Pierwsze takie spotkanie. Godzinna rozmowa prezydenta Nawrockiego z premierem Tuskiem. Jutro wieczorem Donald Trump w W¾adimirem Putinem w cztery oczy. Nowe szczegóły przed negocjacjami na Alasce ws. Ukrainy. Tak gorąco jeszcze nie było. Piekielny upał groźny dla zdrowia i życia. Monika Sawka. Dobry wieczór. To pierwsze takie spotkanie Donalda Tuska z Karolem Nawrockim. "Było rzeczowe" - mówi rzecznik rządu. Podobnie ocenia je przedstawiciel kancelarii głowy państwa. Rozmowa dotyczyła kwestii wojny w Ukrainie. Pretekstem była nieoczekiwana zmiana miejsc w polskiej delegacji podczas rozmów międzynarodowych przed spotkaniem Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Co wynika z godzinnej rozmowy szefa rządu z nowym prezydentem? Gdy zegar w Pałacu Prezydenckim wybił południe... Chyba punktualnie jesteśmy. Premier czekał już na prezydenta. Gospodarz spóźnił się niecałe 2 minuty. Spotkanie zaczęło się od kurtuazyjnej rozmowy. Miło pana widzieć w Pałacu Prezydenckim. Tak, dawno mnie tu nie było. Później chwila dla fotoreporterów na wspólne zdjęcia głowy państwa i szefa rządu. Już się pan przyzwyczaił do nowego miejsca? Tak, powoli się przyzwyczajam. Tak przebiegały pierwsze momenty pierwszego spotkania nowego prezydenta z premierem w cztery oczy. "To było rzeczowe spotkanie" - ocenia rzecznik rządu. W podobnym tonie przedstawiciele Kancelarii Prezydenta. Była rozmową o sprawach ważnych dla Polski. Rozmowa Nawrocki-Tusk dotyczyła przede wszystkim kwestii Ukrainy. Sytuacja na arenie międzynarodowej jest poważna. O czym mówił dziś zarówno premier w Muzeum Bitwy Warszawskiej... Zagrożeń, które znowu nadciągają ze Wschodu. ...jak i prezydent podczas wręczania nominacji generalskich. Przyjmujecie te nominacje w czasie, kiedy na całym świecie jest niespokojnie. W czasie, w którym dochodzi do pewnego przetasowania, zmiany potencjału sił. To, co dzieje się dziś i to co będzie się działo w najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach, to wielka rozgrywka dyplomatyczna, ale także rozgrywka na froncie ukraińskim także o przyszłość Polski i nasze bezpieczeństwo Europy. Bezpieczeństwo Polski ponad podziałami, więc takie spotkanie nie powinno dziwić - słyszymy. "To jest zupełnie naturalne" - ocenia poseł PiS-u. Wicepremier z Lewicy dodaje: Nie jest niczym nadzwyczajnym, że premier i prezydent spotykają się w sprawach dotyczących bezpieczeństwa czy polityki zagranicznej. Ale wczoraj nie było to takie oczywiste. Chodzi o rozmowy międzynarodowe. Na pierwszym spotkaniu przywódcy państw europejskich - w tym premier Donald Tusk - uzgadniali stanowisko z Wołodymyrem Zełenskim przed piątkowym spotkaniem Trumpa z Putinem. Na drugiej telekonferencji ta grupa miała przedstawić uzgodnione warunki prezydentowi Donaldowi Trumpowi. I tu zaszła zmiana. W drugiej części na wniosek strony amerykańskiej Polskę reprezentował prezydent Nawrocki. Kancelaria Prezydenta Nawrockiego miała wysłać do Amerykanów prośbę, by, premiera Tuska zastąpił prezydent Nawrocki. Źródła "Wyborczej" twierdzą, że to kwestia ambicji prezydenta. Zadaniem konstytucyjnym rządu jest prowadzenie polityki zagranicznej, a prezydent, kiedy reprezentuje Polskę, powinien prezentować stanowisko wypracowane przez rząd. Nie dajmy się rozgrywać. Po tym spotkaniu przywódcy europejscy zebrali się po raz trzeci, Nie dajmy się rozgrywać. Po tym spotkaniu przywódcy europejscy zebrali się po raz trzeci, by omówić efekty rozmów z Trumpem. Tutaj Polskę znów reprezentował szef rządu. W Sejmie słychać, że to zapowiedź walki o fotel w wersji 2.0. Pokazuje, że to może być próba takiego pójścia na zderzenie z rządem i próba rozszerzenia ponad Konstytucję swoich uprawnień. My się na to oczywiście nie zgodzimy. I to dopiero początek protokołu rozbieżności. Zobaczy kto rządzi w kraju. Bo powiedzieć, że relacje na linii Tusk-Nawrocki są chłodne, to nic nie powiedzieć. Uznaję za najgorszego premiera. Po spotkaniu ogłoszono datę Rady Gabinetowej, czyli wspólnego posiedzenia prezydenta z rządem. "Będzie dotyczyć przede wszystkim kwestii związanych ze stanem finansów publicznych" - mówił szef gabinetu prezydenta po godzinnym spotkaniu. A to jedyny komentarz premiera po wizycie w pałacu prezydenckim: Jak ustalił nieoficjalnie Onet - przed spotkaniem Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem prawdopodobnie znowu dojdzie do spotkania prezydenta z premierem. To będzie rozmowa w cztery oczy. Jutro na Alasce spotkają się Donald Trump z Władimirem Putinem. Kreml zapewnia, że nie będzie żadnego podpisywania dokumentów. Amerykański prezydent, że jeśli nie dostanie niezbędnych odpowiedzi, do kolejnego spotkania nie dojdzie. Głównym tematem ma być wojna w Ukrainie. Na miejscu jest Witold Tabaka. Jakich rezultatów można się spodziewać? To pierwszy rosyjski samolot, jaki wylądował w tej bazie. Część delegacji jest na miejscu. Prezydenci pojawią się dopiero jutro. Zarówno prezydent Trump jak i prezydent Putin. Wtedy dojdzie do rozmów w 4 oczy. Później chodzi o zawieszenie broni w Ukrainie, będzie możliwe spotkanie. Przed Putinem i jego wojną uciekli z Ukrainy aż tu, na Alaskę. Witalij i Zoja są jednymi z setek Ukraińców, którzy schronienie znaleźli w amerykańskim Anchorage. Nie przypuszczali, że rosyjski zbrodniarz znów znajdzie się tak blisko ich domu. To morderca. Maniak. Spowodował wiele smutku. Zabił wielu niewinnych ludzi. Nie mogę być podekscytowany, że będzie na Alasce. To że do spotkania dojdzie właśnie tutaj, nie dziwi Barbary Nizioł. Działaczka polonijna wspomina, że na Alasce doszło do wielu ważnych rozmów. Alaska na przestrzeni lat była takim miejscem spotkań. Prezydent Nixon się tutaj spotkał z przedstawicielami Japonii. Papież Jan Paweł II był tutaj w 1981 r. Ale później, 3 lata później spotkał się tutaj papież z prezydentem Ameryki, Reaganem. To było bardzo ważne spotkanie. Do kolejnego dojdzie w tej amerykańskiej bazie wojskowej, gdzie Donald Trump pierwszy raz od 6 lat spotka się twarzą w twarz z Władimirem Putinem. W trakcie tego spotkania zamierzam ustalić, gdzie jesteśmy i co robimy. To będzie bardzo ważne spotkanie. Przywódcy najpierw porozmawiają na osobności. Potem dołączą do nich członkowie delegacji. Po pięciu z każdej strony. Wiadomo, że Rosję reprezentować będą ministrowie spraw zagranicznych, obrony i finansów. A także doradca prezydenta oraz szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Publicznych Kirił Dmitriew. Po rozmowach Trump z Putinem mają wystąpić na konferencji prasowej. Nie wiadomo czy wspólnej. Po niej - według zapowiedzi - rosyjska delegacja od razu wróci do kraju. Panie prezydencie, czy Rosja poniesie jakieś konsekwencje, jeśli Władimir Putin nie zgodzi się zakończyć wojny po piątkowym spotkaniu? Tak, poniesie. Jakie to będą konsekwencje? Sankcje, cła? Konsekwencje będą. Nie muszę mówić jakie. To będą bardzo poważne konsekwencje. By skłonić Rosję do zakończenia wojny, Trump ma przedstawić Putinowi szereg propozycji. Według dziennika "The Telegraph" to m.in. częściowe zniesienie sankcji wobec rosyjskiego przemysłu lotniczego czy dostęp do pierwiastków ziem rzadkich. Ale Putin będzie naciskał na więcej. Jego celem niezmiennie jest nie tylko demilitaryzacja Ukrainy, zmiana jej władz oraz oficjalne uznanie aneksji Krymu i 4 ukraińskich obwodów. Chciałby też całkowitego resetu relacji z USA oraz zredukowania sił NATO na wschodniej flance Sojuszu, w tym Polsce. Przed czym ostrzega premier Donald Tusk. Nigdy niezmieniona strategia rosyjska nadal polega na tym, by uzyskać, utrzymać, zdobyć kontrolę nad tą częścią świata. I to będzie także przedmiotem tych zbliżających się negocjacji. Ważne jest, żebyśmy byli zjednoczeni i nie dali się nikomu rozegrać. Europejskie bezpieczeństwie i gwarancje dla Ukrainy to temat rozmów Wołodymyra Zełenskiego w Londynie. Ukraiński przywódca po raz kolejny powtórzył, że żadne decyzje dotyczące jego kraju, nie mogą być podejmowane bez udziału Kijowa. A pierwszym krokiem do pokoju powinno być bezwarunkowe zawieszenia broni. Oglądają państwo "19.30". Już za chwilę... "Nie będzie żadnych konsekwencji" - mówi minister funduszy i polityki regionalnej i wzywa marszałek województwa świętokrzyskiego do zwrotu ponad 4 mln zł. To efekt kontroli związanej z wydatkami z Krajowego Planu Odbudowy na branżę hotelarsko-gastronomiczną. Program pochłonął pół procent całej wartości KPO dla Polski. Według opozycji cała sprawa to dowód na rujnowanie finansów państwa. Średnio. Tak premier ocenia dotychczasowe tłumaczenia i działania Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz w sprawie zamieszania wokół KPO. Moje oczekiwania wobec działań i słów są wyższe niż do tej pory usłyszałem. Ale jeszcze trochę cierpliwości mam. Jest cierpliwość, nie ma dymisji. Ministra funduszy pozostaje na stanowisku. I zapowiada, że sama też nie będzie zwalniać swoich podwładnych. Dlatego, że to co dyskredytuje ministrów, to korupcja, wpływ polityczny czy czerpanie własnych korzyści. Nic takiego nie miało miejsca. Opozycja ma inne zdanie. Obraz jednych, wielkich nadużyć. I wskazuje jednego winnego. Zdymisjonowany powinien zostać Donald Tusk, bo to on odpowiada za pracę rządu. Premier odbija piłeczkę. Wskazuje, że to za rządów PiS zatwierdzono Krajowy Plan Odbudowy. Z zapisami dotyczącymi wsparcia branży hotelarskiej i gastronomicznej. Była w nich mowa o dywersyfikacji działalności, zakupach nieruchomości, maszyn i urządzeń. To co budzi taki niesmak, irytację, złość to jest niemądry system. Skonstruowany naprawdę przez naszych poprzedników. Pytanie czy obecne władze zrobiły wszystko, by system działał sprawnie. Trwają kontrole dotacji dla firm z sektora HoReCa. Z 1,2 mld zł do tej pory wypłacono 110 mln zł. Rząd wstrzymuje kolejne przelewy. Zapowiada odebranie już wypłaconych środków, jeśli kontrole wykażą nieprawidłowości. Każda złotówka, która została wydana nieodpowiednio, a przy wielkich planach rozwojowych zawsze tak jest - dopaść winnych, wyegzekwować, odzyskać pieniądze. To nie jest winą przedsiębiorcy. Michał Glonek prowadzi stację narciarską na Podhalu. Zwrócił się o dotację na rozkręcenie wypożyczalni sprzętu sportowego. I teraz musi czekać na zwrot poniesionych kosztów. Dla nas to jest niekomfortowa sytuacja, że trochę jest to rozgrywane politycznie. Środki będą wypłacone w terminie późniejszym. Nie możemy powiedzieć, że przedsiębiorcy zrobili coś złego, dlatego że przedsiębiorcy stosowali się do przepisów, do regulaminów i zasad stworzonych właśnie w ramach KPO. Będzie dogłębna kontrola, krótka, szybka, po czym decyzja i natychmiast wypłacenie pieniędzy. Czyli nie ma mowy, żeby przedsiębiorcy czekali na pełną kontrolę. Krajowy Plan Odbudowy to ponad 250 mld zł. Zdecydowana większość środków trafia na cyfryzację, remonty szkół, szpitali i linii kolejowych. M.in. między Krakowem i Nowym Sączem. To okolice Limanowej i budowa najdłuższego tunelu kolejowego w Polsce. Koszt tego przedsięwzięcia to jest prawie 2 mld zł. I to są środki z KPO. Dzięki KPO uda się sfinansować remont istniejących lub budowę nowych linii kolejowych w całym kraju. To łącznie 800 km tras. A to już Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach. Szpital dostał z KPO 55 mln zł na nowy sprzęt medyczny i odnowienie oddziałów. To są 47-letnie już oddziały, gdzie oczywiście były remontowane, ale remonty nie stanowiły aż tak dużej roli, jak mogliśmy to zrobić dzięki pozyskanym środkom. KPO to ponad 5 mld zł dla 105 szpitali z Krajowej Sieci Onkologicznej. Wkrótce ruszy nabór wniosków dla szpitali z sieci kardiologicznej. Karol Nawrocki wręczył akty mianowania na stopnie generalskie 8 oficerom Wojska Polskiego. To pierwsza tego rodzaju uroczystość dla nowego prezydenta. W uroczystości udział wziął także szef Ministerstwa Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Wszystkie kwestie bezpieczeństwa państwa polskiego powinny zostać objęte linią demarkacyjną i jesteście uosobieniem tego, o czym ja i pan premier mówimy regularnie: tak, Wojsko Polskie musi być wyłączone z politycznego sporu i tego jako prezydent Polski będę pilnował, bo i prezydenci przemijają, premierzy przemijają, większości parlamentarne przemijają, a Wojsko Polskie musi trwać. Wojsko Polskie zasługuje na najlepszych dowódców, bo ma najlepszych żołnierzy, solą armii jest każdy jej żołnierz, ale bez mądrego dowodzenia to nawet najliczniejsza, najlepiej wyposażona armia, najlepiej zorganizowana nie będzie efektywna. Wielki pożar w zakładzie przetwórstwa drobiu na Kaszubach. Ogień wybuchł na poddaszu. Nad ranem udało się ugasić płomienie, ale akcja wciąż trwa. Pracowników szybko ewakuowano. Podczas akcji gaśniczej jeden ze strażaków ochotników spadł z wysokości ok. 8 m do wnętrza hali. Wciąż jest poszukiwany. Zawsze idziemy po osoby żywe i liczymy na to, że jeszcze tego strażaka znajdziemy żywego. Tak minionej nocy mówili strażacy. Z taką samą nadzieją na miejscu pożaru na wiadomość czekał wójt Sierakowic. Wcześniej stąd nie odjadę, póki nie będę miał pewności, co się stało. Bardzo często to strażacy ochotnicy docierają do pożarów jako pierwsi, tak było i tym razem. Jeden z ratowników z OSP Sierakowice podczas rekonesansu wpadł do środka hali. W pierwszej fazie działań próbował rozpoznać to zdarzenie, rozpoznać ten pożar. Wpadł do środka tej hali z wysokości 7, 8 metrów. Pożar wybuchł przed 16.00 w akumulatorowni na poddaszu zakładu drobiarskiego, pracownicy w porę się ewakuowali. To była trudna akcja. Ogień zajął wysoką na 12 metrów halę chłodnię. Bardzo duża temperatura panowała wewnątrz z uwagi na palące się materiały. Magazyn stanowił jedną strefę pożarową i nie rozprzestrzenił się na pozostałe części budynku. Uszkodzona konstrukcja hali utrudniała ratownikom poszukiwania zaginionego strażaka. Użyto ciężkiego sprzętu. Jeszcze w nocy miałem nadzieję, bo tu jestem od popołudnia do teraz... ale to już się tak tylko tli, niestety. Wójt dobrze zna zaginionego strażaka, jak mówi, chętnego do pomocy każdemu. Młody człowiek, bo ponad 40 lat, małe dzieci w tej chwili. Będziemy je też otaczać opieką. Ale Krystian, wspaniały strażak, jeden z najlepszych strażaków, nie ujmując innym. W kulminacyjnym momencie tej trudnej akcji gaśniczej brało w niej udział aż 300 strażaków - PSP i ochotników. Przyczyny pożaru będzie ustalała policja. Za wcześnie, by cokolwiek przesądzać, ale nie można wykluczyć sabotażu. Nie chcemy dzisiaj mnożyć scenariuszy, żeby nie budzić niepotrzebnych niepokojów. Dzisiaj każdy scenariusz jest możliwy. Wiemy w jakiej sytuacji geopolitycznej się znajdujemy. Spaliło się ok. 2 ton amoniaku. Strefę pożaru monitorowała specjalna grupa chemiczna. Straty są ogromne, nie tylko dla właścicieli zakładu. Jest to firma, która jest miejscem pracy dla wielu osób. To także wpływa na poziom bezrobocia, który jest niski w powiecie kartuskim. To też zakład, który w istotny sposób zasilał podatkami gminę. Skwar rozlewa się nad Polską. Na termometrach nawet ponad 35 stopni. To będą najgorętsze dni w tym roku. W greckim mieście Patras ogień jest wszędzie. Mieszkańcy muszą uciekać. Robią wszystko, by uratować też wystraszone zwierzęta. W greckim mieście Patras ogień jest wszędzie. Mieszkańcy muszą uciekać. Robią wszystko, by uratować też wystraszone zwierzęta. Pożary w Grecji pustoszą już nie tylko lasy. W ogniu jest turystyczna wyspa Zakynthos i kilkanaście miasteczek, w niektórych władze ogłosiły ewakuację. Boimy się. Wszyscy ewakuowaliśmy się z wioski, a mamy tam swoje sklepy i firmy. Podobne obrazy są w całej południowej Europie. Według unijnych danych od początku tego roku pożary w Europie strawiły ponad 440 tys. ha, a to 2 razy więcej niż średnia z ostatnich lat. Unijny Mechanizm Ochrony Ludności uruchomiliśmy już 16 razy w bieżącym sezonie, a jesteśmy w połowie sierpnia. To już tyle samo, ile łączna liczba interwencji w ciągu ubiegłego sezonu. O takie wsparcie po raz pierwszy w historii poprosiła Hiszpania. Strażacy nie mogą sobie poradzić z ogniem w Galicji, Kastylii i Leonie. W sumie ponad 10 tys. Hiszpanów musiało opuścić domy. Połowa Hiszpanii płonie. Dla hiszpańskich wiosek nie ma żadnych środków, jesteśmy opuszczeni. Susza, rekordowe upały i wiatr szybko rozprzestrzeniają ogień. W Serbii w ciągu doby wybuchło ponad 180 pożarów. W Portugalii władze zabroniły wchodzenia do lasów. Rano, obok domu mojego brata, pomagaliśmy gasić pożar, a teraz znowu się rozpala. Niektórzy w pożarze stracili cały swój dorobek. Klirimowi, rolnikowi z południowej Albanii mimo walki udało się ocalić tylko dom. Ogień spalił mu winnicę, ponad pół tysiąca drzew oliwnych i zabił wszystkie zwierzęta poza Dastim. Przeżył tylko mój pies. Gdy odpiąłem mu łańcuch, on cały czas za mną chodził. Jest przerażony. Sytuacja w Albanii jest krytyczna od 48 godzin. Współpracujemy ze wszystkimi służbami ratunkowymi, aby ją opanować i zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom. Za większość pożarów odpowiedzialna jest pogoda, ale nie wszystkie. Część to efekt podpaleń. Albańskie organy ścigania tylko w ciągu ostatnich 2 dni aresztowały 6 podpalaczy. Błyskawiczna i przytomna reakcja 10-latka Skwar rozlewa się nad Polską. Na termometrach nawet ponad 35 stopni. Błyskawiczna i przytomna reakcja 10-latka na kąpielisku w Zamorzu w Wielkopolsce uratowała życie 5-latkowi. Nicolas zauważył tonącego i ruszył na ratunek. Jako jedyny w tłumie plażowiczów. Gdyby nie jego pomoc, 5-latek mógłby utonąć. I to nie jedyna w ostatnim czasie taka historia, w której dziecko daje przykład dorosłym jak powinni się zachować. Nie tylko są bohaterowie w bajkach, ale i w życiu i tak się okazało, że nie musi być Batmanem, nie musi być kogoś innego, bo może być Nikolas. Mały-wielki bohater, który uratował życie tonącego 5-latka. Jego głowa była już w wodzie, ja go chwyciłem za rękę i potem pociągnąłem go do brzegu. To była bardzo niebezpieczna akcja. Na plaży w Zamorzu 10-letni Nicolas jako jedyny zauważył dziecko za czerwoną boją. Nie raz przemawiał już takie myśli, że chciałby być takim bohaterem, ale nie takim bohaterem, który lata, ale który pomaga. Popłynął, ryzykując własnym życiem. Gdyby nie on 5-latek mógłby utonąć. Wystarczyła chwila nieuwagi, by znalazł się w miejscu zakazanym. Już na brzegu pomogła siostra chłopca. Wszystkie dzieci były z nami, pakowaliśmy się i w pewnym momencie Gabrysia zapytała "gdzie jest Nikodem"? Obróciliśmy się, rozglądamy się i Gabrysia zauważyła, że Nikodem jest w wodzie i siostra zaczęła do niego biec. Plaża w Zamorzu jest strzeżona, do dramatycznej sytuacji doszło, gdy ratowniczy skończyli już pracę. Stąd apel, by pływać tylko w ich obecności i nie spuszczać dzieci z oczu. Rodzice są cały czas w zasięgu ręki metra, dwóch, trzech od swojego dziecka. Dziecko, przypominam, może utopić się nawet w sadzawce, która pół metra. Mamy cały czas czuwać nad dziećmi. A dzieci muszą znać ABC bezpiecznego wypoczynku. Nie wychodzę za daleko, po prostu, i mam na oku tatę, abym się nie zgubiła. Nie wychodzić za boje. Ja mogę tylko dotąd, do brzuszka. To kolejny raz kiedy najmłodsi są wzorem dla dorosłych. W Ostrówcu 9-letni Alex na dnie basenu zobaczył dziecko. Sekundy decydowały o jego życiu. Zauważyłem, że mu się ręka trzęsie. Jak ręka mu się trzęsła, na to ja wziąłem to dziecko tak za ręce i zawołałem ratownika. Ratownicy jednak przestrzegają - umiejętność pływania to nie wszystko. Najpierw powiadamiamy służby. A gdy już podpłyniemy, to podajemy coś do podtrzymania. Unikamy bezpośredniego kontaktu. Prawdziwe jest stwierdzenie, że tonący brzytwy się chwyta. Osoba tonąca może takiego ratującego uchwycić. Jeżeli oboje są w wodzie, to oboje mogą zacząć tonąć. To lekcja dla każdego. To był impuls, że chciałem mu pomóc, bo pomaganie to jest bardzo ważna rzecz. Niemal każdego dnia na polskich drogach ginie od kilku do kilkunastu osób. Za tymi statystykami kryją się ludzkie dramaty. Polskich kierowców nie odstraszają wysokie mandaty. A nawet wizja utraty prawa jazdy. Jeżdżą za szybko. Paradoksalnie im lepsza pogoda, tym wypadków jest więcej. W wakacje wyjeżdżamy częściej, stąd policyjna akcja "Prędkość". Jakie były jej efekty? Przekroczona prędkość to dopiero początek kłopotów tej kobiety. Kontrola trzeźwości przeprowadzona przez policjantów stołecznej drogówki wykazała niemal pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. To oznacza, że prawo jazdy kobiety zostanie zatrzymane, a sprawa trafi do sądu. Takie kontrole są przeprowadzane dzisiaj w całej Polsce w ramach międzynarodowej akcji "Prędkość". Policjanci, korzystając z najnowocześniejszego sprzętu, walczą z kierowcami łamiącymi przepisy ruchu drogowego. Działania koordynowane są przez Europejską Organizację Policji Ruchu Drogowego Roadpol. W tych działaniach biorą udział policjanci wyposażeni w ręczne mierniki prędkości, mamy również nieoznakowane radiowozy, wideorejestratory, policjanci mogą również wykorzystywać drony. Dzięki czemu mogą monitorować każde przewinienie na drodze, także te najmniejsze. Nawet jeśli kończą się tylko pouczeniem, jak w przypadku pana Józefa. I dzięki Bogu, że tylko pouczenie, bo prędkość nie była za duża. O 8 km tylko przekroczyłem. Wszystko po to, żeby poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach, szczególnie że jesteśmy u progu długiego weekendu. Niestety nie wszyscy przestrzegają właściwych ograniczeń na odcinkach dróg. Potwierdzają to, niestety, policyjne statystyki. Podczas tegorocznych wakacji na drogach zginęło prawie 200 osób, a ponad 3600 zostało rannych. To tragiczny skutek ponad 3 tys. wypadków. Jeszcze gorzej wyglądają dane dotyczące pijanych kierowców, złapano ich ponad 13 tys. Zdaniem Karoliny Pilarczyk, kierowcy driftingowego, lista grzechów polskich kierowców jest o wiele dłuższa. Koncentracja na wszystkim innym, a nie na jeździe i kierowaniu pojazdem. Odbieramy wiadomości, rozmawiamy przez telefon, scrollujemy social media, a nie koncentrujemy się na prowadzeniu. A chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii, podobnie jak złudne jest poczucie, że słoneczna pogoda i suche drogi pozwalają przycisnąć mocniej gaz. My mamy uprawnienia do prowadzenia pojazdów pod warunkiem, że wszyscy gramy w tę grę na tych samych zasadach. Pamiętajmy, że kodeks drogowy jest taki sam dla nas wszystkich. A limity na drogach są ustanowione z konkretnej przyczyny. To wydarzenie, które łączy sztukę z działaniami charytatywnymi. Teraz o "Wieczorze dobrych mocy". Na scenie teatru Kamienica popularni artyści, a do tego unikalne licytacje. Dzięki szczodrym sercom ofiarodawców udało się zebrać środki na terapeutyczny rejs po Mazurach. Dla dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych to wyjątkowy gest, bo w swoim życiu przeżyły już niejeden sztorm. Magia jest wśród nas. Czasem trzeba naprawdę niewiele, by zmienić czyjeś życie. Na przykład taki jak ten "Wieczór dobrych mocy" w warszawskim teatrze Kamienica. Aukcje, gwiazdy, plus szczodre serca i już są środki na terapeutyczny rejs po Mazurach dla dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych. Pierwszy raz będę. Ja się cieszę, że będę, bo się uczymy czegoś. I jest fajnie, nie? W sumie udało się zebrać ponad 200 tys. zł. W tym roku wsparcie trafi do tych, których ubiegłoroczna powódź pozbawiła niemal wszystkiego. Wielka woda, która przyszła niespodziewanie pozbawiła nas tego wszystkiego co cenne. Pozalewane zostały i pokoje dziecięce, meble, posadzki. Tych zniszczeń było bardzo dużo. Moim zdaniem nie każdy jak się rodzi, ma równe szanse. Właśnie nie mam równych szans, więc jeśli jest okazja, by te szanse wyrównać, albo zwiększyć, to warto pomagać. To nie tylko piękne słowa. A realna pomoc. Dom Dziecka w Krasnym Polu to również oczko w głowie Fundacji Telewizji Polskiej. To jest pory przekazaliśmy im 2 mln na dom dziecka. Ostatnio dostaliśmy też sygnał, że mają kłopot z zakupem mebli. My mamy jeszcze trochę środków, więc pewnie im te meble kupimy. Bo pomoc materialna to jedno. Ale jeszcze ważniejsze jest wsparcie psychiczne. Żagle, Mazury, psycholog na pokładzie. Terapia w ruchu, na świeżym powietrzu. To jest kluczowy projekt fundacji "Musi być dobrze". My chcemy dzieciom z trudną przeszłością, trudną codziennością dodać trochę wiatru w żagle na oceanie niełatwego życia i pozwolić im uwierzyć, że musi być znów dobrze. Najlepiej wie o tym Michał Wiśniewski. Wychowanek domu dziecka i wielu rodzin zastępczych. Poza charyzmą i urokiem osobistym ma ogromne serce. Na Wiśnię zawsze można liczyć. W otoczeniu każdego z nas dzieje się krzywda, więc czujemy się zobowiązani, żeby pomagać. Ja akurat oddaję to, że ktoś kiedyś pomógł mi, ale równie dobrze możemy kogoś odwiedzać w szpitalu i zobaczyć, że to jest bardzo potrzebne. Do tej pory 80 dzieci z Polski i Ukrainy dostało swoją szansę na rejs ku lepszej przyszłości. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie Dnia". U Aleksandry Pawlickiej dziś Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta. A ja przypominam, że czwartek jest ostatnim dniem, by zagłosować w plebiscycie "Nasza Solidarność. A to nam się udało!". Jest to część obchodów 45. rocznicy powstania ruchu Solidarność. Aby wziąć udział w głosowaniu, wystarczy wejść na stronę plebiscytu.