Dobry wieczór, Monika Sawka, zapraszam na 19:30. Izrael odpowie na atak. Iran poniesie konsekwencje swoich działań. Odpowiednio wybierzemy naszą reakcję. Ameryka będzie bronić swoich sojuszników i interesów na świecie. Powinna powstać szczelna kopuła, żelazna kopuła nad polskim niebem. Pół tysiąca osób inwigilowanych Pegasusem. Mamy jakiś obłęd w naszym kraju ze strony PiS. To wszystko oceniam jako zorganizowanie igrzysk, wtedy kiedy brakuje chleba. W ogniu pytań. Miałem poważne obawy o bezpieczeństwo zdrowotne przy organizacji wyborów. Oczekiwałem, że pan wtedy zareaguje. Nie wiem, co się stało. Izrael przygotowuje się do odwetu. To ma być odpowiedź na atak Iranu. Taką decyzję miał podjąć izraelski komitet wojenny. Działania mają być konsultowane ze Stanami Zjednoczonymi. Łączymy się z Anną Kowalską. Jakie scenariusze są brane pod uwagę? W grę wchodzą 2 opcje. Albo atak jawny, albo pod przykryciem. Na albo poza terytorium Iranu. Armia Izraela to prawdziwa potęga i mogłaby naprawdę bardzo zranić Iran. I chociaż część tutejszych wojskowych oraz część koalicji rządzącej chce bardzo agresywnych działań, to takie agresywne działania mogłyby wywołać bezprecedensowo agresywną wojnę. Na wojnę szykuje się już młode pokolenie żołnierzy. Iran stoi za Hamasem, za Hezbollahem i innymi ugrupowaniami. Ale jesteśmy zdeterminowani, by wygrać i bronić się na wszystkich frontach. Premier Izraela natychmiast po spotkaniu z rekrutami udał się na piąte już od sobotniego ataku Iranu posiedzenie gabinetu wojennego, gdzie wciąż analizowane są scenariusze odwetu. Wojsko chce działać szybko, by pokazać Iranowi, że takie jak ta rakiety nie są tu mile widziane. Iran wiedział, że wystrzelenie ponad 110 pocisków balistycznych, oprócz pocisków manewrujących, rakiet i dronów to niebezpieczna eskalacja sytuacji w regionie. Gdyby te pociski balistyczne uderzyły w Izrael, spowodowałoby to niebezpieczne konsekwencje dla całego regionu. Na stole leży kilka opcji odwetu. Najbardziej prawdopodobna: uderzenie w pozycje proirańskich wojowników w regionie. Amerykański wywiad sugeruje jednak, że Izrael rozważa też uderzenie na terytorium Iranu. To zmieniłoby zasady gry. Iran już zapowiedział, że jeśli uderzymy w nich bezpośrednio, to oni odpowiedzą. Uderzenie na terenie Iranu najprawdopodobniej zwiększyłoby ryzyko otwartej wojny w regionie. Komentatorzy obawiają się, że upokorzeni Irańczycy do wojny mogliby namówić libański Hezbollah, który Teheran wspiera i finansuje. Siły obronne Izraela zabiły dzisiaj w ataku jednego z przywódców tej organizacji. Jest taka możliwość, że dzisiaj jesteśmy bliżej wojny niż kiedykolwiek. Jeszcze nigdy Iran nie zaatakował nas bezpośrednio. Izrael prowadzi już działania na kilku frontach. Sytuacja może wymknąć się spod kontroli, wystarczy jeden głupi błąd. Wojna toczy się też za kulisami. Izrael apeluje do swoich sojuszników o nałożenie na Iran kolejnych sankcji. W sprawie sankcji głosować ma amerykański kongres. Stany Zjednoczone poinformowały też, że Izba Reprezentantów będzie pracować nad zalegającym od prawie pół roku pakietem pomocowym dla Izraela i Ukrainy. Mamy terrorystów, tyranów i strasznych przywódców na całym świecie takich jak Putin, Xi i Iran. Obserwują, czy Ameryka stanie w obronie swoich sojuszników i naszych własnych interesów na całym świecie. A my to zrobimy. I chociaż Stany Zjednoczone zapowiedziały, że będą bronić Izraela tak długo, jak trzeba, to wciąż apelują o rozwagę w odpowiedzi na, jak mówią, prowokacje Teheranu. Europa jest w strefie zagrożenia - mówi premier. Dlatego według szefa rządu potrzebna jest żelazna kopuła, która chroni przed ewentualnymi atakami rakietowymi. Taka jaką ma Izrael. Sceptyczny wobec pomysłu jest prezydent. O bezpieczeństwie w obliczu narastającego konfliktu na Bliskim Wschodzie członkowie rządu rozmawiali dziś na nietypowym posiedzeniu z udziałem generałów i szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Tak wygląda ponad 90-procentowa skuteczność. Izraelska Żelazna Kopuła musiała stawić czoła irańskim rakietom i dronom. To jest w miarę uniwersalny system obrony krótkiego zasięgu. Izraelski system ma trzy warstwy. Żelazna Kopuła jest ostatnią. Pierwsza - system Arrow - zestrzeliwuje pociski balistyczne dalekiego zasięgu, rakietami średniego zasięgu zajmuje się system zwany Procą Dawida. Żelazna Kopuła chroni obiekty mieszkalne, wojskowe i infrastrukturę krytyczną Izraela. Radar wykrywa wrogą rakietę, przesyła informacje do systemu kontroli, który szacuje zagrożenie, a następnie wystrzeliwuje pocisk i niszczy obiekt. Europa ma połączyć systemy obrony powietrznej poszczególnych państw, żeby stworzyć szczelną kopułę. Prace trwają, a Polska chce dołączyć do inicjatywy. Aby Polska stała się częścią wielu systemów, w których na końcu powinna powstać możliwie szczelna kopuła, żelazna kopuła nad polskim niebem. Premier mówił o tym po posiedzeniu rządu, na które wyjątkowo zaproszeni zostali szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i generałowie. To w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie i obawami o polskich żołnierzy stacjonujących w Libanie i Iraku. Nic im w tej chwili nie zagraża. Inicjatywa Europejskiej Tarczy Powietrznej to niemiecki pomysł sprzed dwóch lat, który ma wzmocnić obronę europejskiego nieba. Jest w niej 19 państw. W tym roku mają dołączyć Grecja i Turcja. Warto wejść w ten system, który będzie Europa budowała, po to, żeby nasze zdolności się zwiększyły. Nie jesteśmy w stanie zbudować sobie systemu 3-warstwowego w miarę szybko, a uważam, że z udziałem Europy takie zdolności możemy szybko osiągnąć. Polska za rządów PiS nie dołączyła do inicjatywy. Pytany o pomysł dołączenia do Europejskiej Tarczy był także prezydent. Jest projektem niemieckim, myśmy do tej pory nie rozważali przystąpienia do niego, ponieważ realizujemy swój we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, z Wielką Brytanią i także w oparciu o to, co nasz przemysł wykonuje. Minister Siewiera, przedstawiciel pana prezydenta, i obaj panowie generałowie potwierdzili jednoznacznie, że A - szkoda, że nie było wcześniej decyzji pozytywnej o uczestnictwie European Skyshield. Premier skrytykował także stan polskiej obrony powietrznej po ośmiu latach rządów PiS. Większość zakupów to skutek nieprzemyślanej strategii, bo tę zniszczył Macierewicz na początku rządów PiS-u. Szef rządu zapowiedział dalszy rozwój polskich programów obrony powietrznej: Pilica, Narew i Wisła, współpracę z sojusznikami oraz wzmocnienie przygotowań do obrony na wschodzie kraju. Ponad pół tysiąca osób w ciągu 6 lat miało być inwigilowanych Pegasusem. Na biurko marszałka Sejmu trafił już raport w sprawie stosowania przez służby kontroli operacyjnej, w tym za pomocą programu szpiegowskiego. W przyszłym tygodniu minister sprawiedliwości ma omówić dokument, który budzi ogromne emocje. Mamy jakiś obłęd w naszym kraju. Jacek Karnowski na początku maja stawi się w Prokuraturze Krajowej. Jest wśród 31 osób wezwanych w charakterze świadka. Twierdzi, że był podsłuchiwany. Obłęd, który sięga zenitu, bo widać, że spółka Kaczyński, Ziobro Kamiński chcieli mieć wszystko pod kontrolą. Wszystkich ludzi z opozycji. A także pewnie i od siebie. Nie było afery związanej z Pegasusem - tak o sprawie w Brukseli mówi Mateusz Morawiecki. Powoli opinia publiczna w Polsce widzi, że to humbug, że jest to temat zastępczy. W kraju wtóruje mu Mariusz Błaszczak, który na konferencji prasowej pojawił się wraz z głównymi sprawcami inwigilacji systemem Pegasus. To wszystko oceniam jako zorganizowanie igrzysk, wtedy kiedy brakuje chleba. Ujawniona dziś liczba robi wrażenie - 578 osób było podsłuchiwanych systemem Pegasus. W 2017 podsłuchiwano 6 osób, rok później - już sto. W roku wyborczym liczba inwigilowanych wyniosła 140, w kolejnym znów wzrosła. To jest system szpiegowski, to nie jest żadna inwigilacja, to jest po prostu szpiegowanie ludzi. Na Szymonie Hołowni liczba nie robi wrażenia, uważa, że już choćby jedna osoba podsłuchiwana niezgodnie z przeznaczeniem systemu to skandal. Jest zdania, że Wąsik i Kamiński używali Pegasusa jak zabawki, rujnując zaufanie obywateli do państwa. Ci goście bawili się w Jamesów Bondów od siedmiu boleści. W MI5 na miarę naszych możliwości. Podczas kiedy chodziło o najważniejsze dla Polski rzeczy. Wszystko było zgodne z prawem - tłumaczą działania politycy PiS. Zawsze, i to też potwierdził minister Bodnar, zawsze była zgoda sądu. Zawsze była zastosowana cała procedura. Czy podsłuchiwanie było legalne czy nie - dla Donalda Tuska nie ma to znaczenia. Znamy reżimy w historii Europy i świata, które bardzo dbały o legalizm swoich do gruntu nielegalnych działań. Wiecie, jakim legalistą starał się być Stalin? Na wszystko był papier. Premier podkreśla, że system miał być używany do zwalczania terroryzmu i przestępczości zorganizowanej, a został użyty np. wobec szefa ówczesnej kampanii wyborczej opozycji Krzysztofa Brejzy. Grupa Citizen Lab wskazuje w raporcie kilka innych osób, także Romana Giertycha. Mecenasa również wezwała Prokuratura Krajowa w charakterze świadka. Ten nie wie, czy była zgoda sądu na jego podsłuchiwanie. Uważa jednak, że sędziowie - jeśli wydawali zgodę - nie wiedzieli, czym jest system Pegasus. Program Pegasus pozwala wejść w iPhone, wejść w system operacyjny, w chmurę i zassać wszystkie informacje, które były gromadzone na tym urządzeniu przez wiele lat. A na to żaden sąd w polskim systemie prawnym nie może wydać zgody. Gorącą atmosferę wokół Pegasusa studzi prezydent. Bardzo wiele plotek i półprawd, i nieprawd już narosło wokół tego, legend. Kolejne posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa za 10 dni. Oglądają państwo 19:30, już za chwilę... Przemoc w sporcie. Aż 90% osób, które zostały przebadane, doświadczyły tej przemocy. To są dane bardzo alarmujące. Ogromne pieniądze, które trzeba szybko wydać. Polska dostała z Brukseli 27 miliardów złotych na Krajowy Plan Odbudowy. To rekordowy przelew z UE w historii naszego członkostwa. I ogromny zastrzyk dla samorządów. Rządzący podkreślają: pieniędzy nie byłoby, gdyby nie powrót do praworządności. Prezydent zaproponowanej przez rząd reformie sądownictwa mówi jednak "nie". To historyczna wpłata z Brukseli. Pierwsza transza pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. W przeliczeniu - blisko 27 mld złotych, które zostaną przeznaczone na poprawę jakości powietrza, dostęp do szerokopasmowego Internetu czy kolej. Spieszymy się naprawdę bardzo. Chodzi o olbrzymie pieniądze i topniejący czas. W ramach Funduszu Obudowy, który miał pobudzić gospodarkę po pandemii, do Polski ma trafić w sumie blisko 256 miliardów złotych, ponad sto miliardów to dotacje. Realizowane dzięki nim inwestycje muszą być gotowe za niewiele ponad dwa lata. Reszta to preferencyjne pożyczki, tu termin realizacji jest dłuższy. Zadanie bardzo karkołomne, co mam wam mówić? Dwa lata w plecy. W większości krajów Unii pieniądze z Funduszu Odbudowy są wydawane od dwóch lat. Polska właśnie dostała pierwszą transzę. Kolejne spodziewane są pod koniec tego i na początku przyszłego roku. Wszystko z powodu 283 kamieni milowych, na które zgodził się rząd PiS. Wśród nich te dotyczące zmian w sądownictwie. W negocjacjach nie można być miękiszonem. Których wprowadzenie blokował koalicjant Prawa i Sprawiedliwości. Najtrudniejszą barierę pokonaliśmy, odbudowaliśmy przekonanie, że Polska na nowo staje się państwem prawa. Bez zmiany ustawy to realizują. Gdyby to nie była tak poważna sprawa, tobym się zaśmiał. Jeśli ktoś komuś kradnie czas i jeśli to jest władza, która narodowi kradnie czas, a czas jest bezcenny, to za to niestety do więzienia się nie idzie, ale do politycznego piekła - już owszem. W ministerstwach trwa wyścig z czasem i przegląd zaplanowanych inwestycji. W planach także negocjacje tego, na co w kamieniach milowych zgodzili się poprzednicy. Chodzi między innymi o podatek od samochodów spalinowych. Nie można karać ludzi za to że jeżdżą samochodami spalinowymi, kiedy dzisiaj praktycznie nie ma alternatywy. Najważniejsze wymagania dotyczą sądownictwa. Pytanie, czy ewentualne weto nie zablokuje unijnych pieniędzy. Wpływu na tę czy na kolejna wypłatę - moim zdaniem - to mieć nie będzie. Decyzja prezydenta w sprawie w KRS-ie - prawdopodobnie w maju, wówczas też rząd ma przedstawić swój pomysł na Krajowy Plan Odbudowy. Były minister zdrowia w ogniu pytań. Przed komisją do spraw wyborów kopertowych zeznawał dziś Łukasz Szumowski. Mówił, że miał poważne obawy o bezpieczeństwo zdrowotne przy organizacji wyborów. Ale przyznał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Były szef resortu zdrowia tłumaczył się sejmowym śledczym, dlaczego rekomendował głosowanie korespondencyjne, choć wcześniej był temu przeciwny. Powrót do Sejmu po kilku latach, tym razem w roli świadka. Były minister zdrowia - przesłuchiwany w sprawie wyborów korespondencyjnych. Miałem poważne obawy o bezpieczeństwo zdrowotne przy organizacji wyborów. Wspomniane wybory prezydenckie miały się odbyć w formie głosowania korespondencyjnego. W maju 2020 roku - w środku pandemii. Kosztowały państwo 70 milionów złotych. Nie rekomendowałem wyborów korespondencyjnych na 10 maja. Rekomendowałem przesunięcie wyborów prezydenckich o dwa lata. Mówię też jako obywatel, nie tylko jako poseł. Oczekiwałem, że pan wtedy zareaguje. I nie wiem, co się stało. Mateusz Morawiecki decyzję o przygotowaniu wyborów wydał dokładnie cztery lata temu. Dzień później, 17 kwietnia, minister zdrowia przygotował rekomendacje. Dla części komisji - zbyt łagodną. Nie ma dowodów, że wybory korespondencyjnie zwiększają liczbę zakażeń. Zbyt krótki czas, żeby ocenić, czy takie dowody są. Całkiem możliwe. Posłowie PiS bronili byłego szefa resortu zdrowia. Warto pokazać, jak historia ocenia tych awanturników z tamtego czasu, a jak ludzi, którzy walczyli o dobrą sprawę. Pan tak na serio? Byli tchórze i byli bohaterowie. Pan Joński już swoją rolkę nakręcił, teraz tobie nie pozwala. Przed sejmową komisją śledczą stawił się jeszcze jeden świadek. Paweł Skóra, 40 lat, jestem informatykiem. To były dyrektor Pionu Informatyki i Telekomunikacji Poczty Polskiej. Dostałem polecenie od mojego przełożonego Tomasza Janki. Paweł Skóra miał zapewnić informatyczną obsługę wyborów korespondencyjnych. Jego zadaniem było wysłanie maili do wszystkich gmin w celu pozyskania spisu wyborców. I co pan zrobił? Wykonał pan to polecenie? Nie, przekazałem sprawę mojemu podwładnemu. Bo zdaniem byłego dyrektora wysyłanie maili z danymi obywateli to nie jest bezpieczna forma komunikacji. Niecały miesiąc później stracił stanowisko. Poczta pozbawiła mnie praw do wykonywania czynności 15 maja. Czy według pana było to związane z pana kontestacją wyborów? Uważam, że fatalnie rozegrano kwestię komunikacyjną całych wyborów korespondencyjnych i szukano kozła ofiarnego, i wskazano na mnie. Jutro przesłuchanie byłego ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego i byłego prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jana Nowaka. Jeśli będzie taka możliwość, towarzysko spotkam się z Donaldem Trumpem - mówi Andrzej Duda. Prezydent podkreślił, że Polsce zależy na relacjach ze wszystkimi, którzy w Ameryce podejmują decyzje. Przed Trump Tower w Nowym Jorku jest Marcin Antosiewicz. Dzień dobry, co więcej wiemy o tym możliwym spotkaniu? Współpracownicy prezydenta Dudy od kilku tygodni starają się o to spotkanie, do którego miało dojść już miesiąc temu, kiedy prezydent Duda wspólnie z premierem Tuskiem był w Waszyngtonie. Jeżeli będzie taka możliwość, bo to zależy też od kalendarza, spotkam się także towarzysko z panem prezydentem Donaldem Trumpem, wstępne takie ustalenie w Nowym Jorku rzeczywiście było, ale to wszystko zależy od możliwości, jakie będą w danym momencie. Jeśli spotka się z prezydentem Trumpem, to mam nadzieję, i zresztą minister Sikorski po rozmowie ze mną też będzie takie sugestie dzisiaj panu prezydentowi przekazywał, że jest kilka punktów, na które warto zwrócić uwagę. Spotkanie Duda - Trump w Nowym Jorku jest bardzo prawdopodobne. Trump nawet jakby chciał, to nie może wyjechać z miasta. Zakazał mu tego sędzia. Od wczoraj trwa jego proces karny za przekupstwo aktorki porno. Donald Trump zarzuca wymiarowi sprawiedliwości, że próbuje uniemożliwić jego powrót do Białego Domu. Atakuje prokuratorów i sędziów. To pierwszy taki proces w historii Ameryki. Stąd emocje nie tylko na sali sądowej, ale także na ulicy. To skorumpowany sędzia, którego córka jest działaczką polityczną Partii Demokratycznej. Zwolennicy Trumpa powtarzają jego ataki na prokuratorów i sędziów. To polityczne polowanie na czarownice. Nie będziemy mieli uczciwego procesu. To bardzo, bardzo smutne. Druga strona opowiada jednym zdaniem, skandowanym przed sądem. Nikt nie jest ponad prawem. Prokurator oskarża go o fałszowanie dokumentacji biznesowej. Przez swojego prawnika miał zapłacić 130 tysięcy dolarów gwieździe porno Stormy Daniels za milczenie na temat ich relacji seksualnych. Był już wtedy po ślubie z Melanią. Nie przyznaje się do winy, a jego zwolennicy są mu w stanie wiele wybaczyć. Mężczyźni lubią kobiety. I niektórzy mężczyźni mają pieniądze. Czy lubisz bawić się w łóżku, tak czy nie? Nie bądź hipokrytą. W tak gorącej politycznej atmosferze kluczowy jest wybór ławy przysięgłych. Ta procedura może potrwać nawet dwa tygodnie. To 12 osób i 6 zastępców. To oni orzekną o winie lub jej braku. Ich wybór dokonuje się spośród ponad 500 zakwalifikowanych mieszkańców Manhattanu. 96 otrzymało szczegółowe ankiety, które mają pomóc w powołaniu najbardziej bezstronnych. 42 pytania dotyczą ich związków z firmami Trumpa. Mediów, z jakich czerpią informacje. A także ich zdania na temat Donalda Trumpa. To może trochę przerażać, że aż połowa z potencjalnych ławników powiedziała, że ma uprzedzenia wobec Trumpa. Ale z drugiej strony to dobry znak, że są szczerzy, że ci, którzy ostatecznie zostaną wyłonieni, będą sprawiedliwi i bezstronni. Proces o zapłatę za milczenie aktorki porno jest jednym z czterech, które czekają Donalda Trumpa w najbliższych miesiącach, ale tylko ten ma szansę zakończyć się przed wyborami prezydenckimi w listopadzie. Szokujące dane. 90% dzieci uprawiających sport doświadcza przemocy. Badanie - pierwsze takie w Polsce - przeprowadziła Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Mimo ogromnej skali problemu równie przerażające jest to, że zdecydowana większość młodych ludzi nie szuka pomocy. I nie chodzi tylko o przemoc fizyczną, także emocjonalną. Sport to zdrowie. Ale również większe ryzyko nadużyć oraz przemocy. Takie wnioski płyną z badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Mamy ogrom pracy do wykonania. Rzeczniczka praw dziecka alarmuje, bo różnych form przemocy doznawało 90% dziewcząt i chłopców uprawiających sport. Większość dzieci niestety będzie się borykała z depresją, obniżonym poczuciem wartości, sięgnie po używki. To zarówno krzywda wyrządzona przez rówieśników z drużyny czy klasy - 83%, jak i przez osoby dorosłe, nauczycieli i trenerów - 72%. Tylko jedna trzecia skrzywdzonych prosi o pomoc. Zdecydowana większość dzieci nie mówi o tym dorosłym, nie rozmawia o tym. Chodzi nie tylko o przemoc fizyczną, ale też tę emocjonalną i seksualną. Pokutuje przekonanie, że do wykorzystywania seksualnego dzieci dochodzi na imprezach, po zmroku, a okazuje się, że krzywdzą osoby najbliższe dla dziecka. Niechciany dotyk czy rozmowa z podtekstem. Do takich sytuacji ze strony nauczyciela wuefu miało dochodzić przez kilka lat w tym białostockim liceum. Byłam świadkiem natarczywych komentarzy, takich nie na miejscu, natarczywego dotyku. Nauczyciel usłyszał już prokuratorskie zarzuty. Wykorzystanie stosunku zaufania i zależności, i doprowadzania małoletnich do innych czynności seksualnych. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Dyrekcji - która miała bagatelizować zgłoszenia uczniów - do trzech lat. Nawet jeśli poniosą konsekwencje, ciężko będzie odbudować zaufanie skrzywdzonych dzieci. Badania pokazują, że jeśli w ciągu dwóch tygodni skrzywdzony nie powie tego, to znaczy, że nie powie o tym już nigdy. Dlatego konieczna jest edukacja i większa empatia. Zapytajmy się, czego potrzebujecie? Co wam przeszkadza, co dla was ważne? Potrzeba też zmian systemowych. Na bazie tak zwanej ustawy Kamilka placówki, które sprawują opiekę nad dziećmi i młodzieżą, mają wprowadzić konkretne zasady. Mówimy o sprawdzeniu personelu w rejestrach. Czas na wprowadzenie nowych standardów placówki mają do połowy sierpnia. Potężny pożar w Danii. Ogień zniszczył wieżę gmachu Starej Giełdy Papierów Wartościowych. To jeden z najcenniejszych zabytków Kopenhagi - budynek pochodzi z 1625 roku. Na razie nie są znane przyczyny pojawienia się płomieni, nie ma też informacji o osobach poszkodowanych. Przejęliśmy kontrolę nad ogniem. Wiele osób było w środku, by pomóc w ratowaniu bezcennych dzieł sztuki, obrazów. Zniszczenia w ogarniętej przez ogień części tego gmachu są bardzo poważne. To bardzo stary, historyczny budynek, który oddano do użytku w 1620 roku. Staraliśmy się ratować, co tylko się dało. To jeden z najbardziej kultowych budynków w naszym kraju. Giełda została zbudowana przez Christiana IV na początku XVII wieku. Był on znany ze wznoszenia budynków, które są niezwykle ważne dla historii architektury. Ale także szeroko rozpoznawane przez opinię publiczną. Prawie 2 tysiące osób zgłosiło się do akcji Telewizji Polskiej - Włącz się! Zmieniajmy się razem. To pierwszy etap nowego projektu rekrutacyjnego Telewizji Polskiej. Najwięcej kandydatów, którzy chcieliby być dziennikarzem lub prezenterem, interesuje rozrywka lub kultura. Największym zainteresowaniem projekt cieszył się w województwie mazowieckim, skąd przyszło prawie tysiąc zgłoszeń. Było też kilkadziesiąt zgłoszeń z zagranicy. Każdy z kandydatów przygotował prezentację video. Teraz czas na ocenę dziennikarzy i redaktorów Telewizji Polskiej. Szansę na pracę w TVP otrzyma 50 osób. W kolejnym etapie na kandydatów czekają szkolenia i próby kamerowe w Akademii Telewizyjnej. Nazwiska zwycięzców zostaną ogłoszone 4 maja w programie Pytanie na Śniadanie. W imieniu Telewizji Polskiej i redakcji 19.30 dziękujemy za udział w projekcie. Ja już państwu dziękuję, czas na Pytanie Dnia. Dziś u Marka Czyża - Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta.