Bez Europy - ameryka$skie rozmowy o pokoju w Ukrainie tylko z Rosj@. Najgorszy dzie$ - ci-¼kie walki na wschodzie Ukrainy. W cieniu Monachium - w kampanii wyborczej wciąż o bezpieczeństwie. 19.30, Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. Rozmowy o przyszłości Ukrainy bez udziału Europy? Specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy i Rosji Keith Kellogg stwierdził w Monachium, że Europy nie będzie bezpośrednio przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Decyzje w tej sprawie ma podejmować prezydent Donald Trump, a państwa europejskie mogą przekazać swoją opinię. Co oznacza takie postawienie sprawy, jak reagują politycy i jak to postrzega sama Ukraina? Czy i kiedy nastąpi koniec wojny w Ukrainie? Czy przy stole znajdą się Kijów i Europa? Do tych pytań można by sprowadzić to, o czym przez trzy dni światowi liderzy rozmawiali w Monachium. Czy może pan zapewnić publiczność, że Ukraińcy będą przy stole? I czy będą przy nim Europejczycy? Odpowiedź na ostatnie tak sformułowane pytanie brzmi: nie. Na wcześniejszą jego część: tak, oczywiście, Ukraińcy będą przy stole. Ta odpowiedź wymagała doprecyzowania. Więc Europejczycy, którzy zapewnili tyle samo lub więcej wsparcia niż Amerykanie w tym procesie, nie powinni być bezpośrednio przy stole? To może drażnić jak dźwięk paznokci drapiących po tablicy. To może trochę przeszkadzać. Ale to, co mówię, jest szczere. Co dokładnie Amerykanie planują, jeszcze jednak nie wiadomo. Generał Kellogg przedstawił zarówno mnie osobiście, jak i kręgowi sojuszników europejskich taktykę negocjacyjną Stanów Zjednoczonych. Nie będę jej tu ujawniał, budzi ona pewne nadzieje, jest nietypowa, ale życzymy powodzenia. Monachium pokazało głębokie rysy na europejsko-amerykańskich relacjach. Dla nich ważniejszy staje się Pacyfik i to nie jest wymysł tej administracji, a Europa zbyt długo nie reagowała na te słowa i jest prawie za późno. Dlatego trzeba szybko zwiększyć środki na obronność. Choć akurat Polska jest w Europie w tej kwestii wzorem. Na obronność wydaje więcej ze swojego PKB niż Stany Zjednoczone. Moim europejskim przyjaciołom powiedziałbym: włączcie się w debatę bez narzekania, że możecie być lub nie przy stole. Przedstawcie konkretne pomysły, jak zwiększyć wydatki, upewnić się, że szkolenia i dostawy broni będą kontynuowane, jak mogłyby wyglądać gwarancje bezpieczeństwa. Zdecydowany i wspólny głos Europy jest tym ważniejszy, że filary, na których wspierała się przez dziesięciolecia, są dziś, co stało się wyraźne w Monachium, mniej stabilne. To było poruszające w pewnym sensie zobaczyć, jak kruszy się architektura bezpieczeństwa, świat, w którym żyliśmy my, ale także w pewnym sensie nasi rodzice, wcześniejsze pokolenia, dla których po II wojnie światowej Stany i stara Europa były gwarantem jakiejś normalności. Ale na Monachium nie koniec. Prezydent Republiki zgromadzi przedstawicieli najważniejszych europejskich krajów. Jutro, na dyskusję o bezpieczeństwie Europy. Ewidentnie widać, że Europa zwiera szeregi. Na marginesie ostatniego dnia monachijskiej konferencji bezpieczeństwa odbyło się nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych europejskich państw, a jutro europejscy przywódcy mają spotkać się w Paryżu. Tym samym, czym dla Europy będzie spotkanie w Paryżu, dla Amerykanów i Rosjan będzie spotkanie w Arabii Saudyjskiej. Zaproszenie mieli dostać też Ukraińcy, jednak Wołodymyr Zełenski twierdzi, że nic na ten temat nie wie. Spotkanie w Paryżu jutro po południu. Według najnowszych informacji Keith Kellogg przyjedzie do Polski już w przyszłym tygodniu. Wysłannik Donalda Trumpa ma spotkać się między innymi z prezydentem Andrzejem Dudą. Mówi się także o możliwości wizyty generała w Ukrainie. No właśnie, podczas gdy temat Ukrainy dominował w czasie monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, a przedstawiciele administracji Donalda Trumpa rozmawiają z Rosjanami o zakończeniu wojny, z frontu ukraińskiego napływają niepokojące wieści. 15 lutego miał być najcięższym dniem na polu bitwy w tym roku. Więcej o rosyjskich atakach, które nie ustają. 250 starć zbrojnych w kilkanaście godzin. To był najcięższy dzień na polu bitwy w tym roku - ocenił DeepState, czyli projekt, który śledzi działania wojskowe w Ukrainie. Sztab Generalny Ukrainy potwierdza: w ciągu ostatniej doby liczba starć na froncie wzrosła niemal dwuipółkrotnie. W nocy 16 lutego wróg zaatakował przy użyciu 143 bezzałogowych statków powietrznych typu Shahed oraz dronów symulacyjnych różnych typów. Ukraińskiej armii udało się zestrzelić większość bezzałogowców. Mimo to doszło do zniszczeń w kilku ukraińskich obwodach, przede wszystkim donieckim, kijowskim i kurskim. To mój biznes, miałam tylko ten jeden sklep, teraz zostałam bez pracy. Rosjanie zaatakowali cele cywilne: budynki mieszkalne, sklepy, biura oraz infrastrukturę krytyczną. W Mikołajowie drony uderzyły w elektrociepłownię. Ponad sto tysięcy osób nie ma ogrzewania. Przekazujemy mieszkańcom folię plastikową, aby mogli przykryć rozbite okna, ciepłe koce, opakowania z żywnością i chemikaliami domowymi. Władze miasta mówią wprost: atak na elektrociepłownię był celowy. W Ukrainie panują mrozy. W dzień temperatura wynosiła -5 stopni, w nocy ma spaść nawet do -12. W mieście otwarto punkty, w których mieszkańcy mogą się ogrzać. Szczególnie zaciekle Rosjanie atakowali miasta Pokrowsk i Kurachowe w obwodzie donieckim. Ostatnie dni to bardzo intensywne walki, Rosjanie dalej atakują w obwodzie charkowskim czy w obwodzie donieckim, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że w ostatnich tygodniach Ukraińcom udało się odzyskać inicjatywę pod Pokrowskiem. Po serii lokalnych kontrataków Ukraińcy odbili jedną kopalnię, kilka miejscowości i doprowadzili do tego, że rosyjskie natarcie w ostatnich dniach po prostu spowolniło. Rosjanie nie zdobywają terenu tak jak w poprzednich miesiącach. Wołodymyr Zełenski nie ma wątpliwości - Moskwa nie myśli o pokoju. Rosja potrzebuje wojny, aby utrzymać władzę - udowadnia swój zamiar kontynuowania walki, bombardując Ukrainę każdego dnia. Według ukraińskiego prezydenta w tym tygodniu Rosja zrzuciła na Ukrainę ponad 1200 bomb lotniczych i wystrzeliła ponad 800 dronów szturmowych. To jest 19.30, a dziś jeszcze... Sędziowie są zdenerwowani. Jak naprawić sądy? Takie rozwiązania już są gotowe. Ja bardzo chętnie taką ustawę bym podpisał. Nie wiedzieliśmy go, ale słyszeliśmy jakby taki okrzyk rozpaczy. Uwaga na cienki lód. Byłem zaasekurowany linką, więc nie było się czego bać. Amerykańsko-kanadyjskie animozje. To jest naprawdę twarda męska gra. Ostatnie dni w międzynarodowej polityce, pisane na gorąco scenariusze dotyczące Ukrainy, wyraźna zmiana podejścia Stanów Zjednoczonych do spraw europejskich, zbliżenie USA z Rosją. Wszystko to dzieje się podczas trwającej u nas kampanii prezydenckiej. Co mówią kandydaci, jak postrzegają i interpretują to, co dzieje się wokół nas? I w Monachium... Dzisiaj sytuacja jest niepewna. i w Polsce. Spotykamy się w wyjątkowym momencie historycznym. Każdy z tych kandydatów na prezydenta... Zegar tyka bardzo szybko. zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Główne przesłanie, które stąd płynie brzmi: rozmowy o pokoju na Ukrainie nie mogą dziać się nad głowami Europejczyków. To bardzo ważne, żeby wszystko, co dzieje się w Europie, brało pod uwagę stanowisko Unii Europejskiej. Dzisiaj nie możemy się zgodzić na to, że decyzje zapadały za zamkniętymi drzwiami między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem. Te jednoznaczne wypowiedzi kandydatów padają w kontekście słów tego specjalnego wysłannik Stanów Zjednoczonych do spraw Ukrainy i Rosji, który stwierdził, że Europy nie będzie bezpośrednio przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. I o tę wypowiedź spytaliśmy też tego kandydata. Tu odpowiedź nie jest aż tak oczywista. Notowania Europy na arenie takiej globalnej i tej międzynarodowej upadają, stąd też ta decyzja i ta emocja. Tam państwa europejskie mają być wykluczone. Mnie to nie cieszy, żeby była jasność. Karola Nawrockiego nie cieszy, dla polityków PiS-u jest obojętne, że Europy może zabraknąć przy stole rozmów o przyszłości państwa, które graniczy z Polską. Czy będą przedstawiciele Francji, Niemiec, elit brukselskich - moim zdaniem jest to co najmniej obojętne z naszego punktu widzenia. Brutalna prawda jest taka, że ani Polska, ani Europa nie jest niezbędna do osiągnięcia porozumienia na Ukrainie, dlatego że nie jesteśmy tam w ogóle istotnym graczem. Donald Tusk w internecie przytacza słowa prezydenta Ukrainy, że Bruksela może niektórych frustrować, ale jak nie będzie Brukseli, to przyjdzie Moskwa. Wpis zakończył słowami: "Ukraiński prezydent to rozumie, a PiS i Konfederacja - nie. Albo co gorsza i co bardziej prawdopodobne, rozumieją to bardzo dobrze". Kiedy Donald Tusk przestrzega przed PiS-em i Konfederacją, Karol Nawrocki kolejny raz przestrzega przed Rafałem Trzaskowskim. Wziął udział w podstoliku, spotkał się z Radosławem Sikorskim i chce oszukać pana redaktora, że tworzy wielką strategię bezpieczeństwa. To teraz rzeczywistość. Rafał Trzaskowski w Monachium brał udział w panelu między innymi z premierem Norwegii. Rozmawiał z merem Kijowa i jego bratem, spotkał się także z delegacją Stanów Zjednoczonych i sekretarzem generalnym NATO. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, dlatego warto być w takich miejscach, warto przekonywać, warto wzmacniać nasze relacje w Europie i ze Stanami Zjednoczonymi. Rafał Trzaskowski zaapelował też po raz kolejny do polskich polityków, by w sprawach bezpieczeństwa mówić jednym głosem. A czy dla kandydatów na prezydenta podpisanie ustaw porządkujących zagmatwaną sytuację polskiego sądownictwa byłoby formalnością? To ważne pytanie, bo ustawy czekają, a wymiar sprawiedliwości nadal w chaosie. Prezydent Andrzej Duda dwie kluczowe ustawy porządkujące sytuację w KRS i Trybunale Konstytucyjnym odesłał do Trybunału Konstytucyjnego. Co zrobiliby chętni na jego miejsce? Zdecydowanie tak, dlatego że takie rozwiązania już są gotowe. Odpowiada Rafał Trzaskowski pytany, czy jednymi z pierwszych ustaw, które chciałby podpisać jako prezydent, byłyby te uzdrawiające sądownictwo. One były prezentowane prezydentowi Andrzejowi Dudzie tak, żeby starać się wyjść z tego klinczu, w którym jesteśmy dzisiaj. No ale pan prezydent nie chciał podpisać tej ustawy. Ja oczywiście taką ustawę bym podpisał. Podobnie deklaruje Szymon Hołownia. Ja bardzo chętnie taką ustawę bym podpisał, ale żeby następny prezydent mógł ustawę podpisać, to najpierw jakiś Sejm musi ją uchwalić. Więc też zachęcam moich kolegów i koleżanki z koalicji - uchwalajmy ustawy. Nie ma znaczenia, czy Duda podpisze teraz, czy nie podpisze. Dwie ustawy porządkujące sytuację w KRS i Trybunale Konstytucyjnym Andrzej Duda w ubiegłym roku odesłał do Trybunału Konstytucyjnego. Sędziowie są zdenerwowani. Rozliczenia i przywracanie praworządności idą za wolno - ocenia była pierwsza prezes Sądu Najwyższego. Jestem absolutnie rozczarowana tą prędkością, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości. Absolutnie, ponieważ za dużo żeśmy przeszli jako wymiar sprawiedliwości, żeby można było powiedzieć, że teraz poczekamy. O szybsze tempo apeluje też Iustitia. To, że dziś nie ma prezydenta z tej samej opcji, nie jest żadnym usprawiedliwieniem, żeby nic nie robić. Dwa projekty regulujące status neosędziów dwa tygodnie temu przedstawił szef zespołu do spraw kodyfikacji wraz z ministrem sprawiedliwości. Cel ten sam, różni je tempo. Szybszy projekt za nieważne uznaje powołania sędziów po 2018 roku. Byliby zdegradowani do poprzednich stanowisk, ale przez dwa lata pełniliby funkcje na podstawie delegacji. Byłyby nowe konkursy. Wolniejszy projekt zakłada najpierw odpolitycznienie KRS. I to ona weryfikowałaby neosędziów. Wyjątkiem byliby ci po asesurze, referendarze i asystenci. Minister sprawiedliwości zapowiedział konsultacje. Z partnerami koalicyjnymi. I to już jest ta odpowiedzialność, którą muszę wziąć na swoje barki. W PO głosy podzielone. Krzysztof Brejza jest za weryfikacją. Nie jest winą sędziów to, że patologiczna władza w sposób ruski niszczyła wymiar sprawiedliwości. Dorota Łoboda - za szybszą ścieżką. Jednocześnie przypomina. PiS 8 lat rujnowało wymiar sprawiedliwości. My po roku jesteśmy blisko jego naprawy. Natomiast nie ułatwia nam tego przede wszystkim Andrzej Duda. Pozostali koalicjanci jeszcze nie zdecydowali. Jesteśmy przed takimi spotkaniami i takimi rozmowami. Dzisiaj nie będziemy jednoznacznie deklarować. Te ustawy powinny znaleźć się jak najszybciej w Sejmie, abyśmy jeszcze przed wyborami prezydenckimi zapytali kandydatów. Zmianom przeciwne jest PiS. Wszyscy sędziowie mają równy status i zapowiedzi ich weryfikacji łamią konstytucję. Prawnicy przypominają PiS-owi - upolitycznioną KRS, neoizby w Sądzie Najwyższym czy sędziów dublerów w Trybunale Konstytucyjnym. To jest ostatni moment, żeby przygotować już teraz te projekty, by stały się ustawami. By już w sierpniu mogły być podpisane przez nowego prezydenta. Z tego, co słyszałem, to intensywne konsultacje pan minister ma przeprowadzać w tym tygodniu. Szef zespołu kodyfikacyjnego chciałby, żeby projekt trafił do Sejmu już w marcu. A cała rozmowa Doroty Wysockiej-Schnepf z profesor Małgorzatą Gersdorf, byłą pierwszą prezes Sądu Najwyższego, dziś o 21:00 w TVP Info. Klucz do mieszkania i Pierwsze klucze - tak nazwano nowe programy rządowe. Mają wspierać tych, którzy myślą o własnym M. Żadna złotówka z tego programu nie popłynie do deweloperów - twierdzi minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk. Pieniądze - grubo ponad 4,5 mld zł - mają być za to przeznaczone na wsparcie mieszkalnictwa, w tym budownictwo komunalne i społeczne. Jak od deklaracji przejść do konkretów? Minister rozwoju kładzie na stół propozycję, która ma być odpowiedzią na potrzeby mieszkaniowe Polaków i różne wizje ich zaspokojenia. Jest jeszcze przestrzeń na rozmowę. Punkt wyjścia to trzy sposoby na zdobycie kluczy do mieszkania. To po pierwsze pieniądze na budowę mieszkań komunalnych, na które obecnie czeka 120 tysięcy osób w trudnej sytuacji finansowej. Po drugie budownictwo społeczne, czyli wsparcie SIM-ów, TBS-ów i spółdzielni mieszkaniowych. Chodzi o takie inwestycje jak ta w Jędrzejowie. Nie miałabym tej zdolności kredytowej. I tutaj pojawiła się ta okazja. Ta okazja to maksymalnie 30% wkładu własnego, reszta płacona w czynszu z dopłatą z Banku Gospodarstwa Krajowego. Teraz rocznie buduje się kilka tysięcy takich mieszkań, ta liczba ma się zwiększyć do 40 tysięcy. Ale jest też trzecia droga do mieszkania, czyli własność. W mniejszych miejscowościach Ministerstwo Rozwoju chce dopłacać do działki, budowy domu lub jego kupna na rynku wtórnym. W dużych miastach - do mieszkań z drugiej ręki lub w ramach budownictwa społecznego. Posiadanie własnego mieszkania daje możliwość ustatkowania się. Ale dopłacanie do tego przez państwo budzi kontrowersje także w ramach koalicji. Za jest PSL i Koalicja Obywatelska, przeciw - Polska 2050 i Lewica. Wszystkie programy, które wiązały się z dopłatami do kredytów mieszkaniowych, kończyły się jednym - wzrostem cen na rynku nieruchomości. Tak było w 2023 roku. Z programu Bezpieczny Kredyt 2% skorzystało blisko 90 tysięcy rodzin. Ceny wzrosły dla wszystkich o 30%. Teraz ma być inaczej. Żadna złotówka z tego programu nie popłynie do developerów. Deweloperzy zostali z tego programu wyeliminowani, ale to dopiero pierwszy, mówiąc kolokwialnie, bezpiecznik. Mieszkanie z rządową dopłatą będzie mógł kupić tylko ten, kto go wcześniej nie miał, tylko na rynku wtórnym i tylko od osoby, która była jego właścicielem przez co najmniej pięć lat. Jest też mowa o maksymalnej cenie za metr kwadratowy, którą jednak samorządy będą mogły zwiększać. Najważniejsze jest, żeby po nowym programie zyskiwali ci, którzy od państwa pewnej pomocy, jeśli chodzi o to pierwsze mieszkanie, a nie mają zbyt dużych zarobków, żeby kupić, a ceny już faktycznie przebiły sufit. Z tym zgadzają się wszyscy. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Ministra funduszy, choć pisze o kroku w dobrym kierunku, to dodaje, że dopłaty do kredytów budzą wątpliwości, i to w Polsce 2050 się nie zmieniło. Jest to koalicja czterech ugrupowań i na pewno jest potrzebny kompromis. To oznacza, że program ma szanse wejść w życie najwcześniej w połowie roku. Dramat w warszawskim Rembertowie. Ciężko ranna kobieta z ranami postrzałowymi i mężczyzna, który jak wiele na to wskazuje, najpierw strzelał do swojej partnerki, a potem popełnił samobójstwo. Policjanci ustalają, co mogło być przyczyną tragedii. Do tragicznej w skutkach kłótni doszło w tym bloku. Tuż po północy dyżurny pogotowia odebrał telefon z powiadomieniem o awanturze i strzelaninie. Ratownicy, którzy przyjechali na miejsce, przed wejściem do klatki schodowej zobaczyli leżącą na śniegu ciężko ranną kobietę. Miała dwie rany postrzałowe, w tym ranę klatki piersiowej, ale była przytomna i odpowiadała na pytania ratowników, co pozwoliło na sprawne udzielenie jej pomocy. Kobieta mocno krwawiła, ratownicy przystąpili do medycznych czynności ratunkowych z tą kobietą i w międzyczasie pozyskali informację, że w mieszkaniu znajduje się około 30-letni mężczyzna, który może mieć broń. Ratownicy medyczni w asyście policjantów weszli do tego mieszkania i znaleźli tam martwego 30-letniego mężczyznę. Ze wstępnych ustaleń policjantów i świadków zdarzenia wynika, że 33-letni obywatel Polski w stosunku do swojej 28-letniej partnerki najpierw użył siły fizycznej, później oddał strzały z broni czarnoprochowej, po czym popełnił samobójstwo. Mężczyznę znaleziono w pozycji klęczącej z raną postrzałową głowy. Kobieta w stanie ciężkim została przewieziona do jednego ze stołecznych szpitali. Wiadomo, że oboje mieszkali razem, pozostałe okoliczności tej tragedii bada policja pod nadzorem prokuratury. Ostatnie dni przypominają nam, jak wygląda prawdziwa zima. Śnieg, mróz i zamarznięte wodne zbiorniki. Na lód wchodzą i ludzie, i zwierzęta. Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w Zduńskiej Woli. Pod psem załamał się lód. Na szczęście na miejscu bardzo szybko pojawiły się służby. Jak skończyła się ta interwencja? To była walka z czasem. Pod psem załamał się lód. Kundelek nie mógł sam wyjść z wody. Sytuacja stawała się dramatyczna. Uratowali go strażacy. Bohaterem akcji - choć mówi, że tak się nie czuje - Szymon Jaśniewicz ze Straży Pożarnej w Zduńskiej Woli. Zabezpieczony liną czołgał się po zamarzniętym zbiorniku. W pewnym momencie także i on wpadł do wody. Udało się wyciągnąć i jego, i psa. Była to w moim wykonaniu pierwsza akcja taka, ale co roku szkolimy się na lodzie, co roku odbywamy szkolenia, więc wiemy, jak się zachowywać podczas takiego typu zdarzeń. Po zgłoszeniu strażak założył taki skafander, który chroni przed niską temperaturą wody, i ruszył do akcji. Było zimno, ale czy się bałem, to raczej nie, bo na brzegu byli moi koledzy, byłem zaasekurowany linką, więc nie było się czego bać. Psa udało się uratować także dzięki reakcji świadków, którzy powiadomili służby. Nie wiedzieliśmy go, ale słyszeliśmy jakby taki okrzyk rozpaczy, jakby to łabędź jakiś. Jak bliżej podeszliśmy, to się okazało, że piesek, i nie szło mu pomóc, ale nadszedł pan, który mówi, że już wykonał telefony. Strażnicy miejscy przewieźli psa do weterynarza, tam został ogrzany i wrócił do właściciela, któremu uciekł z posesji. Nagranie z akcji ratunkowej podbija serca internautów, straż miejska opublikowała film ku przestrodze. Lód jest niezwykle cienki. Nie wchodźmy na zamarzniętą taflę. Na całej tafli są miejsca, gdzie lód może być grubszy, może być cieńszy, mogą być pęknięcia. Przekonał się o tym wędkarz, pod którym dziś załamał się lód na Jeziorze Mój w gminie Kętrzyn. Dzięki szybkiej reakcji świadka udało się go uratować. Takich przypadków na różnych jeziorach w Polsce było w ostatnich dniach już kilka. A na koniec o sportowej, a może politycznej rywalizacji pomiędzy Kanadą i USA, która przybrała nieoczekiwany obrót podczas meczu hokejowego. Już - uwaga - podczas pierwszych 9 sekund meczu doszło do trzech bójek. Najpierw obie drużyny wysłuchały hymnów i już wtedy dało się zauważyć napięcie na trybunach, a potem - już na tafli - w ruch poszły pięści. Jak polityczne napięcia przekładają się na sport? To był brutalny początek meczu. W ciągu 9 pierwszych sekund amerykańscy i kanadyjscy hokeiści aż trzykrotnie walczyli ze sobą na pięści. Argumenty siłowe to w tym sporcie norma, ale aż tak agresywnej walki nikt się nie spodziewał. Rzeczywiście w 9 sekundach trzy walki - nie jest to normalne, żeby zacząć tak mecz, ale biją się zawodnicy naprawdę na poważnie, mają swoje role w drużynie i to jest naprawdę twarda męska gra. W tym przypadku ta walka miała na dodatek tło polityczne oparte o słowa płynące od kilku tygodni z Waszyngtonu. To znaczy pomysł Trumpa, żeby przyłączyć Kanadę do Stanów Zjednoczonych. Kibice wygwizdali drużynę amerykańską, jakby to ona była odpowiedzialna za ten pomysł, a hokeiści, ponieważ nie mogli pobić kibiców, w związku z tym rzuciła się na zawodników kanadyjskich. Mecz rozgrywany w Montrealu w ramach turnieju czterech narodów ostatecznie zakończył się zwycięstwem Amerykanów 3:1. Show będący połączeniem hokeja i sportów walki było efektem innej walki, na słowa, między przywódcami Kanady i USA. Myślę, że Kanada będzie bardzo poważnym pretendentem do zostania naszym 51. stanem. Postawmy sprawę jasno. Rozmowy na temat 51. stanu nie mają sensu. Nigdy do tego nie dojdzie. Ale musimy poważnie potraktować to, co mówi prezydent. Mieszkający w Polsce obywatele obu państw Ameryki Północnej starają się z dystansem podchodzić do tych deklaracji. Nasze bezpośrednie międzyludzkie relacje zawsze były dobre. Z mojej perspektywy Amerykanie są mili dla Kanadyjczyków, my dla nich chyba też. Ale to nie przeszkadza, by śmiać się z siebie nawzajem. Na przykład jedzenie. To jest zupełnie inaczej, niż my mamy w Stanach. Mary Seidler, Amerykanka żyjąca w Polsce od 10 lat, nie wyobraża sobie przyłączenia Kanady do USA. Nie będzie, to jest tylko polityka, nie boję się o to. To jest tylko Trump. Tylko i aż, prezydent największego światowego mocarstwa. W 19.30 to wszystko. Za chwilę Pytanie Dnia i Aleksandra Pawlicka w rozmowie z posłem Pawłem Kowalem. Dobranoc i do zobaczenia.