Płaca minimalna musi być godna. W przyszłym roku wzrośnie dwukrotnie. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie. To, co dzieje się na Lampedusie, jest wyrokiem śmierci dla Europy. Inwazja migrantów na Europę i konsekwentna polityka polskiego rządu. Mielibyśmy te same obrazki z ulic Paryża, Brukseli, Sztokholmu czy też Berlina. Rewolucja w emeryturach i podwyższenie płacy minimalnej. Dla nas to jest konkret. My robimy wszystko, żeby te emerytury wzrastały. Ta historia sama się broni. Ona jest po prostu przepiękna! Nowa superprodukcja TVP. To trzeba zobaczyć! Można się przenieść w czasy, których juz nie ma. To jest coś niezwykłego. Europa pogrąża się w migracyjnym chaosie. Tylko w ciągu dwóch dni na włoską Lampedusę dotarło 7000 ludzi, którzy nielegalnie przypłynęli z Tunezji. Władze wyspy ogłosiły stan wyjątkowy. Kryzys migracyjny to fiasko polityki Brukseli i realne wyzwanie dla całego kontynentu, ponieważ większość przybyszów chce dotrzeć na północ Europy. Sytuację na miejscu obserwują nasi wysłannicy. Na Lampedusie Magdalena Wolińska-Riedi, przy francusko-włoskiej granicy - Maksymilian Maszenda, Niektórzy mówią o psychozie strachu. Dzieci do szkoły podróżują w asyście policji. Według słoweńskich statystyk nawet 26 tysięcy nielegalnych migrantów przeszło przez Chorwację do Słowenii. Włoska wyspa Lampedusa. Na lądzie rozpaczliwe próby opanowania sytuacji, w porcie długa kolejka oczekujących łodzi. Migrantów jest już dwa razy więcej niż mieszkańców. To, co się dzieje na Lampedusie jest wyrokiem śmierci dla Europy. To śmierć polityczna, kulturowa i społeczna. W obliczu tej fali Francja uszczelnia granice. Paryż zmobilizował dodatkowe siły na granicy z Włochami. Widzimy zwiększającą się presję migracyjną na naszych granicach i musimy reagować. Skala problemu jest ogromna. Rośnie presja na władze w Paryżu, by przeprowadzić referendum w sprawie zatrzymania migracji z krajów afrykańskich. Francuska prawica mówi wręcz o tsunami migrantów. To wina polityków, którzy mówią, że nadal można przyjmować imigrantów. Uważam, że trzeba ich odesłać do portów, z których przybyli. W Chorwacji liczba nielegalnych przybyszów z Afryki wzrosła o 170%. Ludzie żyją w strachu. Jest ich coraz więcej. Wchodzą do domów, na pola. Nie jesteśmy już bezpieczni w swoich domach. Nielegalni migranci pojawili się w niespotykanej dotąd liczbie także w Słowenii. Boimy się. Skoro ci ludzie przekroczyli nie tylko naszą granicę, ale i inne, to nic nie będzie w stanie ich powstrzymać. Ośrodki dla azylantów są przepełnione, a władze Słowenii żądają od sąsiedniej Chorwacji uszczelnienia granicy. Merkel jest wszystkiemu winna! Pamiętam pierwszą falę uchodźców w 2015 roku. Wtedy ich tu wpuściłam, żeby mieli gdzie spać. A teraz Niemcy i Austria są ich pełne. Niech tam idą! Niemcy nie mają ochoty pogłębiać własnych, wywołanych przez siebie problemów. W Berlinie policja nie radzi sobie z ogromnym wzrostem przestępczości. Rząd federalny zawiesił przyjmowanie migrantów z Włoch. W świetle tych obrazków i strachu, jaki zapanował w Europie, Bruksela nie śmie już mówić o polityce otwartych drzwi. Potrzebujemy o wiele mocniejszej polityki powrotów migrantów niż obecna. Musimy też mieć bardzo zdecydowane podejście odnośnie przemytników ludzi. Nie zrobiliśmy wystarczająco dużo. Wystarczająco dużo zrobili, by otworzyć szlaki migracyjne, zachęcić przemytników ludzi do rozkręcenia interesu. Teraz Bruksela nie ma pomysłu, jak zapobiec tej inwazji. Oni nie chcą się adaptować akulturować do społeczeństwa, do którego napływają, tylko raczej chcą się izolować, traktują to jako pewien atut i właściwie nawet narzędzie walki o swoje interesy. Polskie władze od 8 lat mówią zdecydowane "nie" próbom zmuszenia nas do grania w tej orkiestrze. Mielibyśmy te same obrazki z ulic Paryża, Brukseli, Sztokholmu czy tez Berlina, a więc te ataki nielegalnych migrantów na zwykłych mieszkańców, strach i niepewność. Zamachy, strach i niepewność to codzienność na Zachodzie. Wciąż jeszcze możemy tego uniknąć. Zacznijmy od Lampedusy, bo wyspa dosłownie pęka w szwach. Apokalipsa - to słowo tutaj brzmi głośno. W centrum identyfikacji w tej chwili jest 4,5 tysiąca migrantów na 600 dostępnych miejsc. Ponad 2000 osób przetransportowano dzisiaj na Sycylię. To nic nie zmieni, bo dziesiątki łodzi są w drodze z Tunezji na Lampedusę. Paryż podwaja liczbę funkcjonariuszy na granicy z Włochami. W tym roku podwoiła się liczba nielegalnych migrantów, właśnie tym szlakiem przedostających się z Afryki do Francji. Maksymilian Maszenda jest na granicy Francji i Włoch. Jak w praktyce ma wyglądać to wzmocnienie granicy i jak reagują na to Francuzi? Podwojenie liczby funkcjonariuszy na granicy. Drony w powietrzu. Tak Francja reaguje na kryzys migracyjny we Włoszech. Próbuje się od niego odciąć. Sytuacja w regionie jest trudna. Ośrodki recepcyjne przepełnione. Jesteśmy w wysokich Alpach. Władze regionalne alarmują, że sytuacja się pogarsza. Z nielegalną migracją walczy też Polska. Z tą różnicą, że nigdy nie zgodziliśmy się na otwarcie granic. Przed granicą z Białorusią jest Konrad Wąż. Konradzie konkretnie jak nasze państwo radzi sobie z masową migracją? Stanowisko Polski w sprawie nielegalnej migracji jest jasne. Od 8 lat państwo polskie sprzeciwia się niekontrolowanemu napływowi imigrantów i ostrzega przed skutkami polityki otwartych granic. Na zmianę naszej postawy liczą Niemcy. Hybrydowy atak na polską granicę trwa już ponad dwa lata. W sierpniu 2021 roku setki sprowadzonych przez Putina i Łukaszenkę nielegalnych migrantów szturmowały przejście w Kużnicy. Tak wspominają to okoliczni mieszkańcy. Było strasznie. Państwo polskie zareagowało natychmiast. Granicy broniło wojsko, policja i Straż Graniczna. Bardzo szybko reagowali. Miałam numer telefonu na straż graniczną, tylko dzwoniło się nieraz, szybko przyjeżdżali. Rząd podjął też decyzję o budowie zapory na granicy z Białorusią. Ludzie się bali. A teraz jest zapora i jest bezpiecznie i można bezpiecznie chodzić. Zapora powstała w pół roku. Ma 180 km długości i jest wysoka na 5,5 metra. Każdą próbę naruszenia bariery natychmiast odnotowują elektroniczne detektory. Dzięki temu Straż Graniczna wie dokładnie, kiedy i gdzie wysłać patrol. Dzięki temu udaje się udaremnić niemal wszystkie próby nielegalnego przekroczenia granicy. Bariera spełnia te zadanie w 100%, ponieważ migrantom trudniej jest się przedostać przez granicę. Bezpieczeństwo Polski i Polaków było i jest priorytetem Zjednoczonej Prawicy. Chodzi o to, żeby w Polsce nie działo się u nas to, co dzieje się w bardzo wielu krajach Europy zachodniej. Polska jako jedno z nielicznych państw w Unii Europejskiej od początku kryzysu ostrzegało przed skutkami nielegalnej migracji. Dzięki temu do dzisiaj w Polsce nie ma żadnego nielegalnego migranta z przymusowej relokacji. Zapora elektroniczna powstaje też na granicy z obwodem królewieckim. Na przełomie września i października, czyli już bardzo, bardzo niedługo, oddajemy, kończymy zaporę elektroniczną na granicy z Rosją. Wokół całego okręgu królewieckiego. Własne zapory mają też Finlandia, Łotwa i Litwa, a nasze państwa współpracują ze sobą w sprawie bezpieczeństwa. To jest nasza wspólna granica. To my przede wszystkim ponosimy za nią odpowiedzialność. Współpraca pomiędzy naszymi krajami, jeśli chodzi o reakcję na zagrożenia ze strony Białorusi, jest bardzo istotna. Ale tylko w Polsce zapora i obrona granicy od początku kryzysu była przedmiotem politycznego sporu. Budowie bariery sprzeciwiała się opozycja. Te mury trzeba będzie znowu burzyć i przez te mury cierpią ludzie. Opozycja domagała się też przyjęcia nielegalnych imigrantów. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Tusk, szanowni państwo, to inwazja nielegalnych migrantów w Polsce. Otwarcia granic na nielegalną migrację domagają się też Niemcy. I otwarcie liczą na przejęcie władzy w Polsce przez opozycję. Niemcy od wielu lat realizują plan przyjęcia tych uchodźców, których potrzebują, i wyrzucenia tych, których nie chcą, czyli tych najbardziej kłopotliwych. Komuś muszą ich dać i do tego są potrzebne takie kraje jak Polska. Pytanie o politykę migracyjną jest jednym z czterech, na jakie każdy z nas będzie mógł odpowiedzieć podczas październikowego referendum. Z sondażu Mands dla Wiadomości wynika, że nielegalnej imigracji sprzeciwia się ponad 90% Polaków. Od stycznia płaca minimalna wyniesie blisko 4 250 zł - tak zdecydował rząd. To nie koniec ważnych informacji dla pracujących za najniższą stawkę. Tak jak w tym roku podwyżki będą dwie. Proporcjonalnie do płacy minimalnej wzrośnie też minimalna stawka godzinowa dla zatrudnionych na umowach cywilno-prawnych. Żeby to było adekwatne dla ludzi i żeby mieli z czego po prostu żyć. To decyzja ważna dla milionów pracowników. Te 4000 to minimum powinno być. Będzie więcej. Od stycznia płaca minimalna wyniesie 4242 zł brutto, a od lipca przyszłego roku okrągłe 4300 zł. To o 700 zł więcej niż obecnie i o ponad 2500 więcej niż pod koniec rządów PO i PSL. Minimalna płaca netto będzie zasadniczo dwa razy wyższa niż za czasów Platformy Obywatelskiej. To jest rewolucja solidarnościowa. W ślad za najniższym krajowym wynagrodzeniem rośnie minimalna stawka godzinowa dla zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych. Od stycznia wyniesie 27,70, a od lipca przekroczy 28 zł. Gdy rządziły PO i PSL, taki wskaźnik nie istniał i pracujący na śmieciówkach często zarabiali kilka złotych na godzinę. Nie chcemy, aby Polska konkurowała tanią siłą roboczą z państwami Unii Europejskiej, ale wysoką technologią, nowoczesnością. Podwójne podwyżki w tym i przyszłym roku powodują, że płaca minimalna rośnie zdecydowanie szybciej niż ceny. Siła nabywcza polskich rodzin w ciągu ostatnich 8 lat wzrosła. Premier wystąpił też w spocie zapowiadającym wprowadzenie emerytur stażowych. 38 lat okresów składkowych dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn. Dla Jerzego to nadzieja, że nie będzie musiał pracować, gdy zabraknie mu sił i zdrowia. To szkodliwe - piła, cięcie. Nie oszukujmy się. Wciąga się to wszystko - pył, kurz. Wprowadzenie emerytur stażowych oznacza, że kobieta pracująca od 18. roku życia będzie mogła przejść na emeryturę w wieku 56 lat - aż o 9 lat wcześniej niż byłoby to, gdyby nadal obowiązywał wiek emerytalny wprowadzony przez rząd PO-PSL. W przypadku mężczyzn ta różnica wyniesie 6 lat. Stąd obawy przed powrotem do władzy Donalda Tuska. Człowiek, który za swoich rządów nie tylko wydłużył wiek emerytalny, Chcecie takiej Polski, w której decyzje należące do naszych wewnętrznych spraw będą uzgadnianie w Berlinie czy nawet w Brukseli? Nie! Te słowa, jak również ten spot Prawa i Sprawiedliwości to nawiązanie do notatki, z której wynika, że Tusk o poziomie wieku emerytalnego rozmawiał z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Tuska już nie ma. Te zwyczaje się skończyły. 15 października to Polacy w referendum podejmą decyzję o wysokości wieku emerytalnego. Wszystko jest przygotowane do decyzji o przedłużeniu embarga na ukraińskie zboże - mówi unijny komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski. Termin obowiązywania unijnego zakazu upływa jutro. Jednak wszystko wskazuje na to, że polska ofensywa przekonała Brukselę do jego przedłużenia. Bez względu na ostateczną decyzję eurokratów Warszawa ochroni polskich rolników i sama utrzyma zakaz importu. Intensywny czas na roli i intensywne działania, by utrzymać unijne embargo na ukraińskie zboża. Umożliwi nam sprzedanie naszych produktów rolnych i zbóż. Interes polskiego rolnika jest na pierwszym miejscu. Stąd silna presja Polski. Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski przedstawił Brukseli mocne argumenty, która najprawdopodobniej zostaną uznane. My mówimy twardo w interesie naszym, polskim, w interesie polskiego rolnika, w takim ważnym interesie. Nie będzie nami rządzić ani Unia Europejska, ani wschód. Zakaz importu ukraińskich zbóż do pięciu krajów przyfrontowych, w tym Polski, godzi przede wszystkim w interesy ukraińskich oligarchów i zachodnich koncernów. Bo zbóż z Ukrainy nie sprzedają w większości ukraińscy rolnicy. Największym eksporterem jest Kernel Holding zarejestrowany w Luksemburgu. Na drugim miejscu jest spółka, która notowana jest na giełdzie w Londynie. Koncerny z Europy zachodniej zaangażowane w produkcję i handel ukraińskiego zboża chcą sprzedać towar, ponoszą jak najmniejsze koszty. Czyli najlepiej tuż za ukraińską granicą. Lobby biznesowe z całą pewnością naciska w tej i w innych sprawach na Komisję Europejską. Polska była jednym z inicjatorów utworzenia "korytarzy solidarnościowych" umożliwiających wywóz zboża z Ukrainy po tym, jak Rosja zablokowała szlaki na Morzu Czarnym. My musimy bronić naszych interesów. To, żeby ono było sprzedawane w Polsce, nie jest w naszym interesie, nie jest w interesie naszych rolników. My musimy bronić naszego rynku i my to realizujemy jednocześnie starając się pomóc Ukrainie. Ochrona rolników przed konkurencją z Ukrainy musi być utrzymana długofalowo. Polskie rolnictwo będzie musiało znaleźć się w sytuacji, jeżeli chodzi o relacje z Ukrainą, szczególnej ochrony. Zboże z Ukrainy musi jechać przede wszystkim tam, gdzie jest potrzebne, czyli do krajów Azji i Afryki, a nie zostawać w Europie. Teraz przed nami wyniki sondażu pracowni Social Changes dla portalu wpolityce.pl. To kolejne badanie potwierdzające wysokie poparcie dla obecnie rządzących. Spójrzmy na szczegóły. Na Prawo i Sprawiedliwość swój głos chce oddać 39% badanych. Na Koalicję Obywatelską - 32%. Dalej Konfederacja z 10-procentowym poparciem. Trzecia droga, czyli koalicja Polski 2050 z PSL-em, uzyskała 9%. Lewica - 7%. Pod progiem wyborczym znaleźli się Bezpartyjni Samorządowcy, na których chce głosować 2% respondentów, a 1% badanych wybrałby inne ugrupowanie. Sondaż nie uwzględnia wyborców niezdecydowanych. Platforma Obywatelska znów atakuje. Politycy oskarżyli Orlen o zwiększenie importu rosyjskiej ropy do Czech. Pominęli kluczową informację - unijne embargo nie obejmuje naszego południowego sąsiada. Dzień bez ataku na Orlen to dla opozycji dzień stracony. Orlen dalej kupuje rosyjską ropę, tyle że na rynku czeskim. Robi to przez spółki zależne. Politycy Platformy oskarżyli Orlen o zwiększenie importu ropy z Rosji do Czech. To kłamstwo - odpowiada rzecznik spółki. Nie wiem, skąd tak naprawdę wzięła się ta informacja. Panowie podali, że zwiększyliśmy dostawy ropy. Tak się nie stało. Orlen ma w Czechach dwie rafinerie. Realizuje kontrakt z Rosją z 2013 roku, bo rząd w Pradze wynegocjował wyłączenie z unijnych sankcji. Polska ropy z Rosji nie kupuje wcale. A jak było za rządów PO-PSL? Niech przemówią liczby. W 2015 roku blisko 90% ropy w Polsce pochodziło z Rosji. Obecnie - okrągłe zero. Dla kierowców ważne jest nie tylko pochodzenie paliw, ale i ceny. W ostatnich dniach mocno spadły, co dostrzegła, nie kryjąc zdziwienia, nawet Gazeta Wyborcza. No, jak ta gadzinówka takie rzeczy pisze, to coś jest na rzeczy. W ciągu dwóch, trzech dni widać spadek o jakieś 30 gr co najmniej na dieslu. Orlen to nie tylko paliwa i nie tylko Polska. Spółka inwestuje miliardy, chociażby w atom. Energetyka jądrowa jest odpowiedzią, ponieważ gwarantuje uniezależnienie się od surowców energetycznych np. z Federacji Rosyjskiej. Elektrownie atomowe wybudujemy we współpracy z USA, ale też z Koreą Południową. Szef koreańskiego rządu przebywa w Polsce. W Krynicy rozmawiał z nim prezydent. Liczymy, że współpraca ta będzie dalej się rozwijać i przyniesie wkrótce wymierne owoce. Polska jest pierwszym krajem w Europie Środkowej, do którego weszły koreańskie firmy. Jesteście dla nas bardzo ważnym partnerem. Polska korzysta z koreańskiej technologii, Korea z polskiego mięsa. Odblokowany został rynek koreański na polską wieprzowinę. Mamy zapowiedź odblokowania na drób, na wołowinę. Wracając do energii jądrowej, Polska wraz z państwami regionu już kształci specjalistów od "małego" atomu. Tak żebyśmy byli przygotowani na tą wielką rewolucję SMR-ową. Na ostatniej prostej jest też rozbudowa gazoportu w Świnoujściu. Słowem, dzieje się. Ale strategiczne inwestycje cały czas są atakowane. Kto stoi za tymi atakami? Sprawdził to "Magazyn śledczy Anity Gargas". Reportaż w jedynce dziś o 22.30. Milczący Niemcy stają się osamotnieni na arenie międzynarodowej. To efekt wielomiesięcznych działań przedstawicieli polskiego rządu, którzy uświadamiają partnerom Polski na całym świecie, jak wielkie straty poniosło nasze państwo w wyniku niemieckich zbrodni, które nigdy nie zostały rozliczone. W brytyjskim parlamencie została otwarta wystawa poświęcona temu zagadnieniu. Na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej we wsi Palmiry Niemcy metodycznie mordowali wytypowanych wcześniej przedstawicieli polskiej elity, najczęściej mieszkańców Warszawy. Niemcy w czasie wojny wymordowali 5 mln polskich obywateli i celowo zniszczyli nasze państwo. Wiedza o tym, co tak naprawdę wydarzyło się w Polsce podczas wojny, jest tu niewystarczająca. Trzeba to zmienić. W brytyjskim parlamencie została otwarta wystawa przedstawiająca rozmiar strat Polski i potrzebę zadośćuczynienia za zbrodnie przez Niemcy. To jest apel do brytyjskich parlamentarzystów, mediów, opinii publicznej, żeby w tej sprawie wsparła Polskę. Apel skuteczny. Do grona popierających polskie żądania dołączyli przedstawiciele brytyjskiego parlamentu. Przyjmuję z radością tę wystawę i całe przedsięwzięcie, które ma moje wsparcie jako przedstawiciela brytyjskiego parlamentu. Jeśli Niemcy mogły wypłacić odszkodowanie oddalonej o tysiące kilometrów Namibii, dlaczego nie mogą zadośćuczynić sąsiadom? Od roku MSZ prowadzi kampanię na całym świecie, uświadamiającą, że Niemcy powinny wypłacić Polsce blisko 1,5 biliona euro zadośćuczynienia. Byłoby wspaniale, gdyby tak się stało. Nasza wspólnota jest gotowa w tym pomóc. Mamy tutaj BBC, Telegraph, Guardian - największe gazety. Wszystkie przyszły, żeby się o tym temacie dowiedzieć. Polski rząd otrzymuje wsparcie od władz samorządowych. Radni poszczególnych miast, m.in. Wielunia, Bochni, Lublina, Bydgoszczy czy Kielc apelują do Berlina o rozliczenie się. Powinniśmy jednym głosem jako całe społeczeństwo, cały naród popierać te działania. Niestety do apelu nie przyłączył się prezydent zniszczonej w czasie wojny stolicy. Niemcy ze zburzonej Warszawy wywieźli 45 tys. wagonów zrabowanego polskiego mienia. Serial "Reset" odsłonił kolejne kulisy współpracy Polski z Rosją za rządów PO-PSL. Tuż po katastrofie smoleńskiej polskie władze i służby podjęły relacje z Kremlem, które pozwoliły bliskim ludziom Putina czuć się w Polsce swobodnie. M.in. funkcjonariusz KGB i FSB Nikołaj Patruszew zyskał dostęp do najważniejszych ludzi w państwie. Plac Czerwony w Moskwie. 9 maja. Od katastrofy smoleńskiej nie minął nawet miesiąc, a pełniący obowiązki Prezydenta RP Bronisław Komorowski w pierwszą podróż wybrał właśnie taki kierunek. To bardzo niebezpieczne, skrajnie naiwne, a być może dyktowane jakąś inną motywacją. Po tragedii smoleńskiej oczywistą odpowiedzią państwa polskiego powinno być zawieszenie jakiejkolwiek współpracy. Ale właśnie w Moskwie współpraca rządu PO-PSL z rządem Putina nabrała tempa. Tu doszło też do spotkania ówczesnego szefa BBN Stanisława Kozieja z Nikołajem Patruszewem - prawą ręką Putina, wieloletnim funkcjonariuszem KGB i FSB. Koziej chwalił sobie tę znajomość. Współpraca z Rosją "jest niezmiennym strategicznym celem Rzeczpospolitej Polskiej". I to oczywiście musi dziwić. Patruszew, za którego panowania doszło m.in. do masakry w teatrze na Dubrowce, zabójstwa Anny Politkowskiej czy otrucia Aleksandra Litwinienki, zyskał dostęp do najważniejszych polityków PO-PSL. Użyteczna była wymiana poglądów z ministrem Bogdanem Klichem i Radosławem Sikorskim. Polskie i rosyjskie służby zacieśniły współpracę, a Patruszew poczuł się tak pewnie, że bywał w Polsce w różnych rolach - m.in. jako szef rosyjskiego związku siatkarskiego. Budowano atmosferę zaufania do tych ludzi zupełnie bezpodstawnie i na dodatek ciesząc się, że ta operacja się udaje. Według autorów serialu "Reset" Patruszew pojawił w rezydencji ówczesnego prezydenta Komorowskiego w Juracie w czasie, gdy gościła tam kanclerz Angela Merkel. Dochodziło do bardzo niebezpiecznej sytuacji, w której Rosjanie zyskiwali pełen wgląd w działania polskiego rządu, a poprzez to w działania NATO. W Warszawie dwukrotnie był też szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, a kulminacją rozwijających się wówczas polsko-rosyjskich relacji było ciepłe powitanie rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa przez Bronisława Komorowskiego. Ocieplanie relacji z Kremlem na nieznaną od lat skalę zaczęło się po katastrofie smoleńskiej. Dopiero zmiana władz w Polsce w 2015 roku zatrzymała daleko już wtedy posunięty reset z Rosją. Czy Rafał Trzaskowski zastąpi Donalda Tuska w roli kandydata na premiera? Takie nieoficjalne informację pojawiają się nie tylko w mediach. Nie dajcie się nabrać mówi prezes Jarosław Kaczyński i dodaje: Tusk czy Trzaskowski oznacza dokładnie to samo. I ta samo było w ostatnich wyborach prezydenckich - słabe poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej spowodowało jej wymianę. Miesiąc przed wyborami liderem w sondażach jest niezmiennie Prawo i Sprawiedliwość i powiększa przewagę nad obozem Tuska. Mają w sondażach prawie 10 punktów procentowych więcej niż państwo. A ja mam na to odpowiedź, panie redaktorze. Jestem przekonana o tym, że PiS przez 8 lat tak mocno zastraszył wszystkich ludzi. Ale strach i popłoch najwyraźniej pojawił się, ale w szeregach Koalicji Obywatelskiej i u samego Donalda Tuska. Ma takiego pana i teraz co niektórzy mówią, że on wejdzie w jego rolę. Chodzi o Rafała Trzaskowskiego, który miałby zostać kandydatem na premiera. Mam przygotowane warianty na każdą sytuację i każdą okoliczność. Pytanie, czy o tym wariancie wie Trzaskowski. Ja się szykuję do wyborów samorządowych kolejnych. To byłaby powtórka z 2020 roku, gdy kandydatka na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska, mając zaledwie kilkuprocentowe poparcie została wymieniona właśnie na Trzaskowskiego, który teraz miałby zastąpić Tuska. Nie dajcie się nabrać! To jest dokładnie to samo! Prezes Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Elblągu odniósł się także do spotu wyborczego, w którym wystąpił on i jego kot. To nawiązanie do rozmowy Tusk-Merkel, która naprawdę się odbyła i na tyle ubodła Platformę Obywatelską, że ta zaczęła przerabiać spot Prawa i Sprawiedliwości. Mówią mi, że mniej więcej połowa, co najmniej połowa klubu PO czy też KO do mnie dzwoni. Czy telefony do Jarosław Kaczyńskiego poprawią sondaże PO? Nie wiadomo. Wiadomo, że do pomocy platforma zaangażowała nawet pana Sebastiana z czerwonego Seicento, który zderzył się z rządową kolumną premier Beaty Szydło. Po wypadku wspólnie z przewodniczącym Borysem Budką, spotkaliśmy się z Sebastianem i jego rodziną. Dziś pan Sebastian kandyduje z list Koalicji Obywatelskiej. Jego atutem jak widać wciąż jest samochód. Drugi dzień mojej wizyty w Rzymie. Wczoraj wspaniałe spotkanie z Polonią w ambasadzie Polski. Wiele ciekawych rozmów, spotkania z nauczycielami, lekarzami. Przekazali swoje postulaty. Wiem, że w maju państwo się spotkali z ministrem Czarnkiem. Postaramy się wesprzeć ich w tych postulatach. Szczególnie chodzi o młodych ludzi, którzy kończą tutaj szkołę średnią Polska Opera Królewska będzie miała nową siedzibę. Dziś rozstrzygnięto konkurs na jej koncepcję architektoniczną. Zwyciężył projekt budynku o rzucie trapezu wpisanym w kształt terenu lokalizacji, a także integrujący go z zielonym otoczeniem tuż przy Łazienkach Królewskich w Warszawie. To jest praca zespołowa, bo najpierw artyści stworzyli wspaniałą instytucje, potem architekci zorganizowali konkurs, przygotowali wszystko do tego, żeby wspaniały projekt był wybrany do realizacji, a my znajdziemy środki na to, by szybko i sprawnie zrealizować. Miłość, przywiązanie do tradycji, honor i rodzinne zobowiązania. "Dewajtis" - superprodukcja TVP to opowieść o losach rodzin Czertwanów i Orwidów. Adaptacja najpopularniejszej powieści Marii Rodziewiczówny mimo upływu lat to także historia współczesna. Na łożu śmierci Czertwan przekazuje synowi to, co dla niego najcenniejsze - ziemie w Poświcie. Nagroda czy wielkie brzemię? Nałożony obowiązek determinuje życie młodego Czertwana. W tej roli Kamil Dziuba. Wielka frajda, bo można się przenieść w czasy, których już nie ma. To jest coś niezwykłego. Dewajtis, powiedz mi, co mam teraz zrobić? Tytułowy Dewajtis - prastary dąb - symbol trwałości, przywiązania do tradycji i międzypokoleniowej wspólnoty. To jemu bohaterowie powierzają swoje troski. Nie jesteśmy na równi, każda rzecz inaczej dla pani wygląda a inaczej dla mnie. Czas nie jest łatwy. Schyłek XIX wieku. Losy zaściankowo - dworskiej społeczności po powstaniu styczniowym. Jest to Polska w głębokich czasach zaborów, o którą trzeba było walczyć, o jej zachowanie. Gdzie honor, obowiązek i siła danego słowa były wartościami nadrzędnymi. Superprodukcja TVP to ekranizacja powieści obyczajowej Marii Rodziewiczówny z 1889 roku. Zawsze jest ten niepokój, czy się oddało ducha powieści, czy się czegoś nie zgubiło. Adaptacja jest naprawdę trudnym rzemiosłem. Wiernie oddana epoka w strojach i scenografii. Fabuła pełna miłosnych namiętności i ideowych rozterek. Czym serial zatrzyma przed telewizorem? Myślę, że ta historia sama się broni. Ona jest po prostu przepiękna. Obrazy, te postaci. Ja ojcowizny nie odpuszczę. Pierwszy odcinek już w tę niedzielę o 20.20 w TVP1. W Wiadomościach to wszystko. Trwa wielki siatkarski bój. W Rzymie Biało-Czerwoni walczą o awans do finału mistrzostw Europy. W Wiadomościach to wszystko. Za chwilę rozmowa z naszym gościem, którym jest dziś minister Marlena Maląg. Zapraszam i do zobaczenia