Dziś w Kościele katolickim Wielki Piątek, pamiątka męczeńskiej śmierci Jezusa. Dzień skupienia i oczekiwania na najważniejsze: zwycięstwo życia nad śmiercią, dobra nad złem i pokoju nad wojną. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka. Zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Dzień zadumy i żałoby. W Wielki Piątek Kościół katolicki wspomina mękę i śmierć Jezusa. Jezus składa samego siebie w ofierze za zbawienie każdego z nas, otwierając nam drogę do zbawienia. Odparto osiem ataków wroga. Rosyjscy bandyci nadal atakują, dokonując okrutnych zbrodni. Z Buczy wywieźliśmy już ponad 350 ciał ofiar. Wzdłuż drogi leżały ciała, których nie mogliśmy pochować, bo do nas strzelali. Nie mieliśmy żadnego wypadku i do wieczora także świadomości, że po drodze wydarzyło się coś złego. Sędziowska kasta ponad prawem? Wydaje się wielce nieprawdopodobnym, aby kierowca samochodu osobowego nie widział, że doszło do jakiegoś zdarzenia na drodze. Dziś Wielki Piątek, wyjątkowy dzień dla wszystkich chrześcijan. Dzień, w którym upamiętnia się śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu. Na znak żałoby w kościołach milkną dzwony i organy, a wierni uczestniczą w Drodze Krzyżowej. Krzyż - znak zbawienia i zwycięstwa. Główny symbol drugiego dnia triduum paschalnego. Na tym krzyżu umarł Jezus Chrystus, przyjmując karę za grzechy każdego człowieka, tych, którzy byli mu współcześni, tych, którzy żyli przed nim, nas, a także tych, którzy przyjdą po nas. Wielki Piątek to jedyny dzień w roku, w którym nigdzie na świecie nie odprawia się mszy świętej. Ponieważ Chrystus na ołtarzu krzyża odprawił najdoskonalszą ofiarę, wydając za nas swoje ciało, przelewając krew, a umierając przyniósł nam życie. Zgodnie z tradycją ołtarz w świątyniach jest obnażony, tabernakulum puste, a liturgia rozpoczyna się od tego, że kapłan kładzie się krzyżem przed ołtarzem. Gest, który jest bardzo wymowny, błagalny w imieniu nas wszystkich o przebaczenie, o miłosierdzie Boże, o łaskę zbawienia dla całego świata. W tym roku do modlitwy powszechnej zostało dodane specjalne wezwanie za Ukrainę. Ta solidarność duchowa, którą jestem przekonany wyrażamy w tych dniach w różnoraki sposób, ma naprawdę ogromne i bardzo realne znaczenie. W intencji pokoju na Ukrainie w wielu miejscach modlono się podczas Drogi Krzyżowej. Któryś za nas cierpiał rany. To tradycyjne Misteria Męki Pańskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej, które wróciły po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią. 70 tysięcy wiernych modli się na dróżkach. Towarzysza Jezusowi w jego cierpieniu. Widać tę wielką tęsknotę i potrzebę, te całe okoliczności pokazały, jak bardzo potrzebujemy Boga, jak bardzo potrzebna jest modlitwa. Tłumy też na jasnogórskich wałach. Nabożeństwu przewodniczył metropolita częstochowski arcybiskup Wacław Depo. Chryste, daj nam łaskę wierności, pomimo ukrzyżowania. Wymowną i symboliczną Drogę Krzyżową odprawił jałmużnik papieski kardynał Konrad Krajewski. Modlił się w Borodziance przy ciałach dopiero co odnalezionych Ukraińców bestialsko zamordowanych przez Rosjan. Po 2 latach pandemii papież Franciszek powróci dziś wieczorem do rzymskiego Koloseum, aby przewodniczyć wielkopiątkowej Drodze Krzyżowej. To jeden z najbardziej wyjątkowych momentów całego triduum paschalnego. Transmisja w TVP1 od 21.15. W Rzymie jest Magdalena Wolińska-Riedi. Jak będzie wyglądać ta tegoroczna Droga Krzyżowa papieża Franciszka? Już teraz w Koloseum zbierają się prawdziwe tłumy. To jest wielkie wydarzenie. To miejsce męczeństwa pierwszych chrześcijan, w którym papieska droga krzyżowa odbywała się każdego roku od 1694 roku. W tym roku rodziny będą niosły krzyż. W stacji 13 poniosą go razem Ukrainka i Rosjanka. Papieska droga krzyżowa w rzymskim Koloseum. W miejscu męczeństwa pierwszych chrześcijan. I w cieniu szczęku broni za naszą wschodnią granicą. Dwie kobiety, Ukrainka i Rosjanka, ramię w ramię będą dziś niosły krzyż. Jako symbol pojednania. Który w Ukrainie wywołał szok. Watykan tym gestem pragnie, by doszło do pojednania dwóch narodów w chwili, kiedy trwa konflikt zbrojny. Ukraina uznała to za obrazę, bo poczuła się postawiona na jednej szali z agresorem. Oburzenia nie krył zwierzchnik kościoła grekokatolickiego Ukrainy Swiatoslaw Szewczuk i ukraiński ambasador Andriy Yuracz, który od razu próbował interweniować. Ale bezskutecznie. Watykan tłumaczy, że papież działa jak pasterz, a nie jak polityk. I od początku inwazji apeluje o pokój. O ten pokój na Ukrainie modlić się będą tez Polacy żyjący we Włoszech, którzy po 2 latach pandemii w te święta znów licznie przyjdą do oazy polskości w Rzymie. Polacy tutaj właśnie znajdują swoją siłę, moc. Także odkrywają tożsamość chrześcijańską, ale też i tę polską. To jest właśnie specyficzne w naszym narodzie, że umiemy to umiejętnie łączyć. Tę miłość do Boga, przywiązanie do Kościoła i szacunek wobec ojczyzny. W wiecznym mieście nie brak dziś też wielu naszych rodaków, którzy przyjechali, by święta Wielkanocy spędzić w sercu chrześcijaństwa. Święta, które w tym roku znów, jak przed pandemią, przyciągnęły tłumy. By być blisko papieża w Watykanie. A dziś wieczorem tutaj, na słynnej Via Crucis w rzymskim Koloseum. Transmisja drogi krzyżowej z Rzymu o 21.15 w TVP1, a wcześniej o godzinie 20.10 zapraszamy do TVP2 na widowisko muzyczne "Pasja" na żywo z Chełma. W Paryżu ten Wielki Piątek, to też symbolicznie rocznica pożaru Katedry Notre Dame, który gdyby nie niesamowita i ofiarna praca strażaków, doszczętnie zniszczyłby tę jedną z najwspanialszych europejskich świątyń. Kiedy znów wierni i turyści z całego świata będą mogli ją odwiedzać, o tym z Paryża Maksymilian Maszenda. Te obrazy wciąż są żywe. 15 kwietnia 2019 nad paryską katedrą Notre Dame tuż przed godziną 19.00 pojawił się ogień. Do końca życia tego nie zapomnę. Byłam wtedy w domu, miałam jechać do Notre Dame na spowiedź. Anna jest Polką, ale urodziła się w Paryżu. Jak dla wielu, Notre Dame to dla niej nie tylko jeden z symboli stolicy Francji, ale i symbol chrześcijańskiej tradycji Europy. W sumie mnie tak płacz ogarnął szczerze mówiąc. Tak smutno mi było szczególnie, że to jest w wielkim tygodniu. Ogień niszczący zabytkową katedrę wstrząsnął Francją. Tam spłonęła jakaś część każdego Francuza. Notre Dame przetrwało 800 lat, a teraz zostało zniszczone. Nikt nie przypuszczał, że coś takiego, w tak ważnym miejscu, w stolicy Francji, w XXI wieku może się wydarzyć. Pożar gaszono przez kilkanaście godzin, ale jeszcze długo po zakończeniu akcji strażaków nie było pewne, czy uda się uratować konstrukcję Notre Dame. Prace zabezpieczające po pożarze trwały 2 lata. Remont ma się zakończyć w 2024 roku. Notre Dame to z pewnością miejsce ważne dla Francji, dla całego świata. To jest ikona Francji, jeden z takich elementów tożsamości W czasie gdy płonęła katedra paryżanie modlili się o ocalenie bezcennych relikwii, między innymi korony cierniowej Chrystusa. Dziś również na placu Jana Pawła II przed katedrą Notre Dame w oczekiwaniu na jej ponowne otwarcie paryżanie zebrali się na wspólnej modlitwie. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. "Moskwa" poszła na dno. Potężny cios dla rosyjskiej floty. Derusyfikacja węglowodorów. Amerykanie zwiększają dostawy gazu do Europy. Kolejny dzień wojny na wschodzie pokazuje, z jak ogromna determinacją walczy ukraińska armia. W Kijowie jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Przede wszystkim mamy zacięte walki na wschodzie kraju, gdzie praktycznie wszystkie miasta i wioski na linii frontu są ostrzeliwane. Również mówi się o morderczej walce o Mariupol, gdzie kolejny dzień obrony tego miasta nie pozwalają Rosjanom zdobyć. Wczoraj w nocy bomby spadły też na przedmieścia Kijowa. Już niemal 20 tys. rosyjskich żołnierzy zginęło, zostało rannych lub trafiło do niewoli. Rosyjska armia straciła na Ukrainie także sprzęt wojskowy za prawie 11 mld dolarów. Trwa już 50. dzień walki z okupantem, chociaż on dawał nam maksymalnie 5 dni. Tak właśnie nas znają, tak właśnie trzymają się rzeczywistości. Za porażki na polu bitwy Rosjanie mszczą się na bezbronnych cywilach. W Buczy i w okolicach zabijali, torturowali i gwałcili cywilów. Jak wynika z rozmów telefonicznych przechwytywanych przez ukraińską służbę bezpieczeństwa, do gwałcenia ukraińskich kobiet namawiają nawet żony rosyjskich agresorów. O rosyjskich zbrodniach wojennych opowiedziała nam Kateryna, radna i ratowniczka z Mariupola. Wzdłuż drogi leżały ciała, a my nie mogliśmy ich pochować, bo albo do nas strzelali, albo zrzucali na nas bomby. Więcej o nalotach dywanowych, ciałach na ulicach, głodzie, ale też o nadziei Kateryna Suchomłynowa opowiedziała Marii Stepan, autorce reportażu pt. "Ukraińska Golgota", na który zapraszamy dziś o 21.30 do TVP Info. W tej wojnie najbardziej cierpią kobiety i dzieci. Dlatego postanowiłam, że będę apelować do całego świata, aby się połączył w celu powstrzymania tego zła. Przed agresywną postawą Rosji od wielu lat ostrzegali m.in. nieżyjący już prezydent Lech Kaczyński oraz jego brat Jarosław Kaczyński. Kiedy już po tragedii smoleńskiej prezes PiS ostrzegał Europę przed Rosją, politycy PO kpili. Ja zadaję sobie zawsze pytanie, czy tym razem pan prezes jest na proszkach, czy nie. Oczekuję, że prezes Kaczyński wycofa się z tych niepotrzebnych słów. Gdyby jednak kilkanaście lat temu Europa usłyszała głos Lecha i Jarosława Kaczyńskich dziś Putin nie byłby w stanie sfinansować swojego zbrodniczego planu. Rosjanie wpadli w szał. Kremlowskie media mówią o trzeciej wojnie światowej i domagają się bombardowań Kijowa. Duma Floty Czarnomorskiej, "Moskwa", jeden z najważniejszych okrętów wojennych Rosji i symbol jej potęgi leży na dnie Morza Czarnego. Przez lata to był symbol rosyjskiej potęgi militarnej. Ale teraz krążownik "Moskwa" jest symbolem rosyjskiej klęski i chwały ukraińskich żołnierzy. Pokazali, że rosyjskie statki mogą pójść tylko na dno. Flagowy okręt wojenny Floty Czarnomorskiej, krążownik rakietowy "Moskwa" był jedną z najważniejszych jednostek w rosyjskiej flocie i z pewnością najważniejszym na Morzu Czarnym. Był. Bo od wczoraj leży na dnie. Z pewnością jest to ogromny sukces ukraińskich żołnierzy, bo krążownik "Moskwa" poszedł tam, gdzie Putin prowadzi swój naród, to jest symbol. Według informatorów z Kremla Putin wpadł w furię. Informacja o zatopieniu "Moskwy" obiegła cały świat. To może przesądzić o rosyjskich ruchach na Morzu Czarnym. Jest to statek, który ma około 186 m długości i ma załogę składającą się z prawie 500 ludzi na pokładzie. To będzie miało wpływ na możliwości rosyjskiej armii na pewno w najbliższej perspektywie. Niedawno "Moskwa" przeszła przebudowę i remont, a przed atakiem na Ukrainę rosyjska propaganda chwaliła się, że krążownik odparł pozorowane ataki kilkudziesięciu rakiet wroga. Na dno posłały je 2 ukraińskie. Reakcje rosyjskich mediów po potwierdzeniu faktu zatonięcia "Moskwy" są histeryczne. Publicyści żądają wypowiedzenia Ukrainie wojny i bombardowań Kijowa. Tak jakby do tej pory ich nie było. Okręt wojenny "Moskwa" to absolutny powód do wojny, w stu procentach. To nasz flagowiec. Ukraińcy odpowiadają: załoga "Moskwy" zrobiła po prostu to, co jej kazaliśmy na samym początku rosyjskiej inwazji. Nasilają się rosyjskie ataki hybrydowe na Polskę, która jako pierwsza stanęła w obronie suwerenności Ukrainy. Na polsko-białoruskiej granicy kolejne ataki i prowokacje. Rosjanie grożą też zniszczeniem cmentarza polskich bohaterów w Katyniu. Na groźbach wobec naszego kraju nie poprzestają. Na granicy polsko-białoruskiej niestety nadal jest niespokojnie. 30-osobowa grupa cudzoziemców usiłowała przedostać się do Polski. Były rzucane kamienie w kierunku polskich służb. Wszystkie osoby zostały zatrzymane, doprowadzone do linii granicy. Straż Graniczna, policja, żołnierze, w tym Wojska Obrony Terytorialnej dzień i noc dbają o to, by napisany na Kremlu plan destabilizacji polskiej granicy nie zrealizował się. Stoimy na straży, na straży naszego domu, naszej ojczyzny. To wy wypełniacie właśnie to zadanie na granicy polsko-białoruskiej. Niejednokrotnie narażacie swoje życie, swoje bezpieczeństwo po to, żeby nasza ojczyzna była bezpieczna. Za bohaterską postawę polskim żołnierzom i funkcjonariuszom dziękował minister obrony narodowej. Wy stoicie na straży tego bezpieczeństwa, odpieracie te ataki służąc ramię w ramię ze strażnikami granicznymi, z policjantami. Dzięki Waszej postawie, dzięki waszej codziennej służbie granica jest bezpieczna, a więc i Polska jest bezpieczna. Ale rosyjskie prowokacje nie ustają. Białoruskie służby, a wraz z nimi polscy aktywiści, wśród nich europosłanka KO Janina Ochojska, informowali o braku pomocy Straży Granicznej dla rzekomo nieprzytomnego Jemeńczyka. Tyle, że Jemeńczyk, jak pokazują nagrania Straży Granicznej, wcale nie wyglądał na wycieńczonego i nieprzytomnego. Poruszał się o własnych siłach w towarzystwie innych cudzoziemców. Rosjanie ponoszący klęskę na Ukrainie i na granicy polsko-białoruskiej mszczą się w typowy dla siebie sposób. W okolice polskiego cmentarza wojennego w Katyniu ściągnęli ciężki sprzęt, grożąc zniszczeniem nekropolii. Prowokacja wymierzona w cmentarz w Katyniu czy inne miejsca pamięci, pochówku Polaków pomordowanych przez Kreml to scenariusz, który wpisuje się w próbę eskalowania napięcia. Kreml grozi też Ameryce odwetem za dozbrajanie Ukraińców. A Szwecji i Finlandii, które rozważają wstąpienie do NATO, rozmieszczeniem broni nuklearnej na Bałtyku. Zachód nie może jednak dać się zastraszyć. Polska jako pierwsza stanęła w obronie suwerenności i niezależności terytorialnej Ukrainy i mimo rosyjskich prowokacji cały czas wspiera naszych dzielnych sąsiadów. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę to Polska jest na pierwszej linii wsparcia uchodźców. Przyjęliśmy już prawie 3 mln uciekających przed wojną. Są tutaj od pierwszego dnia. Służba trzeciej podkarpackiej brygady WOT na dworcu w Przemyślu trwa nieprzerwanie 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Nieważne, czy to soboty czy niedziele, żołnierze WOT z podkarpackiej brygady są tutaj zawsze. Tę pomoc niesiemy. Ta pomoc jest niezbędna i konieczna. Dla nich, którzy widzieli i przeżyli koszmar. Uciekli przed wojną, przed śmiercią. Tu w końcu nie muszą się bać. W Polsce czuje się bezpieczniej, ale mimo wszystko jest ciężko na duszy. Tam został mój dom, mąż, tam jest moja ojczyzna. Przetrwałyśmy w Kijowie całą wojnę, ale poprzedniej nocy znowu zaczęły się bombardowania. Postanowiłyśmy wyjechać, bo nie chcę, żeby moja córka tego słuchała. Tylko ostatniej doby polsko-ukraińską granicę przekroczyło ponad 27 tys. uchodźców. Zdarzają się takie osoby, które mają jedną malutką walizkę. Po prostu uciekały w tym, co miały. U nas znajdą systemową pomoc. Już prawie milion uciekających przed wojną Ukraińców otrzymało w Polsce numer PESEL. Każdy Ukrainiec może ubiegać się o jednorazowe świadczenie 300 złotych na start i 500+. Polacy, którzy przyjęli pod swój dach uchodźców także mogą liczyć na pomoc państwa. My żadnego wniosku nie składaliśmy. Uważam, że jest to drugorzędna kwestia. To był odruch serca. Po świętach wielkanocnych ruszy program finansowego wsparcia Ukraińców, którzy chcą się leczyć w Polsce. Jedna z największych amerykańskich organizacji charytatywnych przekazała na ten cel 10 mln dolarów. Z punktu widzenia pacjenta, który będzie miał w ręku receptę lub też e-receptę, pacjent może przejść do wybranej przez niego apteki i zrealizować receptę. Rozliczeniem płatności zajmie się nasza organizacja. Pierwsze transakcje będą możliwe na początku maja, ale walczący o wolność na Ukrainie już teraz mogą liczyć na pomoc polskich lekarzy. W polskich szpitalach już dzisiaj leczymy rannych żołnierzy. Są to osoby pochodzenia polskiego, ale są to obywatele Ukrainy. Najczęściej ci, którzy zostali ranni na którejś z linii frontu. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych wysłała na Ukrainę kolejne 1000 ton artykułów spożywczych. Mimo takiej pomocy wsparcia Polsce nie chce udzielić Komisja Europejska. Na pomoc dla uchodźców wojennych nie dostaliśmy ani złotówki, podczas gdy Grecji, na pomoc migrantom ekonomicznym, Bruksela wypłaciła ponad 4,5 mld euro. Pomogła też Turcji, mimo że ta nie jest członkiem Unii. Mamy do czynienia z jakimiś wymuszonymi oświadczeniami członków Komisji Europejskiej, że jest im przykro. Czasem nawet wymienią nazwę państwa, które dokonało inwazji na Ukrainę, natomiast można powiedzieć, że obecnie Komisja Europejska nie zdaje egzaminu z solidarności. Polska zdaje. A wyjątkowy, świąteczny czas jeszcze bardziej mobilizuje do niesienia pomocy innym. Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę wprowadzającą embargo na węgiel z Rosji. Po tym jak z rosyjskiego węgla zrezygnowały spółki Skarbu Państwa teraz nie będą mogły go kupować także prywatne firmy. Kolejny cios gospodarczy będzie dotyczył transportu. O północy wejdzie w życie zakaz wjazdu do UE ciężarówek z Rosji i Białorusi. W niektórych domach właśnie dobiega końca, w innych sezon grzewczy już się zakończył. A wraz z nim kończy się era rosyjskiego węgla na polskim rynku. Ustawa, którą właśnie podpisał prezydent sprawi, że celnicy nie będą wpuszczali do naszego kraju węgla ze Wschodu. Sytuacja wojny na Ukrainie jednoznacznie pokazuje, że trzeba budować bezpieczeństwo energetyczne w oparciu o własne surowce. Mamy, węgiel kamienny, mamy węgiel brunatny, trzeba zwiększać wydobycie tego węgla konsekwentnie. Wstrzymanie kupna rosyjskiego węgla osłabi gospodarczo Rosję, bo zyski ze sprzedaży surowców to największa część wpływów do rosyjskiego budżetu. W UE nie ma jednak zgody na szybkie odejście od tych surowców. Przykładowo unijne embargo na węgiel za sprawą Niemiec ma wejść w życie dopiero w sierpniu. Niestety na forum UE zaczęły się targi, że chociaż jeszcze tydzień, chociaż jeszcze drugi tydzień, dajcie pohandlować tym węglem. My mówiliśmy: nie, zróbmy to jak najszybciej, podobnie z gazem, podobnie z ropą. Rosja przez lata mogła budować pozycję monopolisty, bo miała w tym wsparcie ze strony Niemiec. W efekcie od kilkunastu miesięcy Moskwa mogła sztucznie podnosić ceny gazu w całej Europie i wywołać kryzys energetyczny jeszcze na długo przed zaatakowaniem Ukrainy. Windowanie cen surowców sprawiło, że w całej Europie szaleje inflacja. Tu w Chorwacji od początku roku ceny niektórych artykułów spożywczych, jak olej, mąka, mleko czy mięso, wzrosły o połowę. Ludzie są rozczarowani, ponieważ spodziewali się, że będzie trochę taniej, ale ceny tylko rosną. To katastrofa, ale życie toczy się dalej. Kupujemy co się da. Na Litwie inflacja przebiła już 15%, w Czechach 12. W Polsce najnowszy odczyt to 11%. Zdaniem ekonomistów to, jak długo utrzyma się taka sytuacja, będzie zależało od tego, jak długo będzie trwała wojna. Zatankowanie do pełna zajmuje około 18 godzin. Podróż przez ocean nieco mniej niż 2 tygodnie. Ale korzyścią tej operacji jest zabezpieczenie europejskich sojuszników przed brakiem energii. USA wysyłają dodatkowe statki z gazem ziemnym do Europy. Jednym z największych odbiorców tego paliwa ma być Polska. Miejsce, z którego amerykański skroplony gaz rozpoczyna swoją podróż nad Wisłę odwiedziła Joanna Pinkwart. Mniej więcej co 20 godzin jeden z takich tankowców wypływa stąd w stronę Europy. To największy gazoport w USA, a zarazem drugi największy na świecie. Biorąc pod uwagę, co się dzieje w Europie, patrząc na tragedię w Ukrainie, ten rynek potrzebuje zwiększenia dostaw. I naszym zadaniem jest to zagwarantować. W tej chwili 75% wszystkich dostaw z Port Arthur płynie do Europy przez Zatokę Meksykańską, Atlantyk i Bałtyk. Właśnie stąd, z tego wietrznego pogranicza Teksasu i Luizjany odpływają największe tankowce z amerykańskim gazem. Taka podróż zajmuje im około 12-13 dni. Ale już niedługo znacznie więcej z nich będzie trafiać do Polski. Polska już niedługo może stać się wielkim gazowym hubem, poprzez który amerykańskie błękitne paliwo będzie dystrybuowane w całej Europie. Polska już od dłuższego czasu była skoncentrowana na rozwijaniu bezpieczeństwa energetycznego. Przez ostatnie kilka lat podjęła wiele decyzji o zwiększeniu dostaw gazu z USA. Dziś widać, że były to bardzo mądre decyzje. Rozbudowa gazoportu w Świnoujściu jest na ukończeniu. W marcu przyjęto rekordową liczbę dostaw - 5 w jednym miesiącu. Teminal w Świnoujściu jest przygotowany na odbiór większej ilości statków. W 2017 roku, czyli w pierwszym pełnym roku, kiedy przyjmowaliśmy statki, wyładowywaliśmy 14 statków, rok temu było to 35. W tym roku jesteśmy gotowi wyładować 51 statków. Stale rozbudowujemy terminal gazowy w Świnoujściu. Drugim ruchem polskiego państwa będzie budowa pływającego terminala w Zatoce Gdańskiej. Amerykańsko-polskie rozmowy na temat sprowadzania surowca pomógł zainicjować potomek pierwszych polskich imigrantów w Teksasie, profesor Jim Mazurkiewicz. Doprowadził do rozmów gubernatora stanu z polskimi politykami. Ja nie jestem ekspertem od energii, ale znam dużo ludzi w Polsce, oni mnie znają, oni mi ufają i tak samo jest tutaj w Teksasie. Ja mam dużo kontaktów w Teksasie. Więc połączyliśmy obydwie strony. To nie było trudne. To jest, jak to się mówi, "very easy". A od czasu wizyty polskiego prezydenta w Port Arthur 3 lata temu te kontakty stały się już nie tylko "easy", czyli proste, ale też "very important" czyli bardzo ważne. Andrzej Duda był pierwszym zagranicznym prezydentem, który kiedykolwiek odwiedził nasz zakład. To był ogromny zaszczyt. Ale też bardzo wyraźny znak świetnych relacji między naszymi krajami. Amerykanie zapewniają, że dostaw gazu do Polski nie traktują czysto komercyjnie, szczególnie po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Dlatego błękitne paliwo do Polski sprzedają po niższych cenach niż rynkowe. Jestem dumny, że jestem choć małą częścią czegoś, co odgrywa rolę w pomocy Zachodowi, by był silny i zjednoczony w swoim wsparciu dla Ukrainy. Z Port Arthur w Teksasie dla Wiadomości Joanna Pinkwart. Dwanaście lat po tym, co wydarzyło się w Smoleńsku, poznaliśmy szczegółowy raport na temat tamtych wydarzeń. Ustalenia podkomisji potwierdzają zagraniczni eksperci, w tym były sekretarz obrony USA. W 12. rocznicę tragedii smoleńskiej były szef Pentagonu przyznał otwarcie, że 10 kwietnia 2010 roku doszło do zamachu. To wersja zbieżna z ustaleniami podkomisji smoleńskiej. Dzisiaj wiemy, co się stało. Mamy tę odpowiedź, po raz pierwszy pełną, konsekwentną. Według ustaleń podkomisji smoleńskiej to eksplozja oderwała część lewego skrzydła samolotu. Po niej nastąpił kolejny wybuch, który doprowadził do śmierci polskiej delegacji. Smoleńsk był zemstą za to, że prezydent Kaczyński nie godził się na uzależniające Polskę kontrakty gazowe. Przeciwstawiał się ekipie Donalda Tuska. 11 maja 2007 roku. Wawel. Szczyt Energetyczny w Krakowie. Prezydent Lech Kaczyński konstruuje nowy pomysł na budowę korytarza transportu ropy naftowej z regionu Morza Kaspijskiego, z Azerbejdżanu, przez Gruzję i Ukrainę do Polski. Okazało się, że nasza aktywność na południowy wschód od Polski, oczywiście tu chodzi o Ukrainę, ale także w olbrzymim stopniu o Gruzję, Azerbejdżan i Kazachstan, niezależnie od tego, co by tutaj na ten temat mówić, okazała się aktywnością skuteczną. Już 5 miesięcy później w Wilnie. Prezydenci Polski, Litwy, Ukrainy, Azerbejdżanu i Gruzji podpisują porozumienie. Projekt zakłada przedłużenie z Ukrainy do Polski istniejącego już rurociągu Odessa-Brody. Prezydent Lech Kaczyński dążył do uniezależnienia Polski oraz Europy Środkowo-Wschodniej od rosyjskich surowców energetycznych także na szczytach w Łańcucie, Brnie czy Baku. W każdym tego rodzaju projekcie będą kłopoty, ale nie powinny one przesłaniać podstawowego celu. Jakim jest to, aby Europa była energetycznie niezależna. Zaszczepił myśl, że Polska musi być niezależna energetycznie, że nie można polegać na rosyjskich złożach, których Władimir Putin używa jako broni. I właśnie dlatego, zdaniem publicystów, Kreml wydał wyrok śmierci. Teraz śmiertelny wypadek i budzące kontrowersje zachowanie byłej pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf oraz jej męża Bohdana Zdziennickiego, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Obok ich samochodu na drodze ginie człowiek. Motocyklista. Gdy prawda wychodzi na jaw, Gersdorf tłumaczy, że nie zdawali sobie z tego sprawy. Tyle tylko, że film, do którego dotarli dziennikarze TVP mnoży pytania. I budzi ogromne wątpliwości. Droga S8 w okolicach Zambrowa. Około godziny 8.40. Tragiczny wypadek. Ginie motocyklista. Spróbujmy przeanalizować to nagranie, zatrzymując je w kluczowych momentach. To samochód, w którym pasażerem była Małgorzata Gersdorf, była pierwsza prezes Sądu Najwyższego. Prowadził jej mąż Bohdan Zdziennicki, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. To moment wypadku. Motocyklista uderza w bariery. Maszyna rozpada się na części. Co dzieje się później? Z tego nagrania wynika, że w pewnym momencie przyhamował, ale wtedy pojechał dalej. Zobaczmy to jeszcze raz. Po wypadku kierowca na chwilę zatrzymał samochód, a później ruszył i odjechał. Bez udzielenia pomocy poszkodowanemu motocykliście. Jeśli kierowca widzi motocykl sunący przed nim i zwalnia, żeby w niego nie wjechać, to trudno, żeby nie widział, że coś na drodze się stało. Bo tutaj widać wyraźnie, że kierowca samochodu zauważył nietypowe zdarzenie na drodze, fragmenty rozbitego motocykla mogły nawet uderzyć w auto. Sunie na pasie lewym do przodu ciągnąc białą smugę, samochód jedzie w tym momencie białym pasem, to się wszystko dzieje równolegle i ten biały punkt tej smugi motocykla zbliża się do samochodu,