Moskwa rozerwie Europę - Zełenski ostrzega w Monachium. Wspólny plan w odpowiedzi na rosyjskie zagrożenie. Osłabiony dolar - kto na tym skorzysta i jak długo? Zbigniew Łuczyński, "19.30". Dobry wieczór. Sobota to drugi dzień Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Temat Ukrainy dominuje w spotkaniach, ale nie milkną też echa wczorajszego wystąpienia amerykańskiego wiceprezydenta, który stwierdził, że Rosja nie jest zagrożeniem Europy i oskarżył Europę o odejście od własnych wartości. Z kolei ukraiński prezydent mówił dziś o swojej wizji bezpieczeństwa, które mogłaby zapewnić wspólna europejska armia. Więcej o ścieraniu się poglądów i dialogu podczas konferencji. Drugi dzień Wołodymyra Zełenskiego w Monachium i ostrzeżenie dla Europy, by była przygotowana. Mamy jasne informacje, że tego lata Rosja planuje wysłać swoje siły na Białoruś pod przykrywką ćwiczeń wojskowych. Tak samo przesunęli swoje siły przed inwazją na Ukrainę trzy lata temu. Czy ci żołnierze na Białorusi zaatakują Ukrainę? Może tak, może nie. Może są przewidziane dla was. Nie mamy żadnych wątpliwości, że plany agresywne Rosji przekraczają Ukrainę. I dlatego Zełenski wzywał Europę nie tylko do jedności, ale i do stworzenia wspólnych europejskich sił zbrojnych. By nie stała się marionetką w rękach Moskwy. Władimir Putin jest zbrodniarzem wojennym i uczynił Rosję jeszcze bardziej autorytarną niż w okresie późnego Związku Radzieckiego. Teraz zdaniem ukraińskiego prezydenta w swoją grę wciąga Stany Zjednoczone. Putin chce rozmów jeden na jeden z Amerykanami. Później będzie chciał widzieć amerykańskiego prezydenta stojącego na Placu Czerwonym 9 maja, nie jako szanowanego lidera, a jako rekwizyt w jego własnym teatrze. Nic nie przyćmiło dziś wystąpienia prezydenta Ukrainy, choć echa wystąpienia J.D. Vance'a nie milkną. W Waszyngtonie zostało one odebrane tak: Wygłosił błyskotliwe przemówienie. Uważam, że zostało bardzo dobrze przyjęte. I tu prezydent USA się myli. Wystąpienie J.D. Vance'a, które wykorzystał do ataku na Europę, wprawiło słuchaczy w Monachium w osłupienie, a minister obrony Niemiec zmienił nawet swoje wystąpienie. Jeśli dobrze zrozumiałem. to porównuje on sytuację w części Europy z autorytarnymi reżimami. To nie do zaakceptowania! Pistorius podkreślał, że demokracja w Niemczech daje możliwość takim partiom jak skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec, by prowadziły kampanię wyborczą. Gdyby wiceprezydent włączył niemiecką telewizję, zobaczyłby liderkę AfD w prime timie. Ale tego robić nie musiał, bo spotkał się z nią na marginesie konferencji w Monachium. Nikt nie zdążył go już tu o to spotkanie zapytać. Inaczej niż Wołodymyra Zełeńskiego, który wielokrotnie odpowiadał na pytania o rozmowę telefoniczną z Trumpem. Ten nie dał mu pewności, że najpierw spotka się z nim, potem dopiero z Władimirem Putinem. Powiedziałem Trumpowi, że Putin się go boi, a on mnie wysłuchał. Teraz Putin już wie. Nie powinnam się śmiać, ale pan sprawia, że się śmieję. Wojna za naszą wschodnią granicą, pojawiające się scenariusze jej zakończenia Kampania prezydencka w Polsce w toku, a jednym z tematów, którego kandydaci nie mogą pominąć, jest Ukraina. Wojna za naszą wschodnią granicą, pojawiające się scenariusze jej zakończenia czy akcesji Ukrainy do NATO i Unii Europejskiej, rola Stanów Zjednoczonych, dalsza pomoc - wiele się o tym mówi, mówią także kandydaci na prezydenta. Przynajmniej w sprawie bezpieczeństwa próbujmy mówić jednym głosem. Ten apel Rafała Trzaskowskiego za pośrednictwem TVP INFO popłynął stąd, ze światowego centrum dyplomacji, jakim jest Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. To tu przyjechali światowi liderzy i eksperci, by rozmawiać o losach Ukrainy, Europy i świata. Musimy przekonywać, że wszyscy inni w Europie muszą wziąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo, i to robimy. Co najważniejsze, my z Polski musimy wysłać sygnał jasny. Zaproponowałem pakt dla bezpieczeństwa, akurat w tej sprawie nie ma między nami żadnych różnic. Pakt dla bezpieczeństwa to m.in. 5% PKB na obronność i inwestowanie w polski przemysł minimum połowy środków na modernizację armii. Karol, Karol! Ten kandydat też sporo mówił dziś o bezpieczeństwie. Tu w kontekście wizyty sekretarza obrony USA w Polsce. Szef Pentagonu biegał w szarym dresie. Bo nie musi nikogo, drodzy państwo, udawać i nie musi wchodzić na ulice Warszawy i wkładać na swoje ciało termicznej odzieży do biegania. Karol Nawrocki w piątek nie prowadził aktywności kampanijnych. Rafał Trzaskowski w piątek brał udział w panelu dyskusyjnym na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. To nie spodobało się jego kontrkandydatowi. Opowiadał wciąż te same rzeczy. Myśląc, że Polacy dadzą się nabrać na to, że wystarczy panel na podstoliku z kilkoma obcojęzycznymi panelistami, aby przekonywać o tym, że Polska, gdy zostanie prezydentem, będzie bezpieczna. Nie wiadomo, co miał na myśli Karol Nawrocki, używając słowa "podstolik" w tej wypowiedzi. Bo Rafał Trzaskowski wystąpił na głównej scenie. A wśród panelistów był premier Norwegii. Do tego w Monachium Trzaskowski spotkał się z merem Kijowa i jego bratem. Rozmawiamy o tym. co najważniejsze, a mianowicie, że nie może być pokoju ponad głowami Ukraińców. Dla PiS-u i ich kandydata chyba to jednak nie jest najważniejsze. Tu dziś zachwyt nad wczorajszym wystąpieniem wiceprezydenta USA. Zrobił szok wielki w Monachium na konferencji Bezpieczeństwa, Tyle że poseł PiS-u zgrabnie pominął ten fragment wypowiedzi Vance'a: Zagrożeniem, którego ja najbardziej się obawiam, nie jest Rosja, Chiny ani żaden inny zewnętrzny aktor. To, czego się obawiam, to zagrożenie od wewnątrz. Odwrócenie się Europy od niektórych fundamentalnych wartości. To Rosja napadła na Ukrainę, a nie Ukraina na Rosję, to Rosja jest winna tym wszystkim rzeczom, które obserwujemy dzisiaj w mediach, a nie Niemcy, nie Francja, nie Europa, która dzisiaj podobno zbłądziła. Tylko Rosja. J. D. Vance w tym wystąpieniu w znacznej mierze pominął kwestię rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ale o tym Jarosław Kaczyński w tym internetowym wpisie krytykującym premiera nie wspomina. Wyobraźcie sobie, w jak trudnej sytuacji byłaby dzisiaj Polska, Wpis skwitował, że ich zachowanie w ostatnich dniach nie pozostawia już żadnych złudzeń. Wczoraj rozmowy w Warszawie, dziś wizyta u amerykańskich żołnierzy. Sekretarz obrony USA i polski minister obrony spotkali się z nimi na terenie 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Takich miejsc w naszym kraju jest kilkanaście. I tak na przykład amerykańscy pancerniacy są rozlokowani w Żaganiu, Skwierzynie, Świętoszowie, Drawsku Pomorskim, Bolesławcu i Toruniu, w Redzikowie mamy bazę obrony przeciwrakietowej, w Poznaniu mieści się stały garnizon, Amerykanie są też na wschodniej flance NATO w pobliżu Orzysza i na podrzeszowskim lotnisku w Jasionce, dokąd trafia sprzęt wojskowy dla Ukrainy. W Polsce stacjonuje około 10 tysięcy żołnierzy zza oceanu. Czy będzie ich więcej? Spotkanie sekretarza obrony USA i szefa polskiego MON z amerykańskimi żołnierzami w bazie lotnictwa transportowego w Powidzu. Prezydent Trump pozdrawia was, kocha was i docenia. Stoi za mną i za Wami murem. Nie będziemy wymagać od was niczego, do czego nie damy wam narzędzi. To zawsze chciałem słyszeć od swojego dowódcy, że mnie wspiera. Wczoraj w Warszawie szef Pentagonu mówił o strategicznym polsko-amerykańskim partnerstwie. Stany Zjednoczone i Polska to prawdziwi przyjaciele, a nasza współpraca będzie jeszcze na wyższym poziomie. Donald Trump chce odchudzić amerykański kontyngent w Europie. Ale nie w Polsce. Amerykanie zastanawiają się nad ograniczeniem liczebności armii amerykańskiej na świecie, ale dzisiaj rzeczywiście minister obrony USA mówił, że w Polsce żołnierze zostaną. To bardzo dobry sygnał. Andrzej Duda po rozmowie z szefem Pentagonu ogłosił wręcz: Wierzę, ze faktycznie Fort Trump naprawdę powstanie w naszym kraju. Ruszyła lawina pytań. Na razie określę to jako myślenie życzeniowe. Chciałbym też wiedzieć, co to niby miałoby być ten Fort Trump. Mamy bazę w Redzikowie, mamy bardzo dobrą bazę logistyczną w Powidzu. Będzie ograniczać liczbę żołnierzy amerykańskich na kontynencie europejskim, no to pytanie, czy oni będą wszyscy w Polsce? Pierwszy raz Andrzej Duda mówił o tym 7 lat temu, za pierwszej prezydentury Donalda Trumpa. Baza pod tą konkretną nazwą nigdy nie powstała. Ale obecność amerykańskich wojsk w Polsce od tamtego czasu znacząco wzrosła. Dziś to 10 tysięcy żołnierzy. Ja bym nie przykładał specjalnej uwagi do Fort Trump jako jednej lokalizacji, jednego obiektu czy jakiejś bazy wojskowej, bo myślę, że po pierwsze nikt w kręgach wojskowych nie myśli o tego typu rozwiązaniu. To jest raczej określenie stałej obecności amerykańskiej w Polsce. Co już ma miejsce, także w ramach wzmacniania wschodniej flanki NATO. W Powidzu jest baza lotnictwa oraz magazyny amerykańskiego sprzętu i amunicji. Pancerne i lotnicze oddziały bojowe stacjonują głównie na zachodzie Polski - m.in. w Żaganiu, Drawsku Pomorskim czy Bolesławcu, gdzie jest dowództwo dywizyjne. W Poznaniu jest Camp Kościuszko, czyli V Korpus Sił Lądowych USA. W Krakowie - baza wojsk specjalnych. W Bemowie Piskim Batalionowa Grupa Bojowa. Wreszcie tarcza antyrakietowa w Redzikowie. Do tego stworzone po wybuchu wojny w Ukrainie centrum logistyczne w Rzeszowie, przez które przeszło ponad 80% pomocy wojskowej dla Kijowa z całego świata. Nikt za nas o bezpieczeństwo nasze dbał nie będzie, dlatego trzeba się zbroić. Zbroimy się - w tym roku wydamy na to 4,7% PKB, za co chwalił Polskę szef Pentagonu. To właśnie Europa musi wziąć więcej odpowiedzialności w swoje ręce. Ja się z taką tezą zgadzam. Co nie zmienia faktu, że amerykańska obecność ma działanie odstraszające. Rosja kilka razy zastanowi się, zanim podejmie agresywne kroki w naszym kierunku. Szef Pentagonu wizytę w Polsce, a wcześniej w Brukseli podsumował tym nagraniem. Oby to samo mogła powiedzieć o sobie Europa. To jest "19.30", a dziś jeszcze... Dolar i euro w dół. Polski złoty zaczyna wyglądać jako dość bezpieczna waluta. Z perspektywy osób, które wyjeżdżają na wakacje, okres jest wręcz rewelacyjny. Rozliczanie PIT-ów - czas start. Trzeba się wczytać bardzo, znać temat rozliczenia i jakoś pójdzie. Jeśli człowiek się zaloguje bez problemu, to około minuty i już. Wczesna diagnoza ratunkiem dla dzieci. Takiego pomysłu, że to choroba nowotworowa, w życiu byśmy nie mieli. Szybka reakcja była i nie zdążyło się rozprzestrzenić. Hamas uwolnił kolejnych trzech izraelskich zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy. W ten sposób udało się przedłużyć kruche zawieszenie broni zawarte z Izraelem. Wśród uwolnionych są obywatele Izraela pochodzenia: amerykańskiego, argentyńskiego i rosyjskiego. Bojownicy Hamasu i islamskiego dżihadu przekazali zakładników wolontariuszom Czerwonego Krzyża. W Tel Awiwie tłumy Izraelczyków śledziły transmisję z uwolnienia. A wkrótce po tym autobusy z palestyńskimi więźniami opuściły izraelskie więzienie Ofer. Izrael wypuścił na wolność ponad 360 Palestyńczyków, w tym 36 skazanych na dożywocie. Wymiana to część rozejmu z 19 stycznia. Jego przyszłość jest niepewna. Obie strony oskarżają się o łamanie warunków zawieszenia broni. Teraz w "19.30" o pieniądzach. Polska waluta była silna, a staje się jeszcze silniejsza. Skąd ten wzrost i czy zmiana na szczytach władzy w USA i wizja zakończenia wojny w Ukrainie sprzyja złotemu? Jak w tej sytuacji kształtują się kursy euro i dolara? I czy mocny złoty to tylko korzyści? A jeśli tak, to dla kogo? O kursach, ich wzrostach i spadkach. Superpassa złotego to także superpassa wielu kantorów. Obserwujemy wzmożony ruch. Głównie po dolara i euro. 1200 euro proszę. Obie waluty lecą wobec złotego na łeb na szyję. Obecny oficjalny kurs dolara to 3,97, euro 4,16. Powód numer jeden to zdaniem profesora Orłowskiego najnowsze informacje dotyczące sytuacji za naszą wschodnią granicą. Sugerują, że może jednak wojna na Ukrainie się skończy, co oczywiście powoduje, że polski złoty zaczyna wyglądać jako dość bezpieczna lokata. Polskie perspektywy wzrostu wyglądają na tle Europy całkiem nieźle. W IV kwartale ubiegłego roku polska gospodarka rosła najszybciej w Unii Europejskiej - PKB wzrósł o 3,2 procent. Różne ośrodki analityczne pokazują potencjalny wzrost między 3,5 a nawet 4 procent w roku 2025, więc inwestorzy na pewno przyglądają się Polsce z uwagą. Sytuacja gospodarcza Polski plus geopolityczne zawirowania to mieszanka dająca złotemu niespodziewaną siłę - polska waluta nie była tak mocna w stosunku do euro od 7 lat. Z perspektywy konsumentów, z perspektywy osób, które chociażby wyjeżdżają na wakacje do krajów europejskich, okres jest wręcz rewelacyjny. Dla innych jednak niepokojący. Tak mocny złoty wobec euro nie jest wskazany, bo uderza po kieszeni eksporterów. Stąd inny pozytywny skutek może czekać kredytobiorców. Niewykluczone, że NBP szybciej zdecyduje się na obniżkę stóp procentowych. Z kolei mocny złoty wobec dolara w dłuższej perspektywie ucieszyłby wszystkich. Trzymajmy kciuki, żeby rzeczywiście złoty umacniał się do dolara, bo to jest bardzo ważne, bo zakupy ropy, gazu itd., za to płacimy w dolarach i to ma wpływ na inflację. Jest na to szansa, bo dolar także przez widmo wojny handlowej słabnie na globalnych rynkach, a to oznaczałoby dalsze umacnianie złotego. W perspektywie najbliższych trzech, czterech, pięciu miesięcy Polska wydaje się miejscem dobrze rozwijającym się, stabilnym i bezpiecznym. Profesor Orłowski jest ostrożny w przewidywaniach, a co do złotego wielu ekspertów nie chce wydawać nawet krótkoterminowych opinii. Wiele zależy od konferencji w Monachium, która jutro się kończy. Na razie te przecieki, które w Polsce do nas z tej konferencji docierają, nie są zbyt optymistyczne, więc niewykluczone, że ta superpassa złotego się w poniedziałek zakończy. Przy obecnych niestabilnych rynkach finansowych trudno więc o stabilne prognozy. Rozliczenie PIT-ów czas zacząć. O północy ruszyła usługa Twój e-PIT, tam czekają przygotowane zeznania podatkowe. Nowa metoda ma znacznie ułatwić obowiązek rozliczania, choć zwolennicy formy papierowej nadal mogą to zrobić w tradycyjny sposób. Dostępna jest także nowa aplikacja mobilna "e-Urząd Skarbowy". Więcej o tym, na co warto zwrócić uwagę przy rozliczeniach z fiskusem. Szczęście trwało krótko. Wyrok zapadł tuż po narodzinach. Myślę, że dalej nie możemy się do końca pozbierać. Już rok prawie trwa zbiórka, dalej nie potrafimy tego uzbierać. Walczymy. Czasu jest coraz mniej, bo dwuletni Kazik walczy z dystrofią mięśniową Duchenne'a. Choroba prowadzi do nieodwracalnego zaniku mięśni. Jedyną szansą jest leczenie w Stanach Zjednoczonych. Koszt to 16 milionów złotych. Ta pomoc jest możliwa m.in. dzięki deklaracji PIT i przekazaniu 1,5% podatku dla Organizacji Pożytku Publicznego. Od dziś można to zrobić. Blisko dwa miliardy złotych w zeszłym roku trafiły na konta wszystkich organizacji. Organizacje Pożytku Publicznego ratują często życie ludzkie, zdrowie. Pomagają rozwiązać bardzo dramatyczne sytuacje poszczególnych ludzi. Wniosek w formie tradycyjnej złożyła już pani Stanisława. Trzeba się wczytać bardzo, znać temat rozliczania i jakoś pójdzie. Można też inaczej - drogą elektroniczną. Wystarczy zalogować się przez stronę podatki.gov.pl. Przez Internet wszystko. Nie muszę stać w kolejkach, nie muszę dojeżdżać. Z tej formy w zeszłym roku skorzystało 95% podatników. Termin graniczy, który jest maksymalny, to 45 dni, natomiast w przypadku PIT-ów papierowych to jest trzy miesiące. Nowością jest aplikacja mobilna e-Urząd Skarbowy. Pobrało ją już ponad 80 tysięcy osób. W tym Mateusz Sterniczuk, który PIT złożył za pomocą telefonu. Jeśli człowiek się zaloguje bez problemu, to około minuty i już. Zabezpieczenie takie, że jak nie będziemy przez chwilę aktywni, to aplikacja nas wyloguje, tak że możemy być spokojni. Nasze dane są bezpieczne. Przed akceptacją zeznania należy sprawdzić, czy dane się zgadzają i czy ulgi zostały naliczone. Rola podatnika w tym momencie ogranicza się do tego, żeby uzupełnić to zeznanie o pewne swoje wybory, swoje decyzje i informacje na temat ulg, które chciałby rozliczyć albo Organizację Pożytku Publicznego, którą chciałby wskazać. A dla nich 1,5% ma wielkie znaczenie. Deklaracje można składać do 30 kwietnia. 48-letni narciarz z Czech wypadł z trasy ośrodka w Szczyrku. Mimo prób reanimacji nie udało się go uratować. To kolejna tragedia, do której doszło na stoku. Zima, choć ma niewątpliwe uroki, przynosi też niestety tragedie. Ferie spędzane w górach i białe szaleństwo - tak, ale pod warunkiem zachowania bezpieczeństwa i dostosowania się do warunków, które w górach potrafią zmienić się w ciągu chwili. O zagrożeniach i zasadach. Policyjny pościg na stoku. To w czasie ferii widok wcale nie rzadki. Za szybko i gwałtownie pan zjechał ze stoku, zagrażając bezpieczeństwu innych uczestników. Zostanie pan pouczony, ale na przyszłość proszę uważać, dobrze? Dobrze. Pełna zgoda, gdy stawką jest bezpieczeństwo tych, którzy na nartach i snowboardzie. Brak jakiejkolwiek wyobraźni, wszyscy jadą na krechę, bez kontroli i myślą, że są święte krowy. W Beskidach ruch turystyczny jest spory. Od początku ferii ratownicy GOPR interweniowali około 600 razy. Także tu, na stoku w Szczyrku, gdzie doszło do najtragiczniejszego wypadku. 48-letni narciarz prawdopodobnie wypadł z trasy i uderzył w bryłę lodu. Był doświadczony. Miał kask. Przyczyną wypadku mogła być nadmierna prędkość. Śledztwo wszczęła prokuratura. Sprawę bada też policja. I prosi o rozsądek na stokach. Narciarze czasami lekkomyślnie zjeżdżają, nie znając stoku. Wcześniej, wybierając się na stok, warto sobie sprawdzić trasę przejazdu, sprawdzić, jak ona się kończy przede wszystkim, nie przeceniać swoich umiejętności. I nie jeździć pod wpływem alkoholu. A to niestety zmora. Spożywanie alkoholu to jest najgorsze na stokach i daje się zauważyć. Nie myślą o sobie, a najgorzej, że mogą komuś krzywdę zrobić. To jest ten problem. To, co cieszy, to fakt, że coraz więcej osób jeździ w kaskach. Choć są obowiązkowe do 16. roku życia, to na głowach dorosłych świadczą o rozsądku. Myślę, że 95% ma ten kask na głowie, natomiast reszta jeszcze do tego nie dojrzała. W Tatrach turyści ostrożnie, krok za krokiem, bo ślisko. Nie tylko na szlaku, ale też na zamarzniętej tafli Morskiego Oka. Jest zupełnie nieuzasadnione wchodzenie na lód. A uprawianie turystyki zimowej wymaga wiedzy, doświadczenia i podejmowania własnych decyzji. Potrzebne są sprzęt, umiejętności i rozwaga. Zwłaszcza że w Tatrach warunki są trudne. Nazywamy to szklanymi górami. W częściach leśnych jest bardzo dużo lodu, bardzo dużo zamarzniętego błota. W zeszłym roku ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego udzielili pomocy ponad 1300 turystom. To był piękny show, a w jego efekcie widzowie podjęli decyzję. Wynik telefonicznego głosowania podczas koncertu preselekcyjnego przed tegorocznym Konkursem Piosenki Eurowizji przyniósł mocne zwycięstwo Justynie Steczkowskiej i jej piosence "Gaja". Na miejscu pierwszym Justyna Steczkowska - 39,32%. Jak rzadko brak mi słów, ale przede wszystkim dziękuję tym, którzy głosowali na "Gaję". Po 30 latach Justyna Steczkowska wraca na eurowizyjną scenę. Zabierzemy się do pracy. Musimy skonstruować ten show na nowo, zrobić wszystko, żeby świat zachwycić, żeby mieć jak najlepszy wynik w Eurowizji, żebyśmy mogli być dumni z siebie nawzajem, państwo ze mnie i żebyśmy się zaprezentowali najlepiej, jak się da. Są niejednoznaczne i nie zawsze wzbudzają niepokój. Chodzi o pierwsze objawy nowotworów u dzieci. Ponad 60% Polaków nie kojarzy onkologii z wiekiem dziecięcym. A wczesne wykrycie to szansa na wyleczenie. W Międzynarodowym Dniu Walki z Nowotworami Dziecięcymi ruszyła kampania Instytutu Matki i Dziecka "Pokaż serce". Kampanię wspiera Fundacja TVP. Pierwsze kroki po operacji. Dwuletni Milan ma wszczepioną protezę kości udowej, która będzie z nim rosła. Takiego pomysłu, że to choroba nowotworowa, w życiu byśmy nie mieli. Milanek dopiero co nauczył się chodzić, upadek za upadkiem. Dziecko miało ból nogi, nie pomagały masaże ani maści. Lekarz rodzinny zwrócił uwagę na nietypowy kształt kości i pilnie wysłał pacjenta do szpitala. Nam się wydawało, że to wyrok: nowotwór złośliwy. Nie mieliśmy pojęcia, że takie małe dziecko może zachorować. U Liliany nagle pojawił się guz na klatce piersiowej. Tu także reakcja lekarza rodzinnego była błyskawiczna. Kilka dni potem Lila była już na onkologii, miała chemioterapię, potem operację. Po 10 miesiącach leczenia opuszcza Instytut Matki i Dziecka. Nie było nigdzie przerzutu, szybka reakcja była i nie zdążyło się rozprzestrzenić. Marzę, żeby wrócić do szkoły, do koleżanek. Spadek masy ciała, nawracające infekcje, bóle rąk i nóg, utrzymująca się gorączka. To niektóre objawy, które powinny zwrócić uwagę rodziców i lekarzy. O tym mówi kampania Instytutu Matki i Dziecka. Zapalenie ucha okazało się nowotworem podstawy czaszki. Ból nogi po treningu okazał się mięsakiem kości. Wysypka okazała się histiocytozą. Nowotwory wykrywa się rocznie u 1200 dzieci. To mniej niż procent zachorowań rozpoznawanych u dorosłych. Być może dlatego nietypowe objawy u małych pacjentów trudno skojarzyć z onkologią. Wciąż prawie połowa dzieci trafia do ośrodków w zaawansowanym stadium choroby, kiedy szanse wyleczenia spadają. Czujność rodziców i lekarzy ratuje życie. Jeżeli mamy wczesne stadia, w wielu nowotworach wyleczalność obecnie sięga 90%, czyli 9 na 10 dzieci będzie całkowicie zdrowych. I to jest to, o co walczymy. Milana czeka jeszcze leczenie i rehabilitacja. Ale ma uratowaną nogę. Na szczęście w porę ktoś się zorientował, ktoś od razu pomógł i jesteśmy tutaj. I za to jestem bardzo wdzięczna. To wszystko w 19.30. A już za chwilę Pytanie Dnia i Aleksandra Pawlicka w rozmowie Adamem Rotfeldem. Dziękuję za dziś, dobranoc i do zobaczenia.