To jest 19.30, czwartek 15 lutego, Zbigniew Łuczyński. A dziś wśród najważniejszych wiadomości dnia: W końcu polskie rolnictwo umrze. Domagamy się przede wszystkim zlikwidowania Zielonego Ładu. Rolniczy sprzeciw. Chciałbym, żebyście żądali rzeczy, które są w jakimś sensie możliwe. Bezpieczni tylko w NATO. Europejska obronność to idea, której czas nadszedł. To jest pierwsza tego typu inicjatywa pomiędzy NATO i Ukrainą. Musimy jasno komunikować, że jesteśmy zdecydowani spełniać nasze zobowiązania. Unikamy emisji gazów typu tlenek węgla i dwutlenek węgla. Made in Poland. Jest zasilany wodorem, ale jednocześnie może pracować na gaz ziemny. Blokady, ciągniki na ulicach, race, jaja rzucane w kierunku biura Parlamentu Europejskiej - rolnicy z całej Polski protestowali dzisiaj we Wrocławiu pod hasłem "Wszyscy na Wrocław". Rolnicy nie chcą napływu produktów rolnych z Ukrainy i spoza Unii Europejskiej oraz żądają wstrzymania unijnego Zielonego Ładu. W końcu polskie rolnictwo umrze. Dzisiaj jest urna. Symboli i wielkich słów nie zabrakło na proteście rolników we Wrocławiu. Najpierw zebrali się przed Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej, by przekazać petycję do władz Unii. W tej petycji domagamy się przede wszystkim zlikwidowania Zielonego Ładu. Zaraz potem użyto materiałów pirotechnicznych, a budynek Komisji został obrzucony jajkami. Dlatego manifestację formalnie rozwiązano. A wielu rolników, miasto twierdzi, że było ich 2000, przeszło pod Urząd Wojewódzki, gdzie zapłonęły opony. Tak rolnicy wyrażają swoją frustrację na krajowe i europejskie władze, które ich zdaniem nie chronią rodzimej produkcji żywności przed importem z Ukrainy. To, co wprowadzają nam Zielonym Ładem, robią miejsce dla zboża, które ma przyjechać nie od rolników ukraińskich, tylko od agrofirm, których na Ukrainie jest 10, wszystkie są zarejestrowane w Luksemburgu. Gorąco dziś było nie tylko na ulicach Wrocławia, ale także w Warszawie. W Ministerstwie Rolnictwa władze resortu spotkały się z przedstawicielami związków rolniczych i organizacji producenckich. Okej, okej, bo panie ministrze szanowny, tak jak pana bardzo szanuję. Spotkanie przypominało "otwarty mikrofon". Rolnicy wyrażali swoje postulaty, minister reagował. Ta wymiana zdań najlepiej obrazuje stan rozmów. Panie ministrze, oczekuje Pan postulatów od nas. Są tylko dwa: Całkowite zamknięcie granicy z Ukrainą dla wwozu produktów rolno-spożywczych oraz produktów technicznych pochodzenia rolniczego - wszelkie zboża techniczne, rzepak techniczny i inne produkty określane mianem technicznym muszą stanąć na granicy. To nie może wchodzić do Polski! Drugi postulat: Zielony Ład do kosza! Proszę państwa, są jakieś relacje międzynarodowe. Przyjechaliście i mówicie: Siekierski, zamknij granicę! Ja bym chciał, żeby nie wpłynęło przez tą granicę tyle towarów, które naruszają stabilność naszego rynku, żeby to nie naruszało waszej pozycji ekonomicznej. Granica musi stanąć! Musi! Musi! Ja też chciałbym być piękny, ładny, młody! - Jest pan! Robimy wszystko, tylko chciałbym też, żebyście żądali rzeczy, które są możliwe. Na Boga, no! Sytuacja z granicy, którą zarejestrowała nasza kamera, najlepiej obrazuje problem. Rolnicy sami skontrolowali ten pojazd, który ma dokumenty zarejestrowane na "konwój humanitarny". Znaleźli samochód na belgijskiej rejestracji. Jednak pytanie, czy wyniki takiej "obywatelskiej kontroli" faktycznie są w stanie oddać całą prawdę? Wystarczy posłuchać rozmowy rolników z ukraińskim kierowcą, by zrozumieć jak niejednoznaczna jest to sytuacja. Mamy rozumieć, że na Ukrainie przerabiacie samochody na drony? Posłuchajcie! Nam w Ukrainie potrzebne wszystko. Wam wszystko potrzebne! Mało wam daliśmy? Ja wam pokażę. Zarejestrowany jest numer, ja niczego nie wymyśliłem. Wy wymyślacie wszystko! I nie dyskutujemy! Antyukraińskie tony są bardziej niż tylko wyczuwalne w tej wymianie. Frustracja rolników będzie jednak tylko rosła, jeśli krajowe rządy i unijne instytucje nie wymyślą szybko rozwiązań, które podniosą opłacalność europejskiej produkcji żywności. A o godzinie 20.15 na antenie TVP Info program specjalny o rolnictwie z udziałem ministra Czesława Siekierskiego. Debatę poprowadzi Jarosław Kulczycki. Teraz Prawo i Sprawiedliwość, gdzie przed wyborami do Europarlamentu rozpoczynają się przedwyborcze tarcia, roszady i dyskusje o miejscach na listach. Kto może być niezadowolony, kto stracił zaufanie prezesa i kto otrzymał propozycję "nie do odrzucenia". Choć do czerwcowych wyborów do Europarlamentu zostało jeszcze kilka miesięcy, to już zaczęła się walka o miejsca na listach i tarcia w Zjednoczonej Prawicy. Są w rozsypce i traktują to jako szalupę ratunkową. Chcą tam włożyć nowych ludzi - tych, którym się nie udało w wyborach krajowych, albo będą chcieli ich ewakuować. Prezes PiS miał zażądać od swojego bliskiego współpracownika - profesora Ryszarda Legutki - by zrezygnował z przewodniczenia delegacji PiS w Parlamencie Europejskim - podała Wirtualna Polska. Politycy mówią o skrajnym upokorzeniu, a profesor nie chce startować w eurowyborach. Ja nikogo nie upokarzałem. Ja bardzo sobie cenię pana profesora Legutkę, a jeżeli chodzi o podstawy tych decyzji czysto wewnątrzpartyjnych, to nigdzie na świecie nie są one przedmiotem publicznych rozmów. Nieoficjalnie wiadomo, że delegacji PiS w Europarlamencie miałby przewodniczyć ten polityk - Dominik Tarczyński. Każdy kolejny ruch jest gorszy od poprzedniego. Ja się nie zgadzałem z panem Legutką, ale to jednak jest profesor. Natomiast o Tarczyńskim to ja nawet nie wiem, czy ktoś jest w stanie coś dobrego powiedzieć. Na cenzurowanym prezesa Prawa i Sprawiedliwości jest też unijny komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski. Powinien zakończyć swoją misję. Kaczyński ma go obwiniać o niekorzystną unijną reformę rolną. Wojciechowski nie zamierza jednak rezygnować z funkcji. Co się dzieje w Prawie i Sprawiedliwości? Próbują rzeczywiście wewnętrznie nas skłócić, poróżnić, ale proszę mi uwierzyć, nie ma takiej atmosfery w Prawie i Sprawiedliwości. Ale właśnie o niej i o Jarosławie Kaczyńskim mówił w Radiu RMF były minister rolnictwa - w PiS-ie jest od niemal 23 lat. Myślę, że nie ma pełnego rozeznania złożoności polskich spraw. Jest skutecznie izolowany przez kierownictwo od faktycznych informacji. Ardanowski był ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego, wcześniej doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pan Ardanowski zawsze miał erystyke i taką wypowiedź dość szeroką, często wykraczająca poza jego wiedzę, więc zakładam, że mówi więcej, niż sam wie. Do jeszcze mocniejszych tarć może dojść, jeśli okaże się, że inwigilowani Pegasusem byli m.in. politycy ówczesnego rządu, o czym mówią politycy dzisiejszej koalicji. Na celowniku służb - jak słyszymy - miał być m.in. Mateusz Morawiecki. Powiem jako polityk, który był w pewnym momencie związany ze zjednoczoną prawicą. Powiem: "Tak, wyobrażam sobie tę sytuację, absolutnie. Wyobrażam sobie scenariusz, w którym Jarosław Kaczyński mówi do Mariusza: "Pilnuj nam Mateusza". Krzysztof Brejza z Koalicji Obywatelskiej złożył zawiadomienie do Prokuratury w sprawie możliwości inwigilowania Mateusza Morawieckiego za pomocą Pegasusa. Pieniądze dla swoich - tak o wydatkach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod kierownictwem Piotra Glińskiego i jego następczyni mówił dziś minister Bartłomiej Sienkiewicz. W ciągu zaledwie dwóch ostatnich miesięcy rządów Zjednoczonej Prawicy jego poprzednicy wydali 175 mln zł na flagowe instytucje Prawa i Sprawiedliwości, w tym należące do środowiska ojca Tadeusza Rydzyka. To prawie 100 mln więcej niż rok wcześniej w takim samym czasie. Wydatki zostały wstrzymane. Decyzje, jakie zapadały w tym okresie przejściowym, miały charakter kompulsywnego wydawania publicznych pieniędzy dla flagowych instytucji PiS, tzn. pod bardzo szczytnymi nazwami, pod pięknymi nazwiskami historycznych postaci stworzył się system w przeciągu tych dwóch miesięcy gwałtownego wypychania publicznych pieniędzy do swoich. Ministerstwo Sienkiewicza zrobiło konferencję prasową. W Bydgoszczy powstaje centrum edukacji, analiz i szkolenia NATO-Ukraina. To jeden z głównych efektów spotkania ministrów obrony państw sojuszu w Brukseli. Zbiegło się ono z przygotowaniami do polskiej części największych manewrów wojskowych paktu. W naszym kraju mają one nazwę Dragon-24. W kwaterze głównej NATO była dziś Dorota Bawołek. Czy po dzisiejszym dniu Europa może czuć się bezpieczniej? Tysiące żołnierzy, czołgi i wozy bojowe sojuszników już zmierzają do Polski. W drugą rocznicę wybuchu wojny w Ukrainie, za tydzień w Polsce odbędą się ćwiczenia Dragon-24. To ważne ćwiczenie. Największe od pokoleń, jeśli chodzi o rozmieszczanie sił w Europie. Ale choć NATO próbuje demonstrować swoją siłę, to wiarygodność Sojuszu w trwającej w USA kampanii wyborczej po raz kolejny podważa republikański kandydat na prezydenta Donald Trump. Nie płacili rachunków. A ja mówiłem, że jeśli nie będą płacić, to my nie będziemy ich chronić. Zasada NATO "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" jest zasadą nadrzędną. Jest zasadą najważniejszą. Jakakolwiek sugestia, że nie będziemy się nawzajem bronić, podważa bezpieczeństwo nas wszystkich, podnosi ryzyko. Dlatego musimy jasno komunikować, że jesteśmy zdecydowani spełniać nasze zobowiązania. Sekretarz Generalny NATO na samym początku dzisiejszego spotkania ministrów obrony przekonywał, że sojusznicy od dziesięciu lat stale zwiększają swoje wydatki na obronę. W ubiegłym roku 11 państw przeznaczyło na ten cel wymagane 2% PKB. W tym roku ma to być już 18 sojuszników. Polska dobijając prawie do 4% jest prymusem, co dziś w Warszawie odnotował brytyjski szef dyplomacji. Podobnie jak wy, chcemy widzieć silniejsze NATO. Podejmujecie ogromne zobowiązania w zakresie wydatków na obronę, co pochwalamy. Polska zbiera owoce swoich wysiłków. Dziś w Brukseli zdecydowano, że stałe Centrum Szkoleniowe NATO - Ukraina będzie się mieściło w Bydgoszczy. To jest pierwsza tego typu inicjatywa pomiędzy NATO a Ukrainą, która daje namacalne efekty. Centrum szkoleń, analiz, treningu, które jest niezwykle potrzebne dla zbierania doświadczeń płynących z wojny na Ukrainie i dawania wsparcia dla walczącej Ukrainy. To polscy politycy, choć w dużo bardziej dyplomatycznym tonie niż Donald Trump, najbardziej orędują za zwiększaniem wydatków na obronę w Europie. Europejska obronność to idea, której czas nadszedł. Ona musi się oczywiście rozwijać w strategicznej harmonii z USA, ale jako obrona Europy w tych kwestiach, gdzie NATO i USA, mogą nie móc lub nie chcieć interweniować. A taki scenariusz, biorąc pod uwagę przebieg amerykańskiej kampanii wyborczej, jest możliwy. I ważna informacja z amerykańskiej administracji: 12 marca, w 25 rocznicę przystąpienia Polski do NATO, prezydent Joe Biden przyjmie na wspólnym spotkaniu w Białym Domu prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska. I pozostajemy za granicą. "Dopuściłem się okropnych czynów i jest mi z tego powodu przykro" - to słowa Andersa Breivika, który w 2011 roku zabił 77 osób. W poniedziałek rozpoczął się proces, który skazany na 21 lat Breivik wytoczył państwu norweskiemu za "dokuczliwą izolację". Breivik mówi o łamaniu praw człowieka i, wyrażając skruchę, oczekuje złagodzenia kary. Przedwyborcze tournee przewodniczącej Parlamentu Europejskiego przed eurowyborami. W lipcu 2011 roku twierdzi, że broni Europy przed islamską falą. Szukał służby i spowodował koncentracja najważniejszych służb. Akcja policji skupiła się na mieście, gdzie podłożył bombę. Następnie pospieszył na wyspę. Tam był obóz młodzieżówki socjaldemokratycznej Partii Pracy. Na wyspie terrorysta zastrzelił 77 osób. Głównie młodych. Dzień wcześniej był koncert i wspaniała atmosfera. Następnego wieczoru dziesiątki osób już nie Żyły. Jedna postrzelona osoba spojrzała na mnie i powiedziała: umieram, powiedz moim rodzicom, że ich kocham. Zbrodniczy czyn został sfilmowany przez kilku turystów. Na zdjęciach widać, jak strzela do ludzi. Policja dotarła na miejsce dopiero po kilku godzinach od pierwszej egzekucji. Przedwyborcze tournee przewodniczącej Parlamentu Europejskiego przed eurowyborami. Roberta Metsola dziś w Warszawie rozmawiała m.in. z premierem Donaldem Tuskiem. Jutro w Gdańsku spotka się z byłym prezydentem Lechem Wałęsą. A w Senacie mówiła o imponujących zmianach, które dokonały się w Polsce. Dla Parlamentu Europejskiego, dla mnie, dla polityków mojej generacji Polska jest bijącym sercem europejskich wartości. Miejsce Polski jest w centrum Europy. Polska to naród, w którym kobieta z Warszawy może zdobyć dwie nagrody Nobla, gdzie elektryk z Gdańska może przyczynić się do zburzenia żelaznej kurtyny, a ksiądz z Krakowa może zainspirować świat i stać się świętym. To jest główny serwis informacyjny TVP. A już za chwilę... Na ratunek stadninie. Uciążliwy wynajem. Ludzie by płacili, gdyby ich było na to stać. Gerhard Richter, jeden z najsłynniejszych niemieckich artystów, zbudował w Oświęcimiu pawilon, w którym prezentuje prace z cyklu "Birkenau". Projekt powstał z inicjatywy artysty i Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, a sfinansowała go firma Volkswagen. Wystawiane w nim prace bazują na czterech jedynych znanych fotografiach zrobionych przez samych więźniów. Pawilon w kształcie kaplicy będzie otwarty dla publiczności już za dwa tygodnie. Gerhart Richter to jeden z najbardziej uznanych plastyków niemieckich. Artysta, który z tematyką Holocaustu mierzy się od dziesięcioleci. W otwartym właśnie pawilonie prezentowane są prace z cyklu "Birkenau". Bazą do tych prac są te cztery autentyczne zdjęcia - dowody zbrodni z Oświęcimia. Kopie fotografii archiwalnych, wykonanych przez jednego z więźniów Sonderkommando w obozie Birkenau, będące do dziś jedynymi fotograficznymi dowodami zagłady, wykonanymi przez więźniów z ukrycia. Dwa z nich wykonane z wnętrza krematorium, przedstawiają palenie zwłok w dołach spaleniskowych. Klisze zostały przemycone z obozu w tubce pasty do zębów z pomocą polskiego ruchu oporu. To one stały się inspiracją dla Richtera do stworzenia cyklu dzieł malarskich. Ono pobudza moją wyobraźnię. Widzę dużo więcej, przeżywam dużo więcej. Myślę, że każdy z was, który wejdzie, poczuje dużo więcej. Dla jednego z nielicznych ocalałych byłych więźniów Auschwitz siła sztuki Richtera tkwi w jej nieoczywistości, w elemencie abstrakcji. Bo o największych zbrodniach ludzkości nie można mówić wprost. Ta powłoka czy powierzchnia abstrakcyjna zakrywa obraz wcześniejszy, staje się nośnikiem ukrytego przesłania, do którego możemy docierać w taki sposób, w jaki sztuka działa najbardziej, właściwie medytacyjny. Niezwykłym efektem pawilonu Richtera są te ściany przydymionych luster. Dla Mariana Turskiego to dzięki nim odbiorca tej sztuki uświadamia sobie współczesny kontekst tego, co wydarzyło się 80 lat temu. Chcę zobaczyć siebie, czyli to nie jest tylko historia, ponieważ my żyjemy, my jesteśmy przy tym! My się konfrontujemy z tym! Gdzie ty jesteś, kiedy to widzisz? W kontekście polskiej racji stanu, polskiej kultury pamięci, stało się bardzo dobrze, że krzywda wyrządzona Polakom niemiecką ręką w tej chwili w formie wystawy wraca do swojego matecznika i przypomina polską, ale nie tylko polską gehennę. Po Auschwitz nie ma sztuki - tak mówiono przez lata po zakończeniu wojny. Dorobek Richtera pokazuje, że nieoczywista sztuka abstrakcyjna to chyba najlepszy sposób na opowiedzenie o tej tragedii i ocalenie jej przed zapomnieniem. Stadnina Janów Podlaski to najstarsza państwowa stadnina koni arabskich. Istnieje od 1817 roku. Przez lata powód do dumy, a ostatnio historia upadku i wstydu. Siedmiu prezesów podczas ośmiu lat raczej nie przysłużyło się podtrzymaniu prestiżu. Może się to zmienić. 27 mln zł przyznanych jeszcze przez rząd Prawa i Sprawiedliwości może uzdrowić dziedzictwo narodowe, jakim jest hodowla koni czystej krwi arabskiej. Aukcje koni czystej krwi arabskiej rokrocznie wzbudzały wiele emocji. Pozytywnych emocji. Ostatnio jednak o Janowie mówiło się zdecydowanie gorzej. Te wszystkie problemy, które pojawiły się w stadninie przez te ostatnie kilka lat, wynikały z powodu ciągłych zmian w kadrze zarządzającej. Przez osiem lat zatrudniono siedmiu prezesów. Tak nie można zarządzać spółką - przekonuje Alina Sobieszak z Araby Magazine. Jeśli chodzi generalnie o kondycję finansową - jest zła. Dlatego, że ogłaszane przetargi nie przynoszą spodziewanych zysków. Wiele aukcji zakończyło się klapą. Hodowców było coraz mniej. Dwa konie perkusisty Rolling Stones Charliego Wattsa - padły. W 2018 roku stadnina zanotowała stratę ponad 3 mln zł. Według ostatnich dostępnych danych, w 2022 roku zysk wyniósł 165 tys. zł. Dodajmy, że siedem lat wcześniej były to ponad 3 miliony. Nigdy w swojej historii nie miała takich kłopotów, jakie ma teraz. Aby stanąć na nogi stadnina otrzymała ponad 27 milionów. To decyzja poprzedniego rządu, którą podtrzymała nowa władza. Jeżeli są dziury w budżecie, jeśli są inwestycje. Państwo jest od tego, żeby pomóc. Kołodziejczak informuje, że teraz "poszukiwany jest nowy prezes stadniny". O kondycję finansową spółki próbowaliśmy dziś zapytać obecnego jeszcze jej szefa Marcina Oszczapińskiego - bez skutku. Na pewno jest to kwota, która pozwoli przynajmniej na przeżycie, może nie na długie życie w szczęśliwości. Annę Stojanowską, Marka Trelę i Jerzego Białoboka - największych ekspertów od koni arabskich - poprzedni rządzący wyrzucili z pracy. W grudniu ubiegłego roku cała trójka została zaproszona na rozmowy do wicemarszałkini Sejmu Doroty Niedzieli. Wielu dostrzegło w tym geście możliwość rychłego powrotu prezesa Treli do Janowa Podlaskiego. Mogą to być jednak płonne nadzieje. On już ma swoje lata i też by raczej chciał pewnie włączyć się w doradztwo hodowlane. Trela aktualnie pracuje w Jordanii. Chcieliśmy z nim porozmawiać, ale jest rozchwytywany. Leciał do Kataru, gdzie szkolić ma tamtejszych hodowców. Co więc czeka janowską stadninę? Jeżeli ktoś nie wie, gdzie Polska jest specjalnie położona w Europie, to większość ludzi wie, gdzie jest Janów Podlaski, że stąd pochodzą najlepsze konie. To są konie widoczne na pokazach międzynarodowych. A to jest już dobra podstawa do odbudowy. Rynek prywatnego wynajmu mieszkań w Polsce to stąpanie po cienkim lodzie. Lokatorzy twierdzą, że traktowani są przez właścicieli jak rzeczy. A właściciele mówią o szczególnych prawach lokatorów i ochronie tych, którzy nie zawsze są w porządku. Czy jedni i drudzy mają narzędzia, żeby walczyć o swoje i czy systemowe zmiany nadążają za rynkiem najmu? Jest to kłopot, żeby kogoś, mówiąc brzydko, eksmitować, żeby to swoje mieszkanie odzyskać. Jadwiga Prusek nie ma tego kłopotu, bo mieszkanie wynajmuje znajomym. Ale bałaby się udostępnić swoje lokum obcym. Wiem, że często wynajmujący nie płacą za mieszkania, że to się przeciąga, że postępują złośliwie. Obowiązujące przepisy nakładają na właściciela szereg obowiązków, których musi dochować, by finalnie nieuczciwego lokatora z mieszkania eksmitować. A często jest to czasochłonne, nie mówiąc o straconych nerwach i pieniądzach. Ludzie by płacili, gdyby ich było na to stać. Piotr Ikonowicz od lat broni praw lokatorów. Jego zdaniem to właściciele mieszkań postępują nieuczciwie. W Polsce mamy wyzysk czynszowy. Bardzo często czynsz mieszkania kosztuje jedno przeciętne wynagrodzenie. Myślę, ze przyszedł taki czas, żeby wrócić do myśli o czynszu regulowanym. Bo te czynsze oszalały i po prostu są na żadną kieszeń. A jednocześnie mamy w Warszawie 207 tys. pustych mieszkań. A w całej Polsce jest ich prawie dwa miliony. Przepisy o ochronie lokatorów stwarzają bardzo trudną sytuacje dla wynajmujących. Sprawiają, że wynajem mieszkań jest obarczony w Polsce ponadprzeciętnym ryzykiem. Którego właściciele mieszkań wolą nie podejmować. Takie karkołomne przepisy niestety prowadzą do sytuacji, która prowadzi do tego, że duża część mieszkań jest pusta. Lokatorzy nie są należycie chronieni, ale także najem jest nieco mniej cywilizowany niż w krajach zachodnich. Rząd obecnie nie zamierza regulować przepisów dotyczących wynajmu. Są dzisiaj pewne narzędzia, które powstały w wyniku pewnego rodzaju kompromisu czy też rozmów między jedną stroną, czyli tymi, którzy wynajmują, ale też tymi, którzy chcą wynająć. Tym narzędziem jest tzw. umowa najmu okazjonalnego. Tutaj nie musimy przeprowadzać długotrwałego i często bardzo kosztownego postępowania eksmisyjnego. Ale to nie uchroni nas przed ewentualnymi kłopotami, gdy po drugiej stronie mamy do czynienia z nieuczciwym człowiekiem. Zarówno lokatorzy jak i właściciele mieszkań uważają, że przepisy dotyczące wynajmu są niesprawiedliwe. To kolejny kontrowersyjny obszar na pełnym patologii polskim rynku nieruchomości, który wymaga zmian. Zamiast spalin powstaje woda, a paliwo to najczęściej występujący w przyrodzie pierwiastek. Silniki na wodór już istnieją, ale naukowcy z Politechniki Krakowskiej zaprezentowali silnik, jakiego jeszcze nie było. Koncerny motoryzacyjne z zaciekawieniem przyglądają się pomysłom Polaków. Czy Made in Poland staje się w dziedzinie nowych technologii tym, co świat pozna i doceni? Na razie to odległa perspektywa, ale wiele wskazuje na to, że nowa rzeczywistość na drogach będzie prezentować się w ten sposób. Od 2035 roku w Unii Europejskiej ma obowiązywać zakaz rejestracji nowych spalinówek. Tylko zeroemisyjne samochody. Przerobiony na silnik wodorowy. Kilka lat wytężonej pracy i jest - silnik napędzany wodorem, od podstaw stworzony na bazie tradycyjnego pięciocylindrowego silnika spalinowego. Za tą ekologiczną alternatywą stoją naukowcy z Politechniki Krakowskiej. Tutaj były dość spore przeróbki mechanicznego tego silnika, konstrukcyjne. W tej chwili jest to sinik, który jest zasilany wodorem, ale jednocześnie może pracować na gaz ziemny. Można powiedzieć, że to silnik uniwersalny. Mogą być zasilane wodorem, metanem lub dowolna mieszaniną tych dwóch gazów. Może być montowany w mniejszych ciężarówkach i autobusach. Unikamy emisji gazów typu tlenek węgla i dwutlenek węgla. Nie spalamy paliwa węglowodorowego, tylko czysty wodór. A to już unikalne miejsce i rozwiązanie w skali światowej. Naukowcy ze Szczecina mówią, że algi to taki zielony magazyn energii. 5 lat pracowali nad zautomatyzowanym fotobioreaktorem do ich hodowli. Biomasę lub składniki w niej zawarte wykorzystują do tego, by przygotować różne rodzaje biopaliw. Skład biomasy jest bardzo szeroki. Można w niej znaleźć takie składniki, które mogą być wykorzystywane w różnych sektorach gospodarki. Energetycznie my jesteśmy zainteresowani przede wszystkim lipidami. Są one prekursorem do wytwarzania różnych paliw, np. biodiesla. Słowem glony zamiast ropy. Kilkudziesięcioosobowy zespół, którym kieruje doktor Jakub Ciążel, opracował narzędzie, które może wskazać konkretną lokalizacje złóż metali i innych surowców na Księżycu. W bliskiej podczerwieni, która była stosowana dotychczas, nie można szukać złóż metali. W dalekiej będzie to możliwe, a ma to kolosalne znaczenie w tym momencie. W ramach listopadowej misji Artemis II planowany jest pierwszy po ponad pół wieku powrót człowieka na Księżyc. W dalszej perspektywie powstaną pierwsze bazy na Srebrnym Globie. Sprowadzenie surowców z Ziemi byłoby zbyt kosztowne. Tu z pomocą przyjdzie technologia z Polski. W 19.30 to wszystko, a już za chwilę Monika Sawka w rozmowie z Magdaleną Biejat. Do zobaczenia.