Polacy nie chc@, by to UE decydowa¾a, jakimi samochodami je÷dzimy. Od dziś zakaz przywozu z Ukrainy do Polski produktów rolnych. Chociaż chcemy mieć stale jak najlepsze stosunki z Ukrainą, to polskiego rolnictwa musimy bronić i obronimy. Konkrety dla polskiej wsi. Plan chroniący przed skutkami wojny na Ukrainie. Jesteśmy jako PiS z polską wsią na dobre i na złe. Wystawa fotografii mężczyzn wcielających się w psy oraz specjalny występ taniec erotyczny w ubraniu lateksowym. 2 mln zł dla galerii z obsceniczną wystawą. Tego typu happeningi uważają, że to jest to wolność artystyczna. Jeden z wielkich symboli naszej cywilizacji, tej cywilizacji, która przez wieki kształtowała Europę. 4 lata po pożarze Notre Dame katedra odzyskuje dawny blask. 2 lata przed pożarem zostały dokonane skany 3D, i to są te plusy, które na pewno przyśpieszają taką realizację. Jest zdecydowana reakcja rządu na problemy rolników. Rząd zakazał przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Prezes PiS podczas konwencji w Łysych koło Ostrołęki przedstawił też inne konkrety dla polskiej wsi, wśród nich powszechny skup zboża i dopłaty, które sprawią, że rolnicy nie będą stratni mimo zaburzeń na rynku. W odpowiedzi na blokadę ukraińskich portów przez Rosjan i ryzyko głodu m.in. w Afryce UE postanowiła ułatwić eksport zboża z Ukrainy. Ale kraje, przez które przebiegały korytarze tranzytowe, w tym Polska, odczuły skutki uboczne tej decyzji. Na rynki trafiły nie zawsze dobrej jakości zboża w cenach, z którymi krajowi rolnicy nie mogli konkurować. Rząd PiS stanął po stronie polskich rolników i przedstawił rozwiązania. Chociaż chcemy mieć stale, także na przyszłość, także w warunkach pokojowych, jak najbliższe stosunki z Ukrainą, być sojusznikami, być prawdziwymi przyjaciółmi, to polskiego rolnictwa musimy bronić i obronimy. Rząd wprowadził zakaz przywozu do Polski z Ukrainy zbóż i wielu innych produktów rolnych. Lista obejmuje 18 kategorii, m.in. cukier, mięso, owoce i warzywa, mleko, przetwory, jaja, a nawet miód. My nie chcemy, żeby ktoś zbijał kapitał finansowy na tym kryzysie. Nie chcemy, żeby ktoś zbijał kapitał polityczny. Strzeżmy się tych farbowanych lisów. Zakaz wwozu produktów rolnych z Ukrainy będzie obowiązywał przynajmniej do końca czerwca. To jest również w interesie zdrowia Polaków. I dlatego podkreślamy, to bardzo ważne. W interesie rolników, w interesie gospodarczym Polski, ale również zdrowia Polaków. To zdecydowana reakcja rządu - słychać wśród rolników. Rolnicy nie będą na tym tracić. Jarosław Kaczyński ma także inne konkrety dla polskiej wsi. Powszechny skup zboża, które dzisiaj jest w silosach, w magazynach, przy dopłacie, tak żeby minimalna cena wynosiła co najmniej 1400 zł. W naszych okolicach pszenica jest po 950 zł, tak że uzyskanie tej minimalnej ceny - 1400 zł będzie bardzo odczuwalne. Rząd chce także na ten rok przedłużyć dopłaty do nawozów w wysokości 500 zł na hektar i apeluje do Brukseli o szybką zgodę na taką pomoc. Premier zapowiedział też zwiększenie dopłat do paliwa rolniczego do 2 zł na litr oleju napędowego. To było oczekiwane przez środowisko polskich rolników, przez polską wieś i ten głos został usłyszany. PiS od lat jest na wsi wiarygodne, od lat robi wszystko, żeby polska wieś się rozwijała. Od wczoraj Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przyjmuje też wnioski o dopłaty do pszenicy i kukurydzy dla rolników, którzy ponieśli dodatkowe koszty związane z niestabilnością na rynku. Na ten cel rząd przeznaczył 600 mln zł. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus będzie dziś gościem Wiadomości. Polacy nie chcą, by to UE decydowała, jakimi samochodami jeździmy. Tak wynika z najnowszego sondażu pracowni Indicator dla Wiadomości. Chodzi o unijne przepisy, zgodnie z którymi od 2035 roku w krajach UE będzie można rejestrować jedynie nowe samochody elektryczne. Decyzje w tej sprawie podjęła Bruksela. Zdaniem 21,6% respondentów w imię walki z ociepleniem klimatu UE może zakazać rejestracji samochodów spalinowych oraz narzucać te rozwiązania państwom członkowskim nawet pomimo ich wątpliwości. Odmiennego zdania jest ponad 3/4 Polaków. Ponad 78% badanych uważa, że ewentualną decyzję o rezygnacji z samochodów spalinowych powinny podejmować rządy suwerennych państw, kierując się m.in. sytuacją rynkową oraz zamożnością swoich obywateli. To niedawny protest kierowców samochodów ciężarowych w Kopenhadze. Zablokowali centrum stolicy Danii w proteście przeciwko nowemu podatkowi drogowemu. Zgodnie z nim najwięcej będą płacili kierowcy samochodów spalinowych. Najmniej - pojazdów elektrycznych, a takich ciężarówek jest na rynku niewiele. Nie jesteśmy przeciwko klimatowi, środowisko trzeba chronić, ale te opłaty to już kolejny nakładany na nas podatek. W ten sposób duński rząd przyzwyczaja obywateli do wizji świata, która została nakreślona w Brukseli. Zgodnie z nią już za 12 lat Europejczycy nie będą mogli rejestrować nowych samochodów spalinowych. Do przymusowego kupna elektryków czy aut na wodór mają zmusić kierowców m.in. coraz wyższe podatki nakładane na samochody spalinowe. Klimat jest bardzo ważny oczywiście, no ale jakim kosztem? Kto za to zapłaci? Problem w tym, że zapłacą obywatele wszystkich unijnych krajów, choć żadnego z nich unijni urzędnicy nie pytali o zdanie w tej sprawie. Decyzją Brukseli za 12 lat nowe auta będą musiały być albo na prąd, albo na wodór. Moim zdaniem jest to poroniony pomysł. Bardzo nam się to nie podoba. Jesteśmy przeciwko. Z sondażu pracowni Indicator dla Wiadomości jednoznacznie wynika, że Polacy chcą, by to poszczególne kraje decydowały o tym, jakie ma być tempo wprowadzania zmian, a nie urzędnicy w Brukseli. Chodzi o to, by troska o czyste środowisko szła w parze z możliwościami finansowymi kierowców. Biurokraci decydujący o wszystkich krajach Wspólnoty nie patrzą bowiem na to, czy obywatele danego kraju są w stanie zakupić drogi samochodów elektryczny. Nic dziwnego, że konsumenci się buntują, bo nie chcą płacić coraz więcej za samochody, którymi nie można pojechać na wakacje, a można udać się tylko do najbliższego supermarketu, a potem trzeba będzie zaraz go ładować. Według obecnie przygotowanych przepisów Europejczycy będą jednak musieli zaakceptować taki dyktat Brukseli. Chaos, zamieszki i regularne bitwy z policją w wielu francuskich miastach. To efekt przyjętej z pominięciem parlamentu reformy emerytalnej. Emmanuel Macron każe rodakom pracować dwa lata dłużej i używa siły przeciw protestującym ludziom. Francja wrze. Chaos i walki z policją. Kamienie, butelki i koktajle Mołotowa kontra policyjne pałki, armatki wodne i gaz łzawiący. Regularna bitwa na ulicach Paryża i wielu innych miast. Protestujący podpalali samochody i sklepy, a nawet drzwi komisariatu policji. Są ranni i aresztowani. Dochodzi do aktów przemocy po obu stronach, ale my mamy powód, a policjanci po prostu nas biją. Tak wyglądały francuskie miasta po tym, jak Emmanuel Macron zmusił rodaków do dłuższej pracy. Ta sytuacja zaczęła wymykać się prezydentowi Francji spod kontroli. Macron dopiął swego. Wbrew obywatelom podwyższył wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn z 62 do 64 lat. Skorzystał ze specjalnych przepisów pozwalających przepchnąć zmiany bez debaty i głosowania w parlamencie. Ostatniej nocy podpisał swoją ustawę i znowu wywołał wściekłość. Ta ustawa to konieczność i lepiej zrobić to teraz niż później. Dlatego od razu mówię moim rodakom: Przeprowadzę tę reformę. Prezydent Macron wciąż uważa, że Francja to ostoja demokracji i piękny przykład dla innych krajów, co oznacza praworządność i szacunek dla praw i wolności obywatelskich. Ale wierzą w to już tylko zachodnie elity. Prezydent Macron chyba stracił okazję, żeby siedzieć cicho i nie wypowiadać się na ten temat. Problemy z demokracją, brutalne szarże policji na demonstrujących pokazują, że we Francji źle się dzieje. Ale żadnej reakcji Brukseli nie ma i nie będzie. Jeśli patrzymy na zachowanie policji, to gdyby u nas działy się takie rzeczy jak we Francji, to cała Europa, w tym Komisja Europejska, by wrzała, że mamy do czynienia z łamaniem praw człowieka. Emmanuel Macron siłą wprowadził reformę emerytalną i siłą zamierza jej bronić. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Zmiany w taksówkach i w punktach karnych przyjęte przez Sejm. W stanie nieważkości wszyscy są równi. Astronautki podbijają kosmos. To było wielkie święto wiary, radości i pokoju. W przededniu Niedzieli Miłosierdzia Bożego widzowie TVP mogli uczestniczyć w wyjątkowym widowisku #Projekt Uniesieni. W tym niezwykłym koncercie w centrum był On - Jezus. Na scenie pojawili się wykonawcy z Polski i zagranicy, śpiewając utwory uwielbieniowe. Dyrektorem muzycznym projektu był Marcin Pospieszalski. Przy batucie Hubert Kowalski, ale cała plejada wspaniałych chrześcijańskich artystów, których poprosiliśmy tu dlatego, że całym swoim sercem, całym swoim życiem świadczą o Chrystusie. W tym gronie Tony Melendez, który mimo braku rąk wspaniale gra na gitarze. Z uczestnikami łączył się z Nowego Jorku. Wystąpiły też siostry Matki Bożej Miłosierdzia z Łagiewnik wraz z braćmi paulinami z krakowskiej Skałki. To był największy koncert ewangelizacyjny, który kiedykolwiek odbył się na antenie TVP. Narracją były słowa zaczerpnięte z Ewangelii, aby radować się i cieszyć z faktu zmartwychwstania Chrystusa i tego, że pokonał śmierć. #Projekt Uniesieni składał się z 14 przystanków Drogi Światła - rozważań modlitewnych dotyczących wydarzeń po zmartwychwstaniu Jezusa. Pojawiły się też świadectwa konkretnych osób, których wiara zmieniła życie. Jesteśmy tu po to, żeby zaświadczyć, że Jezus prawdziwe żyje w naszych życiach i że zmienia życia innych ludzi. I to jest ta dobra nowina, którą się dzielimy. To już prawosławna cerkiew. Dziś wierni obrządków wschodnich obchodzą uroczystość Wielkiej Soboty. Rano odprawiane były liturgie. Wierni odwiedzali symboliczne Groby Pańskie, a duchowni święcili pokarmy. To kolejne święta w cieniu wojny dla wielu uchodźców z Ukrainy, Finlandia rozpoczęła budowę zapory na granicy z Rosją. Ogrodzenie ma pomóc zapobiegać nielegalnej migracji. Wzmocnienie granicy jest też odpowiedzią na rosyjską agresję wobec Ukrainy. To kolejny kraj w Europie po Polsce, Litwie i Łotwie, który dostrzega, że taka infrastruktura jest po prostu potrzebna. Pierwszy trzykilometrowy odcinek ogrodzenia ma być gotowy do czerwca. Docelowo Finlandia chce postawić 200 km takiego zabezpieczenia. Finlandia musi być mniej zależna od rosyjskiej kontroli granicznej i faktycznie przygotowujemy się na trudniejszą sytuację na granicy jak nielegalna imigracja na dużą skalę. Finowie nie mają wątpliwości, że ich granicę również mogą próbować przekraczać zwiezieni przez Rosję nielegalni imigranci. Granica była zawsze i nigdy nie była tak otwarta jak między krajami europejskimi. Ale jesteśmy szczęśliwi z powodu tego płotu. Finlandia wyciągnęła wnioski z polskich doświadczeń Polska postawiła już trwałą zaporę na granicy z Białorusią. Wkrótce rozpocznie się budowa na granicy z Rosją. Wykonawca zwozi sprzęt. Będzie to bariera elektroniczna, cały system perymetrii, detekcji, kamery dzienno-nocne. Granicę zabezpieczyła też Litwa, kolejny odcinek buduje Łotwa. Istniała daleko idąca zgodność ugrupowań politycznych o konieczności budowy tego typu rozwiązania. Natomiast największe emocje wzbudziło to w Polsce, która doznała najsilniejszego ataku ze strony Białorusi i Federacji Rosyjskiej. W Polsce politycy opozycji byli przeciw budowie. Nie będziemy wspierali ich w takich dwuznacznych przedsięwzięciach i pomysłach. Zapora powstała i znacząco zmniejszyła presję wywieraną przez Moskwę i Mińsk na służby chroniące nasz kraj. Nie chodzi tu o zablokowanie dostępu do Polski prześladowanym ludziom, tylko chodzi o zapobieżenie, żeby do Polski nie przyjeżdżali bandyci, gwałciciele czy różni oprawcy. Politycy opozycji tych argumentów najpierw nie przyjmowali, a potem sami nie wiedzieli, co o bezpieczeństwie kraju sądzą. Ten mur nie powstanie ani w ciągu roku, ani w ciągu 3 lat. Ja nigdy nie mówiłem, że mur nie powstanie. Na wyposażenie polskiej armii trafiły kolejne drony bojowe Bayraktar. Ale to nie ostatnia dostawa tego sprzętu. W sumie do Wojska Polskiego trafią 4 zestawy po 6 bezzałogowców w każdym. Dlaczego Bayraktary? Dlatego, że jest to sprzęt sprawdzony, że jest to sprzęt, który pozwala na rozpoznanie. Jeden taki statek powietrzny może się utrzymywać 27 godzin w powietrzu, a więc rozpoznanie, targeting - to też jest ważne, przy współpracy np. z artylerią. Sejm przyjął nowelizację prawa o ruchu drogowym. Nowe przepisy mają podnieść bezpieczeństwo pasażerów w taksówkach na aplikację poprzez lepszą weryfikację kierowców. Natomiast punkty karne skasują się szybciej, mają być usuwane po roku, a nie po 2 latach. Kursy taksówką z aplikacji w telefonie to dla wielu szybki sposób zamawiania transportu, głównie w mieście. Raczej wsiadam z obawami. Na szczęście nie miałam sytuacji, żeby stało się coś złego. Niestety takich przypadków nie brakowało. To jeden z przykładów. Mama 15-latki z Krakowa zgłosiła na policję wykorzystanie jej córki przez kierowcę taksówki na aplikację. Kiedy wyjechał z Krakowa, skręcił w ustronne miejsce i tam wykorzystał seksualnie tę 15-latkę. Takich napaści było z roku na rok coraz więcej. W 2020 roku w całej Polsce było 7 takich przypadków. Rok później - już 3 razy więcej. A podobne przypadki opisują sami taksówkarze. Żeby się nie znalazła osoba, która zareagowała, to byłaby wykorzystana. Dlatego Sejm postanowił zadbać o bezpieczeństwo pasażerów. Teraz obowiązkowym będzie zaświadczenie o niekaralności kierowcy i jego osobisty kontakt z firmą organizującą przewóz. Dotąd wystarczyło aplikować przez Internet, a praca dla kierowcy znajdowała się zawsze. Od teraz przewoźnik ma obowiązek kontrolować tożsamość kierowcy także w trakcie jego pracy. Losowo, ale nie rzadziej niż co sto kursów. Osoba ta musi fizycznie pojawić się u takiego pracodawcy, przedstawić szereg wymaganych dokumentów, w tym uprawnienia do kierowania, dokument tożsamości, poświadczenie o tym, że ta osoba nie jest karana. Nowelizacja skraca również do roku czas, po którym kasowane są punkty za przewinienia drogowe. Zmiany nie dotyczą zaostrzonego taryfikatora oraz podwyższonej liczby punktów za niektóre wykroczenia. Te zgromadzone będzie można raz na pół roku zredukować na specjalnym kursie. Ustawa trafiła teraz do senatu. Skandal wyborczy w Niemczech. Wyciekły prywatne wiadomości szefa koncernu wydawniczego Axel Springer. Wynika z nich, że Mathias Doepfner instruował politycznie dziennikarzy i wpływał na kampanię wyborczą. Kilka lat temu wybuchła podobna afera z udziałem byłego już prezesa Ringier Axel Springer Polska, który wysłał list do pracowników zatrudnionych w Polsce, w którym wskazywał, jaka powinna być ocena polskiego rządu. Za Odrą poruszenie i oburzenie. Z opublikowanych przez dziennik "Die Zeit" maili i wiadomości wynika, że szef koncernu Axel Springer Mathias Doepfner instruował byłego redaktora naczelnego gazety "Bild", by przed wyborami agitował na rzecz partii FDP i tym samym wpływał na kampanię wyborczą. Niemieckie media są bardzo silnie sterowane, o tym już słyszeliśmy wcześniej w kręgach, które spotykały się u kanclerz Merkel. Teraz mamy dowód, że szef wydawnictwa powiązany ze światem polityki wpływa bezpośrednio na linię redakcyjną. Prezes Axel Springer pisał swego czasu dużo o polskiej polityce. Przedstawiał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jako jednego z tych polityków, którzy zagrażają wartościom liberalnym i których dziennikarze powinni wziąć na celownik. Ringier Axel Springer to medialny kolos, który ma duże wpływy w Polsce. Do firmy należy wiele tytułów prasowych oraz portali internetowych. Wśród nich wydawany w Polsce dziennik Fakt, tygodnik Newsweek oraz portal Onet. Kilka lat temu pracownicy polskiego oddziału koncernu otrzymali od jego ówczesnego szefa Marka Dekana wiadomość tuż po wyborze na szefa Rady Europejskiej popieranego przez Niemców Donalda Tuska. Zdaniem wielu komentatorów list ten można było odebrać jako wezwanie do zaangażowania się dziennikarzy koncernu w spór polityczny w Polsce. Kiedy mamy do czynienia z mediami, których właścicielem jest niemiecki podmiot, to on będzie reprezentował interesy niemieckie. Trzy lata temu dzięki inwestycji PKN Orlen udało się zrepolonizować dużą część mediów w Polsce. Kupno wydawnictwa prasowo-internetowego Polska Press sprawiło, że wydawane dotąd przez Niemców polskie dzienniki lokalne trafiły w polskie ręce. A teraz mocno wątpliwe etycznie inicjatywy dotowane milionami złotych przez samorządy. Te rządzone przez opozycję. Grupa "Teraz Poliż", projekty "Męskie branie" czy na przykład "Psy też ludzie - wystawa na temat fetyszu mężczyzn". W Lublinie ruszyła właśnie taka wystawa. Fotografii mężczyzn wcielających się w rolę psów. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to je rozwiejmy. Tak, to mężczyźni w roli psów. Wystawa w galerii w Lublinie. Pytanie, które już kiedyś w jakimś filmie padło: kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, społeczeństwo płaci, my płacimy. To prawda. Galeria od miasta dostała 2 mln zł. Prezydentem Lublina jest Krzysztof Żuk z PO. Atakują święte miejsca, kościoły, a z drugiej strony urządzają tego typu happeningi, uważają, że to jest wolność artystyczna. Miasto nie ma wpływu na sferę działalności artystycznej i twórczej instytucji kultury. Tłumaczą lubelscy urzędnicy. Może i wpływu na treść nie mają. Ale już na to, kogo dotują - tak. Wystawa fotografii mężczyzn wcielających się w psy oraz specjalny występ - taniec erotyczny w ubraniu lateksowym. Ludzie, was się trzeba bać. Taki widok to na paradach LGBT nie jest nowość. Na paradach chętnie pokazuje się i je wspiera Rafał Trzaskowski. Zresztą tak jak wiele innych inicjatyw. Milion złotych dla grupy artystycznej "Teraz Poliż". Tyle samo dla fundacji rozpowszechniającej wiedzę na temat uznawania prostytucji za pracę. I dużo więcej, bo aż 3 mln 700 tys. zł, dla innej fundacji na spot reklamowy inscenizujący seks homoseksualny i np. projekt zachęcający do kontaktów seksualnych w połączeniu z przyjmowaniem substancji psychoaktywnych. To próbka twórczości grupy "Teraz Poliż". Jedźmy dalej - na północ, do Gdańska, matecznika PO. Miasto zarządzane przez Aleksandrę Dulkiewicz. M.in. szkolenia LGBT plus dla nauczycieli i dyrektorów. Półtora miliona złotych. Niewiele mniej, bo ponad milion, dla fundacji przewodniczącego komisji kultury, politycznego kolegi Aleksandry Dulkiewicz. Zresztą w organizacji działa też była minister edukacji w rządzie Donalda Tuska - Katarzyna Hall. Czy Małgorzata Chmiel, też z PO. Jeszcze Szczecin, prezydent Piotr Krzystek. 30 tys. zł na wsparcie młodzieży w procesie tranzycji, czyli zmiany płci. Tak, zmiany płci u młodzieży. Wróćmy jeszcze na chwilę do stolicy. To próbka "Męskiego brania". To ten projekt zachęcający do kontaktów seksualnych w połączeniu z przyjmowaniem substancji psychoaktywnych. Jak widać, na to są pieniądze. I to niemałe. Jest częścią podstawy ideologicznej PO i całej opozycji. Oczywiście nie reklamują się tym dość szeroko, ponieważ zdają sobie sprawę z tego, że przegraliby wówczas sromotnie, ponieważ społeczeństwo odrzuca tego typu działania i zachowania. Nie reklamują się szeroko, więc my rozreklamujemy. W końcu podatnik - czyli płatnik - ma prawo wiedzieć. Od dziecka wiedziała, że chce być astronautką. Mając 40 lat, pierwszy raz wyleciała w kosmos. Gdy ukończy 45, Christina Koch zapisze się na kartach historii jako pierwsza kobieta, która okrąży Księżyc. Na taką szansę piękniejsza połowa ludzkości czekała od powstania NASA. Jak zmieniała się rola kobiet w amerykańskiej agencji? Do swoich 328 dni i niemal 14 godzin spędzonych poza Ziemią Christina Koch za rok dołoży jeszcze 10 dni, które przejdą do historii. To ekscytujące nie tylko z powodu mojego osobistego sukcesu, ale przede wszystkim dlatego, że NASA realizuje plan, by korpus astronautów reprezentował faktycznie całą ludzkość. W tym korpusie jest aktualnie 16 kobiet. Doświadczenie za sterami - podobne jak astronautów z lat 60. Faktycznie mam historyczne doświadczenie. Latałam helikopterami i byłam pilotem testowym myśliwców - jak astronauci z misji Apollo. Historia Amerykańskiej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej na początku pisana była przez samych mężczyzn. Kobiety do tej przestrzeni kosmicznej dopuszczone nie były. Wszystko zmieniło się 40 lat temu. Doktor fizyki Sally Reid spędziła w kosmosie dwa tygodnie. Była na dwóch misjach wahadłowców. Jej wylot był przełomem. Nie mam nic przeciwko pytaniom, czy będę gotować na orbicie, chyba że ten, kto pyta, spodziewa się, że jedynym powodem mojego lotu jest to, że będę parzyć tam kawę. Astronautki pojawiły się w NASA dopiero po wcieleniu w życie prawa zakazującego dyskryminacji z uwagi na płeć. Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem mniejszością, mimo że kobiety nie stanowią mniejszości populacji. Jak zaczynałam pracę w zespole, była tylko jedna kobieta i ponad 30 mężczyzn. Kobiety w NASA na początku pełniły rolę żywych komputerów. Katherine Johnson na przykład wyliczała trajektorię lotu Alana Shepparda, pierwszego Amerykanina w kosmosie. W tym samym czasie trenowano 13 astronautek, które nie poleciały w kosmos, choć ich wyniki były takie same jak mężczyzn. Sześć dekad później w głęboki kosmos odleci misja Artemis 2. "Dla całej ludzkości". Wiosna to czas, kiedy chętniej ruszamy na wycieczki. Miejsc do zwiedzania wystarczy aż do zimy. Po 3 latach na trasę górniczą w Wieliczce wrócili turyści, ale to nie jedyne miejsce na mapie Polski, które potrafi zachwycić. Gdzie wybrać się nie tylko na weekendowy odpoczynek? Ślepy przodem, czyli niedoświadczeni górnicy. Na głowie obowiązkowo czerwony kask. Mundur - tylko popielaty. Mrok, chłód i tajemnica. Metody wydobycia soli i stare wyrobiska. To wszystko przyciąga turystów. Pierwszy raz żona mnie namówiła na trasę górniczą. Ale o zwykłym zwiedzaniu mowy tu nie ma. Na dole czeka ciężka praca. To jest zupełnie inne miejsce jak trasa turystyczna. Tam jest pięknie, ale tu jest cudnie. Jak kapie woda na głowę, to będziemy jeszcze mądrzejsi. A kropla na dłoni zwiastuje bogactwo. Wieliczka to tylko jeden z wielu przystanków w Małopolsce. Dawno nas tu nie było i stwierdziliśmy, że warto byłoby się wybrać. Ostatnio byliśmy 20 lat temu. Co ty mówisz? Tak ci szybko czas płynie? Szklane budynki, nowe budowle. Władze Zakopanego apelują o wpisanie Krupówek na listę zabytków - wszystko po to, by chronić najchętniej odwiedzany deptak w Polsce. Chcemy, aby nad charakterem Krupówek panował konserwator, a nie sam architekt. Tak by nie zakłócać tego, po co wszyscy tłumnie przyjeżdżają. Podhalańskiego charakteru. Myślę, że to zachęci jeszcze bardziej do przyjazdu do Zakopanego. Wszystkich zapraszamy, ale nam się lepiej żyje, jak jest troszeczkę spokojniej. Odetchnąć od zgiełku można tu. Białowieża to mnóstwo tras pieszych, rowerowych, lokalna kuchnia i oczywiście dzika natura. Puszcza Białowieska jest lasem unikalnym, co doceniło także UNESCO. Wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, który rósł w wielu miejscach Europy. Jego fragmenty przetrwały tylko w Puszczy Białowieskiej. Król puszczy czeka. W maju mają pojawić się młode. Mija 4. rocznica pożaru najsłynniejszej świątyni nad Sekwaną. Odbudowa katedry Notre Dame wciąż trwa. Bezcenny zabytek ma odzyskać swój dawny blask już w przyszłym roku. Wtedy też świątynia będzie dostępna dla zwiedzających. Ten moment, gdy runęła 40-metrowa iglica katedry, był jednym z symboli zniszczenia, jakie spowodował pożar. Po 4 latach iglica wraca na swoje miejsce. W częściach. Cała konstrukcja waży tonę i zostanie odbudowana tak jak w XIX wieku. Widzieliśmy, jak znika iglica, rama, dach. Widzieliśmy, jak wszystko idzie w popiół. Teraz drewno wraca do Notre-Dame, co więcej, jest najbardziej emblematycznym elementem. Codziennie ponad tysiąc osób pracuje nad odbudową gotyckiej świątyni. Swój udział mają w tym też Polacy. Zespół profesora Andrzeja Kossa zastosował innowacyjną metodę laserową. Dzięki temu czyszczenie bezcennego zabytku z sadzy i ołowiu było bezpieczne. To skażenie jest duże, ponieważ dach był przykryty blachą ołowianą, której było na samym dachu 250 ton, bo ołów jest ciężki, i na wieżyczce drugie tyle. Pożar zniszczył dach, iglicę oraz część sklepienia katedry. Dziś to wciąż gigantyczny plac budowy. Zrekonstruowano już sklepienie w północnej części transeptu i w skrzyżowaniu naw. Jeden z wielkich symboli naszej cywilizacji, tej cywilizacji, która przez wieki kształtowała Europę. Miejmy nadzieje, że remont, który trwa, przywróci dawny blask katedrze Notre Dame. By tak się stało, budowniczy mają nieocenioną pomoc. 2 lata przed pożarem zostały dokonane skany 3D. Można odtwarzać wirtualnie wszystkie szczegóły konstrukcji, i to są te plusy, które na pewno przyśpieszają taką realizację. Katedra ma zostać odbudowana do końca przyszłego roku.