Dobry wieczór. Jest 19.30, zaczynamy program. Awantura o prokuraturę. Aby prokuratura stała się niezależnym organem. Pan Bodnar musi się cofnąć z drogi bezprawia. Represja, tortury, gwałty. Śmierć w białoruskim łagrze. Blue Monday - dziś depresja uderza mocniej. Zawsze jest nadzieja. Można się uratować. Sprawy zaszły raczej daleko, bo prokuratorów krajowych mamy dwóch. W politycznym sporze rządu z opozycją i z pałacem prezydenckim nikt nie ustępuje pola i każdy powołuje się na swoje niezbywalne kompetencje i jedynie słuszne ekspertyzy. Premier i prezydent o sprawie porozmawiali, ale zostali przy swoim. A przy czyim mają zostać oczekujący na sprawiedliwość? Pełniącym obowiązki prokuratora krajowego będzie Jacek Bilewicz. To, co obserwujemy w kraju jest niepoważne, a wzbudza ogromne emocje. Ten dwugłos to efekt piątkowej decyzji Adama Bodnara. To wtedy minister sprawiedliwości - Prokurator Generalny - wyznaczył na pełniącego obowiązki prokuratury krajowej Jacka Bilewicza. Bo wg niego i wg opinii prawnych, na które się powołał, Dariusz Barski prawie dwa lata temu został przywrócony do służby na stanowisko prokuratora krajowego przez Zbigniewa Ziobrę, z naruszeniem przepisów. Tyle że zdaniem prezydenta naruszanie przepisów to to, co dzieje się teraz. Prokuratorem krajowym wg niego wciąż jest Barski. Pismo, które pan minister Bodnar jako Prokurator Generalny przekazał Prokuratorowi Krajowemu, powiem państwu, ma żadną wartość prawną. Prezydent spotkał się dziś z Dariuszem Barskim, a później z Donaldem Tuskiem, do którego apelował o to, by rząd działał zgodnie z prawem. Jeśli ktokolwiek uważa, że decyzje pana Bodnara są... Nie są umocowane należycie w przepisach, ma pełną możliwość dochodzenia swoich racji na drodze prawnej. Adam Bodnar dziś pierwszy dzień w gabinecie w Prokuraturze Krajowej. Przed prokuraturą zaś przeciwnicy jego działań. W tym samym czasie zapewniał, że będzie pracował nad rozdzieleniem urzędów ministra sprawiedliwości i prokuratura generalnego. A Prokuratura Krajowa trafi w ręce fachowca. W tym okresie najbliższych dwóch miesięcy, bo na ten okres prokurator Bilewicz został powołany do pełnienia tej funkcji, będziemy przeprowadzali otwarty konkurs na stanowisko prokuratora krajowego. Tyle że wiele prokuratur w kraju obawia się chaosu - jeśli zostanie uznane, że Barski przez dwa lata pełnił urząd bezprawnie. Pan prokurator Barski podejmował w tym czasie istotne decyzje procesowe, więc byłaby podstawa wtedy do kwestionowania tych decyzji, a to wywołałoby bardzo poważne reperkusje dla stron postępowań przygotowawczych. Prace prokuratury może sparaliżować wyłącznie zachowanie, które prezentują obecnie zastępcy prokuratora generalnego. Ci napisali do przewodniczącej Komisji Europejskiej i europarlamentarzystów list, prośbę podjęcie stosownych działań, które zapobiegną naruszeniom przepisów prawa w Polsce. To co dzieje się na linii prokurator generalny - zastępcy, doskonale obrazuje ten film, który zastępca Adama Bodnara - Robert Hernand, nagrał bez jego zgody. Film wyciekł do sieci. Z całym szacunkiem do pana ministra, ale uważamy, że to działanie, które zostało podjęte, jest działaniem bezprawnym i pana informujemy, że w tym zakresie zostaną podjęte stosowne kroki. Teraz prokurator generalny chce, by ruszyło postępowanie, dotyczące naruszenia godności urzędu. A do konfliktu dochodzą kolejne wątki - Trybunał Konstytucyjny wydał zabezpieczenie, z którego wynika, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie będzie mógł podejmować żadnych działań w związku z Prokuraturą Krajową, aż do rozstrzygnięcia tej kwestii przez Trybunał Konstytucyjny. Są takie słowa, które połączone dają zawsze efekt z wykrzyknikiem. Terror praworządności - oto bohater wystąpienia pana prezydenta. Wpleciony w opowieść o historycznych rozprawach piłsudczyków z opozycją ma stanowić przestrogę dla dziś rządzących. Czy rządy prawa mogą być przestępstwem - retorycznie pyta władza. A my - już mniej retorycznie, jak ma działać państwo, gdy prawo nie ma jednej definicji. Dzisiaj mamy do czynienia z terrorem tzw. praworządności. wypowiedź głowy państwa, która padła na obchodach 150. rocznicy urodzin Wincentego Witosa, legendarnego przywódcy PSL-u, zwłaszcza w szeregach tej partii, wywołała oburzenie. Ja wole być w terrorze praworządności, ale dla wszystkich niż w prawie i sprawiedliwości dla kolesi. Zawrzało także w sieci, bo terror praworządności to wypowiedz memogenna i spowodowała wysyp prześmiewczych komentarzy. Terror praworządności to jak dyktatura demokracji albo grzech cnoty. Jakub Bierzyński, publicysta, uważa, że tej wypowiedzi nie da się zanalizować. Ona po prostu sensu nie ma. Ten grożący, gombrowiczowski palec i nie wiadomo było tak naprawdę, komu ten palec grozi. Czy grozi terrorowi czy grozi praworządności. W środowisku prawniczym nie jest do śmiechu, słowa wypowiedziane przez głowę państwa siłę rażenia maja dużo większą, także międzynarodową, i co za tym idzie konsekwencje. To oznacza tyle, że pan prezydent Duda nie zamierza respektować porządku prawnego i zamierza z tym porządkiem prawnym walczyć. Ja tak odbieram te słowa o terrorze. Pytanie jak w tej sytuacji współpraca na linii rząd - prezydent, będzie się układać. Czy w ogóle jest możliwa? Tak. Optymistycznie szef kancelarii Marcin Mastalerek. Ale spotkanie prezydenta z premierem już takie nie było. Prezydent spóźnił się 5 minut, co już spowodowało napięcie, w wypowiedziach obu polityków nie czuć było atmosfery dobrej współpracy. A już zwłaszcza w kwestii praworządności. W sprawach bezpieczeństwa wewnętrznego zaapelowałem do pana premiera o deeskalację i uspokojenie sytuacji, działanie wyłącznie w granicach i na podstawie prawa, bo to dla sytuacji wewnętrznej w kraju dla rozładowania napięć, które powstały, ma znaczenie dzisiaj fundamentalne. Dla mnie terror praworządności jest jedną z najważniejszych zasad, jaką chcę się kierować. Każdy obywatel bez wyjątku powinien podlegać dokładnie tym samym rygorom prawnym - uważa Donald Tusk. Nie politycy powinni rozstrzygać, kto jest winny, a kto nie. Jak twierdzi, prezydenta nie przekonał, różnica zdań w sprawie zatrzymania Wąsika i Kamińskiego na to także nie pozwala. Dla Tuska - przestępcy, dla Dudy - więźniowie polityczni. Aż przychodzi refleksja, że dobrze odebrać głos politykom i oddać najbardziej zainteresowanym. Co pan czuje? Ulgę z tego, że tata został oczyszczony, no bo jednak jak poszło w mediach, że panowie zostali skazani prawomocnymi wyrokami, no to wiadomo, że tata był niewinny i to jest ulga i satysfakcja z tego, że poszli siedzieć. Niezgoda na linii Tusk - Duda może oznaczać polityczny pat, który, jeśli będzie trwać półtora roku, mocno osłabi funkcjonowanie państwa - uważa były prezydent Aleksander Kwaśniewski. A Polska czeka na miliardy z UE, bo Bruksela żąda nie zapewnień, a konkretów w sprawie odbudowy praworządności. Można by rzec - prawdziwy terror praworządności. Już za kilkanaście minut wrócimy do tematu w rozmowie z gościem Dariuszem Mazurem, wiceministrem sprawiedliwości. Wybory samorządowe odbędą się w dniach 7 i 21 kwietnia. Poinformował o tym dziś premier Donald Tusk. Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami samorządów. Po uzyskaniu pozytywnej opinii PKW to jest właściwie formalność. Będziemy mogli przystąpić do tych jakże ważnych z punktu widzenia lokalnych wspólnot i życia zwykłych ludzi wyborów. Mam nadzieję, że kwiecień będzie dobrym miesiącem dla polskiej samorządności. Powraca kwestia politycznej odpowiedzialności prezesa NBP. Trybunał Konstytucyjny uznał wprawdzie, że przepisy pozwalające postawić Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, są niekonstytucyjne, ale ponoć coś przeoczył. Nowy rok zaczyna się bardzo dobrze. Sytuacja gospodarki jest bardzo dobra, wręcz kwitnąca. A jaka jest sytuacja samego prezesa NBP? Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł w zeszłym tygodniu, że przepisy umożliwiające postawienie prezesa Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, są niezgodne z Konstytucją. Czy Trybunał Konstytucyjny pomógł czy zaszkodził prezesowi NBP? Obecna koalicja rządząca chce go pociągnąć do odpowiedzialności prawnej. Możliwości - zdaniem premiera - jest wiele. Ten dziwny werdykt pani Przyłębskiej nie jest wiążący, ale są także inne drogi dochodzenia takiej odpowiedzialności prawnej pana Glapińskiego, za to, co robił jako prezes i znajdziemy te sposoby. Wskazują je sami konstytucjonaliści. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, ich zdaniem, "wyrzuca" z ustawy normę, określającą większość potrzebną do postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. W praktyce to oznacza, że skoro wyrzucona została norma szczególna, to działa tam norma ogólna, a tę określa art. 120. Konstytucji, czyli większość zwykła kworum wynoszącym połowę ustawowej liczby posłów. To oznacza, że rozprawa nad Adamem Glapińskim może być dla koalicji rządzącej łatwiejsza. A to nie wszystko. Jak mówi konstytucjonalista Marek Chmaj, pośpiech okazał się dla Trybunału Konstytucyjnego bardzo złym doradcą. Co więcej, w wyroku Trybunał wyłączył spod postępowania możliwość zawieszenia prezesa NBP, tylko w sytuacji, kiedy będzie postawiony w stan oskarżenia bezwzględną większością głosów. Jeśli zatem koalicja rządząca przegłosuje postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zwykłą większością głosów, to automatycznie zostanie on także zawieszony. Jak widzimy zamieszanie wokół prezesa NBP jest spore, jednak, jak mówi Piotr Kuczyński, jest ono głównie polityczne. Jeśli chodzi o rynek finansowy, tam nie widziałem najmniejszych nawet drgnięć po różnych wypowiedziach politycznych na ten temat. A co będzie, jeśli prezes NBP stanie przed Trybunałem Stanu? Rynki finansowe są co najmniej od roku szykowane do tej sytuacji, w związku z tym miały czas się przyzwyczaić. Nie wykluczam jedno czy dwudniowego zawirowania na rynkach finansowych, ale natychmiast potem wróci to do poprzedniej sytuacji. Ale polityczne zawirowanie może jednak potrwać znacznie dłużej. Wadzim Chraśko miał 50 lat. Trafił do białoruskiego łagru, bo wspierał finansowo opozycję, a w państwie Łukaszenki to ciężki grzech. Bywa, że śmiertelny. Zapadł na zapalenie płuc i umarł, bo w więzieniu nikt nie udzielił mu pomocy. Na Białorusi to nie pierwsza taka śmierć i jest obawa, że nie ostatnia, bo wartość życia opozycjonisty wyznacza tam dyktator. W kolonii karnej miał spędzić trzy lata. Zmarł za kratami z powodu zapalenia płuc. Oficjalnie. Nieoficjalnie, w białoruskiej kolonii karnej mogło wydarzyć się wszystko. Za jednego like'a, za przelew zorganizowany przez środowiska demokratyczne, można pójść do więzienia. od 3 do 5 lat. W przypadku Wadzima Chraśki były to przelewy na rzecz represjonowanych. Ale za kraty można trafić nawet za samo pojawienie się w niewłaściwym miejscu czy torebkę w zakazanych biało-czerwono-białych barwach. W ten sposób zamknięto usta 1500 więźniom politycznym jak Andrzej Poczobut. W tej grupie jest 39 dziennikarzy. Połowa z nich to reporterzy Biełsatu. Pod tym względem, według Dziennikarzy Bez Granic, gorzej jest tylko w Chinach i Mjanmie. To żona jednego z więźniów politycznych Łukaszenki. Ze względów bezpieczeństwa pozostaje anonimowa. Białoruskie areszty odbierają godność i nadzieję. Wybijanie zębów, nieludzkie warunki i codzienne tortury... Wadzim Chraśko to już czwarta ofiara reżimu, która nie otrzymała niezbędnej opieki medycznej. Na Białorusi w ostatnich 3 latach ofiarą przeciwko człowieczeństwu stało się co najmniej 136 tys. Białorusinów. Represje, tortury, gwałty. Jak podkreśla Pawieł Łatuszka, dla Białorusinów ważne jest, by Łukaszenka stanął w końcu przed trybunałem karnym. A czego boi się sam dyktator? Właśnie tego, powtórki z 2020 roku. Gigantycznego zrywu po sfałszowanych wyborach. Kolejne za półtora roku. Trwa polowanie na wrogów. Często wymyślonych. Jedyną szansą dla więźniów politycznych jest upadek reżimu. Najlepiej dwóch - również putinowskiego. Jest tragicznie, ale jeszcze nie najgorsze, na co Łukaszenkę stać. Gdyby nastała sytuacja realnej utraty władzy to Łukaszenką będzie strzelać do ludzi. Już to pokazał w 2020 roku. Na pytanie, jak pomóc Białorusi, opozycjoniści odpowiadają zgodnie: najważniejsza jest pamięć i głośne mówienie o tym, co dzieje się u wschodniego sąsiada W szwajcarskim Davos rusza Forum Ekonomiczne. Zjeżdżają światowi przywódcy, a świat pyta, o czym będą radzili, bo gospodarka powinna tworzyć dobrobyt, ale ostatnio armaty brzmią głośniej niż giełdowe dzwonki. 52 km specjalnych ochronnych barierek, uzbrojone myśliwce i 5 tys. żołnierzy - alpejskie miasteczko ponownie zamieniło się w twierdzę. jest to forum, na którym mogą wyrazić swoje opinie zarówno politycy, jak i organizacje pozarządowe, jak i przede wszystkim wielki biznes. Tam długoterminowe i strategiczne decyzje są podejmowane. Davos ma też zdecydowanych przeciwników. Nie podoba nam się to, co tam jest, cała ta idea stojąca za forum. Przez lata nie udało się nic ulepszyć, cokolwiek zmienić w świecie. Wśród głównych tematów? Wojny, zmiany klimatyczne i kondycja światowej gospodarki. Gospodarka światowa zwalnia. Zarówno kraje, jak i przedsiębiorstwa domowe już tak szybko się nie rozwijają. 2024 zamknie 5-letni okres o najniższym wzroście globalnym od 30 lat. Ważnym tematem będzie też sztuczna inteligencja, szanse i zagrożenia, jakie za sobą niesie. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego nowa technologia znacznie może pogorszyć sytuację rynku pracy, ale są też plusy. Sztuczna inteligencja będzie raczej pomagała, będzie bardziej efektywna nasza praca, będziemy mogli zrobić więcej w podobnym czasie, będziemy zwolnieni z wykonywania takich automatycznych obowiązków. Ruszyły też pierwsze rozmowy o przyszłości Ukrainy. Szerokim echem odbiła się deklaracja ministra spraw zagranicznych Szwajcarii, który stwierdził, że rozmowy o pokoju bez Rosji nie mają sensu. Będziemy musieli znaleźć sposób, aby włączyć Rosję w ten proces. Nie będzie pokoju, jeśli Rosja nie będzie miała nic do powiedzenia. Jutro szereg spotkań na szczycie rozpocznie Andrzej Duda. Światowe Forum Ekonomiczne potrwa do końca tygodnia. Cały świat wie dziś, gdzie jest stan Iowa. Idol amerykańskich republikanów, Donald Trump, wchodzi do gry o prezydenturę. Był już lokatorem Białego Domu, władzę oddał w dość ponurym stylu, ale nadal uważa, że ma najlepszy pomysł na Amerykę. Jedno wiadomo z pewnością - jeśli poprzedni był radykalny, ten aktualny jest jeszcze bardziej. Nawet 25-stopniowy mróz nie studzi politycznych emocji za oceanem. Jest zimno, ale muszę tu być. Chcę zmiany. Wizji zmian Donalda Trumpa do miasteczka akademickiego na przedmieściach Des Moines przyjechały wysłuchać tłumy. Choć oprócz zwolenników... ...byli też jego przeciwnicy. Pod rządami Joe Bidena nasz kraj umiera. Znaleźliśmy się na skraju III wojny światowej, w której może zostać użyta broń, jakiej nikt wcześniej nie widział. Donald Trump chce wrócić do Białego Domu. Zanim jednak w listopadzie będzie mógł stanąć do walki z Joe Bidenem, musi wygrać wyścig we własnej partii. Od pół wieku otwierają go prawybory w stanie Iowa. Dziś w nocy działacze i sympatycy Partii Republikańskiej w 99 hrabstwach stanu, słynącego z uprawy kukurydzy, wskażą swojego faworyta. Choć wciąż jest daleko w tyle, byłego prezydenta goni była amerykańska ambasador przy ONZ. Zgadzam się z wieloma poglądami Donalda Trumpa, ale za nim idzie chaos. Kiedy świat stoi w ogniu, nie możemy sobie pozwolić na 4 lata chaosu. Nie przetrwamy tego. Postawiono mi więcej zarzutów niż wielkiemu gangsterowi Capone słyszeliście kiedyś o Alu Capone? Człowiek z blizną. Zabijał ludzi. Jego oskarżono raz, a mnie cztery razy. Ale ani zarzuty ujawnienia tajnych dokumentów, ani sądowe wyroki wciąż nie zatrzymały kolejnego marszu Donalda Trumpa do Białego Domu. Ostatecznie to amerykański Sąd Najwyższy rozstrzygnie, czy m.in. podżeganie do szturmowania Kapitolu, wyklucza go z ubiegania się o najwyższy urząd w państwie. Donald Trump w swojej kampanii walczy o siebie. Nie o Amerykę i nie o was. Jest gotów poświęcić demokrację, żeby wrócić do władzy. Czy rząd otworzy klatki? Za skrzywdzenie jaskółek - więzienie. Zima nie odpuszcza. W wielu miejscach kraju sypie śnieg i na drogach może być niebezpiecznie. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia głównie dla mieszkańców północy kraju i Wielkopolski. Przestrzega przed intensywnymi opadami śniegu i śniegu z deszczem oraz silnym wiatrem. Na wybrzeżu może wiać do 90 km/h, a w górach nawet do stu. Zieloni z rządowej koalicji mają plan, jak otworzyć klatki w hodowlach futerkowych zwierząt. Łaski nikt nie robi, bo to kampanijna obietnica, ale nie wszyscy są zachwyceni. W branży pracuje około 10 tys. osób, a Polska to trzecia na świecie potęga w tym biznesie. O pomysły w interesie zwierząt, w polskiej polityce potykały się już rządy, a ministrowie tracili robotę, więc jak będzie tym razem? Te zdjęcia nagrane ukrytą kamerą to efekt śledztwa ekologów. Podając się za pracowników fermy norek zarejestrowali, jak traktowane są zwierzęta w jednym z przedsiębiorstw na Pomorzu. Norki były wyciągane za ogony i wrzucane do komór gazowych, były mocno rzucane, były kręcone za ogony w powietrzu, Sprawa trafiła do prokuratury i po raz kolejny wróci do parlamentu. Trwają prace nad projektem ustawy zakazującej hodowli zwierząt futerkowych. To jest projekt, który może zakończyć cierpienie milionów zwierząt w Polsce, ludzi którzy mieszkają w sąsiedztwie takich ferm, którzy na co dzień doświadczają odoru, spadku cen nieruchomości. Nie widzimy powodu, dla którego w dzisiejszych czasach, kiedy są materiały bardziej ekologiczne, tańsze, wygodniejsze, by nadal hodować i zabijać zwierzęta wyłącznie na futro. To kolejna, po tzw. Piątce Kaczyńskiego dla zwierząt, próba zamknięcia ferm norek w Polsce. W poprzedniej kadencji sejmu rząd ostatecznie wycofał się z tego pomysłu. Jak teraz zagłosują posłowie PiS-u? Zobaczymy. Jasne stanowisko w sprawie ma za to Konfederacja. Ten projekt będzie niezgodny z konstytucją. Pamiętajmy, że w Polsce jest konstytucją nadane prawo do prowadzenia działalności gospodarczej i hodowla norek jest działalnością w pełni legalną. Trzeba to wyjaśnić, trzeba winnych ukarać, natomiast proszę nie wylewać dziecka z kąpielą. Według hodowców wejście ustawy w życie oznacza tylko jedno - bankructwo. Brak możliwości spłaty zobowiązań, brak możliwości spłaty kredytów, zwolnienia pracowników, tragedie rodzinne. Wiele negatywnych czynników. Których ustawodawca chce uniknąć. Hodowcy będą mieli pięć lat na zamknięcie swoich biznesów, a czym szybciej to zrobią, tym większe otrzymają odszkodowanie. Oprócz tego na odprawy będą mogli liczyć pracownicy ferm. Ustawa w takim kształcie ma szansę na poparcie PSL-u, który jest w tej debacie języczkiem u wagi. To jest dość barbarzyński biznes i w Polsce nie powinien być legalny, ale jestem też zdania, że likwidacja powinna się odbyć w cywilizowany sposób. Czy do tej likwidacji dojdzie? Przekonamy się najpóźniej w lipcu. Do tego czasu ustawa ma trafić pod obrady sejmu. Dziś Blue Monday, najbardziej dołujący dzień w roku. I może to tylko marketingowy chwyt, Zmiana sytuacji zwierząt jest możliwa. Zarówno tych domowych, jak i tych dzikich. Potrzebna jest jednak wrażliwość na krzywdę wyrządzaną braciom mniejszym. Pewien mężczyzna zrzucił gniazdo. Z pisklętami w środku. Na szczęście udało się je uratować, ale i tak teraz, musi liczyć się z konsekwencjami - grozi mu więzienie. Ptasie radio. Śpiew ubogaca otoczenie. Jednak ich obecność bywa też uciążliwa. Skrzeczą niemiłosiernie. Jednym przeszkadzają gawrony, innym - jaskółki. Gniazdo, które zbudowały w oknie nie spodobało się mieszkańcowi Świebodzic. Więc je zrzucił - gniazdo z pisklętami. Działając w zamiarze bezpośrednim usiłował zabić trzy pisklęta jaskółek, ale dzięki czujności przechodnia, ptakom szybko udzielono pomocy. Zostały wysuszone, ogrzane i trzeba je było nakarmić, a to też nie jest takie proste, bo na tym etapie same nie otwierają dziobów. Zwierzęta doszły do siebie. Przeciwko mieszkańcowi Świebodzic prokuratura skierowała akt oskarżenia. Być może będzie słuchał śpiewu ptaków, ale zza krat. Grozi mu kara 3 lat więzienia. Ważny krok pokazujący, że można w polskim prawie i należy tego prawa przestrzegać w taki sposób, żeby zwierzęta czuły się bezpiecznie. Sąd w Świdnicy, wyrokiem nakazowym już ukarał go za wykroczenie. Chodzi o sam fakt strącenia gniazda w okresie lęgowym. wymierzył mu karę 1000 zł grzywny i obciążył kosztami sądowymi. Historia tych jaskółek jeszcze wiosny nie czyni, ale działanie prokuratury pokazuje, że ziarnko po ziarnku, zmienia się postrzeganie sytuacji dzikich zwierząt. Wszystkie zwierzęta kręgowe podlegają takiej samej ochronie prawnej. Ale podobne sprawy były rzadkością. Tych którzy znęcali się nad zwierzętami, często traktowano łagodnie. Jest dużo lepiej niż kilkanaście lat temu, bo wtedy to było nie do pomyślenia, że prokurator skierowałby akt oskarżenia za próbę np. zabicia piskląt. Ptasie gniazda można usunąć, gdy pojawia się zagrożenie sanitarne lub na przykład mogłyby spaść, co zagrażałoby bezpieczeństwu. Po otrzymaniu zezwolenia od generalnej dyrekcji ochrony środowiska, będzie to możliwe. Do tego gniazda należy usuwać poza okresem lęgowym, który trwa od 1 marca do 15 października. Dziś Blue Monday, najbardziej dołujący dzień w roku. I może to tylko marketingowy chwyt, ale ludzie jak Kuba, mają go codziennie. Kuba postawił łóżko na Krakowskim Przedmieściu. I leży. Mówi, że to łóżko to jego więzienie, i chce, by ludzie zobaczyli, na co jest skazany , gdy jest z nim gorzej. Tak opisuje los osób ze schorzeniami psychicznymi, pogrążonych w depresjach i nerwicach, w państwie, które nie ma dość środków, by im pomóc. Ten manifest to wołanie o pomoc. Na śniegu i zimnie. W centrum prawie dwumilionowego miasta. Łóżko było i jest moim więzieniem, kiedy robi się gorzej. Do tego więzienia 23-letniego Jakuba wtrąciła depresja. Budzę się rano i nie jestem w stanie nic zrobić, czuję, jakbym był totalnie zamknięty. Dzień protestu wybrał nieprzypadkowo. Trzeci poniedziałek stycznia to tak zwany Blue Monday, czyli rzekomo najsmutniejszy dzień w roku. Wyliczenia dokonał pracownik brytyjskiego uniwersytetu, ale sam uniwersytet odciął się od niego, dlatego należy zaliczyć to do mitów. Blue Monday to więc marketingowy mit, ale i przyczyna do poważnej rozmowy. O poważnej chorobie. Depresja to drugi co do rangi, a niektórzy uważają, że pierwszy, problem ludzkości. Tylko w Polsce na depresję cierpi ponad 1,2 mln osób. Większość to mężczyźni. Pokutuje mit macho, mit mężczyzny, który jest nieugięty, uśmiechnięty, w dobrym nastroju. Mężczyznom trudniej do depresji się przyznać. Dlatego w kampanię "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" włączają się znani i lubiani. Świadomość to podstawa. Depresję należy traktować jak najzwyklejszą chorobę, jak się jest chorym, to się idzie do lekarza, w tym przypadku to jest psychiatra. To nie wstyd. Ale nawet jeśli wstyd się pokona, problemem są kolejki do specjalistów. Standardem jest pół roku, rok, jeżeli chodzi o terapeutę. Resort zdrowia ma świadomość krytycznej sytuacji. Pierwsze kroki już podjęto. Przekazaliśmy 10 mln na wznowienie tej infolinii dla dzieci i młodzieży. Wsparcia można szukać w Centrach Zdrowia Psychicznego. Osoba jest kwalifikowana wstępnie do pomocy w zależności od stopnia kryzysu. I choćby ten kryzys był ogromny - należy pamiętać: Zawsze jest nadzieja, zawsze jest szansa.