Drugi dzień posiedzenia nowego Sejmu i wybór przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa. Pierwszy zakończył się brakiem wicemarszałków z PiS-u. Dobry wieczór, Marta Kielczyk. Zapraszam na główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Nie będzie innego kandydata. Jeżeli będzie jakaś zmiana, to z tamtej strony. Marszałek Elżbieta Witek poza nowym prezydium Sejmu. Tutaj mamy działanie antydemokratyczne. Nie zapomnieliśmy tego, wyciągniemy z tego konsekwencje. Koalicja Tuska chce zemsty - mówią rządzący. W sposób bezprecedensowy zapowiadają łamanie konstytucji i niszczenie naszego ustroju. Głównie to są obrażenia o typie ran kąsanych i szarpanych. Ekoaktywiści obudzili niedźwiedzia w Bieszczadach. I pożałowali. To byli ludzie, którzy poruszali się poza szlakami turystycznymi. Za mniej niż 2 tygodnie powołanie nowego rządu. Prezydent powierzył misję utworzenia gabinetu Mateuszowi Morawieckiemu. Szukanie sejmowej większości ruszyło, podobnie jak prace nowego Parlamentu. Nie bez emocji. Na razie bez wicemarszałków Sejmu i Senatu z PiS-u. To moment tuż po wyborze marszałka Sejmu - Elżbieta Witek gratuluje rywalowi, Szymonowi Hołowni. On sam mówi o współpracy i dialogu. Żebyśmy wspólnie zbudowali nowy Sejm, sejm szacunku. Sejmowy obyczaj daje wolną rękę klubom we wskazywaniu kandydata na wicemarszałka. I to tyle teorii. Tak zapowiadali, że będzie nowa jakość. A została małostkowość i zemsta. W głosowaniu odpadła jedyna kandydatka największego klubu parlamentarnego - Elżbieta Witek z Prawa i Sprawiedliwości. Była zapowiedź szumna o demokracji, pokoju. A tutaj mamy działanie antydemokratyczne. Pani marszałek ma jednak piękną kartę w swoim życiorysie i pokazali jak są mali, jakie mają kompleksy, Największy klub konsekwentnie nie wystawił i nie wystawi nikogo innego. Nie będzie innego kandydata. Jeżeli będzie jakaś zmiana, to z tamtej strony. Przecież nie możemy pozwolić sobie na to, żeby to opozycja wyznaczała nam kandydatów. O tym, że to nie był przypadek, a celowe wycinanie polityków największego klubu, świadczyć może wybór wicemarszałków również w Senacie. Od dzisiaj Polska się zmienia - deklarowała nowa marszałek. Po czym znowu przepadł jedyny kandydat PiS. Idzie ta krwawa zemsta, na którą czeka ten najtwardszy elektorat Donalda Tuska. Opozycja przez lata nie składała wniosku o odwołanie marszałek Witek. Teraz jako argument przytacza tę sprawę. To hasło "reasumpcja" wisi nad panią marszałek. Reasumpcję, czyli ponowne głosowanie, umożliwia uchwała Prezydium Sejmu z 2003 roku. Podpisał się pod nią m.in. ówczesny wicemarszałek Donald Tusk. Chyba reasumpcja jest potrzebna. W 2015 roku marszałek Radosław Sikorski zarządził ją nawet mimo że nie zebrał wymaganych podpisów posłów. Dziś Tusk jest kandydatem opozycji na premiera, Sikorski może wejść do jego rządu. Nie wierzyliśmy w to, że opozycja, która się kiedyś ogłosiła totalną opozycją, ma coś wspólnego z demokracją. Tymczasem od pierwszego posiedzenia sejmu ruszyła procedura wyłaniania rządu. Prezydent przyjął wczoraj wieczorem dymisję premiera Morawieckiego Tymczasem od pierwszego posiedzenia sejmu ruszyła procedura wyłaniania rządu. Prezydent przyjął wczoraj wieczorem dymisję premiera Morawieckiego i jednocześnie powierzył mu misję tworzenia nowego gabinetu. Misję wprowadzenia psów do Sejmu rozpoczęła z kolei nowa wicemarszałek. Dorota Niedziela z Koalicji Obywatelskiej już w pierwszym dniu urzędowania za najważniejszą uznała stopniową liberalizację sejmowego regulaminu w tej sprawie. Szymon Hołownia marszałkiem Sejmu, wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty jego następcą, Władysław Kosiniak-Kamysz - kandydatem na pierwszego wicepremiera i ministra obrony. Koalicyjni liderzy w planowanym przez opozycję rządzie Donalda Tuska podzielili się funkcjami, ale komentatorzy widzą w tym rozgrywkę o władzę. Już pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji pokazało kurs, jaki prawdopodobnie obierze Donald Tusk. Rozdzielanie ważnych stanowisk między koalicjantów może być elementem gry wymierzonej właśnie w nich. On nie zaakceptuje sytuacji takiej, jaka jest dziś, że musi się dogadywać z PSL-em, Trzecią Drogą, Polską 2050, Lewicą. On będzie chciał wykorzystać swoje zdolności, swoją wiedzę, swoje doświadczenie do tego, żeby przejmować jak najwięcej władzy. Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek przywołał przykład Szymona Hołowni. Lider Polski 2050 jako sejmowy debiutant od razu zasiadł w fotelu marszałka Sejmu. Pozorny sukces ma jednak drugie dno. Zakończył marzenia Szymona Hołowni o prezydenturze. Tak rozegrał te sprawy, że rękoma Hołowni doprowadził do tego, że Sejm będzie elementem wielkiej awantury. Hołownia może stracić część poparcia, a o prezydenturę powalczy wskazany przez Tuska kandydat PO. Kto powinien być prezydentem w Polsce? Rafał Trzaskowski. To jest oczywiste. Władysław Kosiniak-Kamysz ma być ministrem obrony narodowej. A politycy PO mówią już przecież o zmniejszaniu armii. Nie ma potencjału na 300-tysięczną armię. Optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa. Te cięcia, szczególnie w obliczu zagrożenia ze strony Rosji, nie mogą spodobać się opinii publicznej. A gniew wyborców spadnie na lidera PSL. Tak jak to było w czasie rządów PO-PSL, gdy Kosiniak-Kamysz swoim nazwiskiem firmował podniesienie wieku emerytalnego i przejęcie pieniędzy z OFE. Być może Donald Tusk liczy na tego typu efekty, jeżeli chodzi o odbiór społeczny i w swoim czasie odpowiednio zareaguje. A on reaguje głównie w taki sposób, że stara się wyeliminować najbliższych współpracowników. To właśnie sekwencja eliminacji najbliższych współpracowników utorowała Tuskowi drogę do władzy w Platformie. To spotkało zarówno założycieli Platformy, czyli Płażyńskiego i Olechowskiego, ale potem późniejszych jego sojuszników, którzy mu też pomagali w końcu wykańczać kolegów, jak Schetyna, którego się też potem pozbył, a dzisiaj wypchnął do Senatu. Teraz podobne rozgrywki mogą doprowadzić do wcześniejszych wyborów i próby stworzenia rządu, w którym zabraknie miejsca dla obecnych koalicjantów. Polska gospodarka po nieco słabszym początku roku znów na plusie. Produkt Krajowy Brutto w III kwartale wzrósł o prawie 0,5% w ujęciu rocznym. Według ekonomistów perspektywy dla gospodarki są dobre. W ostatnich kilku dniach nowe plany w Rzeszowie ogłosiło dwóch dużych zagranicznych inwestorów. Ta firma brała pod uwagę wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Wybrała Polskę. Doszliśmy do wniosku w oparciu o nasze elementy oceny, że ta lokalizacja jest dla nas najlepsza i to jest prawda. Widzimy że to faktycznie była decyzja dobra. W ostatnich miesiącach to właśnie inwestycje i eksport były motorem polskiej gospodarki. Dzięki nim PKB w ujęciu rocznym był na niemal półprocentowym plusie. Co więcej, okazało się, że również w II kwartale polska gospodarka rozwijała się, choć wstępne dane wskazywały na dosyć wyraźny spadek PKB. Wygląda na to, że najgorsze w gospodarce za nami. Można powiedzieć, że gospodarka minęła punkt zwrotny, czyli za nami jest ten moment, kiedy aktywność w polskiej gospodarce była najniższa. Teraz wracamy na ścieżkę wzrostu gospodarczego. A to szersze spojrzenie - zmiana PKB od wybuchu pandemii. W tym okresie polska gospodarka urosła o ponad 9%, czyli najbardziej w Unii Europejskiej. Dla porównania Niemcy są zaledwie kilka dziesiątych procent nad kreską, a stan gospodarki Czech jest nadal wyraźnie gorszy niż przed pandemią. Jeżeli spojrzymy z perspektywy całej Unii Europejskiej i całej Europy, to widzimy, że nasza gospodarka jest najszybciej rozwijającą się gospodarką. Za nami, mimo pandemii i wojny na Ukrainie, dobrych 8 lat - podkreślają ekonomiści. Świadczą o tym podstawowe parametry takie jak niskie bezrobocie, jak niski dług publiczny i generalnie rzecz biorąc przez te 8 lat ten wzrost PKB był summa summarum bardzo duży. Zatrudnienie w Polsce ma ponad 17 mln osób - to nowy rekord. Nie ma dowodów, że zakładnicy przetrzymywani przez Hamas nadal żyją - powiedział w biurze ONZ w Genewie minister spraw zagranicznych Izraela. Izraelczycy wciąż wierzą w powrót ich bliskich do domów i rozpoczynają marsz do siedziby izraelskich władz - Jerozolimy. Rozmawiała z nimi nasza wysłanniczka do Izraela Justyna Wróblewska. Omer ma 22 lata. Został uprowadzony przez Hamas w trakcie festiwalu muzycznego. Jego ciotka cały czas wierzy w jego powrót do domu. Widzieliśmy film, na którym terroryści mierzyli do niego z broni. Bardzo wierzymy w to, że do nas wróci. Izraelczycy żądają działania od swojego rządu. By wywrzeć na nim większą presję, ruszyli w marszu z Tel Awiwu do Jerozolimy. Jerozolima to dla nas symboliczne miasto. Ale to tam jest też parlament, ministerstwa i wszystkie decyzyjne osoby. Chcemy, żeby wzięli pod uwagę to, że pomoc zakładnikom jest priorytetem. Do niewoli 7 października wziętych zostało ok. 240 osób. Są przetrzymywani w Strefie Gazy, o której jako o piekle na ziemi mówią ci, którzy już ją opuścili i wrócili do Polski. Setki tysięcy ludzi są na ulicy, w szpitalach i w szkołach. Nie mają jedzenia, nie ma jedzenia, nie ma picia, prądu, wody. Polscy obywatele ewakuowani zostali wojskowymi samolotami Hercules. W drodze do kraju wsparli ich żołnierze m.in. z jednostek specjalnych, sił powietrznych, a także wojskowy personel medyczny. Wojna w każdym wymiarze to piekło. Oni go doświadczyli bardzo mocno na sobie. Tutaj nasze zadanie polega na tym, żeby już poczuli się bezpiecznie. Tego poczucia bezpieczeństwa brak nie tylko w Strefie Gazy, ale także na Zachodnim Brzegu Jordanu. W ataku izraelskiego wojska na obóz dla uchodźców w Tulkarm zginęło co najmniej 6 Palestyńczyków. To armia okupacyjna. Przyszli na naszą ziemię i wyrzucili nas z niej wcześniej. Teraz przyszli tu i też chcą nas wyrzucić z tego obozu dla uchodźców, ale będziemy się bronić do ostatniej kropli krwi. W głównym wydaniu Wiadomości przed nami jeszcze: Setki tysięcy Hiszpanów na ulicach - protestują przeciw planom tworzącego rząd Pedro Sancheza, który obiecał amnestię dla katalońskich separatystów w zamian za głosy poparcia dla jego mniejszościowego gabinetu. Hiszpanie coraz głośniej domagają się też radykalnego zwrotu w polityce wewnętrznej - również tej dotyczącej migracji. Od lipca Hiszpania nie ma rządu. Choć wybory wygrała tam prawica, nie udało jej się zdobyć większości w parlamencie. Kolejny raz misję sformowania rządu otrzymał premier Pedro Sanchez z lewicowej Partii Socjalistycznej. Problem w tym, że i jemu brakuje głosów, stąd zdecydował się na amnestię dla separatystycznych polityków z Katalonii w zamian za ich głosy poparcia. Bardzo niepokoi mnie ustawa o amnestii. Nie sądzę, że to normalne, że niektórzy ludzie mają przywileje ponad innymi. Potrzebujemy równości w kraju i jedności. Hiszpańska ulica odpowiedziała na wezwanie prawicy i tłumnie wyszła na ulice. Protesty, choć dotyczą głównie amnestii dla separatystów, odnoszą się do całej lewicowej polityki Sancheza. Żadnej powściągliwości w obliczu zamachu stanu, żadnego spokoju w obliczu zamachu stanu, żadnej tolerancji dla zamachu stanu. Zamiast tego powinna panować niezachwiana determinacja i ciągła mobilizacja - nie tylko na ulicach, ale także w instytucjach. Sanchezowi zarzuca się nie tylko sympatyzowanie z separatystami, ale też z Rosją. Do tego dochodzi fatalna sytuacja gospodarcza. W związku z tym wywołało to ogromne protesty w kraju, który boryka się z olbrzymimi wyzwaniami innej natury, bo ma i 25% bezrobocie wśród młodzieży i duży problem z migrantami, i zadłużenie olbrzymie. I, jak podkreślają analitycy, w wielu krajach Europy Zachodniej nastawienie do dotychczasowej polityki migracyjnej zaczyna się zmieniać. W zdecydowanej większości społeczeństwa państw Europy Południowej, ale co jest również istotne, społeczeństwo francuskie czy niemieckie widzą, że nielegalna migracja to nie jest rozwiązanie kryzysu demograficznego. Bo nowi obywatele Starego Kontynentu nie stają się częścią europejskiej wspólnoty, a tworzą własną, całkowicie odrębną. Niemcy przyznają, że przerasta ich kryzys migracyjny. Z ujawnionych raportów wynika, że 3. raz w tym roku wzrosły wydatki na świadczenia socjalne, ale nie poprawiło się bezpieczeństwo. Głównym tego powodem jest nowa fala migracyjna, przede wszystkim z Bliskiego Wschodu. Kierunek: Berlin. Dla wielu migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej to cel numer 1. Dla niemieckich władz to coraz poważniejsze zmartwienie. bo większość tych ludzi nie szuka tu pracy, lecz dobrze opłacanego bezrobocia. Niemcy mają gigantyczny problem, bo wydatki na utrzymanie uchodźców rosną lawinowo, a zaczyna brakować na inne rzeczy, m.in. na dozbrojenie Bundeswehry. Jest to gigantyczny problem, ponieważ liczba uchodźców stale rośnie. Tylko do Berlina przybywa ich nawet 200 dziennie. Większość ustawia się w kolejce po świadczenia socjalne. Także w innych miastach. Jeśli nie zatrzymamy napływu migrantów, prędzej czy później upadniemy. Koszty już są ogromne. Niemcy potrzebują dodatkowego ponad miliarda euro na świadczenia socjalne, także w związku z nową falą przybyszów. Rekordowe wydatki na migrantów nie przekładają się na bezpieczeństwo. W zeszłym roku Niemcy padli ofiarą prawie 48 tys. przestępstw, w których sprawcami byli migranci. Pełni obaw są nie tylko mieszkańcy niemieckich metropolii, ale też takich niewielkich miasteczek, które niegdyś uznawane były za oazy spokoju. Nigdy nie wiadomo, kto przyjedzie wśród migrantów, boimy się o nasze dzieci i wnuki. Już nie wolno im wychodzić samemu. To, co dzieje się w Niemczech, przypomina błędne koło. Niemcy zwiększają nakłady na imigrantów i zwiększają wysokość świadczeń, to z kolei powoduje, że napływa do nich coraz więcej nielegalnych imigrantów, a to z kolei przekłada się na wzrost przestępczości i aktów antysemickich. Tylko od 7 października w Niemczech zanotowano ponad 3000 antysemickich incydentów i aktów nienawiści. Stan wyjątkowy w Islandii w związku z możliwym wybuchem wulkanu na południowym zachodzie kraju. Ewakuowano mieszkańców. Od tego zaczynamy przegląd pozostałych wiadomości ze świata. Nieustające wstrząsy, zniszczone drogi i magma płynąca pod miastem - wulkan Fagradalsfjall na półwyspie Reykjanes wybuchnąć może w każdej chwili. Z miasta Grindavik ewakuowano 4000 mieszkańców, zamknięto też popularną atrakcję turystyczną Blue Lagoon. Władze Islandii planują rozpocząć budowę specjalnego muru obronnego wokół pobliskiej elektrowni. David Cameron po latach wraca do polityki. Były premier Wielkiej Brytanii objął w rządzie stanowisko ministra spraw zagranicznych. Wiem, że to niezwyczajne, że premier wraca w taki sposób, ale ja wierzę w służbę publiczną. Premier poprosił mnie o pracę na tym stanowisku, a jest to czas, w którym jako kraj stoimy przed kilkoma trudnymi wyzwaniami. Podniebna i elektryczna - taka taksówka w Nowym Jorku wykonała swój pierwszy lot, na razie pokazowy, ale już za 2 lata ma być dostępna dla mieszkańców, którzy w zaledwie 10 minut będą mogli się przedostać z Manhattanu na lotnisko. Budowa pierwszej elektrowni atomowej ma być zdaniem ekspertów jedną ze strategicznych inwestycji w Polsce. Ze strony opozycji, która chce przejąć władzę, słychać głosy o licznych zmianach w projekcie. Podobnie jak w przypadku innych kluczowych inwestycji. To one mogą stanowić o szybkim rozwoju polskiej gospodarki. Pierwsze małe reaktory atomowe mają powstać w Polsce już za kilka lat. Znane są ich wstępne lokalizacje, a pomoc w budowie zadeklarowały Stany Zjednoczone. Nasza inwestycja w mały reaktor jądrowy SMR jest jednym z projektów objętych strategicznym wsparciem programu Phoenix, który otrzyma finansowanie Departamentu Stanu USA. Jeśli chcemy w przyszłości mieć stabilne dostawy energii dla gospodarki i całego społeczeństwa, to musimy właśnie myśleć o stabilnych źródłach. Są nimi m.in. elektrownie atomowe. W Polsce budowę dwóch dużych bloków zaplanowano w pomorskiej gminie Choczewo. Uruchomienie pierwszego z nich ma nastąpić w 2033 roku. Jak się analizuje takie lokalizacje w USA, to one bardzo często są w sąsiedztwie na przykład Pacyfiku, gdzie jest dostęp do wody. Inwestycja może zostać jednak opóźniona nawet o kilka lat. Wszystko za sprawą zapowiedzi Donalda Tuska. Jeśli możliwe będzie rozważenie, ale mówię bez straty dużych pieniędzy, czasu i bez narażania relacji z Ameryką, przeniesienie lokalizacji na równie uzasadnioną, a nie tak cenną z punktu widzenia krajobrazowego i turystycznego, to oczywiście będziemy to rozważać. Na celowniku Tuska jest też kolejny strategiczny projekt - Centralny Port Komunikacyjny. Ja wolę w Trójmieście wsiąść w taksówkę i pojechać i w 15 minut być na lotnisku. Te inwestycje, które zostały zapoczątkowane bądź miałyby mieć miejsce w Polsce, jeżeli nie będą podobały się chociażby Berlinowi czy Brukseli, to Pan Tusk je zablokuje, bo nie przeciwstawi się swoim mocodawcom. A przecież mocodawcami polskich polityków powinni być polscy obywatele. Czy po Warszawie będą mogli jeździć tylko ci, których stać na kilkuletnie samochody, bo właściciele starszych aut nie będą mieli prawa wjechać na teren obejmujący niemal połowę stolicy? To pomysł ratusza kierowanego przez Rafała Trzaskowskiego. Ograniczenia, nazwane Strefą Czystego Transportu, mają wejść od lipca przyszłego roku. Już w połowie przyszłego roku do znacznej części stolicy nie wjadą auta benzynowe wyprodukowane przed 1997 rokiem i diesle, które wyjechały z salonu przed 2006 rokiem, których m.in. właściciele nie mieszkają w Warszawie. Bez dwóch wyjątków: dla seniorów i aut zabytkowych. Takie są założenia nowego projektu Strefy Czystego Transportu. Zły pomysł? Zły, bo za szybki. Ale już od 2028 roku ograniczenia obejmą prawie wszystkich - także płacących podatki w stolicy. Wówczas w warszawskiej Strefie Czystego Transportu będzie miejsce tylko dla maksymalnie 13-letnich diesli i maksymalnie 22-letnich benzyniaków. Jeżeli ktoś bezie miał starego diesla i będzie chciał swoje dziecko zawieść do szkoły, to tam nie wjedzie, ponieważ przepisy wprowadzone przez prezydenta Trzaskowskiego będą mu to uniemożliwiały. Nowy projekt obejmuje ponad dwukrotnie większy obszar, niż proponowano wcześniej. Teraz to całe Śródmieście, Żoliborz i Praga Północ, prawie cała Ochota i Praga Południe, większość Mokotowa i połowa Woli. Wsłuchaliśmy się w głos tych mieszkańców, którzy troszczą się o zdrowie i jakość powietrza. Planowane restrykcje tłumaczy zastępca Rafała Trzaskowskiego. Ratusz powołuje się na sondaż, który przeprowadzono na 1020 mieszkańcach Warszawy. To jest 0,06% wszystkich warszawiaków, to jest bardzo niepoważne. Chcieliśmy spytać prezydenta stolicy, dlaczego promuje te ograniczenia. Bez skutku. Mogę przekazać numer telefonu do naszych rzeczników prasowych. "Tu poczta głosowa". Temat jest niewygodny dla Trzaskowskiego. Te przepisy uderzą też w niego, bo sam posiada auto z 2011 roku z silnikiem diesla. Czy dla przykładu promowania ekologii zamieni pan go na samochód elektryczny? Jeżeli będzie mnie stać na to, to tak, wymienię kiedyś w przyszłości ten samochód na samochód dużo bardziej przyjazny dla środowiska, zwłaszcza że tego typu samochody, stare diesle nie mają przyszłości. Tyle że dla dobrze zarabiającego Trzaskowskiego zmiana samochodu wielkim problemem nie będzie. Problem mają mniej zamożni. Młodzi ludzie nie będą mieli jakby też pieniędzy zainwestować w inne, lepsze samochody i też ogranicza to niektórym ruchy po mieście. Bo po całej Warszawie poruszać się będą tylko ci, których stać na zakup nowych aut, a na to czekają, a jakże, głównie niemieccy producenci samochodów. Opozycja mówi o wyrzuceniu do kosza ustawy dezubekizacyjnej. Mogłoby to oznaczać, że funkcjonariusze aparatu represji PRL-u odzyskaliby wyższe świadczenia emerytalne. Niepewny z kolei jest los emerytalnych "13" i "14". Niespełna miesiąc temu minęło 39 lat od bestialskiego mordu na duchownym. Uderzeniami pięści i drewnianej pałki pozbawili przytomności, zakneblowali, związali sznurem ręce i nogi. Funkcjonariusze komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, działając z inspiracji i na rozkaz ówczesnych władz, porwali, torturowali i zakatowali księdza Jerzego Popiełuszkę. Należy uznać właśnie jako policję polityczną, antypolską, antynarodową na usługach obcego państwa. Dziś ich koledzy po fachu za 10 lat pracy w policji politycznej skarżą się i pytają Tuska. Mam 2160 zł emerytury po 54 latach. Czy to jest ta sprawiedliwość społeczna? Jak pan ma zamiar to złagodzić? Jedną z obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku było rozliczenie zbrodni komunizmu. Ustawą odebrano byłym ubekom i esbekom przywileje i dodatki, które zwiększały ich świadczenia nawet kilkukrotnie w porównaniu do emerytur ich ofiar. Teraz Tusk obiecuje esbekom. Krzywdy na pewno będą naprawione. Byli to najemcy tak naprawdę dla rządu nie polskiego, tylko tutaj rosyjskiego, to powinni oni otrzymywać stamtąd kasę tak naprawdę. Nie odbierałbym im emerytury jako emerytury, ale w takiej wysokości, jak mieli, nie powinni mieć. Świadczenia zredukowano esbekom do poziomu najniższej emerytury. Na takim poziomie przez dziesiątki lat musiały żyć ich ofiary. Często na granicy głodowej śmierci, bo tak niskie mieli emerytury, a ich oprawcy mieli przywileje emerytalne, emerytury wielokrotnie większe niż nawet zwykli, ciężko pracujący Polacy. Do Sejmu wrócili przedstawiciele tych środowisk. O swoich karierach w trybach bezpieki mówią wręcz z dumą. Od początku się do tego przyznawałem, bo uważam, że to nic strasznego przecież. Należy rozliczać za wyniki działania, a nie za plany, rozmowy. Politycy koalicji Tuska zamierzają przywrócić przywileje oprawcom. Jednocześnie niepewny jest los 13. i 14. emerytur. Nie! Na to nie zgadzam się w życiu, żeby komuniści otrzymali pieniądze jakiekolwiek. Oni i tak mają wystarczająco. Ludzie podupadli chyba. Nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swoich posunięć. Za chwilę starsi wyborcy "koalicji Tuska" mogą poczuć te konsekwencje w swoich portfelach. Zamiast programu trzy razy "Z", czyli zemsta, zemsta i jeszcze raz zemsta - Patryk Jaki w mocnych słowach nazywa plany wciąż jeszcze opozycji. A tam słychać zapowiedzi politycznych rozliczeń i groźby. I niedemokratyczne plany uchylania ustaw i wyroków Trybunału Konstytucyjnego sejmowymi uchwałami. Poseł Marek Jakubiak do Sejmu wrócił po 4 latach. I, jak mówi, wiele się tu zmieniło na gorsze. Nawet tych, których znam, z którymi siedziałem w jednej ławce 4 lata temu, mają zupełnie inne spojrzenia. Te są bardzo nienawistne, takie agresywne spojrzenia, które nie mają nic wspólnego z dobrymi chęciami, naprawdę. Do sejmu wrócił też Roman Giertych, któremu prokuratorzy chcieli postawić zarzuty dotyczące udziału w wyprowadzeniu pieniędzy ze spółki giełdowej. Dlatego Giertych bał się wrócić do kraju. Już się nie boi, bo ma immunitet. Więc straszy. Rozliczyć, ukarać Prawo i Sprawiedliwość - to opozycja zapisała nawet w umowie koalicyjnej. Prezydenta Andrzeja Dudę, premiera Mateusza Morawieckiego i wielu innych polityków Zjednoczonej Prawicy Tusk chce stawiać przed Trybunałem Stanu. Nie zapomnieliśmy tego, wyciągniemy z tego konsekwencje. Nie ma demokracji, kiedy nawet demokratycznie wybrana władza jest nierozliczana. Sądy i prokuratury, jak zapowiadają zwłaszcza politycy PO, mają zająć się politycznymi oponentami. Partia Tuska wycofuje się już ze swojego programu. Jedyne, co ma do zaoferowania, to 3 razy "Z", co znaczy: zemsta, zemsta i jeszcze raz zemsta. W dodatku w sposób bezprecedensowy zapowiadają łamanie konstytucji i niszczenie naszego ustroju. Słychać nawet zapowiedzi, że ustawy mają być uchylane zwykłymi sejmowymi uchwałami, co wywracałoby porządek prawny do góry nogami. Za wszelką cenę odsuwanie projektów PiS, ludzi PiS - zatoczenie takiej vendetty. I raczej to widzę w ten sposób, bo to jest tak naprawdę takie jedno spoiwo, które łączy te ugrupowania. To program destrukcji. Po topór mają trafić CBA, IPN i media publiczne. Gdy stary niedźwiedź mocno śpi, lepiej go nie drażnić - przekonał się o tym mężczyzna, który w Bieszczadach doznał wielu obrażeń, gdy zbliżył się do gawry. Leśnicy twierdzą, że spokój zwierzęcia naruszył aktywista ekologiczny, który wcześniej apelował o utworzenie strefy ochronnej dookoła legowiska niedźwiedzia. Było ich dwóch, ale to 55-latek, obywatel Niemiec, cudem uszedł z życiem. Z licznymi ranami zadanymi przez niedźwiedzia trafił do szpitala. Głównie to są obrażenia o typie ran kąsanych i szarpanych - okolice głowy, klatki piersiowej, obu kończyn górnych i dolnych. W akcje ratunkową zaangażowani byli ratownicy górscy, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, strażacy i policjanci. Akcja była trudna z uwagi na warunki atmosferyczne i z uwagi na to, że to byli ludzie, którzy poruszali się poza szlakami turystycznymi. To samozwańczy ekolodzy, którzy kilka miesięcy temu zarzucali leśnikom wycinanie drzew wokół legowisk niedźwiedzi i apelowali o ochronę tych miejsc. Leśnicy twierdzą, że aktywiści wiedzieli, iż trwa procedura utworzenia strefy ochronnej i sami się narazili, nie respektując tych ustaleń. To komentarz Inicjatywy Dzikie Karpaty. Nasz ostatni patrol leśny miał na celu sprawdzenie, To nie jest atak niedźwiedzia, to jest instynktowna jego obrona i zazwyczaj to ma miejsce w momencie, kiedy niedźwiedź zostanie zaskoczony bliskością człowieka. Na szlakach ludzi wciąż dużo. Każdy powinien uważać, bo to czas, kiedy niedźwiedzie szykują się do zimowego snu. Mieliśmy w ostatnim czasie opady śniegu, widzieliśmy jeszcze tropy, ślady niedźwiedzi m.in. w Dolinie Olczyskiej i to świadczy o tym, że jeszcze pojedyncze osobniki w ten sen zimowy nie zapadły. Idąc w góry pamiętajmy, jesteśmy gośćmi w domu dzikich zwierząt. Za chwilę gościem Wiadomości będzie minister Marcin Mastalerek. Nasza rozmowa w TVP Info. W Wiadomościach to wszystko. Do zobaczenia.