Baza w Redzikowie i nowa jednostka w Kolnie. Większe bezpieczeństwo - na początek Wiadomości. Marta Kielczyk, dobry wieczór. Zaczynamy główne wydanie naszego programu. Obrona polskiego nieba jest taką samą koniecznością jak obrona polskiej ziemi. Tarcza antyrakietowa w Polsce zacznie działać do końca roku. Były zakopane w mafiach paliwowych, w mafiach VAT-owskich, w mieszkaniach niektórych polityków. Na tropie pieniędzy ze "Skrytek Platformy". Wielka inscenizacja w rocznicę zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem. Cała moja zbroja wraz z mieczem, tarczą, hełmem waży ok. 25 kg. To bezprecedensowe wzmocnienie obrony nieba nie tylko nad Polską, ale nad całym regionem. Jeszcze w tym roku zacznie działać amerykańska tarcza antyrakietowa w bazie w Redzikowie. Jak podkreślał szef polskiego rządu, to realizacja testamentu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który uważał tę inwestycję za jedną z kluczowych dla bezpieczeństwa kraju. To jedna z najważniejszych amerykańskich inwestycji wojskowych w tym rejonie świata. Do końca roku ten obiekt i wszystkie systemy informatyczne ma być zakończony. Baza w Redzikowie ma chronić nie tylko Polskę i nasz region, ale będzie też elementem systemu obrony USA. Wprowadza Polskę do tarczy antyrakietowej, która chroni mój kraj, więc dziękujemy Polsce za to, że daje nam to bezpieczeństwo. Pomysł budowy tarczy już dwie dekady temu oparty był o dwa kierunki zagrożenia - Bliski Wschód i Rosję. Właśnie dlatego popierali go i George Bush, i Lech Kaczyński. Stawiał na obronę przeciwrakietową i w momencie gdy 17 września 2009 roku tamta faza została zatrzymana, dopytywał mocą swojego urzędu, jakie dalsze kroki. Bo zatrzymanie tamtej fazy budowy tarczy wymusić miał na polskim rządzie Putin. Jak ujawnili autorzy serialu "Reset", ówczesny premier Tusk referował groźby Putina prezydentowi Bushowi. Wiesz, co powiedział Putin? Nagle stał się bardzo niespokojny, spojrzał mi w oczy i powiedział: "Chcesz obrony przeciwrakietowej? Dobrze, ale następnego dnia skieruję moje rakiety z głowicami atomowymi na cele w Polsce". Dziś doktryna polskiego rządu jest zupełnie inna - budowanie sojuszy, ale też własnej siły militarnej, zdolnej przeciwstawić się groźbom ze Wschodu. Konsekwentnie inwestujemy w rozbudowę Wojska Polskiego - zarówno liczebną rozbudowę, jak i w inwestycje w nowoczesną broń. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ustawa o obronie ojczyzny. Armia - na to wskazują wydarzenia, wojna na Ukrainie - musi być dzisiaj armią odpowiednio liczną, jednocześnie odpowiednio uzbrojoną. Właśnie dlatego odtwarzane są zlikwidowane w czasach rządów koalicji PO-PSL jednostki wojskowe i budowane zupełnie nowe. W Kolnie sformowano właśnie batalion, który ma wejść w skład 1. Dywizji Piechoty Legionów. Docelowo ma ona liczyć 30 tys. żołnierzy i bronić wschodniej Polski. Nie tylko wojskowości dotyczą rozbieżności polityki poprzedniej koalicji. Dziś przedstawiciele opozycji wspominają ją inaczej. Czy to już szersza strategia na wybory rozpoczęta przez lidera PO? - pytają internauci i bezwzględnie przypominają politykom słowa, o których ci woleliby nie pamiętać. Cud niepamięci - mówią rządzący. Pojawia się zarzut redukcji armii. Ja przypomnę, że Koalicja Obywatelska doprowadziła do uzawodowienia armii. Minister Siemoniak, Klich zwijali kluczowe dla polskiego bezpieczeństwa jednostki. Także te na wschodzie kraju były likwidowane, Lotnik polski, jak trzeba będzie, to na drzwiach od hangaru czy od stodoły poleci. Podjąłem szereg takich działań, które mają zaowocować lub już zaowocowały oszczędnościami. I właśnie to Zdrojewski nazywa "uzawodowieniem armii" za rządów Platformy. Koalicja Obywatelska doprowadziła do uzawodowienia armii. Trzeba przyznać, senator z PO ma tupet. To była niewyobrażalna głupota, a wręcz nawet dywersja, jeżeli tak na to z punktu wojskowego popatrzymy. No to popatrzmy teraz na Lasy Państwowe. Nikomu nie przyszło do głowy sprywatyzować lasy. To, co teraz mówi Tusk, ma się nijak do ustawy przygotowanej przez PO w 2014 roku. To jest pierwszy krok do prywatyzacji Lasów Państwowych i doskonale o tym wiemy. Projekt PO Sejm wyrzucił do kosza. Jednak w lasach Tusk szukał pieniędzy, by załatać dziurawy budżet państwa. Oczywiście jest to ciężar, który wymaga od polskich leśników determinacji i dużej samodyscypliny, ale na pewno jest to ciężar do udźwignięcia. Teraz Tuskowi nie jest ciężko wypowiadać takie słowa. Nigdy Lasy Państwowe nie miały się tak dobrze jako instytucja pożytku publicznego jak w czasie, kiedy byłem premierem. Hipokryzja czy bezczelne kłamstwo? Prekampania przed jesiennymi wyborami w pełni. Wiarygodność to jedno, drugie to: czyje interesy mogą reprezentować konkretni politycy. Nie przez przypadek za mną jest niemiecka ambasada. Nasi zachodzi sąsiedzi są żywo zainteresowani wynikiem jesiennych wyborów w Polsce. Być może chodzi o takie stosunki, kiedy polskim premierem byłby łatwy w hodowli dla Niemiec. Niemcy już nawet nie ukrywają, że chcą wpływać na wybory Polaków. Szukają rządu uległego, szukają takiego rządku, który będzie prowadził wygodną dla Niemiec politykę. Być może dlatego Donald Tusk jest dla Niemiec idealnym rozwiązaniem. Ale czy dla Polski? Pierwsi terroryści z Grupy Wagnera dotarli na Białoruś. Kilkuset najemników, wcześniej stacjonujących w Afryce, znalazło się blisko naszych granic. Polskie służby wzmacniają granice i przygotowują się na odparcie ewentualnych hybrydowych ataków z udziałem nielegalnych islamskich imigrantów, którymi mogą sterować wagnerowcy. Terroryści, najemnicy, bezwzględni bandyci. Nawet kilkuset wagnerowców znalazło schronienie niedaleko polskich granic, na Białorusi. Już szkolą białoruską armię - czym chwali się reżim w Mińsku. Ważniejsze jest jednak to, co próbują ukryć Łukaszenka i Putin. Dla krajów takich jak Litwa i Polska może to stanowić pewne zagrożenie, dlatego że ci ludzie są nieprzewidywalni i za pieniądze są w stanie wykonywać każdy rozkaz. Stacjonują na wojskowym polu namiotowym przygotowanym w kilka dni specjalnie dla nich w miejscowości Cel, niebezpiecznie blisko granicy z Polską. Polskie służby poważnie traktują zagrożenie. Duża obecność wagnerowców na Białorusi może skutkować zwiększeniem presji migracyjnej na Polskę, włączeniem się wagnerowców już w pierwszą linię działań hybrydowych przeciwko naszej ojczyźnie. Wzmacniamy granice i zapobiegamy nielegalnym próbom ich przekroczenia. Polskie władze stawiają też tamę przymusowej relokacji. Co innego chciał rząd PO-PSL, który już w 2015 roku pisał do wojewodów o przygotowaniu Polski do przyjęcia uchodźców w ramach relokacji. Opozycja jest w trudnej sytuacji. Wiadomo, co robiła, co mówiła. Gdybyśmy wtedy nie przejęli władzy, to mielibyśmy teraz bardzo wiele problemów społecznych, problemów z bezpieczeństwem. I być może mielibyśmy na polskich ulicach takie sceny jak we Francji czy Szwecji. Na basenach w Holandii czy Niemczech agresywni migranci napastują kobiety i terroryzują mieszkańców miast, co przyznaje w rozmowie z dziennikiem Bild ratownik z Berlina. Kraje, które przyjęły islamskich migrantów, dziś pogrążone są w chaosie. Wiara w to, że uda się przeprowadzić proces asymilacji, wtłoczenia tych olbrzymich mas w normalne społeczeństwo, jest czymś absurdalnym. Za błędną politykę migracyjną swoich rządów płacą już mieszkańcy zachodniej Europy. Los Angeles, Barcelona, Marsylia, Rzym, Berlin czy Warszawa - świat zmaga się z falą rekordowych upałów. Na południu Europy temperatura zbliża się miejscami nawet do 50 stopni Celsjusza. Akropol w Atenach zamknięty. Powodem - fala piekielnych upałów. We Włoszech - miejscami nawet 48 stopni. W tym tygodniu średnia w niektórych miejscach będzie wyższa od średniej za ubiegłe lata o 12 stopni nawet. 40 kresek na termometrze także w Hiszpanii i na południu Francji. Ponad 40 stopni na termometrach m.in. w Marsylii. Są ostrzeżenia II stopnia i rady, by nie wychodzić z domu. Z gorącem walczą też Amerykanie, szczególnie na Zachodnim Wybrzeżu. W strefie zagrożenia ekstremalnymi upałami znajduje się obecnie ponad 110 mln Amerykanów. A w Polsce ten weekend może być najcieplejszym weekendem całego roku. RCB wydało alert dla całej Polski. Do 35, może nawet lokalnie do 36 stopni. Z taką temperaturą nie ma żartów. Gdy na termometrze ponad 30 stopni, to znaczy, że szczególną uwagą i opieką powinniśmy otoczyć osoby starsze i dzieci. O przegrzanie szczególnie łatwo u najmłodszych. Dużo wody do picia, w cieniu siedzimy, basenik przed domem rozłożony. I słusznie, bo ryzyko udaru cieplnego u dzieci jest bardzo poważne. U maluchów objawy takie jak płacz, wymioty, dreszcze czy zaburzenia widzenia mogą świadczyć o wystąpieniu udaru cieplnego. Który jest wyjątkowo groźny, bo może skończyć się niewydolnością nerek, wątroby, zaburzeniami rytmu serca, uszkodzeniem mózgu, a nawet śmiercią. Noworodki mało się pocą, więc nie mogą sobie w ten sposób regulować temperatury. Lekkie ochłodzenie czeka nas dopiero w połowie przyszłego tygodnia. Mieszkańcom zapewnił normalne funkcjonowanie, turystom szybszy dojazd na upragnione wakacje. Mijają 2 tygodnie od otwarcia tunelu w Świnoujściu, który połączył wyspę Uznam i Wolin. Jak to wygląda w praktyce, na miejscu sprawdzał Waldemar Stankiewicz. Dla Sylwii ostatnie 2 tygodnie to wyjątkowy komfort dojazdu do pracy. Zamiast promu szybko przez tunel. Jak pani pierwszy raz przejechała od domu do pracy, to w jakim czasie? To było dokładnie 17 minut. Sprawdzałam, bo czekałam na ten moment bardzo, bardzo długo. Sylwia pracuje w magistracie. Po pracy zostawała często na lewym brzegu miasta, czekając na córkę, która miała tu zajęcia dodatkowe. Jak wychodziłam przed 7 rano do pracy, tak byłam w domu po 20.00. W tej chwili nawet 3 kursy dziennie robię, bo nie ma tej bariery. Dla mieszkańców to komunikacyjna rewolucja, na którą czekali dekady. Obsłużyliśmy już 213 tys. pojazdów, to wynik znakomity, nie zakorkowaliśmy miasta. Wbrew czarnym wizjom niektórych polityków Koalicji Obywatelskiej oraz narracji sprzyjających im mediów. W Centrum Obsługi Tunelu operatorzy cały czas monitorują, by ruch na nowej trasie był płynny. Tylko dobę po otwarciu przez tunel przejechało 40 tys. aut. To pokazuje, jak bardzo wyczekiwana to była inwestycja. Nie tylko przez mieszkańców Świnoujścia i regionu, ale i turystów. Bo goście kurortu nie muszą już stać w kolejkach na prom, tunelem w kilka minut przejeżdżają do części uzdrowiskowej. Na pewno ułatwia podróż, przynajmniej o 30 minut. Czas się liczy, wiadomo, nikt nie będzie czekał 2 godzin, jak to było dotychczas. W mieście, które żyje z turystyki, już widać, że otwarcie tunelu przyciągnęło też 1- i 2-dniowych gości, którzy szybko dojadą na plażę. W końcu mamy Polaków, dużo Polaków, więcej niż Niemców, bo wcześniej górowali niemieccy goście, a teraz jest to wyrównane. Władze miasta, które o budowę tunelu zabiegały od lat, też zadowolone. Wreszcie żyjemy normalnie. Jadąc do Szczecina, nie patrzę na zegarek, żeby zdążyć na prom. Wypada życzyć szerokiej drogi mieszkańcom miasta i gościom, którzy zaplanowali tu wakacje. W głównym wydaniu Wiadomości przed nami jeszcze: Światowy Dzień bez Telefonu Komórkowego. Czy w polskich sądach o wyrokach decyduje ideologia? Najpierw trzydniowa wizyta w Polsce, teraz niespodziewanie na Ukrainie. Prezydent Korei Południowej złożył swoją pierwszą wizytę w Kijowie, gdzie spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim. Zapowiedział zwiększenie pomocy dla Ukrainy. W zeszłym roku dostarczyliśmy kamizelki kuloodporne, hełmy, niezbędną amunicję. Mamy nadzieję, że w tym roku wielkość naszej pomocy będzie o wiele większa. Po proteście kolejarzy w szczycie wakacyjnych wyjazdów teraz Włochy sparaliżował strajk pracowników lotnisk oraz pilotów. Odwołano setki połączeń, a utrudnienia dotknęły nawet ćwierć miliona podróżnych. Strajkujący domagają się podwyżek i lepszych warunków pracy. Groźne pożary na hiszpańskiej wyspie La Palma. Indie i Pakistan walczą ze skutkami monsunowych deszczy. W Delhi rzeka Jamuna osiągnęła najwyższy od 45 lat poziom, Nie żyje pułkownik Kazimierz Klimczak. Był najstarszym powstańcem warszawskim, żołnierzem i mężczyzną w Polsce. Miał 109 lat. Wzór męstwa i patriotyzmu. Gdy wybuchło powstanie, był już zaprawiony w boju. Czułem, że muszę iść i tę młodzież prowadzić do walki. Moja łączniczka Luśka została rozerwana na dwie części. Pochowałem ją na chodniku, bo nie było piasku. Żyjemy w wolnej, niepodległej Polsce. Szanujcie ją i pielęgnujcie, bo za darmo nie została dana. Moje hasło: Bóg, honor i ojczyzna. Większość z nas nie rozstaje się z nim na krok, bywa, że używamy go non stop i nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Tak. To nasz telefon. I choć często faktycznie nam pomaga, coraz częściej przesadzamy z patrzeniem w jego ekran. O czym w dniu bez telefonu - Mateusz Nowak. Wyświetlacz był jeszcze monochromatyczny. Ale już elektroniczny, a telefon ważył niewiele ponad 100 g. To był już luksus, bo wcześniej komórki ze względu na wagę używano praktycznie tylko w samochodach. Pierwsze modele komórek ważyły po kilka kilogramów, służyły jedynie rozmowie, bo taka była też możliwość techniczna sieci. Dopiero w latach 90. można było zwiększyć jej funkcjonalność o SMS. Czasy sprzed komórek dobrze pamięta Zdzisław Żurek. Był na wsi jeden telefon, u sołtysa, i chodziło się do sołtysa. Trzeba było zamawiać. W każdym domu nie było. Teraz w domach też zwykle nie ma, bo każdy ma telefon przy sobie, a w nim setki różnych funkcji. Czy bez telefonu wytrzyma pan 24 godziny? Jak najbardziej. Bo dzisiaj dzień bez telefonu. Tak, słyszałem o tym. - A mimo to telefon w ręce? - Tak, muzyczka gra. W pracy nie mogę ograniczyć. Ale za to nie będę używać podczas snu. Na pewno. Mam aplikację banku na telefonie, media społecznościowe, używam go, by pisać do znajomych, więc potrzebuję go każdego dnia. Takie słowa mógłby powiedzieć pewnie każdy. I niestety coraz więcej z nas bez telefonu nie potrafi wytrzymać nawet kilkunastu minut. Uzależnienie dotyka głównie młodych. Taka osoba zaczyna być tak zaabsorbowana telefonem, że zaniedbuje inne aktywności. Kiedy nie może skorzystać z telefonu bądź Internetu, robi się rozdrażniona, trudno jej się skoncentrować. Tylko w 2021 roku sprzedano w Polsce niemal 11 milionów smartfonów. Rozmowy, nawigacja, aparat czy media społecznościowe - telefony komórkowe z każdym rokiem coraz bardziej ułatwiają nam życie. Nie zastąpią jednak prawdziwych relacji z drugim człowiekiem, dlatego pamiętajmy, by korzystać z nich z głową. Polska zaskarżyła do unijnego Trybunału Sprawiedliwości jeden z zapisów pakietu klimatycznego "Fit for 55". Według rządu Bruksela nie ma prawa decydować o krajowej gospodarce leśnej. Tak za 10 lat mają wyglądać okolice pomorskiego Choczewa. To pikieta zwolenników jak najszybszej budowy elektrowni jądrowej w tym miejscu. Płacimy za dodatkową emisję CO2, której by nie było, gdyby elektrownia jądrowa powstała kiedyś na Pomorzu. Pod koniec ubiegłego roku rząd wybrał amerykańskiego wykonawcę inwestycji, a teraz wydał decyzję zasadniczą, która otwiera proces administracyjny. Wiele rządów czy wielu polityków mówiło o inwestycji w energetykę jądrową, natomiast żadne decyzje - nawet takie administracyjne - nie szły za tym. Choć rząd PO-PSL powołał spółkę, na czele której stał były minister skarbu Aleksander Grad. Firma wydała blisko 200 mln zł. Zakładamy, że w 2020 roku pierwszy prąd z elektrowni jądrowej powinien popłynąć. Nie popłynął. Teraz politycy partii Tuska straszą wysokimi cenami energii, pokazując dane z rynku hurtowego. Raczej nie odczuwam tego. Bo taryfy dla odbiorców indywidualnych takich jak pani Danuta zostały zamrożone do limitów zużycia. 1600-1700 kW zużywam. A to oznacza, że pani Danuta mieści się w dotychczasowym limicie, który wynosi 2000 kW. Z kolei Agata Pawluśkiewicz ten próg przekracza, więc jej rachunki wzrosły. Mam lodówkę, telewizor, zmywarkę. Dzieci mają komputery. Dla takich odbiorców jest jednak dobra wiadomość. Sejm podniósł limity zużycia energii z zamrożoną ceną o 1000 kW. Podwyższone są też progi dla rolników, dla osób niepełnosprawnych, dla tych, którzy mają kartę dużej rodziny. Polska prowadzi transformację energetyczną, dba o odbiorców energii, ale także o własne interesy w Unii. Choćby o prawo do decydowania o krajowych lasach. Zgodnie z nowym unijnym pakietem klimatycznym gospodarkę leśną miałaby regulować Bruksela. Według rządu - bezprawnie, stąd skarga na jeden z dokumentów Fit for 55 do Trybunału w Luksemburgu. 250 mld straty w budżecie państwa - tyle według szacunków Ministerstwa Finansów stracił Skarb Państwa w wyniku luki w systemie VAT w czasach rządów PO-PSL. A to tylko jedna z afer z lat 2007-2015. O pozostałych w wakacyjnej akcji "Skrytki Platformy" przypominają politycy Zjednoczonej Prawicy. A co oni dawali? Po 2, 3 złote podwyżki tylko. Tak dziś Polacy wspominają rządy Donalda Tuska i PO. Ukradli. Pokradli wszystko, bogacili się. Nie było pieniędzy na podwyżki dla emerytów, na wsparcie rodzin, pieniędzy brakowało nawet dla polskich dzieci. Jeśli ktoś w Polsce wie, gdzie te miliardy złotych leżą zakopane... Bo w Zakopanem - nie. W ten sposób ówczesny premier kpił z flagowej obietnicy wyborczej PiS - programu Rodzina 500+. Dziś - także w Zakopanem - politycy Zjednoczonej Prawicy w ramach akcji "Skrytki Platformy" przypomnieli, że te pieniądze się znalazły, niemal natychmiast po zmianie władzy. Były zakopane w mafiach paliwowych, w mafiach VAT-owskich, w mieszkaniach niektórych polityków PO, którzy dzisiaj oskarżeni są w różnych aferach korupcyjnych. Afer w przeciwieństwie do pieniędzy dla Polaków akurat nie brakowało. 19 tys. Polaków straciło ponad 850 mln zł w piramidzie finansowej Amber Gold. Tych samych argumentów użył mój ojciec. Razem wiedzieliśmy, mówiąc kolokwialnie, że to była lipa. OFE to 150 mld zł ze składek emerytalnych przejętych przez Skarb Państwa. Pieniądze, które są w OFE, nie są własnością Polaków. Afera VAT-owska - 250 mld zł straty dla całego budżetu państwa. To tylko początek długiej listy afer z czasów rządów Donalda Tuska. Amber Gold, sprzedaż stoczni polskich. Sławomir Nowaczek, proszę pana. Teraz ten senatorek na G. - Gawłowski. Afery PO -PSL to również długa lista współpracowników Donalda Tuska, którzy swoje polityczne gabinety musieli zamienić na areszt. Posiedzenie dzisiaj tego samego składu Rady Ministrów za rządów Donalda Tuska mogłoby się odbywać w jednym z aresztów, bo jak widzimy, ponad 13 członków ma dzisiaj postawione zarzuty. Do dziś część polityków PO unika wymiaru sprawiedliwości, chowając się za immunitetem. To właśnie coraz dłuższa lista afer była jedną z przyczyn upadku rządów PO. W demokratycznych wyborach w 2015 roku Polacy przekazali władzę PiS. Już kilka miesięcy później publiczne pieniądze, zamiast do reklamówek aferzystów, zaczęły trafiać na konta polskich rodzin. Niejednokrotnie polskie rodziny po raz pierwszy wyjechały na wakacje ze swoimi dziećmi. Ale ten program to inwestycja w przyszłość Polski. To inwestycja także w rozwój. Ta inwestycja już się zwraca. Z danych UE wynika, że poziom ubóstwa w Polsce należy do najniższych w całej Wspólnocie. Kara niewspółmierna do winy - uważa prokurator generalny i przerywa trzyletni wyrok dla młodej kobiety za szarpanie torby w barwach LGBT. Dziewczyna odsiedziała w więzieniu ponad rok. Sprawa wzbudziła skrajne emocje. Minister sprawiedliwości mówi: "W polskich sądach tkwi komunistyczna mentalność". Bezwzględna kara 3 lat więzienia. Taki wyrok usłyszała 21-letnia dziewczyna, która w czasie jednej z manifestacji LGBT chciała zabrać aktywistce torbę w barwach tego skrajnie lewicowego ruchu. Do polskich sądów wraca mentalność za czasów komuny znana w tych sądach. Z przyczyn politycznych, z pobudek ideologicznych ludzi zamyka się do więzienia. Wyrok wydała sędzia Agnieszka Cabrera-Kasprzak. Choć szarpanie torebki trudno pochwalić, to tak drakońska kara szokuje i oburza. Prokuratura Generalna uwzględniła wniosek o przerwanie wyroku. Marika jest już z rodzicami w domu. Czeka na decyzję prezydenta o ułaskawieniu. A to już Piotr Sz., były pracownik Ringier Axel Springer Polska, który w ubiegłym roku zaatakował kierowcę ciężarówki pro-life, uderzając go pięścią i drzwiami. Kara? Nie w tym przypadku. Sąd umorzył sprawę, uznając, że napaść miała znikomą szkodliwość społeczną. Podwójne standardy widoczne jak na dłoni. Wyrok w sprawie pani Mariki jest absolutnym skandalem. To jest zbrodnia sądowa, wyrok motywowany wyłącznie politycznie. Sąd chciał, by Marika spędziła w więzieniu 3 lata. Tyle co sprawcy głośnych i bulwersujących zbrodni z ostatnich lat. Również na 3 lata więzienia została skazana Ewa S. za uduszenie noworodka. Wyrok 3,5 roku więzienia za zagłodzenie schorowanej matki usłyszała Danuta S. Krystian W. trafił do więzienia na 3 lata za gwałt na 17-latce. Taki sam wymiar kary otrzymał Tomasz L. za udział w bójce i atak na policjantów z użyciem siekiery. Na 3 lata i 10 miesięcy więzienia został skazany Daniel K., który wielokrotnie doprowadzał swoją 6-letnią córkę do innej czynności seksualnej. Szokują też skandaliczne decyzje sędziów. Takie jak ta dotycząca pijanego bandyty za kierownicą, który staranował samochody stojące na rogatkach kolejowych. Zabił człowieka. Decyzją sądu pozostał na wolności. Sprawa szkodującego wyroku dla Mariki - jak zapowiada Zbigniew Ziobro - nie pozostanie bez konsekwencji. Skwar jak przed wiekami. Zbroje takie jak wtedy. Na polach Grunwaldu rekonstruktorzy dali pokaz historycznego starcia, w którym wojska polsko-litewskie pod wodzą króla Władysława Jagiełły rozgromiły Krzyżaków. Jakub Krzyżak jest na miejscu. Ile osób odtworzyło bitwę i ile ją obserwowało? Ponad 1200 rekonstruktorów wzięło udział w bitwie pod Grunwaldem. Jest tutaj odtwarzana po raz 25. To już ostatnie chwile przed decydującym starciem. Wojska w drodze na pole bitwy. Idziemy dalej, wygramy na pewno! Tak jak 613 lat temu rycerze z pieśnią na ustach ruszyli do boju. Około 1200 rekonstruktorów starało się jak najwierniej odtworzyć przebieg jednego z największych triumfów polskiego oręża. Starcie obserwowało kilkadziesiąt tysięcy osób. Jakie to było po prostu starcie! Bardzo fajnie było. A co ci się najbardziej podobało? Jak się bili. Wojska polsko-litewskie i krzyżackie starły się na grunwaldzkich polach 15 lipca 1410 roku. To była jedna z największych bitew w historii europejskiego i polskiego oręża. Wygrana umocniła Unię Polsko-Litewską, a pokonani Krzyżacy nie podnieśli się po porażce. Ta bitwa była potem pokrzepieniem dla kolejnych pokoleń, zarówno dla Polski, jak i Litwy. To o tyle istotne, że kiedy w wieku XIX Polacy byli pozbawieni państwowości, m.in. przez państwo pruskie, odnosiliśmy się do bitwy pod Grunwaldem. Wspaniała powtórka z historii jeszcze dziś w Jedynce. O 21.30 premiera fabularyzowanego filmu dokumentalnego "Grunwald 1410", który przedstawia bitwę z perspektywy trzech najważniejszych postaci: Króla Polski Władysława Jagiełły, wielkiego księcia Litwy Witolda i wielkiego mistrza Krzyżaków Ulrycha von Jungingena. To fantastyczne widowisko, ale nie tylko widowisko, to powtórka z historii. Serdecznie państwu polecam. Jednego z największych starć średniowiecznej Europy nie mogło zabraknąć w serialu "Korona królów. Jagiellonowie". Duża ilość ciekawych smaczków historycznych, do określeń kontekstu. Dwa odcinki specjalne jutro w Jedynce o 20.20 i 20.45. TVP2 zaprasza na kolejną odsłonę cyklu "Polskie biesiady". Dziś przeniesiemy się na największe wesele w Polsce. Zaproszony jest każdy z państwa. Jak się weselić to... na weselu! Tort wspaniały i impreza zapowiada się niesamowicie pięknie. Liczymy na superzabawę do białego rana. I taka właśnie będzie kolejna polska biesiada. Podstawą dobrego wesela jest oczywiście dobra muzyka, a taka muzyka będzie tu dziś, więc będzie ogień, power. Na pewno z telewizorów posypią się iskry, bo tam, gdzie jest kapela Ciupaga, tam jest zawsze ogień. Usłyszymy największe weselne hity. Na weselu gra się tylko te piosenki, które zna się bardzo dobrze. Wszyscy się muszą przy nich bawić - śpiewać, tańczyć. To jest sekret dobrej zabawy weselnej. Wszyscy - od morza aż do Tatr - będą mogli bawić się na największym weselu w Polsce. A na dole ekranów pojawią się teksty utworów. U mnie w twórczości jest zawsze coś takiego, że chciałbym, żeby ten numer bujał mnie. A jak buja mnie, to mam nadzieję, że będzie bujał innych. Tak może rozbujać tylko polskie wesele - w rodzinnej atmosferze, przy suto zastawionym stole. Będzie dużo ognia, dobrej muzyki i góralskich grzmotów. Polska biesiada. Będzie się działo! Zapraszamy was serdecznie. Góralskie heeeej! Start o 20.00 w TVP2. Wesele bez zobowiązań? Okazuje się, że to możliwe. Na zabawę do białego rana, której nie powstydziłby się nawet najlepszy wodzirej, zaprasza oczywiście Telewizja Polska. Chętnie spotkamy się z państwem przy weselnym stole. Gorzko nie będzie. Tak kończymy dziś Wiadomości, kolejne jutro o 19.30. A za chwilę "Gość Wiadomości" i rozmowa o cenach energii i klimacie.