o których mówić nam nie wolno, ale na wschodniej granicy jednym z najważniejszych elementów obrony jest dzisiaj to. Pięciometrowe ogrodzenie. Ochrona polskiej granicy to dla służb i wojska potężne wyzwanie. Trudno dziś sobie wyobrazić, jak wyglądałaby ich praca, gdyby nie ta zapora. Jej powstanie, jak przyznają sami funkcjonariusze, było kluczowe dla bezpieczeństwa granicy Polski. Bo dziś każdy ruch w rejonie przygranicznym jest natychmiast rejestrowany przez systemy monitoringu, a patrole w rejonie są w stanie w kilka minut dotrzeć tam, gdzie ktoś próbuje sforsować zaporę. Kamery noktowizyjne, termowizyjne, na podczerwień, systemy telemetryczne, które tak naprawdę monitorują każde próby zbliżania się do granicy. Bez zapory uszczelnienie polskiej granicy byłoby w zasadzie niemożliwe. Trzeba by było ustawić żołnierzy na odcinku przeszło 400 km w odległości co najwyżej 10 metrów od siebie. To istotne tym bardziej, że poza presją migracyjną, która znowu się nasila, doszło kolejne zagrożenie w postaci rosyjskich najemników z Grupy Wagnera. Łatwo przejść przez granicę pod pozorem tego, że jest się w grupie migrantów, a przypomnę, że to najemnicy, którzy wcześniej byli żołnierzami wojsk specjalnych, Kilka dni temu ukraińskie służby przekazały, że wagnerowcy w czasie ostatnich manewrów ćwiczyli m.in. atak na polskie placówki graniczne. W odpowiedzi polski resort obrony rozpoczął operację RENGAW i zdecydował o wysłaniu w rejon nadgraniczny 10 tys. żołnierzy. W przeddzień Święta Wojska Polskiego potwierdzono kolejne strategiczne zadania, które już wkrótce będą realizowane w polskich zakładach zbrojeniowych. Nowe zlecenia na pojazdy dla armii Rzeczpospolitej zatwierdził Minister Obrony Narodowej, Mariusz Błaszczak. Wszystko dopracowane z wojskową precyzją. Jutro, punktualnie o godzinie 14.00, na warszawskiej Wisłostradzie rozpocznie się uroczysta defilada Wojska Polskiego. Te już niebawem wzmocnione zostanie kolejnym, nowoczesnym sprzęt. Z rodzimych zakładów zbrojeniowych ma wyjechać łącznie 700 bojowych wozów piechoty oraz 400 lekkich pojazdów rozpoznawczych. Żeby wojsko polskie było silne, musi być liczne, musi być wyszkolone i musi być uzbrojone w nowoczesną broń. Obok produkcji, również umowa na prace rozwojowe. Te będą prowadzone nad nowymi Kołowymi Transporterami Opancerzonymi. Będzie to zapewne pojazd na najwyższym światowym poziomie i z dużym potencjałem eksportowym. A swój potencjał polskie zakłady zbrojeniowe prezentowały już nie raz. Wzmacniamy swoje systemy obronne. Stają się coraz bardziej kompatybilne z systemami interkontynentalnymi i systemami NATO-wskimi. Modernizacja armii znacząco przyspieszyła po 2015 roku. Generałowie z którymi rozmawiałem, mówili, że takiego czasu w polskiej armii nie pamiętają, a mam nadzieję, że się nie obrażą, jak powiem, że nie są młodzianami. Nic dziwnego, gdyż w ubiegłych latach w temacie obronności dominowała następująca retoryka. Oszczędności szukamy w zatrzymaniu i opóźnieniu niektórych inwestycji. Te obecnie widać gołym okiem. M.in. na piknikach wojskowych organizowanych w całym kraju. Dziś ciężki sprzęt bojowy zagościł m.in. w Ogrodzieńcu czy Uniejowie. Jak tylko jest mundur, to zawsze jest pięknie. A mundur w minionych czasach zyskał należyty szacunek. Teraz polską armię tworzy ponad 172 tys. żołnierzy, w roku 2015 ich liczba wynosiła zaledwie 95 tysięcy. Polska armia to nie tylko nowoczesny sprzęt, ale także bardzo dobrze wyszkoleni żołnierze. Wszystko to sprawia, że Wojsko Polskie jest dziś najsilniejsze w historii. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policji zidentyfikowali i zatrzymali dwóch Rosjan, którzy w Krakowie i Warszawie kolportowali materiały propagandowe Grupy Wagnera. Planowali opuścić Polskę, ale zamiast do Rosji, trafili do aresztu. Tuż po pierwszych informacjach o rozklejanych na ulicach polskich miast takich nalepkach dwaj Rosjanie zostali namierzeni przez służby. ABW współdziałając z policją, Aleksiej T. i Andriej G. usłyszeli zarzuty. M.in. szpiegostwa i działania przeciwko Polsce. Byli na bieżąco instruowani przez swoich mocodawców, przez rosyjskie służby specjalne, co do miejsc, gdzie mieli propagować te materiały Grupy Wagnera. Grupa Wagnera nazywana jest prywatną armią Putina. Prowadzi działania dywersyjne na rzecz Rosji w wielu rejonach świata. Bandyci z Grupy Wagnera są od niedawna także na Białorusi. Tuż przy granicy Polski i Litwy. Jesteśmy podmiotem wojny hybrydowej prowadzonej przez władze Federacji Rosyjskiej. Dzisiaj niewątpliwie celem władz rosyjskich jest to, aby zastraszyć polskie społeczeństwo. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego tylko w ostatnich miesiącach zatrzymała w Polsce kilkanaście osób szpiegujących dla Rosji. Na skutek działalności z przeszłości i naiwnej wiary w budowanie lojalnej współpracy z Rosjanami dzisiaj mamy wielki problem z osobami, które prowadzą dywersyjną działalność na rzecz Rosji. W czasach rządu PO Służba Kontrwywiadu Wojskowego podpisała nawet umowę o współpracy z FSB, czego jednym z symboli stały się te zdjęcia byłego szefa SKW - Piotra Pytla - wykonane w Petersburgu. O współpracy z Rosją Putina w czasie rządu PO-PSL opowiada serial dokumentalny Reset. Pierwsza seria cieszyła się ogromnym zainteresowaniem widzów. Emisję drugiego sezonu TVP rozpocznie we wtorek 22 sierpnia. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Oto co jeszcze przed nami w programie. Kryzys migracyjny w Europie i zagrożenie aktami terroru. Muzyczny geniusz spod Olsztyna zagra w prestiżowej hali na Manhattanie. Spadek cen żywności ciągnie inflację w dół - tak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. W lipcu wzrost cen w skali roku obniżył się do 10,8 procent, czyli najniższego poziomu od półtora roku. Z kolei w porównaniu z czerwcem mieliśmy deflację, czyli spadek cen. Nie ma tragedii. Właściciel tego sklepu dokładnie sprawdza ceny produktów. Nabiał na pewno troszeczkę potaniał względem ubiegłego roku. Pomidorki, warzywka - wszystko jest na tym samym poziomie, co w zeszłym roku. A więc ceny w ostatnich miesiącach są na tym samym poziomie, a inflacja liczona w skali roku zbliża się do jednocyfrowego poziomu. Dzisiaj już jest niższa. Naprawdę nie tak długo będziemy mieli ją za sobą, ale nie wywołało to bezrobocia, nie wywołało to spadku PKB. By walczyć z inflacją, Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe w takim stopniu, jak potrzebowała tego gospodarka. Rząd uruchomił miliardy na tarcze antyinflacyjną, energetyczną i solidarnościową. Mnie to starczy tych pieniędzy, a ludzie będą narzekać zawsze. Są dobre ceny, są dobre. Państwo daje pieniądze. Jak jesteśmy przy władzy, to pieniądze są, a jak oni są przy władzy, to pieniędzy nie ma. Co ważne, ceny w ostatnich miesiącach praktycznie się nie zmieniają. To jest bardzo dobra wiadomość, bo nie jest ważne, ile nam wzrosły ceny w stosunku do ubiegłego roku, tylko czy dalej rosną. I one już w tej chwili nie tylko nie rosną, ale niektóre ceny spadają. Tak jest np. z cenami żywności. Hamowanie inflacji daje nadzieję na obniżki stóp procentowych, ale niskie raty kredytów już teraz płacą ci, którzy kupują swoje pierwsze mieszkanie. Z rządowego programu dopłat w ciągu pierwszych 6 tygodni skorzystało 2 tysiące kredytobiorców - na przykład Magdalena Pluta. Z tym udało się w takim sensownym momencie zgrać, zarówno warunki kredytowe i mieszkanie. Program Pierwsze Mieszkanie to także konta, które chronią oszczędności przed inflacją. Część polityków opozycji zapowiada bojkot październikowego referendum. Paradoksalnie w referendum nie chcą wziąć udziału politycy, którzy od 8 lat mają na sztandarach demokrację. Politycy PiS nazywają to hipokryzją. Rozbudowa tunelu drogowego Świętego Gotarda to temat jednego z ostatnich referendów w Szwajcarii. Budowa drugiej nitki tunelu była na tyle droga, że rząd zapytał o inwestycje społeczeństwo. 57 procent pytanych opowiedziało się za inwestycją, więc ta właśnie powstaje. Wkrótce to, co dla Szwajcarów jest tradycją, zdarzy się także w Polsce. Każdy ma prawo wypowiedzenia się i może warto posłuchać, co wyborcy mają do powiedzenia. Tak, jestem za. Bardzo dobrze. Powinno być właśnie jak najwięcej takich wywiadów, co ludzie sądzą o tym. Jestem za, całkowicie. Referendum to obok wyborów najważniejsze narzędzie w demokracji, by wpływać na polityków. Paradoksalnie dziś politycy, którzy najwięcej mówili o demokracji, mówią o bojkocie referendum. My będziemy zachęcać, żeby 15 października wszyscy wzięli udział w najważniejszym i jedynym prawdziwym referendum, czyli akcie wyborczym. Mówią o tym, że są demokratami a tak naprawdę są antydemokratami, są przeciwni temu, aby Polacy wypowiedzieli się w kluczowych sprawach. A to już telewizja, w której w ostatnich latach temat demokracji był przedstawiany jako jeden z najważniejszych w Polsce. A sędzia Hermeliński pobierze kartę referendalną? Nie, od razu mogę powiedzieć, że nie pobiorę karty referendalnej. Bojkot referendum to - jak zwrócił uwagę gość Strefy Stracia - podważanie konstytucyjnych praw Polaków. Jeśli ktoś domaga się tego, żeby referendum zbojkotować, to de facto jest przeciwko zagwarantowaniu wolą narodu tych kwestii, które są przedmiotem pytań. Bo jeśli ktoś odbiera Polakom prawo decydowania o wyprzedaży majaku, podwyższeniu wieku emerytalnego, przyjmowaniu migrantów czy zburzeniu zapory, to może oznaczać, że popiera te rozwiązania i nie chce mieć balastu w postaci sprzeciwu społeczeństwa. Tak było już w przeszłości z zachodnimi krajami Europy. Dziś nie odbywają się tam referenda. Zlikwidowano je, gdy społeczeństwo odrzucało pomysły rządzących. Odrzucili Francuzi, odrzucili Holendrzy, i skończyły się referenda. Powiedzieli - nie będziemy robili więcej referendum, bo to my, elita lewacka Europy, będzie decydowała, co jest dla was dobre, a co nie, i oni w to idą. W 2004 roku PO zbierała wprawdzie podpisy pod referendum. Jedno z pytań miało dotyczyć likwidacji Senatu. Zebrano 700 tysięcy podpisów, które ostatecznie trafiły do kosza. Platforma Obywatelska - partia przymusu. Przymus dla sześciolatków, przymus dla emerytów. Dlatego jak mówi prezydent w wywiadzie dla Sieci, kampania wyborcza powinna być merytoryczna. Jeżeli pilnować wyborów, to przed opozycją. Kampania powinna być przede wszystkim merytoryczna, a nie emocjonalna. Bo emocje najczęściej okazują się złym doradcą. 8 przedwyborczych tygodni to czas, żeby pokazać się z najlepszej strony, ale też czas, gdy na jaw wychodzą problemy, które partie chciałyby przemilczeć. Bo pełny obraz sytuacji pokazuje często niechęć i kłótnie pomiędzy koalicjantami lub ich niekompetencję. - Donald Tusk będzie premierem? - Oczywiście. Jak widać w PO potrzebna jest podpowiedź przy pytaniu o przyszłość szefa partii. Inne partie opozycji już dawno tę presję Donalda Tuska zignorowały. Jeśli opozycja wygra wybory i będzie miała problem, że będzie tworzyła rząd, wtedy te kwestie będziemy rozważać. Na razie problemem są wewnątrzopozycjne tarcia. Tak o swoim dawnym środowisku mówi aktualny europoseł PO. Po raz pierwszy w życiu nie będę głosował na Lewicę. Wielki ogrodnik przesuwa te paprotki i ustawia je tam, gdzie sobie wyobraża, że jest ich miejsce. Te "paprotki" to według Millera posłanki Lewicy, a ogrodnik to szef partii Włodzimierz Czarzasty. To odpowiedź rzeczniczki Lewicy. Nic nie uwiarygadnia współczesnej Lewicy bardziej Leszek Miller sam wielokrotnie zmieniał miejsca kandydowania w wyborach, by ostatecznie wylądować jako europoseł Koalicji Obywatelskiej. Szuka nowej szansy, a dzisiaj w polityce nowa szansa jest wyrazistsza, kiedy naplujemy na swoich dawnych kolegów. Opozycja mierzy się dziś nie tylko sama ze sobą, ale i z przepisami prawa. Szymon Hołownia stracił właśnie swoją "zapasową partię" o nazwie Nowe Centrum. Powód: złożenie sprawozdania do PKW po terminie. To są niuanse prawne nie mające wiele wspólnego z przekazem, z którym chce dotrzeć Szymon Hołownia, który ma swoją partię, z którą startuje w ramach wspólnego szyldu Trzecia Droga. Koalicjanci Hołowni sprawę bagatelizują, ale według polityków PiS ta sytuacja pokazuje problem Hołowni. Chce rządzić krajem, a sam nie potrafi złożyć prostego sprawozdania finansowego w terminie. I to po raz kolejny, bo Państwowa Komisja Wyborcza zakwestionowała też sprawozdania Polski 2050. Polska polityka zna już partie, których liderzy uważali się za ekonomiczne guru, a które poległy przy prostym przelewie, tracąc w ten sposób państwową subwencję. Szymon Hołownia pokazuje, że poziom przygotowania polityków opozycji do wzięcia odpowiedzialności za państwo nie zmienia się. Jest kara dla właściciela Radia ZET. Spółka Eurozet Radio będzie musiała zapłacić niemal pół miliona złotych za audycję, którą Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uznała za działanie wbrew polskiej racji stanu. Stacja - wbrew prawdzie - przekonywała swoich słuchaczy, że Amerykanie utracili zaufanie do polskich służb. 476 tysięcy zł. To kara nałożona przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji na spółkę Eurozet Radio - właściciela Radia ZET. Powód? Dezinformacja i próba deprecjonowania państwa polskiego. To jest fake news, który wpisuje się w antypolską propagandę Białorusi i Rosji. To jest zagrożenie bezpieczeństwa. Tego rodzaju informacja, która się rozprzestrzeniła w całym kraju i poderwała zaufanie obywateli do własnych służb. Chodzi o audycję z 22 grudnia ubiegłego roku. W rozmowie o okolicznościach przejazdu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego przez Polskę pracownik radia Mariusz Gierszewski przekonywał, że zabezpieczający przejazd Amerykanie - pominęli polskie służby. Na dworcu w Przemyślu nie było naszych służb. Gierszewski wprowadził też narrację o rzekomym spadku zaufania sojuszników do polskich służb i policji. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji sprawdziła te informacje. Okazały się nieprawdziwe. Radio ZET tłumaczy, że informacja - jak dowiodła Krajowa Rada nieprawdziwa - pochodziła - tu cytat - z dwóch wiarygodnych źródeł. Informacja nieprawdziwa. MSWiA twierdzi jednak, że nikt z radia nawet nie próbował jej zweryfikować w ministerstwie. Żadne pytania od żadnego dziennikarza Radia ZET na temat wizyty, przejazdu pana prezydenta Zełenskiego przez teren Polski do Rzeszowa nie wpłynęły. Poprosiliśmy Eurozet o komentarz, ale spółka nie odpowiedziała na nasze pytania. Wydawca, który taką informację nadał, jest po prostu dla mnie nieodpowiedzialny. I ta nieodpowiedzialność jest na skraju głupoty. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z polską racją stanu. Ta prawda powinna być oczywista, nie tylko ze względu na obowiązuje prawo. Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji będzie gościem programu Minęła 20 w TVP Info "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Trzecie pytanie referendalne jest naprawdę na czasie. Zwłaszcza teraz, kiedy z pomocą polskiej opozycji Unia Europejska ponownie chce nas zmusić do przyjęcia nieokreślonych kwot nielegalnych migrantów. Wielka Brytania ostrzega swoich obywateli. W Szwecji coraz mniej bezpiecznie. To skutki zwiększonego przyjmowania imigrantów spoza Europy. Do tego doprowadziła Unia Europejska. Stary kontynent nie jest już ostoją bezpieczeństwa. Ważny komunikat: MSZ ostrzega swoich obywateli przebywających w Szwecji, żeby tam zachowali szczególną ostrożność. Chodzi nie tylko o nielegalnych imigrantów. Ale o zagrożenia typu terrorystycznego również. A w Polsce politycy opozycji wciąż próbują wprowadzić w błąd opinię publiczną, mydląc oczy, że chodzi o niecałe dwa tysiące migrantów. Nie ma tam żadnego "tysiąca ośmiuset". Oddaliście... Wy głosowaliście za tym, wasza grupa, żeby oddać Komisji Europejskiej prawo do tego, żeby co roku wyznaczać liczbę, która byłaby skierowana do przymusowej relokacji. Europa trwa w kryzysie, którego skutki mogą być tragiczne. A Polacy nie chcą w swoim kraju obrazów na przykład z Paryża. Nie można byłoby odmówić racji tym, którzy powiedzieliby, że przyjęcie dużej grupy migrantów, mogłoby doprowadzić do bardzo podobnych obrazów. Teraz też konsekwentnie głosują za przyjęciem paktu migracyjnego, choć widzą, co dzieje się w innych państwach Unii. Milczą albo zmieniają temat... Jedynym prawdziwym pytaniem referendalnym, na które Polacy odpowiedzą, to będzie pytanie na karcie wyborczej. Reagują niechęcią... Ale ja nie chcę z panem rozmawiać na żaden temat. Lub rzucają słuchawką. Typowe. W Brukseli głosowali za przyjęciem paktu migracyjnego, ale za swoje decyzje odpowiedzialności nie biorą. Cynizm, szyderstwo, a potem walka o wynik wyborczy. To Donald Tusk mówiący o dziedzictwie Lecha Kaczyńskiego. Najpierw - jako premier - go zwalczał, a teraz na wiecach mówi o otwartości na "ludzi" o różnych politycznych rodowodach. Przewrotność i hipokryzja w polityce to dla niektórych niemal znak rozpoznawczy. Będą liderami na naszych listach byli działacze Lewicy, jak Andrzej Rozenek, czy byli najbliżsi współpracownicy Lecha Kaczyńskiego. Ludzie, którzy postawili na swoje kariery. Otóż tam rzeczywiście jest grupka zdrajców, spośród tych, którzy byli, współpracowali w jakimś momencie z moim bratem. To są ludzie obrzydliwi. O tych "kandydatach" Donald Tusk wypowiada się tak: Mówią jedno. Wiemy, że jeśli chcemy uczciwie służyć dziedzictwu polskiej Lewicy czy nieżyjącego prezydenta, że uczciwie możemy to robić w ramach Koalicji Obywatelskiej. Tymczasem wiemy, że dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego jest tam zwalczane. Tradycja mojego brata nie ma nic wspólnego z tym niszczycielem, który także jego niszczył w sposób cyniczny i niesłychanie wręcz brutalny. Co widać było wiele razy. Chociażby wtedy, gdy urzędnicy Tuska nie udostępniali rządowej maszyny Prezydentowi Rzeczypospolitej. Ja się czuję zażenowany klasą niektórych najwyższych urzędników Rzeczpospolitej. To słowa Lecha Kaczyńskiego z Brukseli. To właśnie tam Donald Tusk miał powiedzieć do Lecha Kaczyńskiego: "Chcieć to ty sobie możesz". Donald Tusk nie czuł się na siłach, żeby z prezydentem walczyć na argumenty, musiał go zniszczyć bardzo brudną poniżającą kampanią, tym całym przemysłem pogardy. Tym bardziej możliwość realizacji dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Platformie Obywatelskiej to jedno wielkie nieporozumienie. Czy Polska jest krajem muzycznych geniuszy? Odpowiedz brzmi - tak. I tym razem nie mam na myśli Chopina czy Moniuszki. 10-letni Kacper Dąbrowski wygrał międzynarodowy konkurs muzyczny, a teraz czeka go wyjątkowy koncert w najważniejszej dla muzyków słynnej sali koncertowej w USA. Młody saksofonista z okolic Dywit pod Olsztynem wystąpi w prestiżowej Carnegie Hall w Nowym Jorku. Pełne skupienie, bo przecież trening czyni mistrza. A Kacper Dąbrowski ma się od kogo uczyć! Każdy u mnie w rodzinie gra na jakimś instrumencie, więc też poszedłem w ich ślady. I choć idolem jest tata, to na saksofonie gra wujek - samouk. Kacper też gra - od dwóch lat. Saksofon pokochał. Pokochał też jazz. Pierwszy rok to był taki, żeby nauczyć się, jak dmuchać w ten saksofon, dopiero w drugiej klasie zacząłem jeździć na te konkursy. I szło mu całkiem nieźle. Każdy konkurs jego, w tak młodym wieku i z tak krótkim stażem, gdzie grał dopiero drugi rok, każdy konkurs kończył się albo wyróżnieniem, albo jakimś miejscem. Konkursy coraz bardziej poważne. W lipcu wygrał międzynarodowy "Golden Classical Music Awards", który dał mu przepustkę do gry w Carnegie Hall w Nowym Jorku. To jest sala najbardziej prestiżowa. Każdy muzyk by chciał tam być, ale nie każdy może. Przez wielu jest to miejsce uważane za najważniejsze, jeżeli chodzi o scenę muzyczną. Mówi nam Jan Smoczyński, który występował w Carnegie Hall 5 lat temu. Występ w tym miejscu jest ogromnym przeżyciem, wyróżnieniem. Dla mojego pokolenia to jest miejsce legenda. I legendy tam się tworzą. Rodzina Kacpra liczy na wsparcie, bo organizator kosztów pobytu i podróży nie pokrywa. Nie wyobrażam sobie, żebym był kiedyś jakiś mega sławny, ale jak będę, to by było bardzo fajnie. Pewnie, że fajnie! 17 marca w Nowym Jorku może wykonać kolejny krok, by marzenie spełnić. Kończymy Wiadomości. Za chwilę rozmowa na antenie TVP Info z majorem Jackiem Siewierą - szefem BBN o bezpieczeństwie. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.