Monika Sawka, dobry wieczór, zaczynamy 19:30. Burzliwe przesłuchanie. Nowe taśmy byłego prezesa Orlenu. Zielony Ład po nowemu. Nowe taśmy byłego prezesa Orlenu. Zielony Ład po nowemu. Pierwszy i najważniejszy świadek. Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Zanim prezes PiS zaczął zeznawać, odmówił złożenia pełnej wersji przysięgi. Później zapewniał, że na temat Pegasusa nie ma wiele do powiedzenia. Rządzący pytali m.in. o to kto i w jakim celu wysyłał fałszywe analizy wyborcze do sztabu Koalicji Obywatelskiej. To jeden z najważniejszych świadków komisji. Nigdy nie miałem takiego zainteresowania mediów. Między innymi stąd wysoki poziom politycznych emocji. Pierwszy konflikt - już na etapie ślubowania. Nie omijając niczego, z tego, co jest mi wiadome. Tego nie mogę powiedzieć. Nie może pan ani odmówić świadczenia przed komisją, ani odmówić złożenia przysięgi. Muszę uzyskać odpowiednie zwolnienie od prezesa Rady Ministrów, w przeciwnym wypadku nie mogę powiedzieć, że ujawnię wszystko, co wiem. Większość członków komisji była innego zdania. Gdyby pytanie dotyczyło wiedzy tajnej, to nie odpowie pan na takie pytanie, a przesłuchanie przeprowadzimy w trybie tajnym. Stąd wniosek do sądu o ukaranie prezesa PiS za odmowę złożenia ślubowania. Panie pośle Gosek, proszę przestać mówić. W odpowiedzi - wniosek posłów PiS. Składam wniosek o wyłączenie pana posła Tomasza Treli i Zembaczyńskiego z przesłuchania. Powodem miał być brak bezstronności. Próba wyeliminowania członków komisji śledczej, którzy rzeczywiście mają zdecydowany pogląd na temat pana działalności i pana formacji politycznej jest tylko oznaką słabości i strachu. Ten wniosek przepadł. Panie pośle Trela, jest to żenujące. Decyzja o wykluczeniu z obrad zapadła jednak później. Przywołuję pana do odpowiedzialności wobec 2 posłów PiS. Ja pana chcę wykluczyć, bo pan w sposób chamski przerywa. Chamstwo to ma pan w DNA. Możemy się tutaj boksować do rana, natomiast ja bardzo proszę o przestrzeganie regulaminu. Jarosław Kaczyński, były wicepremier ds. bezpieczeństwa dziś zapewniał, że nie ma wiele do powiedzenia na temat Pegasusa. Ta wiedza jest wiedzą marginalną. Przyznał jednak, że służby dysponowały tym oprogramowaniem, które - jak wynikało ze słów poprzedniego świadka - miało szerokie możliwości. Pełen dostęp do zawartości i obsługi telefonu - to nie wszystko. Jeśli ktoś wysyła taką wiadomość: "Stanisław, spotkajmy się jutro o godz. 22.00 na kawę" i ma Pegasusa, to ten sms mógłby być zmodyfikowany do treści: "Stanisław, spotkajmy się jutro, i przekaż mi 22 tysiące zł". Teoretycznie jest to możliwe. O tym, że Pegasus jest w Polsce poinformowały media w 2020 r. Oprogramowanie zostało kupione z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, które nie były ujęte w oficjalnych wydatkach budżetowych. Polacy byli okłamywani przez długi czas przez polityków PIS-u. Na początku chciano wmówić, że Pegasus to system, który nie istnieje, że to koń ze skrzydłami, że to konsola do gier. Z mojego punktu widzenia to było oczywiste, że musimy mieć Pegasusa, bo nie możemy być bezbronni wobec przestępców. Ale jak wynika z raportu kanadyjskiego Instytutu Citizen Lab wśród inwigilowanych były osoby niewygodne dla rządu PiS. Wśród nich, ówczesny szef sztabu wyborczego PO, Krzysztof Brejza. Kto wysyłał lewe analizy wyborcze do sztabu KO, w jakim celu? To jest władza złapana na polskim Water Gate. Fake, fake i jeszcze raz fake. Z mojego punktu widzenia to było drobne wydarzenie techniczne, które wynikało z oczywistych konieczności, którymi nie ma sensu się zajmować. Większość członków komisji widzi to inaczej. Czy rozważa pan skorzystanie w przyszłości ze statusu małego świadka koronnego? Mały to jestem ja. Jarosław Kaczyński dziś zapewniał, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Czy pan się podda badaniu na wariografie? To jest pytanie o charakterze prowokacyjnym i lepiej niech je pani wycofa. To dopiero początek prac komisji śledczej. Wśród kolejnych świadków politycy PiS i byli szefowie służb. Burza po ujawnieniu przez Onet kolejnych "taśm Daniela Obajtka". To zapis rozmowy byłego prezesa Orlenu z prawicowym dziennikarzem, który miał prosić o pracę dla żony i ojca. Daniel Obajtek mówi, że nagrywanie prezesa największej spółki w Polsce to patologia, i zapowiada złożenie zawiadomienie do prokuratury w sprawie stenogramów. Jak prezesa Obajtka też ktoś nagrał, to znaczy te nagrania skądś się wzięły. Mieliśmy państwa na podsłuchu. Właśnie na jaw wyszły kolejne taśmy byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka Jak to jest możliwe, że prezes Orlenu jest nagrywany u siebie w gabinecie? Gdzie były służby bezpieczeństwa firmy? Gdzie są służby bezpieczeństwa kraju? Ilu taśm nie znamy? Pyta redaktor naczelny Onetu. Nagrania mają pochodzić z 2018 roku, krótko po tym, jak Daniel Obajtek został prezesem. Słyszymy fragmenty rozmów Obajtka z prawicowym dziennikarzem Piotrem Nisztorem, który miał odwiedzać Orlen 72 razy. Jedna z rozmów miała dotyczyć zatrudnienia ojca dziennikarza. Dziennikarz miał też pytać o posadę dla swojej żony. Obajtek zapewnił go o pomocy. Daniel Obajtek był pracodawcą roku, bo nie tylko przytulał PiS-owskie rodziny, ale również rodziny dziennikarzy, którzy byli blisko władzy. To są rzeczy, które powinny być bezwzględnie w polskiej polityce zwalczane. I te taśmy zakładam, że już trafiły, a jeśli nie, to lada dzień powinny trafić na prokuraturę i być przedmiotem śledztwa. Opublikowane przez Onet fragmenty rozmowy mają też dotyczyć afery GetBack. Pojawia się wątek nagrania członka rady nadzorczej Pekao SA z menadżerką GetBacku. Według Onetu miało ono uderzyć w Kornela Morawieckiego, ojca byłego premiera. Politycy, prezesi, jak są w kuluarach, to różnych używają sformułowań, ale nie mam informacji, żeby to było jakieś takie bardzo szokujące. Stopień wewnętrznej nienawiści i sporów, kłótni, walk frakcyjnych wewnątrz PiS-u, które pokazują te taśmy, jest rzeczywiście niesamowity. Według rządzących podsłuchiwać samo siebie miało środowisko Zjednoczonej Prawicy. Stosowali nagrania, stosowali Pegasusa, stosowali prowokacje. Nie wiem, czy tego dokonywały służby, czy było to dokonane w jakiś inny sposób. Nie wiem oczywiście, czy były odpowiednie pozwolenia ze strony sądów. Po prostu tej sprawy nie znam. Jest ona dla mnie zaskakująca. Na ujawnionych nagraniach pojawia się też taki wątek. Były już prezes Orlenu do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych. Według Onetu pluskwa była elementem nieformalnej akcji CBA, które chciało zebrać materiały na Obajtka. Daniel Obajtek zapowiedział zawiadomienie do prokuratury. Oglądają państwo 19:30, już za chwilę - Zielony Ład po nowemu, a potem jeszcze... Rozmowy na szczycie. Zielony ład do zmiany. Rolnicy będą zwolnieni z obowiązku ugorowania, czyli wyłączania 4% ziemi z upraw. Ci, którzy się do tego wymogu nie stosowali, będą mogli ubiegać się o unijne dopłaty. To efekt negocjacji premiera z Komisją Europejską. I odpowiedź Brukseli na przelewające się przez całą Europę protesty. Pewności, że ustaną jednak nie ma. Wychodzę z propozycjami, które dotyczą wspólnej polityki rolnej. To unijny komisarz do spraw rolnictwa, który zapowiedział dziś zmiany. Ogłaszając korekty w Zielonym Ładzie uprzedził rząd i KE. Mówię to z pełnym przekonaniem, że to zaraz stanie się oficjalnym projektem KE. Komisarz kom. Wojciechowski ma wiele do naprawienia. W Zielonym Ładzie zmieni się sporo. W Polsce jest to prawie 3/4 gospodarstw rolnych. Według spisu rolnego z 2020 roku, tych gospodarstw było 952 tys. ze wszystkich 1,3 mln. Tak że to jest duża ulga. Kolejna zmiana dotyczy kar finansowych - tak, aby nie karać w tym i w przyszłym roku rolników, którzy nie dostosowali się do przepisów. Tydzień temu obawiałam się, że strony rządu nie będzie żadnego wyjścia w naszym kierunku, więc bardzo się cieszę, że w końcu padły jakieś konkrety na które czekaliśmy. My walczymy o to, żeby nam nikt nie dyktował jak mamy żyć. Żaden urzędnik w Brukseli tego nie wie. Ugorowanie było jednym z najważniejszych zagadnień, które rolnicy podnosili - jest to bardzo dobry znak, natomiast po za ugorowaniem jest tam kilkanaście innych zagadnień, które wymagają racjonalnego podejścia. I właśnie w tym temacie Donald Tusk miał rozmawiać z szefową KE. W Brukseli trwają prace nad zmianami do umowy o handlu bezcłowym z Ukrainą, tak, aby ograniczenia ilościowe dotyczyły nie tylko jak dotąd jaj, cukru i drobiu, ale także miodu i zboża, a cła można było na nie przywracać po przekroczeniu średniej importu sprzed wojny. KE rozważa także wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego i białoruskiego zboża do Unii. Zmiany w Zielonym Ładzie - proponowane przez KE, aby weszły w życie, muszą jeszcze uzyskać zgodę parlamentu. Najbliższe posiedzenie - 10 kwietnia. Mówimy jednym głosem zapewnia premier Donald Tusk. Kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, przekonuje: "nie jesteśmy w stanie wojny z Rosją". A prezydent Francji Emmanuel Macron podkreśla, że bezpieczeństwo Europy zależy od Ukrainy. W Berlinie zakończył się szczyt Trójkąta Weimarskiego. Łączymy się z Magdaleną Gwóźdź-Pallokat. Jakie konkretne decyzje zapadły podczas spotkania? Zanim odpowiem na pytanie, krótko o kulisach. Gdyby to spotkanie odbyło się wczoraj, powiedziałabym, że nie tylko kolory garniturów przywódców się różniły, ale że są różnice, jeśli chodzi o kwestie związane ze sposobem wsparcia. Ukrainy. Ale słuchając liderów, wybrzmiały wspólne działania. Ustalili, że wspólnie zakupią jeszcze więcej broni, rozwiną produkcję sprzętu wojskowego na terenie Europy i rozszerzą współpracę z partnerami z Ukrainą. Zapowiedział, że fundusz na rzecz pokoju otrzyma 5 mld euro na wsparcie wojskowe Ukrainy. I misję wojskową UE. Do Berlina przyjechali, by zademonstrować jedność. To spotkanie w trybie pilnym, wcześniej nieplanowane. Ale według wszystkich konieczne. Dla mnie osobiście jest bardzo ważne, by w tych trudnych czasach Trójkąt Weimarski znowu stał się formatem, który może nadawać dobre tempo dobrym sprawom w Europie. Dzisiejsze spotkanie zdominowała kwestia pomocy Ukrainie. Zrobimy wszystko, co będzie koniecznie, i tak długo, jak będzie to konieczne, aby Rosja nie mogła wygrać wojny z Ukrainą. Na okrągłych słowach się nie skończyło. Są konkretne decyzje. Od teraz będziemy kupować jeszcze więcej broni dla Ukrainy, a mianowicie na całym rynku europejskim. Po drugie rozbudujemy produkcję sprzętu wojskowego także przez współpracę z partnerami w Ukrainie. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział też zwiększenie pomocy finansowej dla walczącej Ukrainy ze strony UE oraz wykorzystanie zamrożonych w Europie rosyjskich pieniędzy na zakup broni. Rozmowy w ramach Trójkąta Weimarskiego odbywają się w chwili, gdy relacje między Francją i Niemcami są napięte, a różnice zdań coraz bardziej zauważalne. Kością niezgody Ukraina. Jeśli mamy mieć pokój na Ukrainie, nie możemy być słabi. Przed przyjazdem do Berlina prezydent Francji po raz kolejny nie wykluczył możliwości wysłania zachodnich wojsk do Ukrainy. Kanclerz Niemiec jest temu niezmiennie przeciwny. Według francuskich mediów Emmanuel Macron w sprawie Rosji przemienił się z gołębia w jastrzębia. Wcześniej chciał rozmawiać z Władimirem Putinem, teraz jest jego największym przeciwnikiem. Francja chce być motorem napędowym pomocy dla Ukrainy i potrzebuje sojuszników. Kluczem ma być Polska, bo Warszawa od lat walczy o pomoc dla Kijowa, a Donald Tusk dobrze dogaduje się z innymi liderami i może ich do tego przekonać. Niemieckie media też zauważają, że na linii Berlin-Paryż zgrzyta. Opiniotwórczy "Spiegel" pisze o "terapii dla par", odnosząc się do relacji między przywódcami Niemiec i Francji. Terapeutą ma być Donald Tusk. Gazeta zauważa, że Scholz i Macron przed spotkaniem z polskim premierem rozmawiali w cztery oczy. Stołeczny "Tagesspiegel" pyta, czy tam, gdzie dwóch się kłóci, trzeci, czyli Donald Tusk, uratuje sytuację. I podkreśla, że "projekt Europa" nie może rozwijać się bez głosu z Europy Wschodniej. Polski premier studzi nastroje. Niektóre złośliwe plotki o tym, że niektóre europejskie stolice różnią się między sobą w kilku sprawach, to były plotki bardzo przesadzone. Trójkąt Weimarski, czyli format współpracy między Niemcami, Polską i Francją, powstał ponad trzy dekady temu. W ostatnich latach był jednak mało aktywny. Teraz w obliczu zagrożenia ze strony Rosji zyskuje na znaczeniu. W Rosji rozpoczęło się głosowanie na prezydenta. W tych tzw. wyborach jedno jest pewne. Wygra je Władimir Putin. Ma trzech "oponentów", którzy nie mają żadnych szans na zwycięstwo. Plany Kremla może zakłócić jedynie ostatnia akcja Aleksieja Nawalnego, która jeśli dojdzie do skutku, może być największą mobilizacją rosyjskiej opozycji od lat. W Rosji zaczął się trzydniowy plebiscyt, który kremlowskie media nazywają wyborami. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Bardzo mi się to podoba. Wygra Władimir Putin z konkurentami, których sam wybrał. Ale cel jest inny: rekordowe poparcie przy rekordowej frekwencji. Minimum 80%. Dlatego władze chcą za wszelką cenę ściągnąć głosujących do lokali. Kuszą darmowymi obiadami, biletami na koncerty i loteriami, w których wygrać można paczkę cukru, chiński smartfon czy nowe auto. O wysoką frekwencję zadbać mają też szefowie państwowych zakładów, urzędnicy oraz mundurowi, którzy tłumnie jak minister obrony stawili się dziś przy urnach wyborczych. Pragnę pokoju i spokoju na całym świecie. - A na kogo pani głosowała?. - Na Putina. Nie spodziewam się niczego dobrego. Wszystko będzie złe jak dawniej. Takimi filmikami kremlowska propaganda pokazuje, co czeka Rosję, jeśli ludzie nie zagłosują. A liczyć ma się każdy głos. O czym z kolei mają przekonać wyborców pokazywane w państwowej telewizji takie podróże. Helikopterami czy poduszkowcami nawet do najodleglejszych wiosek. Głosowanie prowadzone jest też na okupowanych przez rosyjską armię terenach Ukrainy. To Mariupol, a to mieszkanka Siewierodoniecka wypełniająca kartę w asyście karabinów. Rosja przeprowadza to głosowanie nielegalnie z naruszeniem prawa międzynarodowego. Unia Europejska nie uzna wyborów na tych terenach. Wybory w Rosji nie będą ani wolne, ani uczciwe. Politycy opozycyjni są albo są w więzieniach, albo zabici, albo na wygnaniu. Po śmierci Aleksieja Nawalnego jego ostatni plan chce zrealizować żona i nawołuje do akcji "W południe przeciwko Putinowi". W samo południe 17 marca możemy przyjść do lokalu wyborczego i zobaczyć się nawzajem, zobaczyć, że jest nas wielu i jesteśmy silni. Choć akcja ma mieć charakter wyłącznie symboliczny, Kreml już straszy i grozi karami. A takie ostrzeżenie dostał bliski współpracownik Nawalnego. Za tę akcję jesteśmy bici i zastraszani. Dlatego szczególnie ważne jest, aby pokazać, że się nie boimy. Rano wybory w Rosji zakłócił atak na przygraniczny Biełgorod. W mieście miało zostać przerwane głosowanie. Przed południem z okupowanego Krymu Rosja zbombardowała Odessę. Nie żyje co najmniej 16 osób, kilkadziesiąt zostało rannych. Jutro w mieście zostanie ogłoszona żałoba. Inflacja blisko celu. Po raz pierwszy od niemal 3 lat. W lutym wyniosła 2,8% - takie dane podał dziś GUS. Dane o cenach pozytywnie zaskakują. Inflacja - według ekspertów - miała wynieść 3,2%, a jest 2,8%. To przełom, bo pierwszy raz od marca 2021 roku tempo wzrostu cen wyhamowało do poziomu akceptowanego przez NBP. Kolejne miesiące będą jednak wyzwaniem - od kwietnia wróci bowiem 5% VAT na żywność. Również odmrożenie cen energii i gazu, zaplanowane od 1 lipca, będzie mieć wpływ na inflację. Kolejna ofiara przy polsko-białoruskiej granicy. Strażnicy w lesie koło Hajnówki na Podlasiu znaleźli ciało 32-letniego Pakistańczyka. Według aktywistów na granicy od trzech lat nic się nie zmienia. Dramat migrantów trwa. Postawa urzędników jest taka sama podobnie jak unijne przepisy. O ludzkich kosztach polityki migracyjnej Maciej Gąsiorowski. Sorocza Nóżka - 6 km od Hajnówki, 30 km od graniczy. W tym miejscu, pół kilometra od wsi, wczoraj znaleziono ciało mężczyzny. Informacje o odnalezieniu ciała otrzymali policjanci po południu od funkcjonariuszy straży granicznej, Na miejscu oczywiście wykonywaliśmy czynności pod nadzorem prokuratora. Znaleziono dokumenty, z których wynika, że pochodził z Pakistanu i miał 32 lata. Szedł tu pewnie po lepsze życie. Okoliczności śmierci mężczyzny bada Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Dziś niestety nikt z prokuratury nie chciał z nami rozmawiać. Ciało przekazano do zakładu medycyny sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Każda śmierć, która odbywa się w lesie i bezpośrednią przyczyną mogło być wygłodzenie, wychłodzenie, zatrucie wodą z bagien, jest to śmierć wynikająca z prowadzonej przez Polskę polityki migracyjnej, bo do tej śmierci i wielu innych mogło by nie dojść. Straż graniczna informuje, że od początku tego roku odnotowała ponad 1300 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Aż 900 w ciągu tego miesiąca. W tej liczbie był zmarły Pakistańczyk. Działamy w oparciu o obowiązujące przepisy. Jeżeli jest taka sytuacja, że cudzoziemcy nie chcą ubiegać się o ochronę, są zawracani do linii granicy. Polskie przepisy nadal dopuszczają do wywożenia imigrantów poza polską granicę. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tłumaczy, że ubolewa nad tragiczną śmiercią, ale sytuacja na granicy to wojna hybrydowa Rosji i Białorusi przeciw Europie. Trwają prace nad dekryminalizacją pomocy. Pamiętajmy, że poprzedni rząd karał, bardzo często karał osoby, które pomagały imigrantom. To jest nie do pomyślenia, to jest nie do zaakceptowania. Jednak według organizacji pomagających imigrantom postawa polskich władz od trzech lat jest właściwie taka sama. W tej chwili jedyna rzecz, która się odbywa, jest to przemoc i wywózka do Białorusi. Według danych Grupy Granica zmarły obywatel Pakistanu to 59. ofiara śmiertelna kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy. Wielki sukces polskiej pisarki. Urszula Honek na liście nominowanych do Międzynarodowej Nagrody Bookera. "Białe noce" są debiutem prozatorskim autorki. W książce stworzyła przejmujące, przesiąknięte niepokojem przypisy do historii i bohaterów powoływanych do życia w swoich wcześniejszych wierszach. Beskidzkie światło, niepokój i ciążące nad bohaterami fatum. Obsypany nagrodami debiutancki zbiór opowiadań Urszuli Honek "Białe Noce" powalczy o Międzynarodową Nagrodę Bookera. Cieszę się bardzo. Honek uznawana jest za czołową poetkę młodego pokolenia. Niektóre postaci przemknęły do "Białych nocy" właśnie z wierszy. Jejku, niesamowita duma, bo to jest naprawdę jeden z ciekawszych debiutów. Wymuskane słowa, niesamowite myślenie ciszą, niepokojem. Jak zaznacza Michał Rusinek Międzynarodowa Nagroda Bookera jest najbardziej prestiżowym wyróżnieniem literackim w Wielkiej Brytanii. Otrzymuje ją zarówno autor, jak i tłumacz, w tym przypadku szansę ma Kate Webster. 13 nominacji, no i 1 książka otrzyma nagrodę, ale myślę, że juz sama nominacja jest wyróżnieniem wyjątkowym, tym bardziej, że są to pisarze z całego świata. Podobny zaszczyt do tej pory spotkał tylko 2 polskie pisarki - noblistkę Olgę Tokarczuk oraz Wiolettę Grzegorzewską. To pokazuje, że jest na świecie zainteresowanie oryginalną polską prozą. Polska na literackiej mapie świata znaczy wiele. Gorzej z zainteresowaniem w kraju. Z danych Biblioteki Narodowej wynika, że aż 37% Polaków nie ma w domu żadnej książki. Przeczytanie przynajmniej jednej w ciągu roku deklaruje ponad 30% ankietowanych. Cieszy wzrost czytelnictwa wśród nastolatków. Ponad 70% zapewnia, że czyta książki, a 18%, że czyta 7 lub więcej w ciągu roku. Co pan ostatnio czytał? Ostatnio czytałem reportaż Mikołaja Grynberga pt. "Jezus umarł w Polsce". O sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. W ogóle muszę zacząć od tego, że czytam bardzo dużo. A ostatnio czytałam "Kocią kawiarnię" Anny Solyom. Pod względem czytelnictwa jesteśmy mniej więcej w połowie europejskiej stawki. Daleko nam do Czechów, tam po książkę sięga ponad 80% społeczeństwa. Dzięki czytaniu i dzięki książkom możemy żyć po wielokroć, bo dzięki temu żyjemy życiem również bohaterów literackich oraz prawdziwych ludzi, którzy są bohaterami literatury non fiction. Zalet jest więcej. Według badań naukowców z Yale, życie tych, którzy regularnie czytają, wydłuża się średnio o 2 lata w porównaniu z tymi, którzy do lektur nie zaglądają w ogóle. Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas. Spokojnego wieczoru. Za chwilę Gość 19:30. Gość 19.30. Dobry wieczór, Wojciech Łuczyński. Naszym gościem jest dziś dr Krzysztof Piekarski. Uniwersytet Gdański. Pan doktor jest w studiu TVP w Gdańsku. Dobry wieczór. Zaczniemy od rozmowy na temat komisji ds. inwigilacji. I o jej świadku, czyli Jarosławie Kaczyńskim. I od początku, czyli przyrzeczeniu z zastrzeżeniem. Co to może oznaczać? Czy to jest zgodne z procedurami, prawem? Jak się wydaje, jakiś pewien spór powstał. Intencje prezesa były o tyle zrozumiałe, że posiłkował się wzmianką, że o pewnych rzeczach nie możemy wyjść bez zwolnienia z klauzuli tajnej, ściśle tajnej. Uważał w związku z tym, że dopóki tego nie ma, nie będzie mógł złożyć tego ślubowania. Także będzie mógł mówić prawdę i wszystko, co wie. Ten początek był ciekawym elementem pewnego sporu, iskrzenia, różnego rodzaju wystąpień, które zakłóciły przyzwoite, poważne otwarcie tego przesłuchania. Prędzej czy później zapadną jakieś decyzje, czy mógł prezes odmówić w całości złożenia tej przysięgi, czy nie. I co z tego wynika w sensie dalszego ciągu tego 6-godzinnego posiedzenia całej komisji. 6-godzinę posiedzenie komisji, która ciągle trwa. Przerwiemy na sekundę naszą rozmowę. Podziękujemy widzom TVP 1. Będziemy ją kontynuować TVP Info.