Piątek, 15 listopada, w programie m.in.: Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk i były europoseł PiS Karol Karski usłyszeli zarzuty w sprawie Collegium Humanum. Łukasz Ż. w prokuraturze. Rząd uderza w piratów drogowych. Są propozycje zmian w prawie. Kontrowersyjne nominacje Trumpa. Antyszczepionkowiec na czele departamentu zdrowia. Monika Sawka, dobry wieczór. 19.30 zaczynamy od zarzutów dla polityków w sprawie Collegium Humanum. Prezydent Wrocławia odpowie m.in. za wręczenie łapówki i posługiwanie się uzyskanym za jej pomocą dokumentem uczelni. Po kilkunastu godzinach w prokuraturze dziś stawił się w pracy w urzędzie miasta. Do winy się nie przyznaje. Podobnie jak były europoseł PiS Karol Karski, który też usłyszał zarzuty korupcyjne. Kilka minut po 5.00 rano Jacek Sutryk opuścił katowicką prokuraturę z zarzutami korupcji i oszustwa. Nie przyznałem się, oczywiście, że nie. Według prokuratury jest w gronie tych, którzy za łapówkę zdobyli w Collegium Humanum dyplom MBA. Jacek S. posłużył się nim w kilku podmiotach samorządowych na terenie Polski i na tej podstawie, wiedząc, że jest to dokument niezbędny, żeby zasiadać w radach nadzorczych, wyłudził łącznie ponad 200 tys. zł. Jacek Sutryk zapewniał, że dyplomu Collegium Humanum w żaden sposób nie wykorzystywał. Sam się tym dyplomem nie posługuję i nie chciałbym, żeby ludzie, którzy ten dyplom mają, zasiadali w naszych spółkach. Zeznania prezydenta Wrocławia śledczy konfrontowali z byłym rektorem uczelni. I właśnie tym tłumaczą jego zatrzymanie. Jacek Sutryk wyszedł na wolność pod warunkiem, że zapłaci 200 tys. zł kaucji. Jadę do Wrocławia pracować. Prokurator, choć miał taką możliwość, nie wnioskował o odsunięcie go od obowiązków. Wynika to z faktu, że te zarzuty nie mają związku sensu stricte z działaniami prezydenta związanymi z jego zarządzaniem miastem. Inaczej widzi to wrocławska opozycja, która stawia Jackowi Sutrykowi ultimatum: albo sam zrzeknie się mandatu, albo ruszy zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie jego odwołania. Sutryk w kwietniu po raz drugi został prezydentem Wrocławia. Nie należy do żadnej partii, startował z poparciem Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. W momencie kampanii nie miał postawionych żadnych zarzutów. A całe to postepowanie pokazuje, że wszyscy jesteśmy równi wobec prawa i to, że ktoś jest prezydentem, że ktoś pochodzi ze środowiska, które rządzi Polską, nie oznacza, że może czuć się zupełnie bezkarny i poza prawem. Ta sprawa to element wielowątkowego śledztwa dotyczącego Collegium Humanum, uczelni, która za rządów PiS masowo produkowała prestiżowe dyplomy MBA. Ich wartość wzrosła dzięki zmianie prawa. W 2019 roku rząd Pis uznał, że tak samo jak skomplikowany egzamin państwowy mogą być one przepustką do zasiadania w radach nadzorczych. Poprzedni rząd akceptował taką działalność być może dlatego, że rząd PiS licznie obsadzał spółki sowimi ludźmi, którzy potrzebowali szybko zdobyć kwalifikacje, wykształcenie. Dyplomem MBA posługiwało się ponad 50 osób, które za rządów PiS otrzymały państwowe posady. Wśród nich stryj Andrzeja Dudy, były członek rady nadzorczej PKP Cargo i brat Daniela Obajtka, były szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Wielu zależało, żeby upraszczać procedury lub wprowadzać rozwiązania na skróty. PiS jednak broni swojej decyzji i za wszystko wini uczelnię. Mieliśmy czarną owcę w postaci Collegium Humanum, która to okazała się nieuczciwą instytucją. Z którą politycy PiS byli blisko, co również dostrzegła prokuratura. Zarzut płatnej protekcji w tym tygodniu usłyszał były europoseł PiS Karol Karski. Miał on obiecać pomoc w otwarciu zagranicznych fili uczelni w zamian rektor Collegium Humanum za 40 tys. zł miał zapłacić za jego raport sondażowy i billboardy. Przedstawiono mi zarzut, który uważam kompletnie za nieprawdziwy. W podobny sposób bronił się inny były europoseł PiS, Ryszard Czarnecki, któremu prokuratura też zarzuca płatną protekcję. W zamian za pomoc przy otwieraniu filii rektor Collegium Humanum miał zatrudnić jego żonę i przyznać jej stypendium. Zysk to w sumie ponad 200 tysięcy złotych. Sygnały o nieprawidłowościach były wcześniej, nie rozumiem, dlaczego ta uczelnia miała akredytację. Chcieliśmy o to zapytać byłego ministra edukacji, ale Przemysław Czarnek jest w Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym roku kiedy, jeszcze był ministrem, odznaczył rektora Collegium Humanum medalem Zasłużony Dla Nauki Polskiej. Łukasz Ż. usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. We wrześniu na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie pędził z prędkością nawet 226 km/h. Z impetem miał uderzyć w tył jadącego przed nim auta. Zginął 37-latek. Jego żona i dzieci z ciężkimi obrażeniami trafili do szpitala. Podejrzany przyznał się do winy, Godzinę przed tragedią pił alkohol. W piratów drogowych uderzyć chce rząd. Wciskał gaz do końca, nie hamował, swoją jazdę nagrywał telefonem. Łukasz Ż. przyznał się do spowodowania tego tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Taki zarzut przedstawił mu dziś prokurator. Odmówił złożenia wyjaśnień. Ale prokuratura i tak dużo wie na temat okoliczności. Ma monitoring z lokalu, w którym Łukasz Ż. bawił się ze swoim towarzystwem. Biesiadowanie rozpoczęło się o godzinie 00.15, zakończyło się o godzinie 1.00 w nocy piętnastego. W ciągu tych 45 minut Łukasz Ż. wypił 8 kieliszków 40-procentowej wódki w kieliszkach 50 g. Po 1.00 w nocy cała grupa wsiadła do dwóch samochodów. Kierowca drugiego auta wypił 5 kieliszków. 15 minut później na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. wciskał gaz do oporu. Samochód ten poruszał się w przeciągu 5 sekund poprzedzających zderzenie z prędkością zwiększającą się od prędkości 205 do prędkości 226 km/h. Staranowany samochód jechał około 60 km/h. Zginął 37-latek, jego żona i dwoje dzieci zostało rannych. Status podejrzanych w śledztwie ma 8 osób, 7 z nich trafiło do aresztu. Wobec jednej sąd zastosował dozór. Odpowiedzą za nieudzielenie pomocy poszkodowanym i utrudnianie postępowania. Rząd chce zaostrzenia kar dla drogowych przestępców. Drogi kierowco, jeśli wiesz, że masz zakaz, a jednak i tak prowadzisz, to musisz się liczyć z tym, że możesz dostać dożywotni zakaz prowadzenia pojazdu. Już teraz grozi za to do 5 lat więzienia, ale taka kara nie odstraszyła Łukasza Ż., który takich sądowych zakazów miał na koncie kilka. Do tego ma dojść przepadek samochodu i kara finansowa co najmniej 10 tysięcy. Co ważne, za jazdę po alkoholu ma nie być kar w zawieszeniu. To, czego dotąd nie było, to kary za takie drifty. Mają być wykroczeniem. Grozić ma za to co najmniej 1500 zł grzywny, zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące i zabranie pojazdu na miesiąc. Przestępstwem ma być też udział w nielegalnych wyścigach i ich organizowanie. Ale to nie koniec. Wyższe sankcje za rażąco niebezpieczną, brawurową jazdę. Z prędkością większą od dopuszczalnej o co najmniej połowę od dopuszczalnej na danym odcinku drogi. Udział w nielegalnym wyścigu ma być przestępstwem. Inne zasady będą dotyczyły młodych kierowców. Każdy przez dwa lata od uzyskania prawa jazdy w dwuletnim okresie próbnym będzie miał zerowy limit alkoholu i będzie musiał jeździć wolniej - do 80 km/h poza terenem zabudowanym i do 100 na autostradach. Nowe, surowsze przepisy zdaniem ekspertów nie wyeliminują piratów drogowych. Jeżeli policji nie będzie więcej, nie będzie bardziej sprawnie działała, nie będzie więcej fotoradarów, myślę, że to zaostrzenie kar przyniesie jakieś skutki, ale nie takie, jak by się oczekiwało. Będzie istniała pewna grupa kierowców, która będzie odporna na wszelkiego rodzaju apele policji, na nowelizację prawne, na kampanie edukacyjne, która będzie po prostu bagatelizowała istniejące przepisy prawa. Nowe propozycje zmian w prawie przejdą teraz konsultacje społeczne. Oglądają państwo 19.30. Już za chwilę: kolejne zatrzymanie w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. A później jeszcze: Osiem razy objechał Ziemię. Ponad milion złotych za kilometrówki członka podkomisji smoleńskiej. Chęć zwiedzania świata jest jakoś zaraźliwa w środowisku PiS. Nikt z całą pewnością, kto to robił, nie może spać spokojnie. Ludzie są teraz bardziej przestraszeni. Obawiają się, że to się powtórzy. Zniszczenia po ulewach. Wszystko było zalane wodą, mamy teraz pełne ręce roboty. Finał Eurowizji Junior i polski kandydat. Nie mogę się doczekać występu i jak wrócę tym samolotem do Polski. Grzegorz W., związany z posłem PiS Dariuszem Mateckim oraz stowarzyszeniami skupiającymi znajomych tego polityka został zatrzymany przez ABW na warszawskim lotnisku w związku z aferą w Funduszu Sprawiedliwości. Podejrzany usłyszał zarzut prania brudnych pieniędzy. Jego firma miała opłacać w mediach społecznościowych reklamy polityka PiS. Pomagali mi w kolportażu ulotek, w wieszaniu plakatów. Tak Dariusz Matecki, obecnie poseł PiS, a w 2018 roku świeżo wybrany na radnego w Szczecinie, dziękował po udanej kampanii m.in. Grzegorzowi W., który został właśnie zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w związku z aferą w Funduszu Sprawiedliwości. Jest kolejną osobą, która usłyszała zarzuty. Zarzut prania brudnych pieniędzy. Została ona przesłuchana w charakterze podejrzanej, nie przyznała się, złożyła wyjaśnienia. Grzegorz W. nie tylko pomagał Mateckiemu w kampanii. Za rządów PiS został komendantem głównym Ochotniczych Hufców Pracy. Był członkiem stowarzyszenia powiązanego z Mateckim. I przedsiębiorcą. Jego firmie miały płacić także stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia i Fidei Defensor, które zdaniem prokuratury miały wyłudzić środki z Funduszu Sprawiedliwości, prawie 17 mln zł publicznych pieniędzy. W. miał za zlecenia od stowarzyszeń wystawiać nierzetelne faktury. Poświadczające nieprawdę. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", firma Grzegorza W. promowała Dariusza Mateckiego w czasie, gdy dostawała zlecenia od jednego ze stowarzyszeń. Ta perspektywa postawienia mu zarzutu prania brudnych pieniędzy jest niepokojąca, bo przecież Grzegorz W. opłacał w mediach społecznościowych reklamy posła Mateckiego. To kolejne zatrzymanie w tzw. wątku szczecińskim afery Funduszu Sprawiedliwości. Kilkanaście dni temu informowaliśmy o zatrzymaniu pięciu osób, w tym Mateusza W., byłego wicewojewody zachodniopomorskiego z ramienia wtedy Solidarnej, dziś Suwerennej Polski, i byłego prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia oraz byłego prezesa Fidei Defensor Adama S. Obaj zostali aresztowani. Obaj mają być powiązani z posłem PiS. Na jego miejscu zadałbym sobie pytanie, czy w odpowiedni sposób dobierałem sobie przez te ostatnie lata działalności politycznej znajomych, bo zdaje się, że wielu z nich w tej chwili przechodzi na wikt i opierunek naszego państwa. Coraz więcej osób zaangażowanych w tę sprawę czy zamieszanych, to jest odpowiedniejsze słowo, zaczęło mówić, więc z całą pewnością na miejscu pana posła Mateckiego nie spałbym spokojnie. PiS niezmiennie twierdzi, że afery w Funduszu Sprawiedliwości nie było. Ileż można słuchać tych bzdur. Są zarzuty konkretne. Nie ma żadnych konkretnych, nie ma żadnej grupy przestępczej. Konkretne zarzuty są - usłyszeli je m.in. politycy PiS-u Michał Woś i Marcin Romanowski, którzy wcześniej stracili immunitety poselskie. Jestem przekonany albo bardzo bym się zdziwił, gdyby nie było takich wniosków o zdjęcie immunitetu Mateckiemu. Prokuratura w wątku szczecińskim afery Funduszu Sprawiedliwości nie wyklucza wniosków o uchylenie immunitetów. Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski? Koalicja Obywatelska ujawniła szczegóły prawyborów, które zostaną przeprowadzone za tydzień. Głosy zostaną oddane za pośrednictwem zabezpieczonych SMS-ów. Wylosowano już numery - jedynkę otrzymał Rafał Trzaskowski, a Radosław Sikorski - dwójkę. Wynik będzie następnego dnia, ponieważ firma zapewnia, że jeśli tylko będziemy gotowi z przekazaniem wszystkich danych dotyczących członków, czyli ich numerów telefonu, członków wszystkich partii, każda partia osobno będzie przekazywała te dane. Po przekazaniu danych firmie będzie zamknięty ten element i później w ciągu dnia będzie prowadzone przesłuchanie i następnego dnia bodajże do godziny 11.00 czy 12.00 zapewnione mają być wyniki. A teraz szokujące nominacje Donalda Trumpa. W nowym gabinecie prezydenta elekta wszystkimi amerykańskimi służbami wywiadowczymi ma zająć się Tulsi Gabbard, nazywana przyjaciółką Putina. Na prokuratora generalnego wytypowany jest polityk oskarżany o płacenie za seks z nieletnią. A departamentem zdrowia ma pokierować znany antyszczepionkowiec. Dzięki niemu Amerykanie mają być znów najzdrowszym narodem na Ziemi. Robert F. Kennedy Jr. pomoże ponownie uczynić Amerykę zdrową. 70-letni bratek prezydenta Johna Kennedy'ego to kandydat Donalda Trumpa na nowego sekretarza zdrowia. Ma o nie zadbać działacz antyszczepionkowy. Zbyt długo Amerykanie byli miażdżeni przez kompleks przemysłu spożywczego i firmy farmaceutyczne, które angażowały się w oszustwa, przekręcanie informacji i dezinformację. Kennedy będzie kierował resortem, który nie tylko odpowiada za dopuszczanie do obrotu lekarstw, w tym właśnie szczepionek, ale nadzoruje też programy ochrony zdrowia i system ubezpieczeń zdrowotnych dla ponad 140 mln Amerykanów. Agencje rządowe stały się pacynkami dla przemysłu farmaceutycznego, który powinny nadzorować. Pozbędziemy się tych skorumpowanych ludzi. Wojowniczka. Tak przedstawia się Tulsi Gabbard, powołana przez Trumpa na dyrektora krajowego wywiadu. Jest bardzo wyjątkowa. Nie wiedziałem o tym, ale była podpułkownikiem. To całkiem nieźle. Ma koordynować pracę wszystkich 15 agencji wywiadowczych, w tym CIA, choć żadnego doświadczenia w kierowaniu jakąkolwiek większą organizacją nie ma. W rosyjskiej telewizji mówią o niej "nasza przyjaciółka", bo kiedy Putin zaatakował Ukrainę, obwiniła NATO i przedstawiła Rosję jako ofiarę. Demokraci oskarżali ją wręcz o działalność agenturalną na rzecz Moskwy. Największe kontrowersje, także wśród Republikanów, budzi jednak wybór Matta Gaetza na prokuratora generalnego. Ma być najwyższym funkcjonariuszem organów ścigania, choć sam znalazł się w kręgu ich zainteresowania. Wśród rozpatrywanych zarzutów były pedofilia, gwałt i handel ludźmi. Podejrzewany jest też o łapówkarstwo i zażywanie narkotyków. Zarówno republikanie, jak i demokraci są absolutnie przerażeni pomysłem, że pozwolimy na jego nominację. To absolutnie odrażające. Gaetz to także jeden z największych radykałów w Kongresie. Utrzymywał m.in., że atak zwolenników Trumpa na Kapitol był owocem spisku demokratów i środowisk żydowskich. Wszystkie nominacje muszą być zatwierdzone przez Senat, w którym po wyborach republikanie mają większość. Pierwszy raz od 4 lat. Wojna Rosji z Ukrainą musi się zakończyć - mówi prezydent elekt Donald Trump. Pierwszy raz od dwóch lat telefonicznie z Władimirem Putinem rozmawiał kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Nalegał, żeby Rosja była gotowa na wynegocjowanie trwałego sprawiedliwego pokoju. O przebiegu rozmowy Scholz poinformował także sojuszników, w tym szefa polskiego rządu. Rozmawiałem przez telefon z prezydentem Putinem i wezwałem go, W Hiszpanii alerty pogodowe i wielkie sprzątanie. Według synoptyków najgorsze już minęło, ale mieszkańcy wciąż żyją w strachu. Dwa tygodnie po katastrofalnych powodziach, w których zginęło ponad 200 osób, kraj nawiedziły kolejne ulewy. Minionej nocy 4000 osób spędziło noc poza domem, po ewakuacji. W Maladze w Andaluzji jest Artur Kieruzal. Co dzieje się na miejscu? W miastach i wsiach trwa wielkie sprzątanie i rozliczanie polityków. W Walencji chwieje się regionalny rząd. Niewykluczone, że społeczna złość zmiecie go jak powodziowa fala. W Maladze widać jeszcze ślady ulewy, ale dzięki reakcji ludzi na pogodę udało się uniknąć najgorszego. Mieszkańcy i służby ratunkowe zadziałali prawidłowo. Hiszpańskie władze wyciągnęły wnioski z tragedii w Walencji. Ulewne deszcze zabiły tam ponad 220 osób. Region dotknięty ogromną traumą, na szczęście wyszedł bez szwanku z kolejnego deszczowego alarmu. Ludzie są teraz bardziej przestraszeni. Obawiają się, że to się powtórzy. Chcemy sprawiedliwości dla ofiar. Chcemy również, aby prawda o tym, co się stało, wyszła na jaw. W Walencji obok sprzątania - poszukiwanie odpowiedzialnych za tragedię. Prezydent regionu przyznał się dziś do winy. Nie zamierzam zaprzeczać niepowodzeniom, ponieważ to niemożliwe i nieużyteczne. Oznaczałoby to, że niczego się nie nauczyliśmy, ani nie jesteśmy skłonni się uczyć z obawy przed politycznymi konsekwencjami lub gorzej, aby wykorzystać tę sytuację. Hiszpanie obawiając się powtórki dramatu, uważniej śledzą alerty pogodowe. W Maladze ewakuacja ponad 3000 ludzi przebiegła bez problemu. Tym razem ostrzeżono nas na czas. Alerty przyszły z dużym wyprzedzeniem. Uniknęliśmy tego, co wydarzyło się w Walencji. Byliśmy o wiele czujniejsi. W środę pod wodą znalazły się Malaga, Kadyks, Marbella i Estepona. Prognozy były tak złe, że organizatorzy turnieju Billie Jean King Cup przełożyli mecz z udziałem polskich tenisistek z Igą Świątek na czele. Zawodniczki wyszły na kort dziś. A w mieście ruszyło wielkie sprzątanie. Wszystko było zalane wodą, dlatego mamy teraz pełne ręce roboty. Na szczęście teraz jest już lepiej. Mamy sporo do posprzątania. Robimy to od wczoraj, aby zredukować straty spowodowane powodzią. Ale mamy tony zniszczonych wodą produktów. Tego już nie da się sprzedać. Musimy znaleźć sposób na powrót do normalności. Jesienne ulewne deszcze i powodzie w Hiszpanii nie są niczym nowym. Zjawisko pogodowe nazywane DANA występuje tu regularnie. Ale w ostatnich latach, najpewniej z powodu zmian klimatu, coraz częściej zabija i sieje coraz większe spustoszenie. Mieszkający w Bolesławcu na Dolnym Śląsku członek podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza wykazał, że wykonując w niej pracę, przejechał ponad 300 tys. kilometrów. To tak, jakby 8 razy okrążył Ziemię. Kilometrówki i hotele Andrzeja Łuczaka, który przedstawia się jako geolog i informatyk, kosztowały budżet państwa ponad milion złotych. Tak wynika z raportu Ministerstwa Obrony Narodowej. 7 lat prac w podkomisji smoleńskiej i obecność na połowie jej posiedzeń - może dlatego jeden z członków podkomisji smoleńskiej miał dużo czasu na podróże. Służbowe. Według "Gazety Wyborczej" Andrzej Łuczak z Bolesławca był tak aktywny, że sam zrobił ponad 1/3 wszystkich podróży w podkomisji. Intuicja mi podpowiada, że to było zwiedzanie świata palcem po mapie, za to ten palec później wypisywał delegacje i kilometrówki, za które otrzymywały te osoby ogromne pieniądze. Krzysztof Kwiatkowski zastanawia się, czy chęć zwiedzania świata nie jest w PiS zaraźliwa. Andrzej Łuczak w 7 lat prawie 8 razy okrążył Ziemię. Dorównał rekordziście - Ryszard Czarnecki będąc europosłem, w cztery lata zrobił to 5 razy. Łuczak potrafił przez kilka dni jeździć w tę i z powrotem na trasie Bolesławiec-Warszawa - ponad 900 km dziennie. Działalność tej podkomisji to jest po prostu hucpa, ale to nie jest właściwe słowo. To jest dramat. To się nigdy nie powinno wydarzyć. Ci ludzie zmarnowali mnóstwo czasu, zepsuli mnóstwo sprzętu, zmalwersowali, zdefraudowali mnóstwo państwowych pieniędzy, a robili to wszystko na grobach ofiar katastrofy smoleńskiej. W sieci trudno o ekspercie znaleźć informacje. Portal bolec.info z rodzinnego miasta Łuczaka ma tych informacji najwięcej, choć też mało - z nich wynika, że to były członek PiS, inżynier geolog i informatyk. Trafił do komisji wskutek, jak sam to ujął, "wieloletniego zainteresowania katastrofą smoleńską i uczestnictwa w konferencjach smoleńskich". Zajmował się sprawami związanymi z informatyką, bazami danych, zdjęciami satelitarnymi i terenem katastrofy. I za to według "Gazety Wyborczej" pobrał drugą co do wielkości kwotę w zestawieniu wszystkich pieniędzy wypłaconych członkom podkomisji Macierewicza. Ponad milion zł, w tym wynagrodzenie oraz koszty podróży i noclegów. Te środki publiczne przecież nie służyły ustaleniu prawdy, ale służyły wpływaniu na członków komisji, aby ci wyrażali opinie, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego. I, jak rozumiem, przymykanie oka na krążenie kilkukrotne wokół planety temu też służyło. Jarosław Kaczyński uważa, że podkomisja nie jest nikomu nic winna. Chodzi o zastraszenie tych, którzy by chcieli dojść do prawdy, a prawdą jest niewątpliwie zamach, a po drodze, można powiedzieć, wybuch, po drodze w tym sensie, że zamach dokonany przy pomocy wybuchu. A w jego partii jeden głos, że ataki na podkomisję mają wymiar wyłącznie polityczny. Są atakami ludzi, którzy za wszelką cenę chcą uchronić Putina od oskarżeń wobec zamachu w Smoleńsku. Komisja ds. zbadania wpływów rosyjskich i białoruskich skieruje w ciągu 10 dni zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza. Konkretnie art. 129, czyli zdrady dyplomatycznej, czyli działania na szkodę Polski w stosunkach z organizacją międzynarodową. Na ślady rosyjskie dotyczące działalności Macierewicza wskazywał już raport MON dotyczący podkomisji smoleńskiej, który jest już w prokuraturze. To będzie wyjątkowo trudne zadanie. Biało-Czerwoni bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego zagrają dziś w Porto z Portugalią. Wciąż mają szansę na ćwierćfinał, choć bardziej realna jest walka o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Obie drużyny wystąpią osłabione, ale faworytem są gospodarze, którzy pokonali w Warszawie drużynę Michała Probierza. O szansach polskich piłkarzy. To ostatnie przygotowania przed meczem z Portugalią. Meczem, który dla naszych piłkarzy będzie arcytrudnym zadaniem. Portugalczycy to drużyna, która jest ułożona od strony taktycznej i technicznej, tam właściwie nie ma słabych punktów, jeśli chodzi o wszystkie formacje, które są doskonale ze sobą zgrane. Oczywiście postacią kluczową jest Cristiano Ronaldo. Czyli niekwestionowany lider Portugalczyków. Naszego Roberta Lewandowskiego ze względu na kontuzję pleców zabraknie w tym spotkaniu. Przygotowywaliśmy się na grę przeciwko Lewandowskiemu, przy jego nieobecności przygotowujemy się na ten skład Polski, który będzie. A jednym z filarów tego składu jest nadzieja polskiej piłki Kacper Urbański, napastnik na co dzień grający we włoskiej Bologni. Do każdego meczu podchodzimy jako drużyna tak samo, z każdą drużyną chcemy wygrać i na pewno nie będziemy się bać. Oprócz przegranego 1:0 spotkania z Chorwacją mecze Polaków kończyły się wysokimi wynikami. Choć w 4 meczach straciliśmy łącznie 9 goli, trener Probierz broni swojej taktyki. Ten zespół jest nastawiony ofensywnie i to jest dla mnie bardzo istotne, żeby grać agresywnie, żeby wychodzić wysoko do przeciwnika i jest to czasami coś kosztem czegoś. W tym przypadku jest nasze 3. miejsce w tabeli. Wyprzedzamy jedynie Szkocję, z którą w poniedziałek zagramy ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Narodów. Ten mecz ze Szkocją jest na pewno ważniejszy dla reprezentacji Polski, bo on zdecyduje o tym, czy Polska się utrzyma w dywizji A i ten mecz z Portugalią będzie poligonem doświadczalnym i testem przed tym, co my chcemy grać z reprezentacją Szkocji. Obydwa mecze, zarówno dzisiejszy z Portugalią o 20.45 jak i poniedziałkowy przeciwko Szkocji będzie można obejrzeć na antenach TVP. Polska reprezentacja z 11-letnim Dominikiem Arimem na czele jest już po dwóch dniach prób technicznych przed finałami Eurowizji Junior w Madrycie. Utalentowany młody piosenkarz pojechał do Hiszpanii z utworem "All Together", który wykona w towarzystwie ośmiu tancerek. Każdy może dołożyć swoją cegiełkę do wygranej. Głosowanie jest darmowe. Droga na wielką scenę w Madrycie prowadzi z maleńkiego Bobowa na Pomorzu. Dominik Arim nigdy nie leciał samolotem i nie był też za granicą. Aż do teraz. 11-latek będzie reprezentował Polskę na Eurowizji Junior. Nie mogę się doczekać występu i jak wrócę tym samolotem do Polski. Dominik, uczeń szkoły muzycznej im. Witolda Lutosławskiego w Starogardzie Gdańskim, pasjonuje się śpiewem od najmłodszych lat. Talent chłopca zaskoczył nawet jego rodzinę. Niestety nie mamy nikogo w rodzinie, kto gra czy śpiewa. A słyszałeś mamę śpiewającą? I jak? No ja lepiej. Eurowizję Junior wygrywaliśmy dwa razy z rzędu dzięki Roksanie Węgiel i Viki Gabor. Trzy lata temu kilka punktów do zwycięstwa była też Sara James. Jak Dominik Arim poradzi sobie w tej hali Caja Magica? Przekonają się państwo już w sobotę o 18.00 w TVP2. Sprzyjający może okazać się system głosowania. W przeciwieństwie do Eurowizji tu można oddawać głosy na reprezentanta swojego kraju. Głosowanie wystartuje o 21.00 na stronie JESC.TV i zakończy się w sobotę o 17.59. Udział w konkursie to oczywiście ciężka praca i duży stres. Dominik zaśpiewa "All Together". Kiedy wróciłem z próby, to byłem dość zmęczony, no bo trenowaliśmy kilka godzin paradę flag. U Dominika oprócz tego, że jest bardzo utalentowany, to jest bardzo pracowity i bardzo ambitny. Oni mają dużo dyscypliny i wiedzą, co robią. Ale Eurowizja to także świetna zabawa. Są dyskoteki, piżama party, rzucaliśmy się poduszkami. Bo przy całym rozmachu konkurs Eurowizji powinien być przede wszystkim niezapomnianą przygodą. Najbardziej zapamiętam hot dogi. W finale Eurowizji junior w Madrycie weźmie udział 17 krajów. Motywem przewodnim jest hasło "Let's Bloom!" nawiązujące do rozkwitu młodych talentów. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". U Doroty Wysockiej-Schnepf dziś profesor Małgorzata Gersdorf, była pierwsza prezes Sądu Najwyższego.