Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. To już 20. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ostrzały, naloty i bombardowania - tak wygląda dziś rzeczywistość wielu ukraińskich miast i miasteczek. Premierzy Polski, Czech i Słowenii nie czekając na rozwój wydarzeń pojechali do Kijowa, by okazać nasze wsparcie Ukrainie, przedstawić pakiet wsparcia, tak bardzo potrzebny dziś Ukrainie. Już za chwilę połączymy się z naszymi reporterami. W Kijowie są Tomasz Jędruchów oraz Jacek Łęski, a we Lwowie Agnieszka Jędrzejczak. Zacznijmy od ukraińskiej stolicy. Lech Kaczyński mówił, że Europa Środkowa ma odważnych przywódców. I tę odwagę widać dziś w Kijowie, do którego osobiście udali się premierzy trzech krajów: Polski, Czech i Słowenii. Tomku, powiedz, co ta wizyta oznacza dla Ukrainy? To przede wszystkim ważny gest pokazujący, że przyjaciele nie opuszczają Ukraińców w biedzie. To jednocześnie przypomnienie, że Polacy, Czesi i Słoweńcy są gotowi wspólnie z Ukraińcami walczyć ramię w ramię przeciwko rosyjskiemu agresorowi. To Trzeba mieć dużo odwagi, żeby w środku krwawej rosyjskiej inwazji na Ukrainę pojechać do bombardowanego Kijowa z misją wsparcia dla walczącej Ukrainy. Do atakowanej przez rosyjskich bandytów ukraińskiej stolicy pojechali prezes Prawa i Sprawiedliwości wicepremier Jarosław Kaczyński oraz premierzy Polski, Czech i Słowenii. Wizyta była przygotowywana od wielu dni, natomiast utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Premierzy pojechali pociągiem. Celem tej misji jest przekazanie wsparcia bezpośrednio premierowi i prezydentowi Ukrainy. Polskie władze, podobnie jak rządy wielu środkowoeuropejskich państw, twardo bronią ukraińskiej niepodległości. Ta wizyta to znak wsparcia od krajów, które nas rozumieją, wiedzą co przeżywamy w związku z rosyjską inwazją. Dziś Jarosław Kaczyński w Kijowie wraz z premierami państw naszego regionu, a 14 lat temu na czele delegacji, która pojechała do Tbilisi, by bronić napadniętej przez Rosję Gruzji, stał prezydent Lech Kaczyński. Wtedy, w 2008 roku, padły te słowa: Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę. Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę. Racje miał prezydent Lech Kaczyński, gdy mówił w Tbilisi, że Europa Środkowa ma odważnych przywódców. Tamta jedność pod przewodnictwem polskiego prezydenta wyhamowała rosyjską inwazję. Ale Rosja zaatakowała ponownie. A Polska ponownie pomaga. Podróż premierów Kaczyńskiego, Morawieckiego, Fiali i Jansy ma wymiar historyczny. To jest pewna klamra - Tbilisi, 2008 rok Lech Kaczyński i teraz Kijów. Przywódcy Europy środkowo-wschodniej mówią napadniętemu państwu i narodowi: "Jesteśmy z wami, nie zostawimy was". Dziś Polacy razem z Czechami i Słoweńcami stają w obronie Ukrainy, co doceniają także światowe media. To relacja w CNN: To niesamowity wyraz solidarności. Pojechać do ostrzeliwanego Kijowa. A tak napisał niemiecki Bild: Opozycji jednak trudno się z tym pogodzić. To nieprawda, bo jak zapewnia polski rząd, wizyta w Kijowie została uzgodniona z szefem Rady Europejskiej i szefową Komisji Europejskiej w czasie niedawnego nieformalnego szczytu Rady Europejskiej w Wersalu. Poinformowane zostały ONZ i NATO, i OBWE. Przywódcy Europy środkowej zdecydowali się pojechać do Kijowa i z polskiej perspektywy, ale też europejskiej była to decyzja przemyślana. Dziś to Polacy, Czesi i Słoweńcy pokazują, czym w praktyce jest solidarność z tymi, którzy najbardziej potrzebują wsparcia. Pozostańmy jeszcze w temacie wizyty w Kijowie. Na miejscu jest Jacek Łęski. Jacku, ty rozmawiałeś dzisiaj z mieszkańcami tego miasta, ze zwykłymi Ukraińcami. Powiedz, jak oni komentują tę wizytę? deklaracja dalszej współpracy i pomocy. Ukraińcy są bardzo wdzięczni za to, że taka wizyta się odbywa. To dla nich symboliczny gest. Są wdzięczni i podziwiają odwagę ludzi, którzy mieli odwagę tu przyjechać. Ale proszą o zamknięcie nieba nad Ukrainą. Dla nich to najważniejsze. To może uratować ich życie. Mieszkańcy Kijowa, choć żyją w ciągłym strachu po ostatnich ostrzałach na dzielnice mieszkalne, to doskonale zadają sobie sprawę, że mogą liczyć na pomoc ze strony Polski i doceniają dzisiejszą wizytę przedstawicieli Zachodu w ich mieście. To dla nich znak, że mają wsparcie. Wszelkie takie kontakty są bardzo potrzebne i dla nas, i dla Polaków. Ponieważ jedziemy na tym samym wózku. Jesteście naszymi najbliższymi sąsiadami. Sąsiadami, którzy już w pierwszym dniu wojny wyciągnęli do Ukraińców pomocną dłoń. To bardzo dobrze, że jest pomoc dla narodu ukraińskiego. Jeśli to możliwe, zamknijcie niebo, nic więcej. Każdy ma dzieci, każdy ma życie. Proszę, zamknijcie niebo. Dla walczącej Ukrainy wsparcie z Zachodu jest niezwykle istotne, a oczekiwania zwykłych ludzi co do tej wizyty nie pozostawiają złudzeń. To bardzo potrzebne. Ukraina pilnie potrzebuje uzbrojenia. Kraj taki jak Polska może pomóc rozwiązać ten problem, bo jeśli nie daj Boże upadnie Ukraina, to Polska będzie następna. Dzisiejsza wizyta daje nadzieję całemu narodowi ukraińskiemu. I jest jasnym sygnałem dla Władimira Putina: Ukraina nie jest i nie będzie sama. Trwa 20. dzień bohaterskiej obrony Ukrainy przed rosyjskim agresorem. Spójrzmy na mapę, na której codziennie pokazujemy państwu aktualną sytuację panująca na Ukrainie. W ciągu ostatniej doby wojska rosyjskie nie posunęły się naprzód na żadnym kierunku. Agresor, wciąż ostrzeliwuje jednak wiele regionów Ukrainy i niestety kontynuuje bombardowanie budynków mieszkalnych i infrastruktury cywilnej, a także strzela do zwykłych ludzi. W Kijowie pociskami zostały trafione trzy wielopiętrowe bloki. Ostrzelane zostały również miejscowości w obwodzie sumskim, a także dzielnice Charkowa. Niespokojnie było też dziś w Awdijiwce w obwodzie donieckim na wschodzie kraju. Więcej o sytuacji na froncie w materiale Adriana Boreckiego. Kolejny, 20, dzień zbrodniczego ataku armii Putina na Ukrainę. Na Charków przez całą noc spadały bomby, w tym na budynki cywilne. Rakietami niosącymi śmierć Rosjanie strzelali także za dnia. Nawet podczas ewakuacji mieszkańców zburzonych bloków. Dramatycznie jest w południowej i wschodniej części Ukrainy. Bombardujemy nas w dzień i w nocy. Jesteśmy pokojowo nastawionymi obywatelami. Nie da się tego wyrazić słowami, co Rosja robi na terytorium Ukrainy. To koszmar. Bestialskość rosyjskich zbrodniarzy jest coraz większa. Z czołgów strzelają do ludzi na przystankach. Mordują każdego, kto znajdzie się na ich celowniku. Mąż przewoził dzieci z Chersoniu do Mikołajowa. W pewnym momencie okupanci strzelili do samochodu. Dzieci zostały ranne, ale przeżyły. Mąż zginął. Jak podaje Ukraińska Prawda, powołując się na rzecznika mera mariupola: liczba cywilów zamordowanych w mieście przez Rosjan zbliża się do 20 tys.! Tragiczna sytuacja jest w Czernichowie, gdzie nie ma wody, gdzie nie ma prądu. Tragiczna sytuacja jest w Mariupolu, oblężonym nad Morzem Azowskim, gdzie brakuje wszystkiego. Ludzie chowają się w ruinach i trudno ich wywieźć, nie sposób im dostarczyć żywności i wody. Dziś kolejni cywile zginęli w Kijowie. Rakiety bandytów uderzyły w kilka bloków mieszkalnych. Kolejny dzień gasimy pożary. Ludzie umierają, a najgorsze jest to, że umierają dzieci. Żyły tak krótko, a już widziały to, co najgorsze. Putin nie może wygrać z nasza armią, dlatego zaczął walczyć z cywilami, kobietami w ciąży - jak w Mariupolu - z dziećmi. To jest ludobójstwo w XXI wieku w środku Europy. W stolicy przedłużono godzinę policyjną. Dziś od 20.00 przez kolejne 35 godzin mieszkańcy nie będą mogli poruszać się po mieście bez specjalnego pozwolenia. Wyjątkiem będą sytuacje, gdy ktoś będzie udawał się do schronu. Będziemy bronić naszego miasta, naszych domów. Nigdy nie zamierzamy opuścić stolicy. Bronimy naszych dzieci, rodzin i naszej przyszłości, przyszłości Ukrainy. Niektóre warsztaty samochodowe przekształcono w fabryki broni. Zebraliśmy zespół spawaczy i inżynierów. Dostaliśmy szkice, zapoznaliśmy się z projektami. Zrobiliśmy prototypowy model i zadziałało. Teraz jesteśmy gotowi do produkcji. Już nawet rosyjscy generałowie przyznają, że atak na Ukrainę nie idzie po myśli Kremla. Wszystko dzięki heroicznej postawie naszych wschodnich sąsiadów, którzy walczą i odpierają ataki żołnierzy Putina. Wkrótce liczba zestrzelonych samolotów bojowych osiągnie 100 jednostek. Do tego setki czołgów i tysiące innych maszyn. Armia rosyjska straciła na Ukrainie więcej niż w dwóch krwawych i wieloletnich wojnach w Czeczenii. Od lat także nie zmienia się bezczelna, kłamliwa rosyjska propaganda, która putinowskie zbrodnie próbuje przerzucić na innych. Twierdzą, że nie planowali ataku, ale dokonali go. Twierdzili, że wycofają oddziały, ale dosłali ich jeszcze więcej. Twierdzili, że chronią cywili, ale zabijają cywili. Obecnie bezsensownie oskarżają o laboratoria służące do wytwarzania broni biologicznej, chemicznej. To kolejne kłamstwo. Obawiamy się, że Rosja pod fałszywą flagą może dokonać operacji z użyciem broni chemicznej. W związku z sytuacją na przyszły czwartek Sekretarz Generalny NATO zwołał nadzwyczajny szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego. Brytyjski piosenkarz Tom Odell zaśpiewał hit "Another Love" na dworcu kolejowym w Bukareszcie, by dodać otuchy uchodźcom, którzy przed wojną uciekają z Ukrainy m.in. do Rumunii. W ten sposób artysta chciał także powitać Ukraińców w bezpiecznym miejscu. Lwów to teraz prawdziwe centrum pomocy humanitarnej i centrum ewakuacyjne dla ludzi uciekających przed wojną z różnych stron Ukrainy. Na miejscu jest Agnieszka Jędrzejczak. Powiedz, jak wygląda sytuacja na dworcu we Lwowie? Każdego dnia przez dworzec we Lwowie przechodzi 50 tysięcy uchodźców. Od 24 lutego przyjechało tu około 200 tysięcy Ukraińców uciekających przed wojną. To tak, jakby powstało nowe miasto. Stąd odjeżdżają pociągi głównie do Przemyśla. Gdy tylko przekroczą polską granice, wolontariusze i służby robią wszystko, by czuli się bezpiecznie i zapomnieli o traumatycznych przeżyciach. Grady, rakiety... Strasznie. Każdy stara się pomóc, jak może. Tutaj widzimy takie tragedie, których się nie da opisać słowami. Oni wymazują Ukrainę z powierzchni ziemi. Wszędzie wojna. U nas szkoły są zamknięte, tu dzieci będą mogły się uczyć. Jedziemy do Szczecina. Tu też sąsiedzi z Ukrainy będą mieli wielkie wsparcie. Do wolontariatu na dworcu PKP zgłasza się wielu. Przykład sprzed 2 dni. Nagle na wózku wjeżdża Paweł, lat 30 parę, i zapytał się, że chciałby pomóc. Dodał tyle energii i tyle wiary w to, że będąc z tą niepełnosprawnością można pomóc drugiemu człowiekowi. Rozpłakałem się. Państwo Kowal z trójką dzieci, znaleźli schronienie we wsi Puławy na Podkarpaciu. Uciekli spod Charkowa. Wszystko zniszczone. Nie będzie do czego wracać. Mój dom ocalał, ale infrastruktura miejska została zupełnie zniszczona. Maleńka wieś licząca 80 mieszkańców przyjęła 50 uchodźców. Mam przygotowane pokoje pod gości, to w tym momencie nie przyjmuje gości, tylko przyjmujemy gości z Ukrainy. 30 uczniów z Ukrainy w tej szkole w Świętokrzyskiem kontynuuje naukę i zapomina o piekle wojny. Nowi koledzy przyjęli ich bardzo ciepło. Nie ma kogoś takiego, z kim by się nie dało pogadać albo pograć w coś. Wszyscy są mega przyjaźni. Anatolij na początku lutego trafił do kliniki w Kijowie z podejrzeniem białaczki. Wybuchła wojna. Udało mu się dotrzeć na granice, potem do szpitala w Rzeszowie. dziś jest już po pierwszym cyklu chemioterapii. Jestem szczęśliwy, że tak mi wyszło, że tak mi Bóg pomógł, że mam taką szansę na leczenie, bo dla mnie by się to skończyło kiepsko. To kolejna realna pomoc - lekarstwa i środki medyczne. Cefarm za pośrednictwem Caritasu wysłał dwa tiry z darami na Ukrainie. A to jest tylko fragment pomocy, jaka płynie ze spółek skarbu państwa. Już przekraczamy kwotę 20 mln zł dla Ukrainy. Prezydent Andrzej Duda spotkał się z szefową Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, by rozmawiać m.in. o wsparciu w kontekście napływu uchodźców uciekających przed wojną. Od jutra rusza system rejestracji ukraińskich uchodźców. Dzięki nadaniu numer PESEL będą oni mogli pracować i korzystać ze świadczeń. Francja przez lata, pomimo embarga, sprzedawała Rosji sprzęt wojskowy, obecnie wykorzystywany na Ukrainie - wynika z informacji francuskich dziennikarzy. Wiele państw Unii Europejskiej przez lata silnie współpracowało z putinowską Rosją. Dziś z oporami odcinają się od niej, a wspólnota nakłada kolejne sankcje. Oficjalnie zatwierdzony czwarty pakiet sankcji obejmuje kolejne powiązane z Kremlem osoby, wprowadza też zakaz importu z Rosji żelaza i stali, a także eksportu towarów luksusowych. To najsilniejszy pakiet sankcji kiedykolwiek przyjętych w Unii Europejskiej. To historyczna decyzja. Francja od lat należy do najbliżej współpracujących z Rosją krajów Unii Europejskiej. Jak ujawnił francuski portal śledczy, przez lata sprzedawała do Rosji sprzęt wojskowy. Działo się tak pomimo embarga, w latach 2014-2020. Z ujawnionych poufnych dokumentów wynika, że Francja wydała 76 licencji na eksport towarów wojskowych do Rosji. Były to m.in. kamery termowizyjne do czołgów, systemy nawigacyjne i detektory podczerwieni montowane w rosyjskich myśliwcach i śmigłowcach bojowych, wykorzystywanych obecnie przeciwko Ukrainie. Wartość sprzętu dostarczonego m.in. przez koncerny Thales i Safran, szacowana jest na ponad 150 mln euro. Udostępnianie tych technologii nowoczesnych pozwala na konstruowania machiny wojennej na dzisiejszym polu walki. Dzisiaj nie liczy się pancerz, skorupa, samolot, tylko elektronika. W rosyjskiej inwazji na Ukrainie wykorzystywany jest także niemiecki sprzęt, o czym informuje tamtejsza prasa. Rosja okrutnie walczy na Ukrainie również wykorzystując pojazdy opancerzone i transportujące broń. Niemcy i Francja przez lata najbliżej współpracowały z Rosją. Ze względu na powiązanie finansowe oba te kraje należą do największych przeciwników zamrożenia wszelkich relacji biznesowych z Rosją. Te powiązania biznesowe między krajami zachodniej Europy a Rosją były za silne i jak widać teraz mimo woli politycznej bardzo ciężko jest je przerwać. Ale to jest konieczność. Nowe sankcje na Rosję ogłosili także Brytyjczycy. Objęty nimi został były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, a także obecny minister obrony Siergiej Szojgu. Nie ma wątpliwości, że wojna na Ukrainie to konsekwencja polityki ustępstw wobec agresywnej Rosji. Niestety przez lata opozycja na czele z Donaldem Tuskiem forsowała tzw. politykę resetu. Nie brakowało działań, które jawnie osłabiały interesy i bezpieczeństwo Polaków, a wzmacniały hegemonię Rosji. Kiedy prezes Prawa i Sprawiedliwości razem z premierami Polski, Czech i Słowenii pojechał do Kijowa wesprzeć walkę Ukraińców z rosyjskim okupantem, Donald Tusk w Budapeszcie wziął udział w politycznym wiecu węgierskiej opozycji, ramię w ramię m.in. z politykami prorosyjskiej partii Jobbik. I choć Tusk mówił o tym, że nie chce Putina w Europie, to komentatorzy negatywnie oceniają wsparcie szefa Platformy Obywatelskiej dla prorosyjskich polityków. Kandydat na premiera tej zjednoczonej opozycji węgierskiej jasno powiedział, że to jest koalicja, w której są i komuniści i faszyści, i można powiedzieć teraz wśród nich jeszcze Donald Tusk. Bardzo szokujące niezrozumiałe i antyeuropejskie. Politycy Platformy Obywatelskiej również są prorosyjscy i to można wywnioskować po ich deklaracjach wcześniejszych, to że Donald Tusk chciał resetu z Rosją, mówił o tym Donald Tusk od dawna, prezentuje prorosyjskie poglądy. Wielokrotnie publicznie wzywał do bliskiej współpracy z Kremlem. Chcemy dialogu z Rosją, taką jaką ona jest! W przeszłości Donald Tusk nie wykluczał nawet sprzedaży Rosjanom strategicznych polskich firm. Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, aby mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. To rząd PO-PSL podpisał wyjątkowo niekorzystną dla Polaków umowę gazową z Rosją. A co, panu gaz rosyjski się źle pali w kuchence gazowej czy w piecu? Niestety Donald Tusk i jego polityczni sprzymierzeńcy są w opozycji nie tylko do polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Trzeba zlikwidować WOT, bo one nie służą naszemu społeczeństwu. Wielokrotnie brutalnie atakowali żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. I nie zrezygnowali z tego nawet w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, choć to właśnie na wzór polskiego WOT zorganizowano ukraińską obronę terytorialną, która teraz gromi rosyjskie kolumny pancerne. Nie widziałem żadnej aktywności wojsk terytorialnych, które by spowodowały, że powinniśmy powiedzieć "pomyliliśmy się". Prowadzonej przez Tuska polityce zbliżenia z Rosją sprzeciwiał się świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński. Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, potem państwa bałtyckie, a potem może czas na mój kraj, na Polskę. Te historyczne słowa, i jak się okazało bardzo trafną prognozę, ówczesny szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski skomentował w ten sposób: Gestów w stronę Rosji było bardzo wiele i zawsze oznaczały one wyprzedaż polskiej racji stanu. Kwiecień 2010 roku. Rząd Donalda Tuska praktycznie zaraz po tragedii smoleńskiej Kwiecień 2010 roku. Rząd Donalda Tuska praktycznie zaraz po tragedii smoleńskiej zgodził się na śledztwo według procedury korzystnej dla Rosjan. Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. A z ujawnionych niedawno nagrań wynika, że Tusk bał się tylko jednego: możliwych oskarżeń pod adresem Rosjan. Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest, czy to zrobili Rosjanie. Ówczesny rzecznik rządu Tuska przepraszał Rosjan po rosyjsku. Unia Europejska rozszerzyła czwarty już pakiet restrykcji wobec Rosji. Tym razem sankcje dotyczą towarów luksusowych - m.in. samochodów, perfum i diamentów. Nowe sankcje nakłada też Wielka Brytania. I choć w części rosyjskich elit rośnie sprzeciw przeciwko napaści na Ukrainę, to większość Rosjan wciąż stoi murem za Kremlem. Antywojenny happening w pierwszym programie rosyjskiej telewizji. Za plecami prezenterki z plakatem i okrzykiem "przerwijcie wojnę" pojawiła się dziennikarka Marina Owsiannikowa. Wcześniej opublikowała w sieci oświadczenie: Za tę agresję odpowiedzialność ponosi tylko jeden człowiek. I jest nim Władimir Putin. Rosja powinna natychmiast przerwać tę bratobójczą wojnę i nasze bratnie narody jeszcze mogą się pogodzić. Problem w tym, że Ukraińcy i Rosjanie to nie bracia, jak chciałaby Rosja, a dwa oddzielne narody. A odpowiedzialność za tę wojnę ponosi nie tylko Putin, a cała Rosja. Tak konieczność przeprowadzenia operacji specjalnej na bratnim narodzie tłumaczył wiernym jeden z prawosławnych duchownych: To jedyny sposób, by zmusić Europę i świat zachodni do partnerskich relacji. Dyplomacja jest dobra wtedy, gdy na stole u dyplomaty leży rewolwer. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie dołączą do nas Mołdawia, Kazachstan, Ukraina nieszczęsna... Ale to happening rosyjskiej dziennikarki trafił na czołówki zachodnich gazet. Ukraińcy komentują to tak: Podczas gdy na Ukrainie codziennie giną dzieci, Przeciętnemu Rosjaninowi wojna z Ukrainą nie wadzi. Coraz bardziej za to, szczególnie tym bogatym Rosjanom, przeszkadzają nałożone na Rosję sankcje. To te aspiracje klasy średniej mogą być decydujące, czy też chociażby podejście oligarchów, którzy zgromadzili bardzo wielkie majątki w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat, za rządów właśnie Władimira Putina. W tym momencie te wszystkie majątki, te aktywa na Zachodzie - jachty, wille mieszkania - to wszystko jest im konfiskowane. Na czarną listę wpisanych zostało kilkunastu oligarchów na czele z Romanem Abramowiczem. Jeśli jednak świat myśli, że za chwilę na ulice wyjdą tłumy Rosjan, by zaprotestować przeciwko wojnie i władzy Putina, to świat się myli. Po pierwsze dlatego, że są przekonani, że tutaj jedynym winnym jest Zachód, a Rosja jest niesprawiedliwie traktowana, atakowana przez świat zewnętrzny. Po drugie, Władimir Putin ma rozbudowany, gigantyczny aparat represji. I gigantyczną machinę propagandową. Gdzie kończy się granica Rosji? Rosyjskie imperium? Jeśli już, to tylko - jak nazwał kilkadziesiąt lat temu Związek Sowiecki Ronald Reagan - imperium zła. W Wielkiej Brytanii stworzyli sobie azyl godny koronowanych głów. Kupowali najdroższe, najlepiej położone i wyposażone posiadłości w centrum Londynu. Sprawdzali, kto jest ich sąsiadem. Rosyjscy oligarchowie, ludzie Putina. To oni łamiąc międzynarodowe prawo, okradając własnych współobywateli, zgromadzili niewyobrażalne majątki. W londyński szlak rosyjskich miliarderów wyruszył nasz korespondent Dariusz Bohatkiewicz. Dla całego świata to po prostu Londyn. Rosjanie od lat mają bardziej swojską nazwę - Londongrad. Według Transparency International w latach 2016-2021 Rosjanie wydali 1,5 mld funtów na swoje brytyjskie posiadłości. Najwięcej w Londynie, jak tu w Witanhurst. Majątek Andrieja Guriewa - od jego posiadłości większy jest jedynie Pałac Buckingham. To z kolei legendarny Athlone House w północnym Londynie. Koszt 65 mln funtów. Należy do Michaiła Friedmana, siódmego na liście najbogatszych rosyjskich oligarchów. Jak większość z nich objętego sankcjami. Te pieniądze podważają demokrację, a to jest zagrożenie nie tylko dla Wielkiej Brytanii, ale dla całego Zachodu. Ci ludzie przekazali hojne darowizny na rzecz instytucji kulturalnych, które pozwalają im następnie mieszać się wśród elit w Wielkiej Brytanii. Zwykłemu śmiertelnikowi pieniądze nie wystarczą, tłumaczy Mathew Manowski, szef jednej z londyńskich agencji nieruchomości. Jak ma się bardzo dużo pieniędzy i znajomości, to wszystko można załatwić. Oni sobie otwierają firmy, które nie są zarejestrowane w Anglii, a w offshore, rajach podatkowych, i w taki sposób to załatwiają. Samo sprawdzenie przepływu rosyjskich pieniędzy jest maksymalnie utrudnione. Rosjan interesują najdroższe i najbardziej ekskluzywne miejsca i dobre sąsiedztwo. Kensington Park Garden, miejsce szczególne w zachodnim Londynie. Z jednej strony ambasada rosyjska, francuska, Arabii Saudyjskiej, pałace i dworki, a wśród nich jedna z najbardziej okazałych budowli, czyli pałac należący do Romana Abramowicza. Posiadłość warta ponad 30 mln funtów to jedna z kilku londyńskich siedzib Romana Abramowicza. Choć na zamkniętej ulicy prawo zezwala na robienie zdjęć, zabraniają tego ochroniarze. Brytyjskie władze zamroziły cały angielski majątek Abramowicza. W tym jego władzę w klubie Chelsea Londyn, w który zainwestował 1,5 mld funtów. Teraz sam Abramowicz szuka schronienia poza Europą. A teraz creme de la creme Londynu. To jest początek Belgravii. Tej sławnej Belgravii, gdzie Rosjanie wykupili większość domów w sposób legalny czy nielegalny. Tu nie trafiają przypadkowe osoby i przypadkowi nabywcy. Musiał byś mieć kilka milionów funtów przynajmniej, żeby szukać w tamtej okolicy. Ceny idą 5-50 mln. Euton square, serce Belgravii, nazywany też Red Square, czyli Placem Czerwonym. Tutaj bardzo dużo nieruchomości należy do rosyjskich oligarchów, jak tu pod numerem 102 kolejna kamienica należąca do Andrieja Gonczarenki, dyrektora Gazprom Investment. Według brytyjskich mediów właściciel tej kamienicy, wartej kilkadziesiąt milionów funtów, chciał tu dobudować basen i centrum rekreacji. Dla porządku, Gonczarenko ma też olbrzymią posiadłość w Hanover Lodge. Wartą 120 mln funtów. Na tym polega właśnie ta ekskluzywność, czyli dla wybranych. Nie wystarczy mieć dużo pieniędzy. Trzeba mieć coś jeszcze - skorumpowanego pośrednika nieruchomości. 5 Belgrave Square, miejsce niezwykle prestiżowe, niezwykle drogie. Tak wyglądają drzwi wejściowe do domu Olega Deripaski, przyjaciela Putina, po tym jak przez kilkanaście godzin w tym budynku przeciwko wojnie protestowali londyńscy aktywiści. Protestujący chcieli, aby tu trafili ukraińscy uchodźcy.