Bezpieczeństwo przez siłę - odpowiedź Europy i Polski na zagrożenie ze wschodu. Rodzice zaniechali szczepień - dziecko z błonicą walczy o zdrowie. Cena złota przebija psychologiczną granicę. Europejscy liderzy jeszcze spoglądają za Atlantyk, ale jakby rzadziej, bo zza oceanu pada więcej uszczypliwych pytań niż partnerskich podpowiedzi. Choć jedna chyba na wagę złota i skwapliwie wysłuchana - zbrójmy się. Na Bugu linii frontu nie ma i oby nigdy nie było, za to armia musi być. Liczna, nowoczesna i uzbrojona tak, by się nikomu zadzierać z Polską nie opłacało. Zwarci, silni, gotowi. Jak to dziś brzmi? Cztery dni po szczycie w Arabii Saudyjskiej, na którym padła propozycja 30-dniowego rozejmu, Ukraina wciąż jest atakowana przez Rosję. Usłyszałam strzały i ze strachu pobiegłam na parter. Potem zobaczyłam uderzenie tuż za domem. To Chersoń, na który w nocy spadły rosyjskie pociski. Jedna osoba zginęła, kilkadziesiąt straciło dach nad głową. Moskwa wciąż nie dała jasnej odpowiedzi na propozycje przerwania walk. Jeżeli mówimy o zawieszeniu broni i o tym, że Ukraina się na to zdecyduje, to powinno to być bezwarunkowe zawieszenie broni. Te słowa prezydenta Ukrainy padły po tym spotkaniu, którego inicjatorem był premier Wielkiej Brytanii. Wśród kilkudziesięciu uczestników - prezydenci Francji i Turcji, premier Kanady oraz szefowa Komisji Europejskiej. Polskę reprezentował szef MON. Europa się obudziła do działania, podnosi swoje wydatki na bezpieczeństwo, zmienia swoją strategię. Robi to także Polska. Za dwa tygodnie ma być gotowy plan dobrowolnych szkoleń wojskowych. To oferta skierowana do wszystkich. To jest wielka operacja, to będą największe szkolenia, kursy, przygotowania do sytuacji kryzysowych w historii Polski. O których za sprawą tego hollywoodzkiego aktora o polskich korzeniach zrobiło się głośno także za oceanem. Jesse Eisenberg 10 dni temu z rąk prezydenta odebrał polskie obywatelstwo, o czym wczoraj w taki sposób opowiadał w telewizyjnym show. Starałem się o to przez półtora roku i dostałem je. Następnego dnia otwieram newsy, a na czołówkach: "Polska wzywa wszystkich mężczyzn na szkolenie wojskowe". To było dzień po tym, jak dostałem obywatelstwo. Na te słowa zareagował premier. Drogi Jesse, naprawdę nie ma się czego obawiać. Te szkolenia są dobrowolne. Tak że przyjeżdżaj do Polski, tak cię tutaj wytrenujemy, że rolę następnego Jamesa Bonda masz w kieszeni. Chętnych już teraz nie brakuje. Powody w Polsce są dużo bardziej na serio. W warunkach kiedy przyjdzie na to czas, może to być bardzo przydatne i pomocne. Chciałabym umieć się bronić i ewentualnie zaatakować. To powszechna potrzeba. O czym świadczą wyniki sondażu IPSOS dla TVP, w którym 46% respondentów przyznało, że zdecydowanie lub raczej zgadza się na przywrócenie zasadniczej służby wojskowej. Sytuacja międzynarodowa, sytuacja w polityce bezpieczeństwa uzasadnia tego typu postawy. Rząd jednocześnie deklaruje wprost, że powrót do zasadniczej służby wojskowej obecnie nie jest brany pod uwagę. Jest lipiec 2018 roku. Dyrektor Karol Nawrocki i jego ludzie goszczą w Moskwie. Wizyta jak wizyta. Oto politykę historyczną realizuje dyrektor Muzeum II Wojny Światowej. Tylko że to wiemy dziś, bo po powrocie i muzeum, i jego dyrektor zapomnieli o wizycie, jakby jej nigdy nie było. Żadnych komunikatów, żadnych zdjęć, żadnych relacji. Poseł Brejza chce, by prokuratura wyjaśniła, czy chodzi o krótką pamięć, wstyd czy o coś jeszcze. Krzysztof Brejza wystąpił do Muzeum II Wojny Światowej z interwencją, pytając o podróże Karola Nawrockiego. Zdziwił się, gdy otrzymał informacje, że ówczesny dyrektor placówki wraz z kilkoma pracownikami był z wizytą w Moskwie w propagandowym Muzeum Zwycięstwa. Do tego w internecie znalazł zdjęcie. Opublikowane przez propagandę rosyjską. Zrobili sobie państwo zdjęcie w radosnym uniesieniu na schodach. Krzysztof Brejza zwraca uwagę, że wizyta Nawrockiego nie została podana do publicznej wiadomości. Mimo że z Nawrockim był rzecznik prasowy. Poseł zawiadomił prokuraturę. Ja ustalę, jaka jest sygnatura tej sprawy. I złożę tam dodatkowe pismo, żeby rozszerzono to śledztwo na kontakty niejakiego Tuska z Putinem na molo w Sopocie. 4 lata po aneksji Krymu, po ataku Rosji na Ukrainę dyrektor muzeum jakby nigdy nic Karol Nawrocki pojawia się w Moskwie, odbywa jakieś spotkania, których nie komunikuje. Karol Nawrocki najpierw tak odpowiedział na zarzuty na platformie x. Wstydu to chyba pan Nawrocki nie ma. Krzysztof Brejza przypomina, że moskiewskie muzeum powstało w kontrze do prawdy historycznej. II wojna światowa rozpoczęła się tam w '41 roku. Pan Nawrocki powinien zawiesić kampanię, wycofać się z wyborów z racji tego, że sfotografował się z radosną pozą w miejscu przeklętym dla Polski. Myślę, że pan poseł Brejza po prostu się wygłupia, ktoś obsadził go w roli politycznego klauna. Karol Nawrocki już wczoraj tłumaczył, co wydarzyło się na spotkaniu w Moskwie. Powiedziałem dyrektorowi Muzeum Pobiedy, Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, że oto wojna rozpoczęła się w roku '39, a nie w '41 roku, jak chciałaby Moskwa. Dodaje, że jest osobą ściganą przez Federację Rosyjską za obalenie 42 obiektów propagandowych. Profesor Markowski nie widzi w tej wizycie nic szczególnie niepokojącego. Ja bym się tej wizyty tak nie czepiał, jest dziwne to, że została ukryta. To właśnie niepokoi byłą funkcjonariuszkę kontrwywiadu ABW. Z punktu widzenia służb był to wyjazd do kraju o podwyższonym reżimie kontrwywiadowczym. To jest 19. i podsumowanie dnia w sobotę. Co jeszcze przed nami? Pasy grozy. Dwie panie były wręcz w szoku, kiedy zobaczyły to nagranie. Skupiają się, żeby jak najszybciej dojechać, nie obserwują tego, co się dzieje. Złoty szczyt. To jest rzeczywiście taka prawdziwa gorączka złota. Nasze oczekiwania na jesień to poziom 3300 dolarów. Autostradą przez puszczę. Chcemy pokazać Amazonię taką, jaką jest, z jej problemami. Tracimy obszar, w którym można wypuścić te zwierzęta na wolność, w ich naturalnym środowisku. Maczugowiec błonicy. Nie brzmi dobrze. Wytwarza jad, atakuje krtań, nos, uszy, skórę, najczęściej drogą kropelkową. Leczenie jest zawsze szpitalne i zawsze długotrwałe. Szczepienia są obowiązkowe, za to obowiązek najwyraźniej do obejścia, bo w szpitalu we Wrocławiu w ciężkim stanie leży sześcioletnie dziecko, które przywlokło błonicę z wakacji. Nie było zaszczepione. Ile może kosztować, gdy rodzice wiedzą lepiej? W tym szpitalu trwa walka o zdrowie sześciolatka. Znajduje się na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii dla dzieci i noworodków. To jeden z zaledwie kilku przypadków odnotowanych w Polsce od ćwierć wieku. Szczepienie przeciw błonicy jest obowiązkowe. Ale rodzice ten obowiązek zignorowali. Jest to choroba zagrażająca życiu. Optymistyczne jest to, że rozpoznaliśmy tę chorobę wcześnie, udało się podać surowicę. Chorobę wywołuje bakteria - maczugowiec błonicy. Objawy to gorączka, ból gardła, powiększenie węzłów chłonnych, kaszel i duszności. Do tego zmiany w sercu i układzie nerwowym. Dziecko było z rodzicami w Afryce. Choroba rozwinęła się jeszcze przed powrotem do Polski, dlatego ryzyko, że zaraziło innych, jest niewielkie. Ogromne za to jest ryzyko nieszczepienia, nie tylko dzieci. W Europie rośnie liczba zachorowań na odrę. W zeszłym roku zachorowało 127 350 osób. To najwięcej od ponad 25 lat. 40% chorych to dzieci. Zaczyna się od czerwonej wysypki, może się skończyć śmiercią. Rośnie także w Polsce liczba rodziców odmawiających szczepienia dzieci. Pamiętamy początek lat 2000., gdzie tych odmów mieliśmy dosłownie kilkaset rocznie, w tej chwili mówimy o tym, że to może być nawet kilkanaście tysięcy rocznie. I dlatego wracają zapomniane choroby zakaźne. Krztusiec to jest prawdziwa epidemia. Mieliśmy 32 400 przypadków w zeszłym roku. To są wielkości w porównaniu rok do roku 50-krotnie większe. Na szczęście wśród rodziców przeważają takie głosy jak ten pana Wojciecha. My wierzymy w medycynę i w jej dobrodziejstwa. Dlatego szczepimy dzieci. Zresztą moja teściowa jest pielęgniarką, która szczepi dzieci, tak że mamy wszystkie szczepienia zapewnione. Pod koniec marca ma ruszyć kontrola kart szczepień obowiązkowych 7,5 miliona dzieci. Ma pokazać skalę problemu i będzie krokiem w stronę stworzenia cyfrowego systemu nadzoru nad szczepieniami. Pieszy jest przezorny, za chwilę to państwo zobaczą. Na przejściu dla pieszych ma oczywiste pierwszeństwo. Co więcej, respektowane przez kierowców. Niestety nie przez wszystkich i to w zupełności wystarczy, by życie zawisło na włosku. A policja miała powód, by publikować takie nagranie ku przestrodze. Nie wiadomo tylko, kogo przestrzegać, bo w deklaracjach za kierownicą same anioły, a jednak przejście to ciągle metry grozy. To ostrzeżenie mogło uratować 13 - latce życie. Na nagraniu z Kalisza widać dziewczynkę, która prawidłowo próbuje przejść przez jezdnię. W pewnym momencie samochód czekający przed przejściem mijają dwa inne pojazdy. Kierujące nimi trafiły w ręce policji. Dwie panie były wręcz w szoku, kiedy zobaczyły to nagranie, nie spodziewały się w ogóle, że mogło dojść do takiej sytuacji. Bo za kółkiem często kieruje nami rutyna, ta nieuwaga kosztowała kobiety 1500 zł i 15 punktów karnych. Dużo wyższą cenę za błąd kierowcy mogła zapłacić ta matka z kilkumiesięcznym dzieckiem w wózku. Oglądając to nagranie, trudno uwierzyć, że nic poważnego im się nie stało. Kierowca, który potrącił je na przejściu w Ostrowie Wielkopolskim, był trzeźwy, stracił prawo jazdy. Jeżeli on potrąca pieszego, którego ma przed sobą, to oznacza, że on nie obserwował tego przedpola jazdy. Tu jest wniosek jeden podstawowy. Ale grzechów zmotoryzowanych jest zdecydowanie więcej. Z policyjnych statystyk wynika, że w trzech czwartych wypadków z udziałem pieszego winny jest kierowca. 50 km/h, jak uderzymy kogoś, to jeszcze jest szansa, że ten ktoś przeżyje. Ale 5, a już 10 km na pewno powoduje, że ta osoba nie ma szansy. Do tak dramatycznych zdarzeń dochodzi nie tylko przez brawurę, ale także brak wiedzy. Kierowcy nie mają świadomości, że nie można omijać samochodu przed przejściem dla pieszych. Rocznie w Polsce dochodzi do blisko 5 tysięcy wypadków z udziałem pieszych. Ponad połowa tych dramatów rozgrywa się na oznakowanych przejściach. Tylko w ubiegłym roku życie straciło ponad 450 pieszych. Wchodzi człowiek, gościu po heblach i jest nerwowo. Skupiają się, żeby jak najszybciej dojechać, nie obserwują tego, co się dzieje. Piesi od 4 lat mają pierwszeństwo już w momencie wyrażenia chęci przejścia przez pasy. Po zmianie przepisów liczba wypadków zmalała. Jednak nie jest to pierwszeństwo bezwarunkowe. Kodeks drogowy nakazuje pieszym zachowanie szczególnej ostrożności. Sam widzę bardzo często, jak ludzie mają kaptury na głowie, słuchawki w uszach, telefon jeszcze odpalony. Nigdzie nie patrzą, to jest wtargnięcie na pasy. Za wtargnięcie przed jadący pojazd pieszy może dostać mandat w wysokości kilkudziesięciu złotych, choć ta decyzja może kosztować zdecydowanie więcej, bo ludzkie życie. Liczba atomowa - 79, masa atomowa - 196, temperatura topnienia - około tysiąca stopni Celsjusza, można je też doprowadzić do wrzenia, ale trzeba się bardziej postarać. Tyle wiedzy umiarkowanie ekscytującej, a teraz coś bardziej seksi - cena powyżej 3 tysięcy dolarów za uncję, czyli około 100 dolarów za gram. Złoto na światowych rynkach bije rekordy. Co tak drogo? Ci, którzy zainwestowali w złoto, zrobili złoty interes. Cena kruszcu na światowych rynkach przebiła psychologiczną barierę 3 tysięcy dolarów za uncję. Pierwszy raz w historii. To, co obserwujemy ostatnio na złocie, to jest rzeczywiście taka prawdziwa gorączka złota. Do początku zeszłego roku uncja kosztowała maksymalnie około 2 tysięcy dolarów. Wtedy rozpoczął się rajd cenowy, który trwa do dziś i właśnie przebija sufit. W przeliczeniu na naszą walutę za taką niewielką złotą monetę ważącą około 30 gramów trzeba zapłacić ponad 11,5 tysiąca złotych. Choć cena złota wyrażona w walutach wydaje się obecnie wysoka, to w relacji do alternatyw inwestycyjnych takich jak akcje i nieruchomości złoto jest wciąż bardzo atrakcyjnie wycenione. Złoto drożeje, gdy na świecie jest niespokojnie. Tak było podczas kryzysu ekonomicznego w 2008 roku, tak było, gdy wybuchła pandemia. Teraz powodem są konflikty zbrojne i to, co dzieje się za oceanem. Donald Trump nakłada cła na Meksyk, na Kanadę, na Unię Europejską, na Chiny. I robi to w taki sposób, że powoduje bardzo duży chaos. Zdaniem ekspertów złoto szybko zyskuje na wartości także przez zakupy państwowe. Banki centralne w swoich skarbcach wolą trzymać sztabki, a nie gotówkę. Tym tropem idzie też NBP, który ma już 480 ton złota. A to nie koniec. Osiągamy w ten sposób trzynaste miejsce na świecie pod względem zasobów złota, jesteśmy już blisko zasobów złota europejskiego banku centralnego. Pytanie, czy blisko jest koniec cenowego szaleństwa. Złoto kupuje cały świat. Ci, którzy je sprzedają, zacierają ręce i liczą na dalsze zyski. Nasze oczekiwania na jesień to poziom 3300 dolarów. Ale jeśli tak dalej pójdzie, takie ceny zobaczymy wcześniej. Gdyby doszło na świecie do jakiejś deeskalacji, na przykład do szybkiego porozumienia w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie, to może się zdarzyć, że cena złota może w krótkim czasie gwałtownie spaść. Wiele zależy więc od tego, co w najbliższym czasie zrobią nieprzewidywalni przywódcy światowych mocarstw. Trenował na ponad stu miliardach słów, a i tak wszystkiego nie wie, ale się ciągle uczy i już można z nim trochę poplotkować. Docelowo ma być naszym, obywatela, wsparciem w kontaktach z urzędami, a gdy go zepną z aplikacją mObywatel, słowo "petent" nabierze ponoć nowego znaczenia. Co znaczy PLLuM i co będzie znaczyło? Idzie cybernetyczna rewolucja. Dzięki modelom sztucznej inteligencji, dzięki modelowi PLLuM. PLLuM to polski model językowy. Jest już dostępny jako czatbot. Podobny do znanego amerykańskiego czata GPT czy chińskiego modelu DeepSeek, choć znacznie mniejszy. Ale do wytrenowania modelu polscy naukowcy użyli imponującej liczby ponad stu miliardów słów. Nie wie wszystkiego, ale tak jak z czatem GPT można z nim porozmawiać na wiele tematów. Pewnie w przyszłości PLLuM da nam coś więcej niż tylko taką prostą konwersację czatową taką jak dzisiaj. Dzisiaj możemy powiedzieć, że to jest model będący w jakimś sensie taką czystą atrakcją. Służy na razie do pogaduszek, a ma się stać narzędziem do kontaktu obywatela z urzędem. Został dostosowany jako asystent klienta w urzędzie. W związku z tym jego kompetencje dotyczą spraw urzędowych. Będzie pomagał w uzyskiwaniu dokumentów, wytłumaczy i przeprowadzi przez procedury. Na razie sam czat podobnie jak inne modele sztucznej inteligencji zmyśla. Twórcy zapewniają jednak, że wersja urzędowa będzie prawdomówna. W najbliższym roku planowane jest jego wdrożenie w administracji publicznej, zwłaszcza w aplikacji mObywatel. To rodzi pytanie o bezpieczeństwo naszych danych w dyspozycji sztucznej inteligencji. Łączenie modelu językowego z mObywatelem nie oznacza, że dochodzi do jakiegokolwiek transferu danych z bazy publicznej. Prace nad stworzeniem PLLuM - gromadzenie danych, trenowanie, wychowywanie tak, by odpowiedzi czata nie były szkodliwe czy obraźliwe - trwały kilkanaście miesięcy. Projekt PLLuM kosztował dotąd 15 milionów złotych. Rozwój i wdrożenie w administracji będzie kosztowało kolejnych 19. To jednak cena niezależności. Celem jest suwerenność technologiczna, bo jeśli na będzie zapewniona, to wszyscy będziemy na tym korzystali. Jeżeli skupimy się tylko na firmach z zagranicy, amerykańskich konsorcjach, to wszyscy będziemy błądzili. Amerykańskie firmy to nie jest ziemia obiecana. A polskie może oznaczać lepsze. W przeciwieństwie do zagranicznych modeli jak czat GPT, gdzie ilość danych polskich jest niższa niż 1%, tutaj model jest trenowany na danych polskich. A to przez kontekst językowy przekłada się na wyższą trafność odpowiedzi dla polskiego użytkownika. PLLuM jest modelem otwartym, polskie firmy mogą go ściągnąć i wykorzystywać na swoje potrzeby. Woda na ulicach, podmyte drogi i autostrady, zamknięte muzea, teatry, kina, szkoły. Wielka woda przelewa się przez środkowe Włochy, gwałtowne ulewy podniosły stany rzek. Czerwone alerty pogodowe w Emilii Romanii i Toskanii. Włoska Agencja Ochrony Ludności ostrzega - ryzyko ulewnych opadów i powodzi nie minie w ciągu najbliższych dni. Ze łzami w oczach i w pośpiechu opuszczają domy. Czy ludzie mogą tu zostać i mieszkać? Wątpię. Takich osób jest co najmniej kilkaset. Większość otrzymała nakaz ewakuacji, inne wyjeżdżają z własnej woli. Uciekłem, inaczej bym się utopił. Katastrofa. Przyniosły ją ulewne deszcze i burze, które przetaczają się przez północne i środkowe Włochy. Czerwone alerty pogodowe ogłoszono w regionach Emilia-Romania i Toskania. Ulewy powodują podtopienia i powodzie błyskawiczne. Wylewają rzeki i potoki. Nadchodzi ogromna powódź na rzece Lamone. Nie tylko na Lamone. Przepływająca przez Florencję rzeka Arno zbliża się do pierwszego poziomu ostrzegawczego. Władze miasta zamknęły wszystkie mosty. Wzdłuż brzegów rzeki wojsko ustawiło bariery. To najwyższy poziom, jaki odnotowano od czasu powodzi w '92 roku. Sytuacja wymaga więc dużej uwagi. W mieście nie działają szkoły, muzea, kina i teatry. Niektóre dzielnice miasta już zalała woda. Częściowo zamknięta jest autostrada, powalone drzewa tarasują mniejsze drogi dojazdowe. W całej Toskanii utrudniony jest ruch kolejowy. Burmistrzowie wielu zagrożonych miejscowości apelują: chrońcie się na wyższych piętrach budynków. I szykują się na najgorsze. Przygotowaliśmy miejscowe hotele, na wypadek gdyby musieli się w nich schronić mieszkańcy miasta. Ewakuacja trwa także w regionie Emilia-Romania. Cywilom pomagają żołnierze i strażacy. Alerty pogodowe obowiązują w okolicach Bolonii, Ferrary i Rawenny. Gwałtowne burze powodują osuwiska ziemi, lawiny błotne i podtopienia. Nastąpił gniew boży. A raczej działalność człowieka, która zmienia klimat. Wiosną możemy doświadczać ulewnych deszczy, ale trwają one krócej niż te jesienne. To, co ma miejsce teraz, to tak naprawdę ulewy jesienne. Naukowcy nie mają wątpliwości: zmiany klimatu oznaczają częstsze występowanie intensywnych opadów i powodzi. Już teraz jest źle, a będzie gorzej. Susze przerywane obfitymi opady będą jeszcze częstsze w miarę wzrostu globalnej temperatury. Belem, na północy Brazylii, stolica stanu Para. W listopadzie zjadą tam światowi przywódcy na klimatyczny szczyt COP 30. Amazonia to dobre miejsce na taką dyskusję, bo tam jak nigdzie widać, co człowiek robi z planetą. Jest szansa na dużą frekwencję, bo już kładą się drzewa pod czteropasmową autostradę, którą wygodnie będzie na szczyt dojechać. Co będzie widać z tego szczytu? Zamiast dziewiczej puszczy - czteropasmowa autostrada. Ma zapewnić sprawny i szybki dojazd do miasta, które już w listopadzie będzie gospodarzem konferencji. Klimatycznej. Zorganizujemy ją w mieście Belem. W ciągu kilku miesięcy na 50 hektarach powstaną tu restauracje, kompleks sportowy, a nawet jezioro. Praca wre, by zdążyć na przyjęcie uczestników COP30 - przywódców z całego świata i nawet 50 tysięcy innych gości. Myślę, że to dobra okazja dla wielu osób żyjących z turystyki. Pytanie, czy równie dobra dla przyrody. Amazonia to jeden z najważniejszych ekosystemów świata i jeden z najbardziej niszczonych przez człowieka. W ciągu 40 lat wycięto tu obszar lasu niemal trzy razy większy od powierzchni Polski. Władze Brazylii chcą, by politycy zobaczyli to na własne oczy. Chcemy pokazać Amazonię taką, jaką jest, z jej problemami. Mamy nadzieję, że to nie będą tylko puste dyskusje i decyzje na papierze. Jednocześnie prace nad budową autostrady przez puszczę przyspieszają, a wycinanie drzew trwa. Mieszkańcy regionu mówią o katastrofie. Wszystkie takie działania na tym terytorium muszą być konsultowane z mieszkańcami. Ale tak się nie stało. Boimy się, że ktoś przyjdzie tutaj i powie: "Potrzebujemy tego obszaru, aby zbudować stację benzynową". Potem będziemy musieli stąd wyjechać. Władze stanu Para twierdzą, że inwestycja nie ma nic wspólnego z konferencją klimatyczną. Droga ma być nowoczesna i przyjazna środowisku - twierdzą politycy. Naukowcy z tym się nie zgadzają. Tracimy obszar, w którym można wypuścić te zwierzęta na wolność, w ich naturalnym środowisku. Zdaniem ekologów, choć Belem będzie miejscem rozmów o klimacie, to głos mieszkańców Amazonii nie zostanie usłyszany. To wszystko w programie. Już za chwilę program Pytanie Dnia, a w nim gościem Aleksandry Pawlickiej będzie Jan Klata, nowo wybrany dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie. Zapraszam, do zobaczenia.